Westchnęła głęboko, dostrzegając fasadę uniwersyteckiej kawiarni, w której pracowała, przypominając sobie, z jakim hukiem opuściła ją ponad dwie godziny temu. Na samo wspomnienie skrzywiła się grymaśnie. Nadal nie potrafiła pojąć jakim cudem na uczelni, gdzie znajdują się tysiące studentów różnej narodowości, musiała spotkać akurat JEGO. Tsunade miała rację - przyciągała kłopoty niczym magnes, zwłaszcza w postaci płci męskiej. Miała ogromną nadzieję, że student prawa opuścił już miejsce jej pracy, bo wątpiła, że będzie w stanie długo powstrzymać swoją opryskiwość względem niego. Poznawszy jego nazwisko, od razu zaczęła pałać do niego niekontrolowaną niechęcią. Gdyby nie ten mały, ale jak ważny dla niej szczegół, prawdopodobnie po kilku dniach byłaby wstanie wybaczyć mu to, że rano o mało co nie pozbawił jej życia. Teraz jednak nawet nie było o tym mowy. Już odliczała dni do zakończenia roku akademickiego, gdy ten opuści kampus i uda się na długie wakacje. Taką przynajmniej miała nadzieję. Zresztą, co innego student jego pokroju może robić przez czteromiesięczną przerwę, jak nie udać się na ekskluzywne wakacje, gdzie najprawdopodbniej roztrwoni pieniądze rodziców. A ona wtedy będzie mogła pracować w spokoju, wiedząc, że przez ten czas na pewno go nie zobaczy. Później będzie tylko musiała przetrwać ostatni rok studiów, po których na pewno już nie natknie się na Uchihę. Przez najbliższe półtora roku, zamierzała mieć z nim najmniejszy kontakt, jak to tylko możliwe. Wiedziała, że całkowicie nie będzie w stanie go uniknąć, zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę jego przesiadywanie w kawiarni, a także fakt, że zna się dość dobrze z Ino, ale musiała to jakoś przeżyć.
Niepewnie otworzyła drzwi do kawiarni i bacznym okiem zlustrowała wnętrze. Yamanaka stała za barem obsługując klientów. Musiała przyznać, że zrobiło się o wiele tłoczniej niż kilka godzin temu. Nie dostrzegając nigdzie zagorzałego fana szybkiej jazdy, odetchnęła z ulgą. Nie przestając kuleć, zaczęła kierować się za bar z zamiarem rozpoczęcia swojej zmiany.
Blondynka spojrzała się na nią karcącym wzrokiem.
- Niech zgadnę, nie byłaś u pielęgniarki? - spytała z przekąsem.
Sakura przekręciła lakonicznie oczyma. Mogła się spodziewać, że dziewczyna nie odpuści jej tak prędko.
- Ino, nic mi nie jest - odpowiedziała spokojnie, uśmiechając się do przyjaciółki. - Tylko się przebiorę i ci pomogę - dopowiedziała i zniknęła na zapleczu, nim Ino zdążyła cokolwiek jeszcze powiedzieć.
Wiedziała, że przyjaciółka z dzieciństwa się o nią martwiła, zresztą po jej powrocie miała przeczucie, że dziewczyna jest aż nadto opiekuńcza, jeśli chodzi o jej osobę. Mogła się domyślać, że to przez rozmowę jaką Yamanaka odbyła z jej matką pod jej nieobecność. Jednak na to nie była w stanie nic poradzić.
Chcąc jak najszybciej zacząć pracę, by móc nieco odciążyć blondynkę, przebrała się pośpiesznie w czarne spodnie, które przylegały do jej ciała, a na góre zarzuciła tego samego koloru bluzkę z krótkim rękawem. W pasie zawiązała mały fartuszek, który dostała w pierwszy dzień pracy. Wychodząc z zaplecza, związała włosy w kitkę i zaczęła kierować się w stronę Ino, gdy niespodziewanie zmieniła kierunek, widząc, z kim właśnie debatuje jej przyjaciółka.
No nie, znowu ON!, krzyczała w myślach, nie wierząc swojemu (nie)szczęściu. Tak bardzo nie chciała go już dzisiaj widzieć, ale nie. Los najwidoczniej lepiej zdawał sobie sprawę z tego, czego chce, niż ona sama. Ile by dała, by ten dzień dobiegł już końca. Chwyciła za okrągłą tacę, która znajdowała się na brzegu blatu i zaczęła na niej układać puste szklanki klientów. Od czasu do czasu spoglądała kątem oka na przyjaciółkę, która najwyraźniej odgrażała się karookiemu łyżeczką. Ten wyglądał na mało przestraszonego, aczkolwiek w pewnej chwili zbulwersował się na słowa blondynki i zaczął ostro argumentować.
Odłożyła stertę brudnych naczyń na ladę, po czym chwyciła za wilgotną ścierkę, chcąc przemyć kilka stolików, zanim przybędzie nowa fala studentów, gdy niespodziewanie poczuła uścisk na ramieniu. Zaskoczona odwróciła się i stanęła niczym słup soli.
Przecież jeszcze sekundę temu stał z Ino! - pomyślała, spoglądając w hipnotyzujące kare tęczówki mężczyzny. Nie wiedziała, jak ktoś może mieć oczy czarne niczym smoła i musiała przyznać, że mogłaby zatopić się w nich bezpowrotnie. Przełknęła zalegającą w krtani ślinę, budząc się z tego chwilowego letargu. Wątpiła, by kiedykolwiek potrafiła wymazać jego spojrzenie z pamięci - było lodowato nieprzyjemne, ale zarazem intrygujące i pociągające.
- Możesz mnie łaskawie puścić? - spytała tonem nie znoszącym sprzeciwu, spoglądając na niego hardo, jednocześnie próbując nie stracić gruntu pod nogami pod naciskiem jego spojrzenia.
- A czy ty możesz ze mną porozmawiać na osobności, przy okazji spuszczając nieco z tonu? - wypowiedział każde słowo przez zaciśnięte zęby, a jego dłoń zacisnęła się mocniej wokół jej ramienia.
Sakura uniosła brwi w zdziwieniu, nie spodziewając się takiego rozdrażnienia z jego strony, aczkolwiek domyśliła się, że Ino musiała dać mu nieźle popalić, wymachując mu tą łyżeczką przed nosem.
- Po pierwsze jestem w pracy - odpowiedziała z przekąsem, chcąc pohamować swą złość przy klienteli, która cały czas się powiększała. - Po drugie nie mam zamiaru i ochoty z tobą rozmawiać. Ani teraz - ani później - dodała, a następnie wyrwała swe ramię z jego uścisku.
- I radzę ci tego więcej nie robić, bo inaczej pożałujesz - rzuciła na odchodne, jednak niczym na komendę poczuła jak on ponownie ją łapię i tym razem sadza na najbliższe krzesło, opierając się dłońmi o stare poździerane oparcie, blokując jej próbę ucieczki. Miał w szerokim poważaniu jej groźby.
Czuła jak jego ciepły oddech drażni jej skórę. Ponownie przełknęła większość ilość śliny, jaka zalegała w gardle. Znajdował się zdecydowanie zbyt blisko niej, powodując, iż zaczynała czuć się niekomfortowo.
- Dostałem pięć minut od pani kierownik na rozmowę z tobą, więc tak szybko się nie wymigasz. - warknął srogo.
Różowowłosa prychnęła złowieszczo pod nosem, kątem oka spoglądając na zapracowaną Yamanakę, która specjalnie poświęciła się, by ona mogła porozmawiać z Uchihą. Problem polegał jednak w tym, że nie zamierzała tego robić. Wiedziała, że Ino miała dobre intencje, dlatego nie zamierzała robić jej żadnych wyrzutów, aczkolwiek jej znajomość z kruczowłosym właśnie dobiegała końca.
- Już ci powiedziałam, że nie mam zamiaru z tobą rozmowiać - odparła, splatając ze sobą ramiona na klatce piersiowej.
Sasuke przejechał jedną dłonią swe gęste włosy, nie potrafiąc powstrzymać swojej frustracji.
- Ino miała rację mówiąc, że jesteś uparta bardziej niż osioł - fuknął. - Wredna, irytująca kobieto, spuść z tonu, chcę tylko zrekompensować ci to, co stało się rano! Nawet nie wiedziałem, że ucierpiałaś w tak znaczny sposób! - mówił rozgoryczony, podnosząc głos.
Słysząc jak ją nazwał, zmarszczyła groźnie brwi, jednak jego kolejne słowa spowodowały, iż skamieniała. Nie dość, że był tak blisko niej, krzyczał na nią, powiedział, że jest wredna i irytująca, to jeszcze wspomniał o rekompensacie. Niespodziewanie w głowie zaświtał jej cytat z książki Williama Szekspira: “Oh Romeo, czemuż ty jesteś Romeo”. Pośpiesznie odgoniła nieporządane myśli, pokręcając delikatnie głową. Nie zamierzała prędko po raz kolejny związywać się, a tym bardziej nie z nim. Najchętniej uderzyłaby się otwartą dłonią w głowę, aczkolwiek wiedziała że wyglądałoby to dość dziwnie.
Niech ktoś strzeli mi w łeb, warknęła we własnych myślach. O czym ja do cholery myślę? Romeo? Chyba do końca postradałam już zmysły. Ocknij się, Sakura, do cholery! - krzyczała, próbując doprowadzić siebie i swoje myśli do porządku.
- Nie skorzystam - powiedziała i, odpychając go od siebie, wstała z zamiarem powrotu do pracy.
Jednak on nie zamierzał odpuszczać tak łatwo.
- Dlaczego? - spytał, idąc tuż obok niej.
Sakura spojrzała na niego kątem oka, uważnie badając jego zdezorientowaną twarz. Wyglądał, jakby był zaskoczony jej negatywną odpowiedzią - jakby była pierwszą osobą, która mu odmówiła.
Wzięła głęboki wdech, a następnie powiedziała ze stoickim spokojem:
- Bo jesteś Uchiha.
Po tych słowach wróciła czym prędzej za ladę. Zamierzał za nią podążyć, chcąc dowiedzieć się, co takiego złego jest w jego rodzinie, nawet jeśli miało to oznaczać krzyki Ino informujące go, że zrobił o kilka kroków za dużo. Przeżyłby. Ale gdy już miał wejść za ladę, tuż przed nim stanęła znajoma z roku.
- Sasuke-kun - powiedziała swym piskliwym, przepełnionym fałszywym szczęściem rudowłosa.
Uchiha przekręcił lakonicznie oczami, pytając się w duchu, dlaczego musiała się pojawić właśnie teraz.
- Karin, nie mam czasu - warknął poirytowany, a następnie wyminął ją, cały czas wodząc swym wzrokiem za krzątającą się różowowłosą. Nie zamierzał kończyć tej rozmowy w taki sposób. Czym prędzej podszedł do lady, gdzie Haruno samotnie obsługiwała kilkoro studentów, a Ino w międzyczasie zajmowała się resztą kawiarni. Odczekał chwilę w kolejce, w oczekiwaniu aż i on zostanie obsłużony. Gdy po kilku minutach wreszcie nadeszła jego kolej, dostrzegł sztuczny, wymuszony uśmiech na jej twarzy.
- Co podać? - spytała z przękąsem, spoglądając bezpośrednio w jego kare tęczówki.
- Odpowiedź - powiedział, na co ona zmarszczyła mimowolnie swe brwi. - Czemu nie zamierzasz skorzystać z mojej rekompensaty, pomijając fakt, że nie przepadasz za moim nazwiskiem?
- Właśnie odpowiedziałeś na swoje pytanie - odparła poważnym tonem. - A to, że nikt za tobą nie stoi, nie oznacza, że nie mam co robić. Jakbyś nie zauważył lokal jest prawie pełny - fuknęła przez zaciśnięte zęby.
Sasuke spojrzał przez ramię, po czym musiał stwierdzić, że dziewczyna ma w zupełności rację. Kawiarnia była niemalże pełna, a jedynie Ino i ona tu pracowały.
- Jutro chcę wiedzieć jaką rekompensatę chcesz za ten wypadek - powiedział chłodno. - A teraz podaj mi podwójne Latte Macchiato i napoleonkę.
Studentka westchnęła lekko, po czym podała mu jego zamówienie. Zapłacił i bez słowa odszedł do większego stolika, przy którym najwyraźniej siedzieli jego znajomi, a Ino im serwowała. Po chwili dostrzegła, jak nieznajoma dziewczyna poprzez okulary z grubymi czarnymi oprawkami uważnie i nieprzychylnie jej sie przygląda. Sakura, nie mając pojęcia, o co jej chodzi, wzruszyła ramionami i wróciła do pracy, nalewając kawy i serwując kolejne ciastka dla klientów. Minuty ciągnęły się nieubłaganie, a ruch w lokalu zaczął się powoli przerzadzać, dającym tym samym dwóm ekspedientkom chwilę na złapanie oddechu. Jeszcze godzina i zamykają kawiarnie.
Niespodziewanie poczuła, jak przechodząca za nią Ino, uszczypnęła ją delikatnie w pupe, mówiąc:
- Zgódź się.
- Niby na co? - spytała zdezorientowała.
- Na propozycję Sasuke - powiedziała szeptem, by idąca do łazienki czerwonowłosa nie usłyszała przez przypadek wypowiedzianych słów.
Haruno słysząc przyjaciółkę zrobiła jedynie wymowną minę.
- Nie ma mowy, nie chcę mieć z nim nic wspólnego - mruknęła naburmuszona. Tak bardzo chciała trzymać się swojego planu noszącym tytuł “omijanie Uchihy do końca studiów”, a najwyraźniej nie będzie to takie łatwe, jak na początku myślała.
- Wiem i rozumiem, ale wkurzył mnie tym, że nawet ci nie pomógł wtedy, dlatego musiałam go troszeczkę zaszantażować - powiedziała niewinnym głosikiem, wycierając skrupulatnie szklanki.
Sakura spojrzała na nią pobłażliwie, błagając w duchu, by się jedynie przesłyszała.
- Normalnie nawet nie byłoby mowy żeby z własnej nieprzymuszonej woli chciał ci jakoś wynagrodzić ten wypadek. Ten idiota jest zbyt dumny, by chociaż przeprosić - dopowiedziała, uśmiechając się do niej.
- Jakoś nie zależy mi na jego przeprosinach - odpowiedziała, wzruszając ramionami, po czym, utykając, chwyciła za tackę i skierowała się do wolnych stolików z zamiarem zebrania pustych szklanek po raz kolejny.
- Nie dąsaj się - powiedziała Ino znajdując się pośpiesznym krokiem tuż przy niej. - Pomyśl sobie, to będzie idealna okazja, byś odgryzła się mu za to, co się stało rano. Tak jak za dawnych czasów. - Na jej ustach pojawił się szatański uśmiech.
Sakura spojrzała się na przyjaciółkę przez ramię.
- Mam ci przypomnieć, jak to się skończyło ostatnim razem? - spytała sarkastycznie, nie przerywając swoich czynności. - Sądem.
Ino westchnęła ciężko, domyślając się, co chodziło i po głowie różowowłosej. Nie zamierzała zaprzeczać czy też protestować, bo wiedziała, że każda taka próba zostanie spalona na panewce. Sakura akurat w tej kwestii jej nie posłucha, zresztą ona mało kiedy słuchała kogokolwiek.
- Zgódź się ten jeden raz, dla mnie - powiedziała, nie tracąc jeszcze nadziei, że może wydarzy się cud i po raz pierwszy w życiu Sakura ją posłucha. - Proszę - dodała błagającym głosem.
Haruno odstawiła na bok tacę pełną brudnych naczyń i spojrzała na przyjaciółkę badawczym wzrokiem. Widziała, że Ino bardzo zależy na tym, aby przystała na propozycję wynagrodzenia jej stłuczonego kolana. Tylko dlaczego? Chwilowo swój wzrok przeniosła na kruczowłosego, który znajdował się wraz ze swoimi znajomymi po drugiej stronie lokalu. Przyglądał im się.
- A co ty z tego będziesz miała? - zapytała spokojnie, domyślając się, że nie nalega tak bez powodu.
Kącik ust Yamanaki powędrował ku górze.
- Satysfakcję - odpowiedziała dumnie.
Sakura musiała przyznać, że takiej odpowiedzi nie spodziewała się po przyjaciółce. Ino była materialistką od dziecka, a teraz chce jedynie satysfakcji? Czegoś jej tu brakowało.
- To teraz powiedz mi, czym go zaszantażowałaś, że ci tak łatwo uległ. Bo nie sądzę, by przestraszył się łyżeczki - powiedziała ze śmiechem, biorąc z powrotem tacę na ręce i kierując się w stronę zaplecza.
Zadowolona z siebie Ino, chwyciła za kolejne brudne szklanki i zaczęła iść za nią żwawym krokiem.
- Siła perswazji - odparła ochoczo, co spodowało, iż Sakura spojrzała się na nią pytająco. Ino przekręciła lakonicznie oczyma, wiedząc, że prędzej czy później i tak wyciągnie od niej prawdę.
- Zagroziłam mu, że jego brat się o wszystkim dowie, a wtedy nasz drogi Sasuke pożegnałby się ze swoim motorem, no chyba, że byłby w stanie utrzymać go z własnej bezrobotnej kieszeni.
Sakura parsknęła śmiechem. Prawdę mówiąc nie miała nic przeciwko temu, by motor Uchihy został zarekwirowany. Przynajmniej nie stwarzałby już zagrożenia na drodze.
- Wiesz, to nawet nie jest wcale taki głupi pomysł? Patrz ile rowerzystów zostałoby ocalonych - odparła, nie mogąc powstrzymać się od sarkazmu.
- To jak, zgodzisz się? - spytała tym razem szeptem, wiedząc, że na tej odległości kruczowłosy i jego znajomi bez problemu byliby w stanie usłyszeć ich konwersację.
Sakura wzruszyła ramionami. Musiała się nad tym dobrze zastanowić. Nie chciała po raz kolejny stać się pionkiem w rękach Uchiha, zwłaszcza, że ostatnie wydarzenia jeszcze nie spotkały się z wyczekiwanym przez nią końcem. Już otwierała usta, by coś powiedzieć, gdy niespodziewanie poczuła jak ktoś w nią wpada. Haruno zaczęła tracić grunt pod nogami, na których i tak ledwo co stała. Z impetem runęła na posadzkę, a wraz z nią szklanki, które rozbiły się na drobne kawałki.
- Oops, ale kaleka - rzuciła czerwonowłosa, która była sprawczynią całego zamieszania.
- Karin! - wrzasnęła wściekła Yamanaka.
Próbująca podnieść się z ziemi Sakura, dostrzegła jak nieznany jej student z lekkim usmiechem na twarzy wyciąga ku niej rękę. Bez zastanownia skorzystała z jego pomocy.
- Uchiha, wyprowadź stąd swoją dziewczynę, dla niej ten lokal jest dziś już zamknięty - warknęła zdenerwowana Ino, która od razu chwyciła za szufelkę z zamiarem pozbierania rozbitego szkła.
Sasuke, słysząc słowa blondynki, posłał jej mordercze spojrzenie, które wyraźnie mówiło “to nie moja dziewczyna”. Jednak wstał z krzesła, chwycił śmiejącą się Karin za przegub i wyprowadził pośpiesznie z kawarni, kątem oka zerkając na stojącą już na dwóch nogach różowowłosą.
- Nic ci nie jest? - usłyszała, gdy masowała sobie tyłek po nieplanowanym upadku.
- Nie - odpowiedziała nieco zmieszana. - Dziękuje, jestem Sakura - dopowiedziała, przedstawiając się.
- Sai - odparł chłopak. - Miło poznać, ale muszę już iść - mam wieczorne zajęcia z żywego rysowania - powiedział, obdarowywując różowowłosą czułym uśmiechem.
Przytaknęła, żegnając się z nim.
Sai chwycił za czarny folder formatu A1, po czym opuścił kawiarnie.
- Przysięgam, że coś zrobię kiedyś tej głupiej czerwonej małpie - warknęła zdenerwowana Ino, zamiatając szkło z posadzki.
- I tak była delikatna - wtrącił ze śmiechem jeden z klientów.
- Suigetsu, też chcesz wylecieć? - spytała retorycznie, opierając się na miotle i spoglądając się na stolik, przy którym jeszcze przed chwilą siedział Uchiha.
- Nie przesadzaj i tak wiesz, że mówię prawdę - powiedział, rozkładając ręcę, po czym pomachał radośnie Sakurze, na co dziewczyna uniosła brew ku górze.
- Skąd ja cię znam? - wypalił niespodziewanie.
Haruno wymieniła się zdziwionym spojrzeniem z przyjaciółką. Nigdy wcześniej go nie widziała na oczy.
- Chyba mnie z kimś pomyliłeś. Nie znam cię - odparła ze spokojem, kuśtykając za ladę w poszukiwaniu kolejnej zmiotki.
- Mógłbym przysiąc, że już gdzieś cię widziałem - mruknął pod nosem Hozuki, oddając się zamyśleniu. Nie mógł odgonić uczucia, że już wcześniej gdzieś ją widział i to wcale nie na kampusie. Pozostawało tylko pytanie: skąd ją kojarzył?
Ino posprzątała każdy kawałek szkła, nie pozwalając Sakurze nawet sobie pomóc, argumentując, by ta przed zamknięciem przetarła stoliki. W rzeczywistości nie uśmiechało jej się, by różowowłosa z rozwalonym kolanem na klęczkach zbierała drobne odłamki szkła.
Kolejne minuty zleciały w zastraszająco szybkim tempie, powodując, iż przyszła upragniona chwila zamknięcia biznesu. W kawiarni do tej pory został jedynie student zwany Suigetsu wraz z kolegą, reszta opuściła lokal wcześniej.
- Dobra, darmozjady, spadać już. Muszę iść na trening - powiedziała Ino, podchodząc do ich stolika.
- Jak zawsze miła Ino - skwitował brązowowłosy.
- Ej, ale ja na serio ją już gdzieś widziałem - wtrącił Suigetsu, budząc się ze swojego półgodzinnego letargu.
- Ty, ja mam imię - warknęła nieco poirytowana Haruno. No bo w końcu skąd mógłby ją znać? Jednak gdy tylko zadała sobie to pytanie, odpowiedź na nie od razu zawitała w jej głowie. Były dwie możliwości: ta nieprzyjemna i ta miła. Osobiście błagała, by to była ta druga opcja, gdyż nie chciała, aby ktokolwiek prócz Ino wiedział, co się wydarzyło w Kyoto.
- Sakura, tak? - wtrącił student, który do tej pory nie odezwał się słowem. - Jestem Juugo, a to, jak pewnie już wiesz, Suigetsu - powiedział, wskazując na seledynowłosego. - Taka przestroga na przyszłość: uważaj na tą czerwoną małpę. Już pogoniła nie jedną, która kręciła się wokół Sasuke - dodał, udzielając jej tym samym porady.
Haruno spojrzała się na niego jakby to, co właśnie usłyszała, było żartem.
- Po pierwsze, nie boję się żadnej wstrętnej zazdrośnicy, która nie potrafi grać fair. A po drugie, na pewno nie kręcę się przy tym piracie drogowym - powiedziała ze złością wypisaną na twarzy. - A teraz wypad, też chce iść do domu - dodała, zaczynając przecierać stolik, przy którym siedzieli.
Znajomi Sasuke uśmiechneli się jedynie zadziornie do siebie, po czym na prośbę pracujących studentek opuścili lokal.
- Muszę przyznać, że Juugo miał rację - powiedziała niespodziewanie Ino, zawiązując worek na śmieci i kładąc go przy wyjściu.
- Z czym? - zapytała Sakura, chwytając za krzesła i zakładając je na stoliki.
Ino spojrzała niepewnie na przyjaciółkę, nie będąc do końca przekonaną czy dobrym pomysłem było rozpoczęcie tego tematu. - No bo to trochę wyglądało, jakby on się przy tobie kręcił. Co jest nowością dla wszystkich.
- A kogo to wina? - spytała z wyraźnym rozdrażnieniem studentka medycyny.
Yamanaka już nie odpowiedziała, wiedząc, że jak na dziś Sakura miała dość tematu Uchihy. Przyjechała do Konohy, by odciąć się od wszelkich kłopotów związanych z tym nazwiskiem, a trafiła w istną paszczę lwa. Co za ironia losu.
W ciągu pietnastu minut dziewczyny uwinęły się z prowizorycznym uporządkowaniem kawiarni jak i przetarciem podłogi. Pozostało jeszcze tylko wyrzucić śmieci i obie mogły na dziś zapomnieć o jakiejkolwiek pracy.
- Na pewno nawet nie przyjrzysz się treningowi? - spytała Ino, mając nadzieję, że dziewczyna jeszcze zmieni decyzję co do tańca.
Sakura westchnęła cicho. W końcu przyglądanie się to nie to samo, co uczestnicwo.
- Może i bym popatrzyła jak tańczycie, ale chcę się położyć. To był długi i męczący dzień. Następnym razem - powiedziała, a skromny uśmiech zawitał na jej twarzy.
- Tak, tak - mruknęła pod nosem Yamanaka. - To do jutra - dodała na odchodne i oddaliła się w stronę sali gimnastycznej.
Różowowłosa przyglądała się, jak jej przyjaciółka znika na horyzoncie. Z jednej strony żałowała, że nie poszła z nią, a z drugiej nie chciała wracać do czegoś, co niegdyś było początkiem ogromnego bólu. Odbezpieczyła swój rower i prowadząc go, zaczęła kierować się w stronę domu, cały czas utykając. Nie mogła się doczekać, aż wróci do domu, ściągnie z siebie przepocone ciuchy i zerwie bandaże z kolana, chcąc na spokojnie ocenić uraz. Miała nadzieję, że jutro ból nieco zelży, by przynajmniej mogła ponownie wsiąść na rower. Niespodziewanie poczuła, jak ktoś kładzie swoją dłoń na jej ramieniu i szepce cicho.
- Jak tam twoje kolano? - przestraszona Sakura podskoczyła i w bojowym nastawieniu odwróciła się za siebie, upuszczając przy tym i tak rozkraczony rower.
- Ty! - wysyczała, próbując złapać swój oddech, gdy tylko dostrzegła kruczowłosego, który w ostatniej chwili ustrzegł jej środek transportu przed upadkiem.
- Tak, ja - powiedział, jak gdyby nigdy nic.
- Spadaj - warknęła zdenerwowana, odbierając swój rower z jego rąk i wznawiając chód, pozostawiając go samego sobie. Po skończonym wykładzie z Tsunade, miała taką ogromną nadzieję, że już go dziś nie spotka. Życie pomału zaczynało płatać nieprzyjemne figle, które nie za bardzo przypadły jej do gustu.
- Jak twoje kolano? - powtórzył swe pytanie, idąc tuż przy niej.
Sakura spojrzała na niego z grymasem. Niech on sobie już pójdzie.
- Nie potrzebuję twojej troski. Kolano żyje i ma się całkiem dobrze - powiedziała, próbując wysilić się na jakiś miły ton, by jak najszybciej go spławić.
Jednak zamiast tego usłyszała srogie:
- Kłamiesz.
Haruno przewróciła oczyma
- Chciałeś wiedzieć, czy wszystko z nim ok, ale nie podkreśliłeś, czy ma to być prawda czy też nie - zaargumentowała filozoficznie, na co ten tylko prychnął pod nosem. Spojrzała na niego kątem oka.
- Zostawisz mnie wreszcie w spokoju i sobie pójdziesz? - spytała, tracąc pomału cierpliwość.
- Przecież idę - odparł, wzruszając ramionami, jakby nie wiedział, o co jej chodzi.
- W drugą stronę! - powiedziała, unosząc nieco ton głosu.
Sasuke parsknął śmiechem, po czym spytał.
- Skąd wiesz, że akurat nie potrzebuję iść w tą samą stronę co ty?
Musiała przyznać z niechęcią, że tym pytaniem wygrał tę krótką wymianę zdań. Nie odpowiedziała ani nie odezwała się do niego przez całą drogę, pogrążając się we własnych myślach. Przechodząc koło siłowni, spojrzała w jej stronę, pragnąc jak najszybciej się w niej znaleźć i pewnie by tak zrobiła, gdyby nie chwilowa kontuzja. Westchnęła ciężko. Jutro na pewno nie zamierzała odpuszczać sobie wejścia do starej siłowni.
Szli obok siebie pogrążeni w milczeniu przez ciągnące się niemiłosiernie dla obydwojga pół godziny, aż wreszcie Sakura złapała rower za ramę i zaczęła wprowadzać go po schodach, prowadzących do mieszkań nad sklepikami. Sasuke uniósł brew w niemałym zdziwieniu. Karin od razu zaczęłaby piszczeć, aby on wniósł jej go na górę, a później najchętniej zaciągnęłaby go do łóżka, a ta jak gdyby nigdy nic odeszła bez słowa. Widząc, jak zaczyna się chwiać w połowie schodów, chciał jej udzielić małej pomocy, jednak dostrzegając spojrzenie jakim go obdarzyła, wolał nie ruszać się z miejsca. Po chwili dziewczyna zniknęła w drzwiach, a on zawrócił z powrotem na uniwersytecki kampus, gdzie znajdował się jego akademik. Sakura była pierwszą osobą, ba, pierwszą dziewczyną, której nie podobało się jego nazwisko, wręcz drażniło ją, gdy tylko je usłyszała. Na samo wspomnienie, jak zareagowała, gdy Ino ich sobie przedstawiła, diaboliczny uśmiech zawitał na jego twarzy. Nie wie, co powoduje taką niechęć u dziewczyny, ale widząc jej reakcję, za każdym razem ma ochotę się zaśmiać. Musiał przyznać, że to coś innego, a życie studenckie pomału zaczyna nabierać sensu. W końcu kto by nie chciał uprzykrzyć życia i tak wystarcząco irytującej studentce, którą na jego widok ogarnia spazma wściekłości?
Od Autorki: Przyznam że ten rozdział sprawił mi sama przyjemność, zresztą tak samo jak i dwa poprzednie ;) No nic teraz zabieram się za pisanie Bonds i wylegiwać się na ogródku ;) Bye bye ;*
Dla ciebie była to przyjemność w pisaniu a dla mnie w czytaniu :D :D Uwielbiam tego rodzaju rozdziały gdy ta dwójka drze ze sobą koty xD Uchiha uparcie chce wiedzieć dlaczego Sakura nie cierpi jego nazwiska, zaś ona chce aby Uchiha trzymał się od niej z daleka. Niestety los chce inaczej i stawia ich na swojej drodze xD Zrobiłaś z Haruno dziewczynę z charyzmą i ciętym językiem xD Aż chciało by się czytać więcej i więcej :D Ciekawe dlaczego ona nie chce tańczyć i co takiego wydarzyło się w Kioto ? ;> Nie mogę się doczekać NEXT-u :D Buźka Sis :) Pracuj nad bonds :D
OdpowiedzUsuńNie mozesz doczekac sie next sis, a kazesz mi pracowac nad bonds ;D Zdecyduj sie ;PP A ty pracuj mi tu nad Losami no! Prawde mowiac to poki co wszystko co napisalam tutaj bylo czysta przyjemnoscia ;)
UsuńCiekawe jak będzie uprzykrzał jej życie ? Nie mogę się doczekać kiedy Sas się dowie powodu dlaczego nie cierpi nazwiska Uchiha. Czekam na następną notkę ! Życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńBedzie kilka ciekawych scesji, w ktorych Sas bedzie probowal jej 'uprzykczyc zycie', chodz tak naprawde to bedzie zwykle darcie kotow ;)
UsuńBardzo przyjemnie i lekko mi się czytało ten rozdział :D Akcja powoli się rozwija, i coraz bardziej mnie wciąga :D Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńMam ogromna nadzieje ze wraz z przyslzymi rozdzialami, jeszce bardziej cie zacznie wciagac ;)
UsuńJaram się ^^
OdpowiedzUsuńJest świetnie, cudownie i wgl, sama wiesz^^
Jestem coraz bardziej ciekawa tej przeszłości Sakury. I tych dwóch opcji nieprzyjemnej i miłej. Musi się za tym kryć coś ciekawego i nie mogę się doczekać, kiedy uchylisz nam rąbka tajemnicy.;3
Sasuke chodzący za Sakurą, coś tu jest nie halo! czy to nie powinno być na odwrót? ;ppp
Wyczuwał kłopoty z Karin, od kiedy to ona taka faighterka jest? Oby Saku jej niedługo porządnie mordkę obiła, xd
Wybaczysz mi jak komentarz pozostanie tak krótkiej długość? Ale ostatnimi czasy, mam taki tyci, tyci problem z weną do pisania komentarzy..o.O
Cóż czekam na kolejny rozdział i mam szczerą nadzieję, że go również będzie ci się tak przyjemnie pisało.;3
Buziaki ; ******
Nie boj sie, Suigetsu bedzie uporczywie drazyl skad kojarzy Sakure ;)
UsuńRabki tajemnicy, beda uchylane pomalu w swoim czasie, ale poki co pary z ust nie puszcze ;)
Karin ewentualnie zostanie poskromiona ;)
Ja chcę znać przeszłość Sakury! Po prostu chcę to wiedzieć! :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny, ale ja kocham Twoją twórczość, więc wszystko co piszesz jest dla mnie świetne. :)
Uchyl choć rąbka tajemnicy z przeszłości Sakury, proooszę! :D
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością :*:*
W swoim czasie wszystko sie okaze, a poki co to milcze ;XXXX
UsuńOoo... Jaaaakie faaajneee~~♥ Jak ja lubię jak jest tajemniczo! Wszyscy chcą znać przeszłość Sakury, ale ja chcę abyś z tym jeszcze poczekała. Ten sekret powoduje, że jak czytam moje myśli nie wiedzą co zrobić - zachwycać się nad delikatnym romantyzmem tej sceny, czy szukać drobnych szczegółów przeszłości Sakury... Naprawdę pokochałam twój styl pisania ^^
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego postu~~~~♥
O to nie musisz sie martwic, ja beda zwlekac dluuugo z udzieleniem odpowiedzi na wszelkie pytania ;)
UsuńDziękuje ;)
Super rozdział czekam na to uprzykrzanie życia Sakurze :D Nie mam nic do dodania ani do ujęcia temu rozdziałowi jest po prostu super nie mogę się doczekać następnego :D Pozdrawiam i życzę duuuużo weny ^^
OdpowiedzUsuńPostaram się go napisać w przyszłym tygodniu ;)
UsuńJa też się zachwyciłam. Równie lekko się czytało, co szybko :) A to zdecydowanie było, jak to reklama zwykła mówić - pędzikiem. :) Cóż mogę więcej powiedzieć? Genialne dialogi, nie przeciążyłaś żadnej z postaci w tym opowiadaniu. Każdego jest po tyle samo, co daje wyśmienicie wyważony środek. Nie naciskasz specjalnie na jeden charakter, czym nie męczysz. Z przyjemnością przesuwa się wzrokiem po tekście, no i z nieludzką ciekawością czeka się na ciąg dalszy. :)
OdpowiedzUsuńCzy ty wiesz, że z każdym opublikowanym rozdziałem czekam niecierpliwie właśnie na twoją opinie? ;) Twoje słowa nawet w deszczowe dni podnoszą człowieka na duchu ;) Dziękuje ;)
Usuńale, no mega mega *.* jak sie czyta to nie mozna oderwać wzroku no poprostu oh ah *.* czekam na nexta *.*
OdpowiedzUsuńHa! Boskie. Żałuję, że dopiero teraz odkryłam Twoje blogi, ale mam czas i mam zamiar nadrobić wszystkie notki, na wszystkich blogach, a z tego co widziałam to jest tego bardzo dużo!
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie. Bardzo przyjemnie się to czyta. Tak luźno:) Fajnie, że przeszłość Sakury nie jest do końca znana. Uwielbiam takie opowiadania, w których tajemnice są odkrywane powoli, po kawałeczku. To bardziej wciąga i zachęca do opowiadania:) Mam nadzieję, że tu będzie tak dalej:D
Nie rozumiem trochę myślenia Sasuke, ale w sumie ciężko cokolwiek zrozumieć na takim etapie. Jestem pewna, że w końcu wszystko kiedyś się wyjaśni. A tymczasem nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ♥
Pozdrawiam.
Na prawdę, chcesz przeczytać wszystkie moje bazgroły? Od razu zaznaczę że nie wszystko jest w stanie w jakim powinno być! ;) Czytając inne moje opowiadania, zorientujesz się że zazwyczaj właśnie wszystkie karty odkrywam w powolnym tempie. Lubię trzymać czytelników w napiętości ;] Tak, tak wszystko wyjaśni się w swoim czasie ;)
Usuńnie tylko dla ciebie to była przyjemność z tego co widzę powyżej, ale i z autopsji hehe, robi się coraz ciekawiej, jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy Sakury i Sasuke
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Piszesz naprawdę ciekawego bloga :) Uporczywie czekam na następną notkę. Już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wczoraj i dziś zabieram się za komentowanie. Stylistycznie nie mam się do czego przyczepić chyba, poprostu idealnie. Widać, że przykładasz wielką uwagę do szczegółów. Wszystko dopracowane do perfekcji.
OdpowiedzUsuńKocham parę SasuSaku, ale póki co w takiej fazie są zajebiści. Sasuke jest boski, uśmiałam się trochę. Czytałam wczoraj to i wciąga jak narkotyk! Kobieto pisz więcej bo uschnę! Lubię wszystkie Twoje blogi, ale już czuję, że ten wysuwa się na przód!
DUŻO WENY! Żebym ja mogła jak najszybciej to przeczytać! Dzięki m.in Twoim blogom zafascynowałam się Naruto, SasuSaku, ITACHIM <3 (który jest moim bohaterem). Nadrabiam powoli mangę i nie wierzę jak mogłam to odpuszczać! Tak więc Dziękuje CI! :)
Ostatnio wena mnie rozpiera jeśli chodzi o wszystkie opowiadania, ale mój nieco marudzi że ciągle przed laptoptem siędzę, więc czasami muszę się przed nim kitrać ;D A Itachiego tu będzie dużo, więc spokojnie ;)
UsuńTo ja powinnam podziękować ci jak i reszcie ;)
Ohayo!
OdpowiedzUsuńZacznę od głównych bohaterów - powiem szczerze, że nie przepadam za parą SasuSaku. Generalnie nie lubię Sakury. Natomiast w twoim opowiadaniu jest ona zupełnie inną postacią. I muszę przyznać, że całkiem znośną. :3 Z przyjemnością się czyta twoje opowiadanie i jestem na prawdę pod dużym wrażeniem. Twoja historia też przyciągnęła moją uwagę z tego względu, że głowni bohaterowie nie pałają do siebie pozytywnymi uczuciami, dokładnie tak jak było w moim przypadku, więc w pewnym sensie potrafię się wczuć w tą historię jeszcze bardziej. Od nienawiści do miłości - to jest możliwe! Czekam na twoje rozwinięcie, jestem cholernie ciekawa w jakim kierunku pójdziesz. Zaintrygowała mnie również przeszłość Sakury. Hmm... Nie mogę się doczekać kontynuacji. Życzę duuużo chęci do pisania i oczywiście czasu. :3
Ps. Zapraszam do siebie. Dodałam cię do linków i mam małą prośbę : powiadamiaj mnie o nowych notkach, bo chciałabym być na bieżąco, nie lubię potem nadrabiać kilku notek.
Pozdrawiam. ;*
Miło mi słyszeć takie słowa ;) I nie ma sprawy, będę powiadamiać ;)
UsuńJesteś odważna/y? Chcesz się sprawdzić? Zgłoś swojego bloga do oceny. Serdecznie zapraszam: http://ocenialnia-narutowska.blogspot.com/ ;]
OdpowiedzUsuńKarin? Ta ruda małpa? No co za...! Żeby wywracać biedną, już pokaleczoną studentkę... Wredny babsztyl.
OdpowiedzUsuńJejku, jak mnie interesuje przeszłość Sakury i to co nabroiła, że wylądowała w sądzie. I dlaczego tak nienawidzi Uchihów? Cóż, będę wytrwale czekać na odpowiedzi, na te pytania. :D
Cieszę się, że pojawił się Suigetsu, mimo, że nie jest to chyba, aż tak ważna postać. Po prostu go bardzo lubię, bo gość jest zawsze przesympatyczny ^^
No nic, będę czekać na następny rozdział ( i na następne spory miedzy Haruno a Uchihą :D ) z niecierpliwością.
Pozdrawiam i życzę weny! ;)
Hehe ;D No cóż mogę powiedzieć ... Karin! ;D
UsuńTakże lubię Suigetsu i nie bój żaby, powinien pojawiać się od czasu do czasu ;)
No to czas na mnie, wybacz, że tak długo :( Po prostu brak czasu :(
OdpowiedzUsuńNo to tak, oczywiście wiesz, jak bardzo lubię twój styl pisania, ale muszę się publicznie nim pozachwycać! Wielbię te twoje opisy! Jak ja ci ich zazdroszczę! :D Ja się specjalizuję jedynie w dialogach xD
No więc tak, Sakura to ma pecha (szczęście?) że natrafia tak na Sasuke, ale muszę powiedzieć, że ta jego stanowczość w daniu rekompensaty jest bardzo słodka :D No chociaż został zaszantażowany, ale liczy się! xD
Karin to jest... głupia xD ale no cóż, nikt nie zaprzeczy xD nich nosi te krzyż i się cieszy, że aby Ino nazywa ją dziewczyną Sasuke xD
Suigetsu zna Sakurę, oj coś czuję, że poznał ją w tych złych okolicznościach i będzie ją szantażował w zamian za milczenie :P On to taki fałszywy się wydaję xD Potem ta odprowadzka Haruno do domu, aby wie gdzie mieszka xD teraz będzie jej przeszkadzał nawet w domu xD szkoda, że nie pomógł z tym rowerem ale, ale sam by zaryzykował strąceniem ze schodów xD
No to ja czekam na następny rozdział :)
Życzę weny i pozdrawiam ciepło ;D
Ten blog jest piękny. <3
OdpowiedzUsuńBC
Jeeeeej... właściwie przeczytałam ten rozdział już jakiś czas temu, ale wtedy akurat nie miałam "komentarzowej weny", więc dziś wpadłam ponownie by to zrobić xd I bynajmniej nie oparłam się pokusie i przeczytałam rozdział jeszcze raz, tak przyjemny, książkowy masz styl :)
OdpowiedzUsuńA co do treści... Jezu, Sakura to ma serio pecha, haha xd aż można współczuć dziewczynie, taki koszmarny dzień mieć. Na jej miejscu zabiłabym chyba Ino za to, że się tak wtrąca chociaż wie, jaka była jej przeszłość z rodziną Uchiha(czego my nie wiemy i nad czym ubolewam, ech...)
I nigdy nie podejrzewałabym Sasuke, że jest taki uparty! Nawet podążył za Haruno do jej domu pod cudownym pretekstem "idę w tę samą stronę", aczkolwiek wcale w nią nie szedł xd A Sakura jako taka samosia mi się podoba, sama też nigdy nie poprosiłabym faceta o pomoc w tak latowej czynności jak wnoszenie roweru, dla mnie to normalne , że musze to zrobić sama xd Ale Karin... to Karin xd no cóż, wredna ruda małpa i tyle.
Pozdrawiam i WENY!
[nakanaide-ss.blogspot.com]
Na samym wstępie mówię, że zakochałam się w twoim opowiadaniu, dlatego przepraszam jeżeli komentarz będzie trochę bez sensu, ale już nic na to nie poradzę xd
OdpowiedzUsuńA więc zacznę od przepięknego szablonu, który aż sprawia, że chce się czytać opowiadanie. Ten nagłówek *.*
A teraz opowiadanie. Itachiego już nie lubię! nie wiem, co stało się pomiędzy nim a Sakurą, ale nawet jeżeli byłaby to ona winna to i tak Itach może się walić! Sakura jest taką mało złośnicą. wszystkich najlepiej by pozabijała, bo nie robią tego co chcą. A Sasuke...echa taki bad boy z motorem. dałoby się załapać na przeprowadzkę do niego??? byleby mnie tylko nie zabił!
Ino jest strasznie uparta, skoro, chce przekonać do swoich racji Sakure. Ona na pewno na razie nie zgodzi się tańczyć w ich drużynie. chociaż coś czuje, że właśnie na ten opuszczonej siłowni ćwiczy potajemnie. szkoda jednak, że rozwaliła sobie to kolano. mnie po prostu rozwalił fakt, że Sasek jej w ogóle nie słyszał tego, co ona do niego mówiła. hihihihi cały on! Zastanawia mnie fakt, co Ino na prawdę będzie miała z tego wszystkiego. bo wątpię, aby chodziło jej tylko o satysfakcje. coś mi śmierdzi ta ich współpraca. i jeszcze to zakończenie. Sasuke będzie dręczył i męczył Sakure ^^ ciekawe co z tego wyjdzie xd
Tak więc z wielką ochotą będę śledzić twoje opowiadanie.
Pozdrawiam i czekam na nn ;d
Świetna notka super..... bardzo podoba mi sie to opowiadanie i nie moge sie doczekać kolejnej notki... pozdrawiam =)))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, nic dodać nic ująć.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać tego jak Sasuke będzie uprzykrzał jej życie ^^
Oraz strasznie jestem ciekawa tych tajemnic, i co łączy Ino z Itachim, że może ona tak bezkarnie szantażować Sasuke łyżeczką xD
Nie mogłam się powstrzymać po prostu :P :P
Pozdrawiam :)
ZAKOCHAŁAM SIĘ jesteś boska. Rozdział ciekawy i wciągjący.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga ;3 Do niedawna unikałam SS, ale to opowiadanie jest cudowne *-* Dobra, zabieram się do dalszego czytania ^^
OdpowiedzUsuńhttp://tg24.pl
OdpowiedzUsuńRanking brokerów Kryptowalutowych
OdpowiedzUsuń