23 maj 2013

1. Magnes na nieszczęścia.

      
           Włożywszy do zlewu brudne z jajecznicy naczynia, nałożyła plecak wypełniony po brzegi książkami. Otworzyła drzwi od swojego mieszkania, które aktualnie ciężko było w ogóle nazwać domem i wyprowadziła z niego swój stary rower, służący jej jako codzienny środek transportu. Po zamknęciu drzwi na klucz, wyszła z budynku. Będąc na jednej z wielu konohańskich głównych ulic wsiadła na rower i zaczęła pedałować w stronę centrum. Przed rozpoczęciem zajęć musiała wstąpić do banku na dość nieprzyjemną rozmowę. Jak zwykle był problem z jej kontem i skromnymi środkami, jakie się na nim znajdowały. Ku jej niezadowoleniu owe spotkanie przeciągnęło się aż nad to, w ostatecznym rezultacie przełożone ponownie. Wściekła na brak profesjonalizmu i kompetencji ze strony pracownic placówki bankowej zaczęła pedałować najszybciej jak tylko mogła w stronę konohańskiego kampusu. Zostało jej zaledwie dziesięć minut do rozpoczęcia zajęć i była w stanie zrobić wszystko, byle tylko zdążyć na wykład z anatomii. Po chwili była w stanie dostrzec kutą bramę uniwersytetu rozciągającą się na horyzoncie. Zerkając kątem oka na zegarek znajdujący się na jej nadgarstku, przyśpieszyła jeszcze bardziej. 
             Niespodziewanie usłyszała głośny pisk opon i nim zdążyła spojrzeć w lewo poczuła jak coś z siłą uderza w jej rower. Nie wiedząc nawet kiedy, znalazła się z krzykiem na rozgrzanym asfalcie. Czując przenikliwy ból w nodze, chwyciła się za nią od razu. Na widok rozbitego kolana spojrzała z iskrami w oczach na swego oprawcę, który jak gdyby nigdy nic się nie stało siedział na swoim motorze, przyglądając się jej.
- Czyś ty kurwa zgłupiał, człowieku!? - wrzasnęła ledwo kontrolując swoje nerwy. - Szybciej się do jasnej cholery nie dało jechać! Kto takiemu szczylowi jak ty w ogóle dał prawo jazdy!? - wrzeszczała, mozolnie próbując wstać z ziemi. Jej długa jasna spódnica, którą dopiero co kupiła była podarta w kilku miejscach, co jeszcze bardziej doprowadzało ją do białej gorączki. Czuła na sobie spojrzenia przechodzących studentów. - I na co się gapicie? - warknęła do grupki dziewcząt szepczących nieopodal i wytykających ją palcem. - A ty debilu naucz się jeździć! Dupek do potęgi! - krzyknęła podnosząc swój rower i oddalając się na nim w o wiele wolniejszym tempie niż wcześniej. 


          Spoglądał na nią w osłupieniu, od razu ją rozpoznał - jej charakterystyczne różowe włosy i te intensywne szmaragdowe oczy, w których z łatwością mógłby się zatopić. Dziewczyna z siłowni, przeleciało mu przez myśli. Nie sądził, że spotka ją ponownie, zwłaszcza iż nigdy wcześniej nie spotkał jej na uniwersytecie. Jej niespotykana osobowość ponownie w niego uderzyła, można powiedzieć, że dosłownie. Na wspomnienie jej wybuchowego charakteru, uśmiechnął się zadziornie sam do siebie. Uważnie obserwował, jak wrzeszczała na niego i ile nerwów w to wkładała. Przyglądał jej się rozbawiany z wysoko uniesionymi brwiami. Nim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, odjechała rozjuszona na rowerze, który ku jemu zdziwieniu jakoś się jeszcze trzymał, chociaż jak na jego gust dawno powinien znaleźć się na śmietniku. Ściągnął kask i wyciągnął słuchawki z uszów, z których leciała głośna muzyka. Swój wzrok przeniósł na dziewczyny, które cały czas przyglądały się całemu zajściu z boku. 
- Czekajcie - powiedział w ich stronę, gdy dostrzegł, jak zamierzają się oddalić. - Powiedzcie mi, co mówiła? - spytał z szatańskim uśmiechem. - Słowo w słowo - poprosił. 
             Widział, jak dziewczyny wymieniają się speszonym spojrzeniem.
- Słowo w słowo? - powtórzyła niepewnie jedna z nich.
             Sasuke przytaknął.
- Emm... klnęła. I pytała się skąd masz prawo jazdy. A na koniec nazwała cię dupkiem do potęgi - odpowiedziała brązowowłosa, aczkolwiek nie przyszło jej to z łatwością. 
         Sasuke zaśmiał się pod nosem i z wyraźnym rozbawieniem pokręcił głową, ponownie założył kask na głowę i odjechał.


         Leniwie wycierała stoliki w kawiarni, cały czas zastanawiając się, jak namówić dawną przyjaciółkę do zmiany zdania. Znała jej umiejętności na wylot, dlatego musiała ją zaciągnąć na wieczorny trening. Tylko pojawiało się pytanie - jak? Ciężkie westchnięcie wydobyło się z jej krtani, nie mając pojęcia jakich argumentów ma użyć przeciwko różowowłosej. Usłyszawszy dźwięk dzwoneczka świadczący o tym iż drzwi zostały otwarte, odwróciła się, spoglądając na dobrze znaną sobie osobę.
- Oho, dawno cię tu nie widziałam, Uchiha. Czyżby twoje fanki znowu dawały ci w kość? - spytała sarkastycznie, wracając za bar. 
- Też cię miło widzieć, Ino - odparł, kładąc swój kask na jednym z krzeseł i podchodząc do lady. - Duże Latte Macchiato.
- Na wynos czy...?
- Tu. Muszę się pouczyć - powiedział płacąc od razu.
           Yamanaka zaśmiała się pod nosem. 
- Czyli miałam rację. Nawet w bibliotece nie dają ci spokoju? - zapytała w trakcie parzenia świeżej kawy. 
- Haha, bardzo śmieszne - odparł. - Spędzę tu trochę czasu, więc pewnie to nie pierwsza kawa.
- Czyżby Hatake ponownie zadał wam zadanie nie do wykonania? - zapytała, podając mu gorący napój. 
- Coś w tym stylu - odpowiedział i skierował się do stolika znajdującego się z dala od witrynowej szyby. 


        Ino ze znudzeniem spoglądała na wskazówki zegara, które poruszały się w żółwim tempie. Ruch dzisiejszego ranka nie był zbyt duży, co powodowało iż czas jeszcze bardziej jej się wydłużał. Do tego jeszcze dochodziło ciągle rozmyślanie w jaki sposób ma zaciągnąć Sakurę na trening tuż po pracy. Wiedziała, że czeka ją nie lada zadanie, gdyż różowowłosa zazwyczaj była uparta jak osioł. Usiadła na wysokim stołku za ladą, a palcami zaczęła stukać niekontrolowanie po czarnym blacie. 
- Nad czym tak dumasz?
          Słysząc głos Uchihy, spojrzała na niego - cały czas swój wzrok miał wbity w treść książki. 
- Jak przekonać osła do zmiany decyzji - fuknęła, nalewając sobie wody do szklanki.
               Sasuke parsknął śmiechem pod nosem. 
- Czyżbyś mówiła o moim bracie? - spytał, tym razem zerkając na nią z ponad książki. 
- Znam większego uparciucha niż Itachi - odparła, a widząc, jak dziewczyna na zewnątrz przypina swój rower do barierki, szatański uśmiech zawitał na jej twarzy. - O wilku mowa - powiedziała zadowolona z faktu, że jej przyjaciółka wreszcie się pojawiła. 
          Sasuke widząc burzę różowych włosów za oknem, uniósł swe brwi w zdziwieniu. Nie spodziewał się, że ponownie spotka ją dzisiejszego dnia. Kolejna niespodzianka. 
        Jednak gdy tylko Ino ujrzała kulejącą przyjaciółkę wchodzącą do kawiarni z zakrwawioną spódnicą, która również była poszarpana w kilku miejscach, zamarła. 
- Co ci się stało? - spytała podniesionym głosem. 
            Haruno przekręciła oczyma. 
- Jakiś dupek rano we mnie wjechał - warknęła wyraźnie poirytowana. 
           Sasuke słysząc wzmiankę o sobie zachłysnął się kawą, lecz szybko udał zainteresowanie książką prawną. Ale prawda był taka, że całą swoją uwagę przeniósł na konwersację studentek. 
- Jest południe do jasnej cholery, a ty od rana z tym tak łazisz? - spytała zbulwersowana blondynka. 
            Sakura wzruszyła ramionami i wyciągnęła spod lady apteczke. 
- Miałam dwugodzinny wykład z anatomii - powiedziała, jakby to miało wyjaśnić wszystko.  Usiadła przy jednym ze stolików i odsłoniła zakrwawione kolano z zamiarem opatrzenia go.
            Ino, widząc ranę, syknęła i wykrzywiała twarz w grymasie niezadowolenia. 
- Powinnaś iść z tym do pielęgniarki.
            Różowowłosa podniosła głowę, spoglądajac w tęczówki przyjaciółki. 
- Żebym później wylądowała na dywaniku u Tsunade? Nie, dzięki - odparła, po czym chwyciła za wodę utlenioną.
- Na pewno chcesz to zrobić? - spytała Yamanaka, widząc, co dziewczyna trzyma w ręku. 
- A mam inny wybór? Jak spotkam tego dupka, to obiecuję, że poddam go kastracji - warknęła wściekła, po czym wylała na ranę odrobinę wody utlenionej. Syknęła z bólu, zaciskając mocno swe powieki i przygryzając dolną wargę. 
           Ino od razu odwróciła głowę w bok. Nie znosiła takich widoków, nie wspominając już o krwi. Dziwiła się, że Sakura jest w stanie to wytrzymać. Ale z drugiej strony to nie ona znajdowała się na drugim roku medycyny. 
- Aj, nie masz gdzie tego robić? - spytała wracając za ladę by nalać Sakurze czegoś do picia. 
- Nikogo tu nie ma - powiedziała i dopiero zorientowała się, że nie są same, jak jej się to na początku wydawało. W dalekim kącie z dala od wejścia i witryn siedział kruczowłosy mężczyzna, pogrążony w akademickiej lekturze. Sakura widząc tytuł książki prychnęła pod nosem.
- Prawo karne. To chyba jakaś kpina - syknęła pod nosem, złowrogo zerkając na klienta lokalu.
         Widziała, jak Haruno spogląda w stronę Sasuke i dopiero teraz uderzył w nią fakt, że musi ich jakoś sobie przedstawić. A przynajmniej wypadałoby to zrobić, ale wiedziała, że gdy tylko Sakura dowie się kim on jest, nie będzie mowy o żadnych przyjacielskich relacjach. Miała przeczucie, że Sakura od razu wylałaby na niego kubeł wrzątku. 
- Na niego nie zwracaj uwagi. Udawaj, że go tu nie ma. Ja tak robię - wtrąciła Yamanaka, wystawiając kruczowłosemu język. 
- Znacie się? - spytała Sakura, po czym ponownie wylała na swoje kolano kolejną porcję nadtlenku wodoru. - Niech go szlag! Zabiję faceta jak go spotkam! Obiecuję! - krzyknęła, czując, jak cała noga niemiłosiernie piecze. 
       Ino zignorowała krzyki przyjaciółki, wiedząc, że pewnie ona wydzierałaby się jeszcze bardziej. 
- Później ci opowiem - odparła, podając jej sok pomarańczowy z lodem. Nie za bardzo wiedziała, jak ich sobie przedstawić, nie wspominając już o Itachim. Zdawała sobie sprawę, że na samo nazwisko “Uchiha”, Sakura ulotni się w siną dal, nie pozostawiając po sobie nawet śladu. 
- A ja cię miałam zaciągnąć na trening i przedstawić drużynie - mruknęła pod nosem niezadowolona. 
            Sakura spojrzała na nią kątem oka. 
- Powtarzam ci od kilku dni, że nie będę tańczyć. Skończyłam z tym w Kyoto na dobre. Poza tym, nawet jakbym chciała to sama widzisz, że bym się nie nadawała - powiedziała chłodno, wskazując na swoje kolano. Nie chcąc dłużej maltretować nogi wodą utlenioną, nałożyła kilka plastrów a następnie resztę zawiązała starannie bandażem. 
- Niech tylko dorwę tego pirata drogowego w swoje ręce, to ja się już z nim sama rozmówie - zagroziła, wiedząc, że ten mały poranny wypadek pokrzyżował wszystkie jej plany. - W ogóle jak on wyglądał? 
             Różowowłosa wzruszyła ramionami. 
- A żebym ja to wiedziała, palant nawet nie zszedł z motoru. Tylko siedział na nim w swojej drogiej skórzanej kurtce. Nawet kasku nie ściągnął! Nic nie powiedział! Nadziany goguś nawet nie przeprosił! - mówiła, coraz bardziej dając ponieść się nerwom. 
            Ino uniosła swe brwi. 
- Skąd wniosek, że to nadziany goguś? - spytała, nie potrafiąć ukryć swego zafascynowania doborem słów przyjaciółki. 
- Ducati - odpowiedziała z przekąsem. - Normalnego studenta raczej nie stać na taki motor i mieć do tego jeszcze oryginalny kask i skórę.
           Yamanaka miała przeczucie, że doskonale wie, kto był sprawcą porannego zamieszania. Niepewnie spojrzała kątem oka na studenta prawa, który siedział przy swoim stoliku z wyraźnym rozbawieniem. Widząc jego zadziorny usmieszek, wiedziała, że jej potwierdzenia właśnie okazały sie prawdą.
- Nie mogło być gorzej - szepnęła pod nosem sama do siebie, tak aby Sakura nie usłyszała ani słowa. 
            Haruno wstała od stołu i kulejąc zaczęła kierować się na zaplecze. 
- Skorzystam jeszcze z łazienki i będę lecieć na zajęcia laboratoryjne.
           Ino jedynie skinęła, a gdy tylko różowowłosa zniknęła z jej pola widzenia, czym prędzej skierowała się ku winowajcy całego zamieszania.
- A ty nie masz co robić tylko szarżować motorem po kampusie? - warknęła zdenerwowana, próbując nie krzyczeć. Jeszcze tego brakało, by Sakura dowiedziała się, z kim miała poranną scesję. 
- Nie dramatyzuj, nic... - zaczął, zamykając w tym samym czasie książkę, gdy blondynka postanowiła mu się wtrącić w zdanie.
- Nic się nie stało? - spytała, próbując powstrzymać swoją furię. - Trzeba było widzieć jej kolano! Mój sztański plan wciągnięcia jej do drużyny szlag trafił, a wszystko przez ciebie!
- Przecież powiedziała, że nie chce tańczyć - zaargumentował.
- Drogi panie Uchiha, znam ją nie od wczoraj. A to znaczy, że znam także sposoby do przeciągnięcia jej na swoją stronę - powiedziała przez zaciśnięte zęby. 
- Twierdzisz, że znasz ją długo, to czemu jej wcześniej z tobą nie widziałem? - spytał, unosząc jedną brew i zaczynając pakować swe rzeczy do plecaka. 
        Ino dokładnie zlustrowała przyjaciela. Na pewno nie zamierzała udzielać mu szczegółowej odpowiedzi, bo wiedziała, że Sakura od razu zarezerwowałaby jej miejsce na cmentarzu. 
- Akurat to nie twój interes - powiedziała. - Nie mogę uwierzyć, że nawet jej nie pomogłeś! Mógłbyś chociaż przeprosić! - fuknęła, oddalając się od niego. 
- A żeby w ogóle dała mi dojść do słowa - mruknął na swoją obronę, aczkolwiek musiał przyznać, że nie spodziewał się iż dziewczyna tak bardzo ucierpi. Prawdę mówiąc, był w amoku po ponownym spotkaniu dziewczyny, która tydzień temu siłowała się z workiem treningowym. Nawet nie zauwazył, że krwawiła.
                Jak na zawołanie z zaplecza wyszła różowowłosa, nie przestając ani na chwilę kuleć. 
- To ja lecę do laboratium, później przyjdę cię zmienić - powiedziała z uśmiechem do Ino. 
- Do pielęgniarki. Albo zadzwonię do twojej matki - wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Tak, tak - mruknęła Haruno, machając dłonią na odchodne.
- Ja cię zaprowadzę - wtrącił niespodziewanie kruczowłosy, znajdując sie nagle przy niej, co równało się z morderczym spojrzeniem ze strony Yamanaki. Miała ochotę rozszarpać go na drobne kawałeczki. Nie powienien się wtrącać. Nie teraz. 
           Sakura przystanęła, odwracając się w stronę nieznajomego i mierząc go od stóp do głów. 
- Nie potrzebuję niczyjej łaski. Sama potrafię sobie poradzić - powiedziała chłodno, lecz dopiero teraz stojac z nim twarza w twarz dostała dziwnego wrażenia, że gdzieś już go wcześniej spotkała. 
       Mężczyzna parsknął śmiechem na jej wypowiedź, co nie przypadło do gustu różowowłosej. 
- W takim razie następnym razem nie wpadaj pod moje koła - odparł równie chłodno.
            Ino słysząc jego słowa, dostała palpitacji serca i czym prędzej znalazła się pomiędzy ową dwójką, chcąc nieco rozładować atmosferę. 
                Sakura ponownie mu się przyjrzała, zwłaszcza jego twarzy. 
- A ty naucz się jeździć - warknęła zła. 
- Em... Chyba pora się poznać. Sakura Haruno, Sasuke Uchiha - wtraciła niepewnym głosem, ale wiedziała, że jesli nie powie przyjaciółce od razu, z kim ma do czynienia, ta nigdy jej nie wybaczy.
          Źrenice różowowłosej rozszerzyły się gwałtownie, co nie uszło uwadze studentowi prawa. Sakura spojrzała na Ino żądając odpowiedzi, ale widząc jej zmieszany wyraz twarzy wyszła jedynie z kawiarni, głośno trzaskając za sobą drzwiami. 
- A ją co ugryzło? - spytał Sasuke, wskazując na zielonooką, która pieszo zaczęła kierować się ku uniwersyteckiego laboratorium. 
- Ty - odparła ze złością. - Najpierw o mało co jej nie zabiłeś, a teraz dowiedziała się, że jesteś Uchiha! Po prostu świetnie! - powiedziała, wracając za ladę i cisnęła ścierką w najbliższy kąt. 


         W głowie jej się to nie mieściło. Uchiha?! Na tym uniwersytecie?! Wrzeszczała w myślach, a pod nosem ostentacyjnie mruczała wulgaryzmy. Nie mogła uwierzyć swemu (nie)szczęściu. Myślała, że chociaż na trochę uda jej się odpocząć od znienawidzonego nazwiska. Ale przeliczyła się. Nie sądziła, że ten dzień jest w stanie jeszcze bardziej pogorszyć jej humor. Aczkolwiek mineło zaledwie południe, co oznaczało, że wszystko może się wydarzyć. Z ciężkim westchnięciem weszła do laboratorium i zajęła pierwsze wolne miejsce. Biorąc pod uwagę fakt, że dopiero rozpoczęła naukę na tym uniwersytecie, nie znała nikogo w grupie. Jedyną znajomą, jaką posiadała na uniwersytecie była Ino, a z poznanym niedawno karookim nie chciała mieć nic wspólnego i to nie dlatego, że w nią wjechał. Położyła swój plecak pod stołem, po czym oparła na dłoniach swą twarz w oczekiwaniu na przybycie profesora. Czuła na swoich plecach pytające spojrzenia kilkudziesięciu studentów, jednak była zbyt wściekła, by z kimkolwiek się zapoznać. 
            Do laboratorium wreszcie wszedł starszy profesor w garniturze, a tuż za nim kroczyła tak dobrze znana jej blondwłosa kobieta, której tak dużo zawdzięcza. 
- Witajcie, dzisiejsze zajęcia z nauk farmakologicznych poprowadzi ekspert w tej dziedzinie - Tsunade Senju, która, jak wiecie, jest dyrektorem naszego uniwersytetu - powiedział mężczyzna, po czym ukłonił się i opuścił pomieszczenie. 
         Tsunade zawiesiła na chwilę swój wzrok na Sakurze, która wyciągała gruby zeszyt z plecaka, a następnie przeszła do wykładu. 
            Nigdy wcześniej nie uczestniczyła w zajęciach prowadzonych przez Tsunade, pomimo iż wiedziała, czym się zajmuje. Dyrektor uniwersytetu Konoha tuż po skończeniu przez nią edukacji licealnej nalegała, by ta pozostała w mieście, w którym się urodziła, żeby tu dokończyć naukę. Ale ona się uparła. Chciała wyjechać stąd i wracać tylko na święta do rodziny. Wtedy nie chciała zostawać w Konoha dłużej, niż było to potrzebne. Teraz wiedziała, że pragnienia, którymi żyła przysporzyły jej nie lada kłopotów. Końcem końców i tak była zmuszona, by powrócić do rodzinnego miasta. Lekkie westchnięcie wydobyło się z jej krtani, próbując odgonić niepożądane myśli. Jednak nim się zorientowała, kolejne dwu godzinne zajęcia minęły w mgnieniu oka. 
         Chwyciła za plecak, chcąc opuścić laboratorium, gdy dostrzegła jak Tsunade gestem dłoni prosi ją do siebie.
- Co ci się stało w noge? - spytała, spokojnie pakując papiery do skórzanego nesesera.
- Spadłam z roweru - odpowiedziała przyciszonym mruknięciem. 
             Blondynka skinęła. 
- Jak ci się podoba na uniwersytecie? Wiem, że to nie Kyoto, ale żadna z nas nie jest w stanie niestety nic na to poradzić. - Jej głos jak zawsze był ukojeniem dla Sakury i jej poszarpanych nerwów.
- Wszystko byłoby w porządku, gdyby... - urwała w połowie zdania, nie za bardzo wiedząc, jak je dokończyć. Nie chciała robić żadnych wyrzutów Tsunade, bo wiedziała, że kobieta chciała dla niej dobrze. Jednak było “ale”, które zaprzątało jej myśli.
- Gdyby? - dopytała Senju, uważnie przyglądając się różowowłosej.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że uczęszcza tu także niejaki Sasuke Uchiha? - spytała ze spokojem. Domyślała się, że kobieta musiała mieć powód, by ją o tym nieinformować. Zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę fakt, że ona sama nie była zadowolona z postawy członków jego klanu. 
- Nie przypuszczałam, że spotkasz go tak prędko - odpowiedziała niemalże od razu Tsunade. 
- Powiedzmy, że to był dość niefortuny zbieg wydarzeń - fuknęła, czując wzbierającą w sobie złość na kruczowłosego.
- Co masz na myśli? - dopytywała z brwiami uniesionymi wysoko.
- Sama z roweru na pewno bym nie zleciała. Ten dupek we mnie wjechał - powiedziała przez zaciśnięte zęby. 
- Tak, młody Uchiha uwielbia swój motor. Już ma kilka mandatów za jazdę po uniwersytecie. 
- Powiedziałaś młody Uchiha, nie mów mi tylko, że jest jeszcze jeden - wtrąciła ze złudną nadzieją, iż jest w błędzie. Jednak intuicja podpowiadala jej inaczej.
                Ku jej niechęci Tsunade skinęła głową. 
- To już absolwent Konohy - wyjaśniła, widząc grymas na twarzy Haruno.
- Co do twojego spotkania z Sasuke, chciałabyś złożyć zażalenie na niego i jego jazdę?
         Chciała i to bardzo chciała, ale wiedziała, jak to się skończy. Po raz kolejny to ona zostałaby uznana za winną całego zdarzenia. I tak było w nieskończoność.
- Po moim trupie - warknęła srogo. 
- Oj Sakuro, Sakuro. Jesteś niczym magnes na kłopoty. Uważaj na siebie, a w razie problemów nie zawahaj się do mnie przyjść.
            Dziewczyna skinęła. 
- Poza tym, na pewno nie chcesz zamieszkać w akademiku, coś...?
        Sakura wiedziała, co kobieta chce powiedzieć, jednak jej zdanie na ten temat od początku było na nie. Nie była w stanie utrzymać z własnej kieszeni pokoju na uniwersytecie, a opcja by dostała go za darmo odpadała.
- Wiem, że coś by się znalazło - wtrąciła, spoglądając na nią z uśmiechem. - Ale to, co mam, mi wystarczy i co najważniejsze, jest w pobliżu kampusu.
         Tsunade westchnęła ciężko. 
- No dobrze - odparła z niezadowoleniem. Wolała mieć oko na Haruno, ale ta jej nie za bardzo na to pozwalała. - Tylko nie zapomnij, że jutro masz spotkanie z kuratorem w moim gabinecie - powiedziała i wolnym krokiem zaczęła opuszczać laboratorium.
- Pamiętam.
- A i Sakuro, oszczędzaj się dziś w pracy - dodała, po czym zniknęła za drzwiami. 
         Studenka zaśmiała się cicho pod nosem i dziękowała w duchu Tsunade, że nie zamierzała odwieść jej od pójścia do pracy pomimo widocznej kontuzji, za co była jej wdzięczna. Pomimo iż nie dopuszczała jej całkowicie do siebie, wiedziała, że kobieta znała ją niemalże na wylot. Poprawiając plecak na swym ramieniu i ona opuściła pomiszczenie, kierując się ku kafejce, w której czekała na nią Ino. Miała tylko nadzieję, że nie natknie się już na Uchihę. Jak na dziś miała z nim o dwa spotkania za dużo. 


Uff... muszę jeszcze rozkminić to publikowanie, bo trochę jest przy tym roboty ;D W następnym tygodniu napewno zostanie opublikowany rozdział na Bonds, jutra z rana naszczęście mam ostatni egzamin i będzie można śmiało powiedzieć 'Bye bye sesja' ;D Rozdział na Bonds miał się ukazać mniej więcej w tym samym czasie co tutaj, jednak nie wyrobiłam z nauką plus jeszcze mój dziesiejszy pech też mi na wiele nie pozwalał ;)
Dziękuje wam wszystkich bo gdyby nie wy, pewnie bym nie rozpoczęła tej kolejnej historii ;)

23 komentarze:

  1. YAHOOO !!! Sis nareszcie napisałaś pierwszy rozdział :D I już na samym początku robi się gorąco xD Bliskie spotkanie Sasu Saku w tak niezbyt miłych okolicznościach. Biedna Sakura. Niepotrzebnie zdzierała gardło, skoro Uchiha miał słuchawki w uszach xD Nieuniknione spotkanie tych dwojga w kawiarence i wielki stres Ino xD Prawda wychodzi na jaw a Sasuke nie wie o co chodzi xD To jest po prostu intrygujące i snuje tyle domyśleń xD Jak dla mnie BOMBA Sis ! Kolejny blog, który stanie się moim ulubionym :D :D gdzie z utęsknieniem będę czekała na rozdział :D Jedynie nie podobała mi się jedna rzecz. Jestem strasznie uczulona na przekleństwa... Gdybyś mogła je zastąpić innym słownictwem była bym Ci wdzięczna :* Udanego egzaminu Sis :D Łiii i jestem pierwsza :D :D Buziaki :* Na losy jak na razie nie mam pomysłu, więc trochę będziesz musiała zaczekać :P Tym czasem oczekuję Bonds :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakbym ja cie teraz pomaltretowala mowiac z tez 'nie mam pomyslu' powiedzmy na Bonds, co by wtedy bylo sis?;> Ale nie bede zla sis i grzecznie bede czekac na losy ;)
      Hmm.. podziel sie tymi domysleniami ]:->
      A co do wularyzmow to juz ci powiedzialam ;P

      Usuń
  2. Kocham Cię za to, że Shannaro jest na blogspocie. W końcu dzięki "obserwowanym" jestem na bieżąco. No i właśnie! Śliczny szablon:)
    Ciekawe co takiego rodzina Sasuke ma wspólnego z Sakurą. Może straszy brat Saskje ją w nić wrobił, że ma tego kuratora?
    Sakura tańczy? - tak, tak tak! Nie ma nic lepszego.
    Pozdrawiam i czekam na resztę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W poczatkowych planach nie bylo nic o tanczacej Sakurze, jednak watki zaczely sie powiekszac i takim to sposobem z Sakury zrobilam tancerke ;) A jesli chodzi o blogspot, to kiedys sobie obiecalam ze jesli zrodzi sie mi sie w glowie nowa historia, to wyladuje ona wlasnie tutaj ;)

      Usuń
  3. Awww, wreszcie 1 rozdział *w* Nie mogłam sie doczekać :D Jest świetny! Jestem ciekawa dlaczego Sakura niecierpi rodziny Sasuke, i w co takiego sie wpakowała skoro ma kuratora. Już nie mogę się doczekać na nową notkę <3

    OdpowiedzUsuń
  4. blackberry(Desired Killer)24 maja 2013 17:10

    Cholercia,zaintrygowałaś mnie tym rozdziałem.Cały czas snuję domysły co może się wydarzyć i jakie są powody nienawiści Haruno do Uchiha,ale muszę czekać na kolejny rozdział.Z niecierpliwością...

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział fantastyczny. W sumie jak zawsze. :) Jak na razie same zagadki i pytania ale to w twoim stylu. W końcu to początek opowiadania :)
    Mam pytanie. Od dłuższego czasu niestety nie czytam Naruto i nie jestem na bieżąco z wydarzeniami. Co takiego wydarzyło się w ostatnim rozdziale, że byłaś taka w skowronkach? ;D Haspey

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, jak ja lubie czytac komentarze gdzie pisze 'to w twoim stylu' ;D
      A jesli chodzi o ostatni rozdzial Naruto...
      *****SPOILER*********** to Sasuke pojawil sie na polu bitwy i druzyna 7 ponownie jest razem ;D

      Usuń
  6. Ah, no i na taki rozdział czekałam :D przyjemny, z przygodami i bawiący :D uśmiech nie schodził mi z twarzy :D jestem bardzo zadowolona z tego, że mogę czytać tego bloga, bo coś czuję, że to będzie fascynująca historia! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ah, no i na taki rozdział czekałam :D przyjemny, z przygodami i bawiący :D uśmiech nie schodził mi z twarzy :D jestem bardzo zadowolona z tego, że mogę czytać tego bloga, bo coś czuję, że to będzie fascynująca historia! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie zapomnę Ci tego sneak-peaku! Nigdy! :) Świetnie dozujesz informacje. Nie rzucasz nam nimi jak cukierkami na weselu, ale powoli podajesz jak wykwintne danie, żebyśmy mogli się w nim rozsmakować. Oczywiście, apetyt rośnie w miarę jedzenia i tutaj ta analogia również została zachowana :) Z niecierpliwością czekałam na cokolwiek, co opublikujesz. W końcu się doczekałam, no i pozostaję w lekkim niedosycie. Ja również szczerzyłam się do monitora jak szczerbaty do sucharów. Wkurzyłam się, że tak szybko skończył się rozdział, który w rzeczywistości do krótkich nie należał. :) Ale jestem zachłanna. A zwłaszcza, gdy w grę wchodzi opowiadanie, które wyróżnia się na tle innych pomysłem i sztuką wykonania, a u Ciebie wprost wchłaniam treść! Geniusz. :) Życzę Ci weny do pisania. No i jeżeli jeszcze nie doczytałaś moich wszystkich partówek, to zapraszam Cię serdecznie :) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz! ;D
      hmm.. prawdę mówiąc gdy napisałam ten rozdział to stwierdziłam że jest długi, ale tuż po opublikowaniu też czułam niedosyt, wiedząc że mogłam napisać więcej ^^"
      Oj za partówki niedługo się zabiorę jeszcze tylko dwa następne dni będą dość napięte, a później to luuuz ;D

      Usuń
  9. To nowe opowiadanie: choć to dopiero pierwszy rozdział to już z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnego rozdziału. :) Potrafisz tak zaciekawić i zaczarować swoimi powieściami, ze nie zostaje nic innego jak tylko odliczać z niecierpliwością na kolejne losy tej dwójki ;) Po prostu jesteś genialna! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Heee, no to się zaczęło co nieco dziać :D I kto by pomyślał, że już pierwszego dnia Sakura będzie miała takiego pecha? A w dodatku dwukrotnie spotka Sasuke? Swoją drogą, intryguje mnie, co się stało w przeszłości między Haruno a rodem Uchiha, bo to raczej śmierdząca sprawa, mam rację? Zakładam, że to ta rodzina oskarżyła o coś Sakure i stąd ta cała sprawa z więzieniem i kuratorem, tylko... kurcze, no właśnie, co się stało? Fajnie, że nie podajesz nam wszystkiego od razu na tacy, ale jednak tą jedną rzecz chciałabym wiedzieć już, teraz, zaraz!

    Ogólnie bardzo podoba mi się naturalność tego opowiadania. Reakcja Sakury na palanta na motorze była bardzo realistyczna i nawet te przekleństwa mi nie przeszkadzały, bo... bo takie są polskie realia, jak ktoś cię wkurwia, to przeklinasz - proste! Więc za to plusik, bo nie lubie sztucznych, sztywnych dialogów, a u Ciebie tego problemu nie ma :)

    Pozdrawiam i WENY!
    [troublesome--love]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihihi a dzień się jeszcze nie skończył ]:->
      Wiem że wszystkich korci co takiego stało się w przeszłości, a także czemu Sakura pała niechęcią do rodu Uchiha... ale jak ja to zawsze mówię: "wszystko w swoim czasie" ;)
      Heh, dokładnie to takie nasze polskie realia, gdy coś się dzieje to pierwsze wypowiedziane słowa to przekleństwa ;)

      Usuń
  11. Buahahahahaha! Mam władzę!
    Angie

    OdpowiedzUsuń
  12. Cholernie ciekawi mnie, dlaczego Sakura pała taką nienawiścią do klanu Uchiha. Czyżby czymś jej ktoś zawinił? I co takiego wydarzyło się w przeszłości? Boże... Ta chęć jest ogromna i jak najszybciej łaknę informacji! :D Podobał mi się moment kiedy Sasuke wjechał w Sakurę i to jej oburzenie, typowe zachowanie - takie realistyczne. Sama zapewne nieźle bym sobie poprzeklinała na jej miejscu. Strasznie lubię w Twoim opowiadaniu postać Ino. Wydaje mi się taką zwykłą, naturalną, pełną życia kobietką. Ale to przecież dobrze. :D No nic, mogę tylko życzyć dużo weny i czekać z utęsknieniem na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. No to pora na mnie, a właściwie na mój komentarz xD Zacznę od tego, że przecudowna notka ^^ ale to już jak każda twoja, dalej nie mogę się nadziwić, jak świetnie i lekko piszesz rozdziały ;D ba, to dopiero pierwszy prawdziwy rozdział, a mogłabym go zachwalać godzinami :D Choć pewnie brakło by mi epitetów, bo przekraczasz skalę zajebistości, Sis – nie wolno tak perfidnie dołować innych autorów xD
    Przechodząc do fabuły – bardzo mi się podobało :D Sasuke na motorze – kawaiczny (nowe słowo xD) widok *___* ale potrącił naszą sierotkę xD i rozbawiło mnie to, że drze na niego buźkę, a ten cały czas patrzy na nią, jak idiota z słuchawkami w uszach xD Wulgaryzmami się nie przejmuję u mnie dopiero ich jest xD (tak, to ostrzeżenie, bo może lepiej byś nie czytała xD) a i jak dziewczyny mu przekazały jej monolog, cóż myślałam, że inaczej zareaguję, ALE, ale to nam sugeruję miłość od pierwszego wejrzenia xD Cud, miód i maliny XD
    Ta akcja w kawiarni też rozwalająca xD Ino nie kocha Sasuke – szok xD ale na wspomnienie o Itachim to wyczułam podtekst… czyży ItaIno? XD XD w każdym razie słuchaj jak ja to widzę xD Fugaku Uchiha był prokuratorem na sprawie Sakury Haruno i przez to ona tak nienawidzi tego nazwiska, dobre nie? XD chociaż pewnie twoja koncepcja jest lepsza xD No ale te wyzwiska Sakury pod adresem siedzącego niedaleko Sasuke mnie rozwaliły xD Pewnie było mu przykro na wieść, że jest dupkiem xD Potem to jego zaproponowanie pomocy i coo najważniejsze tekst „… nie wpadaj pod moje koła” rozwalił system po prostu xD
    Rozmowa z Tsunade, widzę, że spełnia ona role mentorki Sakury, także w tym opowiadaniu xD Fajnie wiedzieć, że ma się komu wygadać ;D
    Tyle, czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
    Życzę wen i pozdrawiam cieplutko ;D;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Co by tu napisać... Hm fajnie się zaczyna, nie mogę doczekać się dalszych rozdziałów bo szczerze powiedziawszy zaintrygowało mnie to opowiadanie :D prawdziwy świat, szkoła, moje ulubione kategorie jeśli chodzi o SasuSaku :D szybko szybko pisz :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Kobieto kocham twój styl pisania!!! To twoje pierwsze dzieło jakie czytam, ale jestem zadowolona ;) Ani się nie obejrzałam, a tu koniec! Naprawdę mi się spodobało~♥
    Ani mi się waż szybko ujawniać co sprawiło, że Sakura tak nienawidzi Uchihów!!! Lubię mieć ten smaczek i nie wiedzieć wszystkiego ;P
    Mam szczerą nadzieję, że będziesz szybko wrzucała swoje nowe posty :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Ojej, już wiem, że kocham tego bloga <3 <3
    Rozdział świetny xD Tyle się w nim działo ^^ I już kolejne spotkanie Sakury i Sasuke xD Boskie <3
    Na początku myślałam, że Sasuke w szoku, że na niego wydziera się dziewczyna a tu proszę, słuchawki na uszach miał :p :P
    Mam nadzieję, że będziesz miała dużo weny i czasu, żeby wstawiać często notki, bo już coś czuję, że będe uzależniona od tego bloga <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Rany jesteś wspaniała super, nie samowity rozdział

    OdpowiedzUsuń