Odprowadził
jej sylwetkę martwym spojrzeniem karych tęczówek, obserwując, jak cała
rozdygotana wybiega z budynku. Haruno Sakura nie tyle ponownie go zaskoczyła,
co wprowadziła w kompletne osłupienie, a to nie zdarzało się często. Był
pewien, że dziewczyna chciała zrobić sobie coś złego. Widział to przecież w jej
oczach! Szmaragdowe spojrzenie było tak samo nieobecne, jak podczas koncertu…
Stąd się wzięły jego wnioski.
Lecz
jej reakcja była zupełnie inna, niż przewidywał - znowu.
Wczoraj,
tuż po wspomnieniu o Miyavim, nie była sobą. W tamtej chwili stała się zupełnie
kimś innym. Wypowiedziane przez nią słowa zaczęły huczeć mu w głowie, odbijając
się echem i powodując, iż jego irytacja na nowo wzrastała.
Miała
rację - nic, kompletnie nic o niej nie wiedział. Ale! Vice versa - ona nie
wiedziała nic o nim, a mimo to nadal oceniała go przez niezrozumiały dla niego
pryzmat. Gdzie tu sprawiedliwość?
Jego
twarz wykrzywił grymas konsternacji. Przykucnął i zebrał z ziemi kilka białych
pigułek. Kciukiem sprawdził ich frakturę, rozmyślając zarazem nad ich
przeznaczeniem i dziwnym zachowaniem dziewczyny. Gdyby była na coś chora, Ino
na pewno panikowałaby o wszystko. Z drugiej jednak strony, sam przecież
stwierdził, że Yamanaka tak naprawdę jej nie zna.
N i k
t jej nie zna.
- Na
co się gapicie? - warknął w stronę przyglądających się mu ze zdziwieniem
studentów. Widzieli wszystko, całe zajście z Haruno, która z każdym dniem
wydawała się być coraz to bardziej zagubiona. A zaistniała niedawno sytuacja
była tego idealnym przykładem. Coś się działo, czuł to w kościach. Wiedział!
Tylko
co go to obchodziło?
Nie
powinno go to obchodzić!
Nie
powinien się tym w ogóle interesować!
Nie
powinien ingerować!
A
mimo to nadal to robił. Nadal się interesował. Nadal go to obchodziło. Haruno
nadal wodziła go za nos.
Jakaś
drobna cząstka jego właśnie tego chciała. Ta cząstka pragnęła rozwiązać enigmę,
którą była różowowłosa studentka medycyny. Ta cząstka zamierzała się przedrzeć
przez tą żelazną kurtynę oddzielającą prawdziwą Sakurę od tej, którą widzieli
wszyscy i dowiedzieć się, co tak naprawdę za nią skrywała. Co więcej, im
bardziej ktoś mu tego zabraniał - tak jak Obito wczorajszego wieczoru - tym
bardziej wzrastało w nim pragnienie zgłębienia tej niezbadanej dotąd tajemnicy.
Nie do końca rozumiał swoje postępowanie, jednak nie zamierzał się wycofywać.
Ciekawość wygrywała z rozsądkiem co najmniej dwukrotnie. Zresztą nawet sam
Itachi stwierdził, że Haruno była inna, a Sasuke mógł jedynie to potwierdzić.
Zacisnął
dłoń, która trzymała pigułki, po czym wstał i, wymijając studentów z chłodnym
wyrazem twarzy, a nawet uderzając kilkoro z nich ramieniem, wyszedł z
budynku pewnym krokiem.
Wiedział,
co zamierza zrobić. Już nikt nie przeszkodzi mu w rozwiązaniu układanki pt.
“Panna Haruno”. Wczorajsza pogawędka z wujaszkami i rzekomym c h ł o p a
k i e m Sakury jeszcze bardziej podsyciła jego zaintrygowanie. I niby to
ona była ta ciekawska? Wolne żarty.
Wychodząc
na zewnątrz nigdzie nie był w stanie dostrzec różowych włosów. Przeklnął
złowrogo pod nosem, a następnie agresywnie wcisnął tabletki do kieszeni spodni.
Najpierw potrzebował upewnić się, czy rzeczywiście jego wcześniejsze
rozmyślania o białych pastylkach okażą się prawdziwe. A później… pomyśli, co
dalej. Zresztą był święcie przekonany, że wie, gdzie rozjuszona studentka
właśnie się udała. Nie trudno było się domyślić, iż to stara siłownia była jej
oazą spokoju.
Skierował
się na parking z zamiarem jak najszybszego ulotnienia się z kampusu. I jemu
przydadzą się małe wagary. Powód miał wystarczająco dobry - przynajmniej w jego
mniemaniu. Pośpiesznym krokiem podszedł do swojego motoru, a następnie zasiadł
na nim i włożył kluczyk do stacyjki. Gdy chwycił za kask, chcąc założyć go i
odjechać w siną dal, dostrzegł zbliżającą się wolnym krokiem kruczowłosą
studentkę. Przyjrzał się jej uważnie z przymrużonymi oczami. Wyglądała gorzej
niż wczorajszego wieczoru. O wiele gorzej.
- Co
jest? - spytał, zaalarmowany jej obecnością, a także nienaturalnym zachowaniem.
Hayashi
Ayanami była pewną siebie kobietą, która zazwyczaj dostawała to, czego chciała.
Ale nigdy nie szła po trupach. Wszystko zawdzięczała swojemu intelektowi i
błyskotliwości. A teraz? Stała przed nim jak cień samej siebie w przydużym
swetrze, gdy na dworze temperatura sięgała niemal trzydziestu stopni. Ramionami
kurczowo oplatała swoje ciało, jakby czegoś się obawiała. Nie taką ją pamiętał.
Nie taką ją znał. Nie taką chciał ją widzieć.
- Nie
wrócił - powiedziała, spuszczając wzrok w dół.
Musiał
przyznać, że nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Sądził, że Satoru skończy
swoją zabawę w kotka i myszkę i wróci do swojej ukochanej siostry.
Najwidoczniej mylił się co do zażyłości rodzeństwa.
- Nie
odezwał się nawet? - spytał spokojnie, nie odwracając od niej swego przenikliwego
spojrzenia.
Ayanami
pokręciła przecząco głową.
- Nie
mam pojęcia, gdzie może być. Właśnie wracam z komisariatu. Zgłosiłam jego
zaginięcie. Teraz czekam na jakieś wieści, może niedługo go znajdą - mruknęła z
nikłą nadzieją.
Sasuke
westchnął ciężko, odkładając chwilowo kask na bok.
- To
dobre rozwiązanie. Znajdą go niedługo, zobaczysz. Nie martw się - odpowiedział.
Studentka
dziennikarstwa spojrzała na niego niepewnie, badając go swymi bladym
tęczówkami.
- Nie
potrzebuję twojej łaski, Sasuke. W końcu po co mi twoje współczucie, skoro nic
nas nigdy nie łączyło i raczej tak się już nie stanie - wyznała, mocniej
zaciskając dłoń na swym ramieniu. - Więc daruj sobie, co?
Sasuke
uniósł brew w zdziwieniu, nie mając pojęcia, co ją ugryzło. Najpierw zjawia się
wyraźnie przygnębiona, a teraz wyładowuje całą swoją złość własnie na nim.
Świetnie.
-
Znajdź sobie inną ofiarę i nie wyżywaj się na mnie. Ja nie miałem nic wspólnego
ze zniknięciem twojego braciszka - mruknął poirytowany jej zachowaniem.
Ayanami
spojrzała na niego wymownie.
-
Chciałam, ale zwiała mi po tym, jak na mnie wpadła. Tak w ogóle to nie
wyglądała zbyt dobrze - odparła z przekąsem, jednak widząc jego niemal aktorsko
niewzruszony wyraz twarzy, przez który przewinął się cień złości i ciche
prychnięcie pod nosem, zaśmiała się cicho. Doskonale wiedział, o kim mówiła,
więc jej przeczucie wcale jej nie zawiodło.
-
Och, coś czuję, że ktoś tu był dla kogoś niemiły. Ale po tobie oczywiście
niczego innego nie można się spodziewać. Sasuke Uchiha zawsze pozostanie Sasuke
Uchiha - dodała w złości, wzruszając w międzyczasie ramionami. - A teraz
wybacz, ale muszę szukać brata.
Cokolwiek to miało znaczyć, Sasuke nie
zdążył się dowiedzieć, gdyż Ayanami wraz z ostatnim słowem zaczęła oddalać się
od niego. Sam również nie miał ochoty drążyć tego tematu, a przynajmniej nie
widział w tym żadnego sensu. Wyskoki Satoru to naprawdę nie był jego interes i
nie widział najmniejszego powodu, by się wtrącał. Hayashi jest dużym chłopcem
lubiącym kłopoty, więc pewnie niedługo wyjdzie ze swojej mysiej nory, skarżąc
się swojej młodszej siostrze jaki to świat jest dla niego okrutny.
Pokręcił głową z dezaprobatą, a następnie
założył kask i odjechał w kierunku miejskiego szpitala. Musiał coś sprawdzić,
by rozwiać lub potwierdzić swoje wątpliwości w związku z tabletkami Haruno. A
wyjście widział tylko jedno. Tym razem jednak jechał spokojnie, nigdzie się nie
śpiesząc. Zresztą, szpital nie był zbyt daleko, a dojechanie na miejsce zajęło
mu zaledwie dziesięć minut. Gdy tylko znalazł się w budynku od razu skierował
się na piętro, gdzie znajdowały się laboratoria medyczne. Nie musiał nikogo
pytać o kierunek - doskonale wiedział, gdzie iść. Piętro. Pokój. Wszystko to
było mu znane.
- Witaj, Chikaru - zagaił, opierając się o
ościeżnicę, uważnie przyglądać się zapracowanej blondynce.
Laborantka słysząc swoje imię, odwróciła
się w stronę drzwi, chwilowo zaprzestając swoich czynności.
- Patrzcie kogo to diabli przynieśli -
powiedziała zszokowana, spoglądając na niego przez swoje małe okulary. - Uchiha
Sasuke we własnej osobie. Kogo jak kogo, ale ciebie się tu nie spodziewałam.
Blondynka odsunęła się na krzesełku od
blatów, na których znajdowało się pełno ponumerowaych próbówek i zaawansowanych
technologicznie mikroskopów oraz innych sprzętów labolatoryjnych.
- A więc co cię sprowadza? - spytała,
wstając z obrotowego fotela i kładąc dłonie na biodrach.
Kącik ust Sasuke uniósł się delikatnie, a
następnie wyciągnął z kieszeni pigułki Sakury.
- Potrzebuję wiedzieć, co to jest - odparł
spokojnie, pokazując na otwartej dłoni białe tabletki.
Brew
Chikaru drgnęła nieznacznie, spoglądając na jego rękę.
- Jak
zwykle zaskakujesz, Sasuke, ale skąd pewność, że i tym razem ci pomogę?
-
Kolejki w aptekach są zbyt długie. No i nie mam pewności, czy to w ogóle jest
lek - skwitował zadziornie, podrzucając tabletki w ręce.
-
Nadal zaskakujesz - skwitowała ponownie, zasiadając na obrotowym krzesełku i
pogrążając się w zamyśleniu.
- Ale wiesz, że jeśli nie jest to lek,
będę musiała to zgłosić - powiedziała ze spokojem, lustrując go uważnie kątem
oka. I ona podlegała prawu. Nie mogła tak po prostu zignorować możliwości
posiadania narkotyku w swoim laboratorium - wina byłaby zbyt obciążająca w
takich okolicznościach. Już niejednokrotnie mu pomagała, jednak tym razem to
jej kariera mogła wisieć na włosku. A tego akurat nie zamierzała spartaczyć -
praca to jedyne, co miała.
Ku jej zdziwieniu Sasuke twierdząco skinął
głową, całkowicie się z nią zgadzając. Nie zaprzeczył ani nie zawahał się przed
odpowiedzią. W końcu, jeśli rzeczywiście tabletki okazałyby się narkotykami
albo inną substancją odurzającą, studentka medycyny ostro musiałaby się
tłumaczyć. I to nie tylko jemu.
Chikaru
wyciągnęła otwartą dłoń w jego kierunku i już po chwili tabletki znalazły się w
jej posiadaniu.
- A
więc kto mógł się wpakować w tarapaty? - spytała, rozkruszając trzy z czterech
tabletek, a następnie wsypała je do próbówki i wpuściła kilka kropel
specjalnego płynu.
-
Ktoś - odpowiedział krótko, chwilowo nie zamierzając wdrażać jej w szczegóły.
Nie potrzebował jeszcze jej wypytującej go bez żadnych skrupułów o Sakurę. Póki
co wystarczy mu Itachi i jego zgryźliwe gadki.
Chikaru
zaśmiała się pod nosem, wkładając próbówkę do jednej z kilkunastu maszyn.
- To
takie typowe dla was braci Uchiha, prawda? - spytała z rozbawieniem. -
Tajemniczy, niedostępni z tą swoją aurą, która przyciąga do was kobiety jak lep
na muchy. Ach i jeszcze ta dupkowatość, arogancja i przede wszystkim
ignorancja.
- To
takie typowe dla was bab, by wyżywać się na pierwszej lepszej osobie, która się
nawinie, prawda? - skwitował z brwią uniesioną wysoko. W końcu to już nie
pierwszy raz dzisiejszego dnia, gdy osoba płci przeciwnej traktuje go jak worek
treningowy.
-
Obracasz kotem ogonem - zauważyła, nadal nie ukrywając swojego rozbawienia. -
Więc, powiesz mi skąd masz te tabletki?
Sasuke
wzruszył ramionami, wchodząc w głąb pomieszczenia, po czym rozsiadł się na
krześle tuż naprzeciwko niej.
-
Znalazłem, leżały na podłodze - powiedział z cwaniackiem uśmieszkiem, nie
odbiegając daleko od prawdy. W końcu właśnie tam je znalazł.
Chikaru
wywróciła bursztynowymi oczami, nie do końca wierząc w jego słowa.
- I
tak po prostu ktoś rozrzucił pigułki, a ty chcesz zaspokoić swoją nieposkromioną
ciekawość i dowiedzieć się z czystych nudów, czy to narkotyk. Wy nie jesteście
ciekawscy, a zwłaszcza ty - zakpiła, opierając twarz na otwartej dłoni. - Za
kilka minut dowiemy się, czy jest to narkotyk, czy nie. Ale by dokładnie
dowiedzieć się, co to jest za substancja, przyjdź za kilka dni. Niestety to nie
laboratorium kryminalistyczne. Więc, skąd je masz?
Ciężkie
westchnięcie wydobyło się z jego krtani. Znał Chikaru od lat i wiedział, że gdy
ta zacznie swoje pytania, to nie odpuści, aż nie usłyszy satysfakcynującej ją
odpowiedzi.
-
Znajoma upuściła, zadowolona? - mruknął znudzony, spoglądając w bok.
-
Och, pierwszy raz słyszę, byś mówił o jakiejś dziewczynie. A znamy się
jakieś sześć, siedem lat - stwierdziła, spoglądając na niego zadziornie.
Oho!
Czerwona lampka zaświeciła się nad jego głową, w której właśniej słyszał wyjące
syreny alarmowe. Doskonale zdał ten ton i tę gadkę. Kolejny raz nie zamierzał
wpadać w pułapkę zastawioną przez blondynkę.
- A
co tam u ciebie? - spytał spokojnie, nadzwyczaj subtelnie zmieniając temat.
Cichy
śmiech wydobył się z ust laborantki, czując w kościach, iż Sasuke specjalnie
zadał to pytanie.
- Nic
się nie zmieniło od ostatniego naszego spotkania. Nadal jestem samotną kobietą,
którą porzucił twój braciszek dla jakiejś młodej siksy. Tak. Zdecydowanie nic
nowego - odparła ironicznie z wątłym uśmiechem.
Rzeczywiście
nic nowego, musiał przyznać Sasuke. Niecały rok temu i on był w szoku, gdy
Itachi poinformował go o definitywnym zerwaniu z Chikaru. Jeszcze w większym
szoku był, gdy dowiedział się o jego nowym związku z nie kim innym jak panną
Yamanaką we własnej osobie. A był święcie przekonany, że jego brat już nigdy go
nie zaskoczy. Ta kombinacja zdecydowanie wywarła wrażenie na większej części
społeczności uniwersyteckiej, a także w obrębie znajomych Akatsuki. Sasuke do
tej pory nie może zrozumieć, co wtedy wstąpiło w Itachiego. I nadal nie jest w
stanie wytłumaczyć jego zachowania. Ale co się stało, raczej już się nie
odstanie. Nie w wypadku Itachiego. Chociaż z nim nigdy nic nie było wiadome.
Pomasował
swój kark, chcąc nieco się rozluźnić przed powiedzeniem jeszcze czegoś, gdy
nagle w drzwiach laboratorium stanął czerwonowłosy lekarz.
-
Ach, i jeszcze jego kolegów muszę znosić niemalże na porządku dziennym - dodała
ze śmiechem. - Co takiego masz tym razem, Sasori? - spytała, spoglądając
na nowo co przybyłego znajomego z promiennym uśmiechem.
Sasori
parsknął śmiechem, domyślając się, kogo temat właśnie został poruszony. Wręczył
Chikaru kilka próbek świeżo pobranej krwi odwzajmniając uśmiech.
-
Podstawowe badania póki co, to raczej nie powinno być nic poważnego -
powiedział, a następnie zerknął na młodszego brata swojego przyjaciela. - Nie
powinineneś być na uczelni?
Sasuke
rozłożył ręce, udając niewiniątko.
-
Jakbyś sam nie wagarował.
-
Wagarowałem i to sporo, ale my zazwyczaj chodziliśmy na piwo do parku, a nie do
laboratorium medycznego - przyznał bez żadnego problemu czy wyrzutu, jednak na
tym nie zamierzał kończyć:
- No chyba że przyszedłeś tu poderwać
naszą atrakcyjną laborantkę - dodał zadziornie, wkładając ręce w kieszenie
kitla.
- Nie
pochlebiaj mi aż tak, Sasori - zaśmiała się Chikaru, serwując mu kuksańca w
ramię. - Sasuke jedynie martwi się o koleżankę, u której znalazł dziwne
tabletki - powiedziała i zaraz rozpoczęła badać krew, jaką przed chwilą
przyniósł młody lekarz.
-
Dziwne tabletki? - spytał z konsternacją, na co Sasuke wywrócił lakonicznie
oczyma. Miał dziwne przeczucie, że minie zaledwie chwila a tożsamość jego znajomej
zostanie ujawniona.
-
Ano, mam tu jeszcze jedną - mruknęła laborantka pod nosem, skupiając całą swą
uwagę na testowaniu krwi różnymi chemikaliami.
Sasori
bez słowa podszedł do biurka, odkładając na bok kartę jednego z pacjentów, a
następnie przyjrzał się uważnie białej pigułce. Widząc malusieńki napis przy
krawędzie tabletki, włożył ją pod mikroskop, chcąc potwierdzić swe
przypuszczenia.
- Nie
musisz wykonywać badań narkotykowych, to tylko Atarax.
Zdziwiona
Chikaru odstawiła probówki na bok, a bursztynowe tęczówki spoczęły na znajomym.
Sasuke również poruszył się, słysząc ową nazwę, która póki co nic a nic mu nie
mówiła. Jednak była szansa, że nie będzie musiał spędzać w laboratorium całego
dnia.
-
Hydroksyzyna? - zapytała w szoku, na co Sasori jedynie przytaknął, doskonale
znając właściwości owej substancji.
- I
nawet wiem, do kogo one należą - westchnął, przenosząc spojrzenie na brata
Itachiego, którego zaczął bacznie lustrować. - Wątpię, by Sakura ci je tak po
prostu dała - stwiedził, doskonale pamiętając jego rozmowę z różowowłosą
studentką, gdy tylko Itachi przywiózł ją do szpitala po potrąceniu.
-
Kilka jej wypadło. Co to jest? - dopytywał się uparcie, nie mając zamiaru
odpuszczać.
-
Lekarstwo.
-
Jakie? - drążył dalej, mrużąc niebezpiecznie oczy. Był już tak blisko poznania
prawdy o tabletkach, jakie posiadała Sakura, że nie zamierzał dać się tak po
prostu spławić.
-
Jest to lek uspokajający o właściwościach psychotropowych, przepisywany
zazwyczaj przez tylko jeden typ lekarzy - westchnęła ciężko Chikaru,
zastanawiając się, komu by był potrzebny aż tak silny lek.
Sasori
pokręcił głową, ponownie chwytając za kartę pacjenta, gdy niesodziewanie z
kieszeni wyciągnął gruby plik recept, na którym zaczął coś wypisywać,
jednocześnie podchodząc do Uchihy.
-
Cokolwiek się stało, przekaż jej nową receptę. Może być jej potrzebna -
powiedział, wręczając mu nowy kwitek, szczerze wątpiąc, by rzeczywiście
tabletki wypadły jej ot tak. Nie po ich rozmowie. Nim Sasuke zdążył zadać mu
jeszcze kilka pytań, jakie niewątpliwie zakrzątały jego głowę, ten wyszedł z
laboratorium, uśmiechając się na odchodne do Chikaru.
Sasuke
uniósł brew, przenosząc wzrok z zamkniętych drzwi na laborantkę.
- O
nie, na mnie się nie patrz. Ja nic ci nie powiem, bo nic nie wiem - broniła się
blondynka. - Ale Sasori ma rację, lepiej zanieś tej dziewczynie nową receptę,
by wykupiła je jak najszybciej.
Kare
tęczówki zerknęły na receptę jaką przed chwilą wręczył mu Sasori.
- Na
co dokładnie jest ten lek? - dopytywał ze stoickim spokojem.
Chikaru
obkręciła wokół palca długi kosmyk włosów, związanych w kitkę.
- Już
ci powiedziałam, jest to lek uspokajający, który również silnie hamuje
aktywność układu nerwowego - mruknęła wzruszając ramionami. - Ataki paniki,
lęków, strachu, ale wszystko na bardzo zaawansowanym poziomie. W końcu tylko
psychiatra mógł zacząć przepisywać jej te tabletki jako pierwszy. No chyba że
ma dzianych rodziców, którzy z błahego powodu wysłali córkę do psychiatry.
Zresztą lek nie jest tani - dopowiedziała z grymasem. - Dobra, Uchiha, koniec
plotek, muszę wracać do pracy. A ty spadaj na uczelnię, bo jeszcze mi się
zbiorą bury od twojego brata, że wagary spędzasz u mnie - zaśmiała się.
Sasuke
przytaknął i tuż po krótkim pożegnaniu, wyszedł z laboratorium. Jego układanka
zaczynała mieć o wiele więcej nieodnalezionych puzzli, niż wcześniej był w
stanie sobie wyobrazić. W końcu po co jej tak silne tabletki? Jej rodzice na
rodzinnym obiadku ani przez chwilę nie traktowali córki jako osoby chorej
psychicznie. Zachowywali się naturalnie względem niej. A więc dlaczego?
Kierując się na parking przed szpitalem,
telefon w jego kieszeni zaczął cicho wydzwaniać. A ludzie tylko odwracali się w
jego stronę, słysząc dobrze znaną sobie melodię z Gwiezdnych Wojen,
oznajmiającą wszystkim, że właśnie nadeszła pora pojawienia się Dark Vadera.
- Co
jest? - mruknął do telefonu niezadowolony, że ktoś przerwał mu rozmyślanie na
temat pigułek Sakury. Zresztą i tak na nic mądrego zbytnio nie wpadł; jego
umysł był isnym pustostanem jeśli chodzi o różowowłosą studentkę.
-
Kakashi cię zabije za opuszczenie jego ostatnich zajęć - usłyszał na wstępie od
Suigetsu.
-
Tylko po to do mnie dzwonisz? - wywrócił lakonicznie oczami. Akurat dzisiejszy
wykład mało co go obchodził. Nie wierzył w niesłuszne sprawy. A w sprawy, w
których jedna ze stron spartaczyła linię obrony czy też oskarżenie? Jak
najbardziej tak.
-
Poniekąd tak. Mam ci przekazać krótkie info odnośnie dzisiejszego wykładu, bo
nasz profesorek uwziął się, by i twoją opinię przeczytać.
Sasuke
przystanął w miejscu, nie wierząc temu, co usłyszał. I po co mu to było
potrzebne?
-
Chyba całkowicie postradał zmysły - warknął. Jeszcze tego mu brakowało, by
pisał kolejną pracę, gdy sesja zaczyna się w następnym tygodniu.
-
Powiedział, że niby zależało ci na podciągnięciu oceny, a ponoć osoba z
najlepszą opinią będzie pomagać Hatake i Yamato w tej rozprawie.
Z ust
Uchihy wydobyło się siarczyste przekleństwo. Fakt, podciągnąć procenty u
Kakashiego by się przydało, z tym akurat się nie krył. Ale jak tylko pomyślał,
że miałby to robić teraz....
- Co
to za sprawa? - spytał w niezadowoleniu, szukając po kieszeniach kluczyków od
motoru.
-
Jakaś studentka wpakowała się w niezłe problemy i nasi profesorkowie zgodzili
się jej bronić w sprawie apelacyjnej. Stroną oskarżycielską jest, i to jest
najlepsze, Sasuke, jej chłopak, który raczej już jest jej ex i jakiś ważny
adwokat, no i oczywiście prokurator - zaśmiał się gromko Suigetsu, nie do końca
pojmując logikę tej sprawy.
-
Tylko tyle? - mruknął niewzruszony.
-
Skądże, jest jeszcze ciekawiej. Według Kakashiego, nasza nieznajoma została
obarczona całą winą, nawet czymś więcej. Ale dowodów póki co nie mają
grubszych, bo nasza studentka ponoć przypomina oślicę i prawie nic nie chce
mówić, oprócz rzeczywistych faktów.
Sasuke
nie potrafił powstrzymać się od cichego parsknięcia.
-
Świat się zmienia, a każda kobieta staje się coraz to bardziej uparta.
Irytujące - skwitował bez ogródek, wyobrażając sobie kłócącą się z nim Sakurę.
-
Apelacja ponoć w wakacje odbywa się w Konoha, bo Kakashi ponóć wymusił na
prokuratorze i adwokacie jej ex, by została tu przeniesiona. Więc dziewczyna
jest stąd. Ciekawi mnie czy znamy ziółko, jakie wpakowało się w takie kolosalne
kłopoty. W końcu Kakashi stwierdził, że dziewczynie grozi dość gruba kara
pozbawienia wolności - kontynuował nadal Hozuki, wprowadzając Sasuke pomału w
zainteresowanie.
Sasuke
zmarszczył brwi, opierając się w skupieniu o motocykl. Dręczyło go
niezrozumiałe przeczucie, że owe ziółko jest im dość dobrze znane.
-
Powiedział jakieś szczegóły?
- Nie
- przeciągnął Suigetsu. - I to jest właśnie najdziwniejsze. Ale ponoć osoba,
której opinia najlepiej przypadnie do gustu Yamato i Hatake, będzie
wtajemniczona we wszystko, łącznie z szansą ławy obrony, gdy przyjdzie
odpowiedni na to czas - wyjaśnił spokojnie, na co Sasuke zamyślił się na
chwilę.
-
Podrzuć mi notatki później. Zaciekawiłeś mnie - powiedział nagle, zastanawiając
się, jakie były szanse, by między osobą wspomnianą przez Suigetsu a
przyjaciółką Yamanaki postawić znak równości. Nie zwracając uwagi na to, że
jego znajomy ponownie zaczął coś mówić, rozłączył się bez najmniejszego
zawahania. Kącik jego ust uniósł się zadziornie. Tym razem jednak swoje
spekulacje zostawi tylko i wyłącznie dla siebie, a przynajmniej narazie. Tuż po
włożeniu telefonu do kieszeni, nałożył na głowę kask i odjechał trochę szybciej
niż zwykle w stronę dzielnicy Orugasumudona.
~***~
Płaski
kamyk wysunął się z pomiędzy jej palców, uderzając raz, drugi, trzeci o taflę
jeziora, aż wreszcie podzelił los kilkunastu kamyków przed nim i wpadł głęboko
w wodę. Jednak to nie zniechęciło Sakury do złapania kolejnego i oddania
ponownego rzutu. Pociągnęła mocno nosem, patrząc jak płaski kamień odbija się o
taflę.
-
Osiem - szepnęła pod wrażenem swoich zdolności, które dopiero co zdobyła.
Ciekawe, co by powiedzieli jej prawdopodobni pracowadwcy w przyszłości, gdyby w
curriculum vitae napisała o swoich jakże ekscytujących umiejętnościach rzucania
kamieni-kaczek. Szok gwarantowany. Zdecydowanie.
-
Przeklęty dupek - warknęła nagle, przypominając sobie małą szopkę, jaką zrobiła
z Sasuke na korytarzu jednego z uniwersyteckich budynków. Nie wiedziała
dlaczego wyszedł za nią z auli, w której trwał wykład. Nie chciała, by za nią
szedł. Chciała, by chociaż raz trzymał swój wścibski nos tam, gdzie powinien
być, a nie co chwilę wtrącał się w jej życie.
Do
tego jeszcze to cholerne uczucie, które powodowało, iż miała najszczerszą
ochotę położyć dłoń na piersi, a następnie wyrwać sobie serce.
Czuła
złość. Czuła wściekłość. Czuła zawód. Czuła się urażona jego fałszywymi
oskarżeniami. Nigdy się nie przejmowała tym, co ludzie mówili czy też sądzili o
niej, a wszystko dzięki Ino, która w czasach dzieciństwa wyjaśniła jej to i
owo, dając również srogą reprymendę. Od tamtej pory nie obchodziły ją opinie innych
na temat jej osoby. Nigdy! Aż do teraz. Aż do jego chorych spekulacji. Aż do
momentu, gdy wyraźnie posądził ją o kolejną próbę samobójczą. Wręcz świetnie.
Zastanawiała się, czemu chociaż raz nie może skupić się na kimś innym, niż na
niej. Co ona mu zrobiła, że tak uparcie jest wszędzie, gdzie nie spojrzy?
Chociaż raz mógłby dać jej spokój. Ile by nie oddała, by choć przez jeden dzień
przebrnąć bez osoby Sasuke ani też wzmianki o nim.
Przeklnęła
pod nosem, zastanawiając się czemu do cholery przejmuje się Sasuke. W dodatku
jeszcze słowa Ino, odnośnie jej bardzo prawdopodobnego zakochania się w nim.
Nadal nie potrafiła w to uwierzyć. Lecz jak inaczej miała nazwać to dziwne
uczucie, którego nie potrafiła nawet opisać? I ta niepohamowana złość na jego fałszywe
oskarżenia. Coraz bardziej zaczynała się w tym wszystkim gubić.
-
Serce nie szklanka. Naprawić je prosto - powiedzała niespodziewanie blondynka
przechadzająca się brzegiem jeziora.
Sakura
uważne się jej przyjrzała, po czym westchnęła cicho.
- Serce
raczej mam całe. Gorzej z głową i rozumem. Tego drugiego ostatnio coś mi
brakuje - mruknęła, podrzucając kamyk w dłoni, jednak już po chwili wypuściła
go na ziemię.
Nieznajoma
spojrzała na nią ze spokojem. Bez pozwolenia przysiadła tuż obok niej, uśmiechając
się nieco cynicznie.
-
Ciężki przypadek - mruknęła, wyciągając z torebki paczkę chusteczek. Nawet nie
spoglądając na Sakurę, podała jej opakowanie.
- Temari no Sabaku.
Sakura
niepewnie dotknęła twarzy, a czując pod palcami łzy, czym prędzej sięgnęła po
chusteczki. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że płakała.
-
Haruno Sakura, ta żałosna - odpowiedziała, ocierając twarz z nieporządanych
łez. Jeszcze tego brakowało w jej życiu, by była zmuszona płakać przez
kolejnego Uchihę.
Temari
prychnęła pod nosem.
- Z
ciebie to naprawdę jest ciężki przypadek - mruknęła zadziornie, jakby
rozbawiona sytuacją. Po chwili uśmiechnęła sie subtelnie, rzucając w stronę
Haruno pewne siebie spojrzenie. - Ale nie ma rzeczy nie do naprawienia.
Różowowłosa
studentka zerknęła kątem oka na nową nieznajomą.
-
Jestem jak najbardziej beznadziejnym przypadkiem - stwierdziła hardo, a
następnie opadła na trawę, skupiając tęczówki na bezchmurnym nieboskłonie.
Czując na sobie turkusowe spojrzenie Temari, dodała:
- Moje serce, pomimo iż zdrowe, chyba
ponownie wybrało sobie nieodpowiednią osobę do westchnień.
-
Czyli jednak złamane serce - sparowała bez najmniejszych wątpliwości no Sabaku.
Sakura
westchnęła ciężko.
-
Kiedyś było złamane, póki co próbuję robić co w mojej mocy, by nie zachorowało
w podobny sposób.
-
Taktyka? - zapytała zaintrygowana Temari.
-
Nienawiść - odparła chłodno, starając skupić cały swój umysł na nienawidzeniu
Sasuke. Ale tak bardzo, jak próbowała, tak polegała na całej lini. Gorszej
wojny chyba nie była w stanie sobie samej wypowiedzieć.
Temari
zaśmiała się głośno, rozbawiona do bólu jej słowami.
-
Powiedz, że żartujesz sobie w tej chwili - powiedziała, nieprzestając się ani
na chwilę śmiać. A gdy Haruno przytaknęła, blondynka zaśmiała się jeszcze
głośniej.
- Nie
słyszałaś nigdy, że pomiędzy nienawiścią a miłością jest bardzo cienka
linia?
Sakura
spoglądała na nią ze zdumieniem. Owe zagadnienie nie było jej obce, aczkolwiek
zawsze traktowała je jako zwykłe brednie. Nigdy nie potrafiła pojąć jak ot tak
ktoś zamiast nienawidzić danej osoby, rzuca się w jego/jej ramiona ugodzony
fikcyjną strzałą kupidyna. Nie, takie zagadnienie zdecydowanie nie znajdowało
się w jej słowniku.
-
Brednie - wypowiedziała na głos swe skryte przemyślenia.
Temari
wywróciła oczami.
- To
czemu beczałaś jak małe dziecko? - spytała z uniesioną brwią.
Policzki
Haruno wydęły się po krótkiej chwili.
-
Dobra, dobra, moja taktyka jest bezskuteczna. Nawet nie omieszkam stwierdzić,
że poległam na całej lini - burknęła pod nosem, niezadowolona, iż komuś udało
się ją przejrzeć. Chociaż i tak Ino była pierwsza, z tą różnicą, że z jej
stwierdzeniem nie do końca się zgadzała.
- Ale
pękłam - warknęła, czując się bezradna, tłumacząc pokrótce zaistniałą sytuację.
- Pękłam, gdy facet, którego próbuje nienawdzić, a w którym moja przyjaciółka
wmawia mi, że się zakochałam, próbował wyrwać mi cholerne tabletki
uspokajające, sądząc, że chce przedawkować. - Sfrustrowana zaciśniętymi dłońmi
uderzyła o ziemię.
-
Przedawkować? - odparła zaintrygowana blondynka. Jednak widząc mordercze
spojrzenie Haruno pod tytułem “Nie pytaj nawet”, natychmiast postanowiła coś
jeszcze dopowiedzieć:
- A więc trafił ci się superman, hę?
- Z
niego taki superman jak ze mnie baletnica - skwitowała z grymasem. Akurat ta
dziedzina tańca nigdy nie wychodziła jej najlepiej, dlatego też od baletu
postanowiła trzymać się jak najdalej.
-
Facet chyba chciał dla ciebie dobrze, a ty się na niego wściekasz - sparowała,
ale już po chwili ponownie napotkała się z iskrzącymi szmaragdowymi tęczówkami.
- Ten
facet nie powinien zbliżać się do mnie na mniej niż kilometr, ale mimo wszystko
jest wszędzie! I jak na złość, ciągle mnie ratuje, a ja jak ta głupia czuję się
zobowiązana do podziękowania mu. I co robię? Oczywiście z podkulonym ogonem
dziękuję. Jemu!
Jej
wściekłość i frustracja pomału zaczynały sięgać zenitu. Miała tego serdecznie
dość.
-
Superman, przecież powiedziałam. Ale chyba zaprzeczasz samej sobie - wtrąciła z
rozbawienem Temari.
-
Możesz się przestać ze mnie śmiać? To nie jest śmieszne! - warknęła, podrywając
się do siadu.
-
Jest - skwitowała, wzruszając ramionami, a szeroki uśmiech nie schodził z jej
twarzy. - Chyba serio postradałaś rozum, chociaż dalej nie rozumiem, dlaczego
tak bardzo chcesz nienawidzić tego gostka. Gołym okiem widać, że jesteś nim
zauroczona.
Sakura
wywróciła oczami. Jeszcze tego jej brakowało, by tłumaczyć kolejnej osobie, że
nie zakochuje się w Sasuke. I na pewno nie jest nim zauroczona! Zamiast tego
wypluła zalegającą ślinę, po czym powiedziała:
- Przez jego nazwisko.
- Aż
tak beznadziejne w wydźwięku, że boisz się, że ludzie się będą z ciebie śmiać,
gdy już za niego wyjdziesz?
Brwi
Sakury uniosły się w mgnieniu oka.
- Ty
sobie na serio jaja ze mnie robisz - warknęła poirytowana. - Nie prędko wyjdę
za mąż, a nawet jeśli kiedyś tak się stanie, to on nie będzie moim wybrankiem -
oznajmiła z zaciętością.
-
Dobra, nie znam twojej historii i nie wnikam. Ale dam ci radę: odpuść czasem
dumie, okej?
Z ust
Haruno wydobyło się ciężkie westchnięcie. Duma - ona jej nie opuszczała od
momentu, gdy jej noga ponownie stanęła w Konoha. Była jej bliskim towarzyszem,
gdy tylko Ino przedstawiła ją Sasuke w kawiarni. I jakoś do tej pory trzymała
się jej kurczowo.
-
Postaram się - westchnęła, podnosząc się z ziemi i otrzepując swój tyłek. - Ale
chyba najpierw pójdę się na czymś wyżyć - zaśmiała się, splatając palce u dłoni
ze sobą, a następnie postrzelała kilka razy kostkami. - Dzięki za rozmowę -
powiedziała, obdarzając Temari szczerym uśmiechem.
-
Polecam się na przyszłość - odparła no Sabaku i, podążając za krokami Sakury,
również wstała. Po chwili dodała:
- A do wyżycia się bardzo praktyczny jest
facet, którego podobno tak bardzo nienawidzisz.
Oddaliła
się, zanim Haruno zdążyła zareagować na tę trafną radę.
-
Worek raczej mi wystarczy - szepnęła sama do siebie, podnosząc torbę z ziemi,
po czym zaczęła oddalać się w stronę siłowni. Pomimo, iż rozmowa z nową znajomą
pomogła jej odreagować, to tradycji musiało stać się zadość. Potrzebowała
chociaż chwilę powalić w worek, a później jak gdyby nigdy nic wróci do swojego
nieprzytulnego mieszkanka i tak jak było zaplanowane, poczeka na Ino, by
wreszcie mogły “pouczyć się na sesję”.
- Plan
idealny - mruknęła, zerkając z uśmiechem na niebo, dostrzegając szansę na
lepsze jutro.
Otworzyła
stare zakluczone drzwi, chcąc choć jeszcze przez chwilę zaznać ukojenia.
Zaledwie kilka sekund i kilka kroków dzieliło ją od tego upragnionego
momentu. Każdy lubi czasami chwilowo odciąć się od otaczającej go
rzeczywistości, zatapiając się w czymś przyjemnym, co pozwoli zapomnieć o
chwilowych problemach. Prolemach, którymi w obecnej chwili był dla niej Uchiha
Sasuke. A dokładniej mówiąc, jej niezrozumiałe uczucia względem jego osoby.
Czyżby Temari miała rację? W końcu nie znały się, a ona mimo to wyciągnęła
prawie takie same wnioski, jakie przedsatwiła jej Ino. Nie miała pojęcia, jakim
cudem. Tak samo jak nie za bardzo wiedziała, co ma o tym wszystkim sądzić.
Najchętniej zahibernowałaby się, by móc obudzić się dopiero, gdy wszystkie
sprawy zostaną wyjaśnione i kiedy nie będzie mieć już żadnego Uchihy na głowie.
Rzuciła torbę pod ścianę, a następnie
ściągnęła cienką bluzę i, zostając w samym podkoszulku, zapaliła światło. Gdy
tylko odwróciła się z zamiarem skierowania swoich kroków ku nieopodal
znajdującemu się schowkowi, przystanęła w miejscu mocno zaciskając szczekę. Los
chyba rzeczywście postanowił zamienić jej życie w czystą komedię. Nawet nie
trudno było jej wyobrazić sobie owy los, siedzący na swojej puszystej
chmurce ze świeżym popcornem w dłoni, bacznie przyglądając się jej spartolonemu
życiu.
-
Kpisz sobie ze mnie? - warknęła, gestykulując we frustracji dłońmi.
Szmaragdowymi tęczówkami spoglądała ze wściekłością na Sasuke siedzącego tuż
pod zasłoniętym oknem. Był naprawdę ostatnią osobą, jakiej się tu spodziewała.
Zwłaszcza gdy spojrzy się na wydarzenia z dzisiejszego ranka. Tuż obok niego,
dostrzegła leżące niedbale dwie pary rękawic ochronnych, co jeszcze bardziej ją
skonfundowało. Czuła na sobie jego badawcze spojrzenie, jakby starał dostrzec
się coś nieoczywistego.
-
Nieśmiałbym - skwitował zadziornie, wstając z podłogi obitej materacami.
- Jak
tu wlazłeś? - spytała hardo, splatając ramiona na klatce piersiowej. - Nie
sądziłam, że włamy to twoje hobby - dodała, niepotrafiąc powstrzymać się od
takiego komentarza. W końcu jak tu wszedł, skoro ona posiadała jedyny klucz do
tego miejsca?
Zresztą,
nie miała nawet pojęcia, dlaczego w ogóle z nim rozmawia. To była idealna
sytuacja do infantylnego zachowania, na które zdecydowanie mogła sobie
pozwolić. Potraktował ją jak gówniarę, którą trzeba pilnować na niemalże każdym
kroku. I długo mu tego nie zapomni.
Kącik
ust Sasuke uniósł się, powodując szatański uśmiech na jego twarzy. Pogrzebał
chwilę w kieszeni swoich krótkich spodenek, których zdecydowanie nie miał na
sobie na uniwersytecie, po czym wyciągnął z nich pojedynczy klucz.
- Dla
twojej informacji mogę wejść tu o każdej porze dnia i nocy - powiedział swoim
zwyczajnym, stoickim głosem. - Zawsze mogłem - zaakcentował, zbliżając się do
niej powolnym krokiem, uważnie obserwując jej reakcję. Szamragdowe tęczówki
drgnęły, brwi uniosły się nieznacznie, a jej usta subtelnie się rozchyliły.
Niespodziewała się usłyszeć takich słów - widział to.
- Najwidoczniej nie wiedziałaś, że mój
brat w akcie dobrej woli podarował tę siłownię Tsunade i uniwersytetowi jakiś
czas temu, a zapasowy klucz cały czas był w moim posiadaniu - wytłumaczył bez
problemu, chcąc uświadomić ją, że od samego początku kroczyła po budynku, który
w pewnym momencie należał do jego rodziny. Kolejny paradoks zyciowy Sakury
Haruno.
Prychnęła złowieszczo pod nosem.
Zdecydowanie nie musiała wiedzieć aż takich szczegółów odnośnie tego miejsca. A
pomyśleć, że już od dłuższego czasu wyżywa swoją złość i frustrację na starych
włościach Uchiha. Kolejny kopniak w jej tyłek. Ale nie da mu ponownie wygrać,
nie złamie się przed nim, jak to było dzisiejszego ranka czy też w weekend. Co
to, to nie. Sasuke ujrzał już za dużo jej słabości, żadnej kolejnej już nie
pozna. Nawet jeśli miałaby się całkowicie zamknąć przed nim, tak też zrobi.
Nadeszła pora, by definitywnie zakończyć znajomość z nim.
- Coś jeszcze? - spytała, udając
niewzruszenie jego słowami, a następnie wyminęła go, idąc w kierunku
zawieszonego worka treningowego.
Lecz
on jak na złość zrobił to, co miał ostatnio w swoim zwyczaju - chwycił ją mocno
za ramię niepozwalając oddalić się zbyt daleko. Zdecydowanie zbyt często to
robił, a ona jak potulny kotek zatrzymywała się, wyczekując na jego dalsze
słowa. I tak za każdym razem.
-
Znudziły mi się już pogawędki z tobą, Uchiha - powiedziała w miarę spokojnie,
spoglądając tuż przed siebie. Nie zamierzała dawać mu w tej chwili satysfakcji
i tańczyć, jak jej zagra. Tym razem pierwsze skrzypce należały do niej. Pora na
zmiany - słowa, które codziennie sobie powtarzała i w efekcie na koniec dnia
olewała miały się urzeczywistnić. Bo w końcu ile to razy obiecywała sobie, że
to koniec znajomości z Sasuke? A ciągle kończyło się to tak samo - kolejnym
spotkaniem, które, co gorsza, jej sie podobało.
Sasuke
westchnął, wywracając oczami, a następnie puścił ją i skierował się ku swojemu
plecakowi. Humorek jej jeszcze nie przeszedł - widział w jej oczach tańcujące
ogniki złości. Tym razem jednak nie była wściekła na cały świat, jak to miała w
zwyczaju. Po raz pierwszy była wściekła bezpośrednio na niego. I miała do tego
idealny powód. Posądził ją o coś, o co nie powinien. Jednak jak inaczej miał
zareagować? Tylko on był świadkiem jej piątkowego występku. I tylko on widział
jak wpada w ten niezrozumiały trans. Już po chwili wrócił do niej, trzymając w
ręce małą paczuszkę z namalowanym z przodu znakiem lokalnej sieci aptek. Siłą
wcisnął ją do jej ręki, gdy ta dobrowolnie nie chciała jej przyjąć.
-
Masz - powiedział chłodno, wzrokiem uciekając gdzieś w bok. Po raz pierwszy nie
chciał widzieć jej reakcji.
Jej
brew ponownie drgnęła w zdziwieniu. W końcu co takiego mógł jej wręczyć sam
Sasuke? Przyjrzała się papierowej torebce z zainteresowaniem.
Nie
słysząc żadnego odzewu z jej strony, skusił się na spojrzenie na nią kątem oka.
Widząc jej skonfundowane spojrzenie, westchnął ciężko, a następnie przeklnął
samego siebie w myślach.
-
Trochę mnie poniosło - powiedział, zaciskając prawą dłoń, nie wierząc, że
właśnie się jej tłumaczy. Przecież on nigdy się nikomu nie tłumaczył! No chyba,
że w grę wchodziła jego matka, a jej wyjątkowo mógł powiedzieć co nieco od
czasu do czasu. To jeszcze był w stanie zrozumieć. Ale obecną sytuację? Nie za
bardzo. Pomimo wszystko jak na złość nie mógł się powstrzymywać od dalszego
mówienia.
- Nie patrz tak na mnie - mruknął, widząc
jak szmaragdowe tęczówki bacznie się mu przyglądają w kompletnym osłupieniu.
Sakura rozszerzyła brwi w zdziwieniu,
zastanawiając się czy jego wypowiedź zmierza właśnie do jakże magicznego słowa przepraszam.
Jeśli tak, to coś czuła, że są duże szanse, by zeszła na zawał tu i teraz.
Sasuke nie wyglądał jej ani trochę na osobę, która używała akurat tego słowa
zbyt często, zresztą był Uchiha, a po nich to już zupełnie się tego nie
spodziewała.
- Przyznaję, trochę mnie poniosło, ale
sama musisz przyznać, że miałem powód, by pomyśleć to, co pomyślałem.
Sakura
spuściła wzrok, wykrzywiając w konsternacji usta to na lewo, to na prawo. Fakt,
miał powód i nawet ona sama musiała mu to przyznać, co wcale nie przyszło jej
łatwo. Skinęła niechętnie głową, po czym przeczesała palcami rozpuszczone
włosy.
Jednak nadal nie potrafiła pojąć, dlaczego
interesował się tym, co chce robić ze swoim życiem. W końcu nie jemu było
decydować. I pomimo iż nie chciała odbierać sobie życia, to raczej nie powinien
ingerować w takie wydarzenia. Była mu wdzięczna za to, że pomógł jej wyrwać się
z transu, w jaki wpadła na koncercie Akatsuki. Jednak dzisiaj to było coś
zupełnie innego. A on jak na złość ponownie pojawia się tam, gdzie go najmniej
chciała. Nie wiedziała, po co za nią wyszedł z auli, w której powinien siedzieć
jeszcze jakiś czasu. Ale nie. On musiał wyjść na korytarz, robiąc przy okazji
szopkę, o której na pewno pójdą plotki. W końcu to był Uchiha, a ona kim była?
Nikim. Dla nich wszystkich była nic nieznaczącą studentką, będącą na Bóg wie
jakim kierunku. A on był Uchihą, którego każdy znał, przynajmniej z widzenia. W
dodatku jego obecność tutaj też wcale jej nie pomagała. Przecież przyszła tu
ogólnie z myślą wyzbycia się tych chorych spekulacji Ino i Temari odnośnie jej
zauroczenia osobą Sasuke, który notabene stał tuż przed nią, a ona jak gdyby nigdy
nic zastanawia się, czy rzeczywiście się w nim zakochiwała, czy też nie.
To jest chore! - wrzasnęła rozgoryczona w
myślach. Sasuke, gdyby tylko mógł czytać w myślach, na pewno już dawno uznałby
ją za osobę niepoczytalną.
-
Powiedz mi - zagaiła niepewnie, unosząc wzrok w górę. Chwilowo zawiesiła na nim
swoje spojrzenie, lustrując go uważnie. Stał spokojnie tuż obok niej, ze swoim
standardowo obojętnym wyrazem twarzy i dłońmi luźno opadającymi wzdłuż tułowia.
Widząc jednak jego roztrzepane włosy, a także kropelki potu na jego czole,
musiała stwierdzić, że nie czekał bezczynnie na nią. A przynajmniej taka myśl
się jej nasunęła.
- Po co tak bardzo się wtrącasz? -
zapytała nazbyt twierdząco, a następnie przygryzła dolną wargę. Nie powinna
była w ogóle zaczynać tego tematu. W taki sposób na pewno nie uda jej się i
dziś ustać przy swoim postanowieniu zatytuowanym “koniec zadawania się z Uchiha
Sasuke”. Zamiast ignorować go i zbywać na każdym kroku, sama zaczyna
konwersacje, które jednocześnie wiązały się z komplikacjami.
Sasuke
zmarszczył nieznacznie brwi, niespodziewając się takiego pytania. Ale nie
zamierzał nie udzielać jej odpowiedzi. Z zawadiackim uśmiechem zrobił krok ku
niej, a następnie nachylił się nad nią i szepnął subtelnie do jej ucha:
- Zbyt lekko traktujesz coś tak bardzo
cennego, jak własne życie, Sakura.
Słysząc
to zdanie, jego ton głosu, a zwłaszcza swoje imię, ogarnęło ją dziwne uczucie.
Nie była w stanie do końca go opisać, lecz wówczas jej ciało przeszywał przyjemny
dreszcz. Imię, które niejednokronie było wypowiadane przez różnych ludzi, a
także przez niego, jeszcze nigdy nie brzmiało tak… tak… Delikatnie? Przyjemnie?
Czule? Nawet tego nie potrafiła określić. Ale była pewna jednego - od tej pory
mogłaby ciągle słyszeć własne imię wymawiane przez Sasuke. Najlepiej gdyby
mogła sobie to nagrać i włączać replay. I tak w nieskończoność.
Pośpiesznie
pokręciła głową, wprowadzając kosmyki różowych włosów w ruch. Odrzuciła jak
najszybciej niepożądane w tej chwili myśli, przy okazji robiąc krok w tył.
Znowu znajdował się zbyt blisko niej, powodując podwyższenie stężenia hormonów
w jej organiźmie. Nie potrzebowała się rozpraszać jeszcze bardziej niż
dotychczas. Wystarczyło jej, iż była już wystarczająco roztargniona przez jego
osobę i jego bliskość, którą zaczynał obdarowywać ją coraz to częściej. Nie
chcąc dłużej ciągnąc tego tematu, z czystej ciekawości zerknęła do papierowej
reklamówki, jaką jej przed chwilą wręczył, a widząc trzy fiolki wypełnione
dobrze znanymi sobie tabletkami, rozszerzyła oczy ze zdziwienia. Sasuke nie
przestawał jej zaskakiwać.
-
Skąd ty…? - spytała zdumiona.
By wykupić te lekarstwa, potrzebował
recepty. A żeby ją dostać, musiałby skontaktować się z lekarzem prowadzącym,
który bez wątpienia udzieliłby mu odpowiedzi na pytanie, co to są a tabletki.
Nagle ogarnęło ją przerażenie.
-
Sasori wypisał kwitek - odparł, wzruszając ramionami i uspokajając ją tym
samym. Widział cień obawy, jaki nagle zawitał na jej twarzy. Nie był głupi, by
nie wiedzieć, czego się bała. Póki co jednak nie zamierzał mówić jej, że wie,
czym są te leki. Zresztą, to raczej nie jest jego sprawa i akurat tej granicy
nie zamierzał przekraczać. Fakt, poznał kolejny bardzo odosobnionyi intymny
kawałek układanki, jaką stanowiła, ale w ten aspekt wgłębiać się nie zamierzał.
W końcu zbyt duża wiedza nie zawsze służy dobrze człowiekowi.
Sakura
zamrugała kilkakrotnie, a nad jej głową zaświeciła się rażąca żarówka na
wzmiankę o koledze Itachiego z zespołu.
-
Sprawdzałeś mnie? - spytała zszokowana, nie wierząc nawet we własne słowa.
Innego wytłumaczenia nawet nie widziała. Przecież Sasori na pewno nie pojawił
się od tak z czystych nudów na kampusie i bez żadnego zbędnego pytania nie
wypisał recepty na akurat te leki.
Sasuke
westchnął i tak po prostu wrócił pod okno, gdzie zastała go wcześniej
siedzącego. Chwycił leżące rękawice. Jej pytanie wydało mu się irracjonalne. W
końcu to było oczywiste, że ją sprawdzi. Jak inaczej miałby pewność, że mówiła
prawdę i że jej reakcja była autentyczna?
-
Hej! Pytam się o coś! - krzyknęła, lustrując go z oburzeniem.
Zastanawiała
się, kto tu był w rzeczywistości niepoważny - ona czy on. Przecież to było
jawne szpiegowanie! Nie zamierzała tego tak zostawiać. Oj nie!
Zerknął
na nią przez ramię z zadziornym uśmiechem, po czym rzucił jej jedną parę
rękawic.
- A
niby jak miałem dowiedzieć się, czy rzeczywiście nie chcesz się zaćpać albo
zrobić coś równie głupiego? - spytał, nie kryjąc ani przez chwilę wyraźnej
ironii, jaka owiewała jego głos. Prawdy również nie zamierzał ukrywać. W końcu
było jasne, że ją sprawdził.
- Już
ci powiedziałam… - syknęła ostro. Miała swój honor i zamierzała go bronić.
-
Tak, tak, wiem, nie masz najmniejszych chęci, by zakończyć swój żywot - wtrącił
znużony, nim ta zdążyła dokończyć swą wypowiedź. - Dlatego przyznałem się przed
chwilą, że trochę przesadziłem i w dobrej wierze kupiłem ci nowe - powiedział,
wysilając się na wyraźnie sztucznie miły ton.
Sakura
z grymasem przewróciła oczami. Oczywiście przepraszam od niego nie
usłyszała. Chociaż to może i dobrze?
Znała
cenę tabletek i doskonale pamiętała, że gdy tylko rozwinęła się sytuacja z
Sasuke na korytarzu, rozmyślała o tym, ile będzie musiała odkładać, by wykupić
nową miesięczną receptę. Tym czasem on jak gdyby nigdy nic wręczył jej
papierkową torbę, która zawierała leki na okrągłe trzy miesiące. Spojrzała na
niego z wyraźnym dystansem.
- A
więc co chcesz w zamian? - zapytała. Nie musiała pytać, co wie o owych
tabletkach. Ta wiedza akurat nie była jej potrzebna, gdyż miała przeczucie, że
jeśli zacznie drążyć ten temat, Sasuke nie będzie jej dłużny. A rozmowę z nim
chciała zakończyć jak najszybciej.
- Nic
- odpowiedział bez zawahania.
- Nic
- powtórzyła ze zwątpieniem, a po krótkiej chwili z jej krtani wydobył się
szczery śmiech. - Nigdy nie spodziewałam się, że nawet osoba pokroju Uchihy
Sasuke będzie w stanie rzucać żartami - skwitowała zgryźliwie, a szeroki
uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Nie
żartowałem - skontrargumentował, przyglądając się jej badawczym spojrzeniem.
-
Dobra, w takim razie po co mi to? - zapytała, unosząc dłoń trzymającą parę rękawic.
Im szybciej przebrnie przez to wszystko, tym szybciej Sasuke zostawi ją tu
samą, by mogła spokojnie opanować swoje burzliwe myśli i uczucia.
-
Skoro lubisz wyżywać się na worku i na mnie, to pokaż mi, na co cię stać.
Spojrzała
na niego niezrozumiale, lecz po chwili szamragdowe tęczówki zalśniły
niebezpiecznie. Zmarszczyła groźnie brwi, mamrocząc pod nosem, że to chyba
jakieś głupie żarty. Tak, wymienili już ze sobą kilka ciosów, ale na pewno nie
zamierzała bić się z nim na serio.
- Nie
mam zamiaru bawić się w twoje gierki - skwitowała, chcąc się go jak najszybciej
stąd pozbyć. Przyszła tu by zaznać choć trochę spokoju i odpocząć jeszcze
trochę od jego osoby, a tu niespodzianka - Uchiha jak na złość już tu był i
wyraźnie na nią czekał. Potrzebowała choć dnia bez niego, jednak i tym razem
los nie był dla niej na tyle łaskawy. I niby jak miała wyzbyć się tych
nieporządanych uczuć do niego, skoro nawet w samotności nie może powalić sobie
w zwykły worek, wyklinając pod nosem dla zasady?
- Twierdzisz, że jesteś dobra w
samoobronie i wcale nie przeczę, ale nic oprócz kilku prostych tricków nie
pokazałaś. W dodatku nikt wczoraj nie zjawił się na twoje zajęcia - mówił cały
czas przyglądając się jej zadziornie. Wiedział, że jednym sposobem by grała,
tak jak chciał, było proste wytrącenie jej z równowagi. A przy jej
dzisiejszym braku humoru raczej nie powinno stanowić to większej trudności.
Kilka słów i Haruno wpadnie w zastawioną na nią zasadzkę.
- Coś wyraźnie musiało zniechęcić ludzi do
przyjścia i zapisania się - kontynuował jak gdyby nigdy nic. Nie trudno było mu
się domyślić, co takiego z łatwością wprowadzi różowowłosą dziewczynę w stan
istnej furii. - Pytanie tylko nasuwa się: co takiego? Słaba reklama, zapchlona
miejscówka czy może brak profesjonalizmu ze strony prowadzącej? - spytał z
szatańskim uśmiechem, wjeżdżając jej na ambicję. Po wściekłym wyrazie jej
twarzy, wiedział, że trafił w samo sedno.
Sakura prychnęła złowieszczo pod nosem,
gdy tylko usłyszała wzmiankę o braku profesjonalizmu. On chyba rzeczywiście z
niej kpił, a ona jeszcze mu na to pozwalała. Z rozjuszeniem podeszła do schowka
znajdującego się obok i już po chwili wyciągnęła z niej małą reklamówkę, w
której schowała luźne ciuchy na ewentualność taką jak ta. Odrzuciła torebkę z
lekarstwami na swoją torbę, którą nosiła na codzień, a tabletki zadźwięczały
niczym kuleczki w grzechotce. Nie przejmując się w ogóle jego obecnością,
zaczęła ściągać z siebie koszulkę, ukazując tym samym swój czerwony stanik.
- Szatnie też tu są - powiedział nagle
Sasuke, opierając się o ścianę naprzeciwko.
Sakura tuż po ściągnięciu koszulki,
posłała mu chłodne spojrzenie.
- W
tej zapyziałej norze moja noga nie stanie - skwitowała złośliwie, chwytając za
czarny podkoszulek na ramiączkach, jaki następnie na siebie zarzuciła. W samym
staniku nie zamierzała bawić się z nim w tę dzieciniadę.
Ignorowała jego zdziwione spojrzenie,
które towarzyszyło jej bez przerwy, nawet gdy przez chwilę paradowała przed nim
w skąpych figach. Pomimo, iż wiedziała, że właśnie robi to, czego chciał, to
jednak nie zamierzała dać mu satysfakcji zwycięstwa. Skoro tak bardzo chce, to
pokaże mu, na co ją stać.
Podchodząc z powrotem do niego, założyła
bezpalcowe rękawice, jakie jej dał, a następnie znajdując sie tuż przed nim,
wymierzyła w niego cios. Ku jej zaskoczeniu i on zdążył już ubrać rękawice
ochronne, a nawet nie zauważyła, kiedy to zrobił.
Sasuke zablokował go bez problemu, unosząc
jedynie umięśnione i naprężone przedramię do góry. W przeciwieństwie do niej,
nie włożył w to ani trochę wysiłku.
- Ty prawisz mi kazania? Ty? Jak mnie
pamięć nie myli, sama musiałam ci pomóc, by Satoru ze swoimi koleżkami nie
sprali cię na kwaśne jabłko - wycedziła przez zaciśnięte zęby, patrząc na niego
spode łba, nie cofając się ani trochę. Jej zaciśnięta dłoń, nadal była
blokowana przez niego. A widząc, jak nie robi to na nim większego wrażenia,
parsknęła złowieszczo pod nosem, po czym zamachnęła się lewą ręką.
Cichy
ironiczny śmiech wydobył się z jego krtani, chwytając ją za wyciągnięte lewą
rękę i obrócił o sto osiemdziesiąt stopni, po czym mocniejszyym szarpnięciem
przycisnął ją do chłodnej ściany. Wykręcił jej obie ręce do tyłu, ściskając je
w mocnym uścisku jedną dłonią. Stopą skrupulatnie, lekko rozchylił jej nogi, by
czasami nie próbowała czegoś głupiego.
-
Przewaga przeciwnika - mruknął z niezadowoleniem, po czym nachylił się nad jej
uchem: - Czemu się nie broniłaś przed jego uderzeniem? - wyszeptał, a w jego
tonie wyraźnie można było usłyszeć oskarżenie. To pytanie dręczyło go od
dłuższego już czasu. Widział ją przecież jak niejednokrotnie z imptem waliła w
znajdujący się w siłowni wór bokserski, ale nadal Satoru bez problemu powalił
ją silnym uderzeniem w policzek. Gdyby nie stan, w jakim się wtedy znajdowała,
bez wątpienia zadałby wtedy swoje pytanie. Ale skoro teraz nadarzyła się do
tego okazja, to czemu nie?
Na
czole Sakury pojawiła się mała, niebezpiecznie pulsująca żyłka. Jeśli ponownie
zamierzał zainsynuować coś zupełnie wyssanego z palca, to raczej powinien sobie
darować. W głowie pośpiesznie zaczęła kreować taktykę na kilka następnych
ruchów - wszystko, by tylko wyswobodzić się z jego niedźwiedziego uścisku.
-
Więc? - szepnął ponownie, w odpowiedzi spotykając się z jej iskrzącym
spojrzeniem, jakie rzuciła mu kątem oka.
-
Byłeś tam. Widziałeś na własne oczy, więc po co się pytasz? - spytała
sarkastycznie.
- Bo
widziałem zastraszoną dziewczynkę - odpowiedział chłodno, po czym puścił ją i
zrobił kilka kroków do tyłu.
Sakura
zastygła niczym słup soli, a jego słowa echem odbijały się w jej głowie.
Zastraszona dziewczynka? - pytała samą siebie w zdumieniu. Nikt nigdy jej tak
nie nazwał. Nie bała się Satoru! Dopóki jej nie uderzył…
Odwróciła
się do niego zmieszana. Tuż po zagłębieniu się w otchłani karych tęczówek,
zacisnęła mocno dłonie, a gdyby nie rękawice, bez wątpienia wbiłaby paznokcie
we własną skórę. Krzyk wydobył się z jej krtani, ruszając z miejsca i
nacierając na młodszego brata Itachiego. Atakowała go na zmianę rękoma i
dłońmi, próbując swojego szcześcią i chcąc jak najszybciej zamknąć mu usta. Ale
on potrafił zablokować każdy jej atak.
Jednak musiał sam przyznać, że przy
niektórych jej uderzeniach, musiał bardziej się wysilić. Była wściekła, jak
jeszcze nigdy. Wjechał jej na ambicję, a także uraził jej dumę; pomyśleć, że
tak mało wystarczyło do wyprowadzenia jej z równowagi. Aczkolwiek tym razem nie
uderzyła chaotycznie, jak wtedy, gdy widział ją przez okno siłowni. Tym razem
uderzała z precyzją, z jaką zazwyczaj uderzała w worek.
-
Zaskoczył mnie - warknęła rozjuszona, gdy Sasuke po raz kolejny skutecznie
zablokował jej uderzenie.
- Nie
byłam na to przygotowana - wyznała grymaśnie, broniąc się tym razem przed jego
zakleszczoną pięścią, którą skutecznie udało jej się ominąć poprzez odchylenie
do tyłu.
Dostrzegła
jak jego brew drgnęła nieznacznie, niespodziewając się takiej odpowiedzi.
-
Potrafisz uderzać, chcesz prowadzić zajęcia, a nie byłaś przygotowana jak
nachlany typ cię uderzył? - zapytał, lecz tym razem nie mówił z kpiną. Wyśmiać
też jej nie wyśmiał. Był skonfundowany, a ona ponownie go zaskoczyła. Zupełnie
nie rozumiał tej sytuacji.
-
Żartujesz sobie? - spytał chłodno, nim Sakura zdążyła odpowiedzieć na jego
poprzednie pytanie.
Haruno
ponownie zamachnęła się z zamiarem uderzenia go twardą nakładką na rękawicy,
ale ten odchylił głowę w bok, a jej pięść nawet go nie drasnęła. Studentka
przeklnęła siarczyście, chcąc zakończyć tę nic nie znaczącą zabawę.
- A
co to ma za znaczenie? - burknęła, oddychając ciężko. - Zaskoczył mnie i tyle z
tej historii - powtórzyła warknięciem, pomału tracąc cierpliwość, której
notabene przy nim nigdy nie miała za dużo.
-
Raczej nikt się tego nie spodziewał - argumentowała zła, a widząc, jak Sasuke
próbuje ją uderzyć, chwyciła pewnie za jego nadgarstek i wygięła mu pośpiesznie
rękę do tyłu.
Ale
nim zdążyła mrugnąć okiem, uderzyła z impetem o obitą materacami podłogę.
Syknęła z bólu, zastanawiając się, co właśnie się stało. Zaledwie dwie sekundy
temu, to ona miała przewagę, uśmiechając się dumnie do niego, a teraz uśmieszek
został siłą zdarty z jej twarzy, na którą wkradł się szok. Multum pytań
niespodziewanie pojawiło się w jej głowie, analizując ostatnią sytuację.
-
Atak masz mocny, ale w obronie kulejesz. I to bardzo.
Krytyka
podziałała na nią jak czerwona płachta na byka. Poruszyła zwinnie nogą, chcąc
go podhaczyć by mógł również runąć na podłogę. Ale i tym razem ją zaskoczył.
Sasuke
bez najmniejszego wysiłku podskoczył podciągając nogi pod siebie, unikając tym
samym bliskiego spotkania z jej nogą.
- I
twoje ruchy są dość przewidywalne - mruknął z rozbawieniem, lecz wyciągnął ku
niej rękę w dobrej wierze.
Szmaragdowe
tęczówki skupiły się na jego osobie, wręcz kipiąc złością. Musiała przyznać bez
bicia, że krytyka z jego ust bolała tak samo jak i jego wcześniejsze fałszywe
oskarżenia. Podparła się na łokciach, a następnie przyjęła jego ofertę pomocy i
złapała mocno za jego dłoń. Jednak tak szybko, jak ich ręce splotły się ze
sobą, Sakura drugą ręką złapała go za nadgarstek.
-
Rewanż - powiedziała cwaniacko, po czym ułożyła pośpiesznie swe stopy na jego
brzuchu, o który następnie się zaparła. Obserwując jego zaintrygowany wyraz
twarzy pociągnęła go z wysiłkiem i tym razem to ona położyła go na łopatki.
Sasuke
z hukiem runął tuż za nią, niemal stykając się z nią głową.
- No
dobra, tego się nie spodziewałem - westchnął ciężko, a Sakurze szeroki uśmiech
nie schodził z twarzy. Nie często udaje się jej wykiwać w taki fenomenalny
sposób Uchihę we własnej osobie. Przynajmniej jeden plus w całej tej sytuacji
się znalazł, chociaż złość nadal z niej nie uszła.
- A
jednak - skwitowała tryumfalnie.
- Ale
to nie zmienia faktu, że twoja obrona ma wiele luk. Z naciskiem na wiele -
skomentował, nie potrąfiąc powstrzymać się przed powiedzeniem tego ostatniego
zdania. W końcu mówił zaledwie szczerą prawdę.
Usta
Sakury wykrzywiły się grymaśnie, nie będąc ani trochę zadowolona z jego - tym
razem - trafnej uwagi. Znowu był krok przed nią, znowu się z nią droczył i
znowu, jak na złość, czuła się z tym dobrze. Tak nie mogło być! Zero
jakiejkolwiek logiki!
-
Świetnie, masz jeszcze coś do powiedzenia, oprócz tego jak bardzo jestem
beznadziejna? - spytała butnie, a grymas nadal nie schodził z jej twarzy.
- Nie
przekręcaj moich słów - warknął z niezadowoleniem. Co jak co, ale nigdy nie
lubił, gdy ktoś mu wciskał w usta słowa, jakich nie powiedział. Zwłaszcza takie.
Sakura
wywróciła oczami. Gdy jej oddech uspokoił się, zaczęła leniwie podnosić się z
materacy.
-
Wczoraj nie wykorzystałam swojego pytania - przypomniała mu i sobie, stając na
nogach. - Ty zadałeś swoje, ja natomiast nie.
Szmaragdowe
tęczówki uważnie taksowały jego sylwetkę, przyglądając się jak i on postanawia
stanąć na własne nogi.
-
Więc zadaj.
Haruno
przygryzła subtelnie dolną wargę, zastanawiając się w duchu, które pytanie
krzątające się po jej głowie ma wybrać i wypowiedzieć na głos. Musiała przyznać
z niesmakiem, że wybór miała trudny, zwłaszcza gdy jej alterego szeptało w
szatański sposób własne pytanie do jej ucha. Wredna sucz!
Mogła
mu zadać banalne pytanie odnośnie tego miejsca, jego zażyłości do motorów i
wyścigów. Mogła spytać o wszystko bez najmniejszych skrypułów. Nawet mogła się
skusić na krótkie pytanie odnośnie Miyaviego - w końcu spotkał się z nim! Lecz
gdy tylko otworzyła usta, chcąc zadać pytanie odnośnie Moriego, diabelskie
alterego wtrąciło jej się w zdanie, powodując, iż po wypowiedzeniu owych słów
miała ochotę zapaść się pod ziemię. Albo, co gorsze, spalić się ze wstydu.
-
Ayanami. Co cię z nią dokładnie łączy?
Z
wyrazu twarzy Sasuke nie było trudno wyczytać, że nawet on nie spodziewał się
tego pytania. Zaskoczyła go i to bardzo.
Zresztą
ona sama nie wiedziała, skąd wzięło się jej to pytanie. Jego życie prywatne
zdecydowanie nie powinno ją obchodzić. Tak jakby całkowicie straciła kontrolę
nad sobą, a jej alterego we własnej osobie postanowiło zabawić się jej kosztem.
I jeszcze to jej dokładnie - żenada na całej lini. Haruno Sakura nie
sądziła, by kiedykolwiek jeszcze zdołała się pogrążyć tak bardzo jak w tej
chwili.
Z
każdą sekundą milczenia robiło jej się coraz goręcej na twarzy. Nie musiała
nawet spoglądać w lustro, by zauważyć dorodne, buraczane rumieńce na polikach.
-
Kiedyś łączył nas układ, teraz nie łączy nas nic - odpowiedział chłodno.
Sakura
wydobyła z siebie cichy świst wypuszczonego powietrza, jakie wstrzymywała sobie
od momentu zadania pytania.
-
Układ? Jaki układ? - spytała oniemiała, rozluźniając wszystkie mięśnie, które
jeszcze przed chwilą wydawały się być twarde jak głaz. Nawet jej alterego
chwilowo przystopowało i czekało cierpliwie na jego odpowiedzieć.
Jednak
ten uśmiechnął się do niej cwaniacko.
- To
już kolejne pytanie - upomniał ją. - Więc jeśli chcesz kontynuować zabawę z
wczoraj, teraz powinna być moja kolej - dopowiedział zadziornie, ponownie
skracając dzielącą ich odległość.
Sakura
zamrugała raz, drugi, trzeci, walcząc z samą sobą, z jego propozycją.
-
Nie, koniec zabawy - powiedziała hardo.
Jej
drugie ja wrzeszczało wręcz, chcąc ponownie przejąć kontrolę nad jej
osobowością, ale Sakura nie zamierzała dopuszczać jej do władzy. Tym razem to
ona miała ostatnie słowo w zaistniałej sytuacji. I nie chciała, by Sasuke
ponownie zadał pytanie, które zbiłoby ją z pantałyku jak to było wczorajszego
dnia. Co to, to nie. A informacje o nim samym zdobędzie w inny sposób. Nawet
jeśli będzie musiała płaszczyć i pogrążać się przed Ino, niech tak będzie.
Nagle potrząsła chaotycznie głową, chcąc zaszufladkować gdzieś głęboko gadki
swojego alterego. Nie potrzebowała go teraz. Kiedy indziej tak, ale nie teraz i
na pewno nie przy Sasuke.
-
Znowu to robisz.
Słysząc
jego głos spojrzała na niego ze zdziwieniem, nie za bardzo rozumiejąc, o co mu
chodzi. W końcu co robiła oprócz zwykłego stania, rozmyślania i przygryzania
dolnej wargi?
- Co
robię? - spytała oniemiała.
Kare
tęczówki zerknęły na nią z pobłażeniem, a ich właściciel przeczesał dłonią
swoje gęste włosy.
-
Mamroczesz coś pod nosem gdy gorączkowo nad czymś myślisz.
Oniemiała
już całkowicie. Ale jak to?! - wrzała w myślach, nie będąc w stanie pojąć jego
słów. To było zdecydowanie niemożliwe.
- Wcale
że nie gadam sama do siebie! - zaprotestowała głośno, podchodząc bliżej niego z
groźną miną, która była jedynie aktem.
-
Nie? A o czym romyślałaś? Niech zgadnę… coś o płaszczeniu i pogrążaniu się
przed Ino?
Sakura
w szoku otwierała i zamykała usta, nie wiedząc co powiedzieć. Nie mogła
zaprzeczyć, skoro ona, a raczej jej diabelskie alterego gadało samo do siebie i
to - o zgrozo! - na głos. Chyba od nowa zacznie rozważać propozycję
dobrowolnego zamknięcia się w zakładzie psychiatrycznym, do czego ma już duże
predyspozycje.
- Co
jeszcze słyszałeś? - spytała z miną zbitego kota.
- A
widzisz, jednak miałem rację - parsknął śmiechem, spoglądając na nią z
wyższością.
- Co
mówiłam?
Zrobiła
jeszcze kilka kroków ku niemu, nie odrywając spojrzenia od jego enigmatycznych
tęczówek. Domagała się ujawnienia informacji odnośnie tego, co mówiło jej
cholerne alterego, z którym właśnie toczyła wewnętrzną wojnę.
- To,
co ci powiedziałem - odparł nieprzejęty jej chwilowo dziecinnym zachowaniem.
-
Powiedziałeś również znowu, czyli już wcześniej coś mówiłam - zauważyła
słusznie, obawiając się tego, co mógł przez przypadek usłyszeć.
Oj
biada jej, biada, jeśli usłyszał coś, co powinno zostać tylko i wyłącznie dla
niej. No i ewentualnie Ino i nowo poznanej znajomej, której dość sporo
wypaplała bez powodu. A jeszcze chwilę temu myślała, że już nigdy nie pogrąży
się bardziej niż z pytaniem o Ayanami, a tu ci proszę, niespodzinka. Istna
wisienka na najwyższym piętrze tortu.
- Jakbyś
rzuciła coś godnego uwagi, na pewno już byś o tym wiedziała - powiedział
cynicznie.
Uczucie
ogromnej ulgi przeszyło jej ciało. Przynajmniej jakiś pozytyw. Ale zdecydowanie
musi się oduczyć mówienia samej do siebie, gdyż to zdecydowanie nie służyło jej
zbyt dobrze. Nagle poczuła strach - a co jeśli Sasuke usłyszałby, jak mamrocze
tak sama do siebie o jego torsie? Coś czuła, że wtedy musiałaby pakować manatki
i wyprowadzić się na co najmniej drugi kontynent, by tylko ukryć przed nim swój
wstyd. Chociaż może Arktyka byłaby lepszym rozwiązeniem. Brak praktycznie
jakiejkolwiek cywilizacji zdecydowanie ułatwiłby jej życie.
- Po
za tym czego się tak boisz? Chyba nie swoich zbereźnych myśli?
Znowu.
Znowu
czuła jak się czerwieni.
I
przez kogo? Uchihę Sasuke we własnej osobie - śmiech na sali.
-
Czerwienisz się.
Brawo
za spostrzegawczość!
-
Wcale, że nie! - zaprotestowała, marszcząc groźnie brwi i palcem uderzając w
jego klatkę piersiową. - Nie czerwienię się - dodała z naburmuszoną miną, chcąc
jak najszybciej postawić na swoim.
Cichy
śmiech wydobył się z jego krtani.
-
Zaprzeczasz samej sobie.
Słysząc
jego słowa, wydęła policzki jeszcze bardziej, po czym uniosła głowę wysoko,
zatapiając się w otchłani jego spojrzenia.
- Już
to dzisiaj słyszałam - burknęła, przypominając sobie swoją rozmowę z Temari nad
brzegiem jeziora. I dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak blisko siebie
ponownie się znajdują. Znowu dzieliły ich zaledwie milimetry i tym razem nie
wymieniali się ciosami. Teraz sytuacja była niemal odzwiercedleniem ich
prawie-pocałunku sprzed zaledwie kilku dni na parkingu przed akademikiem.
Nie
wiedząc nawet kiedy, Sasuke zrobił jeszcze pół kroku w przód, nie odwracając
ani na moment spojrzenia od jej oczu, uśmiechu, a nawet dorodnych rumieńców,
które nadal kwitły na jej twarzy.
I już
po chwili uniósł delikatnie jej podbródek. Dostrzegając, jak lustruje go
uważnie, a przede wszystkim nie protestuje...
Pocałował ją.
Pocałował
delikatnie, a ona pogłębiła jeszcze bardziej ten pocałunek, wprowadzając ich
języki w ognisty taniec rozkoszy. Była w niebie!
Gdyby
nie była sobą, zastanawiałaby się, co ją opętało. Ale w tej sytuacji odpowiedź
była prosta - jej a l t e r e g o .
Nie
zraziła się nawet, gdy ręce z nadal ubranymi rękawicami zawiesiła na jego szyi,
a on złapał ją w pasie, przyciskając mocniej do siebie.
Całowała
go bez żadnych obaw czy też skrupułów, kompletnie zapominając o otaczającym ją
świecie. Również o jego nazwisku.
A gdy
tylko ich usta złączyły się ze sobą, poczuła - znowu! - to przyjemne uczucie w
brzuchu, jakby zalęgło się w nim stado motyli, które jak na złość właśnie
zaczęły telepać swoimi małymi skrzydełkami. Z każdą kolejną wymianą śliny
robiło jej się coraz to goręcej - pożądanie zaczynało ją rozpalać a nawet
wypalać od środka. Przygryzła subtelnie jego wargę pomiędzy niezliczonym
pocałunkiem, nie myśląc o niczym innym jak o tej chwili.
Chwila,
która tym razem została przerwana przez zaledwie trzysekundowy dzwonek, jaki
wydobył się z jej telefonu.
Sakura
wybudzona z nirwany otworzyła pośpiesznie powieki spoglądając w szoku na
kruczowłosego, w którego objęciach się znajdowała. Czuła się, jakby wraz z
monotomną melodią dzwonka, ktoś chwycił ją mocno za nogi i z całej siły
wyszarpał ją z siódmego kręgu nieba. Kupidyn, puszyste chmurki, amorki,
herubiny, fanfary - wszystko zniknęło tak szybko, jak się pojawiło.
Zatrzymała się w
połowie kolejnego pocałunku, a gdy tylko zorientowała się, że nadal delikatnie
przygryza jego wargę, wyswobodziła się bez najmniejszego problemu z jego objęć.
Zrobiła
dwa kroki do tyłu, otwierając usta co chwilę, aczkolwiek żadne słowo się z nich
nie wydobyło; jedynie sam bełkot.
Sasuke
również milczał. Tak samo jak ona, nie wiedział zbytnio, co powiedzieć.
Zresztą
czy słowa były potrzebne?
- J…
a… - wydukała jak upośledzona, ale już po chwili potrząsnęła głową,
przeklinając srogo w myślach siebie i swoje przeklęte alterego, libido i
niepohamowane pożądanie koncentrujące się na brunecie.
- Nie
- wypaliła nagle, tym razem już ze stanowczością.
Nie
potrafiła wyjaśnić, co to miało oznaczać “Nie” na pocałunek? “Nie” na jego
objęcia, którymi i ona go obdarzała? “Nie” na zakochanie? Dawno już nie miała
takiego mętliku w głowie.
Nadmiar
emocji zaczynał ciążyć jej jak kilkutonowy głaz.
Dotarło do niej
wreszcie, jak bardzo myliła sie ostatnimi czasy. Tak bardzo, jak odrzucała od
siebie tę irracjonalną myśl, tak bardzo prawda kolała oczy - zakochiwała się w
nim i to po uszy. I za wszelką cenę musiała stumić w sobie te uczucia, jesli
nie chciała zaznać kolejnego upadku.
Chcąc
odetchnąć, a zarazem ogarnąć siebie i chaotyczne emocje, wycofała się, na
odchodne zabierając paczuszkę z apteki i swoją torebkę. Wybiegła tak po prostu,
pozostawiając go samego w siłowni. Nie odważyła się nawet spojrzeć na niego,
gdyż miała przeczucie, że Sasuke znowu zedrze z niej wszystko, co posiadała
jednym tylko przenikliwym spojrzeniem. Nie mogła na to pozwolić.
Biegła
chodnikiem, starając się jak najszybciej oddalić od tego miejsca. Siłownia,
która jeszcze chwilę temu była jej azylem, bezpowrotnie straciła ten przywilej.
W obecnej chwili miejsce to było napiętnowane czynem, który za wszelką cenę
chciała wymazać z pamięci. To było million razy gorsze, niż sama chęć
pocałowania go kilka dni temu. Teraz to wydarzyło się naprawdę. Pocałunek stał
się rzeczywistością. Nie zatrzymując się nawet na chwilę, ani też nie
odwracając się za siebie, dobiegła do swojego mieszkania ciężko dysząc. Gdy
tylko zatrzasnęła za sobą drzwi, nie wiedziała, czy miała wrzeszczeć z
frustracji czy skakać ze szcześcia. Coraz bardziej uświadamiała sobie, jak
balansuje na skraju swego umysłu, ciągle wahając się między jej postanowieniami
i zdrowym rozsądkiem, a emocjami i impulsywnością, wewnętrznymi potrzebami i
pragnieniami. Czuła jak jej umysł rozdziera się, dzieli na pół - istne
rozdwojenie jaźni. Najgorszy jednak w tym wszystkim był fakt, że
zdroworozsądkowa, opanowana Sakura była świadoma występków tej drugiej, która
tonęła w spojrzeniu karych oczu, pozwalała prowokować się ich właścicielowi,
ba, z pełna wzajemnością i przyjemnością wpijała się w jego usta, gdy wokół
latały herubinki.
Czym
prędzej wyciągneła z zamrażarki pudełko lodów, jakich miała niezliczoną ilość,
po czym, jak to miała w zwyczaju, usiadła na podłodze w kuchni zagłębiając dużą
łychę w słodkościach. Potrzebowała zamrozić mózg na chwilę, a może na wieki.
Może dzięki temu jej umysł zresetuje się, by móc oddzielić dwie walczące w nim
świadomości.
Telefon,
któremu stokrotnie dziękowała już za przerwany pocałunek, ponownie wydobył z
siebie krótki dźwięk, informujący ją o kolejnej wiadomości tekstowej.
Z
ustami wypełnionymi lodami truskawkowymi, zaczęła szperać w swojej torbie w
poszukiwaniu komórki.
Niezrozumiały
bełkot wydobył się z jej krtani, gdy jej dłoń zakleszczyła się na starodawnym
telefonie. Tuż po wyciągnięciu go, przeczytała dwie wiadomości, jakie napisała
do niej Ino. Pierwsza zdecydowanie była odpowiedzialna za przerwanie pocałunku
z Sasuke i pytała ją, czy plany na wieczór są nadal aktualne. Druga natomiast
dopiero co nadeszła i poganiała ją do odpowiedzi. Bez zastanowienia odpisała
Ino pozytywnie - zdecydowanie potrzebowała babskiego wieczoru. Zachłannie
zjadła jeszcze kilka łyżek lodów, po czym odłożyła je do zamrażarki, gdy tylko
mózg wydał jej się wystarczająco zamarznięty.
Widząc
pocztę na blacie, którą położyła tam kilka dni temu, westchnęła ciężko.
-
Rachunki, rachunki i jeszcze raz rachunki - mruknęła z niezadowoleniem,
przeglądając koperty, co jej właśnie przypomniało, że miała jeszcze inne
problemy na głowie oprócz Miyaviego i Sasuke. Rok akademicki się kończy, co
oznacza, że kawiarnia na dniach też zostanie zamknięta, więc chcąc nie chcąc
musiała zacząć szukać nowej pracy. Do rodziców nie chce wracać i na pewno nie
wróci, nie chcąc sprawiać im większych problemów finansowych.
Chcąc
jakoś zapełnić sobie czas, zanim Ino do niej przyjdzie, wzięła się za
sprzatąnie, co by tylko nie myśleć o kruczowłosym studencie. I, o dziwo,
poskutkowało. Ale pojawił się inny problem - ktoś inny zaprzątnął jej myśli…
Z
mieszanymi uczuciami rozglądała się po kilkudziesięciu budynkach głównego
kampusu uniwersytetu Kyoto. Ściskając mocno na piersi teczkę wypełnioną
świadectwami, certyfikatami, a także innymi dokumentami, jakie były jej
potrzebne dzisiejszego dnia, kroczyła za czerwonymi strzałkami, które kierowały
ją Bóg wie gdzie. W oficjalnym liście, jaki dostała prawie miesiąc temu,
było jedyne napisane, że ma zjawić się na indukcji na głównym kampusie w
bibliotece, a strzałki zaprowadzą ją w odpowiednie miejsce. Na ślepo
błądziła od budynku do budynku, szukając jakiejś dokładnej informacji. Nie
pogardziłaby również recepcją, gdzie akutalnie ktośb się znajdował! Gdzie nie
zajrzała, tam biurko było opustoszałe. Gdyby nie pałętający się wszędzie
studenci, pomyślałaby, że miejsce jest kompletnie opuszczone. Pomimo iż daleko
było mu do miana ‘opustoszały’, nadal nie natknęła się na żadną osobę
przypominającą wykładowcę czy nawet pracownika uniwersytetu. Albo była ślepa,
albo wszyscy się przed nią specjalnie poukrywali. Innego wytłumaczenia zresztą
nie widziała. Zdystansowanymi tęczówkami lustrowała nieznane sobie twarze,
zastanawiając się, czy chociaż z jedną z tych osób będzie na pierwszym roku
medycyny.
Próbując
nadal iść krokiem strzałek porozwieszanych gdzie się tylko da, stanęła nagle na
rozdrożu, rozmyślając, którą drogę powinna obrać. Nie było wyraźnych drogowzkazów,
oprócz trzech irytujących strzałek, a każda z nich wskazywała na inny kierunek.
Rozdrażniona
już szukaniem igły w stogu ściana, wsadziła teczkę pod pachę i zaczęła grzebać
w luźnej torbie, jaką miała przewieszoną przez ramię, w poszukiwaniu listu z
uniwersytetu. Ten świat zaczynał pomału wydawać się jej zdecydowanie za wielki.
-
Gdzie do cholery jesteś? - warknęła do torby, kartkując stertę
bezwartowściowych papierów, których zdecydowanie od dawna już nie powinno tam
być. Listu nie znalazła, ale za to natknęła się na małą mapę kampusu. Była
świcie przekonana, że zostawiła ja na biurku. Rozłożyła skrupulatnie poskładaną
mapę, dziękując w duchu, iż wiatr nie był dziś tak upierdliwy jak ostatnimi
dniami. Zaczęła taksować ilustrowane budynki, szukając tego upragnionego napisu
“biblioteka”.
-
Zagubiona? - zagaił nieznajomy męski głos.
Sakura
uniosła głowę do góry, spoglądając bezpośrednio w czekoladowe oczy. Nieznajomy
był wyższy od niej conajmniej o dwie głowy, co akurat nie było dla niej wielkim
zaskoczeniem. W końcu każdy był wyższy od niej. A to ci niespodzianka.
- Nie
- skłamała, chowając mapę z powrotem do torby.
Blondyn
zaśmiał się głośno, a w jego policzkach pojawiły się małe, urocze dołeczki,
których pewnie nie jedna dziewczyna mu zazdrościła.
-
Każdy nowy tak mówi - skwitował bez problemu, nie będąc w ogóle urażony jej
kłamstwem. - Tak samo jak każdy musi zarejestrować się w bibliotece. Tam -
mruknął zachodząc ją od tyłu i układając swoje dłonie na jej ramionach. Obrócił
ją subtelnie o dziewięćdziesiąt stopni, po czym wskazał na duży szklany
budynek, przed którym stała pokaźna kolejka.
- No
chyba sobie żartujecie - westchnęła ciężko. Na kilkugodzinne stanie
zdecydowanie nie była przygotowana. Ale jak mus to mus. Żałowała jedynie, że nie
wzięła ze sobą żadnej książki.
- Są
sposoby na obejście kolejki - powiedział nagle nieznajomy, ściągając dłonie z
jej ramion.
Zdziwiona
zerknęła na niego przez ramię, wątpiąc w jego słowa.
-
Jestem cierpliwa - odparła ze spokojem, biorąc ponownie teczkę do dwóch rąk, a
następnie skierowała się na koniec kolejki. Ponownie skłamała, ale jakoś w
żaden sposób jej to nie przeszkadzało. Aż dziwiła się samej sobie, że poszło
jej to tak łatwo. Zresztą wśród tłumu, gdzie wszyscy byli dla niej obcy, takie
kłamstwo było zwykłą błahostką. Z drugiej jednak strony przy Ino na pewno by to
nie przeszło.
Nieznajomy
poszedł jej krokiem, stając po chwili pomiędzy nią a sąsiadującym budynkiem.
- A
ja niezbyt, rok temu świra można było tu dostać - powiedział z rozbawieniem. -
Akiyama Hachiro - oznajmił, spoglądając na nią z szerokim uśmiechem, ponownie
ukazując światu swoje dołeczki.
Przyjrzała
mu się uważnie, bez skrępowania stwierdzając, że jest przystojny. Roztrzepane
blond włosy, czekoladowe oczy, dołeczki w policzkach przy każdym uśmiechu. I
czego chcieć więcej?
-
Haruno Sakura - przywitała się, również unosząc oba kąciki ust.
- Jak
już wspomniałem, nie jestem cierpliwą osobą, więc nie będę owijał w bawełnę.
Umów się ze mną.
Sakura
spojrzała na niego zszokowana, czując jak pomału zaczyna tracić grunt pod
nogami.
- Co
proszę? - spytała z nutką śmiechu w swym głosie.
Hachiro
również się zaśmiał.
-
Założyłem się z kolegami - wyjaśnił pokrótce, na co Sakura jeszcze bardziej
zaczęła chichrać się pod nosem. Musiała przyznać, że takiego rozpoczęcia dnia
jak najbardziej się nie spodziewała. Jej współlokatorka o imieniu Lily na pewno
podzieli jej reakcję, gdy tylko dowie się o całym zajściu.
- Ach
tak, ja niestety mam już inne plany na wieczór - odpowiedziała, tym razem
zgodnie prawdą. Lily od wczorajszego dnia trajkotała jak najęta, że muszą dziś
gdzieś wyjść, by móc w istnie szaleńczy sposób rozpocząc życie studenckie. A
taka okazja zdaża się tylko raz w życiu, gdyż żadna z nich nie zamierzała być
wiecznym nudziarskim studentem.
-
Panno Haruno, ranisz moje uczucia - udał urażonego, łapiąc się za serce.
Ponowny
chichot wydobył się z jej krtani.
-
Współlokatorka mnie zabije, jeśli ją wykiwam. Wierz mi, ona jest straszna -
zaśmiała się przeciągając ostatnie słowo.
-
Hachiro - rozgrzmiał niespodziewanie chłodny, enigmatyczny baryton gdzieś z
oddali.
Zaintrygowana
Sakura zaczęła lustrować najbliższą okolicję w poszukiwaniu właściciela owego
głosu. Ale nikogo nie była w stanie dostrzec.
Akiyama
pożegnał się z nią, będąc nagle w pośpiechu i zaczął oddalać się w znanym tylko
sobie kierunku. Lecz nie wiedział, iż szmaragdowe tęczówki bacznie się mu przyglądały,
obserwując niemal każdy jego ruch. Hachiro przemierzał pomiędzy nowymi
studentami, idąc w stronę budynku po jej przeciwległej stronie. Po chwili
skierował swe kroki na betonowe schody, które zaprowadziły go na podwyższony
taras.
Wtedy
Sakura po raz pierwszy spotkała się z bladoniebieskimi tęczówkami, jakie
uważnie lustrowały jej osobę. Hachiro zaczął nerwowo mówić coś do nieznajomego
szatyna, którego wzrok ani na chwilę nie opuścił Haruno. Ku zdziwieniu, kolega
Akiyamy nie odezwał się do niego ani razu. Ba! Nawet na niego nie spojrzał.
Przytaknąć też nie przytaknął. Jedynie opierał się o barierkę, a czarna
dopasowana koszulka tylko podkreślała jego niespotykane oczy.
Czując
na sobie jego przenikliwe spojrzenie, starała się uciec gdzieś wzrokiem, ale
nadaremnie... za każdym razem jakaś wewnętrzna siła zmuszała ją do ponownego
spojrzenia na niego. Nieznajomy po chwili wyciągnął z kieszeni paczkę
papierosów, po czym jeden z nich znalazł się w jego ustach. Te cztery minuty
wydawały jej się trwać w nieskończoność, a wszystko przez parę praktycznie
przeźroczystych oczu. Wraz z wyrzuceniem kiepa przez barierkę, nieznajomy po
raz pierwszy przymknął powieki, a tuż po zaledwie sekundzie wyprostował się. I
rzucając jej ostatnie spojrzenie, zaczął oddalać sie wraz z Hachiro w głąb
budynku.
-
Trochę tu tłoczno - powiedziała Sakura, przepychając się przez tłum ludzi w
barze. Nie spodziewała się, że w Kyoto kluby były aż tak przepełnione.
-
Przyzwyczaisz się - sparowała roześmiana Lily, ciągnąc nową współlokatorkę za
rękę ku barze z zamiarem zakupienia alkoholu. - A co, w Konoha bawiliście się
słabiej? - spytała zadziornie, spoglądajac na nią przez ramię.
Sakura
parsknęła śmiechem, wracając pamięcią do jej nocnych wyjść z Ino. Państwo
Haruno nigdy nie byli zadowoleni, gdy ich córka wracała nad ranem pod wpływem
alkoholu. Jednak widzieli pocieszenie w towarzystwie Ino; przynajmniej mieli
pewność, że Sakurze nic się nie stanie. Jednak tak naprawdę nigdy nie
wiedzieli, co ich córka wyprawiała ze swoją przyjaciółką.
-
Zabawa była taka sama, tylko ludzi mniej - odpowiedzieła, uśmiechając się do
niej zuchwale.
Konoha
w porównaniu do Kyoto była małą, zapyziałą miejscowością, w której kompletnie
nic się nie działo. Nic dziwnego, że prawie nikt nie słyszał o mieście z
jakiego się wywodziła, ale akurat to nie było dla niej zdziwieniem, a wręcz
okazało się wybawieniem. Mogła stać się kim tylko chciała i zamierzała to
wykorzystać.
Tego
wieczoru wraz z Lily piły drinka za drinkiem podczas skocznych tańców na środku
parkietu. Och, ile Sakura dałaby wtedy, by Ino mogła jej towarzyszyć! W końcu
kiedyś były niemalże nierozłączne, a teraz pomału zaczynały się od siebie
oddalać.
Z
promienistym uśmiechem na twarzy, odłączyła się od Lily, po raz enty kierując
się w stronę baru. Tym razem nadeszła jej kolej na kupienie nowych drinków,
shotów czy czegokolwiek do picia. Bez problemów przecisnęła się przez tłum
spoconych imprezowiczów, by móc wreszcie stanąć twarzą w twarz z osobami
próbującymi dobić się do barmana. Ludzie przekrzykiwali się nawzajem, jednak
muzyka i tak górowała nad nimi, powodując, iż zaledwie co czwarte słowo było
słyszalne.
Sakura przygryzła
subtelnie dolną wargę, obmyślając najszybszy sposób na przedostanie się bliżej
blatu. Lecz nie było nic bardziej irytującego od głośnych studencików -
nabuzowanych testosteronem, wszczynających burd podczas zamówiania alkoholu.
Różowowłosa dziewczyna nawet już wiedziała, dlaczego Lily była aż tak niechętna
do kupowania alkoholu za każdym razem, gdy była jej kolej. Ale ona sobie
poradzi, zresztą za bardzo nie miała innego wyjścia.
Ni stąd, ni z
owąd, ujrzała przed swym nosem otwartą butelkę wody.
- Spragniona? -
spytał kolejny nieznajomy mężczyzna dzisiejszego dnia.
Sakura uniosła
brew, a następnie przytaknęła i niepewnie wzięła odkręconą butelkę. Nie było
tajemnicą, że na takich imprezach nic nie było zakorkowane. A wszystko po to by
uniknąć walających się tysięcy nakrętek na podłodze. Dla ekipy sprzątającej
były one istną gehenną.
Jednak nim zdążyła
upić chociaż łyk chłodnej cieczy, ktoś wyrwał jej ją z ręki.
- Hej! -
zaprotestowała głośno, ale i tak jej głos został stłumiony przez głośną klubową
muzykę.
Nie wiedziała
nawet, co się dzieje, gdy tuż przed nią niespodziewanie wyrosła jeszcze jedna
osoba w czarnych spodniach i koszuli. Skąd brali się ci wszyscy ludzie?
Pojawiali się z nikąd. Nagle dostrzegła bryźnięcie wody, cokolwiek miało to
znaczyć.
Facet od wyrywania
butelek niespodziewanie szarpnął ją mocno za ramię i odciągnął od mokrego już
pana je podającego. Sakura, zdezorientowana, dopiero po kilku kolejnych krokach
i niepewnym zerknięciu na towarzysza, zorientowałą się, że był on tym samym
typkiem, który towarzyszył Hachiru i uparcie wwiercał w nią spojrzenie
błękintnych tęczówek.
- Hej! -
zaoponowała ponownie, a kiedy nie zauważyła żadnej reakcji, powtórzyła: - Hej!
Mówię do ciebie!
Ku jej zdziwieniu
znajomy Hachiru spojrzał na nią karcąco przez ramię chłodnym spojrzeniem, nie
przestając przedzierać się z nią przez bawiących się studentów na drugą stronę
klubu. Mężczyzna wydawał się być głuchym na jej krzyki i wrzaski, a jego uścisk
na ramieniu jeszcze bardziej zaczynał się zacieśniać.
Wreszcie po
przedarciu się przez pokaźny tłum, puścił ją, gdy tylko znaleźli się tuż przy
drugim barze. Sakura zaczęła pocierać swoje ramie, na którym został wyraźny
ślad po jego dłoni. Ze zrozumiałych powodów kotłowała się w niej złość. Już
zamierzała ponownie krzyczeć, domagajać się odpowiedzi, co to wszystko miało
znaczyć, gdy ktoś ją uprzedził.
-
Ooo! To ty! - powiedział Akiyama stojący za barem. - Sakura, tak?
-
Nalej jej coś, co nie zawiera narkotyku - oznajmił srogo nieznajomy, a
następnie zaczął ot tak się oddalać.
Sakura
zmarszczyła gniewnie brwi chcąc podażyć jego krokiem, lecz dłoń Hachiru
powstrzymała ją przed tym czynem. Spojrzała z wyrzutem na nowego znajomego,
który jedynie pokręcił głową. Jego wyraz twarzy wyraźnie mówił, by za nim nie
szła. Skonfundowana całym zajściem, ponownie przeniosła szmaragdowe tęczówki na
oddalającego się szatyna. Postać nieznajomego wyraźnie ją zaintrygowała i nie
wiedziała czemu, ale chciała być bliżej niego. Ta jego aura i to niesamowite
bladoniebieskie spojrzenie, jakim właśnie ponownie spojrzał na nią przez ramię.
Słysząc
głośne pukanie do drzwi, powieki Sakury rozszerzyły się gwałtownie. Pośpiesznie
zakręciła kurki ciepłej wody, jaka strumieniami spływała po jej ciele i wyszła
spod prysznica opatulając się starym, lekko przetartym w kilku miejscach
ręcznikiem. Wybiegła z łazienki, zostawiając na podłodze mokre ślady, po czym
otworzyła drzwi frontowe, gdzie, tak jak się spodziewała, zastała przyjaciółkę.
-
Boże, wyglądasz jak trup! - powiedziała na wstępie Ino, robiąc z wrażenia aż
krok w tył.
Sakura
westchnęła ciężko, zastanawiając się, co ją bardziej wymęczyło: wspominki z
pierwszego spotkania z Miyavim czy też może namiętny pocałunek z Sasuke.
- Daj
mi chwilę, ogarnę się tylko i ci wszystko opowiem - odparła otwierając szerzej
drzwi i wpuszczając blondynkę do środka. Chociaż tak naprawdę nie była do końca
pewna co takiego zamierzała jej powiedzieć. Myśl, iż wyjawi przyjaciółce całą
prawdę odnosnie wydarzeń z Kyoto, była bardziej niż surrealistyczna. A
informacje o jej popołudniu z Uchihą nawet nie mieściły się w żadnej skali.
Zresztą wtedy bez wątpienia potwierdziłaby przypuszczenia Ino, a ta w akcie
pomocy przyjaciółki zrobiłaby to, co zapowiedziała - wrzuciłaby ją do
psychiatryka o zaostrzonym rygorze. Pomimo że niejednokrotnie w momencie
desperacji czy też czystej głupoty myślała o tym, to raczej takiej przyszłości
by sobie nie życzyła. Co jak co, ale życie w czterych białych ścianach dwa na
dwa rnie mogło byc czymś przyjemnym. I jeszcze ten kaftan! Na samo myślenie o
tym, Sakurę przeszły zimne dreszcze.
-
Chwilka - powtórzyła żwawo, chcąc uporządkować jakoś rozmyślania z dzisiejszego
dnia i z rozpoczęcia edukacji w Kyoto.
Ino
pokręciła głową, czując jak ciekawość pomału zaczyna zżerać ją od środka. Gdy
tylko weszła do mieszkania przyszłej pani doktor, przystanęła w miejscu
lustrując zdziwionymi tęczówkami całe wnętrze. Widząc kompletnie czyste lokum,
w którym nie można dostrzec ani grama kurzu, okruszka, opakowania po zużytym
batoniku, nie potrafiła okiełznać dziwnego uczucia, jakie się w niej nagle
pojawiło. Coś było bardzo nie tak: z tym miejscem i z jej przyjaciółką.
- Z
tobą naprawdę robi się coraz to gorzej widzę. Diabeł w ciebie wstąpił? -
spytała Ino, przenosząc swoje zdziwione spojrzenie na Haruno.
-
Gorzej - mruknęła Sakura, poprawiając ręcznik na pięrsiach i zaraz pośpiesznie
wróciła do łazienki, gdzie zarzuciła na siebie wcześniej przygotowane luźne
ciuchy. Wredne alterego, którego miała serdecznie dość, ponownie zaczęło
szeptać do jej wewnętrzego ucha. Tym razem jednak skupiło się na pytaniu
blondynki, odpowiadając zwyczajnie: miłość, miłość w ciebie wstąpiła.
Grymaśnie
naciągnęła na siebie biały podkoszulek i susząc ręcznikiem włosy wyszła z
łazienki. Lecz nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Ino rzuciła jej się z piskiem
szczęścia na szyję.
-
Czemu nic nie mówiłaś?! - krzyknęła wyraźnie podniecona blondynka.
Sakura
oniemiała, nie mając żadnego pojęcia, o czym ona mówi. Gdyby jeszcze mówiła z
przerażeniem w głosie, to mogłaby się domyślać, ale ten jej radosny głosik i
szeroki uśmiech na twarzy konfundowały Haruno jeszcze bardziej.
- O
czym ty bredzisz? - wypaliła od razu, próbując wydostać się z objęć Yamanaki.
- Jak
to o czym?! - oburzyła się, puszczajac przyjaciółkę i cofając się kawałek. - O
tym! - sparowała, machając Sakurze przed nosem otwartą kopertą.
Brew
różowowłosej dziewczyny uniosła się delikatnie, nadal nie wiedząc, o co jej
chodzi.
-
Inazuma! - pisnęła ponownie Ino, nadal nie potrafiąc stłumić w sobie
ekscytacji.
Owa
nazwa nie była Sakurze nieznana, gdyż właśnie tak nazywał się popularny
japoński festiwal muzyczny. Festiwal, na który zawsze chciała pojechać, ale ze
względu na brak środków finansowych, nie było to możliwe. Dlatego też kilka
tygodni temu, gdy tylko zobaczyła w gazecie konkurs, w którym można było wygrać
dwa bilety, bez zastanowienia wypełniła formulaż i odesłała.
Nagle
jarzeniówka zaświeciła się nad jej głową, olśniewając ją w sprawie rozradowania
przyjaciółki.
-
Tylko nie mów mi, że… - urwała, nie będąc w stanie nawet dokończyć zdania.
Chcąc mieć pewność, że sie nie myli, czym prędzej wyrwała otwartą kopertę z
dłoni Yamanaki. Wyciągając ze środka dwa bilety, zaniemówiła. Nie spodziewała
się, że je wygra i to tak bez większego wysiłku! Tym razem to ona rzuciła się
na szyję Ino piszcząc ze szcześcia. Ciężko było jej uwierzyć, że w ten weekend
pojedzie na Inazume.
-
Jedziemy! - krzyknęła podekscytowana Sakura, a parszywy humor chwilowo jej
minął. Nie było nawet mowy, by jechała z kimś innym. Od zawsze marzyła, by
akurat tam pojawić się ze swoją najlepszą przyjaciółką. I tego postanowienia
zamierzała trzymać się do samego końca.
Oczywiście
Ino nie zaprotestowała. Zresztą w owej sytuacji jakikolwiek protest z jej
strony zostałby obalony i wyśmiany przez Sakurę. Nie było na świecie ani jednej
rzeczy, która niepozwoliłaby blondynce jechać.
- No
to mamy co świętować - uśmiechnęła się zadziornie Yamanaka, wyciągając z torebki
butelkę wina różanego.
Sakura
parsknęła pod nosem śmiechem.
-
Sesja jak zwykle nie ucieknie - skwitowała, kierując się do małego aneksu
kuchennego z zamiarem wyciągnięcia dwóch szklanek. Tak jak przypuszczała
wcześniej, tak też się skończyło - nauka na sesję poszła w odstawkę.
Tuż
po podaniu Ino dwóch zwykłych szlanek, ta rozlała do nich alkoholu.
-
Festiwal festiwalem, ale… - zagaiła blondynka, siadając po turecku na łóżku i
bez przerwy przyglądając się uważnie przyjaciółce. - Ten wykład był o tobie,
prawda?
Sakura
słysząc owe pytanie, zachłysnęła się alkoholem. Co jak co, ale Ino zawsze miała
to swoje wyczucie, a jej pytania czasami powalały człowieka bardziej niż
nie-inteligentna rozmowa z Naruto. Dziennikarska strona Yamanaki z każdym dniem
zaczynała być coraz to bardziej widoczna. Ale Sakura nadal nie wiedziała, jak
ma to odbierać. Niby to dobrze, lecz z drugiej strony, jeśli częściej będzie
zadawać swoje pytania i coraz to bardziej drążyć temat, nie wie, czy zbyt długo
wytrzyma. W końcu ile można?
W
dodatku przez całe zamieszanie z Sasuke zapomniała, od czego to wszystko się
zaczęło. Wykład. Oj, coś czuła, że będzie musiała jutro złożyć wizytę w
gabinecie Tsunade, prosząc o jakieś wyjaśnienia. Niby kto dał im prawo do
wykorzystywania jej sprawy na wykładzie. Bo jeśli dobrze pamiętała, to nikt ją
o zdanie nie pytał.
Przygryzła
w nerwach dolną wargę, po czym przytaknęła.
-
Chyba nie trudno było się domyśleć - powiedziała grymaśnie.
Ino
obdarzyła ją czułym uśmiechem.
- Domyśliłam się tylko dlatego, że wiedziałam, co tam się wydarzyło. I nie
trudno było mi połączyć fakty, zwłaszcza po tym, jak wyszłaś z auli -
wyjaśniła, a blady uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Zresztą nie masz się o
co martwić. Hatake nie powiedział twojego imienia, w dodatku mówił bardzo
zagadkowo - dodała, chcąc pocieszyć przyjaciółkę.
Sakura
upiła większy łyk wina, pragnąc, by ten dzień jak najszybciej się skończył.
Naprawdę miała go już serdecznie dość, a zapowiadał się tak dobrze…
-
Całowałam się z Uchihą - wypaliła jeszcze bardziej niespodziewanie niż Ino.
Prawdę
mówiąc, Sakura nie dokońca wiedziała, dlaczego to powiedziała. W końcu jeszcze
chwilę zapierała się sama w sobie, że nikomu, a zwłaszcza Ino nie powie o tym,
co wydarzyło się pomiędzy nią a Uchihą w starej siłowni.
Oniemiała
blondynka wbiła w nią wzrok, zatrzymując szklankę tuż przed ustami.
- Co
powiedziałaś? - zapytała blondynka.
Sakura
widząc, jak jej naczynie jest już puste, chwyciła za stojącą przy łóżku
butelkę, z której następnie napiła się alkoholu.
-
Całowałam się z Uchihą - powtórzyła poważnie, spoglądając wzrokiem gdzieś w
bok.
Słysząc
wyraźną powagę w głosie przyjaciółki, Ino wstrzymała oddech, a w jej głowie
zaroiło się nagle od tysiąca przeróżnych pytań.
- O
kurna - szepnęła, po czym zuchwale opróżniła swoją szklankę. - Całowałaś się z
Uchihą - mruknęła, odbierając od niej butelkę. - Chociaż dobrze całuje? -
spytała tuż przed wzięciem kilku większych łyków wina. Niebieskie spojrzenie
uważnie przyglądało się nadal bladej Sakurze.
Lecz ta milczała,
uparcie główkując nad zadanym jej nietrudnym pytaniem. Ale co miała
odpowiedzieć? Że tak, wyśmienicie całuje? Wtedy jedynie potwierdziłaby
przypuszczenia Ino. I pomimo, iż sama pomału zaczynała się w tym utwierdzać,
ciężko było jej jeszcze powiedzieć to na głos. A negatywna odpowiedź odnośnie
pocałunku jakoś jej nie pasowała. Akurat w tym wypadku nie za bardzo chciała
kłamać. Wręcz przeciwnie, chciała krzyczeć, zrywając sobie przy tym gardło, że
całowała się z Uchihą, który wyśmienicie całuje!
- Czyli tak -
odpowiedziła za nią Ino, nie słysząc nic oprócz głuchej ciszy przez dłuższy
okres czasu. - Ale jak?! - zapytała nagle, nie wierząc temu co właśnie
usłyszała.
Sakura wzruszyła
ramionami.
- Jakoś tak wyszło
- odparła, nie chcąc zbytnio wdrażać się w szczegóły z siłowni, czy też z tego,
co wydarzyło się na korytarzu, gdyż wtedy musiałaby opowiedzieć już wszystko. A
na to nadal nie miała jeszcze ochoty. Nie wiedziała, czy była gotowa na
wdrożenie Ino w dosłownie wszystko, co wydarzyło się w Kyoto pomiędzy nią a
Miyavim.
- Iiii? -
dopytywała już nieco spokojniej.
- I co? - zapytała
Sakura i tym razem butelka ponownie znalazła się w jej posiadaniu.
- I co potem,
oczywiście! - odparła obrażona Ino. Przecież to było takie proste pytanie!
- Zwiałam -
skwitowała, zaczynając nerwowo się śmiać. - A wszystko przez ciebie! - dodała
pośpiesznie, nim Ino ponownie uraczyła ją swoją tezą na temat bardzo
prawdopodobnego zakochania się Sakury w Sasuke.
Brwi Yamanaki
zmarszczyły się niebezpiecznie ze sobą. Znowu niby wszystko było jej winą.
Cudnie.
- Niby czemu
przeze mnie?
- Ty to zaczęłaś,
gdyby nie twoje irracjonalne przypuszczenia do niczego by nie doszło - mówiła z
grymasem na twarzy, starająć się zwalić winę na kogoś innego niż na jej
alterego. Kto by jej uwierzył, gdyby powiedziała, że to wszystko przez jej
wyimaginowane ja, skoro ona sama ledwo w to wierzyła?
- Chyba miałaś
rację, chyba się w nim zakochuje - powiedziała ledwo słyszalnym głosem, wbijając
blade tęczówki w sylwetkę przyjaciółki.
Ino zamarła na
chwilę, a gdy tylko doszły do niej słowa wypowiedziane przez Sakurę, czym
prędzej odebrała jej butelkę i wypiła ją do dna.
- Potrzebujmy
więcej alkoholu na tę noc, zdecydowanie - oznajmiła poważnie przeczesując
dłonią długie, gęste blond włosy.
- Ja nie mogę się
w nim zakochać, Ino. Po prostu nie mogę - zaczęła mówić zdesperowanym głosem,
spoglądając na pustą już butelkę. Oj, ile ona by dała, by butelka ponownie była
wypełniona alkoholem. - W każdym, ale nie w nim. Przecież to… - urwała,
przygryzając dolną wargę.
- Uchiha -
dokończyła za nią Yamanaka, doskonale przeczuwając co chciała powiedzieć.
Rozumiała jej niechęć do tej rodziny, sama pewnie na jej miejscu także
obdarzała by ich takimi a nie innymi uczuciami. Ale akurat w jej przypadku był
jeszcze ktoś taki jak Itachi.
- Nie mogę się w
nim zakochać, po prostu nie mogę! - krzyknęła nagle Haruno, łapiąc się mocno za
włosy.
Ino prychnęła
śmiechem.
- Serce nie sługa,
nie wybiera - odpowiedziała z rozbawieniem. - Ale gdy wspomniałam kilka dni
temu o tym zakochiwaniu się w nim, nie do końca chodziło mi o twoją batalię
sądową - wyznała szczerze, a gdy spojrzała na nią para zdziwionych
szmaragdowych tęczówek kontynuowała dalej swą wypowiedź: - Sasuke nie jest
wylewną osobą i nigdy nią nie był. A przede wszystkim nie jest facetem, który
grzecznie chodzi ze swoją dziewczyną ze rękę po mieście czy centrum handlowym.
A w życiu. Patrz na Ayanami. Do tej pory nikt nie wie, co ich dokładnie
łączyło, ale razem w ciągu dnia rzadko kiedy ktoś ich widział. Czysta zagadka -
wyjaśniła, spokojnie wstając z łóżka wraz z pustą butelką.
Sakura oparła się
o chłodną ścianę, rozmyślając nad słowami przyjaciółki. Wiedziała, co łączyło
Sasuke z Ayanami, w końcu sam jej to powiedział zaledwie kilka godzin temu. Ale
nie zamierzała o tym wspominać Ino, z tego co powiedziała wynika, że tylko ona,
Sasuke i Ayanami znali prawdę.
- To mnie jakoś
mniej interesuje - skłamała, udając niewzruszenie. - Nadal to nie zmienia
faktu, że nie mogę się w nim zakochać. Nie i basta - zaakcentowała, uderzając
zaciśniętą dłonią o twardy materac.
Ino oparła się o
kuchenny blat, lustrując przyjąciółkę złowieszczym spojrzeniem.
- A więc pora na
terapię wstrząsową - oznajmiła dumnie.
Usta Sakury
rozchyliły się delikatnie. Doskonale wiedziała, na czym polega wspomniana przez
nią terapia, a także z jakich aspektów się składa. A wynalazcą tej terapi
oczywiście była sama panna Yamanaka, która odmówiła popadania w depresję przez
to, że chłopak zwyczajnie rzucił ją z dnia na dzień.
Terapia wstrząsowa
Ino składała się z trzech czynników: szalonej zabawy, hektolitrów alkoholu i
bezwarunkowego seksu.
Od Autorki i BC: Przyznaję - miałam
mały kryzys na początku pisania tego rozdziału. No ale, dałam radę, kopniak w
dupę od BC się przydał, gdy kazała mi ogarnąć akcję SS w siłowni :D I tadam!,
wyszło jak wyszło :) Muszę podziękować dwóm osobą: Chusteczce i Ann - pierwsza
pomogła mi z Temari, druga natomiast z Miyavim ;D Tobie BC zawsze dziękuje!
Więc chyba nie muszę się powtarzać, co? :D
Tak,
przyszedł czas na wplatanie w opowiadnie wydarzeń z Kyoto. Krok po kroku, a
dojdziemy do rozwiązania wszystkich zagadek i tajemnic :) A wtedy nadejdzie
koniec, ale chyba już zbytnio wyjeżdżam w przyszłość :D (Uwierzcie mi, że
jeszcze bardzo wiele stron tego opowiadania do momentu rzekomego rozwiązania
tajemnic. ;p - BC) Postacie z Kyoto są ważne, a osoba Lily specjalnie dokładnie
nie została opisana. Ale to się zmieni przy następnym pojawieniu się jej osoby
:)
Iiii…
BC chcesz coś dodać? :D
Od BC: BC chce dodać (a raczej się poodgrażać), że od tego momentu akcja się tak potoczy, że będziecie umierać, ginąć i spdać z krzeseł. :D
I jak ktoś będzie próbował poganiać Redaktor to ma bana. XD
Od BC: BC chce dodać (a raczej się poodgrażać), że od tego momentu akcja się tak potoczy, że będziecie umierać, ginąć i spdać z krzeseł. :D
I jak ktoś będzie próbował poganiać Redaktor to ma bana. XD
Miku: Hahah okeeej ja na
pewno zapamiętam :D Taaa spadnąć z krzeseł to już spadną przy 13’tce, ale ciii…
bo ja muszę analizę najpierw napisać. 2 i pół tysia słów do oddania na czwartek
a ja mam dopiero 300, brawo, Miku, brawo… No ale po czwartku, można się
spodziewać, że procenty przy 13’tce podrosną! :)
BC: Na Wasze
(nie)szczęście. :D Serio. Przy zaplanowaniu 12stki i 13stki o wiele bardziej
Miku chciała pisać 13, a ja o wiele bardziej chcę to sprawdzić. :D Będzie
combooo!
Miku: Dobra, dobra już
ciiii…. :D A na koniec jeszcze GIF, pamiętacie jak była wzmianka o Itaśku
jeżdżącym w autobusie z turbo? Wygląda to mniej więcej tak:
A teraz Ciaoooo! I do usłyszenia na FB, Chacie, bądź
też przy 13’tce :)
BC: I tak będe ich dalej nakręcać. :D Ale bez spoili, bez spoili. ;p
Miku: No ja myślę :P
Szczerze mówiąc to myślałam podobnie jak Sasuke, że Sakura bierze te leki, żeby zrobić sobie krzywdę xD no, ale na szczęście to nic wielkiego, uff.. Akcja w siłowni-świetna! Bezwstydna Sakura paradująca w samej bieliźnie-bezbłędna! :D Terapia wstrząsowa powiadasz? Już zacieram rączki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia z analizą :)
Sasuke miał prawo do pomyślenia wtedy tego co pomyślał :) Oj tam od razu bewstydna, Sas już ją w samym staniku widział :D Ohh będę, będę męczyć analizę jak tylko wrócę do domu z pracy :(
UsuńPodobało mi się jak Sakura zdjęła bluzkę przy Sasuke :P Ach i później ten ich pocałunek :D:D:D Rewelacja... ich wymiana ciosów też była bardzo ciekawa i te tabletki uch... biedna Sakura... Rozdział świetny tak szybko go przeczytałam, że aż sama byłam zdziwiona :P Z niecierpliwością czekam na więcej... chce zacząć spadać umierać, ginąć i spadać z krzesełka :)
OdpowiedzUsuńZ tym ginięciem to tak nie dosłownie, proszę :D
UsuńOMG . O.o to tyle.
OdpowiedzUsuń:D Epickie :D
UsuńJa nie wiem co ty ze mną robisz za pomocą tego bloga kur*wa! Jak tak dalej pójdzie to będę taką samą wariatka jak Sakura.No bo 1.już mówię sama do siebie 2.rozważam włożenie mnie do psychiatrycznego pudelka 3.jestem cholernym pechowcem. Matko-ta sytuacja w siłowni! Na początku siedziałam z otwartymi ustami i tylko szybko czytałam(nigdy w życiu moje oczy tak szybko nie czytały!)żeby trafić na moment jak się będą całowali.Wiedziałam,ze do tego dojdzie,bo już mnie wcześniej zmyliłaś,ale nie tym razem buahahahaha.No i ten...kocham tego bloga.Jest zajebisty.Nie wiem co więcej mam napisać,więc idę spać,bo już 00.30 i łóżko mnie wzywa...Aha,Sasuke, ty napalony zboczeńcu!Bierz się za nią!Do boju kowboju!
OdpowiedzUsuń*Jezu,jestem taka zmęczona...nie ponoszę odpowiedzialności za ten komentarz,bo moje palce juz nie wiedzą,co piszą.
"Ale przecinki potrafi stawiać..."-moje alterego.
Sakura jeszcze niejednokrotnie będzie rozchwiana emocjonalnie :D Prawdę mówiąc pocałunek początkowo nie miał być tu... ALE no jak już tak się złożyło, to od razu wpadł cały pomysł na następny rozdział, więc Miku upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu :D Ej, ej! Ale kto powiedział, że to Sas będzie się za nią brał ? O.o
UsuńJa juz spadlam z krzesla jak zobaczylam ten gif... hahahahaha nie moge:D
OdpowiedzUsuńA tak w ogole to najbardziej z calego rozdzialu (oprocz oczywiscie pocalunku) podobaly mi sie uwaga... wspomnienia:p jakos tak wyobrazilam sobie to wszystko, Sakure jeszcze bez tabletek i sprawy w sadzie, taka radosna, chcaca zawojowac swiat, zakochujaca sie i nie zdajaca sobie sprawy z tego co ja czeka:) mam nadzieje, ze jeszcze troche tych wspomnien sie pojawi, nie moge sie juz doczekac az nas zapoznasz blizej z dawnym Miyavim:> No i oczywiscie jak kazdy czekam na terapie, ktora Sakurze zapowiedziala Ino i mam nadzieje, ze bedzie sie dzialo i zobaczymy Sakure od troche innej strony ]:->
przepraszam za brak polskich znakow, ale nie mam ich na telefonie...
Pozdrawiam i zycze weny:)
Gif od Ann :D Akurat mi go przesłała 'ot tak' jak zaczynałam pisać ostatni rozdział i była wzmianka o Itaśku :D Tak, tak wspomnień będzie jeszcze trochę nim dojdziemy do kulminującego punktu opowiadania ;) Ejjj... ale to Ino zapowiedziała terapię Sakurze, a nie na odwrót :D
UsuńOj tam brakiem polskich znaków nie musisz się przejmować... xd
Cóż pisać ? Tyle słów mi przychodzi na myśl , a nie wiem jak to złożyć w całość...
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się wątek , gdy Sakura z Temari rozmawiała. Cieszę się, że inna postać również miała swoje 5 minut , które świetnie zostało wykorzystane:) Superman jak najbardziej do Sasuke pasuje, nie ma to tamto hah ! Ten przydomek zostanie mi na wieki wieków w pamięci :D
S I Ł O W N I A <3 od dziś uwielbiam to słowo ! Pocałunek był genialny czytałam tą scenę z kilka razy , bo nie mogłam uwierzyć, że to się naprawdę dzieje.
A terapia wstrząsowa Ino na samym końcu mnie powaliła . Tak , że otwarłam buzie baaardzo szeroko i nie mogłam jej zamknąć.
Co jeszcze mogę napisać ; życzę weny , wiele pomysłów do zrealizowania ,by BC mogła co poprawiać xD i pozdrawiam serdecznie :)
Inika
Jakoś tak Temari pasowała mi do tamtej sceny, zresztą no Sabaku chodziła za mną już od jakiegoś czasu :) Szczerze? Też nie wierzę, że się już pocałowali :D
UsuńRozdział epicki !!! xD Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej zakochuję się w tym opowiadaniu i mam nadzieję, że jak poznamy wszystkie sekrety Sakury to najdzie ciebie wena i przedłużysz akcje tego bloga xD xD
OdpowiedzUsuńAyanami tym razem przegięła ... Chciała się wyżywać na biednej Sakurze dlatego, że ma brata damskiego boksera i dupka w jednym !!!! No ona chyba nie ma wstydu !!!!
Jestem ciekawa czy ten jej brat jeszcze narobi kłopotów. Czy się spiknie z Miyawim i Madarą. Chociaż podczas czytania tego rozdziału nawiedziło mnie jakieś przeczucie, że leży gdzieś martwy w Konoha o.O.
Sasuke zaczął dobrze kombinować, że ziółko o jakim mówił Sugietsu to nasza Sakura. Ja myślałam, że Sakura dostała wyrok w zawieszeniu i kuratora !!! A teraz się dowiaduję, że jej jeszcze grozi więzienie o.O O.O
Z jednej strony już wiem, czemu Ino nie wie wszystkiego. Gdyby się dowiedziała udusiła by eks Sakury. Chociaż mam nadzieję, że Sakura wszystko jej powie. Nie wytrzyma psychicznie na dłuższą metę tego wszystkiego i powinna się Ino wygadać. Już nie wytrzymuje :(
Wiem co kombinuje Kakashi xD Chce wciągnąć w to wszystko Sasuke, żeby zdekoncentrować Madarę ;D Tylko, że z jego podejściem, że nie ma niesłusznych spraw sądowych może być ciężko ;/ Chociaż myślę, że zmieni zdanie jak pozna historię Sakury i doda do tego swoich wujaszków i Miyaviego ^^
Temari <3 Ciekawe co ona studiuje?? Może psychologię z jej mądrymi radami XD Coś czuję że będzie jej jeszcze więcej w opowiadaniu xD
Akcja w siłowni po prostu BOSKA <3 <3
Nie często można przeczytać o zakłopotanym Sasuke który prawie przeprasza xD XD A później ich mały pojedynek ^^ Cudny. I fakt Sakura ma luki w obronie ;/;/ a uwagi Sasuke były bardzo trafne.
Pocałunek cudny, szkoda że sms Ino wszsytko przerwał :(
Jestem bardzo ciekawa na przemyślenia Sasuke po tym pocałunku i po tym jak widział Sakurę w samej bieliźnie xD xD Sakura nigdy nie przestanie go zaskakiwać :)
Wspomnienia różowłosej z Kyoto bardzo ciekawe. Doskonale widać, że była wtedy inna osobą. Pełną życia, beztroską, troszkę też naiwną. Mam nadzieję, że częściej będziemy czytać o takiej Sakurze xD i jej znajomych, ciekawi mnie co się z nimi stało. czy Miyavi jakoś ich zaszantażował, czy zmanipulował? Już wtedy jej eks otaczała, że tak powiem mroczna aura xD Noi wiedział też, kto dosypuje narkotyków do napojów.
Czyżby terapia wstrząsowa Ino będzie zastosowana na tym festiwalu ? :) Na początku myślałam, że będzie ona miała coś wspólnego z Sasuke. On najcześciej widział ją jako zagubioną i przestraszoną dziewczynkę.
Pozdrawiam i nie mogę się już doczekać 13 ;D ;D
PS. Jak ty to robisz, że potrafisz tak wspaniale pisać, pracowac i studiować :)
Oj tam od razu chciała się na niej wyżyć - w nerwach to tylko przy Sasuke powiedziała :D
UsuńHah! Tak, tak Sakurze nadal grozi więzienie hihi nie ma tak dobrze ]:-> I masz rację Sakura pomału nie wytrzymuje, gubi się po prostu :)
Co Temari studiuje? Szczerze? Nie mam jeszcze bladego pojęcia :D No ale masz rację, Temari się jeszcze pojawi, a przynajmniej mam taką nadzieję :)
No ba, Sakura musi też mieć jakieś wady - a jej luki w obronie wydały mi się najlogiczniejsze w obecnej sytuacji :)
Przecież Sas już ją widział w samej bieliźnie xD Ale chyba nie za bardzo to wcześniej opisałam haha XD
Sakura z Kyoto wraz z tamtym towarzystem jeszcze pojawią się niejednokrotnie :) Nie jestem pewna czy w 13'tce coś będzie bo rozdział i tak będzie pękał w szwach no ale zobaczymy jak to wyjdzie :)
Nieeeeeeee Festiwal w weekend :D Terapia wstrząsowa natomiast zaraz :D
Co do ps'a... nie mam pojęcia... ale czasami wysiadam psychicznie przy tym wszystkim XD
Ej wtedy miała ręcznik więc się nie liczy :P :P No i jak jej sie koszulka porwała, ale wtedy widział tylko stanik :P
UsuńA teraz paradowała w bieliźnie xD
Zaraz mówisz?? To ja jestem ciekawa z kim wyląduje w łóżku xD
A wtedy co waliła w samej bieliźnie w worek, a SAs widział ją przez okno? xD
UsuńA z kim wyląduje w łóżku zobaczysz w 13'tce :P
Ale wtedy tylko zerknął a teraz sie przyglądał :D :D
UsuńNo dobra, dobra, niech ci bedzie :D Teraz jej się bacznie przyglądał oo! XD
UsuńJak łóżko to Sasori :-D! Ja tu czuwam ;-) Byle nie Suigestsu! ;-) hayley <3
UsuńFajny blog. Zresztą wszystkie Twoje opowiadania są ciekawe. Co do poprzedniego z rozdziałów to spodobało mi się to jak Sasuke podczas stosunku do którego tak naprawdę nie doszło powiedział imię Sakury. A sekundę wcześniej sobie pomyślałam: fajnie by było jakby Sas powiedział imię Wisienki :). Ze wczorajszego najbardziej mi zapadł w pamięci długo wyczekiwany pocałunek . Już nie mogę się doczekać następnej części opowiadania. Jakby ten komentarz był napisany z błędami jakimikolwiek to wybacz ale piszę go z komórki . Nie mogę nawet przeczytać całości, bo mi się wszystko może skasować.
OdpowiedzUsuńTakże pozdrawiam.
Izuu.
kurcze rewelacja! REWELACJA! Nie mogę się doczekać pikatniejszej notki ze spotkaniem Sakury i Sasuke. Ahhhh.....
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz, że potrafisz zaciekawić treścią, sytuacją i całą tą otoczką... Jestem pod wrażeniem!
Annkorn
Podziwiam cię,to jedno z najlepszych opowiadań jakie czytam,a co do samego rozdziału to oczywiście czyma w niepewności.poza tym nadal nie mam pomysłu co się stało z życiu Sakury,no nic muszę czekać cierpliwie,pozdrawiam OLA:-)
OdpowiedzUsuńHALO HALO Rinuyo składa raport!!! ;D
OdpowiedzUsuńZacznę moją przemowę od niezawodnego "JA PIERDOLĘ" haha;D
Mikulino ty moja, jak ja Cię kocham, to nawet ja tego nie umiem opisać<3
Rozdział pierwsza klasa, zresztą jak każdy inny;* Czytałam jadąc całą noc w autobusie, a powiem Ci, jak nie cierpię czytać w czasie jazdy... ale tego nie umiałam sobie nie odpuścić... NO HELOŁ<3
Nawet nie wiem od czego zacząć... po prostu poezja;D Sakura naprawdę ma porąbane, zakręcone te swoje lajf, ale przynajmniej duuuużo się dzieje. Ta scena w siłowni... mrrrr miodzie, szczerzyłam się jak głupi do sera<3 Patrzyłam się tylko na boki, czy w tym autobusie ludzie się na mnie dziwnie nie patrzą hehe... musiałam kaptur na głowę założyć ^v^
Pocałunek był MEGA, ale powiem Ci że... zabrakło mi potem rozważań Saska... myślącego, dlaczego to zrobił, czy mu się podobało, że nigdy wcześniej nie czuł się tak dobrze jak z nią;* brakowało mi tego i mam nadzieję, że w 13'tce coś się o tym pojawi<3
Wgl to nie mogę się już doczekać tej "terapii wstrząsowej" hahaha ;D Coś mi się wydaje, że tak czy tak Sasek wyląduję z nią w łóżku... chociaż... mógłby to być w najgorszym wypadku Suigetsu hahaha ;D A co, niech Sakurcia zaszaleje! Wgl chcę zobaczyć reakcję Saska, jak Suigetsu mu powie, że Sakura idzie z nim na randkę hahaha umrę ze śmiechu chyba<3 Albo jak zobaczy ją całującą się z kimś innym... istny ARMAGEDON się stanie coś czuję 3:)
A co to tego festiwalu, to... dlaczego mam przeczucie, że coś się wydarzy i Sakura ze swym Superman'em tam pojedzie? Albo, że on też tam będzie? Kuuurcze, chyba za dużo tutaj rozumuję ;D
Wgl to Ci powiem też, iż ten pocałunek ich był mega mega, ALE! Pytanie: Dlaczego bardziej podjarałam się wspomnieniem i samym Miyavim? Nie mam pojęcia.^^ On mnie jakoś sam urzekł tutaj...chyba sama bym na niego poleciała... te jego spojrzenie, ahhh wyobrażam to sobie ;33 mrr...xd
Proszę, napisz coś więcej o ich relacjach, jestem głodna informejszyns;3 Chętnie bym przeczytała o ich pierwszym pocałunku albo coś ten teges haha;3 Ohhh jak ja się jaram<3
Dobra, tutaj zakończę moje przemyślenia i rozmyślenia. Po prostu... Ja Cię... 愛してる <3<3<3
Ze zniecierpliwieniem czekam na tą jakże ciekawie się zapowiadającą 13'tkunię!!! ;33 Mam nadzieję, że nie będzie sprawiało Ci większego problemu napisanie jej i że wyjdzie jeszcze w tym miesiącu;* Będę trzymała za Ciebie kochana kciuki i wenki<3 Sayounara <3
'Ja pierdolę' zawsze dobre :D
UsuńNo już nie słodźmy tak Sasuke i niezapominajmy, że to facet a oni mało co myślą o takich rzeczach XD
Sukces! Miyavi zdobywa jakieś 'plusy' ;D Udało się hihihi :D
I tak, tak o relacjach na lini Sakura - Miyavi będzie o wiele więcej :)
Haha w sumie racja - facet zawsze będzie facetem;) Ale jakieś jego przemyślenie by się przydało^^
UsuńNoo serio Ci powiem, Miyavi naprawdę zdobył moją sympatię:) Chcę więcej informejszyns o nim, zaintrygował mnie typ.XD Trzymam Cię za słowo, pisz o nich, pisz;D
Ale tak z innej beczki... dlaczego mam przeczucie, że Cherry wyląduje z Mysterem Suigetsu w łóżku? haha^^ coś czuję ubaw po pachy będzie;33
Bedzie więcej info odnośnie Miyaviego :) I tak już z każdym rozdziałem, powinno być ich coraz to więcej, chociaż może raz czy drugi sobie odpuszczę :)
UsuńHah! Nie mam pojęcia czemu masz takie przeczucie :D
Ooo to się cieszę, a wręcz jaram jak dziewica wibratorem;D
UsuńHehh już straciłam to przeczucie po dłuższym rozumowaniu...xD Teraz kto inny wpadł mi do głowy i czuję, że tym razem trafiłam na właściwy tor^^ Ale czy zgadłam w osobę, która znajdzie się z nią w łóżku... to ci napiszę pod 13'tką w komentarzu;D
Tak tak, wszystko ładnie pięknie - kiski zusamen do kupy SasuSaku - a Ona ucieka jak dziecko?! Pani wielce dorosła.. bla bla... no ja Cię klii ju bo Ty mnie doprowadzasz do szaU!
OdpowiedzUsuńDobra - ogarnęłam się już - coś ja nie kumam tego Miyaviego o.O
Tutaj taki niby cham, niby prostak, a tak na prawdę to pan drugi Superman ;]
Ja nie wiem co w tej Twojej głowie się dzieje ;/
No i coś nie chce mi się wierzyć że Sakura się tak szybko odkochała w Miyavim.
I tak sobie myślę, że mogła nie raz oberwać od niego po twarzy, mało tego, wydaje mi się, że albo Miyavi ją wrobił w coś okropnego, bo ona w końcu mu się postawiła, albo... nie dobra nie powiem tego, to jest głupie ;] Po prostu wydaje mi się że 'milczenie' Sakury łączy się z czymś o wiele WIELE bardziej poważnym - w końcu nikt od błahostek nie pragnie umierać i nie bierze tabsów od psychiatry.
Coraz bardziej obawiam się kolejnych rozdziałów, bo sprawiają że mam coraz to większy problem z pozbieraniem się do kupy - obawiam się jednego i mam nadzieję że moje przypuszczenia się nie sprawdzą - oby. Ale wszystkie słowa, myśli i czyny Sakury wywołują u mnie ciary... no i sama czułam motyle w brzuchu jakbym to ja była Sakurą - masakra - zdolniacha z ciebie, żeby tak wspaniale przenosić czytelnika do świata bohaterów.
Oj Miku- nawet od pisania tego komentarz mam wszędzie ciary - myśli które krążą w mojej głowie są na prawdę pogmatwane;/
Dobra - koniec, bo jeszcze ja tu zbzikuję...
Aha.. Sprawa Itachi-Ino... Ciężko mi uwierzyć że to był 'czysty przypadek' że młodszy Uchiha zaczął się spotykać z Yamanaką, ale niech na razie tak pozostanie... chociaż myślę że się tutaj nie mylę.
No i cóż mogę więcej powiedzieć?
AAAaaa! wiem co chciałam pwoedzieć ;P
DO BC redaktor ;]
Pani szanowna redaktor, nasz wspaniały wybawco od potyczek językowych Mikuliny (dop. wziąŚĆ)
Szanowna panienko ;] Mamy nie poganiać szanownej kochanej pani bo... BAN !
To ja Pani szanowna redaktor powiem tak... Jak będzie mi tu mnie podkręcać i podsycać, to popamięta ;P Czy szanowna pani zdaje sobie sprawę jak bardzo jej komentarz w chat boxsie 'szalona zabawa, hektolitry alkoholu i bezwarunkowy seks - to jest to' zadziałał na moją wyobraźnię? No! A tu cwaniara napisała ostatnie słowa rozdziału - no i szanowna pani redaktor nakręca mnie na 13'tkę? A co Pani szanowna myśli że ja szkoły nie mam? Teraz będę szukać spoilerów i innych u pani redaktor, zamiast Pogodno projektować (Pogodno-dzielnica w Szczecinie)
Tak więc SZANOWNA Pani redaktor - proszę nie podsycać i nie nakręcać, bo ja sesji przez panią nie zdam ;P
To tyle... i proszę tu bez obrazy Szanowna Pani Miku-cha i Szanowna Pani BC-redaktor ;P
Asiu nie denerwuj się tak bo ci żyłka pęknie hihihi :D No i wyłapałaś drugiego Supermana YEAH! :D Pytasz co dzieję się w mojej główce? Istny chaos i dość ciężko jest ten bajzel uporządkować :O Miyavi jej nie bił xD To już było powiedziane, nie tak dosłowanie no ale było - po tym jak Sakura dostała od Satoru, była w takim a nie innym stanie bo jeszcze nikt jej nie uderzył wcześniej :D
UsuńAle o co kaman z tym że ciężko ci uwierzyć że sprawa ITachi-Ino to czysty przypadek? Rozwiń myśl :)
Hahaha Przekażę BC twoją wiadomość :D No ale nie dramatyzuj, zdasz sesję, trzymam kciuki! :)
Tylko powiedz pani szanownej BC, że to wszystko owiane jest raczej humorystyczną złością ;D
UsuńSprawa Ino-Itachi. Hmm... ciężko mi na tą chwilę coś więcej stwierdzić, ale dziwi mnie cała sytuacja. Dziewczyna pokroju Ino, raczej nie pasuje do opisu Chikaru. No i to 'wrażenie' wyparte na większej części społeczeństwa... i na akatsuki?
Nie wiem Mikuś nie wiem... To takie przeczucie, jak Sakura miała na początku gdy dowiedziała się że Ino będzie z nią razem pracować i że Tsunade o tym wiedziała... Ja też myślę że tym razem to ktoś zadziałał w sprawie ItaIno... albo może jego ex nie jest taka święta na jaką może się nam teraz wydać?
Nie wiem... poczekam na więcej ;D
Mam na myśli że Tsunade być może wiedziała że się znają z dzieciństwa...
UsuńOczywiście, że to jest humorystyczna złość :D Znam cię przecież nie od dziś :D
UsuńPogmatwałaś z tą InoIta xD Ale będzie więcej o nich xD I Chikaru też się jeszcze pojawi :)
Ty weź sobie wyobraź, co ja mam, jak Miku nagle całkiem-z-dupy-znikąd i znienacka wyjeżdża z jakimś zajebistym pomysłem, który nawet mnie zrzuca z krzesła? :D
UsuńW ogóle to, co ja robię to jeszcze nic, Yoruichisa. :D Jakbyście wiedzieli, co siedzi we łbie Miku a propos fabuły shannaro... GOD! Czasem mój umysł nie ogarnia takich zwrotów akcji. :P
Lubię robić takie podsycające spoile. :D
No i generalnie czuję się tak samo jak sprawdzam rozdziały. Nakręcam się i wyobrażam sobie różne cuda podczas planowania rozdziałów z Miku. To dopiero jest hardkor. Ponosi mnie. XD
W ogóle sprawdzanie jej rozdziałów to takie męki... Oczywiście pod względem tego, że zaczytam się, a potem muszę wracać stronę, bo zapomniałam sprawdzać. XD
Lubię humorystyczną złość. :)
Aaaa...Teraz wszystko jasne ;]
UsuńMikuśka! Ty siło nieczysta! Tak sobie ze mną pogrywasz? To wszystko Twoja sprawka? Dobra! Zobaczysz ;] Taki rozdział walne na KDC że Cię poskręca i o! Tyle zostanie z tej twojej analizy ;P
ach, zemsta jest słodka ;] Muahahaha ]-:>
Odczep się od mojej analizy ! :D Jutro muszę ją oddać no! :D Ale kolejnym rozdziałem na KDC nie pogardzę ;D
UsuńSis !!! Gomene !!! Ale dopiero teraz mam chwilkę aby skomentować Twój wypasiony rozdział ! KYAAA!!! Nareszcie pokazujesz rąbek tajemnicy z przeszłości Sakury, która od samego początku wzbudzała moje wielkie zainteresowanie i tak długo kazałaś nam na to czekać ;> ;> W końcu postanowiłaś nas oświecić i oczywiście włączyłaś w to ciekawość Saska, który z pewnością nie da żyć Sakurze... Będzie się chciał wszystkiego dowiedzieć i mam nadzieję, że przyłoży się aż nad to do "referatu" dla Kakashi'ego :D ah, już widzę... Sasuke na sali rozpraw broni zawzięcie Sakury, która stoi jako oskarżona *____* O i dałaś Temari :D Ciekawe, ciekawe :D Hmm... co to za laska ta Lily ? Powiedz mi Sis ! Nie powiem nikomu :P Sceny z Sasuke i Sakurą zawsze wzbudzają u mnie szeroki uśmiech i opadanie koparki jak oni się kłócą, godzą, całują (?) CAŁUJĄ ?! Właśnie Sis !! Rób więcej takich rzeczy a na pewno padnę na zawał :P :P Ale uwielbiam takie sceny *___* Buahahah chciałabym widzieć minę Ino, gdy dowiedziała się o całowaniu jej najlepszej przyjaciółki z piratem drogowym xD No i nie przekroczyłaś magicznej 40-tki ... Buuuu :P Mam nadzieję, że "13" będzie miała ponad 40 stron :P :P Mysia lubi takie posty ];->
OdpowiedzUsuńNo nic, idę czytać książkę , by później zacząć 3 tom a potem zabrać się za Twoją pozycję :P Buźka Sis :*************
A ja nie mam motywacji i oba blogi znowu stoją Chusteczka ma racje.. Brak komentarzy, całkowicie deprymują i zniechęcają do pisania ...
Do zobaczenia Sis :***
Sis XD Ten flashback w ogóle nie był zaplanowany wcześniej :P Ale potrzebowałam jakiegoś zapychacza tutaj no i padło na flashback, w końcu trzeba zacząć pokazywać pomału jak to było w Kyoto.
UsuńWybacz sis ale nie powiem ci kto to Lily oprócz rzeczywistych faktów - współlokatorka Sakury :D Tak, tak Mysia lubi czytać długie posty ja to wiem :D Ale napisanie 40'tu stron nie jest takie proste :P
To zrób kolejny zapychacz i wyjdzie Ci 40-tka :P :P no dobra, chociaż tyle juz wiem :P niemniej jednak czekam na cudowna i długo oczekiwana 13-tke ];->
UsuńOh my GOD!!! Ja się pytam, jak można spieprzyć ot tak po prostu sprzed nosa Sasuke zaraz po pocałunku!!!!! Ach... gdybym to ja była w takiej sytuacji
OdpowiedzUsuńAch tyle tego jest, że sama nie wiem od czego zaczac! na jedno dobrze ze piszesz dlugie rozdzialy ale jak juz przychodzi mi do pisania komentarza to mam problem jak wystartowac. Sprawa z Miyavim nie daje mi spokoju, juz od poczatku wydawal sie jakis taki tajemniczy... powiem ci ze nawet mi sie spodobal taki i nie dziwie ie ze Sakura do niego zaczela lgnac, ale zastanawiam sie o co mu chodzilo wtedy gdy probowal ja najsc w silowni albo ze dalej sie sadził o nią do Sasuke, wtedy mi sie nie podobal. Ale w tym wspomnieniu kurde mial cos w sobie.
Sakura zaczyna mnie przerazac, nie tyle co samym gadaniem ze sobą, a przez te leki, robi sie troszke psychiczna, jeszcze teraz na impreze, no zobaczymy jak to sie skonczy, ona jeszcze jak cie moge, niech sie puszcza ale Ino niech nie waży się zdradzić Itachi'ego! Hihihi ^^
Pozdrawiam cieplutko i czekam niecierpliwie na next! :*
Ach! No i jak można być taką idiotką żeby brać od kogoś otwarte picie w barze/klubie czy gdziekolwiek indziej! Oj Sakura Sakura...
UsuńDobrze że pojawił się Miyavi... w tej lepszej wersji :D
Ino nie zdradzi Itaska, nie boj sie :D
UsuńCo do tego otwartego picia, to takie wody i inne butelki to norma by nie miały zakrętek w klubach przynajmniej zagranicznych :) Też mnie to zdziwiło, no ale cóż poradzić :)
Po skończeniu tego rozdziału miałam taki mętlik w głowie, że co chwilę mówiłam na głos sama do siebie "nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę" z kilkanaście razy :D nawet nie umiem powiedzieć, dlaczego :D Czytające ten rozdział to ja już byłam w siódmym niebie, a tak zapowiadacie, co będzie dalej, że ja faktycznie 'będę umierać, ginąć i spadać z krzesła' :D :D :D W końcu się pocałowali!!! Moment, na który czekali chyba wszyscy :D Jak pomyślę co tam dalej może się wydarzyć, aż nie mogę się doczekać :D Rozwaliło mnie mianowicie to: Terapia wstrząsowa Ino składała się z trzech czynników: szalonej zabawy, hektolitrów alkoholu i bezwarunkowego seksu. :D Hahahah, jestem ciekawa, czy tylko Sakura z niej skorzysta (będzie w 13'nastce z kim!!! tak! :D) czy Ino również, przy czym zdradzi Itachiego? :D Wiem, jestem podła snując takie insynuacje :D no ale życie to życie :D powiem Ci, że jestem w 100% zadowolona z tego rozdziału, zaspokoił moją wyobraźnie i myśli :D jestem całkowicie nim "nasycona" :D ale i tak na resztę czekam z niecierpliwością :D Dziękuję Ci za to, że mogę czytać twojego bloga, że trafiłam na Ciebie i że publikujesz coś, co wprawia mnie w stan euforii :D Dziękuję :*
OdpowiedzUsuńNie wierzyć to nie będziesz jak przeczytasz 13'tke XD Zresztą jak parzę na plan następnego rozdziału to sama nie wierzę hah xD Ooo dawno już nie czytałam, że kogoś nasyciłam rozdziałem, zazwyczaj jest na odwrót :) No i ja dziękuje za takich czytelników ;)
UsuńChciałam skomentować wcześniej, ale nie mogłam znaleźć nawet sekundki by przeczytać ten rozdział. Niestety już jestem, więc piszę :D.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie i to dość porządne, że Miyavi jest drugim Sasuke, takie samo zachowanie w wielu sytuacjach i ta ich niezwykła tajemniczość, już wiadomo dlaczego Sakura tak bardzo zauroczyła się Miyavim. Czekam na tą terapię wstrząsową by Ino. Jak ja sobie pomyślę o tym trzecim etapie( bezwarunkowy seks) to już widzę zdziwioną Sakurę leżącą w łóżku z Sasuke :D Kurcze, współczuję Sakurze. Tyle złego się już wydarzyło, a Ona jeszcze dostaję kopniaki od życia. Oby Sakura to wszystko wytrzymała, ale bynajmniej nie w psychiatryku. Raczej z Ino, tylko niech z tą ,,terapią" nie przedawkuję.
Miku pisz tą swoją analizę i szybko do nas wracaj. Rozdział boski jak zawsze, czekam na 13. Życzę weny i Pozdrawiam
Yuki-chan
Analiza prawie napisana! I jak dobrze pójdzie to jeszcze dziś zacznę pisać pierwsze zdania na 13'tke :D
UsuńTo super!!!! :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTak więc, czas na absolutnie spóźnioną, nieogarniętą i w ogóle złą mnie, Przepraaaszam, mam nadzieję, że powody mojej nieobecności już do Ciebie dotarły!
OdpowiedzUsuńMi kiedyś przez tego bloga mózg wysiądzie, próbując jakoś to wszystko poskładać do kupy, I każdy najdrobniejszy szczególik, na który wpadłam to dla mnie małe zwycięstwo. xd W tym rozdziale zaliczyłam całe jedno: Sasuke ogarniający te tabletki dla Sakury. Jak na nie-wiem-dokładnie-ile-ale-całkiem-sporo-stron to bardzo dobry wynik, nie sądzisz?
W ogóle zupełnie się tutaj nie spodziewałam Temari i jak dotarłam do fragmentu z nią to aż pisnęłam. Oczywiście wszystko rozgryzła zupełnie Sakury nie znając, co było po prostu świetne i tak w stylu Temari, że się nie mogłam nie uśmiechnąć. No i do Sakury chyba to wszystko jeszcze bardziej dotarło, jak nawet obca osoba jej uświadamiała uczucia. I ten tekst o supermenie! Cudo!
W ogóle to zaginięcie Satoru robi się dziwne i... podejrzane. I zaczęłam się zastanawiać jak jest to wszystko powiązane, ale na nic nie wpadłam. Kiedy się dowiem?
W ogóle... Tak mnie zaciekawiła była Itachiego. Nie obraziłabym się, gdybyś kiedyś trochę rozwinęła ten wątek, jak to dokładnie się stało, że zerwali i w ogóle. Jakoś tak, przypadła mi do gustu.
Ta scena w siłowni... Ja w ogóle uwielbiam wszystkie sceny w tej siłowni, bo one są takie niemożliwie klimatyczne i to jest takie "ich" miejsce. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby terapia wstrząsowa się tutaj zakończyła, ale o tym potem. xd Podobało mi się, jak ze sobą walczyli i tak jak czytałam, to czuć było tę chemię między nimi. A potem ten pocałunek, który był po prostu cudowny i czytając go faktycznie było czuć to, że oni nie bardzo się w tamtym momencie kontrolowali, tylko dali się ponieść, co zresztą ta ucieczka Sakury z "miejsca zbrodni" tylko potwierdza. Żałuję tylko, że po tej scenie było żadnych przemyśleń Sasuke, bo naprawdę jestem ciekawa jak on potem to sobie tłumaczył.
W ogóle mam nadzieję, że flashbacków będzie więcej, bo przeszłość Sakury jest zbyt intrygująca, żeby ją opuścić albo tylko "opowiedzieć". No i też ten fragment pozwolił zrozumieć, dlaczego ona się w Miyavim zakochała: w końcu kobiety ciągnie do przystojnych chłopaków o tajemniczym spojrzeniu, a domyślam się, że on znalazł znacznie więcej sposobów żeby ją omamić. Przez to jej wspomnienie jeszcze bardziej się nie mogę doczekać tego, co będzie jak oni się w końcu spotkają.
Ale bwrew pozorom, moją ulubioną sceną, nawet lepszą niż tą w siłowni, była ostatnia. Świetnie tutaj ukazujesz przyjaźń Sakury i Ino, właściwie, to nawet znajduję pewną analogię do siebie, bo ja też zawsze postanawiam, że czegoś przyjaciółce nie powiem a kończy się to zawsze tak samo. Najbardziej mi się chyba podobały rozważania Sakury na temat tego co ma odpowiedzieć na pytanie o to, jak Sasuke całuje, bo cokolwiek byłoby odpowiedzią twierdzącą. I to jak przyznała, że się w nim zakochuje było słodkie. I znowu, ja naiwna, sądziłam, że ten rozdział się tak spokojnie skończy, a tutaj Ino WYPALIŁA Z JAKĄŚ TERAPIĄ WSTRZĄSOWĄ I SEKSEM BEZ ZOBOWIĄZAŃ. I koniec... A ja siedzę z myślami, "ale, że jaki alkohol, jaki seks, z kim ten seks". I tak patrzę z nadzieją, że się pojawią jakieś zdania wyjaśnienia, ale nic nie ma! Wiesz, jak zazwyczaj jestem całkiem cierpliwa, tak teraz to aż mnie rozsadza, bo chcę wiedziec co dalej! W ogóle ta terapia ma być na tym festiwalu, na którym jakimś cudem się znajdzie Sasek?(no bo nikogo innego chyba do łóżka nie zaprosi) Czy w ogóle Sasek ją komuś odbije? Jeeejku, tyle pytań!
Obiecuję, że na przyszłość będę komentować szybciej, tylko błagam, niech wena ma Cię w opiece!
Pozdrawiam!
ps. A teraz mi się komentarz nie chcę publikować. Myślę, że to kara boska za spóźnienia. Więc dopiszę, że ta piosenka jest piękna, ha!
Hah xD Nie no nieprzejmuj się :D
UsuńI szczerze to wczoraj popłakałam się ze śmiechu jak czytałam twj komentarz! :D Tak wszystko fajnie, spokojnie, aż tu nagle caps look! XD
33 i pół strony dokładnie było :X
Temari od jakiegoś czasu za mną już chodziła i tak sobie pomyślałam, że tu jest odpowiedni moment by ją wcisnąć :)
Co do Satoru to wszystkiego w miarę dowiesz się już w następnym rozdziale, więc już niedługo :) Przemyślenia Sasa będą, no ale to już w 13'tce, tu już ich nie chciałam wrzucać by nie rozbijać akcji Sakury. Ale co się odwleczę to nie ucieczę :) Nie, nie przeszłość Sakury nie będzie tylko 'odpowiedziana' to zdecydowanie jest za proste jak na mnie :D Flashbacki będą przez jakiś czas, a później zmienią swoją formę na coś innego :) A terapia wstrząsowa będzie działa się jeszcze tego saqmego dnia :) Do festiwalu jeszcze i tk dużo się wydarzy xDDD
Piosenka też mi przypadła do gustu xD Jak ją usłyszałam w Pamiętnikach Wampirów to od razu musiałam ją znaleźć i tu wrzucić :D Wena ma mnie w opiecie i nawet bardzo, tylko jest inny problem w obecnej chwili... GRYPA! O.O Ale przezwycięże to!
I czekam na tego twojego fan-page'a ;]
Pozdrawiam! :*
Jesteś moją bezsprzecznie ulubioną autorką Sasusaku. Czytałam jeszcze na onecie, począwszy od NFOF po Bonds i Higiami (które swoją drogą pokochałam) i mogę stwierdzić, że jestem od tego uzależniona. Będąc szczerą po przeczytaniu epilogu Bonds (z lekkim opóźnieniem) weszłam tu tylko na chwilę, by poczytać nim mi się player z filmem załaduje. Jednak po pierwszym rozdziale, wyłączyłam film i zaczęłam czytać tylko to opowiadanie ;) Siedziałam do 3 w nocy co następnego dnia dało mi się we znaki, ale nie żałuję ;P Zakochałam się w tej historii, tak samo mocno jak w Higami ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału i rozwinięcia wątku terapii. Coś czuję, że przebiegnie ona inaczej niż sobie Sakura wyobraża ;P Coś czuję, że będzie znowu ciekawa akcja (jak ta na siłowni) z Sasuke :)
Fantastyczny rozdział :P Nie mogę się doczekać trzynastego :>
Życzę weny i pozdrawiam,
Hanami
[shi-no-namida] [krysztal-luvaieal]
Awwww *____* Od razu milej na serduchu <3
UsuńHigami! XD Też kocham Higami xD i wiem, że kilka czytelniczek też pokochało tamtą historię xD
Hah! Powiem ci, że terapia Sakury będzie dość ciekawa, ale co dokładnie się wydarzy mam nadzieję, że dowiesz się już w przyszłym tygodniu :D Pomimo grypy mam powera na 13'ty rozdział xDD
Yey, nie mogę się doczekać ;P
UsuńZnam to uczucie, gdy wpadnie się na taki fajny pomysł na rozdział, że aż chce się pisać i wtedy to nic nie przeszkadza :)
Hah dokładnie! :D Nawet z grypą wygrywam w miarę podczas pisania xD
UsuńJa to czasami gdy złapie mnie pomysł to potrafię pisać tak długo, że aż mi ręce później puchną... bo ja zazwyczaj wtedy nie pisze od razu na kompie, a na jakiś kartkach ;P
UsuńJa na kartkach to pomysły albo plan spisuje, dawno już całego rozdziału tak nie napisałam :)
UsuńAhh PS Dlaczego mam wrażenie, że brat Ayanami raczej już się nie odnajdzie? :-P
UsuńHah xD Nie wiem czemu masz takie wrażenie :P
UsuńCześć na http://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/ nowy rozdział:D
OdpowiedzUsuńDo jasnej! Ughrrr
OdpowiedzUsuńPiszę ten komentarz któryś raz i już byłam przy głupim końcu, gdy nagle ni stąd ni zowąd odświeża mi się strona. Really?!
Dobra, był długi, nawet bardzo musisz uwierzyć mi na słowo. Jestem tak zdenerowana, że teraz piszę go w Wordzie >.<
Pragnę Cię poinformować, że rozdział przeczytałam tuż po jego publikacji, ale nie mogłam go skomentować. Nie wiem dlaczego, ale MOŻE w końcu mi się uda :D. W końcu już zaczęłam, więc nie jest źle.
Nie, już się nie bawię w chronologiczne rozpisywanie. Nie jestem w tym dobra i już nie mam na to siły.
Nie spodziewałam się, że Sasuke będzie tak dociekał z tymi tabletkami. Poszedł nawet do Chikaru (była dziewczyna Itachiego, że jak, że jak, że jak?! Czekam na rozwinięcie wątku :D).
Nie spodziewałam się też, że pójdzie i kupi jej te tabletki, ale w końcu bogacza Uchiha, to kto mu zabroni. Chyba bogacz… Nie za bardzo pamiętam, ale tam było coś o cięciu kosztów? W każdym razie bardzo miło z jego strony. Ogromnie się ucieszyłam z faktu, że wprowadziłaś Temari, ponieważ uwielbiam ją. Idealnie pasuje do roli kogoś, kto pociesza i daje dobre rady. W końcu zawsze uważałam ją za najmądrzejszą kobietę w Naruto, nawet mądrzejszą od Sakury… zadawanie się z Shikamaru dobrze na nią działa (y)
Alee jak zwykle odbiegam od tematu. Pocałunek w siłowni był moim ulubionym momentem w rozdziale, pewnie podzielam zdanie większości czytelników. I również zareagowałam na zwianie Sakury głośnym sprzeciwem. No halo! Sasuke Uchiha ją całował a ona sobie ucieka. Gdzie tu logika. Tak wiem, miała kłopoty z eks Uchiha, ale Sasuke jednak trochę się różni. Trochę…
Lody najlepszym przyjacielem człowieka? Skąd ja to znam. Notabene jadłam lody czytając ten rozdział. Takie zgranie :P
Ha! Te wspomnienia były cudowne! Muszę to napisać. Ciekawiła mnie przeszłość Sakury i My… nigdy nie zapamiętam jak to się pisze. Ech… Miyaviego. Po raz kolejny mnie tutaj zaskoczyłaś, ponieważ nie spodziewałam się, że ich pierwsze spotkania były taki oschłe. To trochę denerwujące, bo widać, że podoba mu się Sakura, a zachowuje się jak psychopata, który wiecznie ją obserwuje, ale po za ratowaniem jej z opresji to totalny foch. Miłość rośnie wokół nas.
A! Mam nadzieję, że Sasuke zainteresuje się bardziej tą sprawą z Sakurą. Byłby dopiero niezłym bohaterem gdyby z jego pomocą Sakura wygrałaby sprawę. Takie moje małe marzenie :D
Bezwarunkowy seks? Ino? A co z Itachim? Czy ja coś przegapiłam?
Czekam na rozdział 13 :*
Jak zwykle o czymś zapomniałam. Piękny jest ten nowy szablon, być może nawet on mnie popchnął do skomentowania :)
UsuńEhh.... niestety znam ten ból jak komentarz nie chce ci się z jakiegoś powodu opublikować >.<'
UsuńHah xD Wątek z Chikaru zostanie rozwinięty, ale to w swoim czasie ;D Temari również planuje, jeszcze dodać w kilku momentach i może Shika też się pojawi, ale tego jeszcze nie mam dobrze zaplanowanego ;X
Lody są najlepsze na każdą okazję ;D
Bezwarunkowy seks Sakury, nie Ino xDD
Jeju Mikuś, Boski rozdział, jka każdy z resztą :) już nie mogę się doczekać "terapii wstrząsowej", sprawy Sakura-Miyavi... Tyle się dzieje, a ma się dziać jeszcze więcej. Mam nadzieję, że rozdział pojawi się niedługo :D
OdpowiedzUsuńCałuski :* i pozdrawiam
Jeeej nawet nie wiedziałam jak bardzo stęskniłam się za Twoim opowiadaniem Miku-chan Q.Q
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie komentowałam, ale w pewnym momencie przestałam czytać a czasu nie przybywało.
Muszę przyznać, że wszystko strasznie się pozmieniało.
Spodobał mi się motyw rozmowy Itachi'ego z Sakurą. W większości opowiadań bohaterowie dzielą się albo na tych, który lubią główną bohaterkę i na tych, którzy ją nienawidzą. Ta rozmowa, gdy Itachi wyrzucał Ino, że się zmieniła i że wpływ na to miało pojawienie się Haruno był dość realistyczny.
Poza tym kocham skomplikowaną psychikę Twoich postaci. Przez to nie można do końca przewidzieć tego, co może się wydarzyć.
Miałam dzisiaj nadzieję, że w końcu dowiemy się jakiś kluczowych rzeczy o sprawie Sakury a tu jednak nic Q.Q Zaostrzyłaś mój apetyt na to opowiadanie.
Jestem ciekawa reakcji Sasuke na to, że Sakura obiecała, że umówi się z Suigetsu xD Kończę, bo mam wrażenie, że wychodzi mi z tego masło maślane -.-
Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział,
(dawna Toyoko)
www.crying-in-deep-red.blogspot.com
Błagam byś to była TA Toyoko Piwko, którą znałam lata temu ! *___*
UsuńI link! Oj lubie to! Lubie! Oczywiscie ze mnie u siebie zobaczysz! ;]
Tak, to ta sama Toyoko Piwko, którą znasz :)
UsuńO jaaaaa *____________* Już mi dziejszy dzień umiliłaś *__* Miło cię znowu usłyszeć :)
UsuńMuszę trochę czasu znależć by twoje partówki trochę poczytać, ale szczerze ostatnio obijam się z czytaniem, gdyż próbuje nie dać się pogromić przez uniwerek =.='
A tak w ogóle, to co tam? :)
Zochan wróciła i wszystko nadrobiła! Kocham ferie. <3 Xd
OdpowiedzUsuńKobieto, ile emocji, wrażeń przez te dwa rozdziały. :o Musiałam aż tak chwilę sobie posiedzieć i pomyśleć, jak to robię zazwyczaj po skończeniu genialnej książki.
Pewnie już setny raz powiem, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. No, ale co poradzić na to, że za każdym razem coraz bardziej mnie zaskakujesz i zbijasz z tropu? No właśnie.xD ;>
Ten wypadek, szpital, Itachi, który potrącił Sakurę. Jestem ciekawa, czy tą osobą, która szła za Sakurą rzeczywiście był jej były. 87345678965434 raz wspomnę, iż go nie znoszę, haha.
Zdziwiło mnie trochę to, że Sasuke odwiedził swoich wujków, już myślałam, iż nigdy tego nie zrobi.
Co tam dalej.. A tak! Sasuke, który troszczy się o Sakurę. Boże, gdybym była na jej miejscu... aaach i oooch <333 Kocham. No, ale niestety Sakura jest głupia, bo przejmuje się jakimś nazwiskiem i tym, że Sasek należy do rodziny jej ex. Ja tam brałabym się za niego, póki bym mogła. xDDDD No, ale ja to ja. Wiesz jak bardzo mi smutno, kiedy oni cały czas sobie dogryzają i robią sobie na złość? :C ech.
No i POCAŁUNEK. POCAŁUNEK, czy ja źle czytałam? Oni naprawdę się całowali, tak naprawdę - naprawdę? xD Nie we śnie itd? :ooooo To było cuuuuuudoooowneeeeeee. :3 Nie mogłam się doczekać, aż w końcu się to stanie. No, ale oczywiście Sakura, jak to Sakura musiała spieprzyć. -.- HMPF, tyle ci powiem. -.- ;__________;
"Sesja jak zwykle nie ucieknie." Hahahah, to zdanie mnie rozwaliło. Czyli nie tylko ja mam takie podejście do nauki.xDD
Terapia wstrząsowa Ino niezbyt mi się podoba, ponieważ ja CHCEM, żeby Sakura była z Saskiem, no! XD A bezwarunkowy seks z pierwszym lepszym gościem temu nie pomoże... W sumie alkohol dobry sposób, ale nie chcę nawet myśleć, jak Sakura będzie się czuła rano. xD ;> ;D
Szablon jest przepiękny, jak zawsze w sumie. Akemii jest naprawdę genialna. :3 Te jasne kolorki.. :>
Jak zwykle mi się podobało, zwłaszcza to, że rozdział był PRZEDŁUUUGI (nie wiem nawet czy istnieje takie słowo, ale nieważne xD)
Dużo weny życzę i czekam na 13' tkę. <3 :*
Ohh a ja już myślałam, że poszłaś sobie w pizdu :(
UsuńAle rozumiem - są też inne obowiazki :)
To ja ci powiem, że mam cholerną nadzieję, iż uda mi się jeszcze niejednokrotnie was czymś zaskoczyć ;D
Nie, nie śmiło ci się to - naprawdę się całowali ;]
Zebys tylko widziala moje podejscie do nauki haha xD To jest cos w stylu "samo sie napisze" xD
Sasuke Uchiha ma identyczny dzwonek nadchodzących połączeń co i ja... no nie mogłam nie wybuchnąć śmiechem na ten zbieg okoliczności :) No i nareszcie coś więcej o Miyavim. Z miłą chęcią poznam drania bliżej... o już zacieram ręce... pewnie drania polubię, po czym znienawidzę ^^ no i to zaangażowanie Kaszalota w sprawie zapoznania się ze sprawą którą opuścił Sasuke, wiadomo co ten strach na wróble knuje ^^ już się nie mogę doczekać ciągu dalszego :)
OdpowiedzUsuńOooo! Patrz jak trafiłam haha xD
OdpowiedzUsuńpewnie drania polubię, po czym znienawidzę <-- szczerze? właśnie na takim czymś mi zależy hah! XD
69 komentarzy... Jezu 69! Kobieto, ale z ciebie fejm. :D Tak się zastanawiam po co ja ci tu jestem potrzebna? Przecież tyle osób już ci skomentowało ten rozdział, że niczego nowego się ode mnie nie dowiesz. ale tam, trudoooo! :D najwyżej będę się powtarzać.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=WhGThSNQb7k
Takie oczywiste.. Sasuke będzie adwokatem Sakury! Oczywiste. :D Chce zobaczyć minę Miyaviego jak stanie na sali sądowej, a tam po drugiej stronie ten Uchiha co miał się, za przeproszeniem, odpierdolić od Sakury. Buaahahaha, to będzie nieziemska akcja. ^^
Czyżby w końcu jakieś lovelasy. Jak tylko zaczęłam czytać, tak miałam jakieś głupie przeczucie, że w końcu dojdzie do tego pocałunku. I proszę, moja intuicja się nie myliła. :D Geniusz! ^^
O mam jeszcze coś... Takie kolejne, głupie przeczucie, że terapia wstrząsowa się spełni, ale z Sasuke. *o*
Buziaki ; ***
Ps. Niebiański szablon!
Pss. Nfof jeszcze istniej, istnieć będzie czy coś?
Martwiłam się o ciebie! Nigdzie cię nie widziałam, przez zdecydowanie zbyt długo! ;( Na blogu też zero odzewu :(
UsuńNFOF jak najbardziej zacznie z powrotem niedługo istnieć ! :) Oto nie musisz się bać :)
Już od samego początku czytam twojego bloga i z każdym rozdziałem podoba mi się on bardziej i bardziej :) wreszcie coś się powolutku zaczyna wyjaśniać, już się nie mogę doczekać więcej o Miyavim. Cała ta sprawa w sądzie z pewnością bd ciekawa, a w szczególności mina Sakury jak zobaczy Sasuke na sali sądowej(mam nadzieję znaczy się) :D Czekam na następny rozdział i już mnie nosi, ale jak widzę te procenty rosnące każdego dnia to mam szeroki uśmiech na twarzy, oby tak dalej! :)
OdpowiedzUsuń~Victress