- Haruno Sakuro, jesteś uznana winną zarzucanych ci czynów. - Głośne uderzenie solidnego młotka sądowego rozległo się po całej sali poprzedzając potężny basowy głos starszego sędzi.
Pomimo iż owe wydarzenie miało miejsce niecały miesiąc temu, nadal doskonale pamiętała tamten dzień. Płacz jej matki, którą cały czas pocieszał mąż. Jej zdezorientowany brat, który po dziś dzień nie potrafi pojąć, co się stało. Tsunade ze swoją kamienną twarzą, która najchętniej podeszłaby i strzeliła prokuratora jak i oskarżającego adwokata prosto w twarz. Do tego Miyavi ze swoim paskudnym wyrazem twarzy, jakby rzeczywiście sądził, że z nim przegrała. Ale wiedziała, że to nie tyle koniec, co początek.
Jednak to, co najbardziej ją raniło, to fakt, że system sprawiedliwości w tym kraju zawiódł ją po raz kolejny.
Na samą myśl o tym przyśpieszyła bieg, przemieniając go w sprint. Poruszała się takim tempem od dłuższego czasu tuż przy skraju szerokiej rzeki, starając się wymazać z głowy niechciane wspomnienia. Opuszczając dom kilka lat temu miała nadzieję, że uda jej się stąd wyrwać, a jednak dość szybko została zmuszona do powrotu do korzeni. Złość zaczynała w niej niepokojąco wzbierać, tak samo jak i deszcz, który pojawił się znienacka. Zarzuciła kaptur na głowę, nie zaprzestając biegu. Wbiegła na stary drewniany most, który zaprowadził ją na drugi brzeg konohańskiej rzeki. Nie zatrzymując się nawet na chwilę, biegła dalej. Nawet nie zauważyła, kiedy wbiegła na miejskie uliczki rozświetlane blaskiem latarni. Musiała przyznać, że jej rodzinne miasto nie zmieniło się ani odrobinę. Te same budynki, te same uliczki tylko ludzie inni.
Z każdą sekundą deszcz przybierał na sile. Była głupia, że tego nie przewidziała. W wiosnę w Konoha jest zawsze tak samo. Wiedząc, że zbliża się do swojego celu, przyśpieszyła jeszcze bardziej. Chciała czym prędzej znaleźć się w środku, gdy nagle usłyszała, jak ktoś woła ją po imieniu. Doskonale znała ten głos. Po raz pierwszy od dłuższego czasu Haruno zatrzymała się i zaczęła błądzić wzrokiem po ulicy w poszukiwaniu znajomej.
Wysoka blondynka, która znajdowała się po drugiej stronie ulicy, z uśmiechem na twarzy zaczęła iść w jej stronę z parasolką w ręku. Sakurze nie umknął strój, w jakim znajdowała się Yamanaka - najwyraźniej kierowała się na większą imprezę. Jednak ujrzawszy ją, zrobiło jej się lżej na duszy. Chociaż jedna osoba, nie licząc rodziny, nie była jej obca w tym mieście.
- Ino - powiedziała, a drobny uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- Twoja mama mówiła, że wracasz, ale nie sądziłam, że tak szybko - wtrąciła pośpiesznie Yamanaka, przytulając do siebie dawno niewidzianą przyjaciółkę i dzieląc się z nią parasolką.
Sakura słysząc wzmiankę o matce, przewróciła jedynie lakonicznie oczyma. Domyślając się, że jej mama uchyliła więcej niż tylko rąbek tajemnicy.
- Ile ci powiedziała? - spytała z grymasem na twarzy.
Ino zaczęła owijać palec wokół kosmyka włosów.
- Tylko troszeczkę… - odparła niepewnym głosem, na co Haruno westchnęła i usiadła na mokrym schodku.
- Czyli wszystko, co? - rzuciła w niezadowoleniu, ale wiedziała, że na to już nie była w stanie nic poradzić. - Tylko proszę, niech nikt się nie dowie.
Blondynka uważnie zlustrowała twarz przyjaciółki, wiedząc, że mogła być na jej miejscu. I pomimo iż współczuła jej, to w głębi cieszyła się, że to, co przydarzyło się Sakurze, ją ominęło. Ona nie byłaby taka silna. Nie potrafiłaby stać tu, gdzie teraz stoi z uśmiechem na twarzy.
Na jej prośbę skinęła i obdarzyła przyjaciółkę czułym uśmiechem. Rozumiała, że nie chce, by ktokolwiek się dowiedział o tym, co miało miejsce w przeszłości jak i na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy.
- Co teraz planujesz? - zapytała, chcąc rozruszać ponurą różowowłosą. - Idę ze znajomymi do baru i pewnie będą tańce, moglibyśmy się pobawić jak za dawnych lat – mówiła, chcąc zachęcić Sakurę do pójścia z nimi.
Haruno doskonale pamiętała, jak wyglądały ich wspólne „dawne lata”. Były śmiechy i tańce, ale w zdecydowanie uboższym towarzystwie. Łzy także się pojawiały, czasami nawet częściej niż śmiechy. Takie były ich początki, dopóki rodzinie Yamanaki nie poszczęściło się. Ich kwiaciarniany biznes okazał się sukcesem na krajową skale. Rodzina różowowłosej nie miała takiego szczęścia.
Sakura pokręciła tylko głową.
- Nie mam ochoty - odparła z uśmiechem na twarzy. - Po za tym muszę tam wejść – dodała, wskazując na budynek za sobą.
Ino uniosła jedną brew w zdziwieniu.
- Czego ty szukasz w starej siłowni?
- Tsunade dała mi zajęcie - powiedziała tajemniczo, ale Ino nie drążyła dalej tego tematu. - Do tego jakaś robota w knajpie na campusie – dopowiedziała, wstając ze schodka i otrzepując mokry tyłek.
Uśmiech na twarzy blondynki poszerzył się od razu.
- To w takim razie będziemy pracować razem - powiedziała z zadowoleniem. W zeszłym tygodniu Tsunade poinformowała ją, że zatrudniła jeszcze jedną dziewczynę, ale nie sądziła, że to będzie akurat Sakura.
Różowowłosa zaniemówiła. Zastanawiała się tylko, czy Tsunade zdawała sobie sprawę z tego, że miała wspólną przeszłość z Yamanaką, czy to może zwykły przypadek. Ale ona w przypadki przestała wierzyć już dawno temu.
- Na pewno nie dasz się skusić nawet na jednego drinka? - kusiła ciągle.
W innym okolicznościach prawdopodobnie wróciłaby do domu, przebrała się i dołączyła do Ino i jej znajomych. Ale nie tym razem. Teraz musi wyładować negatywne emocje, które w niej kiełkują.
- Może następnym razem - odparła z niegasnącym uśmiechem.
- Trzymam za słowo - powiedziała zadziornie, będąc przekonaną, że przy następnym wyjściu uda jej sie wyciągnąć także Haruno.
Sakura weszła do opuszczonej siłowni, która była nieużywana od kilkunastu lat. Dłonią na ślepo błądziła po ścianie w poszukiwaniu włącznika, a gdy na niego natrafiła, stare jarzeniówki zaczęły zapalać się w żółwim tempie, rozświetlając swym blaskiem dużej wielkości pomieszczenie. Musiała przyznać, że pomimo iż nie było zbyt dużo sprzętu, to to co było dostępne w zupełności jej wystarczy. Dłuższą chwilę spoglądała w lustrzane odbicie samej siebie znajdujące się tuż naprzeciw niej. Ściągnęła z siebie przemoczoną bluzę, rzucając ją w najbliższy kąt.
- Pora zabrać się do roboty - mruknęła cicho pod nosem.
Jedyną bieżnię, jaka znajdowała się nieopodal niej, przesunęła najdalej, jak tylko mogła, by nie przeszkadzała jej w dalszych poczynaniach. Podchodząc do sterty zakurzonych materaców zaczęła ściągać je jeden po drugim, układając je skrupulatnie na betonowej podłodze, nie pozostawiając między nimi żadnej szpary. Będąc zadowoloną z efektu końcowego, usiadła na środku i zaczęła rozglądać się po całym pomieszczeniu dostrzegając jego potencjał. Wiedziała, że czeka ją jeszcze sporo pracy, ale nie demotywowało jej to. Wręcz przeciwnie - dostawała skrzydeł. Niespodziewanie przedmiot wystający z jednej z wielu metalowych szaf przykuł jej uwagę. Zmarszczyła lekko swe brwi i podnosząc się leniwie, zaczęła kierować się w tamtym kierunku. Otwierając na oścież stare metalowy drzwi mebla, ujrzała coś, czego właśnie jej tu brakowało. Odwróciła się i wzrokiem zaczęła lustrować sufit w poszukiwaniu kilku haków. Ujrzawszy i je, kącik jej ust uniósł się, powodując zadziorny uśmiech. Czując nagły przypływ energii, chwyciła za metalowe łańcuchy, za które wieszało się worek treningowy i zaczęła go ciągnąć przez salę. Jednak owe zadanie nie było aż takie łatwe jak jej się wydawało. Solidny worek treningowy pokaźnych rozmiarów posiadał swoją niemałą wagę. Ale nie odpuszczała, ciągnęła go z wytrwałością. Będąc w połowie drogi upadła na materace, chcąc złapać oddech.
- Zawieszę cię, dziadzie jeden - warknęła ostro, dysząc ciężko.
Po kilku minutach odpoczynku ponownie wstała na równe nogi i zaczęła dalej ciągnąc pokaźny wór.
Szedł przez miasto z rękoma w kieszeniach, przeklinając pod nosem brata, który jak zwykle pozostawił go samego sobie. Był święcie przekonany, że gdy tylko spotkają się za chwilę powie: „Wybacz Sasuke. Następnym razem.” Musiał przyznać, że pomału zaczynał mieć tego dość. Do tego doszła przeprowadzka ich matki do Tokio, ze względu na nową prace. Cieszył się jednak, że na czas studiów mieszka w akademiku, a nie w domu, w którym mieszkają także wujowie. Bez Mikoto prawdopodobnie każdy z każdym byłby na wojennej ścieżce, wliczając w to jego i Itachiego.
Ciężkie westchnięcie wydobyło się z jego krtani. Miał już po dziurki w nosie tego deszczu. Co wieczór ciągle padało i padało.
Mając zamiar wejść do pubu, w którym spotykał się ze znajomymi, zatrzymał się nagle. Jego uwagę przykuło zapalone światło w teoretycznie nieczynnej siłowni. Niczym zaklęty, zaczął przechodzić na drugą stronę ulicy.
Otworzył nie zamknięte od wewnątrz drzwi i jak gdyby nigdy nic wszedł do środka. Pierwszym, co usłyszał, były ostre przeklęcia. Nie znał tego głosu, ale wiedział, że owy język nie pasuje do niej - miała zbyt delikatną tonację. Zaglądając do obszernego pomieszczenia, które niegdyś było wypełnione przeróżnymi sprzętami sportowymi, zupełnie nie spodziewał się tego, co zobaczył. Najchętniej zacząłby się śmiać, ale widząc determinajcę dziewczyny, oparł się jedynie o framugę i obserwował postępy nieznanej sobie osoby. Nigdy wcześniej nie widział jej w Konoha. Nie wiedząc nawet, kiedy jego usta wygięły się, tworząc zadziorny uśmiech. Zdawał sobie sprawę, że wór, który właśnie targa, jest cięższy niż ona; co najmniej podwaja jej wagę. Po chwili jednak dotarła do miejsca, w którym niegdyś wisiał owy worek treningowy. Zastanawiał się, co dalej owa nieznajoma planuje. Widząc, jak opiera się na worku i stuka paznokciami o jego górę, przerzucił ciężar swego ciała z jednej nogi na drugą. Wiedział, że cokolwiek by nie wymyśliła i tak brakuje jej co najmniej jeszcze jednej pary rąk. Nie wiedząc czemu, wolnym krokiem zaczął kierować się w jej stronę, mając cały czas zarzucony na głowę kaptur. Po drodze chwycił za stare metalowe krzesło.
Będąc blisko niej postawił je, chwycił worek od podstawy i podniósł go do góry.
- Wskakuj i zawieszaj go - powiedział spokojnie.
Nie miała zielonego pojęcia, kiedy mężczyzna znalazł się koło niej, a, co najważniejsze, kiedy w ogóle wszedł. Jeszcze większym zdziwieniem był fakt, że chwycił za worek treningowy, chcąc jej pomóc. Nieco zmieszana weszła na krzesło, które ze sobą przytargał i powiesiła metalowe uchwyty na haczykach. Widząc to, uśmiech zawitał na jej twarzy. Udało się, pomyślała.
Zeskoczyła z krzesła, chcąc podziękować nieznajomemu, aczkolwiek ten był już przy wyjściu z sali. Czuła niedosyt, nie mogąc dostrzec jego twarzy. Na odchodne uniósł rękę ku górze, żegnając się z nią.
Początkowo nie chciałam nowego bloga, gdyż wolałam skupić się na Bonds i redagowaniu NFOF, ale gdy pomysły zaczęły kiełkować w mojej głowie, nie mogłam się oprzeć i musiałam spisać je na kartkę papieru. A z niej wrzuciłam do GoogleDocs, gdzie z każdym dniem rozrosła się historia, którą tak bardzo chcę wam opowiedzieć że uległam pokusie ;) To jest również pierwszy raz, gdy mam zaplanowane niemalże całe opowiadanie, pomijając zakończenie, które jeszcze jest dla mnie zagadką. Ale prawdopobnie będzie 30 rozdziałów - chociaż ze mną nigdy nic nie wiadomo ;)
Blog oczekuje na szablon autorstwa Akemii i początkowo miałam zamiar na niego czekać, jednak w przyszłym tygodniu kończę sesję i tuż po niej wybywam na długi weekend, a do tego momentu chciałam by 1 rozdział także się ukazał ;)
A i najważniejszę. Dziękuje wam wszystkim za to że jesteście ;*
Blog oczekuje na szablon autorstwa Akemii i początkowo miałam zamiar na niego czekać, jednak w przyszłym tygodniu kończę sesję i tuż po niej wybywam na długi weekend, a do tego momentu chciałam by 1 rozdział także się ukazał ;)
A i najważniejszę. Dziękuje wam wszystkim za to że jesteście ;*
Uwielbiam wszystkie Twoje blogi. Od Bonds poprzez NFOF. Nie mogę się doczekać tej historii.
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie samym początkiem i masz wielkiego plusa za to, że sam prolog nie był tylko kilkoma linijkami.
Dodaję Cię do obserwowanych i czekam na kontynuację
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na jestes-jedyny.blogspot.com
Miło słyszeć ;)
UsuńHeh, sama nie przepadam za prologiem gdzie jest kilka linijek, aczkolwiek jak sama pewnie wiesz niestety taka formę miał prolog na NFOF 2 ;)
Chetnie odwiedzę twojego bloga, ale to po sesji ;)
super. :D
OdpowiedzUsuńJuż uwielbiam tego bloga. :D
Ciesze się :)
UsuńŁooo, Sakura winna? Ciekawe co tam nabroiła O.o xD
OdpowiedzUsuńA Sasuke jak zawsze.. Pojawia się i znika.. Niczym widmo xDD
Oczywiście nie ukrywam swej szczęśliwości! Niech tych twoich blogów przybywa, bo uwielbiam twój styl i wyobraźnię.
Wiesz, że czekam niecierpliwie na więcej. Oczekuję, że rozdział 1 pojawi się jak najszybciej!
;**
A nabroiła, nabroiła ;P Co dokładnie będzie wyjaśnione w swoim czasie ;D
UsuńNo cóż to już jest Sasek istne widmo ;D
Ej nie kus! Ale i tak poki co nie mam pomyslow na wiecej blogow ;P Pewnie jak zwykle pomysly przyjda w najmniej odpowiednim momencie ;D
Rozdział 1 będzie w następny piątek ;P
O! Cieszy mnie to, iż moje oczy widzą nowego bloga Twojego autorstwa. Oczywiście powiadamiać mnie proszę. I jak najbardziej sie podoba :)
OdpowiedzUsuńPoczątek rzeczywiście interesujący i pełny zagadek.Jak zwykle sprawiasz,że chce się czekać na kolejne rozdziały w napięciu ;)Cieszę się,że postanowiłaś założyć kolejnego bloga.
OdpowiedzUsuńPokusa okazała się większa niż sądziłam xD Musiałam się zabrać za ten prolog, pomimo mojego mega zmęczenia. Sis i tak jak napisałam Ci na fejsie, tak się tu powtórzę. Prolog był GENIALNY i taki tajemniczy. Uwielbiam to ! Wiedziałam, że nie wytrzymasz i wkrótce dodasz nowe dzieło :P Intryguje mnie przeszłość Sakury. Co takiego zrobiła ? Czyżby była w kiciu ? Hmm..... No kochana. Pojechałaś po bandzie więc tak łatwo Ci nie odpuszczę :P Musisz mnie teraz odpowiednio nasycić :P Kolejna fenomenalna historia się zapowiada. Brawo Sis !!! *_______* Czekam na next ;D
OdpowiedzUsuńA jednak, co? ;D
UsuńCo zrobiła będzie wyjaśnione w swoim czasie sis ]:-> Nie no ale w kiciu nie jest i nie będzie ;D Tak sis nasycę cię jakoś w przyszłym tygodniu ;P
Oczywiście, że czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zaczyna i strasznie ciekawi mnie co takiego Sakura nawywijała w przeszłości.. :)
Tak bardzo brakuje prologow zachecajacych do dalszego czytania, a tu prosze, az chce sie wiecej, wiecej, wiecej i jeszcze raz wiecej :D teraz pewnie wiekszosc bedzie sie zastanawiala co takiego zrobila Sakura, bo ja napewno nie zasne dzisiaj :D hm, jestem ciekawa dlaczego Sasuke byl taki tajemniczy, dlaczego nie zdjal kaptura i nie przedstawil sie? :D posumowujac, genialny prolog :D
OdpowiedzUsuńTak bardzo brakuje prologow zachecajacych do dalszego czytania, a tu prosze, az chce sie wiecej, wiecej, wiecej i jeszcze raz wiecej :D teraz pewnie wiekszosc bedzie sie zastanawiala co takiego zrobila Sakura, bo ja napewno nie zasne dzisiaj :D hm, jestem ciekawa dlaczego Sasuke byl taki tajemniczy, dlaczego nie zdjal kaptura i nie przedstawil sie? :D posumowujac, genialny prolog :D
OdpowiedzUsuńNo i w końcu komentarz ode mnie, wybacz, że tak późno o północy mam wene na pisanie zadowalających komentarzy xD Jak ja dawno nie czytałam nic twojego autorstwa, więc cieszę się, że założyłaś nowego bloga, bo ja jestem leń i ilość rozdziałów na Bonds nadal mnie przeraża xD
OdpowiedzUsuńTo może tak ci trochę pokomplementuję, bo jak wiesz genialnie piszesz, tak lekko :D I twoje opisy, aż chcę się je czytać, a wierz mi niektórzy umieją nimi zanudzić :P Prócz tego ta płynność czytania wprawia mnie w zazdrość, ile bym dała, by tak pisać ;D
No rzecz jasna, zarąbisty prolog :D Taki trzymający w kulminacji ;D Po przeczytaniu setki pytań w głowie: Co zrobiła Sakura? Pewnie się z kimś pobiła i to ma związek z workiem treningowym, że umie się bić, czy coś ;D Ino, jak zwykle pierwsze wrażenie to, że jest jakaś fałszywa, ale czas pokażę ;D Sasuke, w kapturze to mi jakiegoś dresa przypominał, zresztą na miejscu Sakury bym się jednak bała :P No chyba, że umie się bić i jbc da mu po ciuce xD - tak coś to jednak z boksem będzie, czuję to! xD
No i Sasuke nadal jest zbywany przez swojego starszego brata, z niego to taka sierotka xD Nie jest już za stary na zabawy z bracikiem xD Taa musi sobie znaleźć laskę xD Oczywiście Sakurę ;D On chyba lubi być pomiatany <333 xD
No to ja z niecierpliwością czekam na następny rozdział :) Of course, lądujesz u mnie w linkach xD
Życzę weny i pozdrawiam ciepło :D :*
Oj tam, oj tam Soli nie dramatyzuj, nasza diaboliczna sis (czyt. Mysia) nadrobila Bonds ]:->
UsuńNie zaprzecze, Sakura wie jak uderzyc. Hmm... ale co to bedzie blog z boksem? Raczej nie ;P
Awww, już zakochałam się w tym opowiadaniu.*O*
OdpowiedzUsuńProlog był niesamowicie ciekawy...
Czekam na więcej. *o*
No i dodałam ciebie do linków na moim blogu. ^^
Pozdrawiam i duużo weny życzę. :3
Brakuje jeszcze mnie. No, cóż. Tak jak na przyzwoity prolog przystało - zdradzasz coś z fabuły, ale tak na prawdę nic nie wiemy :) Zaczęłaś bardzo tajemniczo. Zauważyłam, że Twój styl zmienił się. Wydajesz się być bardziej świadoma słów, jakich używasz. Odnotowałam mniej błędów (czytaj: żadnych nie znalazłam) Co do samego pomysłu... Jest inny. Pociągający. Zaznaczyłaś charakter Sakury, i chociaż za wiele o Sasuke nie powiedziałaś, to ja i tak miałam wrażenie, że znam jego całą historię na wylot. I nie zrozum tego opacznie - nie chodzi o pospolitość jego charakteru, tylko o wrażenie, jakie nim sprawiłaś. Jest tajemniczy, ale nie cholernie, denerwująco oschły. Przynajmniej na razie :D No, ale żeby ten komentarz był obfity w uczucia i opinie, to: och, ale cudownie! I ogólnie świetnie! I w ogóle pisz dalej! (troszkę sarkazmu xD) Ale tak całkiem na poważnie, to z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy tej historii. No i oczywiście nie musisz mnie powiadamiać, bo jesteś już na mojej liście blogów, które czytam :) Miłego wypoczynku po sesji i weny! :*
OdpowiedzUsuńDziekuje za kolejne cieple slowa z twojej strony ;) Doskonale rozumiem o czym mowisz odnosnie Sasuke ;) Dziekuje bardzo ;*
UsuńBez urazy ale skoncz Bonds a dopiero potem bierz sie za nowe blogi. Znow zaniedbasz tak dobre opowiadanie. Masz studia jedno opowiadanie nie skonczone 2 poprawiasz i zaczynasz 3. Nie wyrobisz
OdpowiedzUsuńStudia praktycznie skonczone (zostaly 2 egzaminy). Poprawiam jedno opowiadanie. A Bonds nie zaniedbam, gdyz to jest moj prioryt, zreszta i tak jest ten blog na finishu ;)Urazy zadnej nie mam ;) I nie boj zaby - wyrobie ;)
UsuńMatko! Matko! Matko! Jak ja uwielbiam czytać twoje opowiadania... są dla mnie niezwykłą inspiracją :) Uważam, że świetnie piszesz, bo swego czasu śledziłam sporo takich blogów ale wytrwałam jedynie przy twoich x3 Bo one są takie noo...! czytam twoje blogi tyle lat a i tak nie potrafię we właściwy sposób wyrazić swego zachwytu ;)
OdpowiedzUsuńNo cześć, chyba masz nową czytelniczkę, cieszysz się? :D
OdpowiedzUsuńFajny początek. Zaintrygowałaś mnie tym procesem Sakury, jak się domyślam, odsiedziała już wyrok i właśnie powróciła na stare śmieci. Tylko za co siedziała? W dodatku ta stara siłownia - czyżby Sakura nauczyła się w kiciu bić? I dobrze, kobieta musi potrafić się bić, a takie ekstremalne warunki jakie są w więzieniu, sprzyjają samoobronie xd No i Sasuke, tajemniczy, w kapturze... po prostu cały on, za co plus :)
Styl również masz bardzo fajny, lekki, że aż chce się czytać :) Błędów też nie widać, chociaż to chyba nie Twoja zasługa, jak mniemam, po przeczytaniu "Autorka et al." Ale rozumiem, obczyzna potrafi wypłukać człowieka z polszczyzny xd
No cóż, czekam na rozdział1!
Pozdrawiam i WENY!
[troublesome--love.blogspot.com]
powiem tylko: świetne! *.*
OdpowiedzUsuńCóż, prolog intrygujący, zapowiada się ciekawie. Świetny pomysł na opowiadanie. Jest jakiś proces, Sakura wraca do starej wioski - ale nie wiadomo, co takiego się wydarzyło, i to mi się podoba! :D Ciekawi mnie jaką rolę odegra w tym opowiadaniu Sasuke. Muszę również przyznać, że czytałam już bardzo dawno twoje opowiadanie - NFOF, jednakże nie komentowałam, jakoś nie lubię pisać z anonima, a bloga na onecie nie posiadam, niestety.
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze szablon, w sumie komentowałam już u Akemii, ale powtórzę się. Jest śliczny! Tak bardzo, bardzo mi się podoba! Jest taki przyjemny dla oka, ale w końcu to robota Akemii, więc jakby mogło by być inaczej. :)
Pozdrawiam i czekam na rozdział pierwszy!
Uhu! :D Rozpieszczasz mnie kolejnym blogiem! Kocham Cie :*
OdpowiedzUsuń~Bu
Początek niezwykle tajemniczy i po przeczytaniu go stwierdzam jedno : Chcę więcej ! xD
OdpowiedzUsuńMasz świetny styl pisania :) Bardzo przyjemnie czytało mi się twój prolog.
Jestem bardzo ciekawa co narozrabiała Sakura! I Sasuke jego zachowanie ala widmo idealnie do niego pasuje ^^
Pozdrawiam :)
Dodaje twojego bloga do obserwowanych i z pewnością zajrzę na twoje inne blogi :)
Zakochałam się ! Sasuke pomocny? Tego jeszcze nie było !
OdpowiedzUsuńCzytam i obserwuję ♥
Oł jess oł jess. Poczuj to malenia jestem <3
OdpowiedzUsuńBędę komentowac krotko, bo slecze na telefonie, ale powiem ci, ze czytanie shannaro bosko umila mi podroz :3
To co tu napisałaś opiszę tylko jednym słowem po prostu cudo.
OdpowiedzUsuńLece czytać dalej bo fajne. przy nastepnych notkach coś wiecej napisze XD
OdpowiedzUsuńWróciłam ponownie, wracam co kilka lat. Uwielbiam to, co zrobiłaś z tym opowiadaniem. Bardzo Ci za nie dziękuję.
OdpowiedzUsuń