12 sty 2014

12. Superman.


            Odprowadził jej sylwetkę martwym spojrzeniem karych tęczówek, obserwując, jak cała rozdygotana wybiega z budynku. Haruno Sakura nie tyle ponownie go zaskoczyła, co wprowadziła w kompletne osłupienie, a to nie zdarzało się często. Był pewien, że dziewczyna chciała zrobić sobie coś złego. Widział to przecież w jej oczach! Szmaragdowe spojrzenie było tak samo nieobecne, jak podczas koncertu… Stąd się wzięły jego wnioski.
            Lecz jej reakcja była zupełnie inna, niż przewidywał - znowu.
            Wczoraj, tuż po wspomnieniu o Miyavim, nie była sobą. W tamtej chwili stała się zupełnie kimś innym. Wypowiedziane przez nią słowa zaczęły huczeć mu w głowie, odbijając się echem i powodując, iż jego irytacja na nowo wzrastała.
            Miała rację - nic, kompletnie nic o niej nie wiedział. Ale! Vice versa - ona nie wiedziała nic o nim, a mimo to nadal oceniała go przez niezrozumiały dla niego pryzmat. Gdzie tu sprawiedliwość?
            Jego twarz wykrzywił grymas konsternacji. Przykucnął i zebrał z ziemi kilka białych pigułek. Kciukiem sprawdził ich frakturę, rozmyślając zarazem nad ich przeznaczeniem i dziwnym zachowaniem dziewczyny. Gdyby była na coś chora, Ino na pewno panikowałaby o wszystko. Z drugiej jednak strony, sam przecież stwierdził, że Yamanaka tak naprawdę jej nie zna.
            N i k t  jej nie zna.
            - Na co się gapicie? - warknął w stronę przyglądających się mu ze zdziwieniem studentów. Widzieli wszystko, całe zajście z Haruno, która z każdym dniem wydawała się być coraz to bardziej zagubiona. A zaistniała niedawno sytuacja była tego idealnym przykładem. Coś się działo, czuł to w kościach. Wiedział!
            Tylko co go to obchodziło?
            Nie powinno go to obchodzić!
            Nie powinien się tym w ogóle interesować!
            Nie powinien ingerować!
            A mimo to nadal to robił. Nadal się interesował. Nadal go to obchodziło. Haruno nadal wodziła go za nos.
            Jakaś drobna cząstka jego właśnie tego chciała. Ta cząstka pragnęła rozwiązać enigmę, którą była różowowłosa studentka medycyny. Ta cząstka zamierzała się przedrzeć przez tą żelazną kurtynę oddzielającą prawdziwą Sakurę od tej, którą widzieli wszyscy i dowiedzieć się, co tak naprawdę za nią skrywała. Co więcej, im bardziej ktoś mu tego zabraniał - tak jak Obito wczorajszego wieczoru - tym bardziej wzrastało w nim pragnienie zgłębienia tej niezbadanej dotąd tajemnicy. Nie do końca rozumiał swoje postępowanie, jednak nie zamierzał się wycofywać. Ciekawość wygrywała z rozsądkiem co najmniej dwukrotnie. Zresztą nawet sam Itachi stwierdził, że Haruno była inna, a Sasuke mógł jedynie to potwierdzić.
            Zacisnął dłoń, która trzymała pigułki, po czym wstał i, wymijając studentów z chłodnym wyrazem twarzy, a nawet  uderzając kilkoro z nich ramieniem, wyszedł z budynku pewnym krokiem.
            Wiedział, co zamierza zrobić. Już nikt nie przeszkodzi mu w rozwiązaniu układanki pt. “Panna Haruno”. Wczorajsza pogawędka z wujaszkami i  rzekomym c h ł o p a k i e m  Sakury jeszcze bardziej podsyciła jego zaintrygowanie. I niby to ona była ta ciekawska? Wolne żarty.
            Wychodząc na zewnątrz nigdzie nie był w stanie dostrzec różowych włosów. Przeklnął złowrogo pod nosem, a następnie agresywnie wcisnął tabletki do kieszeni spodni. Najpierw potrzebował upewnić się, czy rzeczywiście jego wcześniejsze rozmyślania o białych pastylkach okażą się prawdziwe. A później… pomyśli, co dalej. Zresztą był święcie przekonany, że wie, gdzie rozjuszona studentka właśnie się udała. Nie trudno było się domyślić, iż to stara siłownia była jej oazą spokoju.
            Skierował się na parking z zamiarem jak najszybszego ulotnienia się z kampusu. I jemu przydadzą się małe wagary. Powód miał wystarczająco dobry - przynajmniej w jego mniemaniu. Pośpiesznym krokiem podszedł do swojego motoru, a następnie zasiadł na nim i włożył kluczyk do stacyjki. Gdy chwycił za kask, chcąc założyć go i odjechać w siną dal, dostrzegł zbliżającą się wolnym krokiem kruczowłosą studentkę. Przyjrzał się jej uważnie z przymrużonymi oczami. Wyglądała gorzej niż wczorajszego wieczoru. O wiele gorzej.
            - Co jest? - spytał, zaalarmowany jej obecnością, a także nienaturalnym zachowaniem.
            Hayashi Ayanami była pewną siebie kobietą, która zazwyczaj dostawała to, czego chciała. Ale nigdy nie szła po trupach. Wszystko zawdzięczała swojemu intelektowi i błyskotliwości. A teraz? Stała przed nim jak cień samej siebie w przydużym swetrze, gdy na dworze temperatura sięgała niemal trzydziestu stopni. Ramionami kurczowo oplatała swoje ciało, jakby czegoś się obawiała. Nie taką ją pamiętał. Nie taką ją znał. Nie taką chciał ją widzieć.
            - Nie wrócił - powiedziała, spuszczając wzrok w dół.
            Musiał przyznać, że nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Sądził, że Satoru skończy swoją zabawę w kotka i myszkę i wróci do swojej ukochanej siostry. Najwidoczniej mylił się co do zażyłości rodzeństwa.
            - Nie odezwał się nawet? - spytał spokojnie, nie odwracając od niej swego przenikliwego spojrzenia.
            Ayanami pokręciła przecząco głową.
            - Nie mam pojęcia, gdzie może być. Właśnie wracam z komisariatu. Zgłosiłam jego zaginięcie. Teraz czekam na jakieś wieści, może niedługo go znajdą - mruknęła z nikłą nadzieją.
            Sasuke westchnął ciężko, odkładając chwilowo kask na bok.
            - To dobre rozwiązanie. Znajdą go niedługo, zobaczysz. Nie martw się - odpowiedział.
            Studentka dziennikarstwa spojrzała na niego niepewnie, badając go swymi bladym tęczówkami.
            - Nie potrzebuję twojej łaski, Sasuke. W końcu po co mi twoje współczucie, skoro nic nas nigdy nie łączyło i raczej tak się już nie stanie - wyznała, mocniej zaciskając dłoń na swym ramieniu. - Więc daruj sobie, co?
            Sasuke uniósł brew w zdziwieniu, nie mając pojęcia, co ją ugryzło. Najpierw zjawia się wyraźnie przygnębiona, a teraz wyładowuje całą swoją złość własnie na nim. Świetnie.
            - Znajdź sobie inną ofiarę i nie wyżywaj się na mnie. Ja nie miałem nic wspólnego ze zniknięciem twojego braciszka - mruknął poirytowany jej zachowaniem.
            Ayanami spojrzała na niego wymownie.
            - Chciałam, ale zwiała mi po tym, jak na mnie wpadła. Tak w ogóle to nie wyglądała zbyt dobrze - odparła z przekąsem, jednak widząc jego niemal aktorsko niewzruszony wyraz twarzy, przez który przewinął się cień złości i ciche prychnięcie pod nosem, zaśmiała się cicho. Doskonale wiedział, o kim mówiła, więc jej przeczucie wcale jej nie zawiodło.
            - Och, coś czuję, że ktoś tu był dla kogoś niemiły. Ale po tobie oczywiście niczego innego nie można się spodziewać. Sasuke Uchiha zawsze pozostanie Sasuke Uchiha - dodała w złości, wzruszając w międzyczasie ramionami. - A teraz wybacz, ale muszę szukać brata.
Cokolwiek to miało znaczyć, Sasuke nie zdążył się dowiedzieć, gdyż Ayanami wraz z ostatnim słowem zaczęła oddalać się od niego. Sam również nie miał ochoty drążyć tego tematu, a przynajmniej nie widział w tym żadnego sensu. Wyskoki Satoru to naprawdę nie był jego interes i nie widział najmniejszego powodu, by się wtrącał. Hayashi jest dużym chłopcem lubiącym kłopoty, więc pewnie niedługo wyjdzie ze swojej mysiej nory, skarżąc się swojej młodszej siostrze jaki to świat jest dla niego okrutny.
Pokręcił głową z dezaprobatą, a następnie założył kask i odjechał w kierunku miejskiego szpitala. Musiał coś sprawdzić, by rozwiać lub potwierdzić swoje wątpliwości w związku z tabletkami Haruno. A wyjście widział tylko jedno. Tym razem jednak jechał spokojnie, nigdzie się nie śpiesząc. Zresztą, szpital nie był zbyt daleko, a dojechanie na miejsce zajęło mu zaledwie dziesięć minut. Gdy tylko znalazł się w budynku od razu skierował się na piętro, gdzie znajdowały się laboratoria medyczne. Nie musiał nikogo pytać o kierunek - doskonale wiedział, gdzie iść. Piętro. Pokój. Wszystko to było mu znane.
- Witaj, Chikaru - zagaił, opierając się o ościeżnicę, uważnie przyglądać się zapracowanej blondynce.  
Laborantka słysząc swoje imię, odwróciła się w stronę drzwi, chwilowo zaprzestając swoich czynności.
- Patrzcie kogo to diabli przynieśli - powiedziała zszokowana, spoglądając na niego przez swoje małe okulary. - Uchiha Sasuke we własnej osobie. Kogo jak kogo, ale ciebie się tu nie spodziewałam.
Blondynka odsunęła się na krzesełku od blatów, na których znajdowało się pełno ponumerowaych próbówek i zaawansowanych technologicznie mikroskopów oraz innych sprzętów labolatoryjnych.
- A więc co cię sprowadza? - spytała, wstając z obrotowego fotela i kładąc dłonie na biodrach.
Kącik ust Sasuke uniósł się delikatnie, a następnie wyciągnął z kieszeni pigułki Sakury.
- Potrzebuję wiedzieć, co to jest - odparł spokojnie, pokazując na otwartej dłoni białe tabletki.
            Brew Chikaru drgnęła nieznacznie, spoglądając na jego rękę.
            - Jak zwykle zaskakujesz, Sasuke, ale skąd pewność, że i tym razem ci pomogę?
            - Kolejki w aptekach są zbyt długie. No i nie mam pewności, czy to w ogóle jest lek - skwitował zadziornie, podrzucając tabletki w ręce.
            - Nadal zaskakujesz - skwitowała ponownie, zasiadając na obrotowym krzesełku i pogrążając się w zamyśleniu.
- Ale wiesz, że jeśli nie jest to lek, będę musiała to zgłosić - powiedziała ze spokojem, lustrując go uważnie kątem oka. I ona podlegała prawu. Nie mogła tak po prostu zignorować możliwości posiadania narkotyku w swoim laboratorium - wina byłaby zbyt obciążająca w takich okolicznościach. Już niejednokrotnie mu pomagała, jednak tym razem to jej kariera mogła wisieć na włosku. A tego akurat nie zamierzała spartaczyć - praca to jedyne, co miała.
Ku jej zdziwieniu Sasuke twierdząco skinął głową, całkowicie się z nią zgadzając. Nie zaprzeczył ani nie zawahał się przed odpowiedzią. W końcu, jeśli rzeczywiście tabletki okazałyby się narkotykami albo inną substancją odurzającą, studentka medycyny ostro musiałaby się tłumaczyć. I to nie tylko jemu.
            Chikaru wyciągnęła otwartą dłoń w jego kierunku i już po chwili tabletki znalazły się w jej posiadaniu.
            - A więc kto mógł się wpakować w tarapaty? - spytała, rozkruszając trzy z czterech tabletek, a następnie wsypała je do próbówki i wpuściła kilka kropel specjalnego płynu.
            - Ktoś - odpowiedział krótko, chwilowo nie zamierzając wdrażać jej w szczegóły. Nie potrzebował jeszcze jej wypytującej go bez żadnych skrupułów o Sakurę. Póki co wystarczy mu Itachi i jego zgryźliwe gadki.
            Chikaru zaśmiała się pod nosem, wkładając próbówkę do jednej z kilkunastu maszyn.
            - To takie typowe dla was braci Uchiha, prawda? - spytała z rozbawieniem. - Tajemniczy, niedostępni z tą swoją aurą, która przyciąga do was kobiety jak lep na muchy. Ach i jeszcze ta dupkowatość, arogancja i przede wszystkim ignorancja.
            - To takie typowe dla was bab, by wyżywać się na pierwszej lepszej osobie, która się nawinie, prawda? - skwitował z brwią uniesioną wysoko. W końcu to już nie pierwszy raz dzisiejszego dnia, gdy osoba płci przeciwnej traktuje go jak worek treningowy.
            - Obracasz kotem ogonem - zauważyła, nadal nie ukrywając swojego rozbawienia. - Więc, powiesz mi skąd masz te tabletki?
            Sasuke wzruszył ramionami, wchodząc w głąb pomieszczenia, po czym rozsiadł się na krześle tuż naprzeciwko niej.
            - Znalazłem, leżały na podłodze - powiedział z cwaniackiem uśmieszkiem, nie odbiegając daleko od prawdy. W końcu właśnie tam je znalazł.
            Chikaru wywróciła bursztynowymi oczami, nie do końca wierząc w jego słowa.
            - I tak po prostu ktoś rozrzucił pigułki, a ty chcesz zaspokoić swoją nieposkromioną ciekawość i dowiedzieć się z czystych nudów, czy to narkotyk. Wy nie jesteście ciekawscy, a zwłaszcza ty - zakpiła, opierając twarz na otwartej dłoni. - Za kilka minut dowiemy się, czy jest to narkotyk, czy nie. Ale by dokładnie dowiedzieć się, co to jest za substancja, przyjdź za kilka dni. Niestety to nie laboratorium kryminalistyczne. Więc, skąd je masz?
            Ciężkie westchnięcie wydobyło się z jego krtani. Znał Chikaru od lat i wiedział, że gdy ta zacznie swoje pytania, to nie odpuści, aż nie usłyszy satysfakcynującej ją odpowiedzi.
            - Znajoma upuściła, zadowolona? - mruknął znudzony, spoglądając w bok.
            - Och, pierwszy raz słyszę, byś mówił o jakiejś dziewczynie. A znamy się  jakieś sześć, siedem lat - stwierdziła, spoglądając na niego zadziornie.
            Oho! Czerwona lampka zaświeciła się nad jego głową, w której właśniej słyszał wyjące syreny alarmowe. Doskonale zdał ten ton i tę gadkę. Kolejny raz nie zamierzał wpadać w pułapkę zastawioną przez blondynkę.
            - A co tam u ciebie? - spytał spokojnie, nadzwyczaj subtelnie zmieniając temat.
            Cichy śmiech wydobył się z ust laborantki, czując w kościach, iż Sasuke specjalnie zadał to pytanie.
            - Nic się nie zmieniło od ostatniego naszego spotkania. Nadal jestem samotną kobietą, którą porzucił twój braciszek dla jakiejś młodej siksy. Tak. Zdecydowanie nic nowego - odparła ironicznie z wątłym uśmiechem.
            Rzeczywiście nic nowego, musiał przyznać Sasuke. Niecały rok temu i on był w szoku, gdy Itachi poinformował go o definitywnym zerwaniu z Chikaru. Jeszcze w większym szoku był, gdy dowiedział się o jego nowym związku z nie kim innym jak panną Yamanaką we własnej osobie. A był święcie przekonany, że jego brat już nigdy go nie zaskoczy. Ta kombinacja zdecydowanie wywarła wrażenie na większej części społeczności uniwersyteckiej, a także w obrębie znajomych Akatsuki. Sasuke do tej pory nie może zrozumieć, co wtedy wstąpiło w Itachiego. I nadal nie jest w stanie wytłumaczyć jego zachowania. Ale co się stało, raczej już się nie odstanie. Nie w wypadku Itachiego. Chociaż z nim nigdy nic nie było wiadome.
            Pomasował swój kark, chcąc nieco się rozluźnić przed powiedzeniem jeszcze czegoś, gdy nagle w drzwiach laboratorium stanął czerwonowłosy lekarz.
            - Ach, i jeszcze jego kolegów muszę znosić niemalże na porządku dziennym - dodała ze śmiechem. - Co takiego masz tym razem, Sasori?  - spytała, spoglądając na nowo co przybyłego znajomego z promiennym uśmiechem.
            Sasori parsknął śmiechem, domyślając się, kogo temat właśnie został poruszony. Wręczył Chikaru kilka próbek świeżo pobranej krwi odwzajmniając uśmiech.
            - Podstawowe badania póki co, to raczej nie powinno być nic poważnego - powiedział, a następnie zerknął na młodszego brata swojego przyjaciela. - Nie powinineneś być na uczelni?
            Sasuke rozłożył ręce, udając niewiniątko.
            - Jakbyś sam nie wagarował.
            - Wagarowałem i to sporo, ale my zazwyczaj chodziliśmy na piwo do parku, a nie do laboratorium medycznego - przyznał bez żadnego problemu czy wyrzutu, jednak na tym nie zamierzał kończyć:
- No chyba że przyszedłeś tu poderwać naszą atrakcyjną laborantkę - dodał zadziornie, wkładając ręce w kieszenie kitla.
            - Nie pochlebiaj mi aż tak, Sasori - zaśmiała się Chikaru, serwując mu kuksańca w ramię. - Sasuke jedynie martwi się o koleżankę, u której znalazł dziwne tabletki - powiedziała i zaraz rozpoczęła badać krew, jaką przed chwilą przyniósł młody lekarz.
            - Dziwne tabletki? - spytał z konsternacją, na co Sasuke wywrócił lakonicznie oczyma. Miał dziwne przeczucie, że minie zaledwie chwila a tożsamość jego znajomej zostanie ujawniona.
            - Ano, mam tu jeszcze jedną - mruknęła laborantka pod nosem, skupiając całą swą uwagę na testowaniu krwi różnymi chemikaliami.
            Sasori bez słowa podszedł do biurka, odkładając na bok kartę jednego z pacjentów, a następnie przyjrzał się uważnie białej pigułce. Widząc malusieńki napis przy krawędzie tabletki, włożył ją pod mikroskop, chcąc potwierdzić swe przypuszczenia.
            - Nie musisz wykonywać badań narkotykowych, to tylko Atarax.
            Zdziwiona Chikaru odstawiła probówki na bok, a bursztynowe tęczówki spoczęły na znajomym. Sasuke również poruszył się, słysząc ową nazwę, która póki co nic a nic mu nie mówiła. Jednak była szansa, że nie będzie musiał spędzać w laboratorium całego dnia.
            - Hydroksyzyna? - zapytała w szoku, na co Sasori jedynie przytaknął, doskonale znając właściwości owej substancji.
            - I nawet wiem, do kogo one należą - westchnął, przenosząc spojrzenie na brata Itachiego, którego zaczął bacznie lustrować. - Wątpię, by Sakura ci je tak po prostu dała - stwiedził, doskonale pamiętając jego rozmowę z różowowłosą studentką, gdy tylko Itachi przywiózł ją do szpitala po potrąceniu.
            - Kilka jej wypadło. Co to jest? - dopytywał się uparcie, nie mając zamiaru odpuszczać.
            - Lekarstwo.
            - Jakie? - drążył dalej, mrużąc niebezpiecznie oczy. Był już tak blisko poznania prawdy o tabletkach, jakie posiadała Sakura, że nie zamierzał dać się tak po prostu spławić.
            - Jest to lek uspokajający o właściwościach psychotropowych, przepisywany zazwyczaj przez tylko jeden typ lekarzy - westchnęła ciężko Chikaru, zastanawiając się, komu by był potrzebny aż tak silny lek.
            Sasori pokręcił głową, ponownie chwytając za kartę pacjenta, gdy niesodziewanie z kieszeni wyciągnął gruby plik recept, na którym zaczął coś wypisywać, jednocześnie podchodząc do Uchihy.
            - Cokolwiek się stało, przekaż jej nową receptę. Może być jej potrzebna - powiedział, wręczając mu nowy kwitek, szczerze wątpiąc, by rzeczywiście tabletki wypadły jej ot tak. Nie po ich rozmowie. Nim Sasuke zdążył zadać mu jeszcze kilka pytań, jakie niewątpliwie zakrzątały jego głowę, ten wyszedł z laboratorium, uśmiechając się na odchodne do Chikaru.
            Sasuke uniósł brew, przenosząc wzrok z zamkniętych drzwi na laborantkę.
            - O nie, na mnie się nie patrz. Ja nic ci nie powiem, bo nic nie wiem - broniła się blondynka. - Ale Sasori ma rację, lepiej zanieś tej dziewczynie nową receptę, by wykupiła je jak najszybciej.
            Kare tęczówki zerknęły na receptę jaką przed chwilą wręczył mu Sasori.
            - Na co dokładnie jest ten lek? - dopytywał ze stoickim spokojem.
            Chikaru obkręciła wokół palca długi kosmyk włosów, związanych w kitkę.
            - Już ci powiedziałam, jest to lek uspokajający, który również silnie hamuje aktywność układu nerwowego - mruknęła wzruszając ramionami. - Ataki paniki, lęków, strachu, ale wszystko na bardzo zaawansowanym poziomie. W końcu tylko psychiatra mógł zacząć przepisywać jej te tabletki jako pierwszy. No chyba że ma dzianych rodziców, którzy z błahego powodu wysłali córkę do psychiatry. Zresztą lek nie jest tani - dopowiedziała z grymasem. - Dobra, Uchiha, koniec plotek, muszę wracać do pracy. A ty spadaj na uczelnię, bo jeszcze mi się zbiorą bury od twojego brata, że wagary spędzasz u mnie - zaśmiała się.
            Sasuke przytaknął i tuż po krótkim pożegnaniu, wyszedł z laboratorium. Jego układanka zaczynała mieć o wiele więcej nieodnalezionych puzzli, niż wcześniej był w stanie sobie wyobrazić. W końcu po co jej tak silne tabletki? Jej rodzice na rodzinnym obiadku ani przez chwilę nie traktowali córki jako osoby chorej psychicznie. Zachowywali się naturalnie względem niej. A więc dlaczego?
Kierując się na parking przed szpitalem, telefon w jego kieszeni zaczął cicho wydzwaniać. A ludzie tylko odwracali się w jego stronę, słysząc dobrze znaną sobie melodię z Gwiezdnych Wojen, oznajmiającą wszystkim, że właśnie nadeszła pora pojawienia się Dark Vadera.
            - Co jest? - mruknął do telefonu niezadowolony, że ktoś przerwał mu rozmyślanie na temat pigułek Sakury. Zresztą i tak na nic mądrego zbytnio nie wpadł; jego umysł był isnym pustostanem jeśli chodzi o różowowłosą studentkę.
            - Kakashi cię zabije za opuszczenie jego ostatnich zajęć - usłyszał na wstępie od Suigetsu.
            - Tylko po to do mnie dzwonisz? - wywrócił lakonicznie oczami. Akurat dzisiejszy wykład mało co go obchodził. Nie wierzył w niesłuszne sprawy. A w sprawy, w których jedna ze stron spartaczyła linię obrony czy też oskarżenie? Jak najbardziej tak.
            - Poniekąd tak. Mam ci przekazać krótkie info odnośnie dzisiejszego wykładu, bo nasz profesorek uwziął się, by i twoją opinię przeczytać.
            Sasuke przystanął w miejscu, nie wierząc temu, co usłyszał. I po co mu to było potrzebne?
            - Chyba całkowicie postradał zmysły - warknął. Jeszcze tego mu brakowało, by pisał kolejną pracę, gdy sesja zaczyna się w następnym tygodniu.
            - Powiedział, że niby zależało ci na podciągnięciu oceny, a ponoć osoba z najlepszą opinią będzie pomagać Hatake i Yamato w tej rozprawie.
            Z ust Uchihy wydobyło się siarczyste przekleństwo. Fakt, podciągnąć procenty u Kakashiego by się przydało, z tym akurat się nie krył. Ale jak tylko pomyślał, że miałby to robić teraz....
            - Co to za sprawa? - spytał w niezadowoleniu, szukając po kieszeniach kluczyków od motoru.
            - Jakaś studentka wpakowała się w niezłe problemy i nasi profesorkowie zgodzili się jej bronić w sprawie apelacyjnej. Stroną oskarżycielską jest, i to jest najlepsze, Sasuke, jej chłopak, który raczej już jest jej ex i jakiś ważny adwokat, no i oczywiście prokurator - zaśmiał się gromko Suigetsu, nie do końca pojmując logikę tej sprawy.
            - Tylko tyle? - mruknął niewzruszony.
            - Skądże, jest jeszcze ciekawiej. Według Kakashiego, nasza nieznajoma została obarczona całą winą, nawet czymś więcej. Ale dowodów póki co nie mają grubszych, bo nasza studentka ponoć przypomina oślicę i prawie nic nie chce mówić, oprócz rzeczywistych faktów.
            Sasuke nie potrafił powstrzymać się od cichego parsknięcia.
            - Świat się zmienia, a każda kobieta staje się coraz to bardziej uparta. Irytujące - skwitował bez ogródek, wyobrażając sobie kłócącą się z nim Sakurę.
            - Apelacja ponoć w wakacje odbywa się w Konoha, bo Kakashi ponóć wymusił na prokuratorze i adwokacie jej ex, by została tu przeniesiona. Więc dziewczyna jest stąd. Ciekawi mnie czy znamy ziółko, jakie wpakowało się w takie kolosalne kłopoty. W końcu Kakashi stwierdził, że dziewczynie grozi dość gruba kara pozbawienia wolności - kontynuował nadal Hozuki, wprowadzając Sasuke pomału w zainteresowanie.
            Sasuke zmarszczył brwi, opierając się w skupieniu o motocykl. Dręczyło go niezrozumiałe przeczucie, że owe ziółko jest im dość dobrze znane.
            - Powiedział jakieś szczegóły?
            - Nie - przeciągnął Suigetsu. - I to jest właśnie najdziwniejsze. Ale ponoć osoba, której opinia najlepiej przypadnie do gustu Yamato i Hatake, będzie wtajemniczona we wszystko, łącznie z szansą ławy obrony, gdy przyjdzie odpowiedni na to czas - wyjaśnił spokojnie, na co Sasuke zamyślił się na chwilę.
            - Podrzuć mi notatki później. Zaciekawiłeś mnie - powiedział nagle, zastanawiając się, jakie były szanse, by między osobą wspomnianą przez Suigetsu a przyjaciółką Yamanaki postawić znak równości. Nie zwracając uwagi na to, że jego znajomy ponownie zaczął coś mówić, rozłączył się bez najmniejszego zawahania. Kącik jego ust uniósł się zadziornie. Tym razem jednak swoje spekulacje zostawi tylko i wyłącznie dla siebie, a przynajmniej narazie. Tuż po włożeniu telefonu do kieszeni, nałożył na głowę kask i odjechał trochę szybciej niż zwykle w stronę dzielnicy Orugasumudona.


~***~


            Płaski kamyk wysunął się z pomiędzy jej palców, uderzając raz, drugi, trzeci o taflę jeziora, aż wreszcie podzelił los kilkunastu kamyków przed nim i wpadł głęboko w wodę. Jednak to nie zniechęciło Sakury do złapania kolejnego i oddania ponownego rzutu. Pociągnęła mocno nosem, patrząc jak płaski kamień odbija się o taflę.
            - Osiem - szepnęła pod wrażenem swoich zdolności, które dopiero co zdobyła. Ciekawe, co by powiedzieli jej prawdopodobni pracowadwcy w przyszłości, gdyby w curriculum vitae napisała o swoich jakże ekscytujących umiejętnościach rzucania kamieni-kaczek. Szok gwarantowany. Zdecydowanie.
            - Przeklęty dupek - warknęła nagle, przypominając sobie małą szopkę, jaką zrobiła z Sasuke na korytarzu jednego z uniwersyteckich budynków. Nie wiedziała dlaczego wyszedł za nią z auli, w której trwał wykład. Nie chciała, by za nią szedł. Chciała, by chociaż raz trzymał swój wścibski nos tam, gdzie powinien być, a nie co chwilę wtrącał się w jej życie.
            Do tego jeszcze to cholerne uczucie, które powodowało, iż miała najszczerszą ochotę położyć dłoń na piersi, a następnie wyrwać sobie serce.
            Czuła złość. Czuła wściekłość. Czuła zawód. Czuła się urażona jego fałszywymi oskarżeniami. Nigdy się nie przejmowała tym, co ludzie mówili czy też sądzili o niej, a wszystko dzięki Ino, która w czasach dzieciństwa wyjaśniła jej to i owo, dając również srogą reprymendę. Od tamtej pory nie obchodziły ją opinie innych na temat jej osoby. Nigdy! Aż do teraz. Aż do jego chorych spekulacji. Aż do momentu, gdy wyraźnie posądził ją o kolejną próbę samobójczą. Wręcz świetnie. Zastanawiała się, czemu chociaż raz nie może skupić się na kimś innym, niż na niej. Co ona mu zrobiła, że tak uparcie jest wszędzie, gdzie nie spojrzy? Chociaż raz mógłby dać jej spokój. Ile by nie oddała, by choć przez jeden dzień przebrnąć bez osoby Sasuke ani też wzmianki o nim.
            Przeklnęła pod nosem, zastanawiając się czemu do cholery przejmuje się Sasuke. W dodatku jeszcze słowa Ino, odnośnie jej bardzo prawdopodobnego zakochania się w nim. Nadal nie potrafiła w to uwierzyć. Lecz jak inaczej miała nazwać to dziwne uczucie, którego nie potrafiła nawet opisać? I ta niepohamowana złość na jego fałszywe oskarżenia. Coraz bardziej zaczynała się w tym wszystkim gubić.
            - Serce nie szklanka. Naprawić je prosto - powiedzała niespodziewanie blondynka przechadzająca się brzegiem jeziora.
            Sakura uważne się jej przyjrzała, po czym westchnęła cicho.
            - Serce raczej mam całe. Gorzej z głową i rozumem. Tego drugiego ostatnio coś mi brakuje - mruknęła, podrzucając kamyk w dłoni, jednak już po chwili wypuściła go na ziemię.
            Nieznajoma spojrzała na nią ze spokojem. Bez pozwolenia przysiadła tuż obok niej, uśmiechając się nieco cynicznie.
            - Ciężki przypadek - mruknęła, wyciągając z torebki paczkę chusteczek. Nawet nie spoglądając na Sakurę, podała jej opakowanie.
- Temari no Sabaku.
            Sakura niepewnie dotknęła twarzy, a czując pod palcami łzy, czym prędzej sięgnęła po chusteczki. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że płakała.
            - Haruno Sakura, ta żałosna - odpowiedziała, ocierając twarz z nieporządanych łez. Jeszcze tego brakowało w jej życiu, by była zmuszona płakać przez kolejnego Uchihę.
            Temari prychnęła pod nosem.
            - Z ciebie to naprawdę jest ciężki przypadek - mruknęła zadziornie, jakby rozbawiona sytuacją. Po chwili uśmiechnęła sie subtelnie, rzucając w stronę Haruno pewne siebie spojrzenie. - Ale nie ma rzeczy nie do naprawienia.
            Różowowłosa studentka zerknęła kątem oka na nową nieznajomą.
            - Jestem jak najbardziej beznadziejnym przypadkiem - stwierdziła hardo, a następnie opadła na trawę, skupiając tęczówki na bezchmurnym nieboskłonie. Czując na sobie turkusowe spojrzenie Temari, dodała:
- Moje serce, pomimo iż zdrowe, chyba ponownie wybrało sobie nieodpowiednią osobę do westchnień.
            - Czyli jednak złamane serce - sparowała bez najmniejszych wątpliwości no Sabaku.
            Sakura westchnęła ciężko.
            - Kiedyś było złamane, póki co próbuję robić co w mojej mocy, by nie zachorowało w podobny sposób.
            - Taktyka? - zapytała zaintrygowana Temari.
            - Nienawiść - odparła chłodno, starając skupić cały swój umysł na nienawidzeniu Sasuke. Ale tak bardzo, jak próbowała, tak polegała na całej lini. Gorszej wojny chyba nie była w stanie sobie samej wypowiedzieć.
            Temari zaśmiała się głośno, rozbawiona do bólu jej słowami.
            - Powiedz, że żartujesz sobie w tej chwili - powiedziała, nieprzestając się ani na chwilę śmiać. A gdy Haruno przytaknęła, blondynka zaśmiała się jeszcze głośniej.
            - Nie słyszałaś  nigdy, że pomiędzy nienawiścią a miłością jest bardzo cienka linia?
            Sakura spoglądała na nią ze zdumieniem. Owe zagadnienie nie było jej obce, aczkolwiek zawsze traktowała je jako zwykłe brednie. Nigdy nie potrafiła pojąć jak ot tak ktoś zamiast nienawidzić danej osoby, rzuca się w jego/jej ramiona ugodzony fikcyjną strzałą kupidyna. Nie, takie zagadnienie zdecydowanie nie znajdowało się w jej słowniku.
            - Brednie - wypowiedziała na głos swe skryte przemyślenia.
            Temari wywróciła oczami.
            - To czemu beczałaś jak małe dziecko? - spytała z uniesioną brwią.
            Policzki Haruno wydęły się po krótkiej chwili.
            - Dobra, dobra, moja taktyka jest bezskuteczna. Nawet nie omieszkam stwierdzić, że poległam na całej lini - burknęła pod nosem, niezadowolona, iż komuś udało się ją przejrzeć. Chociaż i tak Ino była pierwsza, z tą różnicą, że z jej stwierdzeniem nie do końca się zgadzała.
            - Ale pękłam - warknęła, czując się bezradna, tłumacząc pokrótce zaistniałą sytuację. - Pękłam, gdy facet, którego próbuje nienawdzić, a w którym moja przyjaciółka wmawia mi, że się zakochałam, próbował wyrwać mi cholerne tabletki uspokajające, sądząc, że chce przedawkować. - Sfrustrowana zaciśniętymi dłońmi uderzyła o ziemię.
            - Przedawkować? - odparła zaintrygowana blondynka. Jednak widząc mordercze spojrzenie Haruno pod tytułem “Nie pytaj nawet”, natychmiast postanowiła coś jeszcze dopowiedzieć:
- A więc trafił ci się superman, hę?
            - Z niego taki superman jak ze mnie baletnica - skwitowała z grymasem. Akurat ta dziedzina tańca nigdy nie wychodziła jej najlepiej, dlatego też od baletu postanowiła trzymać się jak najdalej.
            - Facet chyba chciał dla ciebie dobrze, a ty się na niego wściekasz - sparowała, ale już po chwili ponownie napotkała się z iskrzącymi szmaragdowymi tęczówkami.
            - Ten facet nie powinien zbliżać się do mnie na mniej niż kilometr, ale mimo wszystko jest wszędzie! I jak na złość, ciągle mnie ratuje, a ja jak ta głupia czuję się zobowiązana do podziękowania mu. I co robię? Oczywiście z podkulonym ogonem dziękuję. Jemu!
            Jej wściekłość i frustracja pomału zaczynały sięgać zenitu. Miała tego serdecznie dość.
            - Superman, przecież powiedziałam. Ale chyba zaprzeczasz samej sobie - wtrąciła z rozbawienem Temari.
            - Możesz się przestać ze mnie śmiać? To nie jest śmieszne! - warknęła, podrywając się do siadu.
            - Jest - skwitowała, wzruszając ramionami, a szeroki uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Chyba serio postradałaś rozum, chociaż dalej nie rozumiem, dlaczego tak bardzo chcesz nienawidzić tego gostka. Gołym okiem widać, że jesteś nim zauroczona.
            Sakura wywróciła oczami. Jeszcze tego jej brakowało, by tłumaczyć kolejnej osobie, że nie zakochuje się w Sasuke. I na pewno nie jest nim zauroczona! Zamiast tego wypluła zalegającą ślinę, po czym powiedziała:
- Przez jego nazwisko.
            - Aż tak beznadziejne w wydźwięku, że boisz się, że ludzie się będą z ciebie śmiać, gdy już za niego wyjdziesz?
            Brwi Sakury uniosły się w mgnieniu oka.
            - Ty sobie na serio jaja ze mnie robisz - warknęła poirytowana. - Nie prędko wyjdę za mąż, a nawet jeśli kiedyś tak się stanie, to on nie będzie moim wybrankiem - oznajmiła z zaciętością.
            - Dobra, nie znam twojej historii i nie wnikam. Ale dam ci radę: odpuść czasem dumie, okej?
            Z ust Haruno wydobyło się ciężkie westchnięcie. Duma - ona jej nie opuszczała od momentu, gdy jej noga ponownie stanęła w Konoha. Była jej bliskim towarzyszem, gdy tylko Ino przedstawiła ją Sasuke w kawiarni. I jakoś do tej pory trzymała się jej kurczowo.
            - Postaram się - westchnęła, podnosząc się z ziemi i otrzepując swój tyłek. - Ale chyba najpierw pójdę się na czymś wyżyć - zaśmiała się, splatając palce u dłoni ze sobą, a następnie postrzelała kilka razy kostkami. - Dzięki za rozmowę - powiedziała, obdarzając Temari szczerym uśmiechem.
            - Polecam się na przyszłość - odparła no Sabaku i, podążając za krokami Sakury, również wstała. Po chwili dodała:
- A do wyżycia się bardzo praktyczny jest facet, którego podobno tak bardzo nienawidzisz.
            Oddaliła się, zanim Haruno zdążyła zareagować na tę trafną radę.
            - Worek raczej mi wystarczy - szepnęła sama do siebie, podnosząc torbę z ziemi, po czym zaczęła oddalać się w stronę siłowni. Pomimo, iż rozmowa z nową znajomą pomogła jej odreagować, to tradycji musiało stać się zadość. Potrzebowała chociaż chwilę powalić w worek, a później jak gdyby nigdy nic wróci do swojego nieprzytulnego mieszkanka i tak jak było zaplanowane, poczeka na Ino, by wreszcie mogły “pouczyć się na sesję”.
            - Plan idealny - mruknęła, zerkając z uśmiechem na niebo, dostrzegając szansę na lepsze jutro.


            Otworzyła stare zakluczone drzwi, chcąc choć jeszcze przez chwilę zaznać ukojenia.  Zaledwie kilka sekund i kilka kroków dzieliło ją od tego upragnionego momentu. Każdy lubi czasami chwilowo odciąć się od otaczającej go rzeczywistości, zatapiając się w czymś przyjemnym, co pozwoli zapomnieć o chwilowych problemach. Prolemach, którymi w obecnej chwili był dla niej Uchiha Sasuke. A dokładniej mówiąc, jej niezrozumiałe uczucia względem jego osoby. Czyżby Temari miała rację? W końcu nie znały się, a ona mimo to wyciągnęła prawie takie same wnioski, jakie przedsatwiła jej Ino. Nie miała pojęcia, jakim cudem. Tak samo jak nie za bardzo wiedziała, co ma o tym wszystkim sądzić. Najchętniej zahibernowałaby się, by móc obudzić się dopiero, gdy wszystkie sprawy zostaną wyjaśnione i kiedy nie będzie mieć już żadnego Uchihy na głowie.
Rzuciła torbę pod ścianę, a następnie ściągnęła cienką bluzę i, zostając w samym podkoszulku, zapaliła światło. Gdy tylko odwróciła się z zamiarem skierowania swoich kroków ku nieopodal znajdującemu się schowkowi, przystanęła w miejscu mocno zaciskając szczekę. Los chyba rzeczywście postanowił zamienić jej życie w czystą komedię. Nawet nie trudno było jej wyobrazić sobie owy los, siedzący na swojej puszystej chmurce ze świeżym popcornem w dłoni, bacznie przyglądając się jej spartolonemu życiu.
            - Kpisz sobie ze mnie? - warknęła, gestykulując we frustracji dłońmi. Szmaragdowymi tęczówkami spoglądała ze wściekłością na Sasuke siedzącego tuż pod zasłoniętym oknem. Był naprawdę ostatnią osobą, jakiej się tu spodziewała. Zwłaszcza gdy spojrzy się na wydarzenia z dzisiejszego ranka. Tuż obok niego, dostrzegła leżące niedbale dwie pary rękawic ochronnych, co jeszcze bardziej ją skonfundowało. Czuła na sobie jego badawcze spojrzenie, jakby starał dostrzec się coś nieoczywistego.
            - Nieśmiałbym - skwitował zadziornie, wstając z podłogi obitej materacami.
            - Jak tu wlazłeś? - spytała hardo, splatając ramiona na klatce piersiowej. - Nie sądziłam, że włamy to twoje hobby - dodała, niepotrafiąc powstrzymać się od takiego komentarza. W końcu jak tu wszedł, skoro ona posiadała jedyny klucz do tego miejsca?
            Zresztą, nie miała nawet pojęcia, dlaczego w ogóle z nim rozmawia. To była idealna sytuacja do infantylnego zachowania, na które zdecydowanie mogła sobie pozwolić. Potraktował ją jak gówniarę, którą trzeba pilnować na niemalże każdym kroku. I długo mu tego nie zapomni.
            Kącik ust Sasuke uniósł się, powodując szatański uśmiech na jego twarzy. Pogrzebał chwilę w kieszeni swoich krótkich spodenek, których zdecydowanie nie miał na sobie na uniwersytecie, po czym wyciągnął z nich pojedynczy klucz.
            - Dla twojej informacji mogę wejść tu o każdej porze dnia i nocy - powiedział swoim zwyczajnym, stoickim głosem. - Zawsze mogłem - zaakcentował, zbliżając się do niej powolnym krokiem, uważnie obserwując jej reakcję. Szamragdowe tęczówki drgnęły, brwi uniosły się nieznacznie, a jej usta subtelnie się rozchyliły. Niespodziewała się usłyszeć takich słów - widział to.
- Najwidoczniej nie wiedziałaś, że mój brat w akcie dobrej woli podarował tę siłownię Tsunade i uniwersytetowi jakiś czas temu, a zapasowy klucz cały czas był w moim posiadaniu - wytłumaczył bez problemu, chcąc uświadomić ją, że od samego początku kroczyła po budynku, który w pewnym momencie należał do jego rodziny. Kolejny paradoks zyciowy Sakury Haruno.
Prychnęła złowieszczo pod nosem. Zdecydowanie nie musiała wiedzieć aż takich szczegółów odnośnie tego miejsca. A pomyśleć, że już od dłuższego czasu wyżywa swoją złość i frustrację na starych włościach Uchiha. Kolejny kopniak w jej tyłek. Ale nie da mu ponownie wygrać, nie złamie się przed nim, jak to było dzisiejszego ranka czy też w weekend. Co to, to nie. Sasuke ujrzał już za dużo jej słabości, żadnej kolejnej już nie pozna. Nawet jeśli miałaby się całkowicie zamknąć przed nim, tak też zrobi. Nadeszła pora, by definitywnie zakończyć znajomość z nim.
- Coś jeszcze? - spytała, udając niewzruszenie jego słowami, a następnie wyminęła go, idąc w kierunku zawieszonego worka treningowego.
            Lecz on jak na złość zrobił to, co miał ostatnio w swoim zwyczaju - chwycił ją mocno za ramię niepozwalając oddalić się zbyt daleko. Zdecydowanie zbyt często to robił, a ona jak potulny kotek zatrzymywała się, wyczekując na jego dalsze słowa. I tak za każdym razem.
            - Znudziły mi się już pogawędki z tobą, Uchiha - powiedziała w miarę spokojnie, spoglądając tuż przed siebie. Nie zamierzała dawać mu w tej chwili satysfakcji i tańczyć, jak jej zagra. Tym razem pierwsze skrzypce należały do niej. Pora na zmiany - słowa, które codziennie sobie powtarzała i w efekcie na koniec dnia olewała miały się urzeczywistnić. Bo w końcu ile to razy obiecywała sobie, że to koniec znajomości z Sasuke? A ciągle kończyło się to tak samo - kolejnym spotkaniem, które, co gorsza, jej sie podobało.
            Sasuke westchnął, wywracając oczami, a następnie puścił ją i skierował się ku swojemu plecakowi. Humorek jej jeszcze nie przeszedł - widział w jej oczach tańcujące ogniki złości. Tym razem jednak nie była wściekła na cały świat, jak to miała w zwyczaju. Po raz pierwszy była wściekła bezpośrednio na niego. I miała do tego idealny powód. Posądził ją o coś, o co nie powinien. Jednak jak inaczej miał zareagować? Tylko on był świadkiem jej piątkowego występku. I tylko on widział jak wpada w ten niezrozumiały trans. Już po chwili wrócił do niej, trzymając w ręce małą paczuszkę z namalowanym z przodu znakiem lokalnej sieci aptek. Siłą wcisnął ją do jej ręki, gdy ta dobrowolnie nie chciała jej przyjąć.
            - Masz - powiedział chłodno, wzrokiem uciekając gdzieś w bok. Po raz pierwszy nie chciał widzieć jej reakcji.
            Jej brew ponownie drgnęła w zdziwieniu. W końcu co takiego mógł jej wręczyć sam Sasuke? Przyjrzała się papierowej torebce z zainteresowaniem.
            Nie słysząc żadnego odzewu z jej strony, skusił się na spojrzenie na nią kątem oka. Widząc jej skonfundowane spojrzenie, westchnął ciężko, a następnie przeklnął samego siebie w myślach.
            - Trochę mnie poniosło - powiedział, zaciskając prawą dłoń, nie wierząc, że właśnie się jej tłumaczy. Przecież on nigdy się nikomu nie tłumaczył! No chyba, że w grę wchodziła jego matka, a jej wyjątkowo mógł powiedzieć co nieco od czasu do czasu. To jeszcze był w stanie zrozumieć. Ale obecną sytuację? Nie za bardzo. Pomimo wszystko jak na złość nie mógł się powstrzymywać od dalszego mówienia.
- Nie patrz tak na mnie - mruknął, widząc jak szmaragdowe tęczówki bacznie się mu przyglądają w kompletnym osłupieniu.
Sakura rozszerzyła brwi w zdziwieniu, zastanawiając się czy jego wypowiedź zmierza właśnie do jakże magicznego słowa przepraszam. Jeśli tak, to coś czuła, że są duże szanse, by zeszła na zawał tu i teraz. Sasuke nie wyglądał jej ani trochę na osobę, która używała akurat tego słowa zbyt często, zresztą był Uchiha, a po nich to już zupełnie się tego nie spodziewała.
- Przyznaję, trochę mnie poniosło, ale sama musisz przyznać, że miałem powód, by pomyśleć to, co pomyślałem.
            Sakura spuściła wzrok, wykrzywiając w konsternacji usta to na lewo, to na prawo. Fakt, miał powód i nawet ona sama musiała mu to przyznać, co wcale nie przyszło jej łatwo. Skinęła niechętnie głową, po czym przeczesała palcami rozpuszczone włosy.
Jednak nadal nie potrafiła pojąć, dlaczego interesował się tym, co chce robić ze swoim życiem. W końcu nie jemu było decydować. I pomimo iż nie chciała odbierać sobie życia, to raczej nie powinien ingerować w takie wydarzenia. Była mu wdzięczna za to, że pomógł jej wyrwać się z transu, w jaki wpadła na koncercie Akatsuki. Jednak dzisiaj to było coś zupełnie innego. A on jak na złość ponownie pojawia się tam, gdzie go najmniej chciała. Nie wiedziała, po co za nią wyszedł z auli, w której powinien siedzieć jeszcze jakiś czasu. Ale nie. On musiał wyjść na korytarz, robiąc przy okazji szopkę, o której na pewno pójdą plotki. W końcu to był Uchiha, a ona kim była? Nikim. Dla nich wszystkich była nic nieznaczącą studentką, będącą na Bóg wie jakim kierunku. A on był Uchihą, którego każdy znał, przynajmniej z widzenia. W dodatku jego obecność tutaj też wcale jej nie pomagała. Przecież przyszła tu ogólnie z myślą wyzbycia się tych chorych spekulacji Ino i Temari odnośnie jej zauroczenia osobą Sasuke, który notabene stał tuż przed nią, a ona jak gdyby nigdy nic zastanawia się, czy rzeczywiście się w nim zakochiwała, czy też nie.
To jest chore! - wrzasnęła rozgoryczona w myślach. Sasuke, gdyby tylko mógł czytać w myślach, na pewno już dawno uznałby ją za osobę niepoczytalną.
            - Powiedz mi - zagaiła niepewnie, unosząc wzrok w górę. Chwilowo zawiesiła na nim swoje spojrzenie, lustrując go uważnie. Stał spokojnie tuż obok niej, ze swoim standardowo obojętnym wyrazem twarzy i dłońmi luźno opadającymi wzdłuż tułowia. Widząc jednak jego roztrzepane włosy, a także kropelki potu na jego czole, musiała stwierdzić, że nie czekał bezczynnie na nią. A przynajmniej taka myśl się jej nasunęła.
- Po co tak bardzo się wtrącasz? - zapytała nazbyt twierdząco, a następnie przygryzła dolną wargę. Nie powinna była w ogóle zaczynać tego tematu. W taki sposób na pewno nie uda jej się i dziś ustać przy swoim postanowieniu zatytuowanym “koniec zadawania się z Uchiha Sasuke”. Zamiast ignorować go i zbywać na każdym kroku, sama zaczyna konwersacje, które jednocześnie wiązały się z komplikacjami.
            Sasuke zmarszczył nieznacznie brwi, niespodziewając się takiego pytania. Ale nie zamierzał nie udzielać jej odpowiedzi. Z zawadiackim uśmiechem zrobił krok ku niej, a następnie nachylił się nad nią i szepnął subtelnie do jej ucha:
- Zbyt lekko traktujesz coś tak bardzo cennego, jak własne życie, Sakura.
            Słysząc to zdanie, jego ton głosu, a zwłaszcza swoje imię, ogarnęło ją dziwne uczucie. Nie była w stanie do końca go opisać, lecz wówczas jej ciało przeszywał przyjemny dreszcz. Imię, które niejednokronie było wypowiadane przez różnych ludzi, a także przez niego, jeszcze nigdy nie brzmiało tak… tak… Delikatnie? Przyjemnie? Czule? Nawet tego nie potrafiła określić. Ale była pewna jednego - od tej pory mogłaby ciągle słyszeć własne imię wymawiane przez Sasuke. Najlepiej gdyby mogła sobie to nagrać i włączać replay. I tak w nieskończoność.
            Pośpiesznie pokręciła głową, wprowadzając kosmyki różowych włosów w ruch. Odrzuciła jak najszybciej niepożądane w tej chwili myśli, przy okazji robiąc krok w tył. Znowu znajdował się zbyt blisko niej, powodując podwyższenie stężenia hormonów w jej organiźmie. Nie potrzebowała się rozpraszać jeszcze bardziej niż dotychczas. Wystarczyło jej, iż była już wystarczająco roztargniona przez jego osobę i jego bliskość, którą zaczynał obdarowywać ją coraz to częściej. Nie chcąc dłużej ciągnąc tego tematu, z czystej ciekawości zerknęła do papierowej reklamówki, jaką jej przed chwilą wręczył, a widząc trzy fiolki wypełnione dobrze znanymi sobie tabletkami, rozszerzyła oczy ze zdziwienia. Sasuke nie przestawał jej zaskakiwać.
            - Skąd ty…? - spytała zdumiona.
By wykupić te lekarstwa, potrzebował recepty. A żeby ją dostać, musiałby skontaktować się z lekarzem prowadzącym, który bez wątpienia udzieliłby mu odpowiedzi na pytanie, co to są a tabletki.
Nagle ogarnęło ją przerażenie.
            - Sasori wypisał kwitek - odparł, wzruszając ramionami i uspokajając ją tym samym. Widział cień obawy, jaki nagle zawitał na jej twarzy. Nie był głupi, by nie wiedzieć, czego się bała. Póki co jednak nie zamierzał mówić jej, że wie, czym są te leki. Zresztą, to raczej nie jest jego sprawa i akurat tej granicy nie zamierzał przekraczać. Fakt, poznał kolejny bardzo odosobnionyi intymny kawałek układanki, jaką stanowiła, ale w ten aspekt wgłębiać się nie zamierzał. W końcu zbyt duża wiedza nie zawsze służy dobrze człowiekowi.
            Sakura zamrugała kilkakrotnie, a nad jej głową zaświeciła się rażąca żarówka na wzmiankę o koledze Itachiego z zespołu.
            - Sprawdzałeś mnie? - spytała zszokowana, nie wierząc nawet we własne słowa. Innego wytłumaczenia nawet nie widziała. Przecież Sasori na pewno nie pojawił się od tak z czystych nudów na kampusie i bez żadnego zbędnego pytania nie wypisał recepty na akurat te leki.
            Sasuke westchnął i tak po prostu wrócił pod okno, gdzie zastała go wcześniej siedzącego. Chwycił leżące rękawice. Jej pytanie wydało mu się irracjonalne. W końcu to było oczywiste, że ją sprawdzi. Jak inaczej miałby pewność, że mówiła prawdę i że jej reakcja była autentyczna?
            - Hej! Pytam się o coś! - krzyknęła, lustrując go z oburzeniem.
            Zastanawiała się, kto tu był w rzeczywistości niepoważny - ona czy on. Przecież to było jawne szpiegowanie! Nie zamierzała tego tak zostawiać. Oj nie!
            Zerknął na nią przez ramię z zadziornym uśmiechem, po czym rzucił jej jedną parę rękawic.
            - A niby jak miałem dowiedzieć się, czy rzeczywiście nie chcesz się zaćpać albo zrobić coś równie głupiego? - spytał, nie kryjąc ani przez chwilę wyraźnej ironii, jaka owiewała jego głos. Prawdy również nie zamierzał ukrywać. W końcu było jasne, że ją sprawdził.
            - Już ci powiedziałam… - syknęła ostro. Miała swój honor i zamierzała go bronić.
            - Tak, tak, wiem, nie masz najmniejszych chęci, by zakończyć swój żywot - wtrącił znużony, nim ta zdążyła dokończyć swą wypowiedź. - Dlatego przyznałem się przed chwilą, że trochę przesadziłem i w dobrej wierze kupiłem ci nowe - powiedział, wysilając się na wyraźnie sztucznie miły ton.
            Sakura z grymasem przewróciła oczami. Oczywiście przepraszam od niego nie usłyszała. Chociaż to może i dobrze?
            Znała cenę tabletek i doskonale pamiętała, że gdy tylko rozwinęła się sytuacja z Sasuke na korytarzu, rozmyślała o tym, ile będzie musiała odkładać, by wykupić nową miesięczną receptę. Tym czasem on jak gdyby nigdy nic wręczył jej papierkową torbę, która zawierała leki na okrągłe trzy miesiące. Spojrzała na niego z wyraźnym dystansem.
            - A więc co chcesz w zamian? - zapytała. Nie musiała pytać, co wie o owych tabletkach. Ta wiedza akurat nie była jej potrzebna, gdyż miała przeczucie, że jeśli zacznie drążyć ten temat, Sasuke nie będzie jej dłużny. A rozmowę z nim chciała zakończyć jak najszybciej.
            - Nic - odpowiedział bez zawahania.
            - Nic - powtórzyła ze zwątpieniem, a po krótkiej chwili z jej krtani wydobył się szczery śmiech. - Nigdy nie spodziewałam się, że nawet osoba pokroju Uchihy Sasuke będzie w stanie rzucać żartami - skwitowała zgryźliwie, a szeroki uśmiech nie schodził z jej twarzy.
            - Nie żartowałem - skontrargumentował, przyglądając się jej badawczym spojrzeniem.
            - Dobra, w takim razie po co mi to? - zapytała, unosząc dłoń trzymającą parę rękawic. Im szybciej przebrnie przez to wszystko, tym szybciej Sasuke zostawi ją tu samą, by mogła spokojnie opanować swoje burzliwe myśli i uczucia.
            - Skoro lubisz wyżywać się na worku i na mnie, to pokaż mi, na co cię stać.
            Spojrzała na niego niezrozumiale, lecz po chwili szamragdowe tęczówki zalśniły niebezpiecznie. Zmarszczyła groźnie brwi, mamrocząc pod nosem, że to chyba jakieś głupie żarty. Tak, wymienili już ze sobą kilka ciosów, ale na pewno nie zamierzała bić się z nim na serio.
            - Nie mam zamiaru bawić się w twoje gierki - skwitowała, chcąc się go jak najszybciej stąd pozbyć. Przyszła tu by zaznać choć trochę spokoju i odpocząć jeszcze trochę od jego osoby, a tu niespodzianka - Uchiha jak na złość już tu był i wyraźnie na nią czekał. Potrzebowała choć dnia bez niego, jednak i tym razem los nie był dla niej na tyle łaskawy. I niby jak miała wyzbyć się tych nieporządanych uczuć do niego, skoro nawet w samotności nie może powalić sobie w zwykły worek, wyklinając pod nosem dla zasady?
- Twierdzisz, że jesteś dobra w samoobronie i wcale nie przeczę, ale nic oprócz kilku prostych tricków nie pokazałaś. W dodatku nikt wczoraj nie zjawił się na twoje zajęcia - mówił cały czas przyglądając się jej zadziornie. Wiedział, że jednym sposobem by grała, tak jak chciał,  było proste wytrącenie jej z równowagi. A przy jej dzisiejszym braku humoru raczej nie powinno stanowić to większej trudności. Kilka słów i Haruno wpadnie w zastawioną na nią zasadzkę.
- Coś wyraźnie musiało zniechęcić ludzi do przyjścia i zapisania się - kontynuował jak gdyby nigdy nic. Nie trudno było mu się domyślić, co takiego z łatwością wprowadzi różowowłosą dziewczynę w stan istnej furii. - Pytanie tylko nasuwa się: co takiego? Słaba reklama, zapchlona miejscówka czy może brak profesjonalizmu ze strony prowadzącej? - spytał z szatańskim uśmiechem, wjeżdżając jej na ambicję. Po wściekłym wyrazie jej twarzy, wiedział, że trafił w samo sedno.
Sakura prychnęła złowieszczo pod nosem, gdy tylko usłyszała wzmiankę o braku profesjonalizmu. On chyba rzeczywiście z niej kpił, a ona jeszcze mu na to pozwalała. Z rozjuszeniem podeszła do schowka znajdującego się obok i już po chwili wyciągnęła z niej małą reklamówkę, w której schowała luźne ciuchy na ewentualność taką jak ta. Odrzuciła torebkę z lekarstwami na swoją torbę, którą nosiła na codzień, a tabletki zadźwięczały niczym kuleczki w grzechotce. Nie przejmując się w ogóle jego obecnością, zaczęła ściągać z siebie koszulkę, ukazując tym samym swój czerwony stanik.
- Szatnie też tu są - powiedział nagle Sasuke, opierając się o ścianę naprzeciwko.
Sakura tuż po ściągnięciu koszulki, posłała mu chłodne spojrzenie.
            - W tej zapyziałej norze moja noga nie stanie - skwitowała złośliwie, chwytając za czarny podkoszulek na ramiączkach, jaki następnie na siebie zarzuciła. W samym staniku nie zamierzała bawić się z nim w tę dzieciniadę.
Ignorowała jego zdziwione spojrzenie, które towarzyszyło jej bez przerwy, nawet gdy przez chwilę paradowała przed nim w skąpych figach. Pomimo, iż wiedziała, że właśnie robi to, czego chciał, to jednak nie zamierzała dać mu satysfakcji zwycięstwa. Skoro tak bardzo chce, to pokaże mu, na co ją stać.
Podchodząc z powrotem do niego, założyła bezpalcowe rękawice, jakie jej dał, a następnie znajdując sie tuż przed nim, wymierzyła w niego cios. Ku jej zaskoczeniu i on zdążył już ubrać rękawice ochronne, a nawet nie zauważyła, kiedy to zrobił.
Sasuke zablokował go bez problemu, unosząc jedynie umięśnione i naprężone przedramię do góry. W przeciwieństwie do niej, nie włożył w to ani trochę wysiłku.
- Ty prawisz mi kazania? Ty? Jak mnie pamięć nie myli, sama musiałam ci pomóc, by Satoru ze swoimi koleżkami nie sprali cię na kwaśne jabłko - wycedziła przez zaciśnięte zęby, patrząc na niego spode łba, nie cofając się ani trochę. Jej zaciśnięta dłoń, nadal była blokowana przez niego. A widząc, jak nie robi to na nim większego wrażenia, parsknęła złowieszczo pod nosem, po czym zamachnęła się lewą ręką.
            Cichy ironiczny śmiech wydobył się z jego krtani, chwytając ją za wyciągnięte lewą rękę i obrócił o sto osiemdziesiąt stopni, po czym mocniejszyym szarpnięciem przycisnął ją do chłodnej ściany. Wykręcił jej obie ręce do tyłu, ściskając je w mocnym uścisku jedną dłonią. Stopą skrupulatnie, lekko rozchylił jej nogi, by czasami nie próbowała czegoś głupiego.
            - Przewaga przeciwnika - mruknął z niezadowoleniem, po czym nachylił się nad jej uchem: - Czemu się nie broniłaś przed jego uderzeniem? - wyszeptał, a w jego tonie wyraźnie można było usłyszeć oskarżenie. To pytanie dręczyło go od dłuższego już czasu. Widział ją przecież jak niejednokrotnie z imptem waliła w znajdujący się w siłowni wór bokserski, ale nadal Satoru bez problemu powalił ją silnym uderzeniem w policzek. Gdyby nie stan, w jakim się wtedy znajdowała, bez wątpienia zadałby wtedy swoje pytanie. Ale skoro teraz nadarzyła się do tego okazja, to czemu nie?
            Na czole Sakury pojawiła się mała, niebezpiecznie pulsująca żyłka. Jeśli ponownie zamierzał zainsynuować coś zupełnie wyssanego z palca, to raczej powinien sobie darować. W głowie pośpiesznie zaczęła kreować taktykę na kilka następnych ruchów - wszystko, by tylko wyswobodzić się z jego niedźwiedziego uścisku.
            - Więc? - szepnął ponownie, w odpowiedzi spotykając się z jej iskrzącym spojrzeniem, jakie rzuciła mu kątem oka.
            - Byłeś tam. Widziałeś na własne oczy, więc po co się pytasz? - spytała sarkastycznie.
            - Bo widziałem zastraszoną dziewczynkę - odpowiedział chłodno, po czym puścił ją i zrobił kilka kroków do tyłu.
            Sakura zastygła niczym słup soli, a jego słowa echem odbijały się w jej głowie. Zastraszona dziewczynka? - pytała samą siebie w zdumieniu. Nikt nigdy jej tak nie nazwał. Nie bała się Satoru! Dopóki jej nie uderzył…
            Odwróciła się do niego zmieszana. Tuż po zagłębieniu się w otchłani karych tęczówek, zacisnęła mocno dłonie, a gdyby nie rękawice, bez wątpienia wbiłaby paznokcie we własną skórę. Krzyk wydobył się z jej krtani, ruszając z miejsca i nacierając na młodszego brata Itachiego. Atakowała go na zmianę rękoma i dłońmi, próbując swojego szcześcią i chcąc jak najszybciej zamknąć mu usta. Ale on potrafił zablokować każdy jej atak.
Jednak musiał sam przyznać, że przy niektórych jej uderzeniach, musiał bardziej się wysilić. Była wściekła, jak jeszcze nigdy. Wjechał jej na ambicję, a także uraził jej dumę; pomyśleć, że tak mało wystarczyło do wyprowadzenia jej z równowagi. Aczkolwiek tym razem nie uderzyła chaotycznie, jak wtedy, gdy widział ją przez okno siłowni. Tym razem uderzała z precyzją, z jaką zazwyczaj uderzała w worek.
            - Zaskoczył mnie - warknęła rozjuszona, gdy Sasuke po raz kolejny skutecznie zablokował jej uderzenie.  
            - Nie byłam na to przygotowana - wyznała grymaśnie, broniąc się tym razem przed jego zakleszczoną pięścią, którą skutecznie udało jej się ominąć poprzez odchylenie do tyłu.
            Dostrzegła jak jego brew drgnęła nieznacznie, niespodziewając się takiej odpowiedzi.
            - Potrafisz uderzać, chcesz prowadzić zajęcia, a nie byłaś przygotowana jak nachlany typ cię uderzył? - zapytał, lecz tym razem nie mówił z kpiną. Wyśmiać też jej nie wyśmiał. Był skonfundowany, a ona ponownie go zaskoczyła. Zupełnie nie rozumiał tej sytuacji.
            - Żartujesz sobie? - spytał chłodno, nim Sakura zdążyła odpowiedzieć na jego poprzednie pytanie.
            Haruno ponownie zamachnęła się z zamiarem uderzenia go twardą nakładką na rękawicy, ale ten odchylił głowę w bok, a jej pięść nawet go nie drasnęła. Studentka przeklnęła siarczyście, chcąc zakończyć tę nic nie znaczącą zabawę.
            - A co to ma za znaczenie? - burknęła, oddychając ciężko. - Zaskoczył mnie i tyle z tej historii - powtórzyła warknięciem, pomału tracąc cierpliwość, której notabene przy nim nigdy nie miała za dużo.
            - Raczej nikt się tego nie spodziewał - argumentowała zła, a widząc, jak Sasuke próbuje ją uderzyć, chwyciła pewnie za jego nadgarstek i wygięła mu pośpiesznie rękę do tyłu.
            Ale nim zdążyła mrugnąć okiem, uderzyła z impetem o obitą materacami podłogę. Syknęła z bólu, zastanawiając się, co właśnie się stało. Zaledwie dwie sekundy temu, to ona miała przewagę, uśmiechając się dumnie do niego, a teraz uśmieszek został siłą zdarty z jej twarzy, na którą wkradł się szok. Multum pytań niespodziewanie pojawiło się w jej głowie, analizując ostatnią sytuację.
            - Atak masz mocny, ale w obronie kulejesz. I to bardzo.
            Krytyka podziałała na nią jak czerwona płachta na byka. Poruszyła zwinnie nogą, chcąc go podhaczyć by mógł również runąć na podłogę. Ale i tym razem ją zaskoczył.
            Sasuke bez najmniejszego wysiłku podskoczył podciągając nogi pod siebie, unikając tym samym bliskiego spotkania z jej nogą.
            - I twoje ruchy są dość przewidywalne - mruknął z rozbawieniem, lecz wyciągnął ku niej rękę w dobrej wierze.
            Szmaragdowe tęczówki skupiły się na jego osobie, wręcz kipiąc złością. Musiała przyznać bez bicia, że krytyka z jego ust bolała tak samo jak i jego wcześniejsze fałszywe oskarżenia. Podparła się na łokciach, a następnie przyjęła jego ofertę pomocy i złapała mocno za jego dłoń. Jednak tak szybko, jak ich ręce splotły się ze sobą, Sakura drugą ręką złapała go za nadgarstek.
            - Rewanż - powiedziała cwaniacko, po czym ułożyła pośpiesznie swe stopy na jego brzuchu, o który następnie się zaparła. Obserwując jego zaintrygowany wyraz twarzy pociągnęła go z wysiłkiem i tym razem to ona położyła go na łopatki.
            Sasuke z hukiem runął tuż za nią, niemal stykając się z nią głową.
            - No dobra, tego się nie spodziewałem - westchnął ciężko, a Sakurze szeroki uśmiech nie schodził z twarzy. Nie często udaje się jej wykiwać w taki fenomenalny sposób Uchihę we własnej osobie. Przynajmniej jeden plus w całej tej sytuacji się znalazł, chociaż złość nadal z niej nie uszła.
            - A jednak - skwitowała tryumfalnie.
            - Ale to nie zmienia faktu, że twoja obrona ma wiele luk. Z naciskiem na wiele - skomentował, nie potrąfiąc powstrzymać się przed powiedzeniem tego ostatniego zdania. W końcu mówił zaledwie szczerą prawdę.
            Usta Sakury wykrzywiły się grymaśnie, nie będąc ani trochę zadowolona z jego - tym razem - trafnej uwagi. Znowu był krok przed nią, znowu się z nią droczył i znowu, jak na złość, czuła się z tym dobrze. Tak nie mogło być! Zero jakiejkolwiek logiki!
            - Świetnie, masz jeszcze coś do powiedzenia, oprócz tego jak bardzo jestem beznadziejna? - spytała butnie, a grymas nadal nie schodził z jej twarzy.
            - Nie przekręcaj moich słów - warknął z niezadowoleniem. Co jak co, ale nigdy nie lubił, gdy ktoś mu wciskał w usta słowa, jakich nie powiedział. Zwłaszcza takie.
            Sakura wywróciła oczami. Gdy jej oddech uspokoił się, zaczęła leniwie podnosić się z materacy.
            - Wczoraj nie wykorzystałam swojego pytania - przypomniała mu i sobie, stając na nogach. - Ty zadałeś swoje, ja natomiast nie.
            Szmaragdowe tęczówki uważnie taksowały jego sylwetkę, przyglądając się jak i on postanawia stanąć na własne nogi.
            - Więc zadaj.
            Haruno przygryzła subtelnie dolną wargę, zastanawiając się w duchu, które pytanie krzątające się po jej głowie ma wybrać i wypowiedzieć na głos. Musiała przyznać z niesmakiem, że wybór miała trudny, zwłaszcza gdy jej alterego szeptało w szatański sposób własne pytanie do jej ucha. Wredna sucz!
            Mogła mu zadać banalne pytanie odnośnie tego miejsca, jego zażyłości do motorów i wyścigów. Mogła spytać o wszystko bez najmniejszych skrypułów. Nawet mogła się skusić na krótkie pytanie odnośnie Miyaviego - w końcu spotkał się z nim! Lecz gdy tylko otworzyła usta, chcąc zadać pytanie odnośnie Moriego, diabelskie alterego wtrąciło jej się w zdanie, powodując, iż po wypowiedzeniu owych słów miała ochotę zapaść się pod ziemię. Albo, co gorsze, spalić się ze wstydu.
            - Ayanami. Co cię z nią dokładnie łączy?
            Z wyrazu twarzy Sasuke nie było trudno wyczytać, że nawet on nie spodziewał się tego pytania. Zaskoczyła go i to bardzo.
            Zresztą ona sama nie wiedziała, skąd wzięło się jej to pytanie. Jego życie prywatne zdecydowanie nie powinno ją obchodzić. Tak jakby całkowicie straciła kontrolę nad sobą, a jej alterego we własnej osobie postanowiło zabawić się jej kosztem. I jeszcze to jej dokładnie - żenada na całej lini. Haruno Sakura nie sądziła, by kiedykolwiek jeszcze zdołała się pogrążyć tak bardzo jak w tej chwili.
            Z każdą sekundą milczenia robiło jej się coraz goręcej na twarzy. Nie musiała nawet spoglądać w lustro, by zauważyć dorodne, buraczane rumieńce na polikach.
            - Kiedyś łączył nas układ, teraz nie łączy nas nic - odpowiedział chłodno.
            Sakura wydobyła z siebie cichy świst wypuszczonego powietrza, jakie wstrzymywała sobie od momentu zadania pytania.
            - Układ? Jaki układ? - spytała oniemiała, rozluźniając wszystkie mięśnie, które jeszcze przed chwilą wydawały się być twarde jak głaz. Nawet jej alterego chwilowo przystopowało i czekało cierpliwie na jego odpowiedzieć.
            Jednak ten uśmiechnął się do niej cwaniacko.
            - To już kolejne pytanie - upomniał ją. - Więc jeśli chcesz kontynuować zabawę z wczoraj, teraz powinna być moja kolej - dopowiedział zadziornie, ponownie skracając dzielącą ich odległość.
            Sakura zamrugała raz, drugi, trzeci, walcząc z samą sobą, z jego propozycją.
            - Nie, koniec zabawy - powiedziała hardo.
            Jej drugie ja wrzeszczało wręcz, chcąc ponownie przejąć kontrolę nad jej osobowością, ale Sakura nie zamierzała dopuszczać jej do władzy. Tym razem to ona miała ostatnie słowo w zaistniałej sytuacji. I nie chciała, by Sasuke ponownie zadał pytanie, które zbiłoby ją z pantałyku jak to było wczorajszego dnia. Co to, to nie. A informacje o nim samym zdobędzie w inny sposób. Nawet jeśli będzie musiała płaszczyć i pogrążać się przed Ino, niech tak będzie. Nagle potrząsła chaotycznie głową, chcąc zaszufladkować gdzieś głęboko gadki swojego alterego. Nie potrzebowała go teraz. Kiedy indziej tak, ale nie teraz i na pewno nie przy Sasuke.
            - Znowu to robisz.
            Słysząc jego głos spojrzała na niego ze zdziwieniem, nie za bardzo rozumiejąc, o co mu chodzi. W końcu co robiła oprócz zwykłego stania, rozmyślania i przygryzania dolnej wargi?
            - Co robię? - spytała oniemiała.
            Kare tęczówki zerknęły na nią z pobłażeniem, a ich właściciel przeczesał dłonią swoje gęste włosy.
            - Mamroczesz coś pod nosem gdy gorączkowo nad czymś myślisz.
            Oniemiała już całkowicie. Ale jak to?! - wrzała w myślach, nie będąc w stanie pojąć jego słów. To było zdecydowanie niemożliwe.
            - Wcale że nie gadam sama do siebie! - zaprotestowała głośno, podchodząc bliżej niego z groźną miną, która była jedynie aktem.
            - Nie? A o czym romyślałaś? Niech zgadnę… coś o płaszczeniu i pogrążaniu się przed Ino?
            Sakura w szoku otwierała i zamykała usta, nie wiedząc co powiedzieć. Nie mogła zaprzeczyć, skoro ona, a raczej jej diabelskie alterego gadało samo do siebie i to - o zgrozo! - na głos. Chyba od nowa zacznie rozważać propozycję dobrowolnego zamknięcia się w zakładzie psychiatrycznym, do czego ma już duże predyspozycje.
            - Co jeszcze słyszałeś? - spytała z miną zbitego kota.
            - A widzisz, jednak miałem rację - parsknął śmiechem, spoglądając na nią z wyższością.
            - Co mówiłam?
            Zrobiła jeszcze kilka kroków ku niemu, nie odrywając spojrzenia od jego enigmatycznych tęczówek. Domagała się ujawnienia informacji odnośnie tego, co mówiło jej cholerne alterego, z którym właśnie toczyła wewnętrzną wojnę.
            - To, co ci powiedziałem - odparł nieprzejęty jej chwilowo dziecinnym zachowaniem.
            - Powiedziałeś również znowu, czyli już wcześniej coś mówiłam - zauważyła słusznie, obawiając się tego, co mógł przez przypadek usłyszeć.
            Oj biada jej, biada, jeśli usłyszał coś, co powinno zostać tylko i wyłącznie dla niej. No i ewentualnie Ino i nowo poznanej znajomej, której dość sporo wypaplała bez powodu. A jeszcze chwilę temu myślała, że już nigdy nie pogrąży się bardziej niż z pytaniem o Ayanami, a tu ci proszę, niespodzinka. Istna wisienka na najwyższym piętrze tortu.
            - Jakbyś rzuciła coś godnego uwagi, na pewno już byś o tym wiedziała - powiedział cynicznie.
            Uczucie ogromnej ulgi przeszyło jej ciało. Przynajmniej jakiś pozytyw. Ale zdecydowanie musi się oduczyć mówienia samej do siebie, gdyż to zdecydowanie nie służyło jej zbyt dobrze. Nagle poczuła strach - a co jeśli Sasuke usłyszałby, jak mamrocze tak sama do siebie o jego torsie? Coś czuła, że wtedy musiałaby pakować manatki i wyprowadzić się na co najmniej drugi kontynent, by tylko ukryć przed nim swój wstyd. Chociaż może Arktyka byłaby lepszym rozwiązeniem. Brak praktycznie jakiejkolwiek cywilizacji zdecydowanie ułatwiłby jej życie.
            - Po za tym czego się tak boisz? Chyba nie swoich zbereźnych myśli?
            Znowu.
            Znowu czuła jak się czerwieni.
            I przez kogo? Uchihę Sasuke we własnej osobie - śmiech na sali.
            - Czerwienisz się.
            Brawo za spostrzegawczość!
            - Wcale, że nie! - zaprotestowała, marszcząc groźnie brwi i palcem uderzając w jego klatkę piersiową. - Nie czerwienię się - dodała z naburmuszoną miną, chcąc jak najszybciej postawić na swoim.
            Cichy śmiech wydobył się z jego krtani.
            - Zaprzeczasz samej sobie.
            Słysząc jego słowa, wydęła policzki jeszcze bardziej, po czym uniosła głowę wysoko, zatapiając się w otchłani jego spojrzenia.
            - Już to dzisiaj słyszałam - burknęła, przypominając sobie swoją rozmowę z Temari nad brzegiem jeziora. I dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak blisko siebie ponownie się znajdują. Znowu dzieliły ich zaledwie milimetry i tym razem nie wymieniali się ciosami. Teraz sytuacja była niemal odzwiercedleniem ich prawie-pocałunku sprzed zaledwie kilku dni na parkingu przed akademikiem.
            Nie wiedząc nawet kiedy, Sasuke zrobił jeszcze pół kroku w przód, nie odwracając ani na moment spojrzenia od jej oczu, uśmiechu, a nawet dorodnych rumieńców, które nadal kwitły na jej twarzy.
            I już po chwili uniósł delikatnie jej podbródek. Dostrzegając, jak lustruje go uważnie, a przede wszystkim nie protestuje...
            Pocałował ją.
            Pocałował delikatnie, a ona pogłębiła jeszcze bardziej ten pocałunek, wprowadzając ich języki w ognisty taniec rozkoszy. Była w niebie!
            Gdyby nie była sobą, zastanawiałaby się, co ją opętało. Ale w tej sytuacji odpowiedź była prosta - jej  a l t e r e g o .
            Nie zraziła się nawet, gdy ręce z nadal ubranymi rękawicami zawiesiła na jego szyi, a on złapał ją w pasie, przyciskając mocniej do siebie.
            Całowała go bez żadnych obaw czy też skrupułów, kompletnie zapominając o otaczającym ją świecie. Również o jego nazwisku.
            A gdy tylko ich usta złączyły się ze sobą, poczuła - znowu! - to przyjemne uczucie w brzuchu, jakby zalęgło się w nim stado motyli, które jak na złość właśnie zaczęły telepać swoimi małymi skrzydełkami. Z każdą kolejną wymianą śliny robiło jej się coraz to goręcej - pożądanie zaczynało ją rozpalać a nawet wypalać od środka. Przygryzła subtelnie jego wargę pomiędzy niezliczonym pocałunkiem, nie myśląc o niczym innym jak o tej chwili.
            Chwila, która tym razem została przerwana przez zaledwie trzysekundowy dzwonek, jaki wydobył się z jej telefonu.
            Sakura wybudzona z nirwany otworzyła pośpiesznie powieki spoglądając w szoku na kruczowłosego, w którego objęciach się znajdowała. Czuła się, jakby wraz z monotomną melodią dzwonka, ktoś chwycił ją mocno za nogi i z całej siły wyszarpał ją z siódmego kręgu nieba. Kupidyn, puszyste chmurki, amorki, herubiny, fanfary - wszystko zniknęło tak szybko, jak się pojawiło.
Zatrzymała się w połowie kolejnego pocałunku, a gdy tylko zorientowała się, że nadal delikatnie przygryza jego wargę, wyswobodziła się bez najmniejszego problemu z jego objęć.
            Zrobiła dwa kroki do tyłu, otwierając usta co chwilę, aczkolwiek żadne słowo się z nich nie wydobyło; jedynie sam bełkot.
            Sasuke również milczał. Tak samo jak ona, nie wiedział zbytnio, co powiedzieć.
            Zresztą czy słowa były potrzebne?
            - J… a… - wydukała jak upośledzona, ale już po chwili potrząsnęła głową, przeklinając srogo w myślach  siebie i swoje przeklęte alterego, libido i niepohamowane pożądanie koncentrujące się na brunecie.
            - Nie - wypaliła nagle, tym razem już ze stanowczością.
            Nie potrafiła wyjaśnić, co to miało oznaczać “Nie” na pocałunek? “Nie” na jego objęcia, którymi i ona go obdarzała? “Nie” na zakochanie? Dawno już nie miała takiego mętliku w głowie.
            Nadmiar emocji zaczynał ciążyć jej jak kilkutonowy głaz.
Dotarło do niej wreszcie, jak bardzo myliła sie ostatnimi czasy. Tak bardzo, jak odrzucała od siebie tę irracjonalną myśl, tak bardzo prawda kolała oczy - zakochiwała się w nim i to po uszy. I za wszelką cenę musiała stumić w sobie te uczucia, jesli nie chciała zaznać kolejnego upadku.
            Chcąc odetchnąć, a zarazem ogarnąć siebie i chaotyczne emocje, wycofała się, na odchodne zabierając paczuszkę z apteki i swoją torebkę. Wybiegła tak po prostu, pozostawiając go samego w siłowni. Nie odważyła się nawet spojrzeć na niego, gdyż miała przeczucie, że Sasuke znowu zedrze z niej wszystko, co posiadała jednym tylko przenikliwym spojrzeniem. Nie mogła na to pozwolić.
            Biegła chodnikiem, starając się jak najszybciej oddalić od tego miejsca. Siłownia, która jeszcze chwilę temu była jej azylem, bezpowrotnie straciła ten przywilej. W obecnej chwili miejsce to było napiętnowane czynem, który za wszelką cenę chciała wymazać z pamięci. To było million razy gorsze, niż sama chęć pocałowania go kilka dni temu. Teraz to wydarzyło się naprawdę. Pocałunek stał się rzeczywistością. Nie zatrzymując się nawet na chwilę, ani też nie odwracając się za siebie, dobiegła do swojego mieszkania ciężko dysząc. Gdy tylko zatrzasnęła za sobą drzwi, nie wiedziała, czy miała wrzeszczeć z frustracji czy skakać ze szcześcia. Coraz bardziej uświadamiała sobie, jak balansuje na skraju swego umysłu, ciągle wahając się między jej postanowieniami i zdrowym rozsądkiem, a emocjami i impulsywnością, wewnętrznymi potrzebami i pragnieniami. Czuła jak jej umysł rozdziera się, dzieli na pół - istne rozdwojenie jaźni. Najgorszy jednak w tym wszystkim był fakt, że zdroworozsądkowa, opanowana Sakura była świadoma występków tej drugiej, która tonęła w spojrzeniu karych oczu, pozwalała prowokować się ich właścicielowi, ba, z pełna wzajemnością i przyjemnością wpijała się w jego usta, gdy wokół latały herubinki.  
            Czym prędzej wyciągneła z zamrażarki pudełko lodów, jakich miała niezliczoną ilość, po czym, jak to miała w zwyczaju, usiadła na podłodze w kuchni zagłębiając dużą łychę w słodkościach. Potrzebowała zamrozić mózg na chwilę, a może na wieki. Może dzięki temu jej umysł zresetuje się, by móc oddzielić dwie walczące w nim świadomości.
            Telefon, któremu stokrotnie dziękowała już za przerwany pocałunek, ponownie wydobył z siebie krótki dźwięk, informujący ją o kolejnej wiadomości tekstowej.
            Z ustami wypełnionymi lodami truskawkowymi, zaczęła szperać w swojej torbie w poszukiwaniu komórki.
            Niezrozumiały bełkot wydobył się z jej krtani, gdy jej dłoń zakleszczyła się na starodawnym telefonie. Tuż po wyciągnięciu go, przeczytała dwie wiadomości, jakie napisała do niej Ino. Pierwsza zdecydowanie była odpowiedzialna za przerwanie pocałunku z Sasuke i pytała ją, czy plany na wieczór są nadal aktualne. Druga natomiast dopiero co nadeszła i poganiała ją do odpowiedzi. Bez zastanowienia odpisała Ino pozytywnie - zdecydowanie potrzebowała babskiego wieczoru. Zachłannie zjadła jeszcze kilka łyżek lodów, po czym odłożyła je do zamrażarki, gdy tylko mózg wydał jej się wystarczająco zamarznięty.
            Widząc pocztę na blacie, którą położyła tam kilka dni temu, westchnęła ciężko.
            - Rachunki, rachunki i jeszcze raz rachunki - mruknęła z niezadowoleniem, przeglądając koperty, co jej właśnie przypomniało, że miała jeszcze inne problemy na głowie oprócz Miyaviego i Sasuke. Rok akademicki się kończy, co oznacza, że kawiarnia na dniach też zostanie zamknięta, więc chcąc nie chcąc musiała zacząć szukać nowej pracy. Do rodziców nie chce wracać i na pewno nie wróci, nie chcąc sprawiać im większych problemów finansowych.
            Chcąc jakoś zapełnić sobie czas, zanim Ino do niej przyjdzie, wzięła się za sprzatąnie, co by tylko nie myśleć o kruczowłosym studencie. I, o dziwo, poskutkowało. Ale pojawił się inny problem - ktoś inny zaprzątnął jej myśli…


            Z mieszanymi uczuciami rozglądała się po kilkudziesięciu budynkach głównego kampusu uniwersytetu Kyoto. Ściskając mocno na piersi teczkę wypełnioną świadectwami, certyfikatami, a także innymi dokumentami, jakie były jej potrzebne dzisiejszego dnia, kroczyła za czerwonymi strzałkami, które kierowały ją Bóg wie gdzie. W oficjalnym liście, jaki dostała prawie miesiąc temu,  było jedyne napisane, że ma zjawić się na indukcji na głównym kampusie w bibliotece, a strzałki zaprowadzą  ją w odpowiednie miejsce. Na ślepo błądziła od budynku do budynku, szukając jakiejś dokładnej informacji. Nie pogardziłaby również recepcją, gdzie akutalnie ktośb się znajdował! Gdzie nie zajrzała, tam biurko było opustoszałe. Gdyby nie pałętający się wszędzie studenci, pomyślałaby, że miejsce jest kompletnie opuszczone. Pomimo iż daleko było mu do miana ‘opustoszały’, nadal nie natknęła się na żadną osobę przypominającą wykładowcę czy nawet pracownika uniwersytetu. Albo była ślepa, albo wszyscy się przed nią specjalnie poukrywali. Innego wytłumaczenia zresztą nie widziała. Zdystansowanymi tęczówkami lustrowała nieznane sobie twarze, zastanawiając się, czy chociaż z jedną z tych osób będzie na pierwszym roku medycyny.
            Próbując nadal iść krokiem strzałek porozwieszanych gdzie się tylko da, stanęła nagle na rozdrożu, rozmyślając, którą drogę powinna obrać. Nie było wyraźnych drogowzkazów, oprócz trzech irytujących strzałek, a każda z nich wskazywała na inny kierunek.
            Rozdrażniona już szukaniem igły w stogu ściana, wsadziła teczkę pod pachę i zaczęła grzebać w luźnej torbie, jaką miała przewieszoną przez ramię, w poszukiwaniu listu z uniwersytetu. Ten świat zaczynał pomału wydawać się jej zdecydowanie za wielki.
            - Gdzie do cholery jesteś? - warknęła do torby, kartkując stertę bezwartowściowych papierów, których zdecydowanie od dawna już nie powinno tam być. Listu nie znalazła, ale za to natknęła się na małą mapę kampusu. Była świcie przekonana, że zostawiła ja na biurku. Rozłożyła skrupulatnie poskładaną mapę, dziękując w duchu, iż wiatr nie był dziś tak upierdliwy jak ostatnimi dniami. Zaczęła taksować ilustrowane budynki, szukając tego upragnionego napisu “biblioteka”.
            - Zagubiona? - zagaił nieznajomy męski głos.
            Sakura uniosła głowę do góry, spoglądając bezpośrednio w czekoladowe oczy. Nieznajomy był wyższy od niej conajmniej o dwie głowy, co akurat nie było dla niej wielkim zaskoczeniem. W końcu każdy był wyższy od niej. A to ci niespodzianka.
            - Nie - skłamała, chowając mapę z powrotem do torby.
            Blondyn zaśmiał się głośno, a w jego policzkach pojawiły się małe, urocze dołeczki, których pewnie nie jedna dziewczyna mu zazdrościła.
            - Każdy nowy tak mówi - skwitował bez problemu, nie będąc w ogóle urażony jej kłamstwem. - Tak samo jak każdy musi zarejestrować się w bibliotece. Tam - mruknął zachodząc ją od tyłu i układając swoje dłonie na jej ramionach. Obrócił ją subtelnie o dziewięćdziesiąt stopni, po czym wskazał na duży szklany budynek, przed którym stała pokaźna kolejka.
            - No chyba sobie żartujecie - westchnęła ciężko. Na kilkugodzinne stanie zdecydowanie nie była przygotowana. Ale jak mus to mus. Żałowała jedynie, że nie wzięła ze sobą żadnej książki.
            - Są sposoby na obejście kolejki - powiedział nagle nieznajomy, ściągając dłonie z jej ramion.
            Zdziwiona zerknęła na niego przez ramię, wątpiąc w jego słowa.
            - Jestem cierpliwa - odparła ze spokojem, biorąc ponownie teczkę do dwóch rąk, a następnie skierowała się na koniec kolejki. Ponownie skłamała, ale jakoś w żaden sposób jej to nie przeszkadzało. Aż dziwiła się samej sobie, że poszło jej to tak łatwo. Zresztą wśród tłumu, gdzie wszyscy byli dla niej obcy, takie kłamstwo było zwykłą błahostką. Z drugiej jednak strony przy Ino na pewno by to nie przeszło.
            Nieznajomy poszedł jej krokiem, stając po chwili pomiędzy nią a sąsiadującym budynkiem.
            - A ja niezbyt, rok temu świra można było tu dostać - powiedział z rozbawieniem. - Akiyama Hachiro - oznajmił, spoglądając na nią z szerokim uśmiechem, ponownie ukazując światu swoje dołeczki.
            Przyjrzała mu się uważnie, bez skrępowania stwierdzając, że jest przystojny. Roztrzepane blond włosy, czekoladowe oczy, dołeczki w policzkach przy każdym uśmiechu. I czego chcieć więcej?
            - Haruno Sakura - przywitała się, również unosząc oba kąciki ust.
            - Jak już wspomniałem, nie jestem cierpliwą osobą, więc nie będę owijał w bawełnę. Umów się ze mną.
            Sakura spojrzała na niego zszokowana, czując jak pomału zaczyna tracić grunt pod nogami.
            - Co proszę? - spytała z nutką śmiechu w swym głosie.
            Hachiro również się zaśmiał.
            - Założyłem się z kolegami - wyjaśnił pokrótce, na co Sakura jeszcze bardziej zaczęła chichrać się pod nosem. Musiała przyznać, że takiego rozpoczęcia dnia jak najbardziej się nie spodziewała. Jej współlokatorka o imieniu Lily na pewno podzieli jej reakcję, gdy tylko dowie się o całym zajściu.
            - Ach tak, ja niestety mam już inne plany na wieczór - odpowiedziała, tym razem zgodnie prawdą. Lily od wczorajszego dnia trajkotała jak najęta, że muszą dziś gdzieś wyjść, by móc w istnie szaleńczy sposób rozpocząc życie studenckie. A taka okazja zdaża się tylko raz w życiu, gdyż żadna z nich nie zamierzała być wiecznym nudziarskim studentem.
            - Panno Haruno, ranisz moje uczucia - udał urażonego, łapiąc się za serce.
            Ponowny chichot wydobył się z jej krtani.
            - Współlokatorka mnie zabije, jeśli ją wykiwam. Wierz mi, ona jest straszna - zaśmiała się przeciągając ostatnie słowo.
            - Hachiro - rozgrzmiał niespodziewanie chłodny, enigmatyczny baryton gdzieś z oddali.
            Zaintrygowana Sakura zaczęła lustrować najbliższą okolicję w poszukiwaniu właściciela owego głosu. Ale nikogo nie była w stanie dostrzec.
            Akiyama pożegnał się z nią, będąc nagle w pośpiechu i zaczął oddalać się w znanym tylko sobie kierunku. Lecz nie wiedział, iż szmaragdowe tęczówki bacznie się mu przyglądały, obserwując niemal każdy jego ruch. Hachiro przemierzał pomiędzy nowymi studentami, idąc w stronę budynku po jej przeciwległej stronie. Po chwili skierował swe kroki na betonowe schody, które zaprowadziły go na podwyższony taras.
            Wtedy Sakura po raz pierwszy spotkała się z bladoniebieskimi tęczówkami, jakie uważnie lustrowały jej osobę. Hachiro zaczął nerwowo mówić coś do nieznajomego szatyna, którego wzrok ani na chwilę nie opuścił Haruno. Ku zdziwieniu, kolega Akiyamy nie odezwał się do niego ani razu. Ba! Nawet na niego nie spojrzał. Przytaknąć też nie przytaknął. Jedynie opierał się o barierkę, a czarna dopasowana koszulka tylko podkreślała jego niespotykane oczy.
            Czując na sobie jego przenikliwe spojrzenie, starała się uciec gdzieś wzrokiem, ale nadaremnie... za każdym razem jakaś wewnętrzna siła zmuszała ją do ponownego spojrzenia na niego. Nieznajomy po chwili wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, po czym jeden z nich znalazł się w jego ustach. Te cztery minuty wydawały jej się trwać w nieskończoność, a wszystko przez parę praktycznie przeźroczystych oczu. Wraz z wyrzuceniem kiepa przez barierkę, nieznajomy po raz pierwszy przymknął powieki, a tuż po zaledwie sekundzie wyprostował się. I rzucając jej ostatnie spojrzenie, zaczął oddalać sie wraz z Hachiro w głąb budynku.


            - Trochę tu tłoczno - powiedziała Sakura, przepychając się przez tłum ludzi w barze. Nie spodziewała się, że w Kyoto kluby były aż tak przepełnione.
            - Przyzwyczaisz się - sparowała roześmiana Lily, ciągnąc nową współlokatorkę za rękę ku barze z zamiarem zakupienia alkoholu. - A co, w Konoha bawiliście się słabiej? - spytała zadziornie, spoglądajac na nią przez ramię.
            Sakura parsknęła śmiechem, wracając pamięcią do jej nocnych wyjść z Ino. Państwo Haruno nigdy nie byli zadowoleni, gdy ich córka wracała nad ranem pod wpływem alkoholu. Jednak widzieli pocieszenie w towarzystwie Ino; przynajmniej mieli pewność, że Sakurze nic się nie stanie. Jednak tak naprawdę nigdy nie wiedzieli, co ich córka wyprawiała ze swoją przyjaciółką.
            - Zabawa była taka sama, tylko ludzi mniej - odpowiedzieła, uśmiechając się do niej zuchwale.
            Konoha w porównaniu do Kyoto była małą, zapyziałą miejscowością, w której kompletnie nic się nie działo. Nic dziwnego, że prawie nikt nie słyszał o mieście z jakiego się wywodziła, ale akurat to nie było dla niej zdziwieniem, a wręcz okazało się wybawieniem. Mogła stać się kim tylko chciała i zamierzała to wykorzystać.
            Tego wieczoru wraz z Lily piły drinka za drinkiem podczas skocznych tańców na środku parkietu. Och, ile Sakura dałaby wtedy, by Ino mogła jej towarzyszyć! W końcu kiedyś były niemalże nierozłączne, a teraz pomału zaczynały się od siebie oddalać.
            Z promienistym uśmiechem na twarzy, odłączyła się od Lily, po raz enty kierując się w stronę baru. Tym razem nadeszła jej kolej na kupienie nowych drinków, shotów czy czegokolwiek do picia. Bez problemów przecisnęła się przez tłum spoconych imprezowiczów, by móc wreszcie stanąć twarzą w twarz z osobami próbującymi dobić się do barmana. Ludzie przekrzykiwali się nawzajem, jednak muzyka i tak górowała nad nimi, powodując, iż zaledwie co czwarte słowo było słyszalne.
Sakura przygryzła subtelnie dolną wargę, obmyślając najszybszy sposób na przedostanie się bliżej blatu. Lecz nie było nic bardziej irytującego od głośnych studencików - nabuzowanych testosteronem, wszczynających burd podczas zamówiania alkoholu. Różowowłosa dziewczyna nawet już wiedziała, dlaczego Lily była aż tak niechętna do kupowania alkoholu za każdym razem, gdy była jej kolej. Ale ona sobie poradzi, zresztą za bardzo nie miała innego wyjścia.
Ni stąd, ni z owąd, ujrzała przed swym nosem otwartą butelkę wody.
- Spragniona? - spytał kolejny nieznajomy mężczyzna dzisiejszego dnia.
Sakura uniosła brew, a następnie przytaknęła i niepewnie wzięła odkręconą butelkę. Nie było tajemnicą, że na takich imprezach nic nie było zakorkowane. A wszystko po to by uniknąć walających się tysięcy nakrętek na podłodze. Dla ekipy sprzątającej były one istną gehenną.
Jednak nim zdążyła upić chociaż łyk chłodnej cieczy, ktoś wyrwał jej ją z ręki.
- Hej! - zaprotestowała głośno, ale i tak jej głos został stłumiony przez głośną klubową muzykę.
Nie wiedziała nawet, co się dzieje, gdy tuż przed nią niespodziewanie wyrosła jeszcze jedna osoba w czarnych spodniach i koszuli. Skąd brali się ci wszyscy ludzie? Pojawiali się z nikąd. Nagle dostrzegła bryźnięcie wody, cokolwiek miało to znaczyć.
Facet od wyrywania butelek niespodziewanie szarpnął ją mocno za ramię i odciągnął od mokrego już pana je podającego. Sakura, zdezorientowana, dopiero po kilku kolejnych krokach i niepewnym zerknięciu na towarzysza, zorientowałą się, że był on tym samym typkiem, który towarzyszył Hachiru i uparcie wwiercał w nią spojrzenie błękintnych tęczówek.
- Hej! - zaoponowała ponownie, a kiedy nie zauważyła żadnej reakcji, powtórzyła: - Hej! Mówię do ciebie!
Ku jej zdziwieniu znajomy Hachiru spojrzał na nią karcąco przez ramię chłodnym spojrzeniem, nie przestając przedzierać się z nią przez bawiących się studentów na drugą stronę klubu. Mężczyzna wydawał się być głuchym na jej krzyki i wrzaski, a jego uścisk na ramieniu jeszcze bardziej zaczynał się zacieśniać.
Wreszcie po przedarciu się przez pokaźny tłum, puścił ją, gdy tylko znaleźli się tuż przy drugim barze. Sakura zaczęła pocierać swoje ramie, na którym został wyraźny ślad po jego dłoni. Ze zrozumiałych powodów kotłowała się w niej złość. Już zamierzała ponownie krzyczeć, domagajać się odpowiedzi, co to wszystko miało znaczyć, gdy ktoś ją uprzedził.
            - Ooo! To ty! - powiedział Akiyama stojący za barem. - Sakura, tak?
            - Nalej jej coś, co nie zawiera narkotyku - oznajmił srogo nieznajomy, a następnie zaczął ot tak się oddalać.
            Sakura zmarszczyła gniewnie brwi chcąc podażyć jego krokiem, lecz dłoń Hachiru powstrzymała ją przed tym czynem. Spojrzała z wyrzutem na nowego znajomego, który jedynie pokręcił głową. Jego wyraz twarzy wyraźnie mówił, by za nim nie szła. Skonfundowana całym zajściem, ponownie przeniosła szmaragdowe tęczówki na oddalającego się szatyna. Postać nieznajomego wyraźnie ją zaintrygowała i nie wiedziała czemu, ale chciała być bliżej niego. Ta jego aura i to niesamowite bladoniebieskie spojrzenie, jakim właśnie ponownie spojrzał na nią przez ramię.


            Słysząc głośne pukanie do drzwi, powieki Sakury rozszerzyły się gwałtownie. Pośpiesznie zakręciła kurki ciepłej wody, jaka strumieniami spływała po jej ciele i wyszła spod prysznica opatulając się starym, lekko przetartym w kilku miejscach ręcznikiem. Wybiegła z łazienki, zostawiając na podłodze mokre ślady, po czym otworzyła drzwi frontowe, gdzie, tak jak się spodziewała, zastała przyjaciółkę.
            - Boże, wyglądasz jak trup! - powiedziała na wstępie Ino, robiąc z wrażenia aż krok w tył.
            Sakura westchnęła ciężko, zastanawiając się, co ją bardziej wymęczyło: wspominki z pierwszego spotkania z Miyavim czy też może namiętny pocałunek z Sasuke.
            - Daj mi chwilę, ogarnę się tylko i ci wszystko opowiem - odparła otwierając szerzej drzwi i wpuszczając blondynkę do środka. Chociaż tak naprawdę nie była do końca pewna co takiego zamierzała jej powiedzieć. Myśl, iż wyjawi przyjaciółce całą prawdę odnosnie wydarzeń z Kyoto, była bardziej niż surrealistyczna. A informacje o jej popołudniu z Uchihą nawet nie mieściły się w żadnej skali. Zresztą wtedy bez wątpienia potwierdziłaby przypuszczenia Ino, a ta w akcie pomocy przyjaciółki zrobiłaby to, co zapowiedziała - wrzuciłaby ją do psychiatryka o zaostrzonym rygorze. Pomimo że niejednokrotnie w momencie desperacji czy też czystej głupoty myślała o tym, to raczej takiej przyszłości by sobie nie życzyła. Co jak co, ale życie w czterych białych ścianach dwa na dwa rnie mogło byc czymś przyjemnym. I jeszcze ten kaftan! Na samo myślenie o tym, Sakurę przeszły zimne dreszcze.
            - Chwilka - powtórzyła żwawo, chcąc uporządkować jakoś rozmyślania z dzisiejszego dnia i z rozpoczęcia edukacji w Kyoto.
            Ino pokręciła głową, czując jak ciekawość pomału zaczyna zżerać ją od środka. Gdy tylko weszła do mieszkania przyszłej pani doktor, przystanęła w miejscu lustrując zdziwionymi tęczówkami całe wnętrze. Widząc kompletnie czyste lokum, w którym nie można dostrzec ani grama kurzu, okruszka, opakowania po zużytym batoniku, nie potrafiła okiełznać dziwnego uczucia, jakie się w niej nagle pojawiło. Coś było bardzo nie tak: z tym miejscem i z jej przyjaciółką.
            - Z tobą naprawdę robi się coraz to gorzej widzę. Diabeł w ciebie wstąpił? - spytała Ino, przenosząc swoje zdziwione spojrzenie na Haruno.
            - Gorzej - mruknęła Sakura, poprawiając ręcznik na pięrsiach i zaraz pośpiesznie wróciła do łazienki, gdzie zarzuciła na siebie wcześniej przygotowane luźne ciuchy. Wredne alterego, którego miała serdecznie dość, ponownie zaczęło szeptać do jej wewnętrzego ucha. Tym razem jednak skupiło się na pytaniu blondynki, odpowiadając zwyczajnie: miłość, miłość w ciebie wstąpiła.
            Grymaśnie naciągnęła na siebie biały podkoszulek i susząc ręcznikiem włosy wyszła z łazienki. Lecz nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Ino rzuciła jej się z piskiem szczęścia na szyję.
            - Czemu nic nie mówiłaś?! - krzyknęła wyraźnie podniecona blondynka.
            Sakura oniemiała, nie mając żadnego pojęcia, o czym ona mówi. Gdyby jeszcze mówiła z przerażeniem w głosie, to mogłaby się domyślać, ale ten jej radosny głosik i szeroki uśmiech na twarzy konfundowały Haruno jeszcze bardziej.
            - O czym ty bredzisz? - wypaliła od razu, próbując wydostać się z objęć Yamanaki.
            - Jak to o czym?! - oburzyła się, puszczajac przyjaciółkę i cofając się kawałek. - O tym! - sparowała, machając Sakurze przed nosem otwartą kopertą.
            Brew różowowłosej dziewczyny uniosła się delikatnie, nadal nie wiedząc, o co jej chodzi.
            - Inazuma! - pisnęła ponownie Ino, nadal nie potrafiąc stłumić w sobie ekscytacji.
            Owa nazwa nie była Sakurze nieznana, gdyż właśnie tak nazywał się popularny japoński festiwal muzyczny. Festiwal, na który zawsze chciała pojechać, ale ze względu na brak środków finansowych, nie było to możliwe. Dlatego też kilka tygodni temu, gdy tylko zobaczyła w gazecie konkurs, w którym można było wygrać dwa bilety, bez zastanowienia wypełniła formulaż i odesłała.
            Nagle jarzeniówka zaświeciła się nad jej głową, olśniewając ją w sprawie rozradowania przyjaciółki.
            - Tylko nie mów mi, że… - urwała, nie będąc w stanie nawet dokończyć zdania. Chcąc mieć pewność, że sie nie myli, czym prędzej wyrwała otwartą kopertę z dłoni Yamanaki. Wyciągając ze środka dwa bilety, zaniemówiła. Nie spodziewała się, że je wygra i to tak bez większego wysiłku! Tym razem to ona rzuciła się na szyję Ino piszcząc ze szcześcia. Ciężko było jej uwierzyć, że w ten weekend pojedzie na Inazume.
            - Jedziemy! - krzyknęła podekscytowana Sakura, a parszywy humor chwilowo jej minął. Nie było nawet mowy, by jechała z kimś innym. Od zawsze marzyła, by akurat tam pojawić się ze swoją najlepszą przyjaciółką. I tego postanowienia zamierzała trzymać się do samego końca.
            Oczywiście Ino nie zaprotestowała. Zresztą w owej sytuacji jakikolwiek protest z jej strony zostałby obalony i wyśmiany przez Sakurę. Nie było na świecie ani jednej rzeczy, która niepozwoliłaby blondynce jechać.
            - No to mamy co świętować - uśmiechnęła się zadziornie Yamanaka, wyciągając z torebki butelkę wina różanego.
            Sakura parsknęła pod nosem śmiechem.
            - Sesja jak zwykle nie ucieknie - skwitowała, kierując się do małego aneksu kuchennego z zamiarem wyciągnięcia dwóch szklanek. Tak jak przypuszczała wcześniej, tak też się skończyło - nauka na sesję poszła w odstawkę.
            Tuż po podaniu Ino dwóch zwykłych szlanek, ta rozlała do nich alkoholu.
            - Festiwal festiwalem, ale… - zagaiła blondynka, siadając po turecku na łóżku i bez przerwy przyglądając się uważnie przyjaciółce. - Ten wykład był o tobie, prawda?
            Sakura słysząc owe pytanie, zachłysnęła się alkoholem. Co jak co, ale Ino zawsze miała to swoje wyczucie, a jej pytania czasami powalały człowieka bardziej niż nie-inteligentna rozmowa z Naruto. Dziennikarska strona Yamanaki z każdym dniem zaczynała być coraz to bardziej widoczna. Ale Sakura nadal nie wiedziała, jak ma to odbierać. Niby to dobrze, lecz z drugiej strony, jeśli częściej będzie zadawać swoje pytania i coraz to bardziej drążyć temat, nie wie, czy zbyt długo wytrzyma. W końcu ile można?
            W dodatku przez całe zamieszanie z Sasuke zapomniała, od czego to wszystko się zaczęło. Wykład. Oj, coś czuła, że będzie musiała jutro złożyć wizytę w gabinecie Tsunade, prosząc o jakieś wyjaśnienia. Niby kto dał im prawo do wykorzystywania jej sprawy na wykładzie. Bo jeśli dobrze pamiętała, to nikt ją o zdanie nie pytał.
            Przygryzła w nerwach dolną wargę, po czym przytaknęła.
            - Chyba nie trudno było się domyśleć - powiedziała grymaśnie.
            Ino obdarzyła ją czułym uśmiechem.
            - Domyśliłam się tylko dlatego, że wiedziałam, co tam się wydarzyło. I nie trudno było mi połączyć fakty, zwłaszcza po tym, jak wyszłaś z auli - wyjaśniła, a blady uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Zresztą nie masz się o co martwić. Hatake nie powiedział twojego imienia, w dodatku mówił bardzo zagadkowo - dodała, chcąc pocieszyć przyjaciółkę.
            Sakura upiła większy łyk wina, pragnąc, by ten dzień jak najszybciej się skończył. Naprawdę miała go już serdecznie dość, a zapowiadał się tak dobrze…
            - Całowałam się z Uchihą - wypaliła jeszcze bardziej niespodziewanie niż Ino.
            Prawdę mówiąc, Sakura nie dokońca wiedziała, dlaczego to powiedziała. W końcu jeszcze chwilę zapierała się sama w sobie, że nikomu, a zwłaszcza Ino nie powie o tym, co wydarzyło się pomiędzy nią a Uchihą w starej siłowni.
            Oniemiała blondynka wbiła w nią wzrok, zatrzymując szklankę tuż przed ustami.
            - Co powiedziałaś? - zapytała blondynka.
            Sakura widząc, jak jej naczynie jest już puste, chwyciła za stojącą przy łóżku butelkę, z której następnie napiła się alkoholu.
            - Całowałam się z Uchihą - powtórzyła poważnie, spoglądając wzrokiem gdzieś w bok.
            Słysząc wyraźną powagę w głosie przyjaciółki, Ino wstrzymała oddech, a w jej głowie zaroiło się nagle od tysiąca przeróżnych pytań.
            - O kurna - szepnęła, po czym zuchwale opróżniła swoją szklankę. - Całowałaś się z Uchihą - mruknęła, odbierając od niej butelkę. - Chociaż dobrze całuje? - spytała tuż przed wzięciem kilku większych łyków wina. Niebieskie spojrzenie uważnie przyglądało się nadal bladej Sakurze.
Lecz ta milczała, uparcie główkując nad zadanym jej nietrudnym pytaniem. Ale co miała odpowiedzieć? Że tak, wyśmienicie całuje? Wtedy jedynie potwierdziłaby przypuszczenia Ino. I pomimo, iż sama pomału zaczynała się w tym utwierdzać, ciężko było jej jeszcze powiedzieć to na głos. A negatywna odpowiedź odnośnie pocałunku jakoś jej nie pasowała. Akurat w tym wypadku nie za bardzo chciała kłamać. Wręcz przeciwnie, chciała krzyczeć, zrywając sobie przy tym gardło, że całowała się z Uchihą, który wyśmienicie całuje!
- Czyli tak - odpowiedziła za nią Ino, nie słysząc nic oprócz głuchej ciszy przez dłuższy okres czasu. - Ale jak?! - zapytała nagle, nie wierząc temu co właśnie usłyszała.
Sakura wzruszyła ramionami.
- Jakoś tak wyszło - odparła, nie chcąc zbytnio wdrażać się w szczegóły z siłowni, czy też z tego, co wydarzyło się na korytarzu, gdyż wtedy musiałaby opowiedzieć już wszystko. A na to nadal nie miała jeszcze ochoty. Nie wiedziała, czy była gotowa na wdrożenie Ino w dosłownie wszystko, co wydarzyło się w Kyoto pomiędzy nią a Miyavim.
- Iiii? - dopytywała już nieco spokojniej.
- I co? - zapytała Sakura i tym razem butelka ponownie znalazła się w jej posiadaniu.
- I co potem, oczywiście! - odparła obrażona Ino. Przecież to było takie proste pytanie!
- Zwiałam - skwitowała, zaczynając nerwowo się śmiać. - A wszystko przez ciebie! - dodała pośpiesznie, nim Ino ponownie uraczyła ją swoją tezą na temat bardzo prawdopodobnego zakochania się Sakury w Sasuke.
Brwi Yamanaki zmarszczyły się niebezpiecznie ze sobą. Znowu niby wszystko było jej winą. Cudnie.
- Niby czemu przeze mnie?
- Ty to zaczęłaś, gdyby nie twoje irracjonalne przypuszczenia do niczego by nie doszło - mówiła z grymasem na twarzy, starająć się zwalić winę na kogoś innego niż na jej alterego. Kto by jej uwierzył, gdyby powiedziała, że to wszystko przez jej wyimaginowane ja, skoro ona sama ledwo w to wierzyła?
- Chyba miałaś rację, chyba się w nim zakochuje - powiedziała ledwo słyszalnym głosem, wbijając blade tęczówki w sylwetkę przyjaciółki.
Ino zamarła na chwilę, a gdy tylko doszły do niej słowa wypowiedziane przez Sakurę, czym prędzej odebrała jej butelkę i wypiła ją do dna.
- Potrzebujmy więcej alkoholu na tę noc, zdecydowanie - oznajmiła poważnie przeczesując dłonią długie, gęste blond włosy.
- Ja nie mogę się w nim zakochać, Ino. Po prostu nie mogę - zaczęła mówić zdesperowanym głosem, spoglądając na pustą już butelkę. Oj, ile ona by dała, by butelka ponownie była wypełniona alkoholem. - W każdym, ale nie w nim. Przecież to… - urwała, przygryzając dolną wargę.
- Uchiha - dokończyła za nią Yamanaka, doskonale przeczuwając co chciała powiedzieć. Rozumiała jej niechęć do tej rodziny, sama pewnie na jej miejscu także obdarzała by ich takimi a nie innymi uczuciami. Ale akurat w jej przypadku był jeszcze ktoś taki jak Itachi.
- Nie mogę się w nim zakochać, po prostu nie mogę! - krzyknęła nagle Haruno, łapiąc się mocno za włosy.
Ino prychnęła śmiechem.
- Serce nie sługa, nie wybiera - odpowiedziała z rozbawieniem. - Ale gdy wspomniałam kilka dni temu o tym zakochiwaniu się w nim, nie do końca chodziło mi o twoją batalię sądową - wyznała szczerze, a gdy spojrzała na nią para zdziwionych szmaragdowych tęczówek kontynuowała dalej swą wypowiedź: - Sasuke nie jest wylewną osobą i nigdy nią nie był. A przede wszystkim nie jest facetem, który grzecznie chodzi ze swoją dziewczyną ze rękę po mieście czy centrum handlowym. A w życiu. Patrz na Ayanami. Do tej pory nikt nie wie, co ich dokładnie łączyło, ale razem w ciągu dnia rzadko kiedy ktoś ich widział. Czysta zagadka - wyjaśniła, spokojnie wstając z łóżka wraz z pustą butelką.
Sakura oparła się o chłodną ścianę, rozmyślając nad słowami przyjaciółki. Wiedziała, co łączyło Sasuke z Ayanami, w końcu sam jej to powiedział zaledwie kilka godzin temu. Ale nie zamierzała o tym wspominać Ino, z tego co powiedziała wynika, że tylko ona, Sasuke i Ayanami znali prawdę.
- To mnie jakoś mniej interesuje - skłamała, udając niewzruszenie. - Nadal to nie zmienia faktu, że nie mogę się w nim zakochać. Nie i basta - zaakcentowała, uderzając zaciśniętą dłonią o twardy materac.
Ino oparła się o kuchenny blat, lustrując przyjąciółkę złowieszczym spojrzeniem.
- A więc pora na terapię wstrząsową - oznajmiła dumnie.
Usta Sakury rozchyliły się delikatnie. Doskonale wiedziała, na czym polega wspomniana przez nią terapia, a także z jakich aspektów się składa. A wynalazcą tej terapi oczywiście była sama panna Yamanaka, która odmówiła popadania w depresję przez to, że chłopak zwyczajnie rzucił ją z dnia na dzień.
Terapia wstrząsowa Ino składała się z trzech czynników: szalonej zabawy, hektolitrów alkoholu i bezwarunkowego seksu.



Od Autorki i BC: Przyznaję - miałam mały kryzys na początku pisania tego rozdziału. No ale, dałam radę, kopniak w dupę od BC się przydał, gdy kazała mi ogarnąć akcję SS w siłowni :D I tadam!, wyszło jak wyszło :) Muszę podziękować dwóm osobą: Chusteczce i Ann - pierwsza pomogła mi z Temari, druga natomiast z Miyavim ;D Tobie BC zawsze dziękuje! Więc chyba nie muszę się powtarzać, co? :D
            Tak, przyszedł czas na wplatanie w opowiadnie wydarzeń z Kyoto. Krok po kroku, a dojdziemy do rozwiązania wszystkich zagadek i tajemnic :) A wtedy nadejdzie koniec, ale chyba już zbytnio wyjeżdżam w przyszłość :D (Uwierzcie mi, że jeszcze bardzo wiele stron tego opowiadania do momentu rzekomego rozwiązania tajemnic. ;p - BC) Postacie z Kyoto są ważne, a osoba Lily specjalnie dokładnie nie została opisana. Ale to się zmieni przy następnym pojawieniu się jej osoby :)
            Iiii… BC chcesz coś dodać? :D

Od BC: BC chce dodać (a raczej się poodgrażać), że od tego momentu akcja się tak potoczy, że będziecie umierać, ginąć i spdać z krzeseł. :D
I jak ktoś będzie próbował poganiać Redaktor to ma bana. XD
Miku: Hahah okeeej ja na pewno zapamiętam :D Taaa spadnąć z krzeseł to już spadną przy 13’tce, ale ciii… bo ja muszę analizę najpierw napisać. 2 i pół tysia słów do oddania na czwartek a ja mam dopiero 300, brawo, Miku, brawo… No ale po czwartku, można się spodziewać, że procenty przy 13’tce podrosną! :)
BC: Na Wasze (nie)szczęście. :D Serio. Przy zaplanowaniu 12stki i 13stki o wiele bardziej Miku chciała pisać 13, a ja o wiele bardziej chcę to sprawdzić. :D Będzie combooo!
Miku: Dobra, dobra już ciiii…. :D A na koniec jeszcze GIF, pamiętacie jak była wzmianka o Itaśku jeżdżącym w autobusie z turbo? Wygląda to mniej więcej tak:

A teraz Ciaoooo! I do usłyszenia na FB, Chacie, bądź też przy 13’tce :)

BC: I tak będe ich dalej nakręcać. :D Ale bez spoili, bez spoili. ;p
Miku: No ja myślę :P


73 komentarze:

  1. Szczerze mówiąc to myślałam podobnie jak Sasuke, że Sakura bierze te leki, żeby zrobić sobie krzywdę xD no, ale na szczęście to nic wielkiego, uff.. Akcja w siłowni-świetna! Bezwstydna Sakura paradująca w samej bieliźnie-bezbłędna! :D Terapia wstrząsowa powiadasz? Już zacieram rączki!
    Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia z analizą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sasuke miał prawo do pomyślenia wtedy tego co pomyślał :) Oj tam od razu bewstydna, Sas już ją w samym staniku widział :D Ohh będę, będę męczyć analizę jak tylko wrócę do domu z pracy :(

      Usuń
  2. Podobało mi się jak Sakura zdjęła bluzkę przy Sasuke :P Ach i później ten ich pocałunek :D:D:D Rewelacja... ich wymiana ciosów też była bardzo ciekawa i te tabletki uch... biedna Sakura... Rozdział świetny tak szybko go przeczytałam, że aż sama byłam zdziwiona :P Z niecierpliwością czekam na więcej... chce zacząć spadać umierać, ginąć i spadać z krzesełka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym ginięciem to tak nie dosłownie, proszę :D

      Usuń
  3. OMG . O.o to tyle.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie wiem co ty ze mną robisz za pomocą tego bloga kur*wa! Jak tak dalej pójdzie to będę taką samą wariatka jak Sakura.No bo 1.już mówię sama do siebie 2.rozważam włożenie mnie do psychiatrycznego pudelka 3.jestem cholernym pechowcem. Matko-ta sytuacja w siłowni! Na początku siedziałam z otwartymi ustami i tylko szybko czytałam(nigdy w życiu moje oczy tak szybko nie czytały!)żeby trafić na moment jak się będą całowali.Wiedziałam,ze do tego dojdzie,bo już mnie wcześniej zmyliłaś,ale nie tym razem buahahahaha.No i ten...kocham tego bloga.Jest zajebisty.Nie wiem co więcej mam napisać,więc idę spać,bo już 00.30 i łóżko mnie wzywa...Aha,Sasuke, ty napalony zboczeńcu!Bierz się za nią!Do boju kowboju!
    *Jezu,jestem taka zmęczona...nie ponoszę odpowiedzialności za ten komentarz,bo moje palce juz nie wiedzą,co piszą.
    "Ale przecinki potrafi stawiać..."-moje alterego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sakura jeszcze niejednokrotnie będzie rozchwiana emocjonalnie :D Prawdę mówiąc pocałunek początkowo nie miał być tu... ALE no jak już tak się złożyło, to od razu wpadł cały pomysł na następny rozdział, więc Miku upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu :D Ej, ej! Ale kto powiedział, że to Sas będzie się za nią brał ? O.o

      Usuń
  5. Ja juz spadlam z krzesla jak zobaczylam ten gif... hahahahaha nie moge:D
    A tak w ogole to najbardziej z calego rozdzialu (oprocz oczywiscie pocalunku) podobaly mi sie uwaga... wspomnienia:p jakos tak wyobrazilam sobie to wszystko, Sakure jeszcze bez tabletek i sprawy w sadzie, taka radosna, chcaca zawojowac swiat, zakochujaca sie i nie zdajaca sobie sprawy z tego co ja czeka:) mam nadzieje, ze jeszcze troche tych wspomnien sie pojawi, nie moge sie juz doczekac az nas zapoznasz blizej z dawnym Miyavim:> No i oczywiscie jak kazdy czekam na terapie, ktora Sakurze zapowiedziala Ino i mam nadzieje, ze bedzie sie dzialo i zobaczymy Sakure od troche innej strony ]:->
    przepraszam za brak polskich znakow, ale nie mam ich na telefonie...
    Pozdrawiam i zycze weny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gif od Ann :D Akurat mi go przesłała 'ot tak' jak zaczynałam pisać ostatni rozdział i była wzmianka o Itaśku :D Tak, tak wspomnień będzie jeszcze trochę nim dojdziemy do kulminującego punktu opowiadania ;) Ejjj... ale to Ino zapowiedziała terapię Sakurze, a nie na odwrót :D
      Oj tam brakiem polskich znaków nie musisz się przejmować... xd

      Usuń
  6. Cóż pisać ? Tyle słów mi przychodzi na myśl , a nie wiem jak to złożyć w całość...
    Bardzo podobał mi się wątek , gdy Sakura z Temari rozmawiała. Cieszę się, że inna postać również miała swoje 5 minut , które świetnie zostało wykorzystane:) Superman jak najbardziej do Sasuke pasuje, nie ma to tamto hah ! Ten przydomek zostanie mi na wieki wieków w pamięci :D
    S I Ł O W N I A <3 od dziś uwielbiam to słowo ! Pocałunek był genialny czytałam tą scenę z kilka razy , bo nie mogłam uwierzyć, że to się naprawdę dzieje.
    A terapia wstrząsowa Ino na samym końcu mnie powaliła . Tak , że otwarłam buzie baaardzo szeroko i nie mogłam jej zamknąć.
    Co jeszcze mogę napisać ; życzę weny , wiele pomysłów do zrealizowania ,by BC mogła co poprawiać xD i pozdrawiam serdecznie :)
    Inika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś tak Temari pasowała mi do tamtej sceny, zresztą no Sabaku chodziła za mną już od jakiegoś czasu :) Szczerze? Też nie wierzę, że się już pocałowali :D

      Usuń
  7. Rozdział epicki !!! xD Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej zakochuję się w tym opowiadaniu i mam nadzieję, że jak poznamy wszystkie sekrety Sakury to najdzie ciebie wena i przedłużysz akcje tego bloga xD xD

    Ayanami tym razem przegięła ... Chciała się wyżywać na biednej Sakurze dlatego, że ma brata damskiego boksera i dupka w jednym !!!! No ona chyba nie ma wstydu !!!!
    Jestem ciekawa czy ten jej brat jeszcze narobi kłopotów. Czy się spiknie z Miyawim i Madarą. Chociaż podczas czytania tego rozdziału nawiedziło mnie jakieś przeczucie, że leży gdzieś martwy w Konoha o.O.

    Sasuke zaczął dobrze kombinować, że ziółko o jakim mówił Sugietsu to nasza Sakura. Ja myślałam, że Sakura dostała wyrok w zawieszeniu i kuratora !!! A teraz się dowiaduję, że jej jeszcze grozi więzienie o.O O.O
    Z jednej strony już wiem, czemu Ino nie wie wszystkiego. Gdyby się dowiedziała udusiła by eks Sakury. Chociaż mam nadzieję, że Sakura wszystko jej powie. Nie wytrzyma psychicznie na dłuższą metę tego wszystkiego i powinna się Ino wygadać. Już nie wytrzymuje :(

    Wiem co kombinuje Kakashi xD Chce wciągnąć w to wszystko Sasuke, żeby zdekoncentrować Madarę ;D Tylko, że z jego podejściem, że nie ma niesłusznych spraw sądowych może być ciężko ;/ Chociaż myślę, że zmieni zdanie jak pozna historię Sakury i doda do tego swoich wujaszków i Miyaviego ^^

    Temari <3 Ciekawe co ona studiuje?? Może psychologię z jej mądrymi radami XD Coś czuję że będzie jej jeszcze więcej w opowiadaniu xD

    Akcja w siłowni po prostu BOSKA <3 <3
    Nie często można przeczytać o zakłopotanym Sasuke który prawie przeprasza xD XD A później ich mały pojedynek ^^ Cudny. I fakt Sakura ma luki w obronie ;/;/ a uwagi Sasuke były bardzo trafne.
    Pocałunek cudny, szkoda że sms Ino wszsytko przerwał :(
    Jestem bardzo ciekawa na przemyślenia Sasuke po tym pocałunku i po tym jak widział Sakurę w samej bieliźnie xD xD Sakura nigdy nie przestanie go zaskakiwać :)

    Wspomnienia różowłosej z Kyoto bardzo ciekawe. Doskonale widać, że była wtedy inna osobą. Pełną życia, beztroską, troszkę też naiwną. Mam nadzieję, że częściej będziemy czytać o takiej Sakurze xD i jej znajomych, ciekawi mnie co się z nimi stało. czy Miyavi jakoś ich zaszantażował, czy zmanipulował? Już wtedy jej eks otaczała, że tak powiem mroczna aura xD Noi wiedział też, kto dosypuje narkotyków do napojów.

    Czyżby terapia wstrząsowa Ino będzie zastosowana na tym festiwalu ? :) Na początku myślałam, że będzie ona miała coś wspólnego z Sasuke. On najcześciej widział ją jako zagubioną i przestraszoną dziewczynkę.

    Pozdrawiam i nie mogę się już doczekać 13 ;D ;D

    PS. Jak ty to robisz, że potrafisz tak wspaniale pisać, pracowac i studiować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam od razu chciała się na niej wyżyć - w nerwach to tylko przy Sasuke powiedziała :D
      Hah! Tak, tak Sakurze nadal grozi więzienie hihi nie ma tak dobrze ]:-> I masz rację Sakura pomału nie wytrzymuje, gubi się po prostu :)
      Co Temari studiuje? Szczerze? Nie mam jeszcze bladego pojęcia :D No ale masz rację, Temari się jeszcze pojawi, a przynajmniej mam taką nadzieję :)
      No ba, Sakura musi też mieć jakieś wady - a jej luki w obronie wydały mi się najlogiczniejsze w obecnej sytuacji :)
      Przecież Sas już ją widział w samej bieliźnie xD Ale chyba nie za bardzo to wcześniej opisałam haha XD
      Sakura z Kyoto wraz z tamtym towarzystem jeszcze pojawią się niejednokrotnie :) Nie jestem pewna czy w 13'tce coś będzie bo rozdział i tak będzie pękał w szwach no ale zobaczymy jak to wyjdzie :)
      Nieeeeeeee Festiwal w weekend :D Terapia wstrząsowa natomiast zaraz :D
      Co do ps'a... nie mam pojęcia... ale czasami wysiadam psychicznie przy tym wszystkim XD

      Usuń
    2. Ej wtedy miała ręcznik więc się nie liczy :P :P No i jak jej sie koszulka porwała, ale wtedy widział tylko stanik :P
      A teraz paradowała w bieliźnie xD
      Zaraz mówisz?? To ja jestem ciekawa z kim wyląduje w łóżku xD

      Usuń
    3. A wtedy co waliła w samej bieliźnie w worek, a SAs widział ją przez okno? xD
      A z kim wyląduje w łóżku zobaczysz w 13'tce :P

      Usuń
    4. Ale wtedy tylko zerknął a teraz sie przyglądał :D :D

      Usuń
    5. No dobra, dobra, niech ci bedzie :D Teraz jej się bacznie przyglądał oo! XD

      Usuń
    6. Jak łóżko to Sasori :-D! Ja tu czuwam ;-) Byle nie Suigestsu! ;-) hayley <3

      Usuń
  8. Fajny blog. Zresztą wszystkie Twoje opowiadania są ciekawe. Co do poprzedniego z rozdziałów to spodobało mi się to jak Sasuke podczas stosunku do którego tak naprawdę nie doszło powiedział imię Sakury. A sekundę wcześniej sobie pomyślałam: fajnie by było jakby Sas powiedział imię Wisienki :). Ze wczorajszego najbardziej mi zapadł w pamięci długo wyczekiwany pocałunek . Już nie mogę się doczekać następnej części opowiadania. Jakby ten komentarz był napisany z błędami jakimikolwiek to wybacz ale piszę go z komórki . Nie mogę nawet przeczytać całości, bo mi się wszystko może skasować.
    Także pozdrawiam.
    Izuu.

    OdpowiedzUsuń
  9. kurcze rewelacja! REWELACJA! Nie mogę się doczekać pikatniejszej notki ze spotkaniem Sakury i Sasuke. Ahhhh.....
    Jak Ty to robisz, że potrafisz zaciekawić treścią, sytuacją i całą tą otoczką... Jestem pod wrażeniem!
    Annkorn

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam cię,to jedno z najlepszych opowiadań jakie czytam,a co do samego rozdziału to oczywiście czyma w niepewności.poza tym nadal nie mam pomysłu co się stało z życiu Sakury,no nic muszę czekać cierpliwie,pozdrawiam OLA:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. HALO HALO Rinuyo składa raport!!! ;D

    Zacznę moją przemowę od niezawodnego "JA PIERDOLĘ" haha;D
    Mikulino ty moja, jak ja Cię kocham, to nawet ja tego nie umiem opisać<3
    Rozdział pierwsza klasa, zresztą jak każdy inny;* Czytałam jadąc całą noc w autobusie, a powiem Ci, jak nie cierpię czytać w czasie jazdy... ale tego nie umiałam sobie nie odpuścić... NO HELOŁ<3
    Nawet nie wiem od czego zacząć... po prostu poezja;D Sakura naprawdę ma porąbane, zakręcone te swoje lajf, ale przynajmniej duuuużo się dzieje. Ta scena w siłowni... mrrrr miodzie, szczerzyłam się jak głupi do sera<3 Patrzyłam się tylko na boki, czy w tym autobusie ludzie się na mnie dziwnie nie patrzą hehe... musiałam kaptur na głowę założyć ^v^
    Pocałunek był MEGA, ale powiem Ci że... zabrakło mi potem rozważań Saska... myślącego, dlaczego to zrobił, czy mu się podobało, że nigdy wcześniej nie czuł się tak dobrze jak z nią;* brakowało mi tego i mam nadzieję, że w 13'tce coś się o tym pojawi<3
    Wgl to nie mogę się już doczekać tej "terapii wstrząsowej" hahaha ;D Coś mi się wydaje, że tak czy tak Sasek wyląduję z nią w łóżku... chociaż... mógłby to być w najgorszym wypadku Suigetsu hahaha ;D A co, niech Sakurcia zaszaleje! Wgl chcę zobaczyć reakcję Saska, jak Suigetsu mu powie, że Sakura idzie z nim na randkę hahaha umrę ze śmiechu chyba<3 Albo jak zobaczy ją całującą się z kimś innym... istny ARMAGEDON się stanie coś czuję 3:)
    A co to tego festiwalu, to... dlaczego mam przeczucie, że coś się wydarzy i Sakura ze swym Superman'em tam pojedzie? Albo, że on też tam będzie? Kuuurcze, chyba za dużo tutaj rozumuję ;D
    Wgl to Ci powiem też, iż ten pocałunek ich był mega mega, ALE! Pytanie: Dlaczego bardziej podjarałam się wspomnieniem i samym Miyavim? Nie mam pojęcia.^^ On mnie jakoś sam urzekł tutaj...chyba sama bym na niego poleciała... te jego spojrzenie, ahhh wyobrażam to sobie ;33 mrr...xd
    Proszę, napisz coś więcej o ich relacjach, jestem głodna informejszyns;3 Chętnie bym przeczytała o ich pierwszym pocałunku albo coś ten teges haha;3 Ohhh jak ja się jaram<3
    Dobra, tutaj zakończę moje przemyślenia i rozmyślenia. Po prostu... Ja Cię... 愛してる <3<3<3
    Ze zniecierpliwieniem czekam na tą jakże ciekawie się zapowiadającą 13'tkunię!!! ;33 Mam nadzieję, że nie będzie sprawiało Ci większego problemu napisanie jej i że wyjdzie jeszcze w tym miesiącu;* Będę trzymała za Ciebie kochana kciuki i wenki<3 Sayounara <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'Ja pierdolę' zawsze dobre :D
      No już nie słodźmy tak Sasuke i niezapominajmy, że to facet a oni mało co myślą o takich rzeczach XD
      Sukces! Miyavi zdobywa jakieś 'plusy' ;D Udało się hihihi :D
      I tak, tak o relacjach na lini Sakura - Miyavi będzie o wiele więcej :)

      Usuń
    2. Haha w sumie racja - facet zawsze będzie facetem;) Ale jakieś jego przemyślenie by się przydało^^
      Noo serio Ci powiem, Miyavi naprawdę zdobył moją sympatię:) Chcę więcej informejszyns o nim, zaintrygował mnie typ.XD Trzymam Cię za słowo, pisz o nich, pisz;D
      Ale tak z innej beczki... dlaczego mam przeczucie, że Cherry wyląduje z Mysterem Suigetsu w łóżku? haha^^ coś czuję ubaw po pachy będzie;33

      Usuń
    3. Bedzie więcej info odnośnie Miyaviego :) I tak już z każdym rozdziałem, powinno być ich coraz to więcej, chociaż może raz czy drugi sobie odpuszczę :)
      Hah! Nie mam pojęcia czemu masz takie przeczucie :D

      Usuń
    4. Ooo to się cieszę, a wręcz jaram jak dziewica wibratorem;D
      Hehh już straciłam to przeczucie po dłuższym rozumowaniu...xD Teraz kto inny wpadł mi do głowy i czuję, że tym razem trafiłam na właściwy tor^^ Ale czy zgadłam w osobę, która znajdzie się z nią w łóżku... to ci napiszę pod 13'tką w komentarzu;D

      Usuń
  12. Tak tak, wszystko ładnie pięknie - kiski zusamen do kupy SasuSaku - a Ona ucieka jak dziecko?! Pani wielce dorosła.. bla bla... no ja Cię klii ju bo Ty mnie doprowadzasz do szaU!
    Dobra - ogarnęłam się już - coś ja nie kumam tego Miyaviego o.O
    Tutaj taki niby cham, niby prostak, a tak na prawdę to pan drugi Superman ;]
    Ja nie wiem co w tej Twojej głowie się dzieje ;/
    No i coś nie chce mi się wierzyć że Sakura się tak szybko odkochała w Miyavim.
    I tak sobie myślę, że mogła nie raz oberwać od niego po twarzy, mało tego, wydaje mi się, że albo Miyavi ją wrobił w coś okropnego, bo ona w końcu mu się postawiła, albo... nie dobra nie powiem tego, to jest głupie ;] Po prostu wydaje mi się że 'milczenie' Sakury łączy się z czymś o wiele WIELE bardziej poważnym - w końcu nikt od błahostek nie pragnie umierać i nie bierze tabsów od psychiatry.
    Coraz bardziej obawiam się kolejnych rozdziałów, bo sprawiają że mam coraz to większy problem z pozbieraniem się do kupy - obawiam się jednego i mam nadzieję że moje przypuszczenia się nie sprawdzą - oby. Ale wszystkie słowa, myśli i czyny Sakury wywołują u mnie ciary... no i sama czułam motyle w brzuchu jakbym to ja była Sakurą - masakra - zdolniacha z ciebie, żeby tak wspaniale przenosić czytelnika do świata bohaterów.
    Oj Miku- nawet od pisania tego komentarz mam wszędzie ciary - myśli które krążą w mojej głowie są na prawdę pogmatwane;/
    Dobra - koniec, bo jeszcze ja tu zbzikuję...
    Aha.. Sprawa Itachi-Ino... Ciężko mi uwierzyć że to był 'czysty przypadek' że młodszy Uchiha zaczął się spotykać z Yamanaką, ale niech na razie tak pozostanie... chociaż myślę że się tutaj nie mylę.
    No i cóż mogę więcej powiedzieć?
    AAAaaa! wiem co chciałam pwoedzieć ;P
    DO BC redaktor ;]
    Pani szanowna redaktor, nasz wspaniały wybawco od potyczek językowych Mikuliny (dop. wziąŚĆ)
    Szanowna panienko ;] Mamy nie poganiać szanownej kochanej pani bo... BAN !
    To ja Pani szanowna redaktor powiem tak... Jak będzie mi tu mnie podkręcać i podsycać, to popamięta ;P Czy szanowna pani zdaje sobie sprawę jak bardzo jej komentarz w chat boxsie 'szalona zabawa, hektolitry alkoholu i bezwarunkowy seks - to jest to' zadziałał na moją wyobraźnię? No! A tu cwaniara napisała ostatnie słowa rozdziału - no i szanowna pani redaktor nakręca mnie na 13'tkę? A co Pani szanowna myśli że ja szkoły nie mam? Teraz będę szukać spoilerów i innych u pani redaktor, zamiast Pogodno projektować (Pogodno-dzielnica w Szczecinie)
    Tak więc SZANOWNA Pani redaktor - proszę nie podsycać i nie nakręcać, bo ja sesji przez panią nie zdam ;P
    To tyle... i proszę tu bez obrazy Szanowna Pani Miku-cha i Szanowna Pani BC-redaktor ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu nie denerwuj się tak bo ci żyłka pęknie hihihi :D No i wyłapałaś drugiego Supermana YEAH! :D Pytasz co dzieję się w mojej główce? Istny chaos i dość ciężko jest ten bajzel uporządkować :O Miyavi jej nie bił xD To już było powiedziane, nie tak dosłowanie no ale było - po tym jak Sakura dostała od Satoru, była w takim a nie innym stanie bo jeszcze nikt jej nie uderzył wcześniej :D
      Ale o co kaman z tym że ciężko ci uwierzyć że sprawa ITachi-Ino to czysty przypadek? Rozwiń myśl :)
      Hahaha Przekażę BC twoją wiadomość :D No ale nie dramatyzuj, zdasz sesję, trzymam kciuki! :)

      Usuń
    2. Tylko powiedz pani szanownej BC, że to wszystko owiane jest raczej humorystyczną złością ;D
      Sprawa Ino-Itachi. Hmm... ciężko mi na tą chwilę coś więcej stwierdzić, ale dziwi mnie cała sytuacja. Dziewczyna pokroju Ino, raczej nie pasuje do opisu Chikaru. No i to 'wrażenie' wyparte na większej części społeczeństwa... i na akatsuki?
      Nie wiem Mikuś nie wiem... To takie przeczucie, jak Sakura miała na początku gdy dowiedziała się że Ino będzie z nią razem pracować i że Tsunade o tym wiedziała... Ja też myślę że tym razem to ktoś zadziałał w sprawie ItaIno... albo może jego ex nie jest taka święta na jaką może się nam teraz wydać?
      Nie wiem... poczekam na więcej ;D

      Usuń
    3. Mam na myśli że Tsunade być może wiedziała że się znają z dzieciństwa...

      Usuń
    4. Oczywiście, że to jest humorystyczna złość :D Znam cię przecież nie od dziś :D
      Pogmatwałaś z tą InoIta xD Ale będzie więcej o nich xD I Chikaru też się jeszcze pojawi :)

      Usuń
    5. Ty weź sobie wyobraź, co ja mam, jak Miku nagle całkiem-z-dupy-znikąd i znienacka wyjeżdża z jakimś zajebistym pomysłem, który nawet mnie zrzuca z krzesła? :D
      W ogóle to, co ja robię to jeszcze nic, Yoruichisa. :D Jakbyście wiedzieli, co siedzi we łbie Miku a propos fabuły shannaro... GOD! Czasem mój umysł nie ogarnia takich zwrotów akcji. :P

      Lubię robić takie podsycające spoile. :D
      No i generalnie czuję się tak samo jak sprawdzam rozdziały. Nakręcam się i wyobrażam sobie różne cuda podczas planowania rozdziałów z Miku. To dopiero jest hardkor. Ponosi mnie. XD
      W ogóle sprawdzanie jej rozdziałów to takie męki... Oczywiście pod względem tego, że zaczytam się, a potem muszę wracać stronę, bo zapomniałam sprawdzać. XD

      Lubię humorystyczną złość. :)

      Usuń
    6. Aaaa...Teraz wszystko jasne ;]
      Mikuśka! Ty siło nieczysta! Tak sobie ze mną pogrywasz? To wszystko Twoja sprawka? Dobra! Zobaczysz ;] Taki rozdział walne na KDC że Cię poskręca i o! Tyle zostanie z tej twojej analizy ;P
      ach, zemsta jest słodka ;] Muahahaha ]-:>

      Usuń
    7. Odczep się od mojej analizy ! :D Jutro muszę ją oddać no! :D Ale kolejnym rozdziałem na KDC nie pogardzę ;D

      Usuń
  13. Sis !!! Gomene !!! Ale dopiero teraz mam chwilkę aby skomentować Twój wypasiony rozdział ! KYAAA!!! Nareszcie pokazujesz rąbek tajemnicy z przeszłości Sakury, która od samego początku wzbudzała moje wielkie zainteresowanie i tak długo kazałaś nam na to czekać ;> ;> W końcu postanowiłaś nas oświecić i oczywiście włączyłaś w to ciekawość Saska, który z pewnością nie da żyć Sakurze... Będzie się chciał wszystkiego dowiedzieć i mam nadzieję, że przyłoży się aż nad to do "referatu" dla Kakashi'ego :D ah, już widzę... Sasuke na sali rozpraw broni zawzięcie Sakury, która stoi jako oskarżona *____* O i dałaś Temari :D Ciekawe, ciekawe :D Hmm... co to za laska ta Lily ? Powiedz mi Sis ! Nie powiem nikomu :P Sceny z Sasuke i Sakurą zawsze wzbudzają u mnie szeroki uśmiech i opadanie koparki jak oni się kłócą, godzą, całują (?) CAŁUJĄ ?! Właśnie Sis !! Rób więcej takich rzeczy a na pewno padnę na zawał :P :P Ale uwielbiam takie sceny *___* Buahahah chciałabym widzieć minę Ino, gdy dowiedziała się o całowaniu jej najlepszej przyjaciółki z piratem drogowym xD No i nie przekroczyłaś magicznej 40-tki ... Buuuu :P Mam nadzieję, że "13" będzie miała ponad 40 stron :P :P Mysia lubi takie posty ];->
    No nic, idę czytać książkę , by później zacząć 3 tom a potem zabrać się za Twoją pozycję :P Buźka Sis :*************
    A ja nie mam motywacji i oba blogi znowu stoją Chusteczka ma racje.. Brak komentarzy, całkowicie deprymują i zniechęcają do pisania ...
    Do zobaczenia Sis :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sis XD Ten flashback w ogóle nie był zaplanowany wcześniej :P Ale potrzebowałam jakiegoś zapychacza tutaj no i padło na flashback, w końcu trzeba zacząć pokazywać pomału jak to było w Kyoto.
      Wybacz sis ale nie powiem ci kto to Lily oprócz rzeczywistych faktów - współlokatorka Sakury :D Tak, tak Mysia lubi czytać długie posty ja to wiem :D Ale napisanie 40'tu stron nie jest takie proste :P

      Usuń
    2. To zrób kolejny zapychacz i wyjdzie Ci 40-tka :P :P no dobra, chociaż tyle juz wiem :P niemniej jednak czekam na cudowna i długo oczekiwana 13-tke ];->

      Usuń
  14. Oh my GOD!!! Ja się pytam, jak można spieprzyć ot tak po prostu sprzed nosa Sasuke zaraz po pocałunku!!!!! Ach... gdybym to ja była w takiej sytuacji
    Ach tyle tego jest, że sama nie wiem od czego zaczac! na jedno dobrze ze piszesz dlugie rozdzialy ale jak juz przychodzi mi do pisania komentarza to mam problem jak wystartowac. Sprawa z Miyavim nie daje mi spokoju, juz od poczatku wydawal sie jakis taki tajemniczy... powiem ci ze nawet mi sie spodobal taki i nie dziwie ie ze Sakura do niego zaczela lgnac, ale zastanawiam sie o co mu chodzilo wtedy gdy probowal ja najsc w silowni albo ze dalej sie sadził o nią do Sasuke, wtedy mi sie nie podobal. Ale w tym wspomnieniu kurde mial cos w sobie.
    Sakura zaczyna mnie przerazac, nie tyle co samym gadaniem ze sobą, a przez te leki, robi sie troszke psychiczna, jeszcze teraz na impreze, no zobaczymy jak to sie skonczy, ona jeszcze jak cie moge, niech sie puszcza ale Ino niech nie waży się zdradzić Itachi'ego! Hihihi ^^
    Pozdrawiam cieplutko i czekam niecierpliwie na next! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach! No i jak można być taką idiotką żeby brać od kogoś otwarte picie w barze/klubie czy gdziekolwiek indziej! Oj Sakura Sakura...
      Dobrze że pojawił się Miyavi... w tej lepszej wersji :D

      Usuń
    2. Ino nie zdradzi Itaska, nie boj sie :D
      Co do tego otwartego picia, to takie wody i inne butelki to norma by nie miały zakrętek w klubach przynajmniej zagranicznych :) Też mnie to zdziwiło, no ale cóż poradzić :)

      Usuń
  15. Po skończeniu tego rozdziału miałam taki mętlik w głowie, że co chwilę mówiłam na głos sama do siebie "nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę" z kilkanaście razy :D nawet nie umiem powiedzieć, dlaczego :D Czytające ten rozdział to ja już byłam w siódmym niebie, a tak zapowiadacie, co będzie dalej, że ja faktycznie 'będę umierać, ginąć i spadać z krzesła' :D :D :D W końcu się pocałowali!!! Moment, na który czekali chyba wszyscy :D Jak pomyślę co tam dalej może się wydarzyć, aż nie mogę się doczekać :D Rozwaliło mnie mianowicie to: Terapia wstrząsowa Ino składała się z trzech czynników: szalonej zabawy, hektolitrów alkoholu i bezwarunkowego seksu. :D Hahahah, jestem ciekawa, czy tylko Sakura z niej skorzysta (będzie w 13'nastce z kim!!! tak! :D) czy Ino również, przy czym zdradzi Itachiego? :D Wiem, jestem podła snując takie insynuacje :D no ale życie to życie :D powiem Ci, że jestem w 100% zadowolona z tego rozdziału, zaspokoił moją wyobraźnie i myśli :D jestem całkowicie nim "nasycona" :D ale i tak na resztę czekam z niecierpliwością :D Dziękuję Ci za to, że mogę czytać twojego bloga, że trafiłam na Ciebie i że publikujesz coś, co wprawia mnie w stan euforii :D Dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierzyć to nie będziesz jak przeczytasz 13'tke XD Zresztą jak parzę na plan następnego rozdziału to sama nie wierzę hah xD Ooo dawno już nie czytałam, że kogoś nasyciłam rozdziałem, zazwyczaj jest na odwrót :) No i ja dziękuje za takich czytelników ;)

      Usuń
  16. Chciałam skomentować wcześniej, ale nie mogłam znaleźć nawet sekundki by przeczytać ten rozdział. Niestety już jestem, więc piszę :D.
    Mam wrażenie i to dość porządne, że Miyavi jest drugim Sasuke, takie samo zachowanie w wielu sytuacjach i ta ich niezwykła tajemniczość, już wiadomo dlaczego Sakura tak bardzo zauroczyła się Miyavim. Czekam na tą terapię wstrząsową by Ino. Jak ja sobie pomyślę o tym trzecim etapie( bezwarunkowy seks) to już widzę zdziwioną Sakurę leżącą w łóżku z Sasuke :D Kurcze, współczuję Sakurze. Tyle złego się już wydarzyło, a Ona jeszcze dostaję kopniaki od życia. Oby Sakura to wszystko wytrzymała, ale bynajmniej nie w psychiatryku. Raczej z Ino, tylko niech z tą ,,terapią" nie przedawkuję.
    Miku pisz tą swoją analizę i szybko do nas wracaj. Rozdział boski jak zawsze, czekam na 13. Życzę weny i Pozdrawiam
    Yuki-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Analiza prawie napisana! I jak dobrze pójdzie to jeszcze dziś zacznę pisać pierwsze zdania na 13'tke :D

      Usuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak więc, czas na absolutnie spóźnioną, nieogarniętą i w ogóle złą mnie, Przepraaaszam, mam nadzieję, że powody mojej nieobecności już do Ciebie dotarły!

    Mi kiedyś przez tego bloga mózg wysiądzie, próbując jakoś to wszystko poskładać do kupy, I każdy najdrobniejszy szczególik, na który wpadłam to dla mnie małe zwycięstwo. xd W tym rozdziale zaliczyłam całe jedno: Sasuke ogarniający te tabletki dla Sakury. Jak na nie-wiem-dokładnie-ile-ale-całkiem-sporo-stron to bardzo dobry wynik, nie sądzisz?

    W ogóle zupełnie się tutaj nie spodziewałam Temari i jak dotarłam do fragmentu z nią to aż pisnęłam. Oczywiście wszystko rozgryzła zupełnie Sakury nie znając, co było po prostu świetne i tak w stylu Temari, że się nie mogłam nie uśmiechnąć. No i do Sakury chyba to wszystko jeszcze bardziej dotarło, jak nawet obca osoba jej uświadamiała uczucia. I ten tekst o supermenie! Cudo!

    W ogóle to zaginięcie Satoru robi się dziwne i... podejrzane. I zaczęłam się zastanawiać jak jest to wszystko powiązane, ale na nic nie wpadłam. Kiedy się dowiem?

    W ogóle... Tak mnie zaciekawiła była Itachiego. Nie obraziłabym się, gdybyś kiedyś trochę rozwinęła ten wątek, jak to dokładnie się stało, że zerwali i w ogóle. Jakoś tak, przypadła mi do gustu.

    Ta scena w siłowni... Ja w ogóle uwielbiam wszystkie sceny w tej siłowni, bo one są takie niemożliwie klimatyczne i to jest takie "ich" miejsce. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby terapia wstrząsowa się tutaj zakończyła, ale o tym potem. xd Podobało mi się, jak ze sobą walczyli i tak jak czytałam, to czuć było tę chemię między nimi. A potem ten pocałunek, który był po prostu cudowny i czytając go faktycznie było czuć to, że oni nie bardzo się w tamtym momencie kontrolowali, tylko dali się ponieść, co zresztą ta ucieczka Sakury z "miejsca zbrodni" tylko potwierdza. Żałuję tylko, że po tej scenie było żadnych przemyśleń Sasuke, bo naprawdę jestem ciekawa jak on potem to sobie tłumaczył.

    W ogóle mam nadzieję, że flashbacków będzie więcej, bo przeszłość Sakury jest zbyt intrygująca, żeby ją opuścić albo tylko "opowiedzieć". No i też ten fragment pozwolił zrozumieć, dlaczego ona się w Miyavim zakochała: w końcu kobiety ciągnie do przystojnych chłopaków o tajemniczym spojrzeniu, a domyślam się, że on znalazł znacznie więcej sposobów żeby ją omamić. Przez to jej wspomnienie jeszcze bardziej się nie mogę doczekać tego, co będzie jak oni się w końcu spotkają.

    Ale bwrew pozorom, moją ulubioną sceną, nawet lepszą niż tą w siłowni, była ostatnia. Świetnie tutaj ukazujesz przyjaźń Sakury i Ino, właściwie, to nawet znajduję pewną analogię do siebie, bo ja też zawsze postanawiam, że czegoś przyjaciółce nie powiem a kończy się to zawsze tak samo. Najbardziej mi się chyba podobały rozważania Sakury na temat tego co ma odpowiedzieć na pytanie o to, jak Sasuke całuje, bo cokolwiek byłoby odpowiedzią twierdzącą. I to jak przyznała, że się w nim zakochuje było słodkie. I znowu, ja naiwna, sądziłam, że ten rozdział się tak spokojnie skończy, a tutaj Ino WYPALIŁA Z JAKĄŚ TERAPIĄ WSTRZĄSOWĄ I SEKSEM BEZ ZOBOWIĄZAŃ. I koniec... A ja siedzę z myślami, "ale, że jaki alkohol, jaki seks, z kim ten seks". I tak patrzę z nadzieją, że się pojawią jakieś zdania wyjaśnienia, ale nic nie ma! Wiesz, jak zazwyczaj jestem całkiem cierpliwa, tak teraz to aż mnie rozsadza, bo chcę wiedziec co dalej! W ogóle ta terapia ma być na tym festiwalu, na którym jakimś cudem się znajdzie Sasek?(no bo nikogo innego chyba do łóżka nie zaprosi) Czy w ogóle Sasek ją komuś odbije? Jeeejku, tyle pytań!

    Obiecuję, że na przyszłość będę komentować szybciej, tylko błagam, niech wena ma Cię w opiece!
    Pozdrawiam!
    ps. A teraz mi się komentarz nie chcę publikować. Myślę, że to kara boska za spóźnienia. Więc dopiszę, że ta piosenka jest piękna, ha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah xD Nie no nieprzejmuj się :D
      I szczerze to wczoraj popłakałam się ze śmiechu jak czytałam twj komentarz! :D Tak wszystko fajnie, spokojnie, aż tu nagle caps look! XD
      33 i pół strony dokładnie było :X
      Temari od jakiegoś czasu za mną już chodziła i tak sobie pomyślałam, że tu jest odpowiedni moment by ją wcisnąć :)
      Co do Satoru to wszystkiego w miarę dowiesz się już w następnym rozdziale, więc już niedługo :) Przemyślenia Sasa będą, no ale to już w 13'tce, tu już ich nie chciałam wrzucać by nie rozbijać akcji Sakury. Ale co się odwleczę to nie ucieczę :) Nie, nie przeszłość Sakury nie będzie tylko 'odpowiedziana' to zdecydowanie jest za proste jak na mnie :D Flashbacki będą przez jakiś czas, a później zmienią swoją formę na coś innego :) A terapia wstrząsowa będzie działa się jeszcze tego saqmego dnia :) Do festiwalu jeszcze i tk dużo się wydarzy xDDD
      Piosenka też mi przypadła do gustu xD Jak ją usłyszałam w Pamiętnikach Wampirów to od razu musiałam ją znaleźć i tu wrzucić :D Wena ma mnie w opiecie i nawet bardzo, tylko jest inny problem w obecnej chwili... GRYPA! O.O Ale przezwycięże to!
      I czekam na tego twojego fan-page'a ;]
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  19. Jesteś moją bezsprzecznie ulubioną autorką Sasusaku. Czytałam jeszcze na onecie, począwszy od NFOF po Bonds i Higiami (które swoją drogą pokochałam) i mogę stwierdzić, że jestem od tego uzależniona. Będąc szczerą po przeczytaniu epilogu Bonds (z lekkim opóźnieniem) weszłam tu tylko na chwilę, by poczytać nim mi się player z filmem załaduje. Jednak po pierwszym rozdziale, wyłączyłam film i zaczęłam czytać tylko to opowiadanie ;) Siedziałam do 3 w nocy co następnego dnia dało mi się we znaki, ale nie żałuję ;P Zakochałam się w tej historii, tak samo mocno jak w Higami ;)
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i rozwinięcia wątku terapii. Coś czuję, że przebiegnie ona inaczej niż sobie Sakura wyobraża ;P Coś czuję, że będzie znowu ciekawa akcja (jak ta na siłowni) z Sasuke :)
    Fantastyczny rozdział :P Nie mogę się doczekać trzynastego :>
    Życzę weny i pozdrawiam,
    Hanami
    [shi-no-namida] [krysztal-luvaieal]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwww *____* Od razu milej na serduchu <3
      Higami! XD Też kocham Higami xD i wiem, że kilka czytelniczek też pokochało tamtą historię xD
      Hah! Powiem ci, że terapia Sakury będzie dość ciekawa, ale co dokładnie się wydarzy mam nadzieję, że dowiesz się już w przyszłym tygodniu :D Pomimo grypy mam powera na 13'ty rozdział xDD

      Usuń
    2. Yey, nie mogę się doczekać ;P
      Znam to uczucie, gdy wpadnie się na taki fajny pomysł na rozdział, że aż chce się pisać i wtedy to nic nie przeszkadza :)

      Usuń
    3. Hah dokładnie! :D Nawet z grypą wygrywam w miarę podczas pisania xD

      Usuń
    4. Ja to czasami gdy złapie mnie pomysł to potrafię pisać tak długo, że aż mi ręce później puchną... bo ja zazwyczaj wtedy nie pisze od razu na kompie, a na jakiś kartkach ;P

      Usuń
    5. Ja na kartkach to pomysły albo plan spisuje, dawno już całego rozdziału tak nie napisałam :)

      Usuń
    6. Ahh PS Dlaczego mam wrażenie, że brat Ayanami raczej już się nie odnajdzie? :-P

      Usuń
    7. Hah xD Nie wiem czemu masz takie wrażenie :P

      Usuń
  20. Cześć na http://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/ nowy rozdział:D

    OdpowiedzUsuń
  21. Do jasnej! Ughrrr
    Piszę ten komentarz któryś raz i już byłam przy głupim końcu, gdy nagle ni stąd ni zowąd odświeża mi się strona. Really?!
    Dobra, był długi, nawet bardzo musisz uwierzyć mi na słowo. Jestem tak zdenerowana, że teraz piszę go w Wordzie >.<
    Pragnę Cię poinformować, że rozdział przeczytałam tuż po jego publikacji, ale nie mogłam go skomentować. Nie wiem dlaczego, ale MOŻE w końcu mi się uda :D. W końcu już zaczęłam, więc nie jest źle.
    Nie, już się nie bawię w chronologiczne rozpisywanie. Nie jestem w tym dobra i już nie mam na to siły.
    Nie spodziewałam się, że Sasuke będzie tak dociekał z tymi tabletkami. Poszedł nawet do Chikaru (była dziewczyna Itachiego, że jak, że jak, że jak?! Czekam na rozwinięcie wątku :D).
    Nie spodziewałam się też, że pójdzie i kupi jej te tabletki, ale w końcu bogacza Uchiha, to kto mu zabroni. Chyba bogacz… Nie za bardzo pamiętam, ale tam było coś o cięciu kosztów? W każdym razie bardzo miło z jego strony. Ogromnie się ucieszyłam z faktu, że wprowadziłaś Temari, ponieważ uwielbiam ją. Idealnie pasuje do roli kogoś, kto pociesza i daje dobre rady. W końcu zawsze uważałam ją za najmądrzejszą kobietę w Naruto, nawet mądrzejszą od Sakury… zadawanie się z Shikamaru dobrze na nią działa (y)
    Alee jak zwykle odbiegam od tematu. Pocałunek w siłowni był moim ulubionym momentem w rozdziale, pewnie podzielam zdanie większości czytelników. I również zareagowałam na zwianie Sakury głośnym sprzeciwem. No halo! Sasuke Uchiha ją całował a ona sobie ucieka. Gdzie tu logika. Tak wiem, miała kłopoty z eks Uchiha, ale Sasuke jednak trochę się różni. Trochę…
    Lody najlepszym przyjacielem człowieka? Skąd ja to znam. Notabene jadłam lody czytając ten rozdział. Takie zgranie :P
    Ha! Te wspomnienia były cudowne! Muszę to napisać. Ciekawiła mnie przeszłość Sakury i My… nigdy nie zapamiętam jak to się pisze. Ech… Miyaviego. Po raz kolejny mnie tutaj zaskoczyłaś, ponieważ nie spodziewałam się, że ich pierwsze spotkania były taki oschłe. To trochę denerwujące, bo widać, że podoba mu się Sakura, a zachowuje się jak psychopata, który wiecznie ją obserwuje, ale po za ratowaniem jej z opresji to totalny foch. Miłość rośnie wokół nas.
    A! Mam nadzieję, że Sasuke zainteresuje się bardziej tą sprawą z Sakurą. Byłby dopiero niezłym bohaterem gdyby z jego pomocą Sakura wygrałaby sprawę. Takie moje małe marzenie :D
    Bezwarunkowy seks? Ino? A co z Itachim? Czy ja coś przegapiłam?
    Czekam na rozdział 13 :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle o czymś zapomniałam. Piękny jest ten nowy szablon, być może nawet on mnie popchnął do skomentowania :)

      Usuń
    2. Ehh.... niestety znam ten ból jak komentarz nie chce ci się z jakiegoś powodu opublikować >.<'
      Hah xD Wątek z Chikaru zostanie rozwinięty, ale to w swoim czasie ;D Temari również planuje, jeszcze dodać w kilku momentach i może Shika też się pojawi, ale tego jeszcze nie mam dobrze zaplanowanego ;X
      Lody są najlepsze na każdą okazję ;D
      Bezwarunkowy seks Sakury, nie Ino xDD

      Usuń
  22. Jeju Mikuś, Boski rozdział, jka każdy z resztą :) już nie mogę się doczekać "terapii wstrząsowej", sprawy Sakura-Miyavi... Tyle się dzieje, a ma się dziać jeszcze więcej. Mam nadzieję, że rozdział pojawi się niedługo :D
    Całuski :* i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeeej nawet nie wiedziałam jak bardzo stęskniłam się za Twoim opowiadaniem Miku-chan Q.Q
    Przepraszam, że nie komentowałam, ale w pewnym momencie przestałam czytać a czasu nie przybywało.
    Muszę przyznać, że wszystko strasznie się pozmieniało.
    Spodobał mi się motyw rozmowy Itachi'ego z Sakurą. W większości opowiadań bohaterowie dzielą się albo na tych, który lubią główną bohaterkę i na tych, którzy ją nienawidzą. Ta rozmowa, gdy Itachi wyrzucał Ino, że się zmieniła i że wpływ na to miało pojawienie się Haruno był dość realistyczny.
    Poza tym kocham skomplikowaną psychikę Twoich postaci. Przez to nie można do końca przewidzieć tego, co może się wydarzyć.
    Miałam dzisiaj nadzieję, że w końcu dowiemy się jakiś kluczowych rzeczy o sprawie Sakury a tu jednak nic Q.Q Zaostrzyłaś mój apetyt na to opowiadanie.
    Jestem ciekawa reakcji Sasuke na to, że Sakura obiecała, że umówi się z Suigetsu xD Kończę, bo mam wrażenie, że wychodzi mi z tego masło maślane -.-
    Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział,
    (dawna Toyoko)
    www.crying-in-deep-red.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błagam byś to była TA Toyoko Piwko, którą znałam lata temu ! *___*
      I link! Oj lubie to! Lubie! Oczywiscie ze mnie u siebie zobaczysz! ;]

      Usuń
    2. Tak, to ta sama Toyoko Piwko, którą znasz :)

      Usuń
    3. O jaaaaa *____________* Już mi dziejszy dzień umiliłaś *__* Miło cię znowu usłyszeć :)
      Muszę trochę czasu znależć by twoje partówki trochę poczytać, ale szczerze ostatnio obijam się z czytaniem, gdyż próbuje nie dać się pogromić przez uniwerek =.='
      A tak w ogóle, to co tam? :)

      Usuń
  24. Zochan wróciła i wszystko nadrobiła! Kocham ferie. <3 Xd

    Kobieto, ile emocji, wrażeń przez te dwa rozdziały. :o Musiałam aż tak chwilę sobie posiedzieć i pomyśleć, jak to robię zazwyczaj po skończeniu genialnej książki.

    Pewnie już setny raz powiem, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. No, ale co poradzić na to, że za każdym razem coraz bardziej mnie zaskakujesz i zbijasz z tropu? No właśnie.xD ;>

    Ten wypadek, szpital, Itachi, który potrącił Sakurę. Jestem ciekawa, czy tą osobą, która szła za Sakurą rzeczywiście był jej były. 87345678965434 raz wspomnę, iż go nie znoszę, haha.

    Zdziwiło mnie trochę to, że Sasuke odwiedził swoich wujków, już myślałam, iż nigdy tego nie zrobi.

    Co tam dalej.. A tak! Sasuke, który troszczy się o Sakurę. Boże, gdybym była na jej miejscu... aaach i oooch <333 Kocham. No, ale niestety Sakura jest głupia, bo przejmuje się jakimś nazwiskiem i tym, że Sasek należy do rodziny jej ex. Ja tam brałabym się za niego, póki bym mogła. xDDDD No, ale ja to ja. Wiesz jak bardzo mi smutno, kiedy oni cały czas sobie dogryzają i robią sobie na złość? :C ech.

    No i POCAŁUNEK. POCAŁUNEK, czy ja źle czytałam? Oni naprawdę się całowali, tak naprawdę - naprawdę? xD Nie we śnie itd? :ooooo To było cuuuuuudoooowneeeeeee. :3 Nie mogłam się doczekać, aż w końcu się to stanie. No, ale oczywiście Sakura, jak to Sakura musiała spieprzyć. -.- HMPF, tyle ci powiem. -.- ;__________;

    "Sesja jak zwykle nie ucieknie." Hahahah, to zdanie mnie rozwaliło. Czyli nie tylko ja mam takie podejście do nauki.xDD

    Terapia wstrząsowa Ino niezbyt mi się podoba, ponieważ ja CHCEM, żeby Sakura była z Saskiem, no! XD A bezwarunkowy seks z pierwszym lepszym gościem temu nie pomoże... W sumie alkohol dobry sposób, ale nie chcę nawet myśleć, jak Sakura będzie się czuła rano. xD ;> ;D

    Szablon jest przepiękny, jak zawsze w sumie. Akemii jest naprawdę genialna. :3 Te jasne kolorki.. :>

    Jak zwykle mi się podobało, zwłaszcza to, że rozdział był PRZEDŁUUUGI (nie wiem nawet czy istnieje takie słowo, ale nieważne xD)

    Dużo weny życzę i czekam na 13' tkę. <3 :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohh a ja już myślałam, że poszłaś sobie w pizdu :(
      Ale rozumiem - są też inne obowiazki :)
      To ja ci powiem, że mam cholerną nadzieję, iż uda mi się jeszcze niejednokrotnie was czymś zaskoczyć ;D
      Nie, nie śmiło ci się to - naprawdę się całowali ;]
      Zebys tylko widziala moje podejscie do nauki haha xD To jest cos w stylu "samo sie napisze" xD

      Usuń
  25. Sasuke Uchiha ma identyczny dzwonek nadchodzących połączeń co i ja... no nie mogłam nie wybuchnąć śmiechem na ten zbieg okoliczności :) No i nareszcie coś więcej o Miyavim. Z miłą chęcią poznam drania bliżej... o już zacieram ręce... pewnie drania polubię, po czym znienawidzę ^^ no i to zaangażowanie Kaszalota w sprawie zapoznania się ze sprawą którą opuścił Sasuke, wiadomo co ten strach na wróble knuje ^^ już się nie mogę doczekać ciągu dalszego :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Oooo! Patrz jak trafiłam haha xD
    pewnie drania polubię, po czym znienawidzę <-- szczerze? właśnie na takim czymś mi zależy hah! XD

    OdpowiedzUsuń
  27. 69 komentarzy... Jezu 69! Kobieto, ale z ciebie fejm. :D Tak się zastanawiam po co ja ci tu jestem potrzebna? Przecież tyle osób już ci skomentowało ten rozdział, że niczego nowego się ode mnie nie dowiesz. ale tam, trudoooo! :D najwyżej będę się powtarzać.
    http://www.youtube.com/watch?v=WhGThSNQb7k
    Takie oczywiste.. Sasuke będzie adwokatem Sakury! Oczywiste. :D Chce zobaczyć minę Miyaviego jak stanie na sali sądowej, a tam po drugiej stronie ten Uchiha co miał się, za przeproszeniem, odpierdolić od Sakury. Buaahahaha, to będzie nieziemska akcja. ^^
    Czyżby w końcu jakieś lovelasy. Jak tylko zaczęłam czytać, tak miałam jakieś głupie przeczucie, że w końcu dojdzie do tego pocałunku. I proszę, moja intuicja się nie myliła. :D Geniusz! ^^
    O mam jeszcze coś... Takie kolejne, głupie przeczucie, że terapia wstrząsowa się spełni, ale z Sasuke. *o*
    Buziaki ; ***
    Ps. Niebiański szablon!
    Pss. Nfof jeszcze istniej, istnieć będzie czy coś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martwiłam się o ciebie! Nigdzie cię nie widziałam, przez zdecydowanie zbyt długo! ;( Na blogu też zero odzewu :(
      NFOF jak najbardziej zacznie z powrotem niedługo istnieć ! :) Oto nie musisz się bać :)

      Usuń
  28. Już od samego początku czytam twojego bloga i z każdym rozdziałem podoba mi się on bardziej i bardziej :) wreszcie coś się powolutku zaczyna wyjaśniać, już się nie mogę doczekać więcej o Miyavim. Cała ta sprawa w sądzie z pewnością bd ciekawa, a w szczególności mina Sakury jak zobaczy Sasuke na sali sądowej(mam nadzieję znaczy się) :D Czekam na następny rozdział i już mnie nosi, ale jak widzę te procenty rosnące każdego dnia to mam szeroki uśmiech na twarzy, oby tak dalej! :)

    ~Victress

    OdpowiedzUsuń