"Miłość jest tym, o czym marzysz
paląc trzeciego papierosa."
Mian Mian - Cukiereczki
Karymi tęczówkami śledził uważnie krzywe pismo Suigetsu, starając się
cokolwiek rozczytać. Linijka po linijce czytał jego uwagi i notatki odnośnie
porannego wykładu z Kakashim, i musiał przyznać, iż wykładowaca rzeczywiście
nie ujawnił zbyt dużo informacji. Stukał delikatnie końcówką długopisu o blat
biurka, rozmyślając nad tym, co przeczytał i już po krótkiej chwili zaczął
kreślić na czystej kartce schemat mapy myśli. Zakreślił w kółko dziewczyna
vel oskarżona, po czym pociągnął od niej kilka kresek, przy których kolejno
napisał: chłopak, wypadek, narkotyki, niespłacone długi, zatargi z Yakuzą,
przy którym dał dodatkowo znak zapytania. Kto jest winnym, a kto jest ofiarą?
Niestety, nie był w stanie odpowiedzieć sobie na to pytanie. Miał zdecydowanie
zbyt mało informacji. Jednak znał Kakashiego nie od dziś i wiedział, że nie
jest to prawnik, który bierze sprawy błahe, a już na pewno nie takie, w których
jest przekonany o popełnionym przestępstwie. Tylko dlaczego podjął się akurat
tej apelacji? Przecież wina wyraźnie spada na nieznajomą dziewczynę, ale
Kakashi zaznaczył, że to jedno z tych oskarżeń, w której system sądowniczy
zawiódł w pierwszej instancji. Jemu osobiście trudno było w to uwierzyć, bo nie
to rodzice wpajali mu do głowy całe życie, a oni również znali się na tych
rzeczach. Lecz nadal nie potrafił odwieść się od dziwnego przeczucia, że tym
razem jego wykładowca miał rację. W końcu mowa była o Hatake Kakashim -
zaciętym prawniku, który nie spóźnił się na ani jedną rozprawę, ale za to nie
omieszkał nadrobić tego na zajęciach. Chyba nie zdarzył się dzień, w którym
Hatake przyszedł do sali wykładowej przed wyznaczoną godziną. Chociaż nie,
zdarzyło mu się to raz i to nawet dziś, gdzie podczas wykładu poruszył
niesłuszną według siebie sprawę.
Sasuke
jeszcze kilka razy zakreślił dziewczyna w nierówne kołeczko,
zastanawiając się o co w tym wszystkim może chodzić. Komukolwiek nie pokazałby
notatek Suigetsu, był święcie przekonany, że każdy powiedziałby mu to samo - winna.
Więc co takiego widział w tym wszystkim Kakashi, czego on nie był w stanie
dostrzec? Doskonale pamiętał anegdotę o złej dziewczynce, której użył mężczyzna
na samym początku wykładu, nim Haruno wybiegła z auli.
Nagle
uniósł brew w zdziwieniu, a długopis zatrzymał się tuż nad literką n. W
głowie pośpiesznie analizował całą sytuację z rana i niespodziewaną reakcję
różowowłosej studentki. Czego zareagowała tak a nie inaczej? I jeszcze ta
hydroksyzyna, o której za dużo nie wiedział, jednak po słowach Chikaru bez
problemu mógł wywnioskować, że to rzeczywiście były poważne tabletki
uspokajające.
Co aż
tak wstrząsnęło nią, że musiała po nie sięgnąć w akcie takiej desperacji?
Zmrużył
niebezpiecznie oczy, ponownie powracając do swoich wcześniejszych spekulacji i
tuż obok nakreślonego wcześniej słowa dziewczyna postawił znak równości,
przy którym zaraz dopisał ‘Haruno Sakura?’.
Nie
wiedział, dlaczego to zrobił, ale nie mógł pohamować przeczucia, że to ma coś
wspólnego z nią. Zresztą kto przenosiłby się na inny uniwersytet praktycznie
pod koniec drugiego semestru? Raczej nikt, no chyba, że dana osoba miałaby w
tym dobry powód. A co mogłobyć lepszym powodem niż ucieczka przed przeszłością?
Odłożył
długopis na bok, wpatrując się w prowizoryczną rozpiskę, która nadal nic mu nie
mówiła, oprócz kłujących w oczy kłopotów wielkiej skali. To mogła być ona, ale
również mógł się grubo mylić. W końcu nie miał w zasadzie żadnych podstaw do
swoich podejrzeń, a zaledwie przeczucie by sądzić, że to Haruno wpakowała się w
takie a nie inne problemy. Jednak gdy tylko teoretycznie założył, że to ona, od
razu pokręcił przecząco głową. Nie znał jej zbyt długo, ale wątpił, by była
zdolna do tego wszystkiego. Nie pasowało mu to zupełnie do jej osoby.
Po
jego pokoju nagle rozległo się pośpieszne pukanie i nim Sasuke zdążył cokolwiek
odpowiedzieć czy nawet spojrzeć w stronę drzwi, Suigetsu wparował do środka.
- I
jak wyglądam?
Sasuke
uniósł brwi w zdziwieniu, obracając się do niego na biurowym krześle.
- A
czy ja wyglądam na stylistę? - spytał bez żadnego entuzjazmu Uchiha, obserwując
przyjaciela znużonym wzrokiem. Chociaż zaledwie po krótkiej chwili musiał
przyznać, że jak na Suigetsu, to był on odpicowany do bólu. I jeszcze ten mocny
aromat męskich perfum.
Hozuki
poprawił świeżo wyprasowaną koszulkę, chcąc ją wyprostować jeszcze bardziej,
jeśli w ogóle było to możliwe.
- No
co się tak gapisz? Na randkę idę - sparował seledynowowłosy student,
poprawiając przy okazji krótkie rękawy. - Mógłbyś powiedzieć koledze czy dobrze
wygląda i, czy nie zrobię z siebie pośmiewiska - fuknął, spoglądając na Sasuke
z przymrużonymi oczyma.
-
Randka? - parsknął pod nosem Uchiha. - Krawatu nie zapomnij jeszcze - wyśmiał
go już zupełnie.
- Ja
tu mówię poważnie, Sasuke - powiedział oburzony. - Ale myślisz, że krawat
pomoże?
Ponowny
cichy śmiech wydobył się z krtani kruczowłosego.
-
Jeansy i ciemna koszula jak najbardziej mogą być. Chociaż mógłbyś darować sobie
tą kolońską - skwitował z rozbawieniem, pokazując kciuk do góry. - A więc kim
jest ta szczęściara? - spytał, przeczesując dłonią gęste kosmyki włosów.
Kąciki
ust Suigetsu uniosły się zadziornie.
- Nie
powiem ci teraz - odparł, będąc wyraźnie z czegoś dumny. - Może jutro się
dowiesz - dodał, posyłając mu ten jego niezrozumiały uśmieszek.
Sasuke
pokręcił głową z rozbawieniem i pobłażaniem, widząc nieopisane szczęście jakim
emanuje jego przyjaciel.
-
Tylko niech rano zniknie z twojego pokoju, nim ktoś ją przykuka - sparował,
odwracając się na chwilę w stronę biurka. Pierwszą lepszą książką zakrył
bazgroły odnośnie wykładu Kakashiego i w swoich podejrzeń odnośnie oskrażonej,
po czym wziął zeszyt z notatkami i rzucił je Suigetsu.
-
Dzięki, nawet się przydały.
- Luz
- odparł Hozuki, machając dłonią.
-
Jeszcze jedno - zagaił, zerkając na niego zaciekawiony. Widząc, jak drugi
student prawa przytakuje mu, kontynuował swoją wypowiedź:
- Kakashi nie wspomniał, kto reprezentuje
tego jej chłoptasia?
Suigetsu
wzruszył ramionami.
-
Ponoć jakaś szycha. Zresztą prokurator też, ale nie powiedział kto dokładnie.
Sasuke
zamyślił się na chwilę, przypominając sobie ostatnią wizytę w rodzinnej
posiadłości. Miał przeczucie, że odpowiedzi na wszystkie kotłujące się w jego
głowie pytania są na wyciągnięcie ręki. Ale czy rzeczywiście to wszystko było
aż tak proste?
Bez
definitywnej odpowiedzi nie był w stanie dojść do żadnych satysfakcynujących go
wniosków. Potrzebował pomocy i widział tylko jedną osobę, która owej pomocy
mogłaby mu udzielić. Wstał z biurowego krzesła i zaraz chwycił za czarną
skórzaną kurtkę.
- Po
twojej minie widzę, że bierzesz to na poważnie - powiedział zdziwiony Hozuki,
uważnie obserwując zbierającego się przyjaciela.
- Mam
ku temu pewien powód - odparł chłodno, przypominając sobie dzisiejsze pocałunki
z Sakurą. Biorąc do ręki kluczyki i kask, posłał Suigetsu spojrzenie, które
mówiło, że pora się ulotnić. Hozuki niech idzie na tę swoją wspaniałą randkę, a
on w międzyczasie postara się udowonić swoją tezę odnośnie zaciśniąjącego się
prawdopodobieństwa, że zła dziewczynka to tak naprawdę Haruno Sakura.
Po
dziesięciu minutach Sasuke wyłączył swój silnik tuż pod mieszkaniem brata. Nie
tracąc cennego czasu, przykuł łańcuchem przednie koło do specjalnej blokady
zamontowanej przed domem, a następnie od razu skierował się ku drzwiom, w które
zaczął donośnie pukać. Itachi otworzył mu w ułamku sekundy.
-
Wychodzisz gdzieś? - spytał Sasuke, a w jego głosie można było usłyszeć wyraźny
zawód.
-
Dziś wtorek, to w końcu oczywiste - skwitował Itachi, ubierający buty.
Sasuke
wziął głęboki wdech, dopiero teraz przypominając sobie, co zazwyczaj robił w
tym czasie jego brat. Ale przynajmniej zdążył go zastać, nim ten opuścił dom.
- Co
chcesz? - spytał spokojnie Itachi, zerkając ciekawsko w stronę młodszego brata.
-
Pomocy - odpowiedział nader poważnie, wbijając kare tęczówki w sylwetkę
gitarzysty.
Itachi
słysząc jego ton wyprostował się zaintrygowany, lecz już po chwili splótł
ramiona na klatce piersiowej. Już niejednokrotnie słyszał jak owe słowa padają
z ust młodszego brata. I za każdym razem, nie wróżyły one nic dobrego.
- W
co tym razem się wpakowałeś?
Nie
byłby ani trochę zdziwiony, gdyby Sasuke wtajemniczył go w kolejne kłopoty, z
jakimi właśnie starał się uporać. A wszystko tak, by ich rodzicielka się nie
dowiedziała. Chociaż ona i tak była w stanie zrozumieć wszystko. Lecz z Madarą
nigdy nie poszłoby tak łatwo jak z nią i to tyczyło się obu synów zmarłego
Fugaku. Itachi poznał na własnej skórze konsekwencję stawienia czoła starszemu
bratu ojca.
-
Jeszcze w nic - odpowiedział spokojnie Sasuke, opierając się ramieniem o
framugę. Nie trudno było mu się domyślić, co takiego chodziło Itachiemu po
głowie.
-
Jeszcze? - spytał zdziwiony jego jakże prostolinijnym stwierdzeniem.
- Ty
coś wiesz - zsumaryzował bez najmniejszych ogródek Sasuke, przyglądając się
bratu z przymrużonymi oczami.
- Co?
Co takiego? - zapytał ponownie, nie rozumiejąc, co jego młodszy braciszek może
miec na myśli.
-
Jest sprawa apelacyjna - zaczął, opierając się o framugę i żywo gestykulując. -
Jest też dziewczyna oskarżona przez swojego dzianego faceta. Teraz pewnie
byłego. Ten koleś, a przynajmniej jego kumple ponoć handlowali i dealowali
narkotykami, nawet grubymi...
- Czekaj, czekaj - przerwał mu wyraźnie
zaciekawiony. - Widzę, że to coś większego, więc trzeba rozrysować - dodał i
wszedł w głąb mieszkania. Obaj usiedli przy poobdzieranym drewnianym stoliku w
salonie. Starszy Uchiha wyciągnął z półki poniżej naddarty kawałek kartki i
zdewastowany długopis z pogryzioną końcówką, po czym spokojnie zaczął mówić.
- Dobra, szybko, bo mi się śpieszy, jak
zresztą wiesz - powiedział, chcąc, by brat wytłumaczył mu to zwięźle i
konkretnie. - Jest chłopak, który oskarżył dziewczynę - dyktował sam sobie pod
nosem, kreśląc na kartce chłopak i strzałkę, która prowadzi go do słowa dziewczyna.
Widząc, co robi jego brat, Sasuke prychnął
z rozbawieniem pod nosem. Jednak mieli ze sobą coś wspólnego.
- Tak. Chłopak oskarża ją - powiedział
Sasuke, a Itachi napisał nad długą strzałką oskarżenie.
- Co dalej? - zapytał, gestykulując żwawo
dłonią, by ten sprężał się z odpowiedzią.
- Nie wiem zbyt dużo. Prawdopodobnie byli
w jakiejś swojej paczce znajomych, którzy dealowali różnymi środkami
odurzającymi. Ponoć we wszystko również jest jakoś wplątana Yakuza, ale do
jakiego stopnia to ci nie powiem. Rzekomo są tropy, że próbowali z nimi
handlować, ale coś poszło nie tak. To tylko czyste spekulacje. Nie ma na
to żadnych większych dowodów. Obrona w pierwszej sprawie również nie była w
stanie przekonać sędziego, iż jego klientka nie brała w tym udziału. Oskarżona
zeznała, że prawdą jest, iż należała do tej grupy, ale nie miała nic wspólnego
z narkotykami. Co innego twierdzi prokurator i oskrażyciel. Co więcej, po
jednej z grubszych imprez był wypadek samochodowy. Oskarżona jechała ze swoim
chłopakiem i spowodowała wypadek z premedytacją. Tego również się nie wypiera -
wyjaśnił Sasuke, taksując brata zamyślonym spojrzeniem.
- No dobra, to jest tło, a jakie jest
oskarżenie? - dopytał Itachi, słuchając dotąd uważnie, ignorując czerwoną
lampkę, jaka od krótkiej chwili świeciła w jego myślach. Doskonale wiedział, że
podobną historyjkę niedawno usłyszał z ust Ino, z tym, że jej wersja wygladała
nieco inaczej.
- Handel narkotykami, zażywanie środków
odurzających, członkowstwo w grupie przestępczej, spowodowanie uszczerbku na
zdrowiu i chęć pozbawienia życia. Co więcej, kradzież i szantaż. Jej
chłopak twierdzi, że jako biedna studentka, która miała dużo problemów
rodzinnych, ukradła mu sporo pieniędzy i zwiała z miasta, że generalnie to ona
wraz z kilkoma ćpunami nakręcali cały handel. On zaś próbował podobno odciąć
się od tego, ale nie mógł, bo go bez skrupułów szantażowała, że go wsypie i
znajdzie takie dowody, które sprawią, że dostanie dożywocie albo co najmniej
dwadzieścia pięć lat. Zarzuca jej się również, że sama była od początku
narkomanką, która to wciągnęła go w ten cały bajzel - powiedział z udawanym
stoickim spokojem, wdrażając brata w to, co było mu dane wyczytać z notatek
Suigetsu.
Sasuke cały czas uważnie przyglądał się
bratu, czekając tylko na jeden krótki moment, w którym Itachi potwierdziłby
wszystkie jego przypuszczenia. Ale jak na złość Itachi postanowił założyć maskę
swojej cholernej powagi i uparcie milczał. Lecz młodszy z braci wiedział, że cierpliwość
popłaca. Musiał tylko poczekać chwilę. W końcu Sakura musiała coś powiedzieć
Ino, a ta natomiast nigdy zbyt długo nie potrafiła trzymać ust na kłódkę. Co od
razu podpowiadało mu, że Itachi coś musi wiedzieć.
- Wiadomo dlaczego doszło do tego wypadku?
- zapytał nad wyraz spokojnie, a Sasuke myślał, że zaraz trafi go szlag. Jak on
mógł być teraz aż tak spokojny i irytujący za razem? Zaledwie chwila dzieliła
go od zadania pytania wprost, czy to Sakura jest oskarżoną, czy nie. Ale wtedy
nim Itachi by odpowiedział, najprawdopodobniej zadałby to swoje denerwujące
pytanie A co ciebie to obchodzi? Na to niestety nie posiadał żadnej
racjonalnej odpowiedzi. Dlatego też zacisnął dłoń na kolanie starając się dalej
tańczyć, jak zagra mu Itachi.
- A to jest dla mnie dziwne. Chłopak
twierdzi, że oskrażona specjalnie spowodowała ten wypadek, czemu ona w ogóle
nie zaprzecza, tylko przytakuje. Zastanawia mnie właśnie, jaki był powód i
dlaczego niczemu nie zaprzecza... - odparł we frustracji, nadal czekając na
jakieś potknięcie ze strony brata.
Itachi jednak nadal postanowił zadawać
pytania.
- Są jacyś świadkowie?
- Strona oskrażająca ma. Obrona
natomiast zero - wzruszył ramionami.
Starszy
z braci ponownie zamyślił się na dłuższą chwilą, dorysowując kilka strzałek
i dopisując kilka słów. Narkotyki, Yakuza, szantaż, długi. Wszystko
jednak niespecjalnie mu się kleiło, ale nie wiedział, czy przez chaotyczność
opisu Sasuke czy dlatego, że to oskarżenie jest po prostu naciągane. Był w
stanie wyczuć nawet bez posiadania kwitka, który uprawniałby go do posiadania
licencji adwokackiej.
- Skoro go szantażowała i zwiała z miasta,
to dlaczego ją pozywa? Jest dziany, więc uwolnił się od niej - skwitował
zerkając na brata kątem oka.
Sasuke
patrzył się w kartkę beznamiętnie, pomimo iż wrzały w nim same negatywne
emocje. Albo Itachi rzeczywiście nic nie wiedział, albo był naprawdę dobrym
aktorem. Wykrzywił usta w grymasie, chcąc jeszcze coś oddać. Tylko czy
powinien? Nie chciał, by imię różowowłosej studenki pierwsze wydobyło się z
jego ust. Rozdrażnienie pomału zaczynało brać nad nim górę.
- Ta dziewczyna jest z Konohy. I mam
wrażenie, że nie jest nam obca - powiedział w końcu, ale nie podniósł wzroku na
Itachiego, który mimo niedosłowności brata natychmiast połączył wszystko w
całość.
- Ty chyba nie sądzisz…
Bingo! - pomyślał Sasuke, wiedząc, że
Itachi wreszcie połknął haczyk.
- Nic nie sądzę - przerwał mu
automatycznie, wiedząc, co ten najprawdopodobniej by powiedział. Nie chciał
usłyszeć tego na głos. - Spekuluję. Mam napisać opinię na temat tej sprawy i
zanieść Kakashiemu jak najszybciej.
Itachi
wpatrywał się w brata ze szczególną uwagą. Zdziwiło go, jak bardzo Sasuke był
ożywiony tą sprawą do momentu, w którym skojarzył, że może chodzić o nikogo
innego jak pracownicę uniwersyteckiej kawiarni. Chociaż trudno mu było w to
uwierzyć, to wiedział, że jego braciszek wysnuwa takie wnioski nie bez powodu.
W zasadzie Itachi był pewny, że to Sakura, ale nie zamierzał odsłaniać przed
młodym studentem prawa takich faktów. Nie jemu było decydować o tym, ile Sasuke
może się dowiedzieć. Twierdził, że on sam wiedział od Ino za dużo, a
przynajmniej więcej, niż Haruno by sobie tego życzyła. I to od niej samej
zależało, czy Sasuke będzie wiedział, czy też nie. On nie zamierzał mieszać się
do tej sprawy bez jej zgody, chcąc uszanować jej prywatność. Zdawał sobie
sprawę, że prawdopodobieństwo, iż to Miyavi pozywa studentkę medycyny o takie
rzeczy było więcej niż pewne. Był dziany, więc miał dobrych prawników.
Sasuke czekał cierpliwie na jakąkolwiek
odpowiedź ze strony brata. Jemu samemu brakowało szczegółów, które
potwierdziłyby jego przypuszczenia, co do sprowadzenia tej sprawy i przeszłości
Sakury do wspólnego mianownika. Ale może gdyby dowiedział się wersji Sakury…
- Sprawa jest naciagana i śmierdzi, widać
to gołym okiem. Co zeznaje dziewczyna oprócz tego wypadku? - zopiniowal
wreszcie Itachi po dłuższych przemyśleniach i zadał ostatnie już pytanie
dotyczące tego tematu.
- Mało, a nawet praktycznie nic - warknął
grymaśnie, wreszcie przenosząc wzrok z kartki na brata. - Twierdzi, że nigdy
nie ćpała, jednak wyniki toksykologiczne po wypadku samochodu wskazują inaczej.
Podobno mówi cały czas to samo i trudno cokolwiek więcej z niej wyciągnąć.
Ciekawy jest też sam profil oskarżonej… - mówił dalej, siegając po
butelkę wody, która stała obok sąsiedniego fotela. - Studentka z niezbyt
zamożnej, ale nie biednej rodziny. Podrzędnej, powiedziałbym. Podobno zgarniała
laury w jakichś konkursach czy olimpiadach, a testy psychologiczne nie
pokazały, żeby była psychopatką. Taka przynajmniej była linia obrony w
poprzednich rozprawach, ale jak widać okazała się mało skuteczna.
Wiesz
tak dużo, Sasuke. Więc dlaczego sam z niej tego nie wyciągniesz tylko
przychodzisz z tym do mnie? - myślał Itachi. Nie mógł nic powiedzieć i nawet
nie chciał. Nie chciał być za to odpowiedzialny. Dziwilo go jednak, że Kakashi
przedstawił im taką sprawę. W końcu jaki mógł mieć w tym powód?
No
nie… niemożliwe - pomyślał nagle.
- Kto jest jej adwokatem? - zadał pytanie
i gorączkowo oczekiwał odpowiedzi, choć zachowywał niewzruszoną twarz. Pomimo
tego oczywistość odpowiedzi aż raziła go w oczy.
- Kakashi i Yamato. Sprawa apelacyjna jest
niedługo i osoba, która przedstawi najlepsza opinię będzie uczestniczyła w tym
wszystkim. A oni nie biorą byle czego i byle kogo. Pytanie tylko, czy to na
pewno ona?
A
jednak, pomyślał Itachi zastanawiając się jeszcze, o co dokładnie chodzi
Sasuke. O tajemnicę Sakury czy zaszczytne miejsce na rozprawie?
- A
ty coś wiesz - powtórzył swe stwierdzenie sprzed kilku minut, mając dość tej
zabawy w kotka i myszkę. Wystarczy mu, że Haruno bez przerwy wodziła go za nos
- jego rodzony brat nie musiał tego robić.
Itachi,
wzruszając ramionami, wstał leniwie.
- Wyraziłem
swoją opinię na ten temat, Sasuke. Nie wiem czy to ona, czy też nie - odparł
tylko, chcąc uniknąć kolejnych pytań ze strony brata. Sakura, jeśli będzie
chciała mu to powiedzieć, zrobi to sama. Z pewnością nie potrzebuje kolejnej
osoby, która ingerowałaby w jej życie w ten sposób. I nie mógł omieszkać zadać
jeszcze jednego pytanie:
- Ale nawet jeśli, to nie sądzisz, że
dziewczynie należy się trochę prywatności?
-
Gdyby tak było, Kakashi nie poruszałby tego tematu na wykładzie - skwitował
hardo młodszy z braci.
-
Skąd spekulacje, że to w ogóle ona? - zapytał Itachi, skinąjąc głową w stronę
brata, by ten łaskawie ruszył swój tyłek z fotela.
Sasuke
wywrócił oczami, jednak bez protestów podążył tuż za bratem, kierując się ku
wyjściu z jego mieszkania.
-
Przeczucie.
Ta
odpowiedź wydawała mu się w obecnej chwili najrozsądniejsza i najbardziej
prawdziwa. Praktycznie w ogóle nie odbiegała od prawdy. Gdy tylko przejrzał
notatki przyjaciela, połączając je również z dziwnym zachowaniem Sakury podczas
wykładu, owa spekulacja sama zrodziła się w jego głowie. Pytanie tylko czy
nasiono jego podejrzeń rozkwitnie czy też zwiędnie?
Itachi
spojrzał przez ramię w stronę brata, po czym otworzył drzwi od garażu.
-
Bierz swojego crossa - zagaił tajemniczo, rzucając Sasuke jego własne klucze od
specjalnego motoru wyścigowowego.
Widząc pytające spojrzenie młodszego
brata, westchnął cicho, po czym kontynuował swoją wypowiedź:
- Zróbmy sobie mały wyścig. Tylko ty i ja.
Jeśli dojedziesz pierwszy na tor, postaram ci się jakoś pomóc. Ale jeśli to ja
wygram, nie zadasz mi ani jednego pytania odnośnie tej sprawy.
Kącik ust Sasuke uniósł się zawadiacko -
sytuacja idealna.
- Przygotuj się na wyjawienie wszystkich
sekrecików, braciszku - stwierdził zadziornie wchodząc do garażu bratu i
bez zawahania zaczął wyprowadzać swój crossowy motor na zewnątrz.
Akurat w tym przypadku Itachi nie musiał
się powtarzać.
Po zaledwie chwili oboje byli gotowi do
swojego małego wyścigu. Sasuke siedział na motorze wyścigowym z kaskiem i
goglami na głowie, a jego brat dumnie zaciskał dłonie na kierownicy swojego
Audi.
- Wszystkie chwyty dozwolone, ale nie daj
się złapać - powiedział Itachi, zerkając kątem na studenta.
Doskonale wiedział, co się stanie, jeśli
Sasuke znów zostanie przyłapany na szarżowaniu motocrossem po ulicach Konohy.
Kolejny mandat, kolejna rozmowa z wujaszkami i kolejna niezliczona już kara z
ich strony. Standard. Ale oboje również zdawali sobie sprawę, że nawet Madara
był w stanie stracić swoją cierpliwość. A przy ostatnich wybrykach Sasuke bez
wątpienia limit starszego brata Fugaku pomału sięgał zenitu. Nie pozostawało
już nic innego, jak tylko oczekiwać momentu jego wybuchu.
Sasuke jednak prychnął pod nosem, słysząc
jego komentarz. Akurat on najmniej przejmował się tym, co Madara czy też Obito
mogą mu zrobić. Ani razu nie prosił ich o kasację jego mandatów czy też innych
przewinień drogowych, a nawet bójek. Wszystko robili z własnej nieprzymuszonej
woli, popuszczając mu w niemalże każdym przewinieniu.
Itachi widząc reakcję brata, pokręcił
głową z dezaprobatą, lecz nie powiedział już nic - jedynie uniósł otwartą dłoń
do góry. Co sekunda zginął jeden z palców, odliczając tym samym czas do startu.
Trzy, dwa jeden… Dwaj bracia ruszyli w dokładnie tym samym momencie.
Głupi pomyślałby, że to motor ma przewagę
w tym terenie i na tej trasie, ale Sasuke ani przez chwilę nie zamierzał
lekceważyć brata i jego czterokołowego pojazdu. Młodszy z braci, chcąc wygrać
za wszelką cenę, skręcił w jedną z bocznych uliczek, którą już niejednokrotnie
jeździł, zostawiając brata na główej ulicy.
Sam Itachi powiedział zresztą, że
wszystkie chwyty dozwolone i bez wątpienia w grę wchodziły również wszelkiego
rodzaju skróty. Przyśpieszył jeszcze bardziej, nie mając najmniejszego zamiaru
przegrać ze starszym bratem, a przynajmniej nie dzisiaj. Wyciągnie z Itachiego
wszystko, co wie odnośnie Sakury i jej sprawy sądowej. W obecnej chwili miał
zaledwie cień wątpliwości, że to jednak ktoś inny, ale starał się to ignorować,
gdyż przeświadczenie, że to sprawa Sakury Haruno całkowicie przejęło nad nim
kontrolę. Nie obchodziło go, ile przepisów drogowych złamie dzisiejszej nocy,
liczyło się tylko zwycięstwo nad Itachim.
Z piskiem opon wyjechał z wąskiej uliczki
prosto na jedną z główniejszych konohańskich ulic. Ku jego zadowoleniu wyścig
lada moment powinien się skończyć, a wszystko dzięki temu, iż Itachi mieszkał
rzut beretem od toru wyścigowego, na którym kilka dni temu zdobył kolejny
tytuł. Widząc siatkę, jaka ogradzała tor, Sasuke ponownie przyśpieszył,
uważając przy okazji, by przez przypadek nie wyjechał komuś prosto pod koła,
zwłaszcza gdy przejeżdżał na czerwonym świetle. Na jego ustach widniał
zadziorny uśmieszek, gdy zorientował się, że nigdzie w pobliżu nie ma Itachiego.
Skręcił w kolejną ulicę, przyblokowując na chwilę tylnie koło, pozostawiając
tym samym ślad na asfalcie.
Jednak niespodziewanie z drugiej strony
wyjechał tuż za nim ciemny samochód Itachiego. Uśmiech z twarzy Sasuke zniknął
w ekspresowym tempie, wiedząc, że jeszcze wszystko może się zdarzyć. Z tym, że
on nie miał zamiaru do tego dopuścić. Musi to wygrać, jeśli chce by brat mu
pomógł, a bez zwycięstwa będzie mógł tylko o tym pomarzyć.
Przeklnął pod nosem na brata i jego konie
mechaniczne galopujące pod maską Audi. Sasuke nie miał wątpliwości, że Itachi
ostatnimi dniami podrasował nieco swój samochód. Nawet warczenie silnika było
inne niż wcześniej. Skupiony na wygranej Sasuke, przekręcił jeszcze bardziej
rączkę. Ale Itachi bez problemu już po chwili znalazł się tuż obok niego, jadąc
z nim łeb w łeb w kierunku wymyślonej przez nich mety.
I zaledwie po kilku sekundach wjechali w
tym samym momencie na tor - coś, czego żaden z nich się nie spodziewał.
Sasuke zatrzymał się na ubitym piachu, w
nerwach ściągająć kask i google.
- Kiedy podrasowałeś silnik? - warknął w
stronę brata wychodzącego z samochodu.
- Dzisiaj rano. Test przeszedł śpiewająco
- odpowiedział dumnie Itachi, na co Sasuke wywrócił oczami. Mógł się domyślić,
że Itachi coś szperał przy samochodzie - w końcu to było jego hobby. Nie było
dnia, by nie siedział w swoim garażu, majstrując coś.
- No, no, zrobiliście istne wejście smoka.
Bracia Uchiha w swej najlepszej formie - zaśmiał się siedzący na trybunach
Deidara.
Sasuke jednak zignorował kolegę z zespołu
brata, mając coś ważniejszego do obgadania z Itachim.
- Nie uzgodniliśmy co z naszym układem,
gdy wypadnie remis - mruknął niezadowolony odkładając kask na motor, po czym
zaczął zbliżać się w stronę brata. Był tak skupiony na wygranej, że nawet nie
pomyślał, co będzie, gdy dojdzie do remisu.
Z ust Itachiego wydobył się gromki śmiech.
- Nie licz na szczęście Sasuke, nie
wygrałeś, więc nic ci nie powiem - wyszczerzył się do niego, nie mająć
najmniejszego zamiaru niczego mu ułatwiać.
- Gdzie reszta? - zawołał w stronę
blondyna.
- W drodze, wszyscy oprócz Sasoriego, coś
mu wypadło - mruknął grymaśnie, schodząc z widowni z rękami w kieszeniach.
Jednak już po chwili jedną z nich wyciągnął wraz z telefonem:
- O wilku mowa - powiedział, wciskając
zieloną słuchawkę. Przysłuchiwał się uważnie słowom Akasuny, a z każdym nowym
momentem na jego ustach pojawiał się coraz to szerszy uśmiech.
- Do ciebie - powiedział z rozbawieniem,
rzucając starszemu z braci komórkę.
Itachi oddalił się kilka kroków dalej,
rozpoczynając telefoniczną konwersację z Sasorim.
- I właśnie dlatego nie mam dziewczyny -
zaśmiał się Deidara, klepiąc Sasuke po plecach. - Same z nimi kłopoty.
Młodszy Uchiha spojrzał na niego ze
zdziwieniem, lecz nim zdążył o cokolwiek zapytać, Itachi powrócił do nich z
istnym rozsierdzeniem.
- Wsiadaj do samochodu, jedziemy - rzucił
do brata zdenerwowany, oddając przy okazji Deidarze telefon. - Spóźnię się na
wyścig ale będę. Muszę tylko kogoś oddelegować do domu.
Tyle wystarczyło, by Deidara ponownie
zaniósł się gromkim śmiechem.
- Mówiłem, młody - zaopiniował blondwłosy
mężczyzna, nie potrafiąc stłumić w sobie śmiechu. - Trzymaj się z dala od
dziewczyn pokroju Yamanaki, bo z nimi same problemy.
- Zamknij się, Deidara - wtrącił hardo
Itachi, ciągnąc brata za ramię w stronę samochodu. - Przypilnuj jego
motocrossa. Widzimy się później.
Sasuke zlustrował uważnie brata karymi
tęczówkami, czując wiszącą w powietrzu bombę. Bombę związaną z Yamanaką we
własnej osobie, tylko po co on był mu potrzebny?
- Co jest? - spytał tuż po zainstalowaniu
się na miejscu pasażera.
- Ino spotkała się z Chikaru - westchnął,
kręcąc w niedowierzeniu głową i odpalając w międzyczasie silnik samochodu.
Tym razem to nawet Sasuke nie potrafił
powstrzymać się od parsknięcia śmiechem. Już wiedział, z czego tak rżał
Deidara. I nawet mu się nie dziwił.
- Wydaje mi się, że obie sobie poradziły.
Najwyżej będą całe podrapane, pogryzione i stracą trochę włosów. Nie
wspominając już o zniszczonych ciuchach, ale przecież stać je na nowe, więc w
czym problem? - powiedział z rozbawieniem Sasuke, otwierając okno. Późno
wiosenny wiatr wdarł się do samochodu, mierzwiąc krucze włosy obu braci.
- Pijana Ino, pijana Chikaru i pijana Sakura
- myślisz, że to taka dobra kombinacja?
Na wspomnienie o różowowłosej studentce
Sasuke przestał się śmiać.
- Achh i do tego jeszcze Sasori.
Zajebiście - podsumował Itachi, przedeptując jeszcze bardziej pedał z gazem.
- Mieszanka wybuchowa - stwierdził Sasuke
wzruszając beznamiętnie ramionami. Nie omieszkał zastanowić się, czy za każdym
razem gdy przyjaciółki postawiają ze sobą chlać, muszą przy okazji wdać się w
jakieś kłopoty. Ostatnim razem Ino zleciała ze stołu, a Sakura wdała się w
pyskówkę z Satoru, co skończyło się tym, że on sam musiał ją podnosić z podłogi
i ogarniać.
- Ja zabieram Ino, a ty Sakurę -
rozporządził Itachi, kierując się ku barowi wspomnianym przez przyjaciela z
zespołu i lekarza w jednym.
Sasuke spojrzał na brata z uniesioną
brwią, nie spodziewając się usłyszeć taki słów.
- Jest dużą dziewczynką, poradzi sobie
sama - odparł spokojnie.
- W takim razie następnym razem bądź dla
niej milszy, gdy będzie przed kimś uciekać i ponownie wpadnie pod samochód -
sparował ironicznie Itachi, zerkając na brata kątem oka, a ich niemalże
identyczne tęczówki spotkały się ze sobą. Widząc spojrzenie studenta prawa,
Itachi parsknął pod nosem - Tylko stwierdzam fakty, nie denerwuj się tak,
braciszku - mruknął, posyłając mu zadziorny uśmieszek.
Sasuke wywrócił lakonicznie oczyma,
odwracając wzrok na widok zza na wpół uchylonej szyby. Spoglądał na oświetlone
witryny sklepowe, które mijali w szybkim tempie, starając nie myśleć się o
Haruno, z którą spotka się za chwilę po raz pierwszy po tym, jak uciekła z
siłowni. Na samo wspomnienie parsknął śmiechem, nie mogąc się wręcz
powstrzymać. Widział jakiego miała cykora, gdy tylko zorientowała się, co
robili. Zarówno ona, jak i on.
Całował ją.
Całował bez żadnych skrupułów, a ona wcale
nie była mu dłużna.
Nie odepchnęła go. Nie zaprotestowała.
Nie...
Po prostu oddawała namiętne pocałunki,
jakby już niejednokrotnie się ze sobą całowali. I było jej z tym ogromnie
dobrze aż do momentu gdy wróciła na ziemię.
Raz jeszcze parksnął pod nosem, domyślając
się, że jako kobieta Sakura będzie teraz rozmyślać nad wszystkim i dramatyzować
jak to na tę płeć przystało. Bez wątpienia lody musiały też pójść w ruch. Och!
I czekolada. A przynajmniej tak zazwyczaj było w filmach.
- Z czego się chichrasz? - mruknął Itachi,
parkując samochód w pierwszym wolnym miejscu, po czym zgasił silnik. Widział,
jak Sasuke beztrosko sie z czegoś naśmiewa.
- Nie twój interes - odparł zadziornie,
odpinając pas i wychodząc z pojazdu.
Dwójka braci podążyła zaraz w kierunku
dość popularnego baru w Konoha, w którym to miało dość do spotkania na linii
Chikaru versus Ino. Zdecydowanie nie najlepsza kombinacja na wtorkowy wieczór.
Gdy zamierzali przejść na drugą stronę ulicy, dostrzegli taksówkę podjeżdżającą
pod lokal, do której zaraz podeszła laboratorantka. Dostrzegając braci
przystanęła na chwilę, a następnie mruknęła coś pod nosem i wsiadła do
zaparkowanego samochód. Tuż zza niej wyłonił się nagle Sasori, który, gdy tylko
ujrzał przyjeciela wraz z bratem, machnął do nich ręką, śmiejąc się pod nosem.
- Wygląda na to, że sytuacja została
rozwiązana bez twojej interwencji - skwitował Sasuke, chowając dłonie w
kieszenie.
Itachi spojrzał na brata pobłażliwie,
poprawiając w myślach jego wypowiedź na naszej interwencji i gdy
planował dogryźć mu mówiąc to na głos, ten niespodziewanie go uprzedził.
- To jak? Wracamy?
Brew Itachiego uniosła się zadziornie.
- Czyżbyś miał cykora? - zagaił
prowokacyjnie i nie czekając na niego, zaczął przekraczać ulicę.
Sasuke zaszczycił brata wymownym
spojrzeniem, a następnie podążył jego krokiem. Zdecydowanie nie miał cykora ani
też niczego się nie obawiał. Jednak nie mógł tego powiedzieć o Sakurze.
- Nie śpieszyło ci się czasami na wyścig?
- spytał chłodno, idąc tuż za nim.
Starszy z braci odchylił skrawek skórzanej
kurtki zerkając na zegarek znajdujący się na lewym nadgarstku.
- Zdąże jeszcze odstawić swoją
alkoholiczkę do domu - zaśmiał się, przez ramię rzucając bratu przelotne
spojrzenie.
Tym razem Sasuke nie odpowiedział już nic,
jedynie wzruszył ramionami nie przestając kroczyć tuż za nim. Zresztą nie miał
raczej innego wyboru, chociaż musiał przyznać, że z chęcią zobaczy, jak to
wyśmienicie bawią się dwie przyjaciółki. I nie musiał długo czekać na ten
moment, gdyż tuż po przekroczeniu progu lokalu obie studentki były dość
widoczne. Tym razem jednak odpuściły sobie tańcowanie po barowych stołach.
Zamiast tego Ino skandowała wraz z resztą zgromadzonych, zagrzewając
różowowłosą przyjaciółkę, która zachłannie piła kufel piwa, mierząc się tym
samym z osobnikiem płci męskiej w jednej z pijackich gier. Ku zdziwieniu braci,
studentka medycyny żwawo dotrzymywała tempa swojemu przeciwnikowi, raz po raz
chwytając za kolejny kufel. Alkohol co jakiś czas wyciekał jej kącikami ust, a
lodowate krople znaczyły ślady na jej żuchwie, szyi, aż wreszcie chowały się
między jej wyeksponowanymi piersiami. Owe zjawisko najwyraźniej bardzo działało
na otaczającą ją grupkę mężczyzn, którzy zamiast dopingować kolegi po fachu, co
rusz podawali Sakurze kolejny przepełniony kufel. Nawet początkowo nie
zauważyli, kiedy przeciwnik Haruno skończył opróżniać ostatni kufel, który z
hukiem postawił na stole bilardowym, co zwróciło wreszcie na niego upragnioną
uwagę.
Jednak ani Sakura, ani Ino, ani zebrani
nie byli w żaden sposób rozczarowani przegraną różowowłosej studentki - wręcz
przeciwnie, byli w euforii.
- Ktoś tu idzie na ostro - powiedział
roześmiany Itachi, przyglądając się uważnie własnej dziewczynie, która notabene
ledwo już trzymała się na nogach i jej przyjaciółce, która była w bardzo
podobnym stanie.
Starszy z braci, nie chcąc dłużej być
niewidzialny, skierował pomału swe kroki ku świetnie bawiącej się dziewczynie.
Nie wiedział, co w nią wstąpiło i chyba nie chciał wiedzieć. Lecz gdy kilka
godzin temu rozmawiał z nią, mówiła jedynie, że idzie uczyć się do Sakury na
sesję. A barowe gierki na pewno się do tego nie zaliczały. Mimo tego szeroki
uśmiech nie potrafił zejść z jego twarzy.
Sasuke obserwował bacznym wzorkiem brata
przedzierającego się przez tłum w stronę Yamanaki, a także Haruno, która ni
stąd ni z owąd weszła za pomocą kilku panów - i Suigetsu - na stół bilardowy.
Nagle zrobiło się jeszcze głośniej niż
wcześniej. Zaintrygowany kruczowłosy oparł się obojczykiem o filar obity
kiczowatą imitacją drewna, nadal śledząc wzrokiem Sakurę, która zadziornie
spoglądała na osoby zebrane wokół niej - wszystkich oprócz niego. Widział po
niej, że coś kombinowała. To jej uwodzicielskie spojrzenie, delikatnie przygryziona
warga. Zdecydowanie coś kombinowała. I zaledwie po kilku sekundach jego
przypuszczenia się potwierdziały, gdyż Haruno wsunęła dłonie pod obcisłą czarną
koszulkę i zaraz wyciągnęła spod niej tego samego koloru stanik.
Kącik ust Sasuke uniósł się zadziornie i
nie potrafił pohamować przyłożenia otwartej dłoni do twarzy. Po prostu nie
dowierzał własnym oczom, zwłaszcza gdy studentka zaczęła kręcić stanikiem nad
głową, a następnie rzuciła go gdzieś w tłum.
Owy czyn został skwitowany kolejnym
wiwatem. Sasuke natomiast nadal nie wierzył temu, co właśnie widzi. Jednak ku
niezadowoleniu zebranych, Sakura tuż po swoim wyczynie postanowiła zeskoczyć ze
stołu bilardowego. Młody Uchiha przeczesał dłonią gęste włosy, obserwując
reakcję Ino, gdy tylko zorientowała się co do obecności Itachiego. Nietrudno
było stwierdzić, że była w dosłownym szoku po ujrzeniu własnego chłopaka.
Trwoga wkradła się na jej twarz. Minęła zaledwie chwila, a Ino odłożyła kufel
piwa, chwytając w międzyczasie Itachiego za dłoń i zaczęła kierować się wraz z
nim ku wyjściu.
Yamanaka wydawała się wytrzeźwieć w
trymiga, jednak jej chwiejny krok wyraźnie zdradzał, iż wypiła więcej niż
powinna. Lecz dopiero gdy dostrzegła młodszego z braci koło wyjścia, pobladła
jeszcze bardziej. Jej wyraz twarzy jasno mówił, że jego nie powinno tu być. Nie
taki był początkowy plan. Przerażona Yamanaka zerknęła przez ramię na
przyjaciółkę, która jeszcze nie zdążyła zauważyć braci Uchiha. Mijając Sasuke i
jego złapała za przedramię, kierując się z nimi na zewnątrz - im szybciej stąd
znikną tym lepiej.
Jednak tak szybko jak znalazła się na
zewnątrz, a chłodne powietrze w nią uderzyło, zachwiała się niebezpicznie,
wpadając prosto w ramiona Itachiego.
- Oho, koniec na dziś. Zdecydowanie -
parsknął rozbawiony.
- Niiieeee
- zaprotestowała, próbując wydostać się z ramion chłopaka. - Nie mogę jeszcze
zostawić Sakury samej - tłumaczyła, wymachując chaotycznie dłońmi tuż przed
twarzą Itachiego.
- Nie
będzie sama - zaprotestował Itachi, nadal śmiejąc się z dziewczyny, próbując ją
uspokoić. Ale pijana Ino nie odpuszczała, tylko upierała się jeszcze bardziej,
że nigdzie nie idzie. Oczywiście nie mogło się obyć bez pijackiego tupania
studentki.
- Nie
idę - twierdziła uparcie, spoglądając na starszego z braci przymrużonymi oczami.
- Ino
- westchnął Itachi, spoglądając kątem oka na brata stojącego tuż obok i
przyglądającemu się wszystkiemu z niewzruszonym wyrazem twarzy.
-
Miałeś się ścigać - wtrąciła oskarżycielsko, próbując zrobić kilka kroków w
tył, aczkolwiek rezultat był taki sam jak sprzed kilku minut - Ino zachwiała
się, a Itachi ponownie nie dopuścił do jej upadku.
- Ale
ktoś wdał się w pyskówkę z moją byłą - skwitował, obdarzając ją zawadiackim
uśmiechem.
Yamanaka wyszczerzyła się do niego, a
następnie machnęła ręką jakby to nie było nic wielkiego.
- Oj tam, oj tam. Tylko powiedziałam jej
kilka słów, ale jej nie dotknęłam - oznajmiła mu dumnie.
- Bo Sakura cię trzymała - odparł zgodnie
z prawdą, obdarzając ją szczerym uśmiechem rozbawienia. - A jeśli o nią chodzi,
to Sasuke ją zgarnie i odprowadzi do domu - powiedział spokojnie, lecz już po
chwili z krtani Yamanaki wydobył się gromki śmiech.
Lazurowe spojrzenie zlustrowało Sasuke od
stóp do głów, a jego właścicielka ani na chwilę nie przestała się śmiać. Obaj
bracia patrzyli na nią przez chwilę jak na zwykłą wariatkę, nie rozumiejąc ani
przez chwilę, dlaczego jest jej aż tak do śmiechu.
- Ona z nim nigdzie nie pójdzie -
oznajmiła Ino opierając się jedną dłonią o ramię Itachiego i ściągając
pierwszego a następnie drugiego buta na obcasie. - Ale próbuj szczęścia Uchiha,
może tym razem ci nie zwieje - ponownie się zaśmiała.
- Zaczyna bredzić - skwitował niewzruszony
niczym Sasuke, lecz w głębi miał przeczucie o czym właśnie zaczęła mówić pijana
Yamanaka. I pewnie gdyby Sakura również była z nimi na zewnątrz, robiłaby
wszystko, co w jej mocy, by tylko zakneblować gadatliwą przyjaciółkę.
Ale nawet chłodny ton Sasuke nie zraził
Ino, która chwiejnym krokiem z obuwiem w prawej dłoni zaczęła się ku niemu
kierować z groźnym wyrazem twarzy.
- Nie udawaj, nie udawaj! - protestowała,
unosząc palec wskazujący i wymachując nim tuż przed jego nosem. - Słyszałam, że
bardzo dobrze całujesz… - po raz kolejny Yamanaka wyszczerzyła bieluśkie ząbki,
z pomiędzy których wydobył się zapach alkoholu.
Stojący nieopodal Itachi z wrażenia aż
zachłysnął się powietrzem. Nie trudno było mu się domyśleć, skąd Ino posiadała
takie a nie inne wiadomości.
- A to dobre - zaśmiał się, a Sasuke
zaczął się zastanawiać, czy każdy tego wieczoru jest na etapie “rozbawienie” z
byle jakiego powodu. - Jeszcze jakieś pikantne szczególiki, Ino? - prowokował
własną dziewczynę, którą objął od tyłu, by czasami nie runęła niespodziewanie
na asfalt.
Sasuke
zmierzył parę lodawatym spojrzeniem karych tęczówek, przeczuwając, iż lada
moment zaczną wyciągać ciężką artylerię .
-
Zwiała mu i to w takim momencie... - powiedziała zszokowała, z politowaniem
spoglądając przez ramię na chłopaka. Dosłownie jakby Sakura popełniła najgorszą
z możliwych zbrodni. Sasuke nie zapytał się w duchu, czy Ino również
kwestionowałby zachowanie przyjaciółki, gdyby nie miała w sobie hektolitrów
alkoholu.
- Ale
dobra, idę do domu, a Sasuś niech próbuje szczęścia - oznajmiła nagle,
wyciągając dłonie przed siebie z zamiarem złapania studenta prawa za poliki,
jednak Sasuke w ostatniej chwili zrobił krok w bok.
- Ty
ją tak urządziłaś, więc sama ją nieś do domu - zaoponował Sasuke, splatając
ramiona na klatce piersiowej. Tragażem w żadnym wypadku nie był, lecz wiedział,
że niesienie zachlanej w trzy dupy Sakury do domu może być mu nawet na rękę.
Zakładając, że będzie przytomna i nie zarzyga całej ulicy od baru do swojego
mieszkania. Jednak nie zamierzał dać im po sobie poznać, iż nawet rozważa taką
opcję.
- Ale
przez ciebie tu jest. Leczy się - zakomunikowała mu uparcie.
Sasuke
zmarszczył pytająco brwi, próbując przejrzeć Ino i jej pijackie słowa. Nie
kazał Sakurze tu przychodzić, zalewać się w trupa i grać w studenckie pijackie
gierki, które tylko powodowały, iż człowiek jeszcze szybciej się upijał.
Zresztą nawet jeśli tak by jej powiedział, panna Haruno na pewno postąpiłaby na
odwrót.
I niby z czego do cholery miałaby się
leczyć?
-
Ktoś tu nabroił - powiedział karcąco Itachi w stronę brata, lecz w jego głosie
nadal słychać było nutkę rozbawienia. - Skoro dziewczyna przez ciebie chleje,
to idź to jakoś napraw.
Ino
chwyciła swojego chłopaka za rękę, oddalając się pomału od zamyślnego Sasuke.
Ale starszy z braci przystanął po chwili, spoglądając na kruczowłosego
studenta.
-
Dobra, zabieram ją, a tobie chyba nie muszę mówić, co powinieneś zrobić.
Sasuke
nie odpowiedział nic, jedynie patrzył na brata znużonym wzrokiem, zastanawiajac
się, od kiedy jest taki skory do dawania takich rad. On nie przejmował się
specjalnie, gdy Chikaru topiła swoje smutki…
- Ach
i nie pozwól się jej jeszcze bardziej upokorzyć! - krzyknęła Yamanaka, nie
zaprzestając swoich kroków ani na chwilę.
A
jest to w ogóle jeszcze możliwe? - pomyślał Sasuke, przypominając sobie
Sakurę balującą na stole bilardowym i rzucającą bielizną w stronę zebranych
studentów. Miał dziwne przeczucie, że gdy Haruno obudzi się z rana, oprócz
zwykłego kaca będzie również męczyć się z kacem moralnym. Nie była to jednak
jego sprawa.
- Nie
zawiedź mnie, braciszku - powiedział na odchodne Itachi, próbując dogonić Ino,
która szła Bóg wie gdzie.
Sasuke
śledził karymi tęczówkami sylwetkę brata i jego dziewczyny, którzy zniknęli
zaraz za zakrętem. Wiedział, że Itachi już nie zdąży na wyścig z resztą swojego
zespołu, ale nie wyglądał na zbyt zmartwionego tym faktem, wręcz przeciwnie -
dobry humor nie wydawał się go opuszczać ani na chwilę. Kilka minut bił się z
własnymi myślami, czy by nie pójść czasami ich krokiem i po prostu się
nie ulotnić z tego miejsca. W końcu wcześniej mówił szczerze - Sakura to duża
dziewczynka i na pewno wie, jak o siebie zadbać. Z drugiej jednak strony,
dzisiejsze pijaństwo Sakury ponoć zawdzięczał samemu sabie, a przynajmniej to
wywnioskował ze słów Ino. W dodatku informacje podobno najlepiej jest wyciągnąć
od osoby pijanej, a zwłaszcza wtedy, gdy dana osoba coś ukrywa.
Dlatego
też jego wybór był oczywisty - Uchiha Sasuke wszedł z powrotem do baru z istnie
szpiegowską misją.
Incognito
podszedł do baru, przy którym usadowił się i dla niepoznaki zamówił piwo. Z
zimnym kuflem w dłoni obrócił się, opierając łokieć o solidny drewniany blat.
Ponowne zlokalizowanie panny Haruno nie było wcale takie trudne, wystarczyło
jedynie dostrzec największe zamieszanie w lokalu i tadam! Cel został
dostrzeżony. Jednak gdy tylko kare tęczówki ujrzały po raz kolejny
seledynowowłosego przyjeciela kręcącego się przy swoim obiekcie tajniackiej
misji, zmarszczył groźnie brwi.
Czy
on czasami nie miał być na randce? - warknął w myślach, uważnie się im
przyglądając. Chwilowo odrzucił irracjonalną myśl, że to właśnie z nią udało mu
się umówić. W końcu niejednokrotnie już odrzucała jego propozycje, czego on sam
był świadkiem. Ale skoro tak, to dlaczego Sakura w żaden bojowy sposób nie reagowała
na dłonie Suigetsu znajdujące się na jej biodrach?
Sasuke
upił większy łyk cierpkiego piwa, nie spuszczając z nich spojrzenia ani na
chwilę. Niby jak to miało się tyczyć jego osoby? I jakiegoś niezrozumiałego
leczenia? To chyba była jakaś kpina. Nie wiedział, co miał wspólnego z pijackim
wieczorkiem dwóch przyjaciółek, ale Sakura wydawała się świetnie bawić.
Jednak wtedy szmaragdowe tęczówki
skrzyżowały się z jego chłodnym spojrzeniem, jakim ich obdarzał. Haruno zamarła
na chwilę w bezruchu, gdy tylko go dostrzegła.
Delikatnie przechylił kufel, wlewając w
siebie kolejne porcje alkoholu, nie spuszczając wzroku ze zdezorientowanej
różowowłosej studentki, która za wszelką cenę starała się uniknąć spojrzenia
jego karych tęczówek. Los jednak zarządził inaczej, gdyż Sasuke ani się śniło
by patrzeć teraz na kogoś zupełnie innego. Widząc jak z każdą sekundą Haruno
peszy się coraz intensywniej, tym bardziej nie zamierzał odpuszczać.
Sakura była wyraźnie zakłopotana jego
obecnością. Miotała się. Nie wiedziała, gdzieutkwić wzrok, byle uciec od
upartego spojrzenia czarnych oczu młodszego Uchihy. Nie wiedziała, jak się
zachować. Najchętniej uciekłaby stąd, gdzie pieprz rośnie, ale jak na złość
nigdzie nie mogła dostrzec przyjaciółki. Przez chwilę głowiła się, czy ta
czasami nie poszła już do akademika, tak jak się umówiły. Lecz Ino miała
wcześniej ją o tym uprzedzić, a nie znikać bez słowa. Bez przerwy czując na
sobie przenikliwe kare tęczówki, zaczęła chaotycznie rozglądać się w okół
siebie w poszukiwaniu bujnej czupryny Ino. Nie na to się zgadzała. Jego tu nie
miało być! Terapia Ino poległa tak szybko, jak tylko zauważyła obiekt
(nie)chcianych uczuć siedzący przy barze i jak gdyby nigdy nic popijającego
sobie piwo. Piwo, którego praktycznie już nie miał. A jeszcze dwie minuty temu
kufel był pełny! Ściągła z siebie dłonie Suigetsu, z zamiarem ulotnienia się z
tego miejsca. Pomimo iż w terapii wstrząsowej Yamanaki, nie było opcji
ucieczki, to i tak miała zamiar to zrobić. W końcu owy genialny plan Ino
nie zawierał możliwości takiej jak ta - pojawienia się owego obiektu
westchnień, co zdecydowanie jeszcze bardziej komplikowało sytuację. To wszystko
miało pomóc jej zapomnieć o napalonym motorzyście, a nie powodować, że czuła
się jeszcze bardziej zagubiona. I oczywiście jak na złość, uparcie musiał się w
nią wpatrywać, tak jakby wiedział, że jest nie tylko ostatnią osobą, jaką chce
teraz widzieć, a także że jego cholernie przenikliwe spojrzenie ponownie
zaczyna przysparzać ją o palpitację serca i dorodne rumieńce. Zdecydowanie
musiała coś zrobić, by przestać sie tak czuć po każdym jego spojrzeniu.
Niestety
nim zdążyła zrobić dwa kroki, alkohol znów został podstawiony pod jej nos, a
płeć przeciwna zaczęła skandować, zachęcając ją do dalszego picia. Sakura
westchnęła ciężko. Wiedząc, że się wkopała i nie widząc żadnego innego wyjścia
z owej sytuacji wzięła kolejny - niezliczony już - kufel piwa, zachłannie
zaczynając go pić. W duchu modliła się, by Sasuke zniknął stąd w mgnieniu oka.
Nie pogardziłaby nawet, gdyby okazał się zwykłą halucynacją spowodowaną
zdecydowanie zbyt dużą dawką promili, którymi jeszcze bardziej zaczynała się
katować.
Uchiha
jednak zamówił kolejne pół kwarty piwa, obserwując ze spokojem rozwijającą się
sytuację nieopodal, która z każdą chwilą traciła miano opanowanej.
Sakura wyraźnie była osaczona przez płeć męską i nie wyglądała już na
taką zadowoloną jak przed kilkunastoma minutami, gdy tańczyła na stole
bilardowym i ściągała stanik. Wtedy świetnie się bawiła, miała frajdę. A teraz?
Widział ogarniające ją przerażenie i zakłopotanie. W dodatku nie potrafił
odrzucić uczucia, iż studentka medycyny za moment puści pawia na osaczających
ją mężczyzn. I prawdę mówiąc, nie miał nic przeciwko temu - on przynajmniej
miałby z tego niezły ubaw. Na ten moment nie mógł sobie życzyć nic więcej, jak
widzieć upokarzającą się przed nim Sakurę Haruno.
Zresztą nie był na tyle głupi, by nie
wiedzieć czego chcieli od niej (nie)znajomi mężczyźni. W końcu panna Haruno
dała im już mały przedsmak striptizu, jakim to panowie zazwwczaj zachwycali się
tydzień przed rozpoczęciem roku akademickiego. Wtedy nikt nie był w stanie nie
polecieć grubo na imprezie. Zresztą to była coroczna tradycja w Konoha i nie
tylko. Ale najwyraźniej różowowłosa studentka zupełnie zapomniała o powiedzeniu
daj palec, a utną rękę.
Perspektywa obserwowania, jak dziewczyna
staje się coraz bardziej zażenowana całym zajściem zmierzającemu w linii
pochyłej ku jednemu wydawła się kusząca, ale wcale nie wróżyło to dobrze dla
Sakury. Po tym jak ponownie znalazła się metr nad ziemią, przypuszczenia Sasuke
jeszcze bardziej się utwierdzały. Gdyby nie sytuacja w jakiej się znalazła,
Sasuke mógłby przypuszczać, że bladość twarzy Sakury jest związana z jej lękiem
wysokości, ale nie mógłby się bardziej mylić.
Bała się.
Bała się tych natarczywych i pożądających
spojrzeń, jakimi obdarzali ją zgromadzeni studenci.
Sasuke pokręcił z dezaprobatą głową, gdy
Suigetsu zniknął mu z oczu - to jest on z nią na tej randce czy nie, warczał w
myślach. Nie wierząc temu, co właśnie robi, wypił haustem resztę piwa a
następnie odstawił pusty kufel na blat i leniwie wstał ze stołka, kierując
spokojne kroki w kierunku zebranych, z zamiarem ponownego uratowania Haruno z
opresji. Teraz wydawało się paranoją, że przy bliższym zapoznaniu o mało co nie
zabił jej z dwa razy.
Ponownie próbował nawiązać z nią kontakt
wzrokowy, lecz tym razem spoglądała gdzieś ponad jego ramię - tam gdzie jeszcze
chwilę temu siedział. Nie chcąc tracić więcej czasu na przyglądaniu się
zdenerwowanej i zaszczutej Sakurze, podszedł bliżej stolika i nie zważając na
protesty zebranych, oplótł ramiona na jej udach, po czym przerzucił dziewczynę
przez własne ramię. Nie był rycerzem w srebrnej zbroi, więc nikt nie powinien
oczekiwać od niego kulturalnego niesienia na rękach niewiasty wzdychającej mu
do ucha. A postura Sakury i miejsce w jakim stała, były idealne do zwykłego
przerzucenia przez ramię i ulotnienia się stamtąd bez zbędnych protestów z jej
strony.
Morderczy wzrok Uchihy zgromił dwóch
nieogarniętych typków, którym wyraźnie nie spodobało się jego zagranie. Ale tak
szybko jak zorientowali się, z kim mają do czynienia, przepuścili Sasuke
rzucając mu jedynie nienawistne spojrzenia. Co jak co, ale nikt nie chciał
kłopotów z którymkolwiek Uchiha.
Ani razu nie poczuł by Sakura zaczęła się
wiercić, żadając postawienia na chwiejne nogi. Również nie uderzała
zaciśniętymi pięściami w jego plecy, po prostu wisiała na nim, a goście lokalu
mogli podziwiać jak wytarte jeansowe shorty opinające się na jej pośladkach.
Dopiero gdy znalazł się z nią w dalekim
kącie knajpy postawił Sakurę na ziemię, opierając ją o obitą drewnem ścianę.
Widząc, jak wstrzymuje powietrze a jej
policzki są różowiutkie, uniósł prawą brew wpatrując się w nią z bliska.
Dopiero teraz dostrzegł drobne kropelki potu na jej czole i przyklejone do
twarzy kosmyki różowych włosów. Tęczówkami uciekła gdzieś bok, nie chcąc
patrzyć wprost w czarną otchłań jego spojrzenia - wręcz przerażało ją to.
A co jeśli Uchiha był na tyle wspaniały by
móc przejrzeć ją jak otwartą księgę? Każdy jej sekret wypłynąłby z niej bez
otworzenia różowych ust, włączając w to jej irracjonalne uczucia względem
niego, których uparcie chciała się dziś pozbyć. Chociaż w głębi nie czuła się
ani trochę zaskoczona takim obrotem spraw. W końcu zawsze coś musiało się
zepsuć - nie ważne czy pomysł należał do niej, do Ino, czy też do kogokolwiek
innego. To już nie była dla niej żadna nowość. Tylko czemu ani trochę nie czuła
się zawiedziona takim obrotem sprawy? Ale mimo wszystko i tak musiała burknąć
pod nosem kilka charakterystycznych dla niej słówek:
- Nie miało cię tu być.
Wykrzywiła usta w grymasie, gdy tylko
zorientowała się, jak bardzo kiepską aktorką była w jego obecności -
zawiedziona tonacja nic a nic nie zabrzmiała tak, jak powinna. Można było bez
problemu stwierdzić, że jej wypowiedź zabrzmiała wręcz infaltymnie. A ciche
parsknięcie Sasuke tylko potwierdziło jej przypuszczenia.
- Chodzimy po wolnym świecie, Sakura. I na
pewno nie zabronisz mi tu być- oznajmił, wyraźnie naciskając na kilka ostatnich
słów, co pomimo szumu w głowie studentki nie umknęło jej uwadze.
“Tu” w barze czy “tu” w jej przestrzeni
osobistej?
- Muszę się napić - szepnęła przerażona,
gdy tylko jej alterego odpowiedziało na zadane pytania. Drugie stwierdzenie
zdecydowanie bardziej przypadło do gustu jej racjonalnej osobowości.
Nie czekając na jego reakcję wyminęła
młodszego brata Itachiego i od razu chwiejnym krokiem skierowała się w stronę
baru. Po ostatniej pijackiej gierce nie zamierzała spożywać kolejnej większej
dawki alkoholu, by czasami ponownie nie upić się na umór. Ale przy Sasuke
zdecydowanie nie potrafiła być trzeźwa. Zwłaszcza nie teraz gdy próbuje stłumić
swoje uczucia. To wszystko z każdym nowym dniem zaczęło ją przerastać, a w
szczególności ciągła obecność kruczowłosego mężczyzny, gdziekolwiek by sie nie
znalazła - nie mogla nawet spędzić spokojnie pijackiego wieczorku, bo brunet
musiał zaszczycić ją swoją obecnością.. Miał to byc wieczór, w którym chciała o
nim zapomnieć. Wieczór, w którym zamierzała powrócić do swojego przedmiotowego
traktowania jego osoby. Wieczór, w którym ponownie chciała go znienawidzić.
I co, Sakura? Jak zwykle wszystko poszło w
pizdu.
A na takie momenty zdecydowanie najlepsza
była jedna rzec:
- Tequilla, razy kilka. A najlepiej
dziesięć - rzuciła, gdy tylko nawiązała kontakt wzrokowy z barmanem, który
następnie skinął i zabrał się za polewanie zamówionego alkoholu. Nie minęła
chwila, a tuż przed nią znalazło się dziesięc szotów maksykańskiej tequilli
wraz z solą i limonką pokrojoną na szklanym talerzyku. Lecz to nie była jedyna
nowość, która zaszczyciła ją w tym momencie, gdyż oprócz nowej porcji alkoholu
również Uchiha ponownie zjawił się tuż obok niej. Dokładniej mówiąc, stanął
sobie po jej prawie stronie stykając się z nią ramieniem.
- Ta
pani już więcej nie pije - obwieścił wszem i wobec.
Z wrażenia Sakura aż musiała odstawić
pełny kieliszek z powrotem na blat. Co jak co, ale nawet przez niego nie
zamierzała marnować pieniędzy Ino. Zaśmiała się perliście, spoglądając z
rozbawieniem na Sasuke.
- A to niby czemu, tato? - parsknęła z
przekąsem nasypując soli w mały dołeczek pomiędzy kością kciuka a palca
wskazującego, uśmiechając się do niego zadziornie.
Bo kazali mi ciebie
pilnować? - spytał retorycznie samego siebie, nie do końca będąc w stanie bez
zakłopotania odpowiedzieć na jej pytanie. Bo przecież nikt nie kazał mu stać
nad nią i obserwować każdy jej ruch - raczej zaprowadzić ją do domu, pilnując
by nie upokorzyła się zbytnio, cokolwiek słowa Ino miałyby wtedy znaczyć.
Widząc, jak dziewczyna bierze kieliszek
tequilli do ręki w międzyczasie zlizując sól z ręki i spoglądając na niego
swymi dużymi zielonymi oczami, stwierdził, że też koniecznie musi się czegoś
napić.
Sakura już po chwili przechyliła szkło, a
gdy tylko wypiła jednym haustem całą jego zawartość zagryzła wszystko limonką.
Sasuke natomiast zawtórował jej, wypijając pierwszy kieliszek tequilly w ten
sam sposób.
- A jednak? - zaśmiała się, ponawiając
sypanie soli na dłoń. - Jeszcze raz?
I miała w szerokim poważaniu to, że jej
zdrowy rozsądek doradzał jej odstawienie kieliszka i natychmiastową ucieczkę.
Ale z drugiej strony czy picie z nim alkoholu miałoby być aż takie złe? Równie
dobrze mogła spróbować zwalczyć swoje irytujacę uczucia do niego poprzez
odreagowanie wszystkiego na nim samym.
Sasuke przyjrzał się jej jeszcze raz, a
widząc jak po raz kolejny Sakura opróżnia kieliszek a następnie gryzie owoc,
nie mógł nie zadać jej krótkiego pytania:
- Nie masz dość?
Sakura usadowiła się na barowym stołku,
czując jak nogi pomału zaczynają odmawiać jej posłuszeństwa. Oprócz coraz
bardziej kłopoczącego ją szumienia w głowie, miała wrażenie jakby była na
rozpędzonej karuzeli - wszystko wokół wirowało. Nawet on stojący tuż obok niej.
Co najdziwniejsze bez problemu potrafiła złapać pełny kieliszek, solniczkę i
limonkę. Warknęła w myślach na przyjaciółkę; Ino alkoholiczka Itachiego
demoralizująca (nie)rozgarniętą studentkę medycyny. Jeszcze jakby wystawiła
kciuki do góry, to byłoby jeszcze lepiej.
Chcąc odpowiedzieć na jego pytanie,
zerknęła na niego zalotnie kątem oka tuż po odstawieniu trzeciego już
kieliszka, a widząc jak i on się jej przygląda, uniosła subtelnie kącik ust.
- Uchiha, ja jestem Haruno. Ja nigdy nie
mam dość.
Teraz to ona przejmuje pałeczkę, ot co!
Już nie będzie tańcować, jak jej zagra!
Sasuke uśmiechnął się do niej zadziornie i
z rozbawieniem pokręcił głową.
- Ledwo stoisz na nogach, jeśli w ogóle
jeszcze potrafisz ustać o własnych siłach - powiedział, a zawadiacki uśmieszek
ani na chwilę nie znikał z jego twarzy. Mógłby tak ją prowokować bez przerwy,
tylko po to, by przyglądać się temu, jak ponownie go zaskakuje.
Powieki Haruno napowietrzyły się, po czym
zwinnie zeszła z wysokiego stołka, chcąc zaprzeczyć jego słowom. Zawsze mogła
powiedzieć, że nogi ją bolą. Czy to nie idealna wymówka, gdy cały wieczór
spędza się w szpilkach, które wcisnęła ci przyjaciółka?
- Kwestia wprawy - odpowiedziała
zadziornie, ale po chwili miała najszczerszą ochotę ugryźć się w język. Pomimo
swojego upicia alkoholowego i minimalnego flirtowania z Uchihą, nadal zdawała
sobie sprawe, że w tym stanie aluzje do życia w Kyoto nie były dobrym pomysłem.
Zwłaszcza przy nim! Wystarczy, że tam została uznana za wariatkę z nieuleczalną
psychozą - tutaj tej nalepki naprawdę nie potrzebowała. Po co jeszcze bardziej
komplikować sobie życie?
- Wprawy?
Ale jak zwykle Uchiha nie potrafił nie
zadawać pytań, na które one nie miała zamiaru bezprośrednio odpowiadać.
-
Myślisz, że tylko ty możesz się dobrze bawić? - spytała, przygotowując się do
wypicia czwartego z rzędu kieliszka tequilly. Jednak ku jej zdziwieniu Sasuke
uprzedził ją.
-
Spodziewam się, że Haruno potrafi bawić się jeszcze lepiej - orzekł nad wyraz
spokojnie tuż po wypiciu czwartego shota.
Z ust
Sakury wydobyło się ciche parsknięcie. Aż nie potrafiła powstrzymać się od
odwrócenia się w jego stronę całą sylwetką.
-
Żebyś tylko wiedział jak - powiedziała kokieteryjnie, wpatrując się śmiejącymi
szmaragdowymi tęczówkami w surowe rysy jego twarzy. Surowe, lecz przystojne i
pociągające.
I tak
bardzo jak próbowała zapierać się i nie robić tego, to nie potrafiła nie
zatopić się w jego enigmatycznym spojrzeniu. Ta otchłań… Ta głębia, w której
mogłaby zatracać się godzinami. Nie ważne czy były lekko podpite czy też nie.
Ważne, że były. Ważne, że kare tęczówki wpatrywały się w nią, wręcz rozpalając
ją od środka.
Jak
na złość jej alterego ponownie postanowiło pobawić się jej i tak zbyt wybujałą
już wyobraźnią, pokazując jej jakże iracjonalną wizję. Alterego wyciągnęło
swoją niewidzialną rękę i bez najmniejszego zawahania położyło dłoń na policzku
młodszego Uchihy.
Sakura
przełknęła głośno zalegającą w krtani ślinę. Zdecydowanie potrzebowała więcej
alkoholu - musiała jak najszybciej zapomnieć o surrealistycznych wizjach, które
jej wewnętrzne ja pokazywało jej coraz częściej przy spotkaniach z Uchihą.
Pytanie tylko, czy kolejne porcje alkoholu nie pogorszą sprawy jeszcze
bardziej?
Nie
chcąc tracić czasu na zbędnych rozmyśleniach i wszystkich “za” i “przeciw”,
pośpiesznie chwyciła piąty kieliszek opróżniając go do zera. Tym razem nie
fatygowała się nawet z solą czy limonką, co było jej najwiekszym błędem, gdyż
tuż po odsunięciu kieliszka od ust poczuła niemiłe uczucie w żołądku, jakby
wszystko co się w nim znajdowało, miała zaraz zwrócić.
Przymknęła
oczy, błagając by to nieznośne uczucie minęło i gdy wreszcie wgryzła się w
limonkę tak właśnie się stało, przynajmniej tymczasowo.
- A
więc pokaż - usłyszała nagle, na co jej źrenice aż zadrażały w szoku.
-
Uchiha! To jest jawny flirt! - powiedziała z oburzeniem, rozbawieniem i
wyraźnym zdenerwowaniem. To nie była sytuacja, w której była w stanie
zdecydować się na tylko jedną reakcję. Nie wiedziała nawet, jak ma to odebrać.
Lecz
co ją jeszcze bardziej zaskoczyło, były jego kolejne pytania.
- A
od kiedy ci to przeszkadza?
To
zdecydowanie był flirt! Była tego święcie przekonana! Co najgorsze - nie
przeszkadzało jej to w żadnym stopniu. O la Boga! Nie miałaby nic przeciwko,
gdyby częściej coś podobnego słyszała z jego ust.
Nie
nie, STOP! - krzyknęła w myślach, nie chcąc jeszcze bardziej się
zagalopować. Wystarczająco już się dziś przed nim pogrążyła. W dodatku…
-
Terapię wstrząsową szlag trafił - wyszptała pod nosem, świadomie wypowiadając
na głos swe ostatnie przemyślenia. Z zażenowania naparła ciałem na ladę,
opadając delikatnie na blat.
-
Barman! - zawołała, unosząc rękę wysoko i broń ci Boże, wcale nie planowała
dotknąć policzka Sasuke, jak insynuowało to jej alterego. - To samo - oznajmiła
mu, wyciągając z kieszeni szortów kilka ostatnich już banknotów, a następnie
przesunęła je po ladzie.
Jednak
nim mężczyzna, zaczął polewać jej zamówiony alkohol spojrzał na Uchihę
stojącego tuż koło niej.
-
Seriooo? - przeciągnęła, delikatnie uderzając głową o blat, a następnie
ponownie zainstalowała się na barowym krzesełku. - To co, tato, mogę pić
dalej? - zapytała z przekąsem, zerkając jarzącymi się ze wściekłości szmaragdowymi
tęczówkami na Sasuke, który wyraźnie był czymś rozbawiony.
W
głowie się jej nie mieściło, że po raz pierwszy była zależna od kogoś w piciu.
Ba! Znużony wzrok barmana mówił jasno i wyraźnie, że nie poleje jej niczego bez
zgody Uchihy. No cholera! - wrzasnęła rozgoryczona, mrużąc
niebezpiecznie oczy w kierunku brata Itachiego. Czuła, że zaraz zostanie
oddelegowana z kwitkiem i na tym zakończy się jej nocne balowanie. Chociaż!
Pozostawała jej jeszcze jedna opcja - Suigetsu, którego jak na złość gdzieś
wcięło.
Warknęła
złowrogo pod nosem, nadal czekając na jakże oczywistą odpowiedź Sasuke, po
której pewnie chwyci ją za fraki, wrzuci do taksówki i każe wrócić do domu.
Jego niedoczekanie.
-
Wódka z RedBullem razy dwa - powiedział nagle chłodnym barytonem, kompletnie
zbijając ją tym z pantałyku.
Spojrzała
na niego niezrozumiale, lecz póki co nie zadała żadnego pytania. Wolała chwilę
pogłówkować w tej swojej upojonej alkoholem głowie. Bez słowa chwyciła obszerną
szklankę, w której znajdował się zamówiony przez niego drink i pomału
zaczynając go sączyć.
Pytała
siebie, dlaczego zamówił jej drinka, zamiast wygonić do domu. Mierzyła go bez
przerwy, próbując rozwiązać tę małą zagadkę.
Pij
Uchiha, pij. Będziesz łatwiejszy, pomyślała szatańsko, ani na chwilę nie
odstawiając szklanki od ust. Jednak ani przez chwilę nie pomyślała o własnym
stanie upicia alkoholowego.
- O
jakiej terapii przed chwilą mówiłś? - wypalił niespodziewanie, wprowadzając ją
w osłupienie. Nie sądziła, że to słyszał - a jednak jej przeklęte alterego
ponownie zapunktowało.
Lecz
zamiast unikać upokarzającej ją odpowiedzi, zaśmiała się perliście do niego
odkładając szklankę na blat.
-
Spytaj Ino, jaką miała genialną strategię uwolnienia mnie od ciebie - odparła
bez najmniejszego zawahania, śmiejąc się bez powodu.
Sasuke
uniósł brew w zdziwieniu, zupełnie nie spodziewając się takiej odpowiedzi.
Początkowo sądził, iż jej słowa miały coś wspólnego z tabletkami
uspokajającymi. W końcu Chikaru wspomniała o prawdopodobnych wizytach u
psychiatry. Tylko dlaczego przeczuwał, iż Ino mogła o tym nie wiedzieć? Fakt,
zachowywała się dość opiekuńczo w stosunku do przyjaciółki, lecz nie
wystarczająco opiekuńczo jeśli w grę wchodzą psychotropy.
- Ode
mnie? - spytał, nie do końca rozumiejąc, o czym mówi. A w końcu wypadałoby
zaspokoić ciekawość, zwłaszcza że różowowłosa studentka poruszyła temat jego
osoby.
Sakura
żwawo przytaknęła, po czym wzięła kolejny większy łyk alkoholu.
-
Pocałoweś mnie! - powiedziała, nadal nie potrafiąc wybudzić się z szoku, w
jakim znajdowała się bez przerwy od momentu ich błogiej chwili w siłowni.
- A
ty mnie - wzruszył ramionami, jakby to było nic. - Nie protestowałaś -
zaznaczył, również skuszając się na pierwszego łyka zamówionego drinka. Kto by
pomyślał, że język Sakury zacznie rozwiązywać się pomału po zdecydowanie zbyt
dużej dawce alkoholu, po którym bez wątpienia będzie cierpieć następnego ranka.
Nie chciał nawet myśleć, o której z Yamanaką powinny otworzyć kawiarnię. Ale
raczej studenci Konohy nie napiją się z rana świeżo parzonej kawy.
Sakura
napowietrzyła policzki, opuszkiem wskazującego palca przejeżdżając po krawędzi
szklanki.
- Nie
protestowałam - powtórzyła jego słowa, wzdychając przy tym ciężko.
-
Dlaczego?
- Bo
nie chciałam - mruknęła, zerkając na niego kątem oka. - Wykorzystujesz mój
stan, prawda, Uchiha? - spytała, wysilając się na pseudo-zły głos, co ponownie
zakończyło sie jej porażką.
Sasuke
parsknął śmiechem, ponownie przystawiając szklankę do ust.
-
Skądże - odparł, spoglądając na nią kątem oka. - Po prostu po alkoholu jesteś o
wiele bardziej rozmowna i nie wytykasz mi mojego nazwiska - stwierdził,
rzucając jej zadziorny uśmieszek.
Sakura
upiła większy łyk drinka, rozmyślając przez chwilę nad jego słowami, po czym
niespodziewanie powiedziała:
-
Chwilowo mi ono nie przeszkadza - wzruszyła ramionami, odstawiając na blat
pustą szklankę. Sasuke tuż po dopiciu swojego drinka, zamówił kolejną porcję
alkoholu.
-
Dlaczego chwilowo? - spytał spokojnie.
Studentka wykrzywiła usta subtelnie,
przygryzając niepewnie wargę.
- Bo chwilowo tak na mnie działasz -
burknęła grymaśnie, mierząc go złowieszczym spojrzeniem. - Plus całujesz z
zaskoczenia, a mi jak na złość się to podoba. Przeklęty Sasuke - skwitowała, po
czym zaczeła wlewać w siebie kolejną dawkę promili.
Sasuke
uniósł brew w zdziwieniu. Ponownie zaskoczyła go użyciem jego imienia zamiast
nazwiska, a także tym, do czego właśnie sie przyznała.
-
Wydaje mi się, że jednak strategia Ino była marna, skoro tak swobodnie ze mną
rozmawiasz - powiedział z rozbawieniem, przyglądając się jej cały czas, a
zwłaszcza jej rumianym policzkom. Czy to przez alkohol? Czy może przez
zażenowanie i wstyd, który tak bardzo chciała w sobie ukryć. Widząc, jak
szklanka Sakury staję się bardziej pusta niż pełna skinął do barmana,
ponawiając zamówienie. Im więcej wlewała w siebie alkoholu, tym bardziej była
rozmowna. A więc…
Pij
Haruno, pij...
-
Zdecydowanie tak! - skwitowała podniesionym głosem, odstawiając z hukiem
kolejną pustą szklankę na blat. - Ale nieee, Sakura! Ja wiem, co jest dla
ciebie dobre! - krzyczała z oburzeniem, chwiejąc się niebezpiecznie na stołku i
spoglądając na Sasuke zamglonym, uwodzicielskim spojrzeniem. - Nie pamiętasz,
Haruno? Alkohol, zabawa i przygodny seks. To jest to! - zakończyła pijacki
wywód do samej siebie.
Sasuke
z wrażenia zachłysnął się alkoholem. Odstawił szklankę na blat, chwilowo nie
mając zamiaru podejmować następnej próby napicia się alkoholu przy niej.
Spojrzał na nią z rozbawieniem, lecz widząc, jak jeszcze bardziej chwieje się
na stołku, chwycił ją za ramię.
-
Jesteś pijana - parsknął śmiechem.
-
Twooooja wina - zaprotestowała hardo, wyciągając dłoń po zamówionego przez
Sasuke nowego drinka. Ale tym razem złapanie szklanki nie było aż takie proste
w jej przypadku. Zmrużyła oczy, chcąc bardziej skupić się na złapaniu
przedmiotu, gdy dostrzegła ,jak Sasuke zwinnie ją uprzedził.
-
Jednak go nie dostaniesz, jesteś bardziej pijana niż sądziłem - skwitował,
próbując powstrzymać się od zaśmiania.
O
dziwo Sakura nie zaprotestowała. Zdecydowanie miała już dość. Najchętniej
wróciłaby teraz do domu i położyłą się spać, a przynajmniej tak kazał jej
zdrowy rozsądek, który ginął w alkoholowym szumie wypełniającym jej głowę. Lecz
tym razem o wiele bardziej podobała jej się opcja Alterego, które wywaliło
zdrowy rozsądek z impetem za burtę, by czasami nie zaczął zbytnio mieszać w
jego planach.
-
Sasuke… - zaczęła przeciągle, opierając twarz na otwartej dłoni i wpatrując się
w niego jak w obrazek z na wpół zamkniętymi powiekami. - Powiedz mi coś… -
wybełkotała, starając się nie spaść z hukiem z barowego krzesła. Takie anomalie
wolała pozostawić do dyspozycji Ino, która była bezkonkurencyjną mistrzynią w
tej dziedzinie.
Sasuke
spojrzał na nią zdziwiony, zastanawiając się, co takiego chodzi jej po głowie.
Chociaż wątpił, by było to coś normalnego. Ale nie dowie się dopóty dopóki nie
zapyta.
- Co
takiego?
Haruno
wyszczerzyła się do niego szeroko, po czym jak grom z jasnego nieba wypaliła:
- Co
to za cholerny układ z Ayanami?
Jego
źrenice rozszerzyły się w zdumieniu. Panna Haruno ponownie zaskoczyła go w
całej swojej całej okazałości. Ale gdy dziewczyna pytała faceta o drugą
dziewczynę musiało chodzić tylko o jedno...
Uniosł
czupurnie kącik ust.
-
Zazdrosna?
Ponownie
beztroski śmiech wydobył się z krtani studentki.
-
Piekielnie - odparła zadziornie, nie mogąc powstrzymać się od tej szczerej
odpowiedzi. Matka zawsze jej wmawiała, że szczerość popłaca, ciekawe czy owe
stwierdzenie zadziała i tym razem. - Więc? - ponaglała go, chcąc jak
najszybciej poznać odpowiedź na dręczące ją do kilku godzin pytanie. Ayanami od
dłuższego czasu krążyła po jej myślach, a za każdym razem widząc ją z Sasuke,
zadawała sobie coraz więcej pytań.
Sasuke
zlustrował ją uważnie, upijając raz po raz kolejne łyki alkoholu.
- Co
zyskasz tą wiedzą? - spytał nonszalancko.
-
Zaspokoję swoją ciekawość - powiedziała, chichrając się pod nosem. - No to jak
będzie? - ponowiła swoje pytanie, przechylając się bliżej w jego stronę.
Na
twarz kruczowłosego mężczyzny wkradł się szelmowski uśmiech, widząc, jak
dziewczyne znajduje się coraz to bliżej niego.
-
Tajemnica - wyszeptał subtelnie niskim tonem głosu, na co Haruno wykrzywiła
usta grymaśnie. Jego odpowiedź ani trochę nie przypadła jej do gustu. Starała
się, jak tylko może, by wyciągnąć z niego te informacje i tak łatwo nie
zamierzała sie poddawać.
- To
nie fair! Całowałeś mnie, więc teraz mam prawo zadawać pytania - oznajmiła mu,
mając nadzieję, że te jej pijackie przekamarzanie się nie pójdzie na marne i
wreszcie dowie się prawdy.
Sasuke
miał ochotę wyśmiać jej słowa, które w praktyce nawet nie miały nic wspólnego z
ich pocałunkami w siłowni. Jeszcze jakby dopytywała się, dlaczego ją całował,
to może i mogłaby użyć takiego pretekstu, jednak to nie chodziło teraz o to
lecz o Ayanami. A to już była zupełnie inna historia.
Odłożył
szklankę na blat, bez przerwy przyglądając się roześmianej Sakurze, która tak
uparcie próbowała wyciągnąć z niego informacje.
-
Jeśli odpowiesz na jedno moje pytanie.
Nie
zamierzał stawiać takich warunków, bo nie powinno ją w ogóle interesować, co
łączyło go z Ayanami. Ale mimo wszystko nie miał jej tego za złe, tak jak nic
przeciwko temu, by wiedziała, tym bardziej że gdy obudzi się rano i tak mało co
będzie pamiętać z tego wieczoru, a zwłaszcza z ich rozmowy.
- Wal
- odparła pewna swoich słów, nie myśląc dwa razy nad jego propozycją. Zależało
jej tylko i wyłącznie na poznaniu prawdy odnośnie jego i Ayanami - była nawet
gotowa na odpowiedzenie na każde pytanie odnośnie Miyaviego.
Ale
Sasuke po raz kolejny ją zaskoczył, zadając zupełnie niespodziewane pytanie.
-
Dlaczego bierzesz te tabletki?
Bez skrupułów mogła stwierdzić, że nie
sądziła, iż kiedykolwiek o to zapyta. Była święcie przekonana, że Uchiha w
swoim pytaniu bardziej skupi się na jej byłym, niż na cholernych tabletkach -
to nawet nie przeszło jej przez myśli.
Sasuke
wiedział, że miał multum pytań do wyboru. Lecz jego wybór padł na zwykłe
tabletki, zamiast spytać o wydarzenia z poprzedniego uniwersytetu czy nawet o
jej kochasia, z którym miał już do czynienia. Jednak na wcześniejsze zadane
pytanie o Miyavim odpowiedziała. A gdy tylko dostrzegł białe pigułki, Sakura
wyraźnie podłamała się, zwłaszcza gdy oskrażył ją o ćpanie. Więc to wcale nie
były aż tak zwykłe tabletki. Za nimi, tak jak i za nią całą, kryła się
nieodkryta dotąd historia.
Historia,
do której z każdym nowym dniem jeszcze bardziej lgnął.
Słysząc
jego pytanie przygryzła dolną wargę, wzrokiem błądząc gdzieś na boki,
spoglądając czy czasami ktoś się im nie przygląda.
-
Widziałam coś, czego nie chciałam - szepnęła i czując jak jej głowa robi się
coraz to cięższa, oparła ją o jego ramię.
Ten
wieczór pomału zaczynał ją nużyć i tym razem nie przez Uchihę, z którym mogłaby
tak rozmawiać całą wieczność, lecz przez alkohol znajdujący się w jej
organiźmie.
Zerknął
na nią kątem oka, nie przejmując się tym, że zrobiła sobie z niego poduszkę.
- Co
takiego? - zapytał spokojnie, wiedząc, że nie do końca odpowiedziała na jego
pytanie.
Sakura
westchnęła ciężko, wbijając nieobecny wzrok w swoją pustą szklankę.
-
Śmierć, Sasuke. Śmierć - odpowiedziała przyciszonym głosem
Kruczowłosy
student zamarł w bezruchu tuż po usłyszeniu jej słów. Śmierć? - pytał
samego siebie w przerażeniu. Mylił się i to bardzo, bo odpowiedź na jego
pytanie tylko wrzuciło do puli z pytaniami kolejne zagadki. Z notatek Suigetsu
wynikało, że Kakashi nic o żadnej śmierci nie wspomniał. Ale skąd pewność, że
to cokolwiek miało wspólnego z tą sprawą? Co więcej, skąd pewność, że Sakura i
oskarżona były tą samą osobą? Coraz bardziej zaczynał się gubić w tym wszystkim.
-
Teraz twoja kolej - powiedziała tuż po chwili, nie pozwalając mu zadać więcej
pytań, jakie krzątały się w jego głowie. I ona doskonale sobie o tym zdawała
sprawę. - Co cię łączy lub łączyło z Ayanami? - spytała ponownie, zadzierając
delikatnie głowę. Niemalże od razu natknęła się na dwa lekko podpite medaliony
spoglądające prosto na nią.
-
Łączył nas tylko seks i to byłoby na tyle w tym temacie - odparł tym razem bez
problemu, nie odrywając spojrzenia od jej szmaragdowych oczu.
- Tak
myślałam - mruknęła naburmuszona, spuszczając wzrok, lecz ani na chwilę nie
ściągnęła głowy z jego ramienia.
Sasuke
chwycił szklankę do połowy wypełnioną alkoholem i zachłannie wypił ją,
zastanawiajac się, po co jej to w ogóle powiedział. Póki nikt nie wiedział o
jego układzie z Ayanami, było idealnie. Zero wścibskich pytań i wkurzających
spojrzeń.
- Ale
to już przeszłość - dodał nagle, nie wiedząc, co go podkusiło do kontynuacji
tej rozmowy.
Poczuł,
jak Sakura jedynie skina głową na jego ramieniu. Zerkając na nią dostrzegł, jak
pomału zaczyna przymykać powieki, pomimo harmidru panującego w lokalu.
-
Chcesz już wracać?
Ponownie
skinęła, mrucząc cicho pod nosem, nie mając siły powiedzieć nic normalnego w
tej chwili.
Sasuke
wiedział, że w zaistniałej sytuacji nie ma innego wyboru, jak zrobić tak, jak
kazał mu brat i odprowadzić ją do domu, pilnując by przez przypadek nie zrobiła
sobie czegoś po drodze. I ku swojemu zdziwieniu, jakoś nie miał z tym
najmniejszego problemu. Przed odejściem od baru kupił jeszcze butelkę wody i
gdy już miał zamiar objąć Sakurę ramieniem i wyprowadzić ją z tłumnego lokalu,
tuż przy nich pojawił się zaginiony przed kilkudziesięcioma minutami Hozuki.
-
Wszędzie jej szukałem - powiedział, chwiejąc się na nogach, przyglądając się
półprzytomnej Haruno. - A co ty tu w ogóle robisz?
Sasuke
uniósł brew, spoglądając ze zdziwieniem na przyjaciela, nie sądząc wcześniej,
że spotka go jeszcze dzisiejszej nocy, na dodatek w takim a nie innym stanie.
- Przyszedłem
się napić. - Wzruszył ramionami. Wiedział, że Suigetsu raczej nie byłby
zadowolony, gdyby oznajmił mu całą prawdę. W końcu celem Itachiego
niemalże od początku było zostawienie go z Sakurą a tym samym przerwanie jej
randki, o której obaj nie mieli pojęcia. Musiałeś się tu znowu pojawić,
Suigetsu? Gdzie on w ogóle był, gdy Sakura próbowała uspokajać Ino podczas
pyskówki z Chikaru?
-
Więc nie będziesz mieć nic przeciwko, jak ją zabiorę. Mieliśmy jeszcze plany na
wieczór - oznajmił mu zadziornie kumpel, robiąc krok ku nim.
Rysy
twarzy Uchihy zaostrzyły się niebezpiecznie, ale ze względu na to, że jednak
się z nim przyjaźnił i to od dłuższego czasu, zamierzał powstrzymać swój cięty
język i być tylko trochę opryskliwym.
- Nim
odleciała, powiedziała, że chce wracać. Więc zabieram ją do domu - skwitował
Sasuke, spoglądająć na niego hardo. Nie minęła nawet chwila, a zrobił to, co
planował przed chwilą, objął Sakurę ramieniem z zamiarem wyprowadzenia ją z
baru, a jej głowa opadła subtelnie na jego klatkę piersiową.
Jednak
Suigetsu zatorował im drogę.
- I
że niby wiesz, gdzie ona mieszka? - zakpił złośliwie, sądząc, iż miejsce
zamieszkania Haruno jest obce im obu.
Kącik
ust Sasuke uniósł się łobuzersko.
- Doskonale wiem, gdzie mieszka, bo już
tam bywałem. Czyżbyś ty tego nie wiedział? - zawtórował mu również z kpiną,
starając się nie być zbyt obryskliwym względem kumpla. Jednak był na niego
wściekły, że zwiał, zamiast wyrwać Sakurę z małej opresji, w jakiej oczywiście
musiała się znaleźć - inaczej Sasuke wątpił, by mogła jeszcze kiedykolwiek
nazywać się Haruno Sakura.
Sakura, czując jak ktoś zmuszą ją do
zejścia ze stołka, uniosła powieki. Widząc kogoś przed sobą z powrotem
przymknęla jedno oko, a dostrzegając, że tym kimś był Suigetsu, machnęła mu
ręką. I dopiero teraz zorientowała się, że ktoś szczelnie ją obejmuje, nie
pozwalając jej zaliczyć bliskiego spotkania z podłogą. Lecz nim była w stanie
zorientować się, kim był drugi ktoś, poczuła jak jej żołądek rozpoczął misję pod
tytułem “rewolucja”.
Niemrawo przystawiła dłoń do ust, czując
jak zaczyna jej się odbijać i nie zwracając uwagi na trzymające ją dłonie,
otrzeźwiała na tyle, by pędem pognać ku łazience.
Sasuke
odprowadził ją wzrokiem, domyślając się, co mogło spowodować w niej taką a nie
inną reakcję. Instynktownie chciał podążyć za nią, kiedy poczuł niemrawe
szarpnięcie za ramię.
- A ty gdzie? Ze mną tu przyszła i ze mną
stąd wyjdzie - warknął wyraźnie zdenerwowany Hozuki.
Sasuke
czuł, że po raz pierwszy ma najprawdziwszą ochotę mu przyłożyć. Najlepiej na
tyle konkretnie, żeby nie utrudniał mu tego wieczoru. Schlał się i mu odbija,
cały Suigetsu.
- Spadaj do domu, Suigtesu. Jesteś zalany
praktycznie tak samo jak i ona - skomentował, widząc, jak ten chwieje się na nogach.
- To tym lepiej. Będzie łatwiej i
szybciej.
W jednej chwili Sasuke stracił nad sobą
kontrolę. W mgnieniu oka posłał zalanego w trupa Suigtesu na podłogę, który tuż
po tym spojrzał na niego niezrozumiale. Wyglądał, jakby nagle otrzeźwiał i
powoli docierało do niego całe zajście.
- Daj jej spokój, Suigetsu. I tak ma
wystarczająco kłopotów - rzucił na odchodne i skierował się tam, gdzie zniknęła
mu z oczu Sakura. Nie spojrzał już przez ramię na leżącego na podłodze
przyjaciela, nawet nie przeszło mu to przez myśl. W tej chwili kłopotał się
jedynie z odnalezieniem Sakury. Lecz widząc obdrapane drzwi z zardzewiałą
plakietką, która wyraźnie informowała wszystkich, iż jest to wejście do
damskiej łazienki, wszedł do niej, nie wahając się nawet.
Ku swojemu zdziwieniu nie zastał Sakury
rozmawiającej z muszlą klozetową, co nawet by go nie zdziwiło, biorąc pod uwagę
fakt, ile alkoholu w siebie wlała. Był natomiast zdziwiony, widząc ją
nachylającą sie nad umywalką i oblewającą twarz zimną wodą. Kręcąc głową w niedowierzeniu
podszedł bliżej niej i postawił butelkę z wodą na blacie tuż obok umywalki.
Obserwował ją uważnie, opierając się ramieniem o chłodną ścianę, nie odzywając
się jeszcze zbytnio.
Sakura uniosła po chwili głowę do góry,
spoglądając w lustrzane odbicie kruczowłosego studenta.
- A jeszcze chwilę temu byłam skora
stwierdzić, że jesteś jedynie zwykłym przywidzeniem - westchnęła, odwracając
się w jego kierunku.
Sasuke w odpowiedzi parsknął śmiechem,
nadal lustrując ją bacznym spojrzeniem. Zbladła i ledwo trzymała się na nogach,
lecz mimo wszystko resztkami sił jakoś podtrzymywała się o kraniec blatu, na
którym były zainstalowane umywalki.
- Jakbyś miała omamy, potwierdziłabyś
przed samą sobą, że nie jesteś w stanie tak łatwo o mnie zapomnieć - skwitował
z zadziornym uśmieszkiem.
Sakura przewróciła oczami, opierając głowę
o jakże przyjemne w tej chwili zimne kafelki.
- Jeśli zaraz nie przestaniesz flirtować,
Uchiha, naprawdę pomyślę, że mam halucynację - mruknęła z rozbawieniem,
chwytając za butelkę z wodą. Spoglądała przez chwilę na zamkniętą ciecz,
przypominając sobie jej pierwszej wyjście do klubu w Kyoto. Wspomnienia
ponownie powróciły, ale tym razem odrzuciła je, nie chcąc myśleć o tym co było,
a juz na pewno nie o Miyavim. Odkręciła korek i już po chwili wypełniła krtań
upragnioną cieczą, która skutecznie zaczęła studzić jej rozgrzane ciało.
- Jedynie stwierdzam okrutne fakty, panno
Haruno - zsumaryzował z rozbawieniem, przyglądając się, jak Sakura ponownie
zaczyna chwiać się na nogach. - Jednak trochę za dużo, co?
Różowowłosa kobieta wypuściła z ust
większą ilość powietrza, a następnie przytaknęła niechętnie.
- Ale tylko tak tyci-tyci - upierała się,
a cichy chichot ponownie zaczął wydobywać się z jej krtani. Uniosła prawą dłoń
i chcąc bardziej zobrazować to Sasuke, z przymrużonym okiem przystawiła palec
wskazujący do kciuka, zostawiała pomiędzy nimi zaledwie małą szparkę. -
Tyci-tyci - powtórzyła radośnie.
Kącik ust Sasuke uniósł się łobuzersko. Po
raz pierwszy w życiu byłby w stanie nazwać pijaną dziewczynę uroczą. Jeśli
wziąć pod uwagę fakt, że była nią Haruno we własnej osobie, wydawało się to
jeszcze bardziej nadzwyczajne.
Sakura zachichotała jeszcze głośniej pod
nosem zupełnie bez powodu. Lecz niespodziewanie jej dłoń omsknęła się z
krawędzi blatu i zachwiała się niebezpiecznie.
- Hej, hej - powiedział Sasuke, łapiąc ją
za ramię i przywracając ją do pozycji względnie pionowej. - Siadaj. Aż tak z
tobą źle? - dodał bez cienia złośliwości, unosząc ją i sadzając na szerokim
blacie.
- Za chwilę przejdzie. Chyba - mruknęła,
przyglądając mu się z na wpół otwartymi powiekami. Ponownie łapczywie zaczęła
opróżniać zawartość plastikowej butelki, uparcie rozmyślając na swój pijaciki
sposób o obecności kruczowłosego mężczyzny. Pomimo iż mogłoby wydawać się to
nieracjonalne i głupie dla jej zdrowego rozsądku, to w jakiś sposób jego
obecność tutaj wydawała się być kojąca i niezastąpiona. Po raz pierwszy - no
dobra Haruno, drugi, albo trzeci. Może i nawet czwarty? - myślała, nie
miała nic przeciwko jego osobie, a wręcz przeciwnie, potrzebowała i pragnęła
jego obecności. Nie chciała, by odszedł i zostawił ją samą w tej zapyziałej -
damskiej ! - łazience. Nieustannie czuła na sobie jego przeszywający wzrok.
Kare lekko tylko upojone alkoholem
tęczówki bacznie się jej przyglądały, jakby nie były w stanie spoglądać gdzie
indziej. I ponownie - nie miała nic przeciwko temu. Tak samo jak słyszeć
wypowiadane przez niego jej imię, mogłaby bez przerwy przyglądać się jego
pożądającemu spojrzeniu. Potrafiła spoglądac na niego w ten sam sposób, lecz
nie była w stanie stwierdzić, czy robiła to także teraz - świat zbyt bardzo
kręcił się wokół niej. Ale za to widziała jedną rzecz jasno i wyraźnie. I
alkohol, który krażył w jej organiźmie, jak zaraza dodał jej (nie)chcianej
odwagi do oznajmnienia słów, jakich na trzeźwo prawdopodobnie nigdy by przy nim
nie powiedziała.
- Ty naprawdę myślisz, że ja niczego nie
widzę? - zakpiła, opierając głowę o stare lustro. - Wszystko widzę, Uchiha.
Wszystko - dodała z barwnym śmiechem.
Sasuke również parsknął śmiechem pod
nosem, w ogóle nie zaprzeczając jej słowom. Doskonale wiedział, o czym mówi i
zamierzał wykorzystać ten moment.
- To ty na mnie lecisz, Haruno - odparł z
zadziornym uśmieszkiem.
Tym razem Sakura zaśmiała się o wiele
głośniej, podobnie jak on nie zaprzeczając jego stwierdzeniu. To nie było już
nowością nawet dla niej samej, że jej libido drastycznie wzrastało, gdy
pojawiał się przy niej czarnowłosy student prawa. I ten moment wcale nie różnił
się od poprzednich chwil sam na sam, jakie dane im było doświadczyć.
Wiedząc, że jest na wyciągnięcie ręki,
chwyciła go za koszulę, przyciągając bliżej siebie.
- I vice versa. Lecisz na mnie i w dodatku
masz na mnie ochotę - powiedziała uwodzicielsko, odklejając głowę od lustra, by
lepiej móc spojrzeć mu prosto w oczy.
- Akurat w tym nie mogę zaprzeczyć -
wyszeptał spokojnym, ponętnym tonem. Po chwili zerwał kontakt wzrokowy,
nachylając się bardziej nad jej uchem, do którego szepnął niskim, pożądliwym
szeptem:
- Ale zo z terapią wstrząsową, co? Jeszcze
masz szansę na powodzenie leczenia, napalony Suigetsu czeka tuż za drzwiami -
dodał z nutką złości, której tym razem nie był w stanie zamaskować. Kątem oka
zerknął na prawą dłoń, której użył do przyłożenia kumplowi z prawego
sierpowego. Co jak co, ale nienawidził takiego przedmiotowego traktowania, o
kimkolwiek by nie mówił. Lecz Suigetsu nieświadomie popełnił tego wieczoru
największy błąd, mówiąc tak a nie inaczej właśnie o niej. Słowa Suigetsu
podziałały na niego jak płachta na byka.
- Patrzcie go jaki pewny siebie! -
zaśmiała się perliście, wyrywając go z jego krótkich rozmyślań. - Pan
bezkonkurencyjny? - spytała, przyglądając mu się zadziornie, gdy
niespodziewanie czknięcie wydobyło się z jej krtani. Pośpiesznie ściągnęła dłoń
z jego koszuli i przystawiła ją do ust: - Przepraszam - mruknęła speszona, po
czym ponownie czknęła cichutko.
Sasuke
pokręcił głową w rozbawieniu, wolnym krokiem cofając się w stronę drzwi.
-
Jednak potrafisz być urocza - sarknął z uniesionym kącikiem ust, nie
przerywając swoich kroków do tyłu.
Powieki
różowowłosej studentki zaczęły poruszać się w zastraszająco szybkim tempie, a
jej usta rozchyliły się delikatnie. Pomimo iż co chwilę czkała i podskakiwała
przez to w miejscu, nie myślała o tym. Jej głowę zaprzątało ostatnie słowo
wypowiedzaine przez Uchihę. Urocza?! Nie wiedziała, czy skakać ze
szczęścia czy płakać z nieszczęścia. Jednak widząc go tuż przy drzwiach
ogarnęła ją obawa. Strach, że zamierza ot tak odejść. W jej głowie zaraz
pojawiły się pytania, co takiego złego zrobiła, że odchodzi, pozostawiając ją
samą.
-
Hej, co ty robisz? - wymsknęło jej się z desperacją.
-
Ratuję efekty twojej terapi - usłyszała w odpowiedzi, lecz nie za bardzo
wiedziała, co kryło się za jego słowami.
Jak
to ratował efekty mojej terapi? -, pytała samą siebie niezrozumiale. Nie
wiedziała nawet jak można było ją w jakikolwiek sposób uratować. Przez chwilę
pomyślała, że zamierza przyprowadzić jej tu napalonego - jak wspomniał -
Suigetsu, który notabene był początkowo częścią jej terapi. B Y Ł. Był do
momentu, w którym dostrzegła brata Itachiego siędzącego przy barze i jak gdyby
nigdy nic popijającego sobie piwko i wpatrującego się w nią uparcie. Wtedy
jednak cały plan uległ destrukcji i ona osobiście nie miała zielonego pojęcia,
jak mogła uratować efekty leczenia zarządzonego przez Ino. A skoro ona nie
wiedziała, to jak on mógł?
- Nie
potrzebuję terapii. I tak poszła w pizdu - dodała z grymasem.
Nie
wiedziała, co jest gorsze - to, że siedzi pijana w łazience z Uchihą czy to, że
rozmawia sobie z nim po przyjacielsku (jeśli w ogóle mogła użyć tego
słowa w tym kontekście) o terapii wstrząsowej, która dotyczyła tylko i
wyłącznie jego osoby?
Coraz
bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że jej życie to jedna wielka paranoja.
A
jeszcze większego zdziwienia doznała, gdy usłyszała cichy brzdęk, który nie
świadczył wcale o otwarciu drzwi, a o przekręceniu zamka.
- Ale
czyjejś pomocy raczej tak - powiedziała przyciszonym głosem, starając się
przeanalizować to, co właśnie zrobił Sasuke i dlaczego w ogóle to zrobił. Nie
wiedziała czemu, ale momentalnie przeszły ją zimne dreszcze, ale nie była w
stanie stwierdzić czy były to dreszcze ekscytacji czy też przerażenia. W końcu
już byli zamknięci w łazience i to w o wiele mniejszej. Lecz wtedy oboje
zdecydowanie byli trzeźwi, a teraz? Ona ledwo widziała na oczy, a on też był
nieco nietrzeźwy. Chwilowo żałowała zamówionej tequilli, która zmiażdżyła ją
bez najmniejszych skruputłów. Ale zrobiła to tylko i wyłącznie na własne
życzenie.
-
Boisz się? - spytał nagle Sasuke, podchodząc powolnym tempem z powrotem ku
niej. Przez zaledwie ułamek sekundy dostrzegł, jak obawa wkrada się na jej
bladą twarz. - Mówiłaś, że mi ufasz - przypomniał jej dumnie, stając tuż przed
nią i uważnie się jej przyglądając. Nie podobał mu się ten strach wyraźnie malujący się na jej twarzy.
-
Względnie - odparła, przygryzając lekkodolną warrgę.
-
Względnie - powtórzył po niej, po czym ułożył dłonie po obu stronach jej ud,
bacznie wpatrując się w szmaragdowe tęczówki.
-
Jestem Uchiha, którego starasz się nienawidzić, a jednak mi ufasz? - spytał
półszeptem bez mrugnięcia okiem.
Dłuższą chwilę zaglądała w czarną otchłań
jego spojrzenia, zastanawiając się, do czego dąży i czemu tak nagle o tym
wspomniał. Pomimo swojego dzisiejszego pijaństwa, była na tyle trzeźwa, by nie
próbować nawet podejmować tematu jego nazwiska. Bo po co? Było dobrze tak, jak
jest teraz. I tak jak podczas ich dzisiejszych pocałunków w siłowni, tak i
teraz nie chciała myśleć o rodowodzie Sasuke. Nie chciała, by okrutna rzeczywistość
ponownie wylała na nią kubeł zimnej wody. Czy to naprawdę było takie złe
obdarzać uczuciami osobę, którą powinno się teoretycznie nienawidzić?
- Sam sobie odpowiedz na to pytanie -
zbyła go, odwracając wzrok gdzieś w bok. Chwilowo bardziej wolała spoglądać na
stare, zużyte suszarki elektryczne niż spojrzeć prawdzie w oczy. Spojrzeć w
oczy Sasuke.
Jednak niespodziewanie poczuła jego
przyjemnie chłodną dłoń na swoim podbródku, która subtelnie zmusiła ją do
ponownego zagłębienia się w jego enigmatycznym spojrzeniu.
- Tak czy nie? - spytał, starając się
utrzymać swój głos w ryzach względnego spokoju. Potrzebował odpowiedzi. Pilnej.
Sakura zmierzwiła chaotycznie gęste różowe
włosy, coraz bardziej gubiąc się w tej rozmowie. Miała najszczerszą ochotę
pójść śladami Ino i zadeklarować się, że już więcej nie pije. Ale jak widać
biedaczka nie dotrzymała swojego poweekendowego postanowienia i już dziś poszła
z nią pić. Co jej właśnie przypomniało, że nie widziała przyjaciółki od bodajże
kilku godzin…
- Ino? Gdzie…? - zapytała zdezorientowała,
nieco odbiegając od głównego tematu ich rozmowy.
- Itachi odwiózł ją do domu - wtrącił, nim
ta zdążyła zdecydować się na dobranie słów do reszty swego pytania. Widząc jak
przytakuje, gdy tylko zrozumiała jego słowa, ponowił swoje pytanie:
- Tak czy nie?
Sakura spojrzała na niego niezrozumiale
całkowicie już zdezorientowana.
- Ale że co tak czy nie? Że ufam? -
spytała, próbując jakoś poskładać wszystkie jego pytania, które wydawały jej
się dość natarczywe.
Sasuke westchnął ciężko, a następnie
przytaknął minimalnie.
- Odpowiedz.
Sakura wzięła głęboki wdech, a po chwili
napowietrzyła policzki jak małe dziecko, zastanawiając sie nad jakąś sensowną
odpowiedzią, po której ewentualnie dałby jej spokój. Ale chwila! Przecież wcale
nie chciała by dawał jej spokój. Chciała by był z nią tu i teraz. I basta!
Nawet jej zdrowy rozsądek nie był w stanie wygrać z nią w tym pragieniu,
zresztą już od dawna musi zaakceptować swoją sromotną porażkę w zmaganiach
między sercem a zdrowym rozsądkiem.
Ufała mu. Ufała mu, kiedy złapał ją w
ostatniej chwili, gdy jakaś wewnętrzna siła zmusiła ją do nieasekurowanego
skoku z wysokości. Ufała mu, gdy zgodziła się na ochotnika, by przeskoczył nad
nią na rozpędzonym motorze. Ufała mu, gdy zabrał ją do domu i zajął się nią po
uderzeniu Satoru. Teraz wiedziała, że ufa mu od samego początku, a jej walka o
nienawiść do niego była odgórnie przegrana.
Nie ufała mu. Nie ufała mu, gdy w grę
wchodziła jego rodzina - pomijając Itachiego, rzecz jasna. Nie ufała mu, bo…
Właśnie. Nie chciała mu ufać, bo jego rodzina zrobiła mu krywdę? Ale czy,
pomijając ich początkowe spotkania, gdy prawie ją zabił, działał kiedyś na jej
niekorzyść? Nie był fałszywy, ale szczery, można powiedzieć, że nawet do bólu.
I skryty wbrew pozorom. Za co więc chciała go winić? Nie mogła obarczać go
odpowiedzialnością za jej nieprzyjemne powiązania z członkami jego adwokackiej
rodziny. Nie mogła niczego na niego zrzucać, bo przecież nie miał z tym
nic wspólnego. Nie mogła.
Nie chciała tego robić.
Męska decyzja, Sakura! - usłyszała od swojego upierdliwego alterego.
- Tak. - Nie była pewna czy zapytała, czy
stwierdziła. Jednak powiedziała to. Powiedziała, że mu ufa, co tak naprawdę nie
przyszło jej zbyt łatwo. Był to twardy orzech do zgryzienia.
Zresztą do czego miało prowadzić to
pytanie?
- Zgodziłaś się. Tym samym nie będziesz
mogła mieć do mnie żadnych pretensji. Oczywiście nie żebyś wcześniej jakieś
miała - powiedział zagadkowo, wprowadzając w stan jeszcze większej
dezorientacji.
- Ale o c… - chciała spytać, lecz w żaden
sposób nie było jej dane dokończyć, gdyż najpierw poczuła jego chłodne
dłonie na swoich policzkach i nim zdążyła mrugnąć, Sasuke przyciągnął ją do
siebie i ponownie zaczął pieścić jej usta gorącymi pocałunkami.
Zamarła,
kompletnie nie spodziewająć się tego, co właśnie uczynił Uchiha. Przez ułamek
sekudny pragnęła odepchnąć go z pytaniem “co ty sobie myslisz?!”, ale była
ponad to. Nie chciała go odpychać. Chciała go do siebie przyciągnąć i zatrzymać
jak nadłużej, co zresztą zrobiła. Z równą zachłannością i zapamiętaniem zaczęła
oddawać namiętne pocałunki. Nogami oplotła go w pasie, przesuwając się bliżej
krawędzi blatu. Głupiutki Sasuke, pomyślała, w żadnym wypadku nie zamierzam
mieć do ciebie pretensji.
Muzyka
dochodząca z drugiego pomieszczenia nagle stała się wyraźnie słyszalna tylko
dla nich.
(..)If I lose
myself tonight
It'll be by your
side
I lose myself tonight…(...)
Naparli
na siebie ciałami, nie zaprzestając ani na chwilę zachłannych pocałunków.
Przylgnęła do niego całą sobą, przymykając powieki i delektując się, jak jego
usta zaczęły przechadzać się po jej żuchwie, podbródku, a następnie szyji.
Zachichotała, czując jak jego dwudniowy zarost subtelnie zaczął łaskotać jej
skórę i wbrew pozorom, nie zamierzała w żaden sposób protestować - było jej
zbyt przejmnie, by przerywać tę chwilę rozkoszy. Wszystkie wcześniejsze amorki,
herubinki i puszyste chmurki powróciły w mgnieniu oka, a ona sama myślała, że
zaraz odpłynie w stronę nieba.
(...)If I lose
myself tonight
It'll be you and
I...
Lose myself tonight (...)
Po chwili Sasuke ponownie zaczął obdarowywać słodkimi pocałunkami jej pełne
usta, a ona sama zawiesiła mu ręcę na szyji, a dłonie wplotła w gęste
kruczoczarne włosy. Zdecydowanie mogłaby być przez niego całowana codziennie.
Czując piekące rumieńce na policzkach, delikatnie oddała pocałunek otwierając
pomału powieki, by móc spojrzeć choć przez chwilę w jego karę tęczówki. Widząc
jego iskrzące spojrzenie pokusiła się o dotknięcie jego policzką prawą dłonią,
tak jak namawiało ją do tego jej alterego jakiś czas temu. Przejechała kciukiem
po jego gładkiej skórze, nie odwracając wzroku od jego płomiennego spojrzenia.
W małym lusterku tuż nad jego ramieniem po drugiej stronie pomieszczenia dostrzegła,
iż i ona patrzy na niego w ten sam sposób. Jej szmaragdowe tęczówki aż wrzały z
podniecenia i niepohamowanej chęci powrócenia do czynności rozkoszy cielesnych.
Bez
najmniejszego zawahania tym razem to ona wpiła się zachłannie w jego
spierzchnięte usta. Pod wpływem emocji zsunęła z niego czarną skórzaną kurtkę,
która z hukiem opadła na brudną posadzkę, a następnie wsunęła dłonie pod jego
koszulkę, opuszkami palców dokładnie badając jego mięśnie. Kto by pomyślał, że
kiedykolwiek będzie jej dane to zrobić. Nie wierzyła, że z tego powodu
ogarniało ją uczucie euforii, ale chciała, żeby nigdy nie zniknęło. Czuła się,
jakby w każdej chwili mogła wybuchnąć z nadmiaru hormonów w organiźmie. I ona
zaraz zaczęła namiętnie całować szyję Sasuke, nie omieszkając nawet w lekkich
przygryznieniach jego ucha. W końcu sztuka miłości nie była im obca.
Sasuke
ułożył dłonie na jej udach, przejeżdżając po nich. Również poszedł śladami
Sakury i wsunął lodawato zimne dłonie pomiędzy jej czarną koszulkę, a plecy.
Niemalże od razu zadziałał na nią chłód jego dłoni - wyczuł gęsią
skórkę. Naparł na nią jeszcze mocniej, dłońmi bładząc po jej plecach, przez
które co chwilę przechodziły zimne dreszcze niepohamowanej ekscytacji.
Westchnęła
podczas pocałunku, dłońmi nadal błądząc po jego klatce piersiowej i uważnie
badając każdy nawet ten najmniejszy skrawek jego toru. Nie wiedzac nawet kiedy,
złapała za krańce jego koszulki, a następnie bez najmniejszego zastoniewienia
ściągnęła ją z niego. Słyszała jego szybki oddech, czuła gorące ciało. Poczuła
jak Sasuke zsuwa jedną ze swych dłoni po jej kręgosłupie w dół, aż wcisnął ją
pomiędzy blat a jej pośladki, które następnie ścisnął mocniej. Sakura naprężyła
mocniej swoje ciało, jeszcze bardziej rozkuszując się jego pocałunkami. Pocałunkami,
któuch nie będzie w stanie wymazać z pamięci. Pocałunkami, które nawet
zamierza, a nawet pragnie z całego serca pamiętać tuż po przebudzeniu.
Pocałunkami, których będzie łaknąć już każdego dnia.
Spojrzała
na niego zalotnie, żyjąc tylko i wyłącznie tą chwilą, a wszystkie
nieprzyjemności i problemy poszły w zapomnienie. Ponownie wymazała ze swojej
pamięci, jego nazwisko, które było najmniej ważne w tym momencie i w każdym
nastepnym. Odchyliła delikatnie jego głowę w bok, zaczynając namiętnie całować
jego szyję przejeżdżając paznokciami po jego plecach. Westchnął przeciągle,
nadal błądząc dłońmi po jej rozgrzanym ciele, co wprowadzało ją w stan
narkotycznego wręcz uniesienia.
Przymknął
powieki, delektując się jej pożądliwymi pocałunkami, które i jego rozpalały od
środka. W którymś momencie aż nie mógł powstrzymać się od dotknięcia pod
koszulką jej nagiej piersi. A ona ponownie nie zaprotestowała, tylko zaczeła go
całować jeszcze bardziej zawzięcie i jeszcze bardziej namiętnie.
Jednak
z każdym kolejnym wymienionym pocałunkiem, z każdym przygryzięniem i z każdą
pieszczotą czuł, jak Sakura coraz bardziej traci świadomość ze światym
rzeczywistym. I gdy tylko dostrzegł, jak jej głowa pomału opada na jego ramię,
nie mógł się powstrzymać od cichego parsknięcia.
-
Całuj… - zamruczała cicho, wtulając się bardziej w jego ramię.
-
Sakura - wyszeptał subtelnie do jej ucha, próbując uspokoić oddech, lecz w
odpowiedzi usłyszał cichy pomruk. Spojrzał na nią do reszty upojonym wzrokiem -
zarówną alkoholem jak przytulającą się do niego dziewczyną, a kącik jego ust
uniósł się zadziornie. - Naprawdę jesteś jedyna w swoim rodzaju - powiedział z
rozbawieniem, wysuwając dłonie spod jej koszulki. Nie często zdarza się, by
ktoś odpłynął podczas takiego momentu, nawet jeśłi dana osoba była pod wpływem
alkoholu. Ale Haruno Sakura to Haruno Sakura i bez wątpienia nigdzie nie
znajdzie drugiej takiej jak ona.
Chwycił
ją delikatnie za ramiona, po czym oparł o obitą kafelkami ścianę, a następnie
przyjrzał się jej uważnie, w poszukiwaniu jakiejś małej torebki czy
czegokolwiek gdzie mogłaby schować klucz od swojego mieszkania. Jednak nie
dostrzegając niczego takiego, wykrzywił usta grymaśnie. W końcu nie zamierzał
zostawiać ją pod drzwiami i ulotnić sie jak gdyby nigdy nic. Nie wspominając
juz o tym, że gdyby Itachi się o tym dowiedział, byłoby z nim krucho. Czasami
miał wrażenie, iż jego brat był dwa razy starszy niż Madara, zwłaszcza kiedy
chodziło o jego przewinienia.
-
Sakura… - powiedział cicho, delikatnie nią szturchając. Ponownie usłyszał
zaledwie mruknięcie z jej strony, ale lepsze to niż milczenie. - Gdzie masz
klucze? - zapytał spokojnie, trzymając ją za ramię, by przez przypadek znowu
nie zaczęła się chwiać.
Dostrzegł
jak wzruszyła niemrawo ramionami, mlaskając przy okazji pod nosem.
-
Sakura - westchnął, przekręcając oczami, a nie widząc żadnej reakcji z jej
strony, nachylił się nad nią po raz kolejny. - Klucz. - Tym razem warknął jej
do ucha.
Haruno
machnęła dłonia tuż przed twarzą, próbując odstraszyć natręta, który nie
pozwalał jej spać.
-
Schowany - mlasnęła, jeszcze bardziej przywierająć do ściany, która chwilowo
robiła jej za niewygodną poduszkę.
Sasuke
odetchnął z ulgą, spodziewając się, że dla przestrogi pewnie schowała klucz pod
wycieraczką, doniczką lub w innym równie dziwnym miejscu. Lecz najwyraźniej za
szybko o tym pomyślał, gdyż kolejnej słowa różowowłosej studentki zwaliły go z
nóg.
- W…
staniku - mruknęła, a jej usta zaraz roszerzyły się w szerokie ziewnięcie.
Uchiha
miał najszczerszą ochotę przywalić sobie z otwartej dłoni w czoło.
- W
staniku powiadasz - powiedział aż nazbyt poważnie, zastanawiając się, czy
Haruno w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, gdzie jest teraz jej stanik. Bo z
jego wiedzy wynikało, że mógł być dosłownie wszędzie, tylko nie na niej.
Zmierzwił
dłonią chaotycznie włosy, rozważając wszystkie możliwe opcje odnośnie upitej
studentki medycyny. Skoro nie zamierzał zostawiać jej pod drzwiami mieszkania,
tym bardziej nie zamierzał zostawiać ją na postwę losu w łazience baru. Syknął
hardo, gdy uświadomił sobie, że tak naprawdę zbyt wielu opcji nie ma. Podniósł
z podłogi swoją koszulkę, którą zaraz na siebie zarzucił, a skórzaną kurtkę
ubrał jej.
- A
wrzeszcz tylko rano, to będę tego żałować - powiedział do śpiącej dziewczyny,
która nawet nie usłyszała jego słów. Zrobił krok ku niej, a następnie odwrócił
się tyłem i zarzucił jej ramiona na swoją szyję. - Trzymaj się, Sakura - rzucił
do niej, zerkając na nią kątem oka.
Tym
razem zdawała się go posłuchać, gdyż zacieśniła uścisk wokół jego szyji, a jej
głowa delikatnie opadła na jego bark. Wzdychajac ciężko, Sasuke chwycił ją za
uda i dźwignął do góry, biorąc ją tym samym na barana i kierując się ku wyjściu
z łazienki i baru.
Po
odblokowaniu drzwi łazienki od razu poczuł na sobie wściekłe spojrzenia
damskiej części gości lokalu. Najwidoczniej byli głusi na ich nawoływania i
próby dostania się do pomieszczenia. Miał to jednak w szerokim poważaniu -
niczego nie żałował. W drodze do wyjścia rozglądał się w próbie znalezienia
jeszcze bielizny Sakury, jednak zakończyła się fiaskiem.
I w
taki oto sposób powolnym krokiem zaczął kierować się z Sakurą na plecach w
stronę akademików. Z każdym nowo postawionym krokiem nie wierzył, że wydarzenia
z dzisiejszej nocy postawiły go w takiej a nie innej sytuacji. A jeszcze
bardziej nie wierzył, że niósł właśnie śpiącą Haruno do własnego pokoju, ba, do
własnego łóżka. Bez wątpienia z rana będzie w szoku, ale co mógł poradzić?
Itachi powiesiłby go pewnie za jaja, a Ino zrobiła aferę na cały uniwersytet
jak nie miasto. Więc te dwie opcje zdecydowanie odpadały. Co więcej musiał
stwierdzić przed samym sobą, że nie może się doczekać, aż rano zobaczy jej
minę, gdy zorientuje się, gdzie spędziła noc. Szatański uśmieszek wykwitł na
jego twarzy. Najchętniej od razu przesunąłby wskazówki zegara na godziny poranne,
chociaż… Ponownie zerknął na nią kątem oka, po czym pokręcił delikatnie głową.
Nie, nie chciał przesuwać wskazówek zegara, no chyba że do tyłu.
Zupełnie
nie obraziłby się, gdyby mógł całować ją częściej, chociaż następnym razem
mogłaby być ciut trzeźwiejsza. Lecz nie protestowała w żaden sposób. Wręcz
przeciwnie, oddawała jego pocałunki z równą zaciętością, nie wahając się ani
przez chwilę. W dodatku przyznała mu się, że to przez niego postanowiła tak się
chlać dzisiejszego wieczoru. I jeszcze ta terapia. Kto w ogóle wymyśla tak
niedorzeczne rzeczy? Bez wątpienia Ino przeszła samą siebie. Parsknął śmiechem
pod nosem, zastanawiając się, jak Itachi zareagowałby na pomysły swojej
dziewczyny, chociaż znając jego szczęście Itachi o wszystkim od dawna wiedział.
I taka oto była sprawiedliwość na tym świecie.
Czując
jak Sakura wysuwa mu się z rąk, podrzucił ją delikatnie, chwytając ją pewnie za
uda.
-
Mogłabyś się przebudzić - stwierdził ze stoickim spokojem, spoglądając na
rozprzestrzeniający się na horyzoncie uniwersytet, za którym to znajdowały się
akademiki. O wiele bliżej było do mieszkania Haruno, ale co miał poradzić skoro
(nie)mądra przyszła pani doktor wyrzuciła swój klucz w tłum napalonych facetów.
Zdecydowanie nienajlepsza zagrywka w jej wykonaniu. Jednak spoglądając na to z
drugiej strony, inaczej niemiałby tej przyjemności spoglądać z rana na jej
zszokowaną twarz. I czemu miał wrażenie, że będzie czerwona jak burak?
Przechodząc
przez bramę kampusu, niespodziewanie poczuł jak uścisk Sakury na jego szyji
zaczyna słabnąć. Nie chcąc, by zleciała i runęła z hukiem na ziemię, nachylił
się delikatnie do przodu, a następnie warknął hardo:
-
Trzymaj się do cholery - skarcił ją, zerkając na nią poddenerwowany. Nie dość,
że nie było mu zbyt łatwo nieść ją w takiej pozycji, to zdecydowanie nie
ułatwiłaby mu niczego, gdyby zleciała na chodnik. Jeszcze tego brakowało, by
wiózł ją pijaną na pogotownie.
Sakura
zamruczała przez sen, ponownie oplatając mocniej ramiona wokół jego szyi. Tym
razem nawet i za mocno, ale Sasuke nie zamierzał prostestować tak długo, jak
będzie pewny, że nie spadnie.
-
Gdzie jestem? - wyszeptała półprzytomna, wtulając się bardziej w jego bark.
Sasuke
uniósł brew w zdziwieniu, nie spodziewając się, że usłyszy ją jeszcze
dzisiejszej nocy. Spojrzał na nią. Ułożyła sie idealnie tuż obok jego szyji.
-
Niosę cię do łóżka. Potrzebujesz się przespać - odpowiedział ze spokojem,
skupiając się by czasami nie potknąć się o jakiś kamień czy inną anomalię
znajdującą się na drodze.
Poczuł
jak Haruno porusza głową, przytakując tym samym.
-
Dziękuję - szepnęła ni stąd ni z owąd, po czym niespodziewanie uniosła głowę i
pocałowała go w policzek.
Sasuke
przystanął w miejscu i niezrozumiałym wzrokiem zlustrował jej bladą, lecz
uśmiechającą się do niego twarz. Nie wiedział za co mu w tej chwili dziękowała.
W końcu za wszystko, za co mogła mu podziękować już to zrobiła - i nie tak
jakby tego od niej żądał. Ale teraz?
- Za
co mi dziękujesz? - spytał, nadal nie odrywając wzroku od jej twarzy.
Uśmiech
na twarzy Haruno poszerzył się tajemniczo.
- Za
to, że jesteś - odpowiedziała przyciszonym głosem, po czym ponownie ułożyła
głowę na jego barku.
Źrenice
karych tęczówek rozszerzyły się w zdumieniu.
Nikt.
Nikt
mu jeszcze nigdy tego nie powiedział.
Przełknął
zalegającą w krtani ślinę, wznawiając swój chód.
-
Śpij - szepnął spokojnie.
Sakura
nie odezwała się już ani słowem, tak samo zresztą jak i on. Niósł ją w
kompletnej ciszy przez główny kampus ich uniwersytetu, kierując się w stronę
akademików znajdujących się tuż za małą częścią miejskiego parku.
Gdy
po kilkunastu minutach stanął przed drzwiami od swojego akademika z Sakurą na
plecach, westchnął ciężko. Przykucnął, a następnie puścił jej uda i ściągnął
jej ręcę z własnej szyji. Podtrzymując ją cały czas, podniósł się z nią do
pionu. Dostrzegając, jak Haruno pomału unosi powieki, przyłożył delikatnie
palec do jej ust.
-
Ciii… - powiedział spokojnie, wyciągając z kieszeni spodni klucze od pokoju.
Sakura
przytaknęła niemrawo, spoglądając na niego spod na wpół otwartych powiek. Nie
potrzebowali uwagi innych lokatorów akademika, a zwłaszcza Suigetsu, którego
pokój znajdował się tuż naprzeciwko i którego notabene nie dostrzegł już w
barze, gdy z niego wychodzili.
Po
otwarciu drzwi wprowadził ją pomału do ciemnego pomieszczenia, bez przerwy
trzymając ją za ramiona, by przez przypadek nie potknęła się o
niezidentyfikowany obiekt leżący gdzies na podłodze.
Półprzytomna
studentka stuknęła go palcem wskazującym rękę, prosząc tym samym o jego uwagę.
Ale nie mogąc dostrzec jego reakcji w egipskich ciemnościach ani nie słysząc
żadnej odpowiedzi, napowietrzyła policzki, po czym oburzona spytała:
-
Mogę już spać?
Sasuke
uniósł brew w zdziwieniu, starając się nie wybuchnąć śmiechem. Przecież niczego
jej nie zabraniał.
- Dam
ci buzi.
Tym
razem już się nie powstrzymał, lecz zaśmiał się gromko. Oj, ile by dał, by mieć
to nagrane. Panna Haruno zdecydowanie spaliłaby się ze wstydu na następny
dzień, oglądając swoje pijackie ekscesy.
-
Żebyś tylko siebie słyszała - szepnął rozbawiony, prowadząc ją do
jednoosobowego łóżka, znajdującego się po drugiej stronie pokoju.
-
Wiem, co mówię - skwitowała naburmuszona, spoglądając na niego kątem oka
przymrużonymi oczami.
Sasuke
równiez zerknął na nią, nie będąc do końca pewnym jej słów.
-
Przekonamy się rano - odparł spokojnie, lecz jakaś jego część nie chciała, by
trzeźwiała. Bo czy nie było im miło? Bez wypominania w nieskończoność nazwiska,
które wyraźnie jej przeszkadzało. Bez zbędnych problemów i przeszkód. Bez jej
uporu i zamknięcia. I ku jemu zdziwieniu Sakura, po co raz to kolejnym
kieliszku była bardziej przychylna do rozmowy z nim. I tak samo jak on
flirtował z nią, ona flirtowała z nim. Nie wyglądała nawet, jakby miała coś
przeciwko temu. Wydawało jej się to podobać. Ale tak jak powiedział, rano się
okaże, ile pamięta ze swojej terapii wstrząsowej.
Sakura
stojąc tuż przy krawędzi łóżka bez słowa ściągnęła z siebie szpilki i jego
skórzaną kurtkę, a następnie zaczęła zsuwać z siebie jeansowe shorty stojąc do
niego tyłem.
Kare
tęczówki uważnie lustrowały każdy jej chwiejny ruch. Przez chwilę nawet Sasuke
zaczął się zastanawiać, czy Sakura również planuje ściągnąć z siebie koszulkę.
Jako typowy samiec oczywiście nie miał nic przeciwko temu, ale z drugiej strony
weź się człowieku z rana tłumacz jej, dlaczego jest w samych majtkach. Nim
jednak skończył swoje rozmyślenia Sakura bez najmniejszego problemu weszła do
jego łóżka, owijając się szczelnie kołdrą.
Sasuke
uniósł brew w zdziwieniu, a następnie zastanawiając się, zasiadł na krańcu
materaca nie za bardzo wiedząc, czy rzeczywiście Sakura jak zaczarowana sama
weszła do jego łóżka tak po prostu. Nie musiał prosić ani błagać ją, by
łaskawie położyła się i zasnęła, gdyż sama zgubiła klucz do swojego mieszkania.
Pokręcił głową z dezaprobatą, po czym zrzucił z siebie koszulkę i
spodnie, i położył się tuż obok niej. Napewno przez jej wybryk nie zamierza
koczować na podłodze, co to, to nie - zamierza się wyspać.
Ze
względu na wielkość łóżka przewrócił się na drugi bok, wbijając tęczówki w jej
plecy. Nagle jednak dostrzegł coś pomiędzy rozczochranymi kosmykami jej włosów.
Zaciekawiony zaczesał kilka pasemek różowych włosów do tyłu, uważnie lustrując
mały malunek tuż za uchem - subtelna gałązka kwiatu wiśni była wytatuowana na
jej ciele, wraz z minimalistycznym napisem ‘cheri’.
W
skupieniu opuszkami palców zaczął gładzić tatuaż, zastanawiając się nad jego
znaczeniem, gdy niespodziewanie Sakura chwyciła za jego dłoń.
Rozszerzył
oczy, spodziewając się hardej reprymendy, którą on pewnie skwitowałby
sarkazmem. Jednak żadne ostre słowa nie wydobyły się jej krtani.
Sakura
delikatnie przeciągnęła jego dłoń przez swoją talię, a następnie wtuliła się w
nią niczym w poduszkę.
Sasuke
bez słowa przytulił sie do niej, czując delikatny zapach jej bladej skóry. Po
jego twarzy błąkał się niesforny uśmiech.
Od Autorki: 38! Stron… więc wyobraźcie sobie ile
miałby ten rozdział gdybym jednak 14’tke tu dała O.o |Ale jak? Jak wyszło? Jest
to chociaż trochę szalone? Bo pomysł pojawił się dość niedawno na ten rozdział,
tzw rozdział ‘zapychacz’, ale cóż ja jestem z niego zadowolona :D Na początek
nieco kręcę nosem, bo początkowo było tam ciut więcej info, jednak co za dużo
to niezdrowo :) Od teraz rozdziały będą chyba pojawiać się ciut rzadziej,
Mikulina ma sporo prac do napisania na Uni =.=’ Chociaż jak to dokąłdnie
wyjdzie to zobaczymy w praktyce, bo okazało się, że popołudnia od pracy będę
mieć już wolne… hallelujah! 14’tka jest zaczęta, ale to tylko zdań nie ma się
więc czym chwalić procentowo :D
Piosenka: One Republic - If I lose myself
Od BC: Macie i dajcie mi spokój do ferii. :P Zaczynam
czternastego lutego anno domini 2014. Od wtedy możecie zacząć sie pytać o
korektę. ;p
Od Miku: A tu takie rozmowy z BC, podczas pisania:
‘Niech Sasuke zaznaczy swoj teren’ <- slowa BC
Czy to naprawdę było
takie złe obdarzać uczuciami osobę, którą powinno się teoretycznie nienawidzić? A SKĄD! :D WSZYSTKO W JAK NAJLEPSZYM PORZĄDKU, SAKURA. BIERZ GO. ;D
NIE
KRZYCZ NA NIĄ xD
Ja nie krzyczę. Ja uświadamiam. :D
Mam
nadzieję, że się podobało :) Idę męczyć japoński, bo za tydzień egzamin próbny
O.o’ Sayounara! :)
O Jezus Maria ! Szok , szok, szok i jeszcze raz szok. Normalnie zrobiło mi się gorąco jak to czytałam. A moje policzki jeszcze nigdy tak nie wrzały ! Dziewczyno coś Ty ze mną zrobiła ! Tyle całowania , tyle MIŁOŚCI ! Ach ! A ten stanik ! Powalił mnie w moim mięciutkim fotelu , a usta tak samo rozdziawiłam jak Sasuke . Tego fragmentu nigdy nie zapomnę , nie wspominając o kluczach od domu Sakury.
OdpowiedzUsuńBardzo , ale to bardzo podobało mi się to , że Sakura podziękowała Sasuke, że po prostu jest. Boziu to było piękne , naprawdę się wzruszyłam. A jeszcze jak tak w tym łóżku Sakura się wtuliła w Sasuke to ja już byłam rozanielona i kupiona.
Zdziwiłam się tatuażem , który nasza Wybuchowa Wisienka posiada. Nie sądziła, że przyszła pani doktor pozwoli wytatuować sobie małą cząsteczkę swego ciała.
Mam prośbę na samym końcu mojego komentarza niech Sakura wszystko , ale to wszystko pamięta od stanika poprzez całuśnego Saska skończywszy na wygodnym łóżku bruneta.
Ten rozdział będę czytać w nieskończoność. I ciągle będę się nim zachwycać.
Dziękuję Ci za to, że te kilkanaście minut czytania Twojej twórczości wywołuje u mnie niezwykłą radość i fale pozytywnych rzeczy oraz chęć wczucia się w bohaterów na tyle , że sama potrafię odczuć te wszystkie emocje, te burze uczuć jakie towarzyszą mi do tej pory. Dziękuję raz jeszcze , a tu taki szczery uśmiech ode mnie :-)
I powodzenia z egzaminami ! Na pocieszenie mogę rzec, że za 2 miesiące również czeka mnie masa testów xc
Pozdrawiam serdecznie i przesyłąm koleny uśmiech :-)
Inika
Tatuaż ;] Będzie jeszcze o nim ;]
UsuńCo do twojej prośby, to zobaczymy, zobaczymy... ;] Ja już tu wszystko mam zaplanowane hihihi ]:->
Ohhoooo klasa maturalna?
KYAAA !!!! 13-tka ! Nareszcie :D :D I muszę powiedzieć Sis, że była .... GORĄCA i całkowicie poświęcona naszym gołąbkom :D :D Chciałabym widzieć minę Sakury na widok Sasuke i na odwrót xD Zielonooka szalejąca i prawie striptizująca xD oraz gapiący się na nią Uchiha i tu nagle BAM !! Ich spojrzenia spotykają się ze sobą ];-> a potem.... Oboje się upijają choć Sakura o wiele bardziej ^^" xD Ale na szczęście w pobliżu jest nasz rycerz w czarnej zbroi który nie pozwoli Sakurze zginąć wśród napalonych facetów :P oraz nadliczbowo wypitemu alkoholowi xD xD O ja Cię... Biedny Hozuki oberwał ale... Należało mu się ! Jak mógł zostawić Sakurę samą na pastwę śliniących się kolesi !!! Sasuke mógł wyciągnąć z Sakury wszystkie info które potrzebował ale nie... On musiał zapytać o głupie tabletki ! Hmm.. Odpowiedź zielonookiej mnie zdziwiła .. Jaka śmierć ? Sis, co Ty znowu wymyśliłaś ? ;> ;> Swoją drogą dziwię się, ze Haruno nie zaczęła mu się zwierzać pod wpływem tak wielkiej ilości % .. A moment w łazience ? MIODZIO !!!!! *____* tylko dlaczego ona odpłynęła jak robiło się już tak gorąco i fragment z kluczami hahah... Kilka tekstów doprowadziło Saska do wielkiego ZONKA xD xD Klucz w staniku a stanik gdzieś na sali xD Pięknie. Jak miło że wziął ją na barana.. ooo i zaniósł do Akademika.. "Mogę już spać ?" " Dam Ci buzi" buahahahaha xD xD Tp było dobre " Dziękuję że jesteś " EPIC *_________* Oj coś czuję że jak Sakura się obudzi to przez pokój Saska przejdzie wielki ARMAGEDON i wszyscy się zlecą do niego... Oby tylko Haruno nie znalazła notatek na biurku Saska z wypisanym imieniem i nazwiskiem zielonookiej bo będzie coś więcej niż armagedon ... ^^" Skończyło się słodko ale ranek może się zacząć dość burzliwie ... Już się boję i gdyby nie egzaminy oraz sterta nauki oraz innych studenckich spraw, które masz do roboty, zmusiałbym Cię do dalszego szybkiego pisania 14-tki :P ale wiesz Sis, że ja nie jestem okrutna, prawda ? *___* Czekam z mega cierpliwością na epickie CD :D :D Buziaki Sis :**********
OdpowiedzUsuńOj tam sis, Saku dłużej była w tej knajpie niż Sasuke xD
UsuńMuahahaahahah nie powiem ci sis co wymyśliłam :P Przynajmniej nie teraz ha! :P
Oczywiście Sis, że nie jesteś okrutna... 14'tke postaram się napisać na za 2/3 tygodnie :)
Jestem pierwsza ? :> ale fajnie :D
OdpowiedzUsuńRozdział . . . przecudowny. Taki, jaki sobie wymarzyłam :)
Ostatnimi czasy stałam się bardzo niecierpliwa i najchętniej chciałabym żeby wszystko się od razu wyjaśniało . hahaha :D
pijana Sakurka to ciekawa postać jest :P
a terapia Ino - drastyczna :P
jedno słowo - IDEAŁ :D
tak sobie teraz myślę, że zostawiam chyba pierwszy komentarz na tym blogu :)
M :)
Oj ja też nie jestem zbyt cierpliwa xD A ponoć cierpliwość popłaca haha xD
UsuńMiło 'słyszeć' kogoś nowego :)
Pomimo,że zapychacz, to uśmiałam się do łez,serio.Bardzo,baaaaardzo-ah ten pijacki głos Sakury w mojej głowie- przyjemnie czytało się ten rozdział.No a pikantny prezencik na końcu,no muah . Jedynie rozpalił moje dzikie fantazje na temat miny biednej Haruno kiedy tylko się obudzi w pokoju-terrarium,którego przecież tak nienawidzi xD do tego z Sasuke...hahaha na samą myśl o tym chce mi się płakać ze śmiechu.No,ale poczekamy...przeczytamy.Eh,nie mogę tyle myśleć o tym blogu,bo mam tak wiele przypuszczeń,a na koniec wychodzi,że -tak jak Sakura-zaskakujesz mnie tak bardzo :P Nie jestem inspektorem od blogów,ale...to chyba najlepszy jaki czytałam.Pozdrowienia ^w^
OdpowiedzUsuńTaki przyjemny zapychacz mi wyszedł oo :)
OdpowiedzUsuńPoranek powinien być dość ciekawym przeżyciem dla Sakury xD
Oooo ja te przypuszczenia z chęcią posłucham ;]
Ochhh! Dziękuje *__*
Jak to do ferii... oszaleje do tego czasu z ciekawości! Ten rozdział był genialny, a tę atmosferę dało się poczuć! Sakura dlaczegóż usnęłaś! Mam nadzieję że jeszcze coś takiego się pojawi ;) Ba POMODLE SIE O TO xD
OdpowiedzUsuńArigatou gosaimas!
Fanka ;)
Do ferii, ferii bo ja też zawalona nauką jestem i wątpie żebym nawet wcześniej była w stanie coś napisać :P
UsuńNawet nie nazwałabym tego rozdziału zapychaczem, hahahaha :D to jest dobra rada dla innych na przyszłość, żeby za dużo nie pić :D nie, inaczej, żeby uważać przy jakiej osobie się pije, bo wtedy można różne rzeczy wygadać :D Niby Sakura odpowiedziała Sasuke na pytania, ale te odpowiedzi i tak są tajemnicze "Śmierć, Sasuke. Śmierć" jestem bardzo ciekawa czyją śmierć :P z Miyaviego to niezłe ziółko, narkotyki i te sprawy, wplątał Sakurę, ale... NO! nurtuje mnie, dlaczego ona niczemu nie zaprzecza i na wszystko odpowiada no! :D mam jeszcze tyle pytań, na które może znajdę odpowiedź w następnym rozdziale :D wgl co do Sasuke i Sakury to ja już myślałam, że oni w tej łazience będą seks uprawiać, serio a serio :D i tak myślałam, czy to nie za wcześnie (w sensie w opowiadaniu), a tu bum... :D skończyło się tylko na pieszczotach :D mam nadzieję, że 14nastka zacznie się od razu od reakcji Sakury na to, że jest u Sasuke, ponieważ nie wiem co zaplanowałaś, wydaje mi się, że to będzie zaskoczeniem... :D czekam na następną i pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńNo wiesz, to zależy od punktu widzenia. :D Schlać się tylko po to, żeby Uchiha tak się do Ciebie dobierał? Why not? :D
UsuńNo seks w takim miejscu to chyba nawet po pijaku bym sobie podarowała. ;p Oni też jak widać.
Hehe, a będzie ciekawie rano. I w ogóle 14stka będzie fajna. Taki duży zaskok będzie. :D
No ale bez spoili.
BC-Redaktor
Wgl zapomniałam wspomnieć, iż kwestia "Pij Uchiha, pij. Będziesz łatwiejszy" przypadła mi niezmiernie do gustu *_* :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, mnie też :D
UsuńI miiiiiiii ;]
UsuńHa!! Wiedziałam, wylądowali w tym łóżku. Może nie dokładnie tak jak to sobie wyobrażałam pod ostatnim rozdziałem, ale jednak ;)
OdpowiedzUsuńCały rozdział wyszedł po prostu zjawiskowo, to chyba będzie mój ulubiony FOREVER :D
Miku, jaki zapychacz? Nawet nie wolno Ci tak mówić, kocham ten rozdział :D.
Szczerze mówiąc to Sasuke powinien od razu powalić Suigetsu prawym sierpowym i koniec, a nie z początku normalna rozmowa i cackanie się jak z dzieckiem. W ogóle jak ten pacan( czytaj Suigetsu) mógł tak mówić o Sakurze, Ona nie jest przedmiotem. Ok, rozumiem. Impreza była, grupowe chlanie też, wszystko chciał zakończyć na dobrej zabawie w łóżku, ale nie w tak egoistyczny sposób, jakby chciała to na 100% by coś wymyśliła by iść. No, ale Mama( Mikuś) tego bloga zadecydowała dobrze i chciała wysłać naszą zalaną w trupa Wisienkę do łóżka z Sasusiem, niestety cały plan spalił na panewce gdyż biednej się przysnęło :D Sakura rzucająca stanikiem wraz z kluczami przez klub, stojąca na stole do bilarda. Niezapomniane przeżycie :D
Tak swoją drogą, ciekawe czy Uchiha dożyję południa, choć patrząc na kaca, który nasza różowo- włosa będzie miał, myślę, że dopiero wieczorem umrze w męczarniach. Zastanawia mnie tylko, czy dasz Sakurze ujrzeć notatki leżące na biurku Saska.
Czekam( postaram się cierpliwie) na następnego posta. Ucz się ucz Mikulina, tylko porządnie :D. Pozdrawiam
Yuki-chan
Wiesz.... dzień przed publikacją BC zadała mi proste pytanie a co by było gdyby Sakura przespała się z Suigetsu, a ten później powiedziałby Sasowi xDDD Wizja była nieziemska xD Zapychacz, no zapychacz, ale taki fajny zapychacz xDDD
UsuńZbyt dużo myśli, streszcze to w 3 zdaniach póki nie ochłonę, jutro się poprawię!
OdpowiedzUsuńJEDEN: Miyavi jest niegrzeczny mrr lubie to ]:-> bardzo
DWA: Ale dziś i tak króluje Sasek!
TRZY: No i gdzie ten bezwarunkowy seks co miał byc ja sie pytam? ;_;
Mijavi jest bardzooo niegrzeczny hihihi ]:->
UsuńA bezwarunkowy seks to podpucha była, chociaż gdyby Sas się nie pojawił to pewnie byłby i seks bez zobowiązań z Suigetsu xDDD
Roział MEGA !!!!! <3 <3 Po prostu MEGA, MEGA ZAJEBISTY.
OdpowiedzUsuńW wielu momentach zszokowałaś a zachowanie Sakury, Ino, Itachi'ego i Sasuke rozwaliło mnie na łopatki. Najczęściej ze śmiechu. ;d ;D
Jak Sakura wyrzuciła swój stanik moja reakcja była identyczna co Sasuke ;D ;D
A jak przeczytałam, że tam był klucz schowany ;d Padłam po prostu ;p ;p ;p
Ach tyle było miłości i uroczych momentów w tym rozdziale <3 <3
Dołączam się do prośby żeby Sakura wszystko pamietała :D ;D
I ciekawi mnie jej tatuaż :> ?
Pozdrawiam :)
Egzamin próbny z japońskiego ?? Też chce taki mieć zamiast użerać się z mechanika ;_;
Taaa próbny okazal sie dzisiaj... jak sie o tym dowiedzialam mialam ochote uciec z sali >.<' Ale zdalam go xD A przynajmniej czesc pisemna, slowny w nastepnym tygodniu fuck >.<' Ooo mechanika? Co ty studiujesZ? xD
UsuńTo grartki :) A Inżynierie biomedyczną, liczyłam że będzie więcej chemicznych przedmiotów :(
UsuńA ty filologię japońską ?? :)
Hah chcialabym xD Studiuje Tourism Management, po polsku nazwijmy to Zarzadzaniem Turystycznym i to praktycznie czysty biznes... wkopalam sie prawde mowiac bo biznesu nie znosze (lol xD myslalam ze bedzie wiecej modulow turystycznych xD), ale nie narzekam na swoje osiagniecia poki co :) A japonski mam na studiach jako 6 modul/przedmiot. Po prostu ten ostatni przedmiot mamy do wyboru i jest tam dluuuga lista :) Chociaz w zeszlym roku bylam bliska wybrania Prawa Biznesu (bo w collegu robilam prawo) zamiast Japonskiego, ale zawiesili ten modul =.=' No i drugi rok mam japonski i chyba na trzecim tez bede go robic, tylko wtedy bede miala jeszcze licencjat do napisania ahhh ... :)
UsuńAnnaryl, nie jestes moze czasami na Gdanskiej Polibudzie ? ;>
UsuńNiestety nie, ale myślałam nad nią. Na Białostockiej Polibudzie ;)
UsuńPytałam bo tak się zastanawiałam czy czasami nie chodzisz z Chusteczką na tą samą uczelnie xD Świat w końcu jest taki mały! :D
UsuńAle by wtedy było :D
UsuńUwielbiam 13-tkę!
OdpowiedzUsuńCzytając przechodziłam od fazy śmiechu przez niedowierzanie i wściekłość po niepohamowaną radość i rozczulenie. Była to miła odskocznia od powtarzania materiału do ostatniego egzaminu. Lektura tego rozdziału pozwoliła mi zebrać na nowo siły. (Dziękuję Ci za to!)
W pamięci nadal mam, pewnie jak większości czytelników, scenę, kiedy Sakura dziękuję Sasuke. I jego reakcja na jej słowa, bardzo piękna scena z dużym ładunkiem pozytywnych emocji. Zresztą tak jak końcówka. Kiedy do niej doszłam uśmiechałam się szeroko, ale po ostatnim zdaniu czułam niedosyt, chciałam czytać dalej, a tu nie było już nic… Ale jako to mówią, „co za dużo, to niezdrowo”. Trzeba dozować sobie przyjemności.;)
Chwile w łazience, oj było gorąco! Podczas czytania od razu przypomniały mi się słowa BC_Redaktor „Ta łazienka”, i miała rację, długo będzie za mną „chodzić” ta scena :D Rozbawiło mnie to, że Sakura odpłynęła w takim momencie! Co się jednak dziwić, po spożyciu takiej ilości alkoholu xD Tekst o kluczu w staniku, doprowadził mnie do takiego śmiechu, że nie musiałam już robić ćwiczeń na mięśnie brzucha.
Moment, kiedy Sasuke uderzył Siugetsu wywołał u mnie uśmiech triumfu. Chciałam, żeby Sasuke jeszcze mu poprawił! Sasuke zasługuje w pełni na miano Supermana Siugetsu to tchórz, a nie mężczyzna, zwiał, kiedy był potrzebny! A jego słowa?), palant, ot, co!!
Mam wrażenie, że Siugetsu mu się odwdzięczy czy za ten cios. Kołacze mi się w głowie myśl, że doprowadzi don porannego nalotu na jego pokój, ale to jedynie moje przypuszczenia.
Jeszcze jedna rzecz nie daje mi spokoju, a mianowicie tatuaż Sakury. Było to dla mnie zaskoczeniem, nie pomyślałabym, że byłaby zdolna zrobić coś takiego, ale pasuje mi do niej. Zastanawiam się, co dla niej znaczy, nowy początek czy raczej przypomina o przeszłości…. Ale pewnie w końcu odkryjesz przed nami tę tajemnicę. Pozostaje (nie)cierpliwie czekać
Nie wiem, co zaplanowałaś w związku z dalszą częścią, ale osobiście chciałabym, żeby Sakura po przebudzeniu stopniowo sobie wszystko przypomniała :D Ale to Ty tutaj dowodzisz i podejmujesz decyzję
Tytuł kolejnego rozdziału jak na razie pod znakiem zapytania, więc zaproponuję „naga prawda” albo „półnaga prawda”?
Powodzenia na egzaminach i dużo weny życzę
Just me
Te tutuły są świetne - Naga Prawda - najbardziej mi się podoba, ale nie jestem do końca pewna czy będzie mi odpowiednio pasować do 14'tki, pomyślę i jak ustalę tytuł to będzie w ramce :) Będzie Suigetsu w 14'tce będzie hihi :) O tatuażu Sakury również będzie więcej, ale to już w swoim czasie :)
UsuńCzekam więc na ciąg dalszy, z rosnącą ciekawością i niecierpliwością ;)
UsuńPs.: Gdy usłyszałam tę piosenkę: http://www.youtube.com/watch?v=-2U0Ivkn2Ds , jakoś tak.... skojarzyło mi się z Twoim dziełem :)
Just me
Mikuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! Cholera, ja tu sobie myślałam, że przez to, że podzieliłaś rozdział, to będzie on mniej ekscytujący niż zapowiadałaś. Jak ostatnia idiotka sądziłam, że spoilery, te marne skrawki, które nie zapowiadały takiej akcji, prezentują mi "stopień" rozdziału,a tu co? GÓWNO! Zamiast takiego-se rozdziału, otrzymałam absolutną bombę O.o Chyba mój ulubiony póki co, ej. I sama wiesz, bo co jakiś czas ci paplałam na fejsbuczku gdzie jestem i co mnie jara, wiec wiesz, jak cholernie mi się ten rozdział podobał. I że przez ciebie zamiast iść spać o 1 w nocy, poszłam po 3 >.< Dzięki, serio się nie wyspałam...
OdpowiedzUsuńDobra, tak krótko ci skomentuję, bo zaraz uciekam do mojej ochrony <3 Ja to serio ustalam trendy na kreację seksownego Sasuke. JA! Ta, która ma go w dupie (Y) do czego to doszło .....
(ale po kolei napisałam te punktyyyyy xdd)
Dobraaa, tyle musi ci starczyć.
WENYYYYYYY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3 Czekam na spoilerki :3
Kurwa, punkty ucieło >.< Dobrze, że zrobiłam "kopiuj" przed publikacją - taka mONdra jestem :3
OdpowiedzUsuńJeden: Jak odleciała i położyła się na jego ramieniu, mówiąc "Całuj!" - to było takie urocze i zabawne zarazem! Normalnie taki trochę leniuszek z niej. Chce spać i być całowaną, no niebo. Jeszcze mógłby ją łyżeczką karmić lodami, to byłby Raj dopiero.....
Dwa: "Mogę już spać? Dam ci buziaka." - ta to potrafi się targować! Na miejscu Uchiha poszłabym na ten układ B|
Trzy: Jak tak czkała, to serio było słodkie, ejjjjj.... No i jak Sasuke tak się cofał w tył, to normalnie myślałam, że on serio przyprowadzi jej tego Suigetsu i będzie czekał i patrzył, jak na to zareaguje. A on zamknął drzwi *______* I potem się całowali... tak namiętnie! Aż serio myślałam, że pójdą na całość, zwłaszcza po tym jak Sasek połasił sie na gołego cycuszka Haruno. Kibicowałam im!!!! A tu dupa.... Sakura sobie odpłynęła. Ale!!!!! Nie myśl, że nie zwróciłam uwagi, bo zwróciłam! Na co? DWUDNIOWY ZAROOOOOST <3 Ja to serio ustalam trendy na kreację seksownego Sasuke. JA! Ta, która ma go w dupie (Y) do czego to doszło .....
Hahaha! Widzisz! Wiedziałam jakie spoilę ci wysyłać :P Ja też się nie wyspałam! Ale to zrzucam na mojego >.<'
UsuńTyy ale tak strasznie dziwnie ci ucieło ten komentarz haha XD
A kto niechciałby być całowanym przez Sasuke? XD
Hahaha do teraz pamiętam jak mi napisałaś na fejsbuczku w nocy, że zamknął drzwi hahahaha xDDD Do tej pory mam banan na twarzy xD
Dwudniowy zarost, to jest to (Y) B|
NO JA NIE MOGĘ!!! Że też po takim pikantnym wstępie, poszli tylko spać? Ja... mnie ciarki przechodziły, motyle w brzuchu od tych opisów a Ty? Zasnęła... Ona jest niemożliwa ta Sakura... Niemożliwa. Swoją drogą ciekawa jestem jak wyglądała ta kłótnia Ino vs. Chikaru... Musiało być 'ostro'... No i nie jestem pewna czy Itachi pozostawi to bez komentarza... Generalnie za każdym razem kiedy czytam nowy rozdział, chcę więcej i więcej... I chyba wydrukuje sobie wszystkie rozdziały na drogę do Włoch, bo czeka mnie minimum 10 godzin jazdy autem ;/ Brak słów jak bardzo kocham to opowiadanie... A widzę że na poważnie zaczął się temat Sakry... jak już kiedyś wspomniałam, trochę mnie z nią łączy, ale przekonuje się że chyba byłam bardziej rozsądna niż ona ;P I stwierdzam jak na razie że moja decyzja była lepsza ;D No ale poczekam co wydarzy się dalej... WENY i zaliczenia jak najlepiej i jak najszybciej SESJI!!
OdpowiedzUsuńEj, ej... a czemu ja nic nie wiem o twoim wyjezdzie do Wloch? Kiedy jedziesz co?
UsuńTak, tak... temat przeszlosci Sakury bedzie juz coraz to bardziej ujawniany :) Ja juz sesje mam za soba :P W Anglii system wyglada nieco inaczej niz w Polsce :P
No... ale te egzaminy co tam masz... generalnie nie fajnie ;/ ja mam 2 i już mnie strach obleciał ;/ Więc kiepściutko ;/ A jeśli chodzi o wyjazd do Włoch - to tak! Jade na narty na tydzień, żeby odreagować sesję ;D I nawet nie wiesz jak się cieszę ;D
UsuńNo to probne, wiec nie jest tak zle... ale wiesz co? Zamiast w ten piatek co teraz bedzie, zrobila nam go w ten piatek co byl... i zdalam! O.O Ale teraz trzeba sie meczyc z pracami pisemnymi ehh >.<
UsuńTylko uwazaj w tych Wloszech by cie nie zasypalo, co? xD
Witam!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że przez ten rozdział nie spałam do drugiej. Zobaczyłam, że wstawiłaś o jakiejś 0:30, więc inteligentnie zamiast "Idę spać" w głowie wyświetliło mi się "Sen jest dla słabych. Idę czytać."
Przeczytałam i nie żałuję <3
Wiem, że nie za bardzo obchodzi Cię fakt, że mój laptop robi mi na złość i w sumie zawsze, gdy kończę pisać jakiś komentarz, to zacina mi się. I tak było i tym razem. Już nawet się chciałam nie wyżalać, bo trochę się przyzwyczaiłam, ale cóż. Jestem typem marudy :/
Rozdział trzynasty wciągał jak żaden inny( a niby pechowa trzynastka xd). Był zabawny, seksowny, romantyczny i w nim Sasuke rozkminił, że Sakura jest tą oskarżoną dziewczyną. Nie mogę się doczekać, kiedy stanie w roli jej obrońcy. Nie mogę się też doczekać reakcji Sakury o poranku. Czy wyskoczy z łóżka i zacznie rzucać wszystkim co znajduje się w pokoju w Sasuke? Czy może się załamie, choć to do niej nie podobne, by się użalać. Huh, to jeszcze zależy, czy będzie coś pamiętała z wczorajszej nocy. Jeśli tak, to może po prostu się nie ruszy i pogodzi z tym, że jest obejmowana przez człowieka, w którym się zakochała? Gorzej jeśli pomyśli, że zaszło między nimi coś więcej (bo kto by tak nie pomyślał? xd) "Bezwarunkowy seks z Uchihą? To nie tak miało wyglądać!".
Ach, tak czekam na jej reakcję!
Itachi <3 Nie wiem co się ze mną dzieje, ale naprawdę mam na niego jakiegoś bzika ostatnio. To się zaczęło chyba od Twojego bloga... albo od Akemii... ewentualnie od Shee. W każdym razie przyczyniłaś się do tego, że go tak pokochałam, bo u Ciebie jesteś świetny.
Oczywiście nie zmalała przy tym moja miłość do Sasuke... bo to Sasuke w końcu <3
Ogólnie, gdy Ino zaczęła wędrować w świat po pijaku, nie wiedząc gdzie dokładnie idzie, to ja nie mogłam przestać się uśmiechać. Zwłaszcza, że Itachi miał tak dobry humor też :D Uwielbiam ten moment <3
Jeszcze lepsza była akcja w łazience. Choć tak naprawdę, to muszę przyznać, że rozmowa przed pocałunkami podobała mi się w równym stopniu co same pocałunki. "Lecisz na mnie" "Ty na mnie lecisz" A ja wtedy: Przecież to oczywiste jest!
A! ( czy napisałam chociaż jeden komentarz bez "A!"? -.-) Ten wyścig braci Uchiha - przecudny. Nie spodziewałam się remisu. Chciałam żeby Sasuke wygrał i dowiedział się więcej o Sakurze, choć pewnie jej by się to nie spodobało. Ale nie można lekceważyć tutaj Itachiego! W końcu to boss <3
Pozdrawiam, rozradowana, że rozdział czternasty ma już 1%.
Naprawdę, podziwiam Cię za ten zapał :*
Tak 'pechowa trzynastka' raczej się nie zalicza do Shannaro ha!
UsuńReakcje Sakury wlasnie pisze nananana :) I poki co nic nie powiem :X
Itachi *___* Bedzie wiecej o nim, bedzie!
Ohhh *__* Jak miło usłyszeć coś o nie SS z tego rozdziału, a trochę o wyścigu braci :D
Już 5% ! xD
O jaaa! Nie wierzę w ten rozdział, serio. Powiedzieć, że "znokautował mnie jak Sasek Sakurę w 12tce" to jednak niedopowiedzenie. Byłam tak nakręcona na ten rozdział, że to aż przechodziło ludzkie pojęcie i tak stwierdziłam, że to będzie moja nagroda za dobrze zdaną fizykę. Pewnie, gdybym jej nie zdała, to bym go czytała na pocieszenie, ale... dobra, nieważne. Rozdział. Komentarz.
OdpowiedzUsuńTo zacznę od tego, że urzekło mnie to, że Itachi zaczął rysować taką samą mapę myśli jak Sasuke. Uwielbiam takie fragmenty, gdzie ni z tego ni z owego, rodzeństwo się zaczyna zachowywać tak samo. W ogóle cała ta scena z braćmi Uchiha mi się podobała. bo jak zazwyczaj zachowują jakiś dystans względem siebie, tak tutaj się tak fajnie dogadywali. Cieszę się, że Sasuke jest coraz bliżej rozwikłania zagadki pt. "Sakura Haruno", kibicuję mu w tym jak nie wiem. Aż zawiedziona byłam jak był remis w tym wyścigu. No Sasek, serio, dałeś się pokonać facetowi w samochodzie?
Dalej, jak Itachi dostał wiadomość co najlepszego się dzieje w barze, to już siedziałam tylko z mega zacieszem na twarzy. Chyba równy jak Itachi, kiedy zobaczył pijaną Ino, która do tego zaczęła komentować umiejętności Sasuke. To było piękne po prostu!
A jak Sasuke wszedł do tego baru, i zobaczył Sakure na stole bilardowym, to powiedziałam(na głos!) coś mocno niecenzuralnego. Aż tak ze trzy razy wróciłam do tego zdania żeby się upewnić, że to się serio dzieje.
Cała ta ich pijana rozmowa, Sakura ze swoim "pij Uchiha, będziesz łatwiejszy" - genialne! Swoją drogą, jak czytałam ile Sakura po kolei wypija, to aż mnie zmroziło. Nie wiem czy mam podziwiać czy wręcz przeciwnie.
No i w końcu scena łazienkowa! Pijana Sakura faktycznie jest urocza, szczególnie z tym swoim "tyci tyci" i "terapia poszła w pizdu". Ale zaskoczyło mnie strasznie, jak powiedziała, że widziała czyjąś śmierć. Dlatego odmawia pełnych zeznań, prawda? Widziała jak ktoś przedawkował? Ktoś umarł w tym wypadku? Znowu mnie ciekawość zżera.
Pocałunki, macanki, przytulanki podsumuję jednym słowem - cudo. Tak się zastanawiałam, czy pójdą na całość, ale oczywiście zmyliłaś biednych czytelników i Sakura mu zasnęła.
coś czuję, że przyszły rozdział będzie interesujący - w końcu Sakura musi znaleźć jakoś swoje klucze, Itachi powinien się wypytać brata co nie co no i pewnie stanie się milion innych rzeczy, których nie jestem w stanie przewidzieć.
Pozdrawiam! ;*
Sasek też nie jest zachwycona swoją przegraną, a raczej remisem z bratem xD Ja podziwiam Sakure, po jednym kieliszki tequilly myslalam ze puszcze pawia xD Ale jak to mowia - pierwszy jest ten najgorszy, pozniej idzie z gorki xD Wiesz mi studenciki nie zaluja sobie alkoholu hah xD
UsuńTak Sakura widziala czyjas smierc, napewno rozwine ten watek w przyszlych rozdzial, nie pomijajac zadnego szczegolu :) Bedzie ten Satoru wreszcie w przyszlym rozdziale, tak jak ci obiecalam (chyba tobie xD). Wiem, ze mowilam, ze bedzie w tym, ale i tak musialam rozdzial uciac w polowie xD
Witaj. Przybył krytyk!
OdpowiedzUsuńCzytałam ten blog do jakiegoś czasu, a potem miałam pracę i wyszła dupa, więc teraz... NADRABIAM. Spodziewaj się mojego komentarza! ;D
bój się!
o jezu... Mitshie tuuuu? Ejj, ale ja naprawdę się boję! O.O
UsuńSuper notka:D Genialna:D Nie mogę doczekać się następnej:D
OdpowiedzUsuńWitaj !
OdpowiedzUsuńW końcu znalazłam czas, by napisać komentarz ( zaczęły mi się ferie).Rozdziały na Shannaro czytam od razy, gdy zostaną opublikowane, aż wstyd się przyznać, że dopiero teraz dałam o sb znać xd
Od początku zakochałam się w fabule oraz w Twoim stylu pisania. Dziewczyno masz niesamowity talent ! Moją obsesją stało się sprawdzanie, czy przypadkiem procenty nie podrosły xD Patrz
co ze mną zrobiłaś ! Przechodząc już do 13’stki, wszystko w niej było takie urocze xD Ten pocałunek
i jeszcze podziękowania Sakury, no po prostu się rozpływam . Niektóre fragmenty czytałam po parę razy, by nic nie przeoczyć . Ale i tak jedno siedzi w głowie : jaka śmierć ? Już nie mogę się doczekać aż się dowiem coś więcej o niej, ale myślę, że jak Sasuke dopiero się dowiedział to jeszcze długo zejdzie
aż to wyjdzie na jaw xD Kończąc moje wywody, życzę dużo weny i pozdrawiam.
hihi miło jest widzieć kogoś 'nowego' :)
UsuńAhh, skoro tak czekasz na nowe procenty to postaram się dzisiaj je nieco podnieść, ale muszę chwilę odsapnąć po pracy bo ledwo żyje :(
Masz rację o tej wspomnianej śmierci, będzie wiadomo dopiero za jakiś czas :)
Również pozdrawiam! :)
Dobiłam, dobiłam, dobiłam! Jestem taka z siebie dumna, no do cholery! Utkwiłam bodajże na 7 rozdziale, a teraz w końcu nadrobiłam, ha!
OdpowiedzUsuńWiele się przez ten czas wydarzyło - pojawił się były Sakury, Obituś, Madaraś i kilku innych skurczybyków, jak ten, który przywalił Sakurze...No właśnie co z nim? Coś czuję, że pan "ex" Cheri maczał w tym place.
No i brat Sakury i te sytuacje z wężami, to było przekomiczne... <3 Uwielbiam to!
Wypadek Sakury, kiedy wpadła pod koła Itasia, ta to ma pecha z tym wpadaniem pod wszystko. I ten wykład Kakasia o tej całej sprawie. Sasuke coś ostatnio ciekawski się zrobił, bardziej niż nasza Saki.
No i terapia wstrząsowa... jaaaa! Ale z Sakury pijok jeden! Chociaż szczerze mówiąc, można było się po niej tego spodziewać. Tylko z Sui zrobiłaś takiego troszkę dupka no ;< Jak mógł Saki traktować tak przedmiotowo no jak...
I sytuacja w łazienceee <3 Ah, aż mam ochotę pizdnąć wszystkim, bo tak naprawdę... nie było szekszów ;< A tak się dobrze zapowiadało... Szkoda, że Sakurcia była tak pijana, że sobie zasnęła no.
Ciekawi mnie jej mina, kiedy się obudzi huehue, chociaż... Półnaga, z półnagim przystojnym Uchihą... Sama bym nie pogardziła, choć za Sasuke nie przepadam...
Czy mnie się wydaje, że jeśli chodzi o śmierć Sakurze(w sensie o te leki co bierze), to coś jest powiązane ze śmiercią Fugaku? A może mi się tylko zdaje...
Pisz mi tu następny rozdział, bo tak się wciągnęłam, że no.... Że, aż emocje we mnie buzują ;< Jak możesz tak grać na moich uczuciach co? Nie wytrzymam tego napięcia i chciałabym już wszystko wiedzieć, jednak... z drugiej strony wolałabym nie xD
Dobra, ja pozdrawiam, życzę WENY!
Naprawę Suigetsu, nie martw się xD
UsuńTy.... Sasame ty tak na poważnie? Nie przepadasz za nim? O.o
Ah i tak wydaje ci się xD
Cóż jak zwykle xD
UsuńNo nie lubię Saska w m&a, ale na blogach ujdzie ;)
Nie spodziewałam się, że ktoś aż tak ucieszy się z mojego powrotu :) Dziękuję, to bardzo miłe i motywujące.
OdpowiedzUsuńU mnie dobrze, na chwilkę moja druga pasja odciągnęła mnie od pisania, ale jak się okazało - bez pisania żyć nie mogę :) A dzięki mojemu ukochanemu wróciłam do oglądania "Naruto" i stąd głównie mój powrót do pisania na ten temat :) Szykuję również dłuższe opowiadanie, którego opis już pojawił się na blogu :D Tak, więc po mału przygotowuję się do wielkiego powrotu xD
Daj sobie na razie spokój :) Najpierw uniwerek, potem czytanie. No, chyba, że traktujesz to jako chwilową ucieczkę od rzeczywistości. Ja na razie mam rok przerwy i moja przygoda ze studiami rozpocznie się w październiku. Mam tylko nadzieję, że uda mi się wszystko ze sobą pogodzić.
Rozgadałam się nie na temat! Ach... Nawet nie poczułam, że to aż tyle stron o.O Jeżeli mam być szczera to podziwiam Cię za tak długie rozdziały. Muszę przyznać, że czytało mi się to niezwykle lekko i przyjemnie. Mimo, że był to - tak jak to określiłaś - pewnego rodzaju "zapychacz", to ja jestem jakoś dziwnie spełniona po przeczytaniu go. Fakt, troszeczkę jeszcze bardziej namieszałaś, ale sprawiło to, że jeszcze bardziej niecierpliwie czeka się na następny rozdział :)
Sakura w tym opowiadaniu jest nieprzewidywalna i pewna sprzeczności. Czyni to z niej bardzo ciekawą i jednocześnie skomplikowaną osobę.
Zachowanie i rozbawienie Itachi'ego stanem jego dziewczyny troszeczkę mnie dziwi. Nie potrafię do końca tego zrozumieć, może głównie dlatego, że nie znam powodu takiego zachowania a sama mam na takie tematy całkowicie inne zdanie. Opiekuńczość starszego Uchihy jest jednak jego wielkim plusem i przypomina mi to pewną osobę :)
Uff... Akcja w łazience zupełnie mnie zaskoczyła. Genialnie to opisałaś, aż potrafiłam sobie wszystko idealnie wyobrazić.
Nie wiem czemu, ale bardzo podoba mi się tutaj postać Sasori'ego o.O Mimo, że jest go tu mało, to jakoś przypadł mi do gusty.
Życzę powodzenia na Uniwerku :) Trzymam za Ciebie kciuki ^ ^ Ja ne
Jak miałam się nie cieszyć? XD Oczywiście, że się cieszę! W dodatku nie dość, że ty się do mnie odezwałaś to jeszcze dawna Chee, która też zmieniła nick się odezwała *___* normalnie tego dnia byłam dzięki wam w niebie!
UsuńOoo to opowiadanie to, to o bogach? Byłam u ciebie, ale mam go zapisanego na lapku, który gdzieś wsiąkł hah :)
Och, Sasoriego rzeczywiscie jest malo w tym opowiadni i raczej nie odegra zadnej wiekszej roli niestety :)
Czekam na newsa odnosnie tego twojego opowiadania! :)
Pamiętam opowiadanie Chee :) Także wróciła do pisania? Jeżeli tak to byłabym wdzięczna za link do jej bloga ^ ^
UsuńMimo, że jest go mało to i tak jego postać sprawia mi radość :) Najważniejsze, że są bracia Uchiha, chyba nigdy nie przestanę ich lubić xD
Tak, to z elementami mitologii :) Pierwszy rozdział już jest, proszę www.crying-in-deep-red.blogspot.com ^ ^
Ohooo! Przeczytam napewno! Ale pewnie czytanie zostanie sobie na niedzielnego kaca ;D A co do Chee, to prawdę mówiąc to nie wiem czy wróciła do pisania :X
UsuńWow, komentarzy tak wiele... Czuje się tu taka zbędna xD
OdpowiedzUsuńKurcze, aż nie wiem co napisać, o tym, że piszesz świetnie wiesz- i ja ci to pisałam wielokrotnie i reszta czytelniczek również więc nie będę się powtarzać. Masz niebanalny styl, naprawdę, a ten rozdział był... sama nawet nie wiem jak go określić, ale chyba dla mnie był magiczny. Magiczny bo... bo było dużo SasuSaku, obydwoje byli dla siebie mili no i byli pijani (zabawnie hihi ^^) Niby zapychacz, jak to określiłaś, ale jaki zapychacz! Wcale się nie obrażę jak jeszcze kiedyś pojawi się podobny :D
No a co do Suigetsu to ja jestem zniesmaczona! I mimo tego, że Sakura chciała się z nim przespać to zachował się jak cham i prostak i bardzo się ucieszyłam gdy Sasuke zapoznał go ze swoją pięścią :D
Mam pytanko, kiedy planujesz napisać jakąś jednopartówkę? Ach, no i oczywiście powtórze się, podziwiam cię kobieto naprawdę, tyle pary masz w sobie, że nie mogę wyjść z podziwu za każdym razem jak tu wchodzę i widzę jak procenty rosną :D
Pozdrawiam i do następnej :*
Wcale nie jesteś zbędna :D
UsuńOchooo nie wiem czy w ogóle kiedyś pojawi się podobny rozdział, ten to był taki spontan xD
Co do jednopartówek, to tak planuje dwie. Ale zacznę je dopiero pisać jakoś w kwietniu gdy pooddaje pracę na uni, bo po prostu się nie wyrobie a nie chcę zawalać Shannaro póki co :)
Ohohoh.. tyle pięknych wątków do skomentowania ^^ tyle SasuSaku!!! A tak szczerze? to jestem w wielkiej nie wiadomej bo ty tu oznajmiasz wszem i wobec, że rozdział ma tyle stron, a ja się czuję jakbym przeczytał 5... no może 10 ale to tak w ewentualności. Coś jest nie tak! ale jak sobie pomyśle, że gdybyś jednak połączyła ten rozdział i 14 razem, i że trzeba było jeszcze czekać a czekać to chce mi się skakać z radości, że zaszczycilas nas tym (nie)krótkim rozdziałem.XD
OdpowiedzUsuńChyba trochę odbiegałam od głównego tematu. o_O
Kobieto? Ty dajesz sobie sprawę, że fundusz mi coraz większy burdelik w głowie?! Gdy Sasuke zapytał o tabletki to chciało mi się piać z radości, że w końcu coś się wyjaśni, a tu BUM! Z deszczu pod rynne. Śmierć? jaka śmierć? Tyle pytań? naprawdę? Grrr... :P
Nie wiem czy mam coś pisać o SS, czytałam rozdział zaraz po dodaniu i ciągle się tym jaram, więc może dla bezpieczeństwa psychiki niewinnych ludzi, pozostawie swoje oh i ah dla siebie... nie, jednak nie. Pieprzyc psychikę innych!
sasuke! Sasuke jest piękny (i nie ogolony). Sasuke jest idealny. Sasuke jest troskliwym, kochany, uroczy i cudowny. Sasuke jest... napalony i podpity do tego stopnia, że gdy (jak zgaduje) rano się obudzi to nie będzie miał nic przeciwko, żeby Haruno pogrzebała sobie w jego rzeczach i znalazła kartkę, którą sobie rozrysował (to takie oczywiste). Sasuke jest debilem. XD
Za nieczytelne fragmenty (jeśli są) winę ponosi T9, z góry za nie przepraszam i życzę powodzonka na uczelni..
Buziaki :*******
JA-NIE-WIEM-JAK-TO-ZROBIĆ-ŻEBY-SKOMENTOWAĆ-TYLE-ROZDZIAŁÓW! :O To jest mój dzisiejszy problem (problem dnia, mogłabym rzec) ale muszę podciągnąć portki i wziąć ten problem na klatę, jak na mężczyznę przystało! :D
OdpowiedzUsuńTakże tego.. mam nadzieję, że nie spodziewasz się bardzo szczegółówych relacji, bo jak sama widzisz... mam o czym mówić, więc postaram się liznąć to, co uważam za naistotniejsze. :) Resztę ew. zrecenzuje ci na fb., więc w razie pytań wal śmiało, ja jestem chętna do wyrażania swoich opinii (i tak pewnie cię trochę pomęcze jeszcze o to jak się to skończy xD) :)
Pocieszam się, że niedługo nowy rozdział - JUPIIIII! ;D;D;D;D;D;D;
Zacznę do takich rzeczy jak pochwalenie szaty graficznej. Co prawda dzieło Akemii, ale i tak uważam, ze genialne - miło się czytało. :)
Ale już z rzeczy które wymyśliłaś ty... niewątpliwie adres bloga. O tak! Jedyne co bardziej przyciąga na ten blog (wyłączając nagabywania chusteczki, która molestowała mnie psychicznie i szaty graficznej). Shannaro - to takie proste i idealne! Pluje sobie w brodę, ze sama nie wpadłam na ten pomysł. Serio! To jest genialne w swojej prostocie.
Ja mam jakieś tam durne alterego i nikt nie wie o co chodzi, a tu... pierwsza myśl "Sakura!"
Dobra, kończąc na rozprawianiu o rzeczach duperelowatych... ;D
Na początku powiem ci szczerze, miałam dosyć mojej kochanej chusteczki za te ciągłe marudzenie ;D Nie lubię high school. Nie lubie i koniec i nie miałam zamiaru czytać. Nawet Akemii get around this porzuciłam, choć tak bardzo chciałabym przeczytać coś jej! Ale potem... nudziło mi się i znów weszłam na twojego bloga. Pierwsze rozdzały traktowałam z przymrużeniem oka, bez większych rewelacji śledząc tekst. No nie pasowało mi nic do M&A Naruto, począwszy od Sasuke, który kompletnie nie był Sasuke, a kończąc na tym, że wplotłaś Akatsuki, a ja pomyśłałam: "ojeeeeeny!" Tak, jestem cholernie szczera do bólu, ale poczekaj do końca mojej wypowiedzi! ;D Nikt nie powiedział, że będę słodziła (od początku!), ale potem... potem jakoś przestało to mieć dla mnie znaczenie. Wszystko co wykorzystałaś, czego nie lubię, a tu nagle... niespodziewanie (serio się zdziwiłam) zaczęłam przeskakiwać z rozdziału na rozdział i wciągać się w tą cholerną, enigmatyczną fabułę. Zaczełam wściekać się, zę nadal nie wiem o co tutaj chodzi! Zaczęłam wciągać się w perypetie Sasuke i Sakury i nie mogłam sie doczekać, aż w końcu weźmie ją w ramiona i pocałuje - chociaż w ogóle mi to do niego nie pasuje. To tak szło... jak ewolucja. Na początku sceptyczna, przekręcająca oczyma na motyw z Akatsuki, aż tu nagle traktująca twoich bohaterów nie tak, jakbyś pozmieniała im charaktery, ale tak... jakbyś wymyśliła całkowicie nową historię. Przestałam porównywać do Shippudena i traktowałam to odrębnie, poznając bohaterów na nowo. Itachi - no genialny! Na początku jego motyw wywołał u mnie niesmak, tak jak w ANI Akemii, ale potem tak samo jak w tamtym przypadku Itachi okazał się być królem imprezy. InoIta <3<3<3 Wyczuwam nowy paring na mojej liście ulubieńców xD
Wciągnęłam się i w dwa dni praktycznie przeczyałam cały ten blog, bo oczywiście musiałam zacząć od początku żeby było uczciwie ( i żeby sobie przypomnieć bo ja mam mózg rybki i zapominam co 3 sekundy o wszystkim xD np. co jadłam chwilę temu)
Także na tym etapie na którym teraz jestem... jestem zachwycona, ZAKOCHANA! I teraz mogę śmiało podziękować chusteczce, że jednak mnie nagabywała xD High School a tu okazało się, ze fabuła jest doroślejesza, ciekawsza, trochę z kryminału.
No bo weź... 13 rozdział a my nadal nic ne wiemy. Mamy tylko poszlaki - jak Sasuke. Niewątpliwie sam fakt, że przeciągnęłaś to do tego stopnia zagwarantował ci taką rzeszę ciekawskich czytelników, w dodatku wplątując to świetny wątek romantyczny. Sasuke tutaj jest taki wspaniały! Sama się w nim zakochałam i nie dziwię się Sakurze, ale jestem zła... jestem wściekła, ze nie doszło do stosunku! Już się tak wkręciłam tą sceną w łazience, aż tu nagle... pstro! To był cios w twarz, bo ile można czekać?! ;D A ja bardzo lubię takie sceny, więc liczę, że nic straconego, że w końcu dostanę to moje upragnione apogeum uniesień tej dwójki!
OdpowiedzUsuńONI MUSZĄ BYĆ RAZEM!
Sprawa z tym chłopakiem Sakury - przerażająca. Ten koleś jest tak ciekawy, jak mało kto. Jak to się stało, że z człowieka, który zauroczył Sakure stał się kimś, kto zrzuca na nią winę i w dodatku oświadcza Sasuke, że jest JEJ CHŁOPAKIEM - czyżby nadal coś do niej miał? Jakieś głębsze dno? Może ktoś go zmusił do składania takich zeznać? Może... może, może, może! Może w końcu łaskawie nam to wyjaśnisz?! Czas najwyższy Miku - kolejna fanka przybyła.
Swoją droga powinnaś być dumna, bo przekonanie mnie do High School to równa się z cudem, a tobie się udało :o Jestem tym faktem tak zdziwiona, jak chusteczka która pewnie czyta ten komentarz - wścibska baba no! ;D Cześć kochana! :********
Dalej, dalej, dalej... Tak z konstruktywnej krytyki.
Masz jeden problem. Piszesz płynnie i czytanie perypetii Sasuke i Sakury jest genialne! Raz skupiasz się na nim, raz na niej przez co czytelnik może się wdrążyć w temat i sam przeżywać te wątpliwości.
Kocham go czy nie kocham. Nie! Nie mogę kochać, ale tego jego oczyyy...
Genialne. ;D To mi pasuje do Sakury.
Ale o tyle, o ile świetnie piszesz, o tyle masz problem z opisywaniem zachowań podczas rozmowy. Czytałam rozdział za rozdziałem wiec bardziej mogłam na to zwrócić uwagę. Ciągle powtarzasz jeden schemat (mówię to, żebyś zwróciła na to uwagę i być może odważyła się mi wytknąć moje błędy xD) Ciągle stosujesz te same zagrywki, wymienię kilka, które przypadkowo mam w głowie:
Skrzyżowała ręce
Przełknęła śline
Powiedziała hardo
Przewróciła oczyma
Przygryzła wargę
To są najczęstrze, które są w każdym rozdziale, w każdej scenie i czasami użyte kilkakrotnie. Sztuka opisywania zachowań podczas rozmowy jest trudna... ja przyznam szczerze mam z tym problem, dlatego moje dialogi są krótkie, a jak już próbuje dać coś dłuższego... no mam zastój, tak jak teraz. Właściwie to jest powodem mojego braku weny. Piszę scenę, w której są same dialogi i nie wiem jak mam dobrze opisać jakieś zachowania, odruchy, spojrzenia, także nie traktuj tego osobiście. To duperel.
A na słowo hardo... szlaban na 4 rozdziały ;D zmieniłam zdanie!
I koniec krytyki xD The end. I czegoś ty się bała? Było tak strasznie? ;D Nie jestem potworem!
Teraz będzie już tylko gorzej, mwhahahahaha! ;D
Ino! Kocham cię za tą postać - jako jedyna wpełni odwzorowuje charakter Kishimoto i akurat tutaj wyszło to genialnie. Świetna przyjaciółka, zabawna postać, niewątpliwie trochę wścibska i denerwująca, ale mająca czyste intencje. Zaczynasz mnie do niej ta przekonywać, że aż żałuje że ją uśmierciłąm. Chyba należy jej się trochę hołdu ;D
Wgl cieszę się, że nie ma takich przeskoków. Widać, że masz zaplanowaną fabułe, bo każda scena jest cekawa i wciągająca. Nie było takich zapychaczy które by mnie znudziły. Ciągle się cos działo, ciągle było napięcie - raz z Sasuke i Sakurą, a raz z
tą tajemniczą sprawą, i kiedy czytelnik myśli, że dojdzie do pocałunku albo do jakiegoś wyjaśnienia - koniec! ;O no co?! Sakura znowu uciekła!
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ten klimat tego opowiadania serio relaksuje więc chyba naprawdę muszę się przekonać do tego typu blogów. xD Jeszcze dzisiaj sobie coś poszukam, może właśnie get around?
Moją ulubioną sceną niezaprzeczalnie jest moment podsłuchiwania Sakury i Ino pod drzwiami Sasuke. To chyba był już taki moment, że zakochałam się w tym opowiadaniu. To było takie ... fajne? Nie wiem czy będziesz zadowolona z tak kiepskich porównań, ale czasami ciężko opisywać coś frazesami żeby odpowiednio coś oddać. Fajne! Podobała mi się ta Sakura, która zaczęła się zmieniać w tą, jaką wszyscy znamy - taką ciamajdę, ciapę, gapę i niezdarę, tą dziewczynę, która jest zazdrośnicą i wścibską dziewuchą, która nie jest zgorzkniała, silna, niezależna i pewna siebie, ale także ma swoją alterego - taką ją lubię. Potem ten podstęp jak się rozebrały i udawały, że paznokcie malują a Sasuke sprytnie dostrzegł ramiączko u Saku i już i tak wszystko wiedział - bystry facet! :D
Albo scena z dżemem, naleśnikami i nieudanym samobójstwem Sakury! Tak to było... szokujące ;o! Nie dziwię się że Sasuke popadł w schizy że Sakura próbuje się na każdym kroku zabić xD
Wgl kocham tą kawiarenke Ino! Ja chce tam iśc na ciacho! <3
Nie wiem co mogłabym napisać... po krótce opisałam najważniejsze, ale mogłabym zagłębiać się dalej... np scena w domu Haruno! Jak Sasuke jadł z nimi obiad i mały Daichi spytał, czy będą razem - aż serce rosło! Albo w ogóle to spotkanie Sasuke z Miyavim! To jaką niechącią do sebie pałają xD Samce! Niech walczą o nią!
Swoją drogą niech ona w końcu zgwałci Sasuke bo ile można czekać.
I co to za tatuaż! Sakura ty rozwiązła dziewojo! Najpierw staniki w górę, a potem okazuje się, że nawet sięwytatyoowała xD
Tak w nawiasie to jakim trzeba być idiotą, żeby klucz wsadzić w stanik? Hahaha ;d Ale pewnie zrobiłabym to samo - to jak przyznanie się do bycia idiotką, ale to nic xD
Żal mi trochę Ayanami... wydaję mi się fajną postacią, trochę zwiedzioną przez Sasuke, ale fajną... ;C ten jej brat ciągle jej robi problemy! Ale i tak podobało mi się, jak Sakur dawała jej popalić żeby była zazdrosna o Sasuke - HA!, SHANNARO! PILNUJ TEGO CO TWOJE! TA KLATA! <3
No... także tego... ja chce seksu, wyjaśnienia zagadek i Miyaviego i w końcu apelacji, bo jak-to-się-wszystko-skończy?!
Czułam, że zawaliłam tym komentarzem a chciałam napisać ci taki łaaaadny ;C No nic, podsumowanie... spodobało mi się, zostaje tutaj, rób miejsce xD
Zła Mitshie odchodzi. :(
Swoją drogą to należy mi się coś za to, że się tak męczyłam z opublikowaniem tego pierdol...pieprzonego ;D komentarza, który non stop pokazywał, ze jest za duży nie ważne jakbym go ucięła. Cham!
OdpowiedzUsuńChce nagrodę ;C spoiler jakiś specjalny, bo o Hinatce to nawet nie marzę ;C
Ale seks wystarczy w sumie XD
Cześć nowe rozdziały na http://itachi-i-sakura-ai-shiteru.blogspot.com/ i http://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/ serdecznie zapraszam do przeczytania:D
OdpowiedzUsuńSpam - Zapraszam na mój nowy blog : http://uchichasasuke.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńKrótki opis : Ona umiera a ja niemoge jej pomuc ..Ona nie chce sie leczyc, widze jak cierpi jak kazdej nocy placze, nie raz widzialem jak pluje krwia, jak nie ma sily wstac lezy tygodniami w lózku jest blada jej blekitne soczyste oczy które wywolywaly usmiech na mojej twarzy sa pozbawione blasku .. Zasypiam wtulony w nia z nadzieja ze nastepnego dnia wstanie i znów da mi nadzeije na to ze przezyje chociaz jeden dzien"
Twój blog został wytypowany do konkursu na szablon miesiąca.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziesz na naszym spisie.
Pozdrawiam!
http://swiat-blogow-narutomania.blogspot.com/
Świetny ^^. Może pokazałabyś jak wygląda związek Itachiego i Ino troszeczkę? Wiem, że to jest SausSaku, ale jestem tak strasznie ciekawa :) PozdrawiamWercia ;>
OdpowiedzUsuńMyślałam że dostanę palpitacji serca czytając to!
OdpowiedzUsuńGenialne, aż brak mi słów.