Karymi
tęczówkami przyglądał się bilom, zastanawiając się nad kolejnym strzałem.
Przejechał językiem po zębach, po czym przygryzł dolną wargę i delikatnie
poruszył kijem, uderzając w białą bile, która następnie odbiła się od innych.
Dwie czerwone pod siłą uderzenia skierowały się ku rogom stołu, by wpaść
później do łuzy.
- Chyba dziś przegrasz, Itachi -
stwierdził Suigetsu, kładąc dłoń na ramieniu starszego z braci, gdy tylko
dostrzegł ruch Sasuke.
- Została tylko czarna - skwitował student
prawa, spoglądając zadziornie w stronę brata.
- Poszczęściło ci się braciszku -
powiedział Itachi, odkładając swój kij na bok, wiedząc, że i tak i tak
przegrał.
- Jak to mówią, głupi ma zawsze szczęście
- wtrąciła blondwłosa studentka dziennikarstwa, siedząca przy niedalekim
stoliku, sącząc piwo.
Itachi
słysząc komentarz swojej dziewczyny, nie potrafił powstrzymać śmiechu.
Nie
przejęty niczym Sasuke ponownie nachylił się nad stołem billardowym i powtórzył
sytuację sprzed chwili, wbijając czarną bile do otworu w prawym górnym rogu. Z
zawadiackim uśmiechem spojrzał w stronę brata.
- A więc stawiasz kolejne piwo -
powiedział wyraźnie zadowolony z kolejnej wygranej dzisiejszego wieczora.
Starszy
z braci westchnął ciężko, jednak z godnością przegranego zaczął kierować się do
baru z zamiarem postawienia wszystkim jeszcze jednej kolejki.
- On niedługo przez ciebie zbankrutuje -
wtrącił rozbawiony Juugo.
Sasuke
chwycił za kufel, dopijając resztke piwa sprzed pietnastu minut.
- Ma za swoje - skwitował, odgrywając się
bratu za dzisiejsze docinki. - Z resztą, po jednym wypadzie do pub’u nie
zbiednieje - powiedział, wzruszając ramionami i przysiadł się tuż obok
dziewczyny Itachiego.
- Ino, mam do ciebie prośbe - powiedział
Suigetsu, również przysiądając się z Juugo do stolika.
Blondynka
wzięła głębszy łyk piwa, które zostawiło gorzki posmak w jej krtani. Uniosła
brew, nie spodziewając się usłyszeć takich słów ze strony kumpla Sasuke. Gdyby
nie fakt, że to Itachi ją tu przyciągnął, najchętniej ulotniłaby się tuż za
Sakurą, chcąc dowiedzieć się, z kim to jej przyjaciółka ma właśnie randkę. W
końcu nic nie mówiła, że ponownie zaczęła z kimś się widywać. A ona sama
jeszcze nie zamierzała jej z nikim swatać, sądząc iż chwilowo ma dość płci
przeciwnej. A tu los spłatał jej psikusa.
- No więc wal - mruknęła spokojnie, a
słysząc ulubioną piosenkę jaka została niedawno wypuszczona do radiostacji,
zaczęła bujać się delikatnie w rytm muzyki na wysokim krześle.
Hozuki
wyszczerzył się do blondynki, po czym powiedział:
- Daj mi numer tej swojej przyjaciółki
Sakury.
Ino zachłysneła
się piwem i czym prędzej uniosła ręce do góry, zaczynając gestykulować by
któryś ze studentów był na tyle miły, by ją poklepać co plecach. Karooki
Uchiha, który znajdował się najbliżej niej, zaczął delikatnie uderzać dłonią w
jej plecy, podpierając na drugiej ręce twarz i spoglądając badawczo na
Suigetsu, zastanawiając się, po jaką cholerę jest mu potrzebny numer Haruno.
- Po co ci? - spytała zdziwiona Yamanaka,
jakby czytała w myślach młodszego z braci Uchiha.
- Potrzebny - odpowiedział wesolutko.
Ino zmarszczyła
swe brwi niebezpiecznie, zastanawiając się, co takiego seledynowowłosy
kombinuje.
- Do czego? - zapytała hardo, taksując go
uważnie swymi lazurowymi tęczówkami. Itachi w międzyczasie powrócił do stolika
z pięcioma dużymi kuflami piwa.
- No wiesz, chyba nie muszę tłumaczyć ci,
po co chłopak chce zacząć umawiać się z dziewczyną - wyjaśnił bez najmniejszego
zahamowania Hozuki.
Starszy
z braci, spojrzał pytająco na dziewczynę i resztę towarzystwa siedzących przy
stoliku, wyraźnie zaciekawiony tym, co usłyszał. Ino nie wyglądała na
zadowoloną w przeciwieństwie do Suigetsu, który emanował ekscytacją. Sasuke
natomiast ponownie przyjął swą maskę obojętności, jednak kto jak kto, ale on
jako jego brat wiedział, że bacznie przysłuchuje się konwersacji. Drugi kolega
Sasuke natomiast przyglądał się wszystkiemu w równym zdziwieniu.
- Kto z kim chce zacząć się umawiać? -
wypalił, tuż po upiciu łyka piwa.
- Suigetsu z Sakurą - odparł Juugo,
próbując stłumić wewnętrzny śmiech.
Itachi
słysząc imię przyjaciółki Ino wypluł w akcie rozbawienia piwo, które na
szczęście ominęło osoby siedzące przy ich stoliku, a także innych gości pub’u.
Gromki śmiech wydobył się z jego krtani, a następnie dłoń położył na ramieniu
brata.
- No, no braciszku i co ty na to? - spytał
zaczepnie, nie potrafiąc ukryć swego rozbawienia.
Sasuke
spojrzał na brata karcącym spojrzeniem, chcąc, by ten chociaż raz trzymał język
za zębami. Ale wiedział, że akurat te pragnienia nie zostaną zaspokojone, gdyż
Itachi po prostu nie potrafi siedzieć cicho i na każdym kroku, musi mu dogryźć
jakimś głupim komentarzem. Standard.
- A ja na to jak na lato - mruknął
sarkastycznie, splatając ramiona na klatce piersiowej. - Nie chciałbym ci psuć
humoru Suigetsu, ale ona właśnie jest na jakiejś randce - dopowiedział ze
stoickim spokojem, pomimo iż w środku cały sie gotował. Jednak nie potrafił
wyjaśnić dlaczego...
Na twarzy
seledynowowłosego zawitał grymas niezadowolenia. Nie tak to sobie planował. Nie
dość, że Ino była wyraźnie niechętna do rozdawania numeru różowowłosej na lewo
i prawo, to jeszcze ta randka, o której wspomniał Sasuke.
- Nadal sądzisz, że znasz ją skądś? -
wtrącił nagle Juugo, kierując pytanie bezpośrednio do Hozukiego.
Suigetsu
przytaknął.
- Jestem tego święcie przekonany, tylko
nie mogę sobie przypomnieć skąd - odparł, po czym ponownie oddał się
zamyśleniu.
- Mowa o Sakurze? - spytał Itachi, któremu
niespodziewanie uciekł cały wątek.
- Ten inteligent twierdzi od wczoraj, że
ją zna - stwierdziła Ino, wzruszając beznamiętnie ramionami. W końcu skoro
Sakura niczym się nie przejmuje, to czemu ona powinna?
- Bo ją znam! - powiedział podniesionym
głosem Suigetsu, chcąc podkreślić tym samym swą racje.
- Skąd? - spytał tym razem Sasuke z
uniesioną wysoko brwią. Jego również ciekawiło, skąd Suigetsu ją zna, albo
przynajmniej tak mu się wydaje. Może gdyby poznał odpowiedź na to pytanie,
dowiedziałby się, dlaczego aż tak bardzo pała niechęcią do niego i jego
nazwiska.
Suigetsu
zmierzwił swe włosy, spoglądając przybitym wzrokiem na każdą osobę siedzącą
przy ich stoliku.
- Nie wiem - odparł z grymasem.
Krótka salwa
śmiechu wydobyła się z ust Sasuke.
- Więc jak możesz twierdzić, że ją znasz,
skoro nie wiesz nawet skąd? - zadrwił, po czym wziął głębszy łyk piwa.
Hozuki spojrzał
na przyjaciela z przymróżonymi oczyma.
- Udowodnię ci, że ją znam - powiedział
pewnym siebie głosem, na co Sasuke w odpowiedzi przekręcił lakonicznie oczami.
- Oj, braciszku, spokojnie - wtrącił
Itachi z zadziornym uśmiechem, który nie mógł oznaczać niczego dobrego. - To
chyba nic złego, że ktoś zna twoją tancereczkę, co? - spytał i od razu
poczuł, jak Ino wbija mu łokieć w żebra. Spiorunowała chłopaka chłodnym
wzrokiem, sygnalizując tym samym, że zaczyna nieco przesadzać.
- Jaką moją? - wycedził przez zaciśnięte
zęby, spoglądając bratu prosto w oczy.
- Tancereczka? - szepnął Suigetsu, łapiąc
się dłonią za brodę i kontemplując nad tym co właśnie usłyszał. Gdy mała,
przysłowiowa żarówka pojawiła się nad jego głową, czym prędzej wyciągnął z
kieszeni telefon i wszedł w przeglądarke internetową.
- Chciałbym ci przypomnieć, braciszku, że
to ty zamknąłeś się z nią w klitkowatej łazience i nawet nie wnikam, co tam
robiliście - powiedział bezprecedensowo Itachi, sącząc piwo i masując sobie
żebra.
- Nie twój zakichany interes, co z nią
robiłem - odparł, próbując nie wybuchnąć. - Ty lepiej zajmij się swoimi
sprawami, zamiast mieszać nos tam, gdzie nie trzeba - skwitował poddenerwowany Sasuke,
mając już po dziurki w nosie zachowania brata.
Przy stoliku
zapanowała grobowa cisza, którą już po chwili postanowiła przerwać studentka.
- Dosyć - warknęła poirytowana zachowaniem
braci. - Zachowujecie się jak dzieci - powiedziała hardo, a następnie spojrzała
kątem oka na swego chłopaka - Ty zwłaszcza - dodała ostro.
Sasuke
uśmiechnął się pod nosem, domyślając się, że jego brat nie prędko odważy się na
zadziorną zaczepkę w jego stronę, przynajmniej dopóki Ino jest z nimi.
- Mam! - krzyknął niespodziewanie
Suigetsu, podrywując się z krzesła w zastraszająco szybkim tempie.
- Co takiego? - spytała znużona tym
wszystkim Yamanaka. Wzięła do ręki kufel chcąc wypić resztkę piwa, by móc
wrócić do akademika, gdzie zamierzała odpocząć.
- Wiedziałem, że już gdzieś ją widziałem,
po prostu wiedziałem - powiedział dumnie, będąc zadowolonym z faktu, że jednak
miał racje. Cztery osoby wymieniły się najpierw zdziwionymi spojrzeniami, po
czym ich wzrok spoczął właśnie na Hozukim.
- No to pochwal się - powiedziała
Yamanaka, odstawiając pusty kufel na bok. - Jestem bardzo ciekawa, skąd ją
znasz - dodała nie będąc w ogóle przekonana co do racji Suigetsu.
Hozuki
położył swój telefon na środku stołu, mówiąc:
- Magia internetu nie zna granic. A teraz
oglądajcie - po czym wcisnął “play”.
Wszyscy
przybliżyli się, by móc zobaczyć, co takiego ma im do pokazania. Gdy tylko do
uszu Ino dobiegła dobrze znana melodia zamrała i w przerażeniu spojrzała na
Suigetsu. Znała tą piosenkę, gdyż sama ją wysłała Sakurze na początku roku
akademickiego. I nie była to zwykła piosenka puszczana w radiach i na kanałach
muzycznych, tylko piosenka, jaką Itachi napisał dla swojego zespołu. A to mogło
oznaczać tylko jedno... nagranie na konkurs, w jakim Sakura miała brać udział.
Czuła, jak Itachi wwierca jej pytające spojrzenia, również rozpoznając swoją
piosenkę.
Sakura pojawiła
się na małym szklanym ekranie w krótkiej srebrnej sukience, która skutecznie
odbijała od siebie reflektory samochodów i ulicznych latarń. Blondynka
wiedziała, co zaraz nastąpi, a także jak wideo się zakończy.
Nie wiedząc
nawet kiedy, pośpiesznie chwyciła za telefon wyłączając filmik.
- Ej - zaprotestował Suigetsu.
- Wierzę ci już, dobra? - syknęła
Yamanaka, ściskając mocno jego telefon w dłoni.
- Ale ja nie wierze, daj obejrzeć do końca
- wtrącił niespodziewanie Sasuke, delektując się gorzkim posmakiem alkoholu.
- Nic z tego - odparła ostro Ino, nie
mając najmniejszego zamiaru pokazywać mu nagrania, na którym tańczyła Sakura. A
powodów było kilka. Po pierwsze: przyjaciółka by napewno ją poszatkowała, gdy
tylko by się o wszystkim dowiedziała. Po drugie: Sakura nie tańczyła sama, a
obecność Miyaviego na pewno pobudziłaby Sasuke do niekomfortowych pytań,
zwłaszcza po ich ostatnich docinkach. Po trzecie: musiałaby powiedzieć jej, do
kogo należy piosenka. Jednak ją najbardziej martwił punkt numer dwa, a
mianowicie Miyavi i Sasuke. To byłaby zdecydowanie zła mieszanka, zwłaszcza,
jeśli Uchiha z czystej ciekawości wypowiedziałby przy Sakurze imię jej byłego.
- Sasuke, wystraczy, że wejdziesz na
youtube i wpiszesz “Kyoto uniwersytet-Sakura Haruno”, a wyskoczy ci filmik z
nią i tym kolesiem - powiedział seledynowłosy, któremu powrócił dobry humor.
Kącik ust
młodszego z braci uniósł się zadziornie ku górze.
- Urwę ci jaja, jeśli to włączysz -
zagroziła blondynka, wytykając go palcem wskazującym.
Itachi, słysząc
komentarz dziewczyny, zagwizdał pod nosem.
- No, braciszku, nie sądzę, by ona
żartowała w tej chwili. A wydaje mi się, że jeszcze chcesz pożyć ze swoimi
klejnotami - skwitował z rozbawieniem, po czym wziął kolejny łyk piwa.
Sasuke parsknął
śmiechem.
- Jak powiedział Suigetsu, magia internetu
nie zna granic i skoro wideo jest zamieszczone na ogólnodostępnej stronie, mam
prawo wejść i zobaczyć, kiedy mi się to tylko podoba - stwierdził z zawadiackim
uśmiechem, wyciągając z kieszeni nowszy model smartphona z zamiarem obejrzenia
filmiku, o który Yamanaka aż tak bardzo się piekli.
- Nawet się nie waż - wycedziła, uderzając
pięścią o drewniany barowy stolik.
Nie przejął się
wybuchem wściekłości Ino, do których zdążył się już przyzwyczaić. W odpowiedzi
Sasuke wzruszył jedynie ramionami i wszedł z telefonu na aplikację youtube.
Yamanaka
ściągnęła ze sobą niebezpiecznie brwi, a ostre słowa zaczęły cisnąć się jej na
język. Kątem oka spojrzała na chłopaka, który bacznie się jej przyglądał,
jednak póki co nie zamierzał się wtrącać. Wzięła głęboki oddech, wiedząc, że
to, co zaraz zrobi może odbić się w pewnym sensie na przyjaciółce. Ale z
drugiej strony może zmusić tym samym go do nie oglądania tego filmiku.
- Jeśli go włączysz, obiecuję, że powiem
Itachiemu, co zrobiłeś Sakurze - zagroziła, opierając się wygodnie o oparcie
krzesełka. Tym razem to jej usta wykrzywiły się w zadziornym uśmiechu.
- Co zrobiłeś Sakurze? - powiedzieli
chórkiem pozostali mężczyźni siedzący przy stoliku, wyraźnie zaciekawieni
występkiem młodszego z braci.
Sasuke spojrzał
na Ino z istną wściekłością. Nie dość, że najpierw zaszantażowała go do
przeproszenia w jakiś sposób różowowłosej, to teraz ten sam szantaż
wykorzystuje do nowego szantażu. A wszystko tylko dlatego, że nie chciała, by
ujrzał jeden cholerny filmik w jakim tańczy Sakura. Po prostu pięknie.
- Sasuke, co jej zrobiłeś? - spytał
ponownie Itachi, chcąc dowiedzieć się prawdy o kolejnym występku swego brata.
Student prawa
spojrzał na Itachiego z pobłażaniem. Wiedział, że już nie wykaraska się z kleszczy
brata i jego dziewczyny, dlatego też nie przejmując się wściekłym spojrzeniem
blondynki włączył filmik z Sakurą.
- Sasuke! - krzyknęła Ino, chcąc zabrać i
jemu telefon, jednak kruczowłosy odchylił się na krzesełku, nie pozwalając
sobie zabrać jego własności.
Jego kare
tęczówki uważnie przyglądały się tańczącej Sakurze i już po kilku ruchach,
musiał stwierdzić, że rzeczywiście była niezła w tym, co robi, a raczej robiła.
Tak jak uprzedził Suigetsu, nie tańczyła sama, towarzyszył jej jakiś szatyn.
Jednak to, co najbardziej przykuło jego uwagę, to chemia jaka łączyłą tą dwójkę
w tańcu. Scenerią była zwykła uliczka pod osłoną nocy, którą równie dobrze
każdy mógł się przechadzać. Lekki deszczyk spadał na ich sylwetki, powodując
jakże romantyczną atmosferę. Jeśli się nie mylił, to tańczyli mieszankę
nowoczesnego i towarzyskiego tańca. Ale nie był znawcą w tej dziedzinie, więc
dokładnie nie był w stanie określić.
- Potrącił Sakurę motorem - powiedziała
oschle Yamanaka.
- Że co?! - krzyknął zdenerwowany Itachi.
- Wiedziałem, że coś jest nie tak z tym spadnięciem z roweru - powiedział,
taksując brata wściekłym wzrokiem.
- Poczekaj ze swoim wykładem, aż skończę
oglądać - mruknął Sasuke, cały czas wpatrując się w szklany ekran telefonu.
- Sasuke - wycedził Itachi tracąc pomału
cierpliwość.
- Oglądam - skwitował beznamiętnie. Jednak
już po chwili jego źrenice rozszerzyły się w zdziwieniu, widząc jak Sakura
zostaje przyciągnięta przez przystojnego szatyna a następnie pocałowana
namiętnie przez niego. Wraz z końcem filmiku, schował telefon z powrotem do
kieszeni i spojrzał pytająco na Ino.
- Radzę nie mówić Sakurze, że to
widziałeś, bo inaczej czuję, że to ona urwie ci jaja - powiedziała srogo, po
czym odeszła od stolika, kierując się do łazienki.
- Dawaj kluczyki - powiedział srogo
Itachi, wyciągając ręke przed siebie.
- Nie ma mowy - odparł młodszy z braci,
wstając z krzesła i zaczynając się oddalać. - Na razie! - krzyknął do
znajomych, którzy obserwowali całe zajście z zaciekawieniem.
- Sasuke! - krzyknął za bratem Itachi,
jednak ten szybko się ulotnił. Zbyt szybko w jego mniemaniu. I pewnie gdyby nie
ogromna ilość piwa, jaką sam wypił, dogoniłby go i wyrwał kluczyki do motoru,
który został na kampusie. Ale nawet nie miał najmniejszej ochoty ruszyć się z
miejsca.
W pośpiechu
wyszedł z pub’u, oglądając się co chwilę za siebie, chcąc upewnić się, że brat
nie idzie tuż za nim. Wiedział, że najprawdopodobniej następnego dnia nie
obędzie się bez reprymendy ze strony Itachiego. Modlił się tylko, by brat nie
pozbawił go na najbliższy czas motocyklu, ale już była wzmianka o oddaniu
kluczyków, a to nie wróżyło nic dobrego na przyszłość. Z ciężkim westchnięciem
włożył ręcę do kieszeni i zaczął kierować się w stronę akademika, jednak tak
jak tydzień temu przystanął w miejscu, widząc tlące się światło w siłowni
naprzeciwko. Kącik jego ust mimowolnie uniósł się ku górze.
- Blefowała? - spytał sam siebie, nie
potrafiąc ukryć swego zdumienia.
I tak jak za
pierwszym razem, przeszedł na drugą stronę ulicy z zamiarem ponownego wejścia
do starej siłowni.
~***~
Rzuciła
mały plecak pod ścianę, gdy tylko jarzeniówki łaskawie zdecydowały się zapalić.
Wszystko wyglądało tak samo, jak w momencie, gdy opuszczała siłownię kilka dni
temu. Przysiadła na podłodze wyłożonej materacami i wyciągnęła z plecaka
kilkanaście kartek papieru i flamastry. W zamyśleniu, zaczęła stukać końcową
częścią mazaka o kolano, zastanawiając się nad treścią plakatów i ulotek, jakie
zamierza właśnie zrobić. W końcu jeśli zamierza ściągnąć do siłowni kobiety i studentki
w jej wieku, a może i nawet młodsze, musi zacząć od dobrego marketingu.
Wiedziała, że zwykłe flamastry nie będą zbyt dobrą reklamą, ale nie stać jej
było na pójście do firmy zajmującą się reprografią i grafiką komputerową, by
zrobiła to za nią. Musi poradzić sobie inaczej. Już po chwili wena twórcza
zawładnęła jej ciałem, rozpoczynając przyrządzanie kilkudzisięciu plakatów, nie
wspominając już o ulotkach. Gdy po dłuższym okresie czasu wszystko było już
gotowe, wstrząsnęła ręką z zamiarem rozluźnienia nadgarstka. Z plecaka
wyciągnęła opaskę uciskową, którą następnie założyła na zranione kolano chcąc
usztywnić je. Nie chciała jeszcze bardziej go uszkodzić. Zabandażowała
starannie oba nadgarstki, na które następnie założyła bezpalcowe rękawiczki i z
szatańskim uśmiechem na twarzy zaczęła kroczyć ku workowi treningowemu, który
zawisł tylko i wyłącznie dzięki pomocy nieznajomego mężczyzny.
- Pora się wyżyć - mruknęła zadziornie i z
impetem uderzyła prawym sierpowym w worek, który pod siłą uderzenia lekko poruszył
się.
Była
zadowolona z faktu, iż miała z głowy Uchihę, który tak uparcie prześladował ją
ostatnimi dniami. Mogła odetchnąć z ulgą, wiedząc, że od teraz ich spotkania
nie będą należeć do najczęstszych. Jednak w obecnej chwili nadal niepokojące
myśli zaprzątały jej głowę. Perspektywa ponownego spotkania Miyaviego, możliwe,
że już na dniach, nie należała do najlepszych. Wyjeżdżając z Kyoto miała
ogromną nadzieję, że już go więcej nie spotka. Pomimo iż była wdzięczna za to,
że apelacja została przeforsowana i odbędzie się, to jednak strach przed
spojrzeniem w lodowato chłodne niebieskie tęczówki Miyaviego nie opuszczał jej
ani na krok. Zrobiłaby wszystko, by tylko nie spotkać się już z nim ani razu.
Ale wiedziała, że sprawa apelacyjna bez jej obecności się nie odbędzie.
- Idiota - warknęła oddając kolejny cios.
- Dupek, skurczybyk, przeklęty cholerny drań! - wrzeszczała uderzając na oślep
w potężny worek treningowy. Czuła jak niechciane łzy zaczynają zbierać się w
jej oczach, pociągnęła nosem i dalej waliła zaciśniętymi pięśćmi w wór.
- Ktoś cię nieźle wkurzył. Czyżbyś została
wystawiona do wiatru?
Usłyszawszy
jakże irytujący ton głosu, z impetem przywaliła w worek a następnie z furią w
oczach odwróciła się do studenta, którego miała już serdecznie dość.
- To się zaczyna robić nudne. Nie masz co
robić, Uchiha? - warknęła w jego stronę.
Sasuke
przyjrzał się jej uważnie.
- Płaczesz? - spytał ze zdziwieniem,
dostrzegając łzy w kącikach jej oczu.
- Nie twoja sprawa - syknęła, raz jeszcze
pociągając nosem. - Co tu w ogóle robisz? - spytała chłodno, splatając ręce tuż
pod piersiami.
Prychnął
cicho pod nosem.
- Przyszedłem sprawdzić, czy nie
rozwaliłaś tego worka, ale widzę, że jeszcze jakoś się trzyma - skwitował
opierając się o ścianę.
Różowowłosa
zmarszczyła ostrożnie brwi, zastanawiając się nad sensem słów jakie właśnie
wypowiedział. Przyjrzała mu się raz jeszcze uważnie od stóp do głów, nie
pomijając ani skrawka jego ciała. Gdy go ujrzała feralnego dnia w kawiarni nie
mogła odrzucić uczucia, że już go gdzieś widziała i gdy tylko dowiedziała się,
że to on był sprawcą jej upadku, myślała, że stąd wzieło się to jakże dziwne
uczucie. Ale teraz wiedziała, że to była jedynie zmyłka. Jej pierwsze
przeczucie wcale się nie myliło. Znała go, a raczej już wcześniej się spotkali.
- To byłeś ty? - spytała zdziwiona,
przypominając sobie, jak nieznajomy zakapturzony mężczyzna pojawił się w
zeszłym tygodniu i pomógł jej zawiesić ten sam wór treningowy, na którym przed
chwilą się wyżywała.
Uśmiechnął
się zawadiacko do niej, po czym odparł:
- Tak, to byłem ja.
Sakura
napowietrzyła policzki i wykrzywiła usta w grymasie.
- Wręcz świetnie - skwitowała niechętnie
pod nosem. Wieść, że chłopak z siłowni i Sasuke Uchiha to jedna i ta sama
osoba, wcale nie poprawiła jej humoru. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej go
pogorszyła. Czuła się, jakby wielka ciężarówka właśnie po niej przejechała. Nie
miała pojęcia dlaczego tuż po powrocie do Konohy wszędzie musi się natykać
właśnie na niego. To jakaś chora paranoja.
- Dobra, zobaczyłeś, że worek jeszcze
żyje, więc możesz już sobie pójść i zostawić mnie w spokoju - stwierdziła bez szkopułów.
Pomimo późnej pory zamierzała jeszcze spędzić co najmniej pół godziny w
siłowni, chcąc dalej powalić w pokaźny worek treningowy. Jednak obecność
kruczowłosego jej to nie umożliwiała.
- Trzymasz ręce ciut za nisko - powiedział
spokojnie, ignorując kompletnie jej wcześniejsze słowa.
- Że co proszę? - spytała z uniesioną
wysoko brwią. Jeszcze tego brakuje, by on ją pouczał, co robi źle.
- Widziałem jak waliłaś z upartością osła
w wór, rzucając epitetami na lewo i prawo. Choć muszę przyznać, że nie były aż
tak ostre, jak za pierwszym razem, gdy targałaś ten worek z zamiarem
powieszenia go - wyjaśnił pokrótce, wyjawiając jej bez najmniejszego problemu,
że stał tu kilka dobrych minut.
- Obserwowałeś mnie? - warknęła, nie będąc
w ogóle zadowolona z tego powodu. Chyba byłaby w stanie znieść wszystkich,
tylko nie jego... nie jego i nie Miyaviego. To były dwie osoby, które królowały
na jej czarnej liście. Ale dlaczego Sasuke się na niej znalazł, pomijając jego
nazwisko, nie potrafiła wyjaśnić. Może to przez jego charakter, który tak
bardzo ją irytował? Nie może jeszcze zapomnieć o jego brawurowym trybie życia.
- Nie denerwuj się tak, wisieńko -
powiedział z rozbawieniem.
Na jej czole
pojawiła się mała żyłka, która zaczęła niebezpiecznie pulsować.
- Jak mnie nazwałeś? - spytała hardo,
kierując się w z ognikami w oczach w jego strone.
- Wisieńka, coś nie pasuje? Bo mi się
wydaje, że to słowo idealnie się z tobą komponuje. Chociaż może powinienem powiedzieć
wybuchowa wisieńka, co o tym sądzisz?
Przymrużyła
oczy, przyglądając mu się uważnie. Różnie w życiu była przezywana. Zazwyczaj
ludzie przyczepiali się do jej wzrostu, który wcale nie był aż taki zły. Ona
przynajmniej nie narzekała na swoje sto sześćdziesiąt cztery centymetry
wzrostu. Ale jeszcze nigdy nikt nie nazwał jej wisieńką, a do tego wybuchową!
Przepraszam bardzo, czy ona jest jakąś atomówką z kreskówki lecącej bez przerwy
na Cartoon Network?
- Nigdy więcej mnie tak nie nazywaj -
warknęła, stojąc tuż przed nim, wtykając palec wskazujący w jego klatke
piersiową.
- Jak? Wisieńka, czy wybuchowa wisieńka? -
spytał z zawadiackim uśmiechem.
Jej natomiast
nie było do śmiechu; była wkurzona. Z resztą jakie on ma prawo do wymyślania
jej przezwiska? Żadnego.
Przygryzła
dolną wargę, a następnie zamachneła się z zamiarem uderzenia w jego policzek,
jednak ku jej zdziwieniu stało się coś zupełnie niespodziewanego. Gdy jej dłoń
znajdowała się zaledwie kilka milimetrów od jego twarzy, złapał ją mocno za
nadgarstek, po czym wykręcił ręke do tyłu. Podhaczył jej lewą nogę i cały czas
ją trzymając, położył ją na materacu twarzą w dół, przyciskając jej plecy swoim
kolanem.
Sakura
wykrzywiła usta w grymasie niezadowolenia, doskonale znając ten ruch.
- Mogłam się spodziewać, że Uchiha został
wysłany na kurs samoobrony, ale żeby bronić się przed zwykłym policzkiem? -
zadrwiła, spoglądając na niego kątem oka.
Parsknął
śmiechem, puszczając jej nadgarstek i odrywając kolano od jej pleców.
- Czy ty musisz być taka zadziorna? -
spytał z rozbawieniem, spoglądając, jak kobieta przewraca się na plecy.
Tym razem to
Sakura uniosła swój kącik ust do góry i odpowiadając na jego pytanie, również
go znienacka podhaczyła. Gdy tylko student prawa stracił równowagę i runął na
materace, wykorzystała moment jego zdziwienia i usiadła na nim okrakiem,
przedramieniem przyciskając jego szyję do ziemi.
- Nie tylko ty wiesz co to samoobrona -
powiedziała zadziornie.
Przyglądał jej
się w zdziwieniu. Musiał przyznać, że nie spodziewał się, iż wywinie mu taki
numer. Początkowo sądził, iż ona tylko się wygłupia z tym workiem treningowym,
a tu proszę, kolejna niespodzianka zaserwowana mu przez drobniutką Haruno,
która jak gdyby nigdy nic siedziała na nim okrakiem i nachylała się nad nim.
Zlustrował uważnie delikatne rysy jej twarzy i kosmyki włosów jakie wywinęły
się z jej kitki.
Ładna,
przeleciało mu przez myśl, spoglądając prosto w jej szmaragdowe oczy, które
porażały go swą intensywnością. Kątem oka przyjrzał się jej ustom. Nie wiedział
czemu, ale tak bardzo go teraz kusiły. Chciał, pragnął ich skosztować,
chociaż przez chwilę.
Odchrząknął
cicho, jednak nie potrafił oderwać od niej oczu.
- Co wyprawiasz w ogóle w tej siłowni? -
spytał spokojnie.
- Akurat to nie powinno cię obchodzić i
raczej to nie jest coś, co cię zainteresuje - odpowiedziała ze spokojem, po
czym westchnęła lekko i zaczęła z niego schodzić. Wiedząc, że ochota na dalsze
wyżywanie się na worku treningowym właśnie jej przeszła, skierowała swe kroki
do plecaka, który znajdował się nieopodal.
- Jeśli nie powiesz, to się nie przekonasz
- skwitował, siadając na materacu i uważnie przyglądając się każdemu jej
ruchowi. Widząc, jak schyla się i zaczyna pakować jakieś papiery do plecaka,
wstał i zaczął iść do niej. Ściągnęła opaske z kolana, a także rękawiczki i
bandaże jakie przez cały czas znajdowały się na jej nadgarstkach.
- Nie mam zamiaru niczego ci mówić -
mruknęła, spoglądając na niego przez ramię w trakcie zapinania klamry od
plecaka.
- Takim sposobem nie jesteś w stanie
powiedzieć, czy mnie to zainteresuje, czy też nie. Więc radzę nie wyciągać
pochopnych wniosków - odpowiedział, na co Haruno przekręciła teatralnie oczami.
- Możesz skończyć z tą adwokacką gadką? -
spytała z niekrytą ironią.
- Skończę, jak udowodnisz mi, że to, co tu
robisz mnie nie zainteresuje - powiedział ze stoickim spokojem.
Sakura
westchnęła ciężko, a następnie wstała zarzucając plecak na siebie.
- Mam zamiar prowadzić tu zajęcia, pasuje?
- odparła od niechcenia, kierując się ku wyjściu. Słysząc jego kroki tuż za
sobą, wyłączyła światło w hali i będąc w małym przedsionku chwyciła za rower.
- Jakie zajęcia? - dopytywał karooki, a w
jego głosie już dało się usłyszeć nutkę rozbawienia.
- Nie zadajesz czasami zbyt dużo pytań? -
zapytała sarkastycznie, opuszczając teren siłowni.
- Skądże - odpowiedział z zawadiackim
uśmiechem. - Interesuje mnie tylko, co takiego masz zamiar robić w tej siłowni
- dodał, gdy ta zaczęła zamykać szczelnie drzwi na klucz.
- Już ci odpowiedziałam na to pytanie -
wycedziła, mając już dość jego irytującego towarzystwa. - A teraz ty mi na coś
odpowiedz - powiedziała, odwracając się do niego i oparła dłonie na swych
bokach.
Sasuke
skinął głową w odpowiedzi, cierpliwie wyczekując jej pytania.
- Dlaczego tak bardzo cię interesuje, co
zamierzam robić w tej siłowni? - spytała, spoglądając prosto w jego karę
tęczówki, modląc się przy okazji, by jej libido znowu nie zaczęło wzrastać
przez samo jego spojrzenie.
Zadziorny
uśmiech zniknął z twarzy kruczowłosego, a usta wykrzywiły się w małym grymasie.
Przyjrzał jej sią uważnie, biorąc głębszy wdech.
- Przychodziłem tu z ojcem, gdy jeszcze
siłownia była otwarta - powiedział dość niechętnie, aczkolwiek odpowiedział,
tak jak chciała.
Słyszała
tę nagłą zmianę w jego tonie, która spowodowała, iż zimne dreszcze przeszły po
jej ciele. Miała dziwne wrażenie, że wkroczyła właśnie na niebezpieczny teren,
a przecież nie powiedział nic takiego. Otwierała usta, chcąc spytać o coś
jeszcze, gdy niespodziewanie nieznajomy głos wtrącił jej się w zdanie.
- Sasuke! - krzyknęła jakaś kobieta z
oddali.
Sakura
spojrzała przez ramię studenta prawa, który właśnie obrócił się w stronę
nieznanej kobiety, jaka kroczyła pewnym krokiem w ich kierunku. Jej długie
kręcone, czarne włosy powiewały delikatnie na wietrze, a szeroki uśmiech nie
zniknał z jej twarzy, przynajmniej dopóki nie dostrzegła Haruno.
- Kto to? - spytała bez zahamowań,
przyglądając się uważnie różowowłosej. Sasuke spojrzał przez ramię na Sakurę,
jakby nie spodziewał się jeszcze jej tam zastać. - Kolejna twoja fanka, którą
mam spławić?
Żyłka
na czole Sakury powróciła, a wyraz twarzy wyostrzył się. Oj, tego nie
zamierzała tak zostawiać.
- Tę obelgę możesz zachować dla siebie -
powiedziała hardo, wpatrując się w bladoniebieskie tęczówki nieznanej kobiety.
- Nie mam zamiaru stawać się żadną fanką, a zwłaszcza nie tego bałwana -
warknęła, a następnie obróciła się na pięcie i wsiadła na swój rower,
odjeżdząjąc w kierunku domu.
- Fanka? - prychnęła rozłoszczona. -
Jeszcze tego by brakowało - fuknęła z niezadowoleniem. Co jak co, ale nigdy by
nie pomyślała, że ktokolwiek weźmie ją za fankę Uchihy, przecież to on pojawiał
się ciągle na jej drodze, a nie na odwrót!
~***~
- Bałwan? - spytał sam siebie, słysząc
kolejną obelgę w jego stronę. - Tego słowa jeszcze nie używała - mruknął z
rozbawieniem, przypominając sobie, jakie epitety rzucała w jego osobę, gdy
tylko przyszła do kawiarni z poranionym kolanem.
- Sasuke, słyszysz mnie? - wtrąciła
czarnowłosa, machając mu dłonią przed oczyma.
- Coś mówiłaś, Ayanami? - spytał
oniemiały, jakby dopiero ocknął się z długiego letargu.
- Pytałam się, kto to jest i co robiłeś w
tej zapchlonej siłowni.
Uchiha
przeniósł wzrok na znajomą z odjeżdzającej w siną dal różowowłosą. Mógłby dać
sobie ręke uciąć, że Sakura w tej chwili klnie pod nosem jak szewc na niego i
na Ayanami.
- Zwiedzałem stare śmieci, dawno wróciłaś
z Osaki? - zapytał ze stoickim spokojem.
- Jakieś dwie godziny temu, byłam w pubie,
ale zastałam tam tylko Itachiego z jego dziewczyną i tych twoich koleżków,
którzy ciągle coś gadali, że twój motor zostanie z rana zarekwirowany. Co żeś
znowu nabroił? - spytała z rozbawieniem.
Kącik
ust Uchihy uniósł się zadziornie ku górze.
- To co zwykle z jednym małym wyjątkiem -
powiedział, a przed oczami pojawiła mu się wrzeszcząca na niego Sakura, tuż po
swoim upadku z roweru, który notabene był spowodowany przez niego.
Studentka
przewróciła oczami, wcale nie spodziewając się żadnej innej odpowiedzi.
- Jesteś taki przewidywalny, Uchiha -
skwitowała z uniesionym kącikiem ust.
- Aż tak? - spytał z rozbawieniem.
Ayanami
zrobiło kilka kroków do przodu, układając dłonie na jego klatce piersiowej. -
Masz jakieś plany na resztę nocy? - wyszeptała uwodzicielsko, spoglądając w
jego kare tęczówki. - Tęskniłam - mruknęła, muskając subtelnie jego usta.
- Mam dziwne wrażenie, że ty już wszystko
zaplanowałaś - odparł z szatańskim uśmieszkiem.
- I masz rację - szepnęła, przygryzając
delikatnie swą dolną warge. - W końcu nie było mnie dwa tygodnie, pora nadrobić
ten stracony czas - dopowiedziała, po czym zrobiła krok w tył i zaczęła
kierować się w stronę akademików. A Sasuke tuż za nią.
Po
dwudziestu minutach spędzonych w ciszy dotarli do jego pokoju, który znajdował
się na końcu korytarza w zachodnim skrzydle akademika. Tuż po dokładnym
zamknięciu drzwi na klucz, momentalnie poczuł słodkie usta Ayanami na swoich.
Objął ją swymi mocnymi ramionami, pogłębiając zachłanne pocałunki studentki i
pomału zaczął kierować się wraz z nią w kierunku jednoosobowego łóżka. Po
chwili oboje wylądowali na miękkiej pościeli. Ayanami pierwsza zetkneła się z
materacem, a on tuż za nią. Będąc spragnionym jej dotyku i czułości, zaczął
rozpinać od góry małe guziczki jej lawendowej koszuli. Jego kare tęczówki
zaczęły dostrzegać ponętne piersi kobiety, skryte w skąpym białym biustonoszu.
Dłonią chwycił za jej udo masując je pieszczotliwie, gdy w międzyczasie jego
usta zajmowały się szyją czarnowłosej. Słysząc, jak pomrukiwała co chwilę, jego
ciało zaczęły przechodzić zimne dreszcze rozkoszy. Ayanami wsunęła dłonie pod
jego koszulkę, która dzisiejszego dnia przeszła przez istne piekło w postaci
Uzumakiego. Jej paznokcie przyjemnie drażniły rozgrzaną skórę karookiego. Z
zachłannymi pocałunkami zaczął zbliżać się do jej pełnego dekoltu. Wolną ręką
ścisnął mocniej jej pierś i poczuł jak zaczyna delikatnie się wyginać.
Czarnowłosa przeniosła dłonie na swoje jeansowe spodnie, które pośpiesznie
zaczęła z siebie ściągać. Sasuke zrzucił z siebie potarganą koszulkę, rzucając
ją w byle jaki kąt. Znów subtelnie całował jej ciało, obdarzając namiętnymi
pocałunkami jej piersi. Niespodziewanie na jego ustach znalazło się imię
kobiety, które następnie w ferworze emocji wypowiedział.
Ayanami
zastygła w jego objęciach, a następnie chwyciła go za podbródek, chcąc by
zaprzestał swych pocałunków. Gdy tylko kare tęczówki spojrzały na nią w
zdziwieniu, spytała:
- Sakura?
Sasuke zamrugał
kilka razy zastanawiając się, o czym ona teraz do niego mówi. Zmarszczył
pytająco brwi, spoglądając uważnie w jej blado niebieskie oczy. W końcu co
takiego irytująca studentka medycyny mogła mieć wspólnego z tą intymną chwilą.
- Co? - zapytał po dłuższej chwili.
Widział, jak taksowała jego wyraz twarzy, próbując coś z niej wyczytać. Ale co?
Wzięła
głęboki wdech, a następnie podniosła się na łokciach, by następnie usiąść na
krańcu jego łóżka.
- Wypowiedziałeś przed chwilą to imię.
Wyraźnie powiedziałeś “Sakura” - odparła, spoglądając na niego kątem oka.
Źrenice Sasuke
rozszerzyły się szeroko, a w głowie jak mantra pojawiała się ciągle jedno i to
samo pytanie “ale jak?”
- Chyba sobie żartujesz ze mnie -
powiedział, nie kryjąc zdumienia. Próbował przypomnieć sobie, czy podczas ich
spotkania przed siłownią padło kiedykolwiek imię różowowłosej. Ale nie. Jej
imię ani razu nie zostało wypowiedziane.
Ayanami
parsknęła cichutko śmiechem.
- Dobrze wiesz, że z tego bym nie
żartowała - powiedziała, nie potrafiąc ukryć swego rozbawienia. - To była tamta
dziewczyna, która nazwała cię bałwanem, prawda? - spytała z kącikiem ust
uniesionym wysoko.
- Ayanami - wycedził zdenerwowany przez
zaciśnięte zęby, co idealnie zdradziło studentce, że odpowiedź na zadane przez
nią pytanie była twierdząca.
Kobieta
wstała z łóżka, wsuwając ponownie na swe nogi markowe jeansy.
- A ty gdzie się wybierasz? - spytał
unosząc brew do góry.
Ayanami
uśmiechnęła się czule do niego, po czym zaczęła skrupulatnie zapinać guziczki
swej koszuli.
- Wychodzę - odparła ze stoickim spokojem.
- Doskonale pamiętasz naszą umowę, Sasuke, więc nie powinieneś zadawać aż tak
głupich pytań - dodała, a na jej ustach zawitał szeroki uśmiech. - Porozmawiamy
o tym kiedy indziej - powiedziała i tuż po chwyceniu torby, opuściła jego
pokój.
Gdy
tylko drzwi zamknęły się za czarnowłosą, zaciśniętą dłonią w złości uderzył w
najbliższą ścianę, za którą na szczęście była jedynie pustka. Z ciężkim
westchnięciem ściągnał z siebie spodnie, po czym wrócił do łóżka nakrywając się
szczelnie kołdrą. Nadal nie potrafił uwierzyć, że wypowiedział przed chwilą
imię różowowłosej. I to w takim momencie! To było chore! Normalnie paranoja!
Tuż
nad ranem poczuł, jak ktoś intensywnie zaczyna go szturchać. Uniósł jedną
powiekę do góry, a widząc brata ponownie ją zamknął i odwrócił się na drugi bok
w stronę ściany, nakrywając się jeszcze szczelniej kołdrą. Tego jeszcze
brakowało, żeby z samego rana Itachi zaprzątał mu głowę.
Ale
starszy z braci nie zamierzał tak łatwo odpuszczać. Chwycił za kant kołdry i
pociągnął za nią, powodując, iż niemalże cała zsunęła się z Sasuke.
Student
prawa westchnął ciężko, z dezaprobatą spoglądając na brata.
- Chociaż tutaj mógłbyś dać mi się wyspać
- mruknął zaspany, siadając na łóżku i ziewając przeciągle.
- Wytrzeźwiałem, jak sam widzisz i teraz
możemy porozmawiać o tym, co zrobiłeś Sakurze - powiedział ostro Itachi,
przyciągając biurowe krzesełko bliżej łóżka i zasiadając na nim, tak że
łokciami opierał się o jego oparcie.
Sasuke
przewrócił lakonicznie oczyma, wiedząc, że właśnie czeka go długi wykład.
- Czyś ty człowieku do reszty zgłupiał! Ja
wiem, że ja jestem czarną owcą w tej cholernej rodzinie, ale gdyby matka
dowiedziała się, że kogoś potrąciłeś, dostałaby białej gorączki i pewnie to ty
byś przejął moją nalepke! - powiedział, bez przerwy wymachując dłońmi,
wyolbrzymiając tym samym całą sytuację. - Nie po to matka kazała mi cię
pilnować, byś teraz przejeżdzał na lewo i prawo niewinne studentki!
- To był czysty wypadek - powiedział ze
stoickim spokojem Sasuke, mierzwiąc w międzyczasie włosy. - Wyjeżdżając zza
zakrętu po prostu jej nie zauważyłem - tłumaczył się, jednak jakoś nie był
przejęty rozmową z bratem.
- Ino mówiła, że nawet nie udzieliłeś jej
pomocy! Do jasnej cholery, Sasuke! - zaargumentował, będąc wyraźnie
zdegustowany zachowaniem brata. - Teraz podaj mi powód, dla którego mam nie
zabrać ci kluczyków wraz z prawem jazdy - powiedział tym razem nieco spokojnie,
przyglądając się uważnie zaspanemu bratu.
Sasuke
wziął głęboki oddech.
- Bo jesteś na tyle dobrym bratem, że tego
nie zrobisz? - spytał z uniesioną brwią.
Itachi
pokręcił przecząco głowo.
- Nic z tego, braciszku, musisz bardziej
się wysilić. Pamiętaj tylko, że tu nie chodzi o mnie, tylko o Sakurę, która to
powinna teraz zaprzątać ci głowę - odparł hardo.
Student
prawa parsknął śmiechem pod nosem. Gdyby tylko Itachi wiedział, że to właśnie
wredna różowowłosa kobieta zaprzątała mu głowę od wczorajszego wieczoru, to
najprawdopodobniej zmieniłby temat, aczkolwiek tej informacji nie zamierzał mu
udzielać. Jeszcze tego brakowało, by w Itachim włączyła się znowu opcja
“dogryzanie Sasuke”.
- Czyli czego ode mnie chcesz? - spytał ze
zrezygnowaniem. W końcu nie jest wróżką, by wiedzieć, co takiego miał na myśli
jego brat.
Itachi
wzruszył ramionami.
- Nie wiem, przeproś ją ładnie! Kup jej coś,
na przykład kwiatki, czy czekoladki. Cokolwiek, Sasuke!
Słysząc
słowa brata, Sasuke uniósł brwi w zdziwieniu. Jakoś nie wydawało mu się, że tak
banalne rzeczy materialne udobruchają buntowniczą duszę Sakury.
- I myślisz, że to pomoże? - spytał, nie potrafiąc
ukryć swego zdziwienia.
- Nie, ale zawsze można spróbować, no
chyba, że ty masz o wiele lepszy pomysł - skwitował, splatając ramiona na
klatce piersiowej.
- Już dogadałem się z nią odnośnie
rekompensaty - wycedził przez zaciśnięte zęby, mimikując pozycję w jakiej
znajduje się jego brat.
Itachi
spojrzał na brata pobłażliwie.
- Nie liczy się - skwitował hardo, a
Sasuke od razu zmarszczył niebezpiecznie brwi.
- Jak to, kuźwa, się nie liczy?! -
wrzasnął, pomału tracąc cierpliwość do brata. Przecież sama Haruno zgodziła się
na rekompensate w formie przysługi, z której najprawdopodobniej i tak nie
prędko skorzysta.
Członek
kapeli uśmiechnął się pod nosem, po czym wstał z krzesła i podszedł do brata,
stukając go dwa razy w głowę.
- Uruchom swoje szare komórki, braciszku -
powiedział z rozbawieniem Itachi. - Sakura wiedziała, że Ino cię
zaszantażowała, więc to, że ją nachodziłeś wynikało tylko i wyłącznie z chęci,
bym nie zabrał ci motoru. Dlatego się nie liczy - wyjaśnił, robiąc krok w tył.
- Ale wiesz co, braciszku? Od trzech lat jesteś już dorosłym chłopcem, który
powinien brać odpowiedzialność za swoje czyny, więc nie, nie zabiorę ci motoru
i nie będę cię szantażować. Ale dla swojego własnego czystego sumienia,
powinieneś jej sam wynagrodzić jakoś ten wypadek, zamiast wykręcać się co rusz
- stwierdził ze stoickim spokojem, wycofując się w stronę drzwi. - A!
zapomniałbym! - powiedział, uderzając się otwartą dłonią w czoło, po czym
wyciągnął z kieszeni koperte, którą następnie położył na biurku brata. - To są
bilety dla Ino i Sakury na jutrzejszy koncert, więc bądź tak dobry i przekaż im
je dzisiaj. Ja nie dam rady.
~***~
Ze
względu na to, że dzisiaj również nie miała żadnych zajęć, pracowała w kawiarni
od samego otwarcia aż do zamknięcia. Ino miała pojawić się około pierwszej
popołudniu, tuż po zakończeniu wykładu i seminarium. Miała tylko nadzieję, że
jej przyjaciółka nie wparuje ponownie do kawiarni w nastroju do zabicia jednego
ze swoich wykładowców. Siedziała za ladą z otwartą książką medyczną, ucząc się
na zbliżającą się nieubłaganie sesję, która notabene czaiła się tuż za rogiem.
Z rana, gdy ruch w kawiarni był mały, mogła pozwolić sobie na spędzenie chwili
nad książkami.
Nagle
po pomieszczeniu rozległ się mały dźwięk dzwoneczka. Uniosła szmaragdowe
tęczówki znad książki, spogladając bezpośrednio na nowo przybyłego klienta,
którym ku jej niechęci był Uchiha. Przypominając sobie ich wieczorną rozmowę,
grymas niezadowolenia pojawił się na jej twarzy, aczkolwiek odłożyła książke na
bok i podeszła bliżej lady, chcąc odebrać jego zamówienie.
Karę
tęczówki od razu spoczęły na książce wielkości encyklopedii, jaką jeszcze przed
chwilą trzymała w dłoniach.
- Układ kostny, uuu... - powiedział
zniesmaczony, marszcząc brwi i odkładając czerwony kask na wysokie krzesełko,
które znajdowało się tuż obok.
- Tak, wiem, ciebie o wiele bardziej
interesuje prawo karne - skwitowała, splątując rozpuszczone włosy w kucyka.
Widziała, jak karooki bacznie jej się przygląda i musiała stwierdzić, że to
spojrzenie wcale jej się nie podobało.
- Coś podać? - spytała z przekąsem.
Sasuke
pokręcił przecząco głową, na co Sakura westchnęła ciężko.
- To wracam do książek - stwierdziła,
obracając się na pięcie z zamiarem ponownego usadowienia się na małym
taboreciku w kącie. Jednak Sasuke chwycił ją przez ladę za nadgarstek, nie
pozwalając zrobić jej ani kroku więcej.
- Czekaj - powiedział, wpatrując się
głęboko w jej tęczówki, gdy tylko spojrzała na niego przez ramię. Jeszcze nigdy
nie widział, by ktoś miał oczy o tak intensywnej barwie. Istne szmaragdy.
- Czego? - wycedziła, wyrywając nadgarstek
z jego uścisku.
Student
prawa westchnął ciężko, a następnie wyciągnął z kieszeni skórzanej kurtki,
kopertę, którą nad ranem zostawił w jego pokoju brat.
- Itachi kazał przekazać to Ino i tobie.
To wejściówki na jutrzejszy koncert - wyjąśnił, kładąc koperte na ladzie, którą
delikatnie posunął w jej stronę.
- Nie powiedziałam, że idę - burknęła pod
nosem, ale wzięła kopertę i schowała ją pod blatem, z zamiarem przekazania jej
Ino, gdy tylko się pojawi. Wiedziała, że gdy tylko jej przyjaciółka zobaczy owe
bilety, nie da jej spokoju i w rezultacie i tak, i tak będzie musiała iść.
Sasuke
parsknął śmiechem pod nosem.
- Czyżbyś bała się, że ktoś jeszcze weźmie
cię za moją fankę? - spytał, nie potrafiąc ukryć swego rozbawienia.
- Hahaha, bardzo śmieszne - warknęła zła,
spoglądając na niego hardo. - Jeśli tam pójdę, to z Ino i do ciebie nie mam
zamiaru zbliżać się chociaż na krok - powiedziała chłodno, po czym wróciła na
swój taborecik i otworzyła książkę na kolejnym rozdziale o układzie kostnym.
- Zmieniłem zdanie. Chcę dużą Latte z
ekstra porcją mleka i do tego bita śmietana na wierzchu, a później posyp
wszystko wiórkami czekoladowymi - powiedział ze stoickim spokojem, zasiadając
na wysokim krześle i rzucając plecak na podłogę.
Sakura
przeklnęła siarczyście na studenta prawa, mając przeczucie, że ten robi to
teraz specjalnie. Ale jak na dobrą ekspedientkę przystało, zaczęła przyrządzać
jego zamówienie bez zbędnego marudzenia.
- A więc jakie zajęcia zamierzasz
prowadzić w tej siłowni? - spytał, spoglądając na jej plecy, jednak nie wiedząc
czemu jego wzrok zaczął zjeżdżać niżej na jej jędre pośladki. Przełknął głośno
ślinę, zastanawiając się, nad czym on tak właściwie teraz rozmyśla.
- Ja ci odpowiedziałem na twoje pytanie,
teraz twoja kolej - wypalił, a Sakura posłała mu przez ramię wściekłe
spojrzenie.
- Powiedziałam ci już, że to nie będzie
cię interesować, z resztą nie zamierzam dzielić się z tobą tą informacją -
skwitowała, wlewając mleko do kawy.
- Jesteś zbyt pewna swoich słów -
stwierdził, opierając twarz na dłoni i przyglądając się jej poczynaniom. - Ale
sądząc po plakacie, jaki wisi na oknie, wiem, co zamierzasz tam robić i ku
twojemu zaskoczeniu akurat to mnie interesuje - powiedział z zawadiackim
uśmiechem.
Sakura
przymknęła powieki na chwilę i zaklęła pod nosem, zastanawiając się, dlaczego
on musi być aż tak spostrzegawczy.
- I co w związku z tym? - spytała,
przyglądając się mu uważnie, biorąc bitą śmietane do ręki.
- Mogę ci pomóc, sama zauważyłaś, że też
uczyłem się samoobrony - odparł ze stoickim spokojem, bacznie lustrując jej
reakcję na jego słowa. Widział, jak zastygła w zdziwieniu, a jej pełne usta
rozchyliły się, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Jednak, gdy tylko szok minął,
zmarszczyła groźnie brwi i wytknęła go palcem wskazującym.
- Nie pogrywaj sobie ze mną, Uchiha -
wycedziła wściekle. - Nie mam zamiaru przyjmować twojej pomocy w żadnym
aspekcie mojego życia, więc daruj sobiei trzymaj się zdala ode mnie -
powiedziała chłodno, próbując nie wybuchnąć. Pośpiesznie dokończyła jego
zamówienia i podała mu je. - Proszę i do widzenia - powiedziała sztucznie miłym
głosem.
Sasuke
parsknął złowieszczo pod nosem.
- Wisienko, ty rzeczywiście masz jakiś
problem z moim nazwiskiem. Uraz czy co? - burknął, kładąc na ladę banknot,
który pokrywał całą zapłate za zamówienie.
- Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy,
Uchiha. I powiedziałam, byś mnie tak nie nazywał - fuknęła zła, po czym
spojrzała w stronę kolejnego studenta idącego w stronę lady. Bez słowa zrobiła
kilka kroków w bok, gdzie zamierzała obsłużyć kolejnego klienta. Ku jej
ogromnemu niezadowoleniu karooki nie poruszył się nawet o centymetr, tylko
siedział na wysokim stołku, sącząc kawę jaką mu zrobiła na wynos i spoglądał na
nią co chwile kątem oka.
Gdy
tylko zadowolony klient odszedł od niej, Sasuke ponownie otworzył usta.
- Nie denerwuj się tak, wisienko, ale
mogłabyś przyjąć moją oferte pomocy. W końcu lepiej byłoby jakby dwie osoby
prowadziły takie zajęcia - skwitował.
- Nie ma mowy, Uchiha. I czy ty czasami
nie masz jakichś zajęć? - spytała, kładąc dłonie na bokach. Wiedziała, że jako
studenta prawa nie powinno go tutaj być. Powinien być w auli, gdzie zostawał
udzielany właśnie wykład, o którym paplała Karin, gdy tylko wpadła po poranną
kawę wraz ze swoimi psiapsiółami.
Karooki
odsłonił skrawek skórzanej kurtki, spoglądając na drogi zegarek.
- Wykład już się kończy - odparł
nieprzejętym faktem, że ominęły go poranne zajęcia. - Co cię przekona do zmiany
zdania? - spytał z zadziornym uśmiechem.
Sakura
zrobiła kilka kroków do miejsca, przy którym siedział i oparła się na łokciach,
spoglądając intensywnie w jego kare tęczówki. Widziała jak zaciekawiony
świdruje ją spojrzeniem, a także, że od czasu do czasu poddaje się pokusie
spojrzenie na jej delikatnie wyeksponowany dekolt. Chwyciła go palcem
wskazującym za podbródek, chcąc by zaprzestał swego jakże bezczelnego
zachowania.
- Nic mnie nie przekona do zmiany zdania,
bo jesteś Uchiha - wyszeptała uwodzicielsko, zagłębiając się w jego
magnetycznych tęczówkach, a jej libido ponownie zaczęło przy nim skakać.
Chwycił
ją delikatnie za nadgarstek, przybliżając się do niej.
- Co jest nie tak z moim nazwiskiem? -
spytał ównie przyciszonym głosem, muskając jej szyję ciepłym oddechem.
- Wszystko jest nie tak - powiedziała z
uniesioną brwią, starając się nie poddać nagłemu przypływowi emocji, jakie w
tej chwili w niej szalały. - Nie lubię nikogo z tym nazwiskiem - dodała.
- Itachiego jednak traktujesz zupełnie
inaczej niż mnie - stwierdził, spoglądając głęboko w szmaragdowe oczy studenki
medycyny.
- Od każdej reguły jest wyjątek -
skwitowała wzruszając ramionami. - Po za tym on jest miły, a ty mnie o mały
włos nie zabiłeś - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
Staksował
uważnie jej zadziorny wyraz twarzy, a kącik jego ust ponownie uniósł się ku
górze.
- A jak powiem, że zamierzam zmienić twoje
zdanie na temat mojego nazwiska, to co wtedy? - spytał zadziornie.
Perlisty
śmiech wydobył się z jej krtani.
- Nie ma takiej możliwości i nigdy nie
będzie - powiedziała z niekrytym rozbawieniem. - Porywasz się z motyką na
słońce, Uchiha - dodała próbując się wyprostować, jednak wtedy pociągnął ją
mocniej ku sobie, powodując iż dzieliły ich zaledwie milimetry. Rozszerzyła oczy
w zdziwieniu, gdy zorientowała się, że ich nosy niemalże stykają się ze sobą.
- Chcesz się żałożyć, że zmienię twoje
zdanie? - spytał z szatańskim uśmiechem.
Sakura
przełknęła zalegającą w krtani ślinę.
- To jest niemożliwe - powiedziała drżącym
głosem, próbując odwrócić od niego wzrok. Jednak nie była w stanie się
poruszyć, czuła się, jakby nie była w stanie kontrolować swojego ciała. Jego
bliskość ponownie dawała się jej we znaki. Dziękowała w duchu, że nie zatraciła
się w jego oczach, gdy leżała na nim w siłowni. Wtedy to dopiero byłoby ciężko.
- Moje zdanie na ten temat jest inne -
szepnął uwodzicielsko, skracając dystans pomiędzy nimi i delikatnie muskając
jej usta swymi wargami.
Nagle
drzwi do kawiarni ponownie się otworzyły.
- No przecież mówię! - powiedziała Ayanami
podniesionym głosem.
- Nie wierzę! - odparła Yamanaka ze
zdziwieniem.
Obie
nagle przystanęły, spoglądając w stronę lady, gdzie Sakura odskoczyła
pośpiesznie od Sasuke, który również zrobił dwa kroki do tyłu. Studentki
spojrzały na siebie pytająco, zastanawiając się, czy to, co widziały przez
ułamek sekundy, to prawda, czy też ich wzrok zaczyna płatać im figle...
Od Autorki: Uległam wam i napisałam dłuższy rozdział ;) Od teraz będę starać się pisać ciut dłuższe rozdziały, by was zaspokoić ;) Ale mam małą złą wiadomość, następny rozdział najprawdopodobniej ukaże się dopiero za miesiąc, gdyż niedługo wyjeżdżam na wakacje i muszę jeszcze jednopartówkę skończyć, nie mówiąc już o nowym rozdziale na NFOF i Bonds, jednak gdyby była w stanie napisać rozdział podczas wakacji poproszę Black_Cloud bądź Angie by opublikowała go w moim imieniu ;) Z drugiej strony, nawet nie wiem czy będę mieć tam zasięg by internet na tablecie ciągnąć z telefonu, ale postaram się coś ogarnąć! ;)
A więc kochani do usłyszenia za miesiąc, bądź też szybciej! ;)
A więc kochani do usłyszenia za miesiąc, bądź też szybciej! ;)
ps. Przed wyjazdem, albo w jego trakcie zostanie opublikowana moja pierwsza jedno-partówka, która zostanie opublikowana na S h a t t e r e d F e e l i n g s . Póki co jest pusto, ale coś czuję że w ty tygodniu, albo następnym pojawi się tam zapowiedź jednopartówki i inne pierdoły ;) A więc z góry zapraszam! ;)
Czy jestem jedyną osobą, która robi się ekstremalnie zazdrosna, gdy Sasuke interaktuje z jakąkolwiek dziewczyną poza Sakurą? xD No bo, jak on może w ogóle patrzeć na kogoś innego niż Sakura, lmao! :D Rozdział świetny, genialny ( i dłuuugi, yay! ), ale scena z Ayanami mną wstrząsnęła, będę mieć trwały uraz lol ;P Anyway, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i nie wiem, czy wytrzymam cały miesiąc T.T Chcem więcej SS eye sexu lmao *_*
OdpowiedzUsuńHihi mogłam uprzedzić na poczatku ze przeczytanie tego rozdziału, grozi uszczerbkiem na zdrowiu LOL :-)
UsuńAle spokojnie, spokojnie to dopiero piąty rozdział, choć przyznam ze postać Ayanami jest zupełnie nie planowana :-)
Cóż. Ja też robię się niezwykle zazdrosna, gdy Sasuke (jak to ładnie ujęła osoba powyżej) "interaktuje" z kimś innym niż Sakura -.-' Ale... Na szczęście... Cóż za faux pas ze strony Sasuke. Ciekawe czy jest coś gorszego od wypowiedzenia imienia jednej kobiety, podczas "zabawy" z drugą. Zastanawiam się o jaki układ chodzi. I w ogóle co to za jedna (bo chyba jej gdzieś nie przegapiłam, prawda?)!? Bardzo to interesujące >.<
OdpowiedzUsuńCiekawa jest też ta cała sytuacja z Miyavim. Co on takiego zrobił Sakurze (mam nadzieję, że tego też nigdzie nie przegapiłam. Bo wtedy byłaby jeszcze większa gafa od tej Sasuke -.-')?
Uuu... Saska pociąga Sakurka? I to ich wzajemne dogryzanie jest boskie! Tylko wciąż nie wiem co z tym urazem do nazwiska (obym i tego gdzieś nie minęła) Uchiha? No i dlaczego Sakura mogła "się spodziewać, że Uchiha został wysłany na kurs samoobrony"?
Itachi jaki dobry. Nie zabrał niegrzecznemu, nieodpowiedzialnemu braciszkowi motoru i prawa jazdy. Tylko czemu czarna owca rodziny? Kolejne pytanie -.-'
Zakończenie cudowneeee! I dlaczego mam wrażenie, że Ino zamęczy Sakurę na śmierć pytaniami odnośnie tego co widziała (bądź też nie xD). I czyżby rzecz jasna Sasuke miał zamiar właśnie w TAKI sposób przekonać Sakurę do siebie? Hmmm.
Tyle pytań a odpowiedzi wciąż brak. Ale akcja się rozwija i mam nadzieję, że z czasem wszystko się powyjaśnia:P Długo czekać nam karzesz :'( Zdecydowanie za długo, ale rozumiem... Wakacje są raz i trzeba z nich korzystać, póki można :D
Pozdrawiam i życzę dużo weny i miłego wypoczynku :)
Ja również jestem zazdrosna, ale postać Ayanami wpadła mi do głowy akurat w trakcie pisania tego rozdziału :-) OH tak Sas walnal nieźle faux pas i nawet nie był tego świadomy xd
UsuńNie, nie spokojnie niczego nie ominelas xd
Na wszystkie pytanie poznasz odpowiedz w swoim czasie :-)
Co do Ino to jej reakcja jest przewidziana - nie da sakurze żyć xd
Dziękuje ;*
Kurdeeeeeeeeeeeeee...to było boskie!Hahaha padłam ze śmiechu przy końcu rozdziału kiedy Ayanami i Ino weszły do kawiarni.Nie no,naprawdę cholernie mi się podobało i po prostu umrę zanim przeczytam kolejny rozdział.Jesteś świetna!
OdpowiedzUsuńCieszę sie, ze przypadło do gustu :-)
Usuńczytam Twoje opowiadania już bardzo długi czas, a na to dopiero dzisiaj się natknęłam, nie wiem dlaczego tak późno. Gapa ze mnie całkowita :P zawsze bardzo podobał mi się styl w jakim piszesz i to opowiadanie również nie odbiega od mojego twierdzenia i widzę, że zapowiada się naprawdę ciekawie :) oby tak dalej! ^^
OdpowiedzUsuńAhhh... dziękuje! ;) I spokojnie, to opowiadanie dopiero się zaczęło ;) Więc tak dużo póki co nie ominęło cię :)
UsuńAjajajajajaj. Co tu się wyrabia, gdy mnie nie ma! Powiem Ci, że jak czytałam opis akcji między Sasuke a Ayanami to omal nie padłam z wrażenia! Kurczę, mam wrażenie, że całkowicie wyszłaś poza ramy! We wszystkich opowiadaniach Sasuke wciąż jest samotny, a Sakura to pierwsza dziewczyna, przy której się otwiera, a tu taki szok! Kocham, kiedy w życiu coś mnie zaskakuje, bo wtedy wiem, że żyję.! Jesteś niesamowita, po prostu cudna. Nie mogę się doczekać momentu, w którym dowiemy się więcej o anty-stosunku Sakury do nazwiska Uchiha. Po prostu tak szybko czytam Twoje rozdziały, że już po chwili nie pamiętam, o czym były xD Czuję się z tego powodu winna >.< Kochana! Teraz moje wyczekiwane NFOF (Aerix mnie zabije, bo miało być Bonds :D ) Buziaki Ci ślę :*:*:*
OdpowiedzUsuńzabiję! uduszę! ukatrupię! zakopię! odkopię! znowu uduszę! poszargam! zakopię i postawię krzyż! :P
UsuńBoooonds! ;_; ja kczem Bondsy!
a Ty właź na GG a nie na e-mailu na zaproszenie kaczujesz! ;*
Haha aerus juz cie dopadła widzę xd
UsuńPóki co pisze partowke i ani nfof ani Bonds nie jest zaczete ;p
I romantys, dziękuje za pochwałę i wierz mi albo i nie, ale jeszcze kilkoma wątkami spróbuje cie zaskoczyć :-)
Ech, dziołchy. Kocham Was :*
UsuńMy ciebie tez <3
UsuńUbustwiam wrecz akcje jakie dzieją się pomiędzy Sasuke i Sakurą :D :D A ten ostatni moment :) Ino nie da żyć różowowłosej. Noi jestem bardzo ciekawa co to za dziewczyna Sasuke, przy której walnął taką gafę... Fajnie by było, gdyby się Itachi o tym dowiedział od Ino :D (evil smile) nie dałby żyć swojemu braciszkowi ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo uchylisz nam o wiele więcej informacji w związku z przeszłością Sakury i tym jej byłym chłopakiem :)
Pozdrawiam :**
Jeszcze będzie multum akcji, które ma, nadzieje również przypadną ci do gustu :-). Przeszłość sakury będzie ujawniana drobnymi kroczkami, ale pomału xd to dopiero 5 rozdział xd
UsuńMiku.!!! Jak ja cię uwielbiam, to ty chyba sobie z tego nawet sprawy nie zdajesz. ;3
OdpowiedzUsuńWybryk Sasuke? bez komentarza, ale jak można się pomylić i nawet nie zdawać sobie z tego sprawy. Śmiałam sie przy tym jak głupia xd chociaż muszę przyznać, że ten ich układzik zapowiada się ciekawie.. Mam co do niego kilka domysłów na czym to on może polegać, ale poczekam aż udostępnisz kolejny rozdział, nawet jeżeli miałoby to trwać tyle czasu. *.*
I kto by pomyślał, że Sasuke tak leci na Sakure. Scena w siłowni jak się po sobie tarzali była jednym z największych fenomenów tego rozdziału ( a tak swoją drogą to muszę przyznać, że doprawdy dużo ich tu można znaleźć *o*). Pisałam już że cię uwielbiam? ^^
Miyavi, Miyavi, Miyavi... Ahhh, grrr.. O nim co prawda nie było jeszcze praktycznie nic, prócz tego że tańczył w filmiku z Sakurą i jest jej byłym ale z jakiegoś powodu go już nie lubię. Mam nadzieję że słusznie bo wydaje mi się, że ta cała ceregiela z sądami, kuratorami i tak dalej to jego wina. -.-
Mam jakieś takie głupiutkie wrażenie, że Ino już wie o wszystkim, tzn. o tej gafie którą popełnił Sasuke, wypowiadając imię innej przy.. hmm, jak jej tam było? a nich będzie.. przy pani na A. xd Czyżby one też się przyjaźniły?
No i ta ostatnia scena. Jak z filmu.. Przekomażanki, uwodzenia, buziaczek i trach! Ktoś im przerywa. To było tak oczywiste, że to się stanie, przynajmniej jak dla mnie, a mimo to tak straszliwie mi się spodobało... Uhhhh.. Uwielbiam cię ;pp
Pisz mi tu szybko kolejny rozdział i już w sumie to obojętne czy na Bonds cz NFOF czy tu.. Grunt żebyś coś napisała bo wszystko co wyjdzie z twojej ręki mi się cholernie podoba. ;d
Buziaki ; ***
Hihihi xd
UsuńOhhh ale ja bym chciała byś podzieliła się ze mną swoimi domyslami :-). Wtedy zazwyczaj szczerze się jak glupi do sera i tylko mowie ciepło albo zimno hihi:-)
Hmm... I chyba będziesz mieć powody by go nie lubić xd
Pisiam, pisiam xd ale jednopartowke póki co bo muszę skończyć ja przed wyjazdem, a raczej chce xd
Bonds! xD <3
UsuńJednopartóweczka ^^ jejj... mnie się to podoba ale widzę, że następny obowiązkowo ma być Bonds bo Aerix jest chyba w stanie powyrywać głowy wszystkim co będą chcieli wpierw NFOF,...
UsuńA co do tych moich domysłów to wydaje mi się, że Sasuke i panna na A, najzwyczajniej w świecie umawiają się na bezinteresowny seksik i coś w stylu, że jak któreś z nich się zakocha to z tym kończą? xd tak mi się przynajmniej wydaje ;d ciepło? zimno ? ;pppp
Cieplo ;]
UsuńHah tak Aerix nie odpusci tego bonds mi ;D A wiesz co bylo najlepsze? Najpierw trula mi dupe o Nfof xDD a gdy przeczytala Bonds, to teraz ta nienasycona kobieta chce Bonds :D Niech ona tylko do mnie przyjedzie to wtedy ja jej pokaze ]:->
Oj mam wrazenie, ze ty mnie jeszcze kilka razy zaskoczyc... Swietnie czytalo mi sie ten rozdzial, jestem caly czas zaintrygowana przeszloscia Sakury, nawet podoba mi sie Ino, ktorej normalnie wrecz nienawidze. Na tym jak Sasuke w pieknym stylu zniszczyl sobie noc parsknelam ze smiechu. Swoja droga Sasuke i Sakura maja szczescie. Jak nie Itachi w lazience, to Ino i Ayanami.
OdpowiedzUsuńZycze duzo weny i udanych wakacji!
ps. Przepraszam, za brak polskich znakow. To sa wlasnie uroki wakacji.
Brak polskich znaków mnie nie odstrasza xd wiec luz xd
UsuńA co do zaskakiwania, to mam jeszcze kilka asów rekawie, które mam nadzieje zaskocza was xd
Ach, przeczytałam dzisiaj bardzo rano na szybciutko, a dopiero teraz mogę skomentować, bo mam dostęp do kompa! Jezuś, już myślałam, że Sasuke nie obejrzy tego filmiku a jednak, chociaż zastanawiam się nad tym, czy te obelgi Sakury, kiedy uderzała w worek treningowy nie tyczyły się Miyaviego? :D Jeżeli się mylę, to proszę, powiedz mi :) a jeżeli się nie mylę, to nie wiem, czemu Sasuke nie mógł wpaść na to... Hm... bo ja mam taką swoją małą teorię, ale z nią poczekam jeszcze trochę, żeby się upewnić, a nie będę tu nic pisać, bo nie daj Boże, bym coś zgadła i zepsułabym reszcie czytelnikom opowiadanie, haha :D a końcówka to już w ogóle mnie rozbawiła :D
OdpowiedzUsuńTak obelgi dotyczyły Mijaviego ;D
UsuńHmm.... jestem bardzo ciekawa twojej teorii XD A więc wal! xD mozesz na pv napisac albo na gg, wystarczy wejsc w zakladke 'kontakt' xDDD
Jezu świetny... :) Nie mogę się doczekać następnej notki.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i udanych wakacji :*
Dziękuje i wzajemnie ;)
UsuńKochana jak się cieszę, że zaczęłaś odkrywać rąbki tajemnicy! Końcówka świetna ale i pozostawiająca pewien niedosyt, więc spokojnie oczekuję na następny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńDziękuje xd
UsuńSkusilam się na uchylenie małego rabka tajemnicy xd chociaż nie wiem czy prędko cos nowego odkryje xd
I jest, nareszcie! Bardzo podoba mi się pomysł z pisaniem dłuższych rozdziałów, tak słowem wstępu :D
OdpowiedzUsuńCo do notki, ogólnie, jak zawsze zaskakujesz, naprawdę! Najbardziej w momencie gdy wymówił imię Sakury podczas uciech cielesnych, znaczy się... niedoszłych uciech xD
Noo, mam nadzieje ze Sakura da Saskowi szanse wykazania się i przyjmie jeg propozycje! :D ah, no i ten prawie pocałunek, to bylo takie oooooooo :D, rozpływam się, z zachwytu :D
Pozdrawiam i czekam na next :*
Hihihi ;D
UsuńSzczerze? Sama jeszcze debatuje nad tym czy Sakura da szanse Saskowi wiekszego wykazania sie ;D Więc póki co i to pozostaje dla mnie zagadką ;D
SUUUUUUUUUUPER! :D Ale liczę na więcej pikanterii w wykonaniu Sasuke i Sakury <333 A ta Ayanami niech przepadnie ^^
OdpowiedzUsuńŁoh, działo się, działo : )
OdpowiedzUsuńRozdział po prostu wspaniały. Nie dość, że genialnie się zaczął, cały czas trzymał w napięciu, to jeszcze zakończył się w niezbyt zadowalającym mnie momencie. Wiesz, wybredna jestem, i to strasznie. Ale bardzo się cieszę, że z Sasuke robi się kusiciel ( :
Ciągnie mnie do tego Miyaviego i nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym już ich spotkanie tzw. Sakury i Miyaviego. Może jeszcze Sasuke jakoś dołączy? W końcu do rozprawy jeszcze daleko, a coraz bliżej SasuSaku, nie?
Dobrze, ja już nic nie mówię. Rozdział był bardzo ciekawy, strasznie dużo się w nim działo i... Już nie mogę doczekać się kolejnego posta.
Pozdrawiam
Oho! Wszystko idzie naprzód, akcja się rozwija :D Ciekawi mnie czemu to jest aż tak straszne, że Sasuke dowiedział się o tym filmiku? Nie ruszyło go nawet to zbytnio, szybko o tym zapomniał. Myślałam, że w tym filmiku zaraz ją walnie samochód albo coś... na szczęście nic takiego się nie stało xD Pojawił się znowu nowy wątek- tym razem dotyczący Itachiego i jego zespołu oraz Ayanami:D I znowu: czemu Sasuke nie może o tym wiedzieć? Tak swoją drogą- ale imię! Cały czas miałam przed oczami tylko naszego geniusza, Miyaviego! Lol.
OdpowiedzUsuńWracając do Ayanami- podejrzewam, że umowa była w stylu sex bez zobowiązań, a jak pojawią się uczucia i nowa miłość, to koniec zabawy? Czy może jednak znowu nas czymś zaskoczysz:D? No, powiem szczerze, nie spodziewałam się ogólnie tego wszystkiego! Robi się coraz ciekawiej :)
No i czemu Sakurze zależy tak na tej siłowni!
Cieszę się, że rozdział był tak długi:)
Udanych wakacji, wypocznij porządnie, a przy okazji może dostaniesz ogromnej weny ^___^!
Pozdrawiam!
Twoje opowiadanie coraz bardziej mnie zaskakuje i sprawia, że choćbym chciała ( chociaż nie chcę ) to nie mogę się od niego oderwać. Nie ważne jak długie byłyby rozdziały, dla mnie i tak kończą się zbyt szybko. Nie mogę się już doczekać aż uchylisz rąbka tajemnicy co do przeszłości Sakury. Wątek o tym filmiku była bardzo interesujący i czuję, że jeszcze może się pojawić. Po za tym bardzo lubię Sakurę w twoim opowiadaniu, chodź zwykle nie mogę tego o niej niestety powiedzieć. Dlatego, że w dziewięćdziesięciu procentach na blogach jest przedstawiana jako zapłakana, słaba dziewczyna, której tylko należałoby współczuć, a u ciebie jest silną babką, chłodną i co najważniejsze sobie radzi, a takie bohaterki lubię. ;D Pewnie się powtórzę, ale uwielbiam Itachi'ego! Zrobiłaś z niego tak zajebistą postać, że chodź zwykle jestem oddaną fanką Sasuke, tym razem chyba jednak jego braciszek bardziej podbił moje serce. ;D Mam nadzieję, że jeszcze nie raz w tym opowiadaniu się pojawi.
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie postać Ayanami, pojawiła się tak nagle i niespodziewanie, i jak widać coś niecoś ją z Sasuke łączy. Jestem bardzo ciekawa czy ten watek też w jakiś sposób rozwiniesz. Swoją drogą, kiedy Uchiha wypowiedział imię "Sakura", nawet nie zdając sobie z tego sprawy, to myslałam, że padnę. ;D
Dodatkowo ostatnie wydarzenie - coś czego w życiu bym się nie spodziewała, ale to nie zmienia faktu, że było bardzo fajne i śmieszne. Ciekawe jak się teraz z tej sytuacji wytłumaczy Sakura. Życzę ci dużo weny i chodź na wakacjach powinno się odpoczywać, to życzę jednak, żebyś pisała, bo uwielbiam twoje opowiadanie. :3 Buziaki. ;*
Cudowne! Sasuke pocałował Sakure.Aww! Świetny rozdział,czekam na następny.
OdpowiedzUsuńWłaśnie uległaś... Byłam w połowie opowiadania i za każdym nowym akapitem myślałam, ze już koniec, a tu takie zaskoczenie. Ładnie, ładnie..podoba mi się..^^
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do : http://slepe-serce.blogspot.com/
Czytam twojego bloga od początku, ale dopiero teraz dodaje komentarz. Podoba mi się to jak opisujesz wspomnienia Sakury. Cieszę, że przedłużyłaś rozdziały, lepiej się czyta. Mam nadzieję, że niedługo dodasz kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na na mojego bloga ;3
http://naruhinaacademy.blogspot.com/
No, no ;D Świetny rozdział, podoba mi się twój Itaś, taki wyluzowany, a nie z kijem w dupie, że się tak wyrażę :P no ale też ma te stronę opiekuńczego brata xD w ogóle współczuję Sasuke z tym, że myślał, iż brat zachowa się brutalnie i odbierze mu motor, a tu nic xD Ile ja razy tgak myślałam i wkopywałam się w większe gówno, niż normalnie by było xD
OdpowiedzUsuńScenka na siłowni była super, wiesz chyba najbardziej podoba mi się to, że to wszystko między nimi nie dzieję się szybko ^^ jest takie naturalne ;D
Ayanami to takie przyjemne dla ucha imię, więc nie rób z niej drugiej Karin, ja cię proszę xD zresztą fajna była ta scenka niedoszłego numerku xD Hm, chcesz tu może jakiś hentai wprowadzić? xD
W tej knajpce też wszystko fajnie ci wyszło :D No i ten kiss, normalnie świetny moment, świetna publika i w ogóle wszystko świetne ;D
Wybacz za taki... dziwny komentarz :P
Czekam na następny rozdział ;D
Życzę weny i pozdrawiam ciepło ^^
Rozdział po prostu cudny, bardzo przyjemnie się go czytać. Wręcz wrze od emocji.
OdpowiedzUsuńZapraszam także na swojego bloga: http://cherry-anmitsu.blogspot.com/
Tematyka SasuSaku.
Zachęcam do przeczytania/skomentowania/obserwowania.
Pozdrawiam i życzę weny, Kimiko.
Jej, uwielbiam tego bloga *.*
OdpowiedzUsuńEhm... już robiło się gorąco z tą czarnulką a Sasek wypalił z tą "Sakurą" no co to ma być! No dobra... Nie przyznam się do mojego wieku ;x
Intrygujący filmik z Sakurą i ten jej były, cóż się takiego wydarzyło... Ciekawi mnie to.
Dobra, cóż chyba będę musiała iść spać, chociaż jeszcze jeden rozdział przede mną, postaram się go szybciutko nadrobić.
Pozdrawiam! ;*
Oj Miku! <3
OdpowiedzUsuńTen rozdział spodobał mi się najbardziej ze wszystkich, które do tej pory przeczytalam. Ten moment na koncu, aj *.*
Shannaro jest idealna lekturą na nudne PP :3