26 cze 2013

3. Zaraza i pan idealny.


          Przeciągnęła się leniwie, ziewając przy tym szeroko. Dłonią przetarła zaspane oczy, po czym przejechała nią przez rozczochrane różowe włosy. Półprzytomna zaczęła rozglądać się po swoim skromnym mieszkaniu, gdzie ledwo mogła się ruszyć. W prowizorycznym salonie, który pełnił funkcję sypialni, zmieściło się łóżko i szafa. Sterta książek walała się, gdzie tylko było miejsce, a akurat jego nie było zbyt wiele. Nie wspominając już o „klitkowatej” kuchni, która w nocy dodatkowo robiła za garaż dla jej roweru. Przypominając sobie, że zlew najprawdopodobniej jest pełny, mimowolnie opadła z powrotem na poduszkę, uderzając głową o niezidentyfikowany przedmiot.
- Auć – mruknęła, pocierając dłonią czoło, mając nadzieję, że nie nabawiła się kolejnego siniaka. Kątem oka spojrzała na ów przedmiot, który okazał się jej pokaźnym pamiętnikiem. Wzięła go do ręki i otworzyła na ostatniej zapisanej stronie, gdzie nadal znajdował się czerwony długopis. Raz jeszcze przyjrzała się epitetom, jakie wczorajszej nocy zaczęła wypisywać na temat karookiego. Na samą myśl, że dzisiaj również będzie musiała stawić mu czoła, najchętniej schowałaby się z powrotem pod kołdrą i nie wychodziła aż do zakończenia roku akademickiego. W myślach przeklinała przyjaciółkę, która była odpowiedzialna za nachalne zachowanie Uchihy względem niej. Rozumiała, że mogła się zbulwersować, iż mężczyzna nie udzielił jej pomocy po tym, jak spowodował wypadek, ale szantaż, jej zdaniem, był lekką przesadą… Chociaż nadal uważała, że nie zgadzając się na propozycję Sasuke, ocaliłaby multum rowerzystów i pieszych, a sprawca całego zamieszania byłby zdany na transport publiczny.
          Kąciki ust uniosły się, tworząc szatański uśmiech na jej twarzy. Ta perspektywa wcale nie była taka głupia. Ale gdyby tak postąpiła, Ino prawdopodobnie chodziłaby obrażona kilka tygodni, nie odzywając się ani słowem. A ta opcja już o wiele mniej jej się podobała.
          Zrzuciła z siebie cienką kołdrę i od razu ujrzała posiniaczone kolano. Uważnie przyjrzała mu się, stwierdzając, że jest lepiej niż wczoraj. To był dobry znak. Przynajmniej mogła być pewna, że nie naruszyła łękotki. Delikatnie kulejąc, skierowała się ku kuchni, w której, jak się spodziewała, zastała zlew pełen brudnych naczyń. Kątem oka zerknęła na zegar, którego wskazówki wskazywały dwadzieścia po siódmej. Westchnęła ciężko, po czym zabrała się za niemal syzyfową pracę. Czasami miała wrażenie, że w nocy stworki pokroju krasnoludków zakradały się do jej kuchni i brudziły wszystkie talerze i sztućce, jakie tylko posiadała. Mozolnie zmywała po wczorajszym śniadaniu, jak i tym, co zjadła trzy dni wcześniej. Zdawała sobie sprawę, że w przeciągu pół godziny w zlewie po raz kolejny znajdą się brudne naczynia, co jeszcze bardziej ją denerwowało.
- Muszę kupić sobie zmywarkę - powiedziała w złości, próbując zeskrobać jajka z talerza.  - Nawet jakbym miała przyczepić ją do sufitu - mruknęła pod nosem, wiedząc, że nie za bardzo ma gdzie to wszystko pomieścić. Jednak był jeszcze jeden problem, z którym musiała się zmierzyć: brak pieniędzy.
 - Czyli jednak sobie jej nie kupie - dodała, przypominając sobie o jej krzewistej sytuacji finansowej. Zakręciła kurki z wodą i wytarła dłonie w kuchenną ścierkę. Nagle nad jej głową pojawiła się przysłowiowa żarówka, jarząca się upierdliwie.
- Uchiha zmywający moje gary? - spytała samą siebie z wyraźnym rozbawieniem - I to nazywa się dobry początek dnia - zaśmiała się, ale w rzeczywistości wiedziała, że ta myśl jest całkowicie nierealistyczna. Nie miała zamiaru wpuszczać kogokolwiek z tym nazwiskiem do swojej, no cóż, klitki.
            Wiedząc, że nie ma zbyt dużo czasu, wrzuciła chleb do tostera, a sama zrobiła kilka kroków z powrotem do swej rzekomej sypialni z zamiarem wyciągnięcia z szafy świeżych ubrań. W pośpiechu zjadła grzanki z serem i pomidorem, a następnie chwyciła za rower i wyprowadziła go z mieszkania. Trzymając mocno za tylnie hamulce, sprowadziła go po stromych metalowych schodach i bez zawahania wsiadła na niego i odjechała w stronę kampusu. Dziś stwierdziła, że jednak będzie jechać ostrożniej niż wczoraj, by przez przypadek znowu rozpędzony Uchiha w nią nie wjechał. Chociaż nie spodziewała się, by karooki był już na nogach. Jakiekolwiek zajęcia zaczynają się dopiero za dwie godziny, więc większość studentów jeszcze słodko spała w swych akademikach. W tym Ino, która dziś rozpoczynała pracę w godzinach południowych.
          W przeciągu piętnastu minut znalazła się przed swym miejscem pracy, gdzie zabezpieczyła rower przed niechcianą kradzieżą, po czym otworzyła kawiarnię. Ignorując ból w kolanie, przeszła do pracy, ściągając krzesła ze stolików i przygotowując wszystko na otwarcie.
          Ku jej niechęci czas leciał błyskawicznie, a ona coraz bardziej stawiała czoła swoim lękom. Bała się pierwszej rozmowy z kuratorem, który został jej wyznaczony na dniach. Tak bardzo chciała zapomnieć o wydarzeniach sprzed kilku miesięcy, a zwłaszcza o tym, jak szybko dała okiełznać się swoim nerwom, które przyniosły jej najwięcej kłopotów. Wiedziała, że jej głupota tamtego dnia przekroczyła znaczącą granicę, za którą musi teraz srogo zapłacić. Nim zdążyła się obejrzeć, wybiła godzina dwunasta, a Ino z impetem weszła do kawiarni.
- Wykłady z Asumą mnie kiedyś wykończą - powiedziała na dzień dobry blondynka, obdarowując przyjaciółkę ciepłym uśmiechem. - Nie mogę zrozumieć, jak ten facet raz potrafi być tak interesujący, a w drugiej instancji tak upierdliwie irytujący. Jak sobie pomyślę, że jeszcze w kolejnym roku będę musiała się użerać z tym niezdecydowanym człowiekiem, to szlag mnie trafia – powiedziała, podchodząc w stronę lady, gdzie czekała już na nią szklanka zimnej lemoniady.
          Sakura zaśmiała się pod nosem. Doskonale pamiętała, jak jeszcze mieszkała w Kyoto, a Ino trajkotała przez telefon, wściekając się w kółko na jednego i tego samego wykładowcę - Asume Sarutobiego.
- Co tym razem? - spytała, próbując pohamować swój śmiech.
Ino duszkiem wypiła napój przygotowany przez różowowłosą, po czym powiedziała podniesionym głosem:
 - Zmienił temat pracy końcowej! A już miałam ją skończoną! Do tego jeszcze zbliżająca się sesja!
Sakura uniosła brwi w zdziwieniu. Musiała przyznać, że tego się nie spodziewała i prawdopodobnie sama by chodziła wściekła cały dzień, gdyby wykładowca wywinął jej taki a nie inny numer. Dziękowała Bogu, że ona nie miała takiego problemu.
- Tę o przeredagowaniu...?
- Tak! - wtrąciła zdenerwowana Ino, nim różowowłosa zdążyła skończyć wypowiedź. - Teraz mamy zrobić reportaż. Na dodatek nie powiedział z jakiej dziedziny! Ma być ciekawy i wciągający, tyle wiem! – krzyknęła, łapiąc się za włosy i kładąc głowę na blat.
- Jaki masz termin? - spytała, tworząc w głowie mały plan pomocy przyjaciółce.
Ino mruknęła kilka niezrozumiałych słów pod nosem, po czym powiedziała pół krzykiem:
 - Dwa tygodnie!
Haruno westchnęła ciężko, przeczesując w międzyczasie gęste różowe włosy.
- Chcesz, to Ci pomogę. Razem na pewno coś wymyślimy - powiedziała z szerokim uśmiechem. W końcu od czego ma się przyjaciół?
Blondynka słysząc owe słowa, uniosła głowę wysoko, spoglądając swoim niebieskimi tęczówkami na przyjaciółkę. Bez najmniejszego zastanowienia rzuciła się jej na szyję, powtarzając w kółko, jaka jest wielka. Była jej wdzięczna za ofiarowanie pomocy, zwłaszcza, że wiedziała, iż końcowe egzaminy Sakury także zbliżały się wielkimi krokami.
- To jak wrócisz z tej rozmowy, to obgadamy co i jak. Może jeszcze dzisiaj wpadnie nam jakiś solidny pomysł do głowy - powiedziała Yamanaka a ekscytacja przepełniała jej głos.
Sakura odpowiedziała jej czułym uśmiechem, po czym wróciła do pracy, a Ino w międzyczasie poszła się przebrać. Kątem oka zerknęła na duży wiszący na ścianie zegar. Orientując się, że została jej zaledwie godzina do rozmowy z kuratorem, przełknęła głośno zalegającą ślinę. Nie dość, że wczorajszy dzień nie należał do tych najlepszych, to nic nie świadczyło o tym, że dziś będzie lepiej. Jednak póki nie natknęła się na Uchihę, widziała światełko nadziei, które, póki co, rozświetlało jej dzień.
Po dziesięciu minutach Ino wyszła z zaplecza zwarta i gotowa do pracy, emanując pozytywną energią.
- Za ile wychodzisz? - spytała i z wilgotną ścierką w dłoni zaczęła przecierać stoliki.
- Za jakieś pół godziny, ale nie wiem, ile mi tam zejdzie - odparła z niesmakiem. Pragnęła podzielić się swoimi obawami z przyjaciółką, gdy do kawiarni weszła czerwonowłosa studentka wraz ze swoją świtą. Sakura widząc ją, przekręciła lakonicznie oczami, przypominając sobie, iż to była ta sama osoba, która wczoraj spowodowała jej upadek. Gdyby nie żałosny fakt, że sama nawet nie potrafiła podnieść się z podłogi ze względu na uraz kolana, nie pozwoliłaby jej wyjść ot tak. Miała gdzieś jej głupią bezpodstawną zazdrość.
Karin - bo tak, jeśli pamięć ją nie myliła, nazywała się dziewczyna, która już znajdowała się na jej czarnej liście - podeszła do lady i gniewnym wzrokiem zmierzyła ją po raz kolejny.
- Cappucino, trzy razy. Na wynos - rzuciła jakby od niechcenia, spoglądając bezprośrednio w zielone tęczówki studentki medycyny.
Sakura jedynie skinęła i zabrała się za przyrządzenie zamówionych napojów.
- Cztery tysiące jenów* - powiedziała ze spokojem, podając im ich zamówienie.
Oczy czerwonowłosej rozszerzyły się, słysząc kwotę, która była zdecydowanie zawyżona.
 - Ile? -warknęła wyraźnie poirytowana tym faktem.
- Cztery tysiące jenów – powtórzyła, obdarzając ją łobuzerskim uśmiechem, który niespodziewanie zawitał na jej twarzy. - Byłam zmuszona doliczyć rachunek za wczorajsze rozbite szklanki. Jak coś się nie podoba, tam jest pani kierownik - dopowiedziała zadziornie, wskazując na Ino, która kątem oka przyglądała się sytuacji przy ladzie.
Karin parsknęła pod nosem, okazując tym samym swoją złość względem różowowłosej.
- Odwal się od niego - powiedziała z jadem, rzucając banknoty na blat.
Sakura przeklnęła pod nosem, czując, jak ciśnienie w jej ciele zaczyna wzrastać z nadświetlną prędkością. Nim czerwonowłosa zdążyła oddalić się, chwyciła ją pośpiesznie za nadgarstek. Miała najszczerszą ochotę przywalić jej tak samo jak Ino, która wplątała ją w to wszystko. Zresztą wiedziała, że powinna spodziewać się takiego obrotu spraw od początku. Jeśli ona sama nie wpakowała się w kłopoty, Ino zrobiła to za nią. I tak było w nieskończoność.
- Jakbyś sama nie zauważyła, to on się wczoraj za mną pałętał cały dzień i nawet w spokoju nie dał mi dojść samej do domu - warknęła przez zaciśnięte zęby, a przed oczyma ujrzała wspomnienia z wczorajszego dnia. - Więc dla twojej informacji, to on mnie nęka a nie ja jego. Ten człowiek to istna zaraza! - wycedziła przez zaciśnięte zęby, a w szmaragdowych oczach pojawiły się niebezpieczne ogniki.
Karin po raz kolejny zmierzyła ją swym przenikliwym wzrokiem od pasa w górę, pozostawiając bez komentarza wypowiedź Haruno, a następnie opuściła lokal ze swymi „psiapsiółkami”.
Nim zdążyła się obejrzeć, Ino stała tuż bok niej z oczami niczym kot ze Shreka.
 - To, co powiedziałaś, było prawdą? - spytała, chcąc wyciągnąć z niej najświeższe ploteczki.
Sakura westchnęła ciężko, po czym spytała nie potrafiąc powstrzymać się od sarkazmu.
 - Które dokładnie? To, że Uchiha jest niczym zaraza, którą trzeba niezwłocznie wytępić?
- To, że odprowadził cię do domu! - wtrąciła wyraźnie podekscytowana. Jak dla Sakury - za bardzo.
- Jeśli dowiem się, że maczałaś i w tym palce, to obiecuję, że wyślę cię na Księżyc - zagroziła jej palcem. - Wystarczy, że swoją groźbą spowodowałaś, iż ten człowiek nie da mi spokoju, dopóki nie wymyśle tej cholernej rekompensaty - dopowiedziała w złości.
- Oj, Sakurcia, spokojnie! - powiedziała nadal przejęta Yamanaka, nie potrafiąc okiełznać swej ciekawości, która wzrastała z sekundy na sekundę. - Ale to jest surrealistyczne! - dopowiedziała półkrzykiem, rozglądając się po praktycznie pustym lokalu. - To jest Sasuke Uchiha. A Sasuke Uchiha nikogo nie odprowadza do domu z własnej woli! Sasuke Uchiha jest obojętny na płeć piękną, pomimo iż gejem nie jest, wiem to z pierwszej ręki! Po za tym, Sasuke Uchiha podnosi libido każdej dziewczynie na kampusie i nie mów, że tobie też go nie podniósł!
Sakura przewróciła teatralnie oczyma.
- Moje libido nie powinno cię obchodzić, tak samo jak mnie nie obchodzi Sasuke Uchiha - syknęła, jednak widząc niebieskie tęczówki, które wyraźnie mówiły: “wiem, że ci je podniósł”, dodała:
- Poziom mojego libido nawet nie drgnął.
Yamanaka parsknęła pod nosem.
- Jak zawsze masz spaczony gust. Ty i twoje libido, hm - skwitowała zawiedziona.
Haruno zmarszczyła groźnie brwi, dokładnie wiedząc do czego właśnie Ino nawiązała. I nie podobało jej się to.
- A co z tobą? - spytała posyłając jej zadziorny uśmieszek. - Odkąd powróciłam do Konohy, ciągle słyszałam o twoim chłopaku, którego nawet nie raczyłaś mi jeszcze przedstawić. Niedługo zacznę myśleć, że ten twój „pan idealny”, to jedynie wymysł twojej wyobraźni. – stwierdziła, splatając ramiona na klatce piersiowej i spoglądając na nią triumfalnie.
- Poznasz go jak wrócisz od Tsunade, ma wpaść na kawę - odparła niespodziewanie Ino stanowczo, wprowadzając przyjaciółkę w osłupienie. Sakura musiała przyznać, że takiej odpowiedzi się nie spodziewała, jednak cieszyła się, że wreszcie pozna chłopaka Yamanaki, na którego ciągle mówiła „pan idealny”.


Niczym pies z podkulonym ogonem weszła do gabinetu dyrektorki konohańskiego uniwersytetu, gdzie czekała na nią Tsunade w towarzystwie dwóch nieznanych jej mężczyzn. Wiedziała, że jeden z nich musiał być kuratorem, natomiast tożsamość drugiego póki co była dla niej zagadką. Mężczyzna stojący nieopodal dyrektorki, był zdecydowanie wyższy niż reszta, jego krótkie ciemno brązowe włosy i czarne oczy, obok których znajdowały się zmarszczki, przyprawiły ją o ciarki. Sakura przełknęła głośno ślinę, mając nadzieję, że to nie on jest jej kuratorem. Jej wzrok spoczął na drugim osobniku płci męskiej, który siedział spokojnie na wygodnym fotelu, popijając spokojnie ciepłą herbatę. Włosy koloru miodowego wyróżniały się wyraźnie. Jego wyraz twarzy był zdecydowanie łagodniejszy, aczkolwiek wyczuwała, jak obdarza ją fałszywym uśmiechem. Nie wiedziała, kto jest gorszy - mężczyzna, który ją przeraża, czy ten drugi, który spoglądał na nią nieprzychylnym wzrokiem.
- Sakuro, to jest pan Takada Shin, kurator wysłany przez sędziego - powiedziała spokojnie Tsunade, spoglądając na studentkę, mając twarz opartą na splecionych dłoniach.
Różowowłosa przywitała się skinieniem głowy i cichym mruknięciem “dzień dobry”.
- A to Tenzou Yamato, twój nowy prawnik - dopowiedziała, powodując, iż dziewczyna zastygła w miejscu niczym słup soli.
Z tego, co pamiętała, miała prawnika przydzielonego z urzędu - starszego niemrawego dziadka, do którego trzeba było mówić kilka razy, żeby usłyszał wszystko poprawnie. Jednak musiała mu przyznać, że w rzeczywistości nie był taki zły. W końcu uchronił ją przed spędzeniem najbliższego czasu w więzieniu, co było nie lada wyczynem, zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę osoby oskarżające. A więc, co się z nim stało?
- Pan Takashi miał zawał i obecnie przebywa w szpitalu - wtrąciła Tsunade, widząc jak Sakura bije się z własnymi myślami.
- Ah... - mruknęła pod nosem ze smutkiem, zasiadając w wolnym fotelu naprzeciwko kobiety i tuż obok swego kuratora.
Pan Takada odchrząknął tylko, po czym rozpoczął swój wywód,
 - Słyszałem, że pracujesz w tutejszej kawiarni.
Haruno przytaknęła jedynie w odpowiedzi.
- Niedługo planuje też dorabiać na siłowni, którą udostępniła mi pani dyretor. Tylko muszę najpierw doprowadzić ją do porządku - dopowiedziała, mając nadzieję, że to zmieni jego sceptyczne nastawienie do niej. Była przekonana, że przeczytał całą jej kartotekę kilkakrotnie, nie pomijając żadnego, nawet tego najmniejszego szczegółu z jej przeszłości.
- A co zamierzasz tam robić? - zaczął dopytywać, chcąc poznać szerzej plany dziewczyny na przyszłość.
Sakura czuła w kościach, że odpowiedź nie przypadnie mu do gustu, jednak prawda to prawda, a ona nie zamierzała się z nią kryć. Gdy otwierała swe karmazynowe usta z zamiarem odpowiedzenia na zadane pytanie, Tsunade weszła jej w słowo.
- Zamierza otworzyć szkółkę taneczną - wtrąciła, bacznie przyglądając się różowowłosej. - Dziewczyna chce wykorzystać swój talent - dopowiedziała, chcąc wesprzeć swą wypowiedź.
Studentka wiedziała, że rzetelna pani dyrektor, która słynie z nieskazitelnej reputacji, właśnie okłamała kuratora i musiała przyznać przed samą sobą, że nie spodziewała się tego. W końcu to była Tsunade Senjuu!
- Z tego, co mi wiadomo, dziewczyna ma o wiele więcej talentów. Zwłaszcza do kłopotów - burknął pod nosem pan Takada, co spowodowało, iż Sakura przekręciła teatralnie oczami. Akurat tego się spodziewała. Każdy widząc jej kartotekę, zawsze stwierdza jedno - winna. Ciężkie westchnięcie wydobyło się ze świstem z jej krtani.
- Nie panu jest ją oceniać - wtrącił niespodziewanie Yamato. - Sąd rozpatrzył pozytywnie wniosek o apelację. Więc proszę nie zapominać, że rozprawa odbędzie się raz jeszcze.
Sakurę zamurowało. Apelacja?! - krzyczała w myślach. Pamiętała, że po ostatniej sprawie sądowej Tsunade mówiła coś o tym, że tego tak nie zostawi, ale nie spodziewała się apelacji. Kolejne światełko.
- A to znaczy, że jeszcze nie jest przesądzone o jej winie - powiedziała Tsunade, spoglądając na Haruno czułym wzrokiem, który wyraźnie mówił „wszystko będzie w porządku”.
Przez resztę spotkania pan Takada jedynie wypytywał się o zwyczaje różowowłosej, wliczając w to skrupulatny plan jakichkolwiek zajęć. Swymi małymi oczkami uważnie lustrował każdy gest Sakury, skutkując jej narastającą niepewnością. Jednak odkąd usłyszała o apelacji, w jej głowie zaczęły kotłować się różnorodne myśli. Bała się perspektywy, że będzie zmuszona przechodzić przez to wszystko raz jeszcze. Wiedziała, że nieuniknionym jest jej kolejne spotkanie z Miyavim, ale na samą myśl o tym jej dłonie zakleszczały się w żelazne pięści. Perfidny dupek pomyślała, nie szczędząc mu epitetów. Nim zdążyła się zorientować o zakończeniu spotkania, kurator znajdował się już przy drzwiach, po czym, żegnając się, opuścił gabinet.
- O czym myślisz? - Głos Tsunade wyrwał ją z rozmyślań.
- Czemu nie powiedziałaś o apelacji? – spytała przyciszonym głosem.
- Dopóki nie byliśmy pewni, że się odbędzie, nie chcieliśmy robić ci nadziei - wtrącił Yamato ciepło, chcąc podnieść ją nieco na duchu.
- I tym razem to my mamy przewagę - powiedziała niespodziewanie Tsunade, wprowadzając tym samym Sakurę w stan zaciekawienia. - Tym razem sprawa odpędzie się w Konoha, a nie w Kyoto. Po za tym nie tylko Yamato będzie cię bronił, ale także inny wykładowca naszej uczelni, Hatake Kakashi. Skoro tamci mogą pociągać za sznureczki, to ja też zacznę - wyjaśniła z powagą, a także z nutką złości, którą wyraźnie dało się usłyszeć w jej głosie.
Sakura siedziała przez dłuższą chwilę w zamyśleniu, uważnie analizując słowa kobiety.
- Dlaczego? - jedynie tyle potrafiła z siebie wydusić.
- Mam dość tamtej dwójki, która już nie pierwszy raz zaszła mi za skórę - zaczęła hardo. - Po za tym nie powinnaś zostać uznaną winną w pierwszej instancji. To niedorzeczne.
Dziewczyna westchnęła.
- Ale zawiniłam. Złamałam prawo - skwitowała niemrawo.
- Nie w takim stopniu, jak twój chłoptaś - warknęła poirytowana Tsunade. - Ale wszystkie oskarżenia zostały skierowane tylko i wyłącznie na ciebie. Nie pomijając faktu, że połowa z nich to czysta bzdura.
Sakura w odpowiedzi wzruszyła jedynie ramionami. Bo co miała powiedzieć? Wszystko to znała na wylot. A nawet lepiej.
          Wychodząc z gabinetu usłyszała na odchodne, iż zostanie niezwłocznie powiadomiona, gdy data rozprawy apelacyjnej zostanie ustalona. Z opuszczoną głową kroczyła przez główny budynek kampusu, kierując się powolnym krokiem ku wyjściu. Dłonie miała cały czas zaciśnięte w szczelne pięści, a ręce spuszczone wzdłuż ciała. Myślała, że miesiąc temu widziała te paskudne wyrazy twarzy, opiewające jedynie w fałsz po raz ostatni, ale nie, los po raz kolejny sprawił jej niespodziankę. Gdy tylko o tym pomyślała, gniew jeszcze bardziej w niej wezbrał. Miała po dziurki w nosie tych co rusz nowych rewelacji. A wszystko przez to, że po liceum postanowiła wyjechać z Konohy, chcąc poszerzyć horyzonty. Jej błąd.
- Psiakrew - warknęła, gdy po raz kolejny uderzyła w nią rzeczywistość. Dosłownie.
Czując obolały nos, zaczęła go pośpiesznie masować, zadzierając delikatnie głowę. Widząc, jak przenikliwe czarne tęczówki przyglądają jej się z zaciekawieniem, przekręciła lakonicznie oczyma.
- Wiedziałam. Jesteś jak zaraza - burknęła pod nosem. Jej światełka nadziei właśnie zgasły, a ostatnia deska ratunku odpłynęła w siną dal.
          Sasuke parsknął śmiechem.
 - Czy mi się wydaje, czy ty ciągle musisz na coś wpadać? – skwitował, nie potrafiąc powstrzymać się od sarkazmu. - Przez ciebie właśnie odebrałem mandat za wczoraj - warknął zły, wyciągając z kieszeni skrawek papieru i zaczynając wymachiwać nim przed nosem Haruno.
          Różowowłosa, słysząc owe słowa, zmarszczyła niebezpiecznie brwi.
- Nie ja każę ci zapierniczać z prędkością światła. Masz nauczkę – fuknęła, wymijając kruczowłosego z zamiarem opuszczenia gmachu.
- Czyżby panna Haruno zaczęła mi pochlebiać? - zakpił ze swoim łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy.
          Na czole studentki pokazała się żyłka pulsującą coraz to szybciej. Pochlebiać mu?!  - wrzasnęła w myślach. - W życiu!
- W końcu nie każdemu jest dane osiągnąć prędkość światła, zwłaszcza na...
- Zamknij się! - wybuchnęła zatrzymując się w miejscu. Wzięła głęboki wdech, a następnie odwróciła się na pięcie spoglądając prosto w jego kare tęczówki, które przyciągały ją niczym magnes. Ona została określona przez Tsunade magnesem przyciągającym nieszczęścia w postacie płci przeciwnej, a w tej chwili sama zostaje poddana jego oddziaływaniu w postaci przenikliwych czarnych tęczówek, który wyglądały, jakby chciały wedrzeć się w najmniejsze zakamarki jej duszy.
- Mam w szerokim poważaniu to, że jeśli nie przystanę na twoją wczorajszą propozycję, motor zostanie ci zarekwirowany przez brata - warknęła poirytowana jego aroganckim zachowaniem. - I nie mam zamiaru się zgadzać! Przynajmniej ocalę życie tysiącom rowerzystów i pieszym, dla których jesteś wyraźnym niebezpieczeństwem! - ryknęła, pozwalając swojemu wcześniejszemu przemyśleniu wyjść na jaw.
          Sasuke warknął kilka niezrozumiałych dla niej słów pod nosem, a następnie zaczął kroczyć ku niej z groźnym spojrzeniem.
          Wpatrywała się w niego z ostrożnością, robiąc małe kroczki do tyłu, aż jej plecy zetknęły się z chłodną ścianą. Student prawa uderzył otwartymi dłońmi o cegły tuż za nią, po raz kolejny blokując jej jakąkolwiek drogę ucieczki. Przełknęła głośno zalegającą w gardle ciecz, ale nie przyniosło to upragnionych skutków w postaci zwiększonej odwagi. Tym bardziej pod naciskiem jego wzroku, przy którym z łatwością mogłaby w każdej chwili się rozpłynąć.
- N-nie zmienię zdania - wydukała, odwróciwszy swój wzrok, nie chcąc całkowicie zatracić się w jego uwodzicielskim spojrzeniu. Nie wiedziała, gdzie podziała się jej wczorajsza odwaga, dzięki której udało jej się z nim uporać. Tak, jakby wyparowała, gdy tylko na nią spojrzał.
          Sasuke nachylił się nad nią, ignorując ciekawskie spojrzenia przechodzących studentów. Zbliżył swoją twarz do jej ucha, drażniąc je swym ciepłym oddechem.
- Zmienisz - wyszeptał jej ze stoickim spokojem.
          Gdyby nie ściana o jaką się opierała, Sakura była przekonana, że już dawno wylądowałaby na posadzce półprzytomna.
            Sakura opamiętaj się! - krzyknęła w myślach, pragnąc jak najszybciej doprowadzić się do porządku.
- Skąd ta pewność? - spytała, zaciskając jedną ze swych dłoni.
          Kącik jego ust uniósł się, tworząc ponownie ten zadziorny wyraz twarzy.
 - Bo nie dopuszczę do tego, by brat zabrał mi motor - stwierdził swym chłodnym, a zarazem stanowczym tonem.
          Studentka zaśmiała się cicho pod nosem, a odwaga ponownie zaczęła w niej wzbierać. Widocznie tak długo, jak unikała jego przenikliwego spojrzenia, omdlenie jej nie groziło.
- A ja z ogromną chęcią bym do tego doprowadziła - odparła, cały czas spoglądając kątem oka w bok.
- Masz dwie opcje - ponownie wyszeptał do jej ucha, co doprowadziło do przejścia ciarek po ciele kobiety. - Opcja A: grzecznie powiesz mi, jakiej rekompensaty sobie życzysz za owy wypadek i będziesz mieć mnie z głowy. Zapomnę o tobie, tak jak ty o mnie. A Itachi nie dowie się o niczym.
          Musiała przyznać, że opcja była dość kusząca, nie licząc wzmianki o rekompensacie, której nie chciała. Nie chciała niczego od Uchihy.
- Opcja B - ta mniej przyjemna dla ciebie: jeśli brat zarekwiruje mi motocykl, wierz mi albo i nie, ale do końca studiów się ode mnie nie opędzisz, a wiem, że mnie nie znosisz, więc to byłaby sama przyjemność - dopowiedział z nutką rozbawienia w głosie. Wiedział, że różowowłosa nigdy nie przystanie na jego drugą opcję, pomimo iż jego to właśnie ona najbardziej korciła.
          Sakura przygryzła dolną wargę. Ta opcja w ogóle nie przypadła jej do gustu. Nie podobało jej się, że plan zatytułowany „unikanie Uchihypomału szlag zaczynał trafiać. Przez jej myśli zaczęło przywijać się tysiące pytań. Nie wiedziała, co robić. W rzeczywistości nie chciała przystępować na żadną z opcji kruczowłosego, który cały czas nie dość, że nachylał się nad nią, to jeszcze lustrował ją swym przeszywającym wzrokiem. Błagała w myślach, aby któryś z przechodzących studentów uratował ją z tej jakże niekomfortowej dla niej sytuacji. Ku jej ogromnego niezadowoleniu słowa Ino właśnie się sprawdziły - jej libido zaczęło wzrastać niekontrolowanie. I przez co? Przez zwykłe spojrzenie i jego bliskość. Domyślała się, że nie jedna, a zwłaszcza Karin, chciałaby być teraz na jej miejscu, ale nie ona. Ona była innego zdania. Chciała jak najszybciej stąd się wydostać. Boże, ile dałaby za to, by ktoś ją zawoła. Nawet nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby była to Tsunade czy też ktoś inny, jednak wiedziała, że największy problem leżał w tym, że nie znała tu praktycznie nikogo.
- Sakura-chan! - ktoś krzyknął rozradowany.
          Znała ten głos. Aż za dobrze.
- Sakura-chan! - ten sam głos, jednak tonacja nie była już radosna i wesoła, ogarniało ją przerażenie.
          Sasuke oderwał dłonie od ściany, odwracając się do studenta, który niespodziewanie zaczął wywoływać imię Haruno.
          Studentka stała niczym w amoku, wpatrując się we właściciela lazurowych tęczówek, który właśnie schował się za granatotowłosą dziewczyną.
- Sa..Saku...Sakura-chan? - wydukał z istnym przerażeniem w głosie, spoglądając drżącym wzrokiem na studentkę medycyny.
- Naruto - mruknęła w ogłupieniu, nie spodziewając się go w ogóle spotkać w instytucji takiej jak uniwersytet. Kto jak kto, ale na pewno nie Naruto Uzumaki. Przed jej oczyma pojawiły się wydarzenia sprzed kilku lat. Obiecała mu wtedy, że przy następnym spotkaniu nie daruje mu tego, co zrobił. A ona nie lubiła rzucać słów na wiatr.
- Naruto - tym razem wysyczała, wymijając zwinnie zdezorientowanego Uchihę i z mordem w oczach kierując się ku dawnego znajomemu.
- Hinata ratuj! - krzyknął blondyn na cały korytarz. - Ona mnie zaraz zabije! - dopowiedział pośpiesznie a jego twarz pobladła. - Sakura-chan, pamiętaj, że to był zwykły wypadek! - wrzeszczał, nie potrafiąc się opamiętać. - Ja nie chciałem! - ryknął.
- Nie chciałeś? - wysyczała przez zaciśnięte zęby, próbując nie stracić całkowicie nad sobą kontroli. - Przez ciebie i tego durnia Kibę straciłam włosy! - krzyknęła, a Sasuke odruchowo złapał się za uszy, mając wrażenie, że zaraz pękną mu bębenki.
          Zielonooka przystanęła jednak w miejscu, przyglądając się z małym uśmiechem na twarzy dziewczynie, za którą chował się cały czas jej przyjaciel z dzieciństwa. - Haruno Sakura - powiedziała o wiele spokojniej, wyciągając ku niej dłoń.
- Hyuuga Hinata - odpowiedziała jej granatowowłosa swym melodyjnym głosem.
- Jesteś dziewczyną tego inteligenta? - wypaliła bez zahamowania Sakura, powodując, iż dziewczyna spaliła buraka.
- T-tak - powiedziała speszona.
- Współczuję i radzę uważać na włosy, bo jeszcze zapragnie i w twoje nawrzucać z kumplem gum do żucia – wycedziła, spoglądając przymróżonymi oczami na Naruto. - I tak ci tego nie podaruję - dodała, na co blondyn jedynie przełknął głośno ślinę. Wiedział, że nie żartuje.
- To wy się znacie? - wtrącił niespodziewanie Uchiha, który do tej pory przyglądał się całemu zajściu z boku.
          Sakura automatycznie spojrzała na niego przez ramię, rzucając niemiłe:
- Nie twój interes.
Im mniej o niej wiedział, tym lepiej.
- To raczej ja powinienem się spytać skąd wy się znacie! - powiedział półkrzykiem Naruto, decydując się na chwilę odwagi i wychylając się zza pleców swej dziewczyny. Nie obyło się bez palca, który co rusz przenosił się z Sasuke na Sakurę i vice versa.
          Haruno przewróciła lakonicznie oczyma, gdy dotarło do niej, że Naruto musi także znać pana aroganckiego. Żałuje, że nie wypytała Ino, czy ktoś jeszcze z ich wspólnych znajomych znajduje się na tym uniwersytecie. Ale tak, jak spodziewała się tu spotkać każdego, to Naruto był wyjątkiem. Nauka nigdy do niego nie pasowała.
- Palcem się nie pokazuje, młotku - warknął kruczowłosy, jednak to i tak nie podziałało na Uzumakiego.
- My się wcale nie znamy - odparła Sakura, spoglądając na zegarek znajdujący się na jej nadgarstku. - Ino czeka w pracy, muszę lecieć. Pa! - powiedziała pośpiesznie na odchodne, dziękując temu u góry za to niespodziewane pojawienie się Naruto, które uratowało ją przed dokonaniem wyboru spośród dwóch jakże trudnych opcji. Gdy już myślała, że to już koniec katuszy z Uchihą, niespodziewanie poczuła jak jego dłoń zaciska się na jej nadgarstku. Szarpnął nią delikatnie, powodując, iż obróciła się w jego stronę.
- Nie tak prędko – powiedział, ponownie spoglądając na nią tym nieskazitelnym spojrzeniem, w którym po raz kolejny z łatwością mogłaby się zatopić. - Nie skończyliśmy rozmawiać.
          Sakura przygryzła dolną wargę, analizując w głowie kilkanaście myśli na raz. Nie była gotowa jeszcze na żadną odpowiedź. Zwłaszcza, że gadka Ino na temat libido sprawdziła się w stu procentach. Jej spojrzenie spoczęło na stojącym nieopodal Naruto z dziewczyną, którzy oboje uważnie się im przyglądali. Różowowłosa westchnęła, zdając sobie sprawę, że nabuzowany student jest jej jedyną deską ratunku.
- Ej, Naruto! - krzyknęła w stronę przyjaciela, ignorując pytające spojrzenie Sasuke, jaki. – Chcesz, żebym zapomniała o tym, że straciłam przez ciebie praktycznie całe włosy? - spytała, rzucając kruczowłosemu zadziorne spojrzenie.
          Uzumaki słysząc pytanie Sakury, zaczął iść zaciekawiony w ich stronę. A Hinata tuż za nim.
- Co ty kombinujesz? - zapytał zdziwiony Sasuke, nie puszczając ani na moment nadgarstka różowowłosej.
          Nie musiał czekać długo na jej odpowiedź, gdyż wraz z momentem, w którym Naruto z Hinatą znaleźli się tuż przy nich, Sakura ponownie się odezwała:
- Zatrzymaj tego aroganta na piętnaście, dwadzieścia minut zanim nie dojdę do pracy, a wszystko ci wybaczę, nawet tamto cholerne ciasto, które znalazło się na mojej twarzy.
          Naruto nie trzeba było powtarzać dwa razy, słysząc słowa przyjaciółki jego lazurowe tęczówki rozszerzyły się w zadowoleniu. Nie tracąc ani chwili czasu, wskoczył niespodziewanie na plecy znajomego, czego sam poszkodowany się nie spodziewał.
- Durniu, złaź ze mnie! - ryknął Sasuke, szarpiąc się z Naruto. W całym zamieszaniu był zmuszony do puszczenia Sakury, która, korzystając z okazji, zaczęła oddalać się od nich nadal kulejącym krokiem.
          Stojąca tuż obok Hinata spoglądała z przerażeniem na swego chłopaka jak i Sasuke. Musiała przyznać, że nie potrafiła w tej chwili rozpoznać żadnego z nich Zdając sobie sprawę, że nie prędko zakończą się szarpać, usiadła po turecku na ławce i z głową opartą na wewnętrznej części dłoni, zaczęła uważnie się im przyglądać.


          Sakura w drodze do pracy co chwilę spoglądała się za siebie, sprawdzając, czy czasami rozwścieczony Sasuke nie podąża za nią. Ku jej zadowoleniu nie było po nim śladu. Na samą myśl, że Naruto rzeczywiście udało się powstrzymać kruczowłosego, szatański uśmiech zawitał na jej twarzy i nie znikał nawet jak weszła do kawiarni.
- A ty co taka zadowolona? - spytała podejżliwie Ino.
          Haruno zaśmiała się głośno, wchodząc za ladę.
 - Pozbyłam się na pana aroganta - odparła zadowolona z siebie. Widząc pytające spojrzenie ze strony przyjaciółki, dodała:
- Zaraz ci wszystko opowiem. - Po czym zniknęła na zapleczu, chcąc odstawić swój plecak i skorzystać z łazienki.      
          Gdy po chwili wyszła z powrotem, Ino rozmawiała już z jakimś mężczyzną tuż przy ladzie. Obserwowała ich z boku, dostrzegając wyraźnie widoczną chemię pomiędzy nimi. Przyjrzała mu się dokładnie - długie czarne włosy związane w kitke, szczupła postura ciała, a co najważniejsze, zabójczo pociągające kare tęczówki.
            Takie same jak...  -urwała w myślach, odrzucając najbardziej absurdalną myśl na bok.
- O, Sakura! - powiedziała podekscytowana Yamanaka, widząc różowowłosą.
          Po jej głosie wiedziała już, że coś jest nie tak. A mianowicie, że jej czarny scenariusz sprzed kilku sekund właśnie się spełnił.
            Pan idealny to brat Sasuke! - podpowiadało jej przeczucie, nim to zostało zakomunikowane.
          Gdy Ino ponownie otwierała swe usta, by najprawdopodobniej ich sobie przedstawić, do kawiarni wbiegł wściekły Sasuke z poszarpaną koszulą, jak i śladami ziemi na twarzy i w potarganych włosach. Najwidoczniej Naruto zbyt mocno wziął sobie do serca słowa Sakury.
          Ups... - przeleciało jej przez myśli, jednak musiała przyznać, że ten widok był jak najbardziej zaskakujący i nieprawdopodobny.
          Swymi karymi tęczówkami, uważnie lustrował całe wnętrze lokalu, aż wreszcie po niedługiej chwili, różowe włosy rzuciły mu się w oczy.
- Ty! – ryknął, nawiązując z nią kontakt wzrokowy i zaczynając kroczyć ku niej.



 Od Autorki: Mówiłam że dziś będzie? ;D Tak wiem, pod koniec zrobiłam istną komedię, której napoczątku nie planowałam, jakoś tak wyszło w praniu. Głównie rzecz biorąc, jestem zadowolona z tego rozdziału, może pomijając początek, z którym nieco się guzdrałam ;) Kiedy rozdziął 4? Postaram się go napisać w przyszłym tygodniu! ;) Sayounara! ;*
O GEEZ ZAPOMNIAŁAM!!
Ogromnie dziękuje wszystkim 'obserwatorom' jest was ponad 20! do tego tyle like'ów na blog w zaledwie dwa miesiące prosperowania strony? Ahh! I jeszcze te ponad 7 tysi wejść na Shannaro! Jesteście wielcy *___* Dziękuje!! ;*

ps. NFOF i Bonds zostały przeniesione na blogspot, ostatnio i tam ukazały się nowe rozdziały. Linki znajdziecie w lewej kolumnie ;)

40 komentarzy:

  1. Aaa, ale fajnie, że i Naruto się pojawił xD
    Kto jak kto, ale on na uczelni? Ładnie, ładnie
    Ja w ogóle nie rozumiem Sakury, na jej miejscu już dawno wykorzystałabym jakoś Uchihe, taka okazja ^^!
    Fajnie że już w przyszłym tygodniu napiszesz następny rozdział, oby weny ci nie zabrakło, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh pewnie nie tylko ty! W końcu, kto nie wykorzystałby takiego ciacha jak Uchiha ;D

      Usuń
  2. hahaha! końcówka najlepsza! nie mogę się doczekać co będzie dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóź, przy pisaniu jakoś tak zebrało się na małą komedie ;D Chodź akurat ten mały wątek był nieplanowany ;)

      Usuń
  3. HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHHAHA! Kobieto, jak ja się przy tym rozdziale uśmiałam, to magia! Dziękuję ci za taką dawkę endorfin przed spaniem! :D No i zaczęłam od końca, a miało być od początku, ech... no nie ważne xd Ale ta akcja z Naruto mnie rozwaliła, serio, to takie w jego stylu się rzucić na Sasuke bez powodu! No dobra, powód był, ale i tak to było takie... niespodziewane xd Aż nie mogłam przestać się śmiać, mając w głowie wyobrażenie Naruto atakującego Uchihę i tej biednej, zawstydzonej zachowaniem chłopaka Hinatki - z gracją i ze spokojem usiadła sobie na ławeczce, a jak! No i potem wściekły, zakrwawiony i zabłocony (xd) Sasuke wparował do kawiarenki - epickie po prostu xd Jestem ciekawa, jak na to wszystko zareaguje Itachi. Może ściągnie Sasuke do parteru i ochrzani, że do kobiety się tak wyraża? Albo zacznie się z niego nabijać. Kurcze, nie mogę się już doczekać kolejnej notki, więc dobrze, że szybko ją planujesz!
    Aaaa, i jeszcze mnie rozbawiło "Uchiha myjący moje gary?" - no wyobraziłam go sobie w takim słodkim, różowym fartuszku i ten widok był genialny xd Mimo że nie lubię tego pana...

    A teraz co do spokojniejszej części rozdziału: zaczęła mi świtać pewna teoria na temat kłopotów Sakury ;] Ach, jestem z siebie dumna, chociaż nie wiem, czy moje podejrzenia mają jakieś solidne podstawy xd W każdym razie obstawiam, że:
    Sakura sobie znalazła słabego kochasia Miyu...(niewiemjaktosiepisze) i teraz akcja - albo w jakimś gangu koleś, albo dilerem był i jakimś cudem wszystkie jego zbrodnie spadły na Haruno. A kto oskarża? Wnioskując po reakcji Tsunade, to chodziło o Madarę Uchihę -stąd znienawidzone nazwisko!- i Danzo. Czy mam rację? Zapewne nie, ale chciałam, żebyś znała moje słabe myśli xd

    No, to ogólnie rozdział oceniam na wyśmienity! Z małymi kwiatkami, jak brak literki, czy przecinka, czy nawet kropki, albo niepotrzebna kropka xd Wypisałabym, ale mi się nie chce xd

    Pozdrawiam i WENY! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihihi ;D Akurat pisząc te momenty to też miałam banana na ustach ;D Co do Itaśka, to przyznam szczerze że mam kilka wariantów, ale jeszcze nie zdecydowałam się na ten jeden, pewnie wszystko wyjdzie w praniu ;)No cóż, czy nie każdy chciałby mieć w domu pomywaka, który skrupulatnie musiałby zmywać dzień w dzień? ;D A że Uchiha się ciągle tam patosy, to można i jego wykorzystać.
      Hmm... co do twojej teorii to powiem - ciepło i zimno. Więcej nie mówię, nie chcąc zdradzić zbyt wiele! ;D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Już się nie mogę doczekać kolejnej!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się opublikować w przyszłym tygodniu ;)

      Usuń
  5. jeej normalnie genialny rozdział :D końcówka rozbrajająca x3 napisałabym coś więcej ale poziom adrenaliny spadł a moje ciało ogarnęło zmęczenie... czyli po mojemu branoc i brawo za twoją twórczość ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwwwww! *w* Genialny rozdział!~:D A zwłaszcza końcówka, czytając to śmiałam się do komputera jak głupia XD Nie mogę uwierzyć że "panem idealnym" jest brat Sasuke, tego się kompletnie nie spodziewałam xD No i teraz ciągle będę myśleć kim jest Miyavi, i co takiego zrobiła Sakura..
    Życzę dużo weny i pozdrawiam, pisz szybciutko! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi a jaką ja miałam głupawkę pisząc tą końcówke ;D
      Co do Miyaviego i uczynku Sakury wszystko okaże się w swoim czasie ;D

      Usuń
  7. Rozdział świetny, wręcz genialny! Uwielbiam Ciebie i Twoje opowiadania. Szczerzyłam się jak głupia do sera czytając scenę spotkania Sakury, Naruto i Sasuke. Po prostu zatrzymałam się w czytaniu i odtwarzałam w głowie wizję z Twojego opisu z setki tysięcy razy. Pewnie dlatego tak późno ją przeczytałam :) Zaczynam się niecierpliwić w sprawie przeszłości Sakury, ale kurtuazyjnie powstrzymam się od szantażu i gróźb :* Warto było tyle na to czekać. Sama zauważyłam jednak, że na moim blogu powoli zaczyna świecić pustkami. Brakuje czytelników, komentujących i ogólnie taka jakaś nisza zawitała w moich progach. Zastanawiam się, czy to przez fakt, że moje opowiadania tracą na wartości. Ale nic. Pisz dalej Kochana i wiedz, że z niecierpliwością oczekuję kolejnych perypetii naszej ukochanej trójcy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty dobrze wiesz że to ja ciebie uwielbiam i wszystko co wydostanie się spod twojego pióra!
      Prawdę mówiąc to napoczątku nie planowałam Naruto w opowiadaniu, ale stwierdziłam że może być jako postać poboczna ;D
      Szantaż i groźby? Wierz mi, przyzwyczaiłam się ;D Ale spokojnie krok po kroku wszystko się okaże jasne ;) Ale spokojnie, dopiero 3 rozdział się ukazał! ;)
      Ej! Ej! Ej! Twoje opowiadania wcale nie tracą na wartości! Lepiej wypluj te słowa! Moim zdaniem, dotknął cię ten sam problem co mnie jakiś czas temu... a wyjściem z tej sytuacji było częstsze pisanie, co wiem nie jest proste ^^"
      A perypetii z ich udziałem a zwłaszcza SasuSaku jeszcze się na czytasz ;D Niech tylko przyjdzie w opowiadaniu 'weekend' to dopiero zacznie się dziać muahahahahaha ]:->

      Usuń
  8. UUUU Saki ma lekko mówiąc przesrane o.O a Sasek to już w ogóle haha jak ,, Pan Idealny '' Zobaczy co na pewno zrobi lub prawie to m po motorze haha nie mogę, koniec rozdziału jest najlepszy zajebis....ty ! Pozdrawiam i Życzę Duuużo Weeeenyyyy !

    OdpowiedzUsuń
  9. PS: Ja nie wykorzystałabym okazji z Uchihą ! PO moim trupie wolę Deia albo Saso no i Itachiego nie licząc Pein'a ! są to wszyscy haha ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jak najbardziej tak! hihihi ;DDD Chociaz Dei i Sasori a takze Itas tez maja w sobie to cos ;DDD
      Oj wierz mi nie tylko Saki ma przesrane xD Oboja sa w podbramkowej sytuacji ;D

      Usuń
  10. oj notka świetna jak zawsze bardzo mi się podoba ta historia.... oj ale się będzie działo w kolejnej notce... pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział =)))

    OdpowiedzUsuń
  11. O ile niektóre reakcje Sakury i innych nieco dziwią mnie i nie wyobrażam ich w tego typu dialogach, to końcówka mnie rozwaliła. Nie spodziewałam się, że w miejscu na "standardowy" pairing z Ino podstawisz Itachiego. to wydaje się takie... zabawne. Nie wyobrażam ich sobie jako pary, ale przede wszystkim dlatego jest to takie ciekawe, co wymyślisz w następnych rozdziałach.
    No i interakcje pomiędzy SasuSaku - może być ciekawie, skoro już jest koleś wściekły. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o paring Ino z Itaśkiem, to jakoś tak chciałam odjechać od standardów i zrobić 'coś nowego' ;) W końcu życiu wszystko jest możliwe ;D
      Szczerze? Nie mam jeszcze bladego pojęcia jak rozegrać ową interakcję pomiędzy SasuSaku ;D Akurat to wydarzenie nie było planowane ;D

      Usuń
  12. Ahahahahaha oj kochana, uwielbiam jak piszesz :D Twój styl jest dla mnie genialny! Sama chciałabym mieć taki talent jak Ty! :D
    Dalej próbuję w głowie ułożyć sobie co ta Sakura przeskrobała i z kim, ale jak na razie nic mi nie przychodzi do głowy :< Za mało informacji ;<
    Czekam, czekam z niecierpliwością na next.
    Pozdrawiam i całuję mocno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomału, pomału ;D
      Pomału karty odnośnie przeszłości Sakury, będą odkrywane ;)

      Usuń
  13. No i więc przeczytałam. i co moje oczy tu zobaczyły? Oj tak, Naruto, nie byłby Naruto, gdyby nie odwalił czegoś głupiego. choć wolałabym aby niczyje włosy na tym nie ucierpiały! a szczególnie Sakury, która może go za to zabić. a on ma żyć, bo gdy się pojawia, od razu wiadomo, ze jest komedia xd
    Nadal mnie ciekawi, co takiego zrobiła Sakura i chyba Itachi (nie wiem tego nigdy nie powiedziałaś wprost), ze została skazana na kuratora. zastanawia mnie też, co on chce zrobić w tej siłowni i czemu Tsunade tak się o nią troszczy.
    echa nie podoba mi się końcówka choć była zabawna. Panem idealnym jest Ttachi???? kurcze, kurcze, kurcze. i jeszcze wrócił Sasuke. ojoj.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż w przeszłości włosy Sakury ucierpiały ale teraz już nieco odrosły ;D
      Nie, nie Itaś ;P
      Wątek siłowni, po staram się powiększyć w 4 bądź też w 5 rozdziale ;) Więc niedługo powinno się wyjaśnić co takiego naprawdę Sakura chce robić w niej ;)

      Usuń
  14. Ohayo! Na początku chciałabym cię przeprosić, że komentuję dopiero teraz, ale niestety wcześniej miałam małe urwanie głowy. ;c Mam nadzieję, że się nie pogniewasz. :3
    Przechodząc do rozdziału. Po raz kolejny jestem pozytywnie zaskoczona twoim style pisania. Fajnie opisujesz sytuacje i przy okazji oddając charakter Sakury. A to ciężka praca odzwierciedlić odpowiednio bohatera, dlatego brawa dla ciebie. Sasuke w twoim opowiadaniu bardzo mi się jak na razie podoba. Taki stanowczy, ostry (seksowny)... ;D W każdym razie wszystko jest bardzo fajnie. Ino przedstawiłaś jako ciekawską przyjaciółkę, ale prawdę mówiąc byłam zaskoczona, ze "panem idealnym" będzie właśnie Itachi! Sama nie wiem czemu, ale cały czas byłam przekonana, że będzie to Sai. ;D Mniejsza. Końcówka, masz rację, była istną komedią, ale za to urwaną w takim momencie, że jak najszybciej oczekujemy nowego rozdziału! Dlatego życzę ci dużo weny i czasu do pisania, czekam z niecierpliwością na kontynuacją. :3
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luz! ;) Nigdzie się nie pali ;)
      No cóż ja już tak mam z końcówkami, że uwielbiam kończyć w najciekawszym momentach ;D Tak było, jest i będzie ;D

      Usuń
  15. Świetnie, świetnie. Notka interesująca. Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. No to moja kolej ;D Rozdział oczywiście świetny - ty inaczej po prostu nie potrafisz :P Tak fajnie się czytało, że to aż przykre, gdy się kończy... a tak na marginesie przy powiedzeniu ceny 4 tysięcy jenów jest gwiazdka, a nie ma wyjaśnienia - tak, ja się nie znam na japońskiej walucie xD
    No ale do rzeczy :D Te myśli Sakury nad wymyślaniem rekompensaty od Sasuke xD No czemu by nie zrobić z niego gosposi - ale tak się podzielę z Tobą myślami, że ona go chyba wykorzysta do pomocy z tymi duperelami w siłowni :P I to by miało w sumie sens, ale nie wiem - w końcu jest taka dumna.
    To spotkanie w kawiarni z Karin no proszę, jak ją potraktowała - ładnie, ładnie - ta wiedźma tylko na to zasługuję xD Ale czuję, że nie zaprzestała swoich działań zemsty czy uprzykrzania życie Różowej :)
    Spotkanie z kuratorem i sędzią - no i z wolna zaczyna się sprawa wyjaśniać - sądzę, że problemem był właśnie jakiś jej były... coś na eM XD Tylko albo ta sprawa jest jakoś powiązana z Uchihą albo Uchiha to prokurator, który chcę ją wsadzić do pierdla - zobaczymy xD
    Hehe ta sytuacja - Naruto, Sasuke, Sakura - komiczna xD Ale od początku SasuSaku i ta wzmianka o libido xD no nie kryję, że się zaśmiałam xD potem to o utraconych włosach - hahaha dobre, ale trochę gwizdłaś mi pomysł xD Muszę wymyśleć co innego xD Potem to zatrzymanie kolegi xDD boże na samo wyobrażenie mam banana na twarzy xD a Hinacie to brakuję pop cornu xD
    No a ItaIno - no nie wiem... ona mi do Sai'a pasowała xD więc mam nadzieję, że to nie jest pan idealny xD oby Sasuke za dużo nie powiedział, bo sam się wrobi w odbiór motocyklu xD
    No to niech wena będzie z Tobą xD ;*
    Czekam na next'a i pozdrawiam :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyy... rzeczywiście Soluś =.=' ucieło mi na dole ile to jest te 4 tysiące yenów, bo w pliku mam zapisane >.<'
      Dokładnie Sakura jest dumna i napewno nie poprosi Sasuke by pomógł jej w siłowni ;] Nie ma takiej możliwości ;D
      Nie no ;D Jak chcesz to się z tobą nim podziele (pomysl) ;PPP Zreszta tu jest tylko wzmianka ze kiedys tam Sakura stracila przez niego wlosy ;D

      Usuń
  18. To jest chyba przeznaczenie xD Bo od jakiegoś roku nie czytałam żadnych opowiadań, zwłaszcza narutowskich i gdy wczoraj znowu się wkręciłam... dzisiaj pomyślałam sobie "ah pamiętam świetne opowiadanie, ale nie pamiętam autorki i tytułu". I gdy tak natrafiłam na ten blog i zobaczyłam "Miku-chan" oraz że prowadzisz "Bonds" to myślałam, że padnę. Naprawdę nie spodziewałam się, że tak szybko Cię znajdę, w ogóle nawet nadziei nie miałam- bo przecież nic, a nic nie pamiętałam, a jedyne co pozostało w moich wspomnieniach to uczucie zachwytu nad pewnym opowiadaniem z akcją xD Ale gdy tylko zobaczyłam Twój nick i adres tego drugiego bloga, to od razu sobie przypomniałam *w* Ale postanowiłam jednak zabrać się za coś nowszego, a Bonds ruszę kiedyś indziej. Tak się cieszę, że odnalazłam Twoje blogi *______* I to zwykłym, całkowitym przypadkiem! ^w^ No, ale teraz historia mojego życia na bok, przejdę do komentowania tej historii, kk.

    Bardzo, ale to bardzo mnie ciekawi co takiego Sakura zrobiła w przeszłości. Podoba też mi się jej charakteryzacja- bardzo często można napotkać Sakurę wrędną, pyskatą, ale blogerki zawsze z niej robią jakieś niewiadome, irytujące bóstwo... A Twoja jest... po prostu zwyczajnie fajna ^^. Sasuke też nie jest przerysowany. Ogólnie każdy ma swój charakterek- charakterek nie wkurzający czytelnika. Bardzo przyjemnie się czyta. Masz bardzo płynny styl i pięknie łączysz wszystko w całość. Na szczęście nie lejesz wody, jak to ja mam w zwyczaju XD Uwielbiam wszystko w tym opowiadaniu, a historia choć jeszcze nie do końca ujawniona, to od razu wciąga. Intrygują mnie stare znajomości, to co się zdarzyło w przeszłości... ogólnie wszystko :) Potrafisz naprawdę zaciekawić czytelnika *w*
    Życzę weny i pozdrawiam serdecznie ^___^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe ;D Oj tam ja tam lubie takie historie życiowe ;D Aż miło się je czyta ;D
      Awww.... *____* dziękuje ;***

      Usuń
  19. podoba mi sie to opowiadanie i zastanawiam sie kiedy bedzie next bo już nie moge sie doczekać i to jest nie zwykłe bo za bardzo lubie pare sasusaku a w szczególności sakure bo mnie wkurza ale twoja wersja jej jest zarąbista bo nie jest z niej lalusia ale twoje opowiadanie wprost pokochałam. Bładam daj nexta!!!!;)

    OdpowiedzUsuń
  20. bardzo bardzo proszę o powiadamianie mnie na moim blogu :) gdzie również zapraszam :)
    super opowiadanie! czekam na next'a!

    OdpowiedzUsuń
  21. boooże to jest boskie ;*;*;* na prawdę ciekawe i nie mogę się doczekać dalszych części tej historii <3 czekam na neksa!!! ;*;* :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Ostatnio często jestem spóźniona, ale teraz przybywam!
    Cóż dręczy mnie i dręczy ta sprawa z Sakurą... Co ona takiego zrobiła, że się w takie kłopoty wpakowała? Hm? Zgaduję, że to był jakiś wypadek.. Tylko jaki xD
    Nie dziwie się, że Sakurze podskoczyło libido, w końcu Sasuke ma takie hipnotajzing ajs xD czy jak to tam było xD ;D
    Gumy we włosach? Cały Naruciak! Pewnie Sakurze nie jeden taki numer wyciął. Współczuje tylko Hinacie, która musi to wytrzymywać.
    Itachi i Ino? Omg xD Oni mi jakoś do siebie nie pasują ;D No i rozgniewany pan Uchiha, pewnie będzie kolejna emocjonująca kłótnia z Sakurą.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam! ;3

    OdpowiedzUsuń
  23. Jesteś, jesteś GENIUSZEM xD xD
    1:0 dla Sakury
    Hahahahahahahahaha świetnie wykorzystała Naruto ( też byłam zdumiona, że jest na uczelni ^^) Ciekawa jestem kiedy z Kibą pozbawił ją włosów. Swoją drogą ten strach w jego oczach ^^

    Ech i wszystko jasne... Sakura zakochała się w nieodpowiednim chłopaku, który ją tylko wykorzystał... ;/;/ Kakashi sędzią xD ciekawa opcja nie powiem ^^

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. jej Sakura wygrywa, bo Narucia trzyma z nią nie z Sasem

    OdpowiedzUsuń