"Jak się pieprzy, to się pieprzy. Na
całego! Nigdy się nie pieprzy w życiu na pół. Albo na trzy czwarte. Zawsze na
całość."
Andrzej Ziemiański "Achaja - t.2"
Czuła jakby już za moment cała głowa miała eksplodować na
milion drobnych kawałków, a nie miała wątpliwości co do tego, że jej mózg nie
komponowałby się zbyt dobrze z dekorem jakiegokolwiek pomieszczenia. Na pewno
nie byłby to najprzyjemniejszy z widoków.
Nie otwierając oczu zmierzwiła dłonią włosy, błagając w
myślach, by ten cholerny ból głowy poszedł sobie i już nigdy nie wracał. Oj, od
bardzo dawna nie miała aż takiego kaca, na domiar tego jeszcze to - cholernie!
- nieprzyjemne uczucie w żołądku, jakby zaraz miała opróżnić całą jego
zawartość na łóżko. Ledwo co uniosła rękę, by znów zmierzwić różowe pasma, a
już po tym jednym minimalnym ruchu mogła bez problemu stwierdzić, że nie będzie
w stanie podnieść się zbyt szybko. Nie chciała nawet myśleć, jaki był dzień,
ale Ino najprawdopodobniej zacznie wrzeszczeć, gdy tylko ją zobaczy, a tego
raczej by nie zniosła - nie w tym stanie fizycznym i psychicznym. Naciągnęła
kołdrę jeszcze bardziej na siebie, nie chcąc nawet wychylać głowy na zewnątrz,
wiedząc, że nie posiadała szczelnych zasłon w swoim mieszkaniu. Jednak gdy
tylko przystawiła pościel do nozdrzy, poczuła dziwny zapach - męski zapach, a z
tego co pamiętała jej kołdra zdecydowanie tak nie pachniała, zwłaszcza, że
dopiero co ją wyprała. Gdzie podziały się fiołki?
Przeklnęła w myślach na przyjaciółkę i jej chore pomysły
dotyczące terapii, która miała na zadaniu wyzbycie się jej kiełkujących uczuć
względem Uchihy. Oczywiście Yamanaka musiała dopiąć swego, w czego rezultacie
Sakura musiała obudzić się w nie swoim łóżku. Przełknęła zalegającą w krtani
ślinę, zaciskając powieki jeszcze bardziej. Nie miała najmniejszego pojęcia,
gdzie się znajduje. Aż bała się ściągnąć kołdrę z głowy, mając nadzieję, że
pościel wystarczająco ją maskuje. Chociaż i tak żałowała, że nie leży pod
peleryną niewidką. Weź tu teraz człowieku myśl na trzeźwo, jeszcze mało
kojarząc z zeszłej nocy. I prawdę mówiąc nie była pewna, czy chciała cokolwiek
pamiętać.
W pamięci zaczęła powracać do wydarzeń z poprzedniego
wieczoru, starając się rozwiązać tę małą zagadkę bez wyglądania spod pościeli.
A w obecnej chwili jedynym rozsądnym rozwiązaniem, jakie dostrzegała, było
zwyczajne udawanie, że jeszcze śpi. Głowa huczała jej niemiłosiernie, do tego
nadal miała to cholerne przeczucie, jakby wszystko wokół wirowało w
zastraszająco szybkim tempie - jakby ktoś w irytujący sposób zaczął obracać
łóżkiem niczym karuzelą na placu zabaw czy wesołym miasteczku, przez co nie za
bardzo mogła skupić się na wspominkach z wczoraj. Dawno już nie czuła się tak beznadziejnie
- dosłownie jakby ktoś ją połknął, przeżuł kilkanaście razy, po czym wypluł,
gdy stwierdził, że smak mu nie odpowiada. Koniuszkami palców zaczęła
rozmasowywać skronie, pragnąc, by przestała odczuwać pulsującą w nich krew,
która tylko pogarszała całą sytuację, gdyż nie była w stanie skupić się na
nasłuchiwaniu właściciela pokoju.
Znała go? Nie wiedziała. Nie pamiętała - chwilowo.
Ale była święcie przekonana, że wczorajszego wieczoru to
Suigetsu miał paść ofiarą terapii zarządzonej przez Ino. Nawet do niego
dzwoniła! Pamiętała to, jakby było to zaledwie pięć minut temu.
A
później… ?
Bar!
Pamiętała bar! A to już było coś!
Zawsze
lepszy taki początek, niż żaden.
Ich
pijacka impreza rozkręcała się z minuty na minutę, powodując, iż cała trójka stawała
się coraz to bardziej pijana. Ku jej zdziwieniu Suigetsu wcale nie
przeszkadzała obecność i gadatliwość Yamanaki, która ewidentnie doprowadziła do
pyskówki z wcześniejszą dziewczyną Itachiego. Jednak Sakura nie znała tej
historii, nie wiedziała co się wydarzyło i dlaczego zareagowały na siebie
właśnie tak, z czym czuła się dość nieswojo. Ino znała praktycznie niemalże
każdy szczegół z jej życia! Nawet powiedziała jej o swoich uczuciach względem
Sasuke! A ona milczała… Słówka nie pisnęła, co to była za kobieta! I tego
Sakura nie zamierzała jej odpuszczać - wyciągnie z niej wszystko o związku z
Itachim i basta! Niech no ją tylko spotka, a rozplącze ten jej supełek na
języku. I nie odpuści, dopóki się czegoś nie dowie.
Następnie
wszyscy znajomi gdzieś zniknęli, zresztą prawdą było, że nawet nie próbowała
ich szukać, gdyż bawiła się zbyt dobrze. Aż do momentu, gdy natknęła się na
pare karych tęczówek, które bacznie się jej przyglądały. To wtedy cała terapia
zaczęła się sypać.
Przypominając
sobie ten moment, rozszerzyła oczy w szoku i niemalże od razu podniosła się do
siadu. Pojawienie się tam Uchihy zdecydowanie nie mogło wróżyć niczemu dobremu.
Ponownie
rozczochrała chaotycznie włosy, tak że różowe kosmyki były skierowane w każdą
możliwą stronę, lustrując uważnie pomieszczenie w jakim się znajduje. Jedno
spojrzenie i od razu wiedziała gdzie była - akademik.
Ale
czyj to pokój? - spytała pośpiesznie samą siebie, próbując za wszelką
cenę ogarnąć panujący mętlik w głowie. Sprawę o wiele ułatwiłoby jej, gdyby właściciel
pokoju znajdował się w pomieszczeniu. Ale czy tego naprawdę chciała? Opcje były
dwie.
Pierwsza
- jak najszybsze ulotnienie się stąd, nie poznawszy danych osobowych głównego
lokatora, co bez wątpienia zmusiłoby ją do unikania płci przeciwnej przez kilka
następnych miesięcy. W końcu nie byłoby nic bardziej żenującego jak
konfrontacją z facetem, którego mogła nie znać, a który notabene twierdziłby,
że spędziła z nim noc. I weź się wtedy człowieku tłumacz.
Tu
zaalarmowana spojrzała na swoje odzienie. Majtki i koszulkę miała, z czego
niesamowicie się cieszyła. Ale gdzie znajdował się jej stanik? Tego już nie za
bardzo pamiętała. Chociaż… tak szybko jak o nim pomyślała, w jej głowie
pojawiła się dość dziwna wizja jej osoby tańczącej na stole bilardowym i
wyrzucającej stanik w tłum.
Ciężkie
westchnięcie wydobyło się z jej krtani. Niestety, ale wiedziała, że tej
możliwości nie była w stanie przekreślić - w końcu w Kyoto nie takie incydenty
miały miejsce. Mimo wszystko jednak miała przeogromną nadzieję, że tego nie
zrobiła.
Opcja
numer dwa: grzeczne siedzenie i oczekiwanie na właściciela akademika.
Pokręciła
głową, zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo nierealistyczna wydaje sie opcja
numer dwa w jej przypadku. Nie posiadała ani grama ciekawości wobec tego, czyj
jest to pokój. I bez skrupułów mogła stwierdzić, że z tą wiedzą będzie dane jej
żyć.
-
Walić Ino i jej terapię - szepnęła, przerzucając nogi przez krawędź łóżka, lecz
widząc liczne puchary na półce z pozłacanymi figurkami motorzystów, zamarła w
bezruchu rozchylając delikanie usta. Póki co znanych jej zapalonych motorzystów
mogła wymienić na palcach jednej dłoni. I nie był to zdecydowanie pokój Naruto
- zbyt czysty, by mogła nawet pomyśleć, że należał do niego. Pomimo iż Sasuke
był w pubie, nie brała nawet jego osoby pod uwagę - po prostu wyrzucała tę myśl
z głowy tak szybko, jak tylko się pojawiała. A pojawiała się niemalże co
sekundę.
Dostrzegając
swoje spodenki leżące na krzesełku nieopodal komody, zamierzała wstać i ubrać
je, a następnie ulotnić się, nim lokator powróci na swoje włości. Jednak
widząc, co znajduje się na komodzie resztki krwi odpłynęły z jej twarz, a
szczęka zaczęła niekontrolowanie drżeć.
Krzyknęła
przerażona, wskakując z powrotem na łóżko i oddalając się w najdalszy możliwy
kąt, widząc jak wąż astronomicznych rozmiarów pełza w terrarium. Od razu
pożałowała swego krzyku, gdy przez jej głowę przeszła kolejna dawka kacowego
bólu.
Nie
miała już najmniejszych wątpliwości do kogo należał pokój, w jakim się
znajdowała, a na domiar złego zaalarmowany jej krzykiem właściciel wyszedł z
łazienki obwinięty w pasie samym ciemnym ręcznikiem.
-
Wiedziałem, że będę tego żałował - mruknął, przeczesując dłonią mokre krucze
włosy, z których nadal skapywały krople wody. Krople, które następnie zaczęły
znaczyć ślady na jego wyrzeźbionej klatce piersiowej.
Sakura
rozchyliła usta w zdumieniu, a jej gardło nagle wyschło kompletnie, gdy tylko
dostrzegła półnagiego brata Itachiego w całej swej okazałości. Szmaragdowymi
tęczówkami taksowała z wyraźnym pożądaniem jego umięśniony idealnie tors, nadal
niedowierzając, że mógł być on prawdziwy. Ponownie miała najszczerszą ochotę
podbiec do niego i palcem wskazującym, a najlepiej całą dłonią zacząć macać
jego mięśnie, chcąc się upewnić czy czasami nie są wytworem jej wyobraźni. I
tym razem przyłapała się na tym, że to były jej własne myśli a nie alterego,
które z jakiegoś powodu siedziało cicho jak mysz pod miotłą.
Co
za sucz! - wrzasnęła
w myślach na swoje drugie “ja”, które obwiniała bez skrupułów za swoje
niemoralne myśli.
-
Wreszcie się obudziłaś. I nie wrzeszcz. Nic tu na ciebie nie wypełznie i nie
przeprowadzi krwiopijczego ataku - powiedział ironicznie, wyrywając ją tym
samym z rozmyślań. Oparł się o framugę, splatając ramiona na klatce piersiowej,
a Sakura zamarła, gdy dostrzegła, jak ręcznik minimalnie się porusza na jego
ciele. Przez zaledwie sekundę wydawało jej się, że materiał runie jak teatralna
kotara, a jej usta rozchyliły się jeszcze bardziej. Ale ku jej szczęściu tak
się nie stało, inaczej bez wątpienia ktoś musiałby zbierać ją z podłogi. A
miała dziwne wrażenie, że tą osobą byłby właśnie on i tym bardziej nie mogła do
tego dopuścić - bo niby jak by to miało wyglądać?! Nie chciała nawet zagłębiać
się w tajniki jej chorej wyobraźni. Nie tu i nie teraz.
Dlatego,
mając jeszcze resztki godności, postanowiła ratować swoje jakże beznadziejne
położenie.
-
Uchiha, przysięgam, że jeśli mnie dotknąłeś… - zaczęła ostro, wpatrując się w
niego z zaciętością. I jak na zawołanie jej upierdliwe alterego postanowiło się
właśnie odezwać, szepcąc do jej ucha: Nie udawaj, Haruno - chciałaś tego,
chcesz tego i będziesz tego jeszcze niejednokrotnie chcieć.
Jakby
była w stanie chwycić za tasak i rzucić nim w tą upierdliwą cząstkę siebie,
zrobiłaby to bez zawahania - paplała gorzej niż Ino!
-
Dotknąłem - odparł nagle, obdarzając ją zawadiackim uśmiechem. - Pokazać ci
gdzie?
Sakura
w żaden sposób nie potrafiła zobrazować na twarzy burzących się w niej w tym
momencie uczuć. Ale po jego wyraźnym rozbawieniu wiedziała, że musiała wyglądać
gorzej niż przypuszczała. Jego komentarz całkowicie zbił ją z tropu.
-
Zresztą tej nocy to ty grałaś pierwsze skrzypce - dopowiedział nagle, wprowadzając
ją w jeszcze większe oszołomienie.
Nie
omieszkała nawet w stwierdzeniu, iż Uchiha skrupulatnie stara się ją jeszcze
bardziej upokorzyć. Jeśli w ogóle to było możliwe! W końcu co mogło być
bardziej upokarzającego od obudzenia się w łóżku osoby, którą próbuję się tak
uparcie nienawidzić? Temari miała całkowitą rację - pomału traciła wszystkie
zdrowe zmysły.
-
Kłamiesz! - odparła ciut zbyt agresywnie. Jednak ponownie, tak szybko, jak to
powiedziała, jej ciało zaczęło podpowiadać jej coś zupełnie innego. Czuła na
sobie jego pocałunki. Czuła jego usta na swoich ustach. Czuła jak jego chłodne
dłonie błądziły po jej ciele. I, nie kłamiąc, wydawało jej się, że było
bardziej niż przyjemnie.
No
do jasnej cholery! - warknęła poddenerwowana wiedząc, że poprzedni wieczór
miał wyglądać nieco inaczej. Miał wygladać c a ł k o w i c i e inaczej! I
broń ci Boże, nie miała skończyć w jego pokoju ani w jego łóżku! Miała się z
niego wyleczyć skutecznie w jeden wieczór, a nie popadać jeszcze bardziej w
swoje choróbsko, jak to w tej chwili nazywała. Zrobi wszystko, by póki co nie
nazywać tego pospolitym i prostym określeniem “zakochanie”.
- A
co, nie pamiętasz? - parsknął, uważnie taksując jej sylwetkę karymi tęczówkami.
Widząc
jego długie spojrzenie pośpiesznie chwyciła za kołdrę i podciagnęła ją do góry
skutecznie zakrywając długie i nagie nogi. Pomimo iż widział ją w
samej bieliźnie już kilka razy, obecna sytuacja wydawała się nieco odstawać od
poprzednich - była o wiele bardziej intymna. Nie obyło się również bez jej
karcącego spojrzenia.
-
Mam przebłyski - burknęła zgodnie z prawdą, okrywając się szczelnie kołdrą, a w
myślach jeszcze dodała kilka pogróżek względem Ino i swojego przeklętego
alterego. Niespodziewanie ciekawość zaczynała brać w niej górę. Pragnęła
wiedzieć, co dokładnie się stało poprzedniego wieczoru. Nie chciała mieć tylko
i wyłącznie przebłysków, chciała wszystko wiedzieć! Chciała czuć! Chciała tego!
Chciała to wszystko pamiętać, jakby to działo się teraz i móc wracać do
wspomnień dniami i nocami.
-
Terapia wstrząsowa nie podziałała?
No
dobra, zmiana planów - już nie chciała. Coś czuła, że w nocy kłapała dziobem
jak najęta, a to naprawdę mogło mierzyć się z cudem. Aż bała się pomyśleć, co
jeszcze mogła mu wypaplać przez swoje pijaństwo. Ponownie zaczęła klnąć pod
nosem na Ino i jej terapię, z której na pewno już nigdy nie skorzysta. Przecież
to był istny pomysł szaleńca! A ona była kompletnym głupcem, że w ogóle
przystała na taką propozycję. Ale dotarło to do niej dopiero teraz gdyż jeszcze
wczoraj była w stanie zrobić wszystko, byle tylko wyzbyć się wszelkich
pozytywnych uczuć, jakimi gdzieś tam w środku - i coraz częściej na zewnątrz -
obdarzała Sasuke. Lecz teraz, nie wiedząc do końca czemu, była tak skołowała,
że już nie za bardzo wiedziała, co ma myśleć, a przede wszystkim co ma czuć.
Zwłaszcza teraz gdy stał zaledwie trzy metry przed nią w samym ręczniku, który
w dodatku ledwo co trzymał się na jego biodrach.
Sfrustrowana
złapała za małą poduszeczkę znajdującą się tuż pod jej nogami, a następnie
rzuciła nią w niego. Przewidywalnie ten mały wybuch złości skończył się
fiaskiem, gdyż Sasuke złapał rzuconego jaśka bez najmniejszego problemu.
-
Ubierz się wreszcie - zakomunikowała ostro, chcąc jak najszybciej wybudzić się
z tego oszołomienia, w jakim nadal się znajdowała.
Lecz
on skomentował to kolejnym zawiadiackim uśmiechem a także:
-
Do tej pory chciałaś mnie raczej rozbierać niż ubierać - skwitował zadziornie
układając dłoń na krawędzi ręcznika, po czym wsunął delikatnie kciuki pomiędzy
materiał a ciało.
-
Uchiha! Nawet się nie waż! - powiedziała przerażona, domyślając się, co
kruczowłosy student właśnie planował zrobić. I póki co zdecydowanie nie była w
stanie stanąć z nim twarzą w twarz, gdy był kompletnie nagi. Wystarczyło jej
już wrażeń na dzisiejszy dzień, a ten dopiero co się zaczął.
-
Kto by pomyślał, że tak łatwo cię zawstydzić - sparował czupurnie.
Zgromiła
go hardym spojrzeniem, wiedząc, że stara zrobić się wszystko, by tylko bardziej
jej dogryźć. Już była skora do ciętej riposty, która za zadanie miała zmazać
ten łobuzerski uśmieszek z jego twarzy, gdy niespodziewanie poczuła, jak jej
żołądek rozpoczął rewolucję, ot tak, by po prostu zrobić jej na złość.
Przystawiła
dłoń do ust, czując jak jej ciało wchodzi w stan drobnych drgawek. Wiedziała,
że to była oznaka zbyt dużego spożycia alkoholu poprzedniej nocy. Biegnąc do
łazienki, z której przed chwilą wynużył się Uchiha, jak najbardziej żałowała,
że w taki dziecinny sposób dała się podejść Ino i zgodziła się na to wszystko.
Z drugiej jednak strony, nie miała kogo obwniać za tą sytuację, jak tylko i
wyłącznie samą siebie.
Głupia,
głupiutka Sakura, szepnęło jej alterego, gdy nachyliła się nad muszlą
klozetową, rozpoczynając swoją rozmowę z nią prawie sam na sam
I
tak jak Ino ostatnim razem, sama zaczęła się w duchu zapierać, że prędko się
już niczego nie napije. Nie zamierzała popełniać tego samego błędu co jej
przyjaciółka - postanowiła przynajmniej przez jakiś czas stać się abstynentem.
Plan idealny, ale czy wytrwa w nim do końca?
-
Jednak nie takie tyci-tyci, co? - spytał tym razem o wiele spokojniej Sasuke,
uważnie się jej przyglądając.
Słysząc
jego, a raczej własne przekształcone słowa sprzed kilkunastu godzin, ponownie
zamarła, przypominając sobie ten moment, a także kilka innych wydarzeń, które
nastąpiły tuż po jej spektakularnym tyci-tyci.
-
Och, przymknij się - mruknęła zażenowana całą tą sytuacją. Miała wrażenie, że
zaraz spali się ze wstydu, a powodów miała dwa. Pierwszy - dość banalny - to
były rozmowy z muszlą klozetową, jakby nawoływała świętego Mikołaja w jego
łazience. Drugi - bardziej upokarzający - to perspektywa, iż z całą
zagorzałością całowała się z nim jeszcze kilka godzin temu. Perspektywa, która
wcale jej się nie podobała. Pamiętała to. Pamiętała wszystko, oprócz własnych
słów.
-
Dużo głupstw paplałam? - spytała, próbując ukryć przed nim swoje skrępowanie.
Na domiar złego obudziła się w jego łóżku, chyba gorszego (piękniejszego -
podpowiedziało alterego) początku dnia nie mogła sobie wymarzyć.
-
Zależy co uważasz za głupstwo - parsknął w odpowiedzi.
- Czyli gadałam jak najęta - skwitowała
grymaśnie, będąc coraz mniej zadowoloną z terapii wstrząsowej, która wcale nie
przyniosła takich efektów, jakich by chciała. Spojrzała na niego wyprostowując
się, lecz nie wstała z kucek, a dłonią zaczesała różowe kosmyki do tyłu. Jednak
w pasie Sasuke nie znajdował się już ciemny ręcznik, lecz sportowe spodenki
sięgającego kolan. Kiedy zdążył się przebrać? Nie wiedziała, ale była mu za to
wdzięczna; przynajmniej nie będzie przy nim robić za chodzącego pomidora. Lecz
wyraźne rumieńce nadal pozostały, tak samo jak naga klatka piersiowa, która
nadal przyprawiała ją o przyśpieszone bicie serca.
-
Byłaś dość rozmowna, nie ukrywam.
Oho,
pomyślała,
przeczuwając, że może zapowiadać się dość (nie)ciekawie. Chociaż musiała
przyznać, że była zainteresowana swoimi wczorajszymi słowami. Miała jednak
świadomość, że tak szybko jak je pozna, może tej zachcianki jak najbardziej
żałować. Więc nie wiedziała co już było gorsze. Niewiedza? Czy może poznanie
wszystkich możliwych faktów? Najlepszy pogubiłby się w tym wyborze.
-
Ale skoro nic nie pamiętasz, to ja ci niczego nie powiem - dodał
niespodziewanie, wprowadzając ją w jeszcze większe zaintrygowanie.
Teraz
to dopiero chciała wiedzieć, co takiego nagadała mu po iluś tam piwach,
shotach, czy czymkolwiek, co wypiła. A on jak na złość jeszcze tylko podsycał
jej ciekawość. Wstrętny Uchiha.
Podniosła
się z kucek, a następnie podeszła do umywalki i opłukała twarz, i usta
przyjemnie chłodną wodą. Widząc swoje blade odbicie w lustrze z rozmazaną
kredką westchnęła ciężko, zmywając zwykłą cieczą makijaż. Próbowała za wszelką
cenę wymyślić w pośpiechu argument, któremu mógłby ulec Sasuke by powiedzieć
jej co nieco odnośnie tematów ich rozmowy - jeśli taka w ogóle miała miejsce!
Jedyne czego była pewna, to, to, że Sasuke również był w lokalu siedząc z nią
przy barze, a następnie, że się z nim całowała. I póki co to by było na tyle.
Lecz nie odrzucała jeszcze możliwości jakiegoś niespodziewanego olśnienia, by
cudownie przypomnieć sobie trochę więcej.
-
Nie ułatwiasz mi niczego - burknęła, próbując pozbyć się czarnych kresek z
oczu.
-
Czemu mam ci cokolwiek ułatwiać? Przecież tak bardzo próbujesz mnie
nienawidzić, a jednocześnie twierdzisz, że mi ufasz. Kobieta zmienną jest, co?
Jak zwykle.
Sakura
spojrzała na niego wymownie, nie będąc ani trochę zadowoloną z faktu, iż
została wrzucona do jednego worka z innymi kobietami, pewnie także tymi, z
którymi się przespał.
-
Nie masz za grosz współczucia - skwitowała grymaśnie, podnosząc wzrok znad
umywalki. Po chwili jednak jej wzrok przykuła jej własna bluzka, a raczej to, w
jakim była stanie.
-
Szlag by to - warknęła pod nosem, dostrzegając kilka cuchnących plam
znajdujących się na czarnym materiale. Jeszcze jej brakowało kolejnej
przeszkody na rozpoczęcie tego dnia. Westchnęła ciężko, ponownie spoglądając na
Sasuke, który gdziekolwiek by nie poszedł, wydawał się władać tym miejscem. -
Trochę prywatności? - spytała z przekąsem, nie mając zamiaru paradować przed
nim bez bluzki i, co najważniejsze, bez stanika. Ta opcja zdecydowanie nie była
brana pod uwagę, o dziwo jej alterego nie raczyło nawet zaprotestować, co
dawało jej jeszcze większą satysfakcję.
Brew
Sasuke powędrowała ku górze w zdziwieniu.
-
Teraz zachciało ci się prywatności? - prychnął zadziornie.
Sakura
rozchyliła usta w szoku, nie mając bladego pojęcia, o co mu teraz chodzi.
I nie zamierzała pozostawiać tego ot tak bez odzewu. Jednak gdy już miała
zadać mu to dręczące ją pytanie, ten wyszedł zgodnie z jej zgryźliwą prośbą.
Uniosła
dłonie na wysokość wzroku, udając, że sciska mocno wyimiginowaną rzecz. W tym
wypadku była to szyja Uchihy, który nie potrafił się zdecydować, kiedy ma zaprzestać
swojego zwyczajowego dogryzania jej. Normalnie miała właśnie ochotę go udusić.
Najpierw dogryza, a później nie potrafi wytłumaczyć puenty i nie daje dojść jej
do słowa, i wychodzi, i...
I
niby to kobiety zmienne są, pomyślała zgryźliwie, na dodatek wystawiając
za nim język. A niech nie myśli sobie, że i nad nią może mieć jakąkolwiek
władzę. Żaden Uchiha, nie będzie nigdy miał tego przywileju. Co to, to
nie.
Gdy
tylko drzwi zamknęły się za kruczowłosym mężczyzną, podeszła do zamka,
przekręciła go, a następnie ściągnęła z siebie wczorajszy t-shirt z zamiarem
jak najszybszego zmycia z niego śladów wymiocin. W końcu nie mogła zostać tu
wieczność! Musiała opuścić akademik w ekspresowym tempie, tak by przy okazji
nikt nie dostrzegł ani jej, ani z jakiego pokoju wychodzi. To było kolejne duże
n i e na dzisiejszy dzień. Bo jak później miała wytłumaczyć się
przed kimkolwiek, co tu robiła, skoro nawet sama nie potrafiła udzielić sobie
odpowiedzi na to proste pytanie?
Piorąc
w zlewie koszulkę, rozmyślała nad odpowiednią strategią, która przekonałaby
Sasuke do wyjawienia jej najważniejszych faktów z tego, co działo się w barze,
a także co działo się potem i jak tu wylądowała. Przybliżyła materiał bliżej
twarzy, marszcząć brwi i krzywiąc się z niesmakiem, wbijając swój
skonsternowany wzrok w koszulkę, z której nadal ulatniał się nieprzyjemny odór.
Wykrzywiła
usta grymaśnie, wrzucając w złości górną część odziania do zlewu. Szorowała
tyle czasu, a efektów w zapachu nadal nie było. Jedynym plusem był brak
bardziej widocznych śladów - jedynie jakieś małe plamki. Ale nadal bluzka
raczej nie nadawała się do noszenia jej w ciągu dnia. Pomimo iż nie za bardzo
przejmowała się ciuchami, które ubierała, to nie zamierzała stawać się
studenckim pośmiewiskiem. Tego zapachu nawet najlepsze perfumy by nie
zamaskowały, nie było nawet o tym mowy.
- I
co teraz? - spytała samą siebie w akcie desperacji, trzymając się za piersi.
Napewno nie zamierzała tak przechadzać się po kampusie ani wchodzić prawie nago
do kawiarni.
Nagle
nad jej głową zaświeciła się rażąca żarówka - Ino! - lecz zgasła tak szybko,
jak się pojawiła, dostrzegając na małym zegarze, która godzina. Czarne
analogowe cyfry wyraźnie wskazywały godzinę dwunastą pięćdziesiąt sześć. To
zdecydowanie był najgorszy dzień w jej życiu! Nie dość, że obudziła się z kacem
gigantem w łóżku Sasuke, to jeszcze zarzygała własną koszulkę i zaspała do
pracy o jakieś cztery godziny. Bez wątpienia gdy tylko spojrzy na wyświetlacz
swojego telefonu, dostrzeże tysiąc pięćset sto dziewięćset nieodebranych
połączeń od przyjaciółki, a także million sms’ów. I tak też może być, jeśli Ino
zbijała boki w pracy przez brak ruchu. Osobiście Sakura wolała drugą opcję, w
której to Ino nie miała czasu nawet po tyłku się podrapać przez nawał klientów.
Tylko
teraz pojawiało się kolejne pytanie bez oczywistej odpowiedzi - gdzie do
cholery był jej telefon? W dodatku, nadal nie wiedziała czemu nie miała na
sobie stanika, a swoją wizję tańczenia na stole i rzutu ową częścią garderoby
jeszcze musiała zweryfikować, by mieć stuprocentową pewność. W końcu to były
tylko przypuszczenia.
Nagle
pobladła na twarzy, gdy tylko przypomniała sobie, co tak skrupulatnie ukryła w
staniku.
-
Klucz! - niemalże krzyknęła w przerażeniu, przeklinając w myślach własną
głupotę, która właśnie przekroczyła wszelkie spectrum.
Zmierzwiła
chaotycznie włosy, które i tak były wystarczająco potargane, jakby zalęgło się
w nich stado gołębi, jak nie lepiej.
Szmaragdowe
tęczówki błyskawicznie otaksowały skromną studencką łazienkę w poszukiwaniu
czegokolwiek, czym mogłaby się zakryć. Jednak jedyną rzeczą, jaką dostrzegła
była jego czarna koszulka przewieszona przez pręt z wiszącej półeczki.
-
To się nie dzieje naprawdę - powiedziała głosem zrozpaczonego dziecka, któremu
mama zabrała lizaka. Ze zrezygnowaniem zrobiła kilka kroków do przodu, a
następnie chwyciła niechętnie za materiał. I nim się obejrzała, kolejna
koszulka Sasuke znalazła się na jej ciele. Co jej przypomniało, że jeszcze nie
zwrócia mu tej pierwszej, która leży sobie gdzieś zakopana na dole kosza z
brudnymi ubraniami. A wbrew pozorom nie zamierzała stać się z dnia na dzień
kolekcjonerem jego odzieży wierzchniej. Aż tak bardzo to w jej główce się
jeszcze nie poprzewracało. Ale nadal jakieś szkody w jej łepetynie zaistniały w
związku z ostatnimi wydarzeniami, skoro w ogóle odważyła się wyjść z łazienki w
jego koszulce i samych majtkach.
Niemalże
od razu natknęła się na kare tęczówki, które bacznie zlustrowały jej sylwetkę,
a przede wszystkie długie nagie nogi, na których zawiesił swój wzrok dłużej niż
“na chwilę”. O dziwo, w żaden sposób jej to nie krępowało. Chociaż... Musiała
przyznać, że doświadczała w tej chwili dziwnego uczucia - jakiego? Nie była w
stanie zidentyfikować. Jeszcze.
- Nawet nic nie mów. Oddam ci ją razem z poprzednią -
powiedziała, chwytając za materiał i poruszając nim delikatnie.
Sasuke dopiero teraz wydawał się dostrzec swoją kolejną
koszulką, spływającą wzdłuż sylwetki dziewczyny, co skwitował cichym
prychnięciem wraz z niesfornym uśmiechem.
- Aż tak bardzo ci się spodobała, że postanowiłaś
zatrzymać ją na dłużej? - spytał zadziornie.
- Prosiłam, byś nic nie mówił - skarciła go, wywracając
przy okazji lakonicznie oczami. Mogła się spodziewać, że Uchiha nie pozostawi
poprzedniej koszulki bez komentarza. Była tego wręcz pewna. I patrzcie no -
wcale się nie myliła. A to ci nowość!
- Zamiast się ze mnie nabijać, lepiej powiedz mi, gdzie
jest mój klucz - powiedziała, mierząc go ostrym spojrzeniem. Wiedziała, że
Sasuke był jedyną osobą, jaka posiadała wiedzę odnośnie tego, co dokładnie
wydarzyło się poprzedniej nocy. Paradoksalnie, to on był jej kluczem do
poznania dokładnej i szczegółowej prawdy. Prawdy, której bała się, że będzie
żałować. Ale z drugiej strony, chciała poznać każdą sekundę wczorajszego
wieczoru. A jej alterego podpowiadało jej, że na pewno tego nie pożałuje. I ku
swojemu zdziwieniu ten pierwszy raz była skora do uwierzenia mu.
- Tam, gdzie twój stanik - odpowiedział wzruszając
ramionami, jakby nie była to wcale istotna rzecz w tej całej styuacji.
- A możesz jaśniej? - burknęła, czując, że będzie
zmuszona do ciągnięcia go za jęzor.
- A jednak ciekawość zżera, co? - parsknął z
rozbawieniem, nadal uważnie się jej przyglądając. - Zaginął w akcji, po tym jak
nim rzuciłaś - wyjaśnił, czekając na jej reakcję. Lecz musiał stwierdzić, że
nie spodziewał się zwykłego ciężkiego westchnięcia z jej strony, raczej
obstawiał kolejną masę pytań w stylu “co? jak? gdzie?” wraz z małym wybuchem
złości. To o wiele bardziej pasowało do nieposkromionej panny Haruno, niż ciche
westchnięcie pod nosem.
- Pamiętasz coś - stwierdził bez dłuższego przemyślenia,
gdyż wspomniana teza nasunęła mu się w głowie w mgnieniu oka.
- Coś - wyszczerzyła się sama nie wiedząc czemu. - To
idealne określenie tego, co właśnie kotłuje się w mojej głowie - wyjaśniła po
krótce. - Ale kawa na ławę, Uchiha, o czym wczoraj paplałam i co żeś ze mnie
wyciągnął? - spytała spoglądając na niego z przymrużonymi oczami. Nie żeby go
oskarżała w tej chwili, czy coś w tym rodzaju. Po prostu znała swój pijacki
rozwiązany język i co mogła mu powiedzieć. A zdecydowanie kilka tajemnic chciała
pozostawić tylko i wyłącznie dla samej siebie. Nikogo więcej nie zamierzała
wtajemniczać, nawet jeśli to miało się dla niej źle skończyć, to niech tak
będzie - decyzję już podjęła i jej nie zmieni.
Cichy śmiech wydobył się nagle z jego krtani. Domyślał się,
że różowowłosa dziewczyna wyraźnie obawiała się, iż mogła powiedzieć o kilka
słów za dużo. Lecz nie wiedziała, że nawet po pijaku potrafiła bardzo
skutecznie trzymać wszystkie tajemnice pod kluczem. I prawie nic przez całą noc
nie wyjawiła. Prawie, gdyż wspomniała o byciu świadkiem czyjejś śmierci.
Pytanie tylko, czyjej?
- Nie musisz się obawiać, idealnie ukryłaś przede mną
wszystkie swoje tajemnice. Nic ci się nie wymsknęło - odpowiedział tym razem ze
stoickim spokojem, nie wyjawiając przed nią wzmianki o śmierci. Biorąc pod
uwagę jej zmianę nastroju, gdy o tym wspomniała i to, iż owa śmierć jest
czynnikiem, który spowodował, że jest na tabletkach uspokajających, nie sądził,
by wspomnienie o tym było akurat teraz na miejscu.
Lecz
za to miał miał innego asa w rękawie, który musiał przyznać, że chwilowo korcił
go bardziej niż owa śmierć. I tego asa zamierzał właśnie wykorzystać.
-
Ale coś mi pokazałaś - zagaił tajemniczo, opierając się o biurko, przy którym
się znajdował.
Sakura
spojrzała na niego zainteresowana. A tonacja jego głosu powodowała, iż z każdą
chwilą intrygował ją jeszcze bardziej. Przez chwilę zastanawiała się, co
takiego mogła mu pokazać, by wyciągnął to tu i teraz. Bez wątpienia musiało to
być coś niegroteskowego.
-
Co takiego? - spytała, nie lubiąc długo być trzymaną w niewiedzy.
Sasuke
nie odpowiedział słownie. Podszedł do niej i bez zawahania zaczesał kosmyk
różowych włosów za jej ucho, odsłaniając przy okazji tatuaż, jaki to był jego
celem.
-
To - szepnął, przejeżdżając opuszkiem palca wskazującego po czarnym tuszu jaki
został utrwalony na jej skórze.
Po jej ciele przeszły zimne dreszcze i nie były one
spowodowane jego delikatnym dotykiem, pod którym mogłaby się rozpływać, a
wspomnieniami sprzed kilkunastu miesięcy.
Ból był przeogromny, całe ciało miała spięte, lecz
mimo wszystko ani razu krzyk nie wydobył się z jej krtani. To było najdłuższa
godzina w jej życiu. Nie miała zielonego pojęcia, dlaczego się na to zgodziła.
Jakaś część niej wrzeszczała w środku, że popełniała właśnie błąd, ale ona sama
nie zamierzała już rezygnować z podjętej decyzji. Od pierwszego ukłucia
naładowaną czarnym tuszem igłą, wiedziała, że nie ma już odwrotu. W końcu na
pewno nie wyjdzie w połowie z niedokończonym dziełem na ciele. Jej rodzicielka
bez wątpienia padłaby teraz na zawał, gdyby dostrzegła, jak jej córka szpeci
swoje ciało. Ale nadal ją to nie powstrzymywało od tego kroku. Czy będzie
kiedykolwiek w przyszłości żałowała tego wybryku ? Miała nadzieję, że jednak
nie.
Zacisnęła mocno powieki, błagając w myślach, by
tatuażysta odłożył maszynkę na bok i dał jej już święty spokój. Lecz zamiast
tego poczuła silny uścisk na swej dłoni.
Niepewnie otworzyła oczy, spoglądając bezpośrednio w
chłodne niebieskie tęczówki, które bacznie się jej przypatrywały.
- Wytrzymasz, cheri - zapewnił ją szeptem, a ona w
odpowiedzi zamrugała, wiedząc, że nie za bardzo miała jak się poruszyć.
Jeden niewłaściwy ruch, a mogłaby nie tylko zniszczyć
tatuaż, ale i zranić samą siebie.
Czuła jak oddech jej przyśpieszył, na krótkie wspomnienie
momentu ze studia tatuaży. Uniosła dłoń ostrożnie dotykając wytatuowaną gałązkę
kwiatu wiśni i jednoczłonowy napis. Ponownie spotkała się z czarnymi jak noc
oczami, które uważnie lustrowały jej reakcję. Kontrast pomiędzy odcienień jego
oczu a oczami Miyaviego był nie do opisania.
W myślach zaczęła kląć na Uchihę. Zachowywał się, jakby
był czarodziejem, któremu za jednym machnięciem różdżki z dziecinną łatwością
udało mu się przywołać w niej jedno z wielu wspomnień z Kyoto.
A o wiele bardziej siarczyste przekleństwa zaczęły krążyć
w jej głowie, gdy ni stąd ni z owąd w jej głowie pojawiła się jakże szokująca
dla niej samej myśl. I mimo że to brzmi głupio, to terapia wstrząsowa była
idiotyczną zagrywką, gdyż jedynym lekarstwym na wyleczenie się z Sasuke, był on
sam, co nie do końca zadziałało w stosunku do Miyaviego.
Dotykając przez przypadek jego palców, które nadal
znajdowały się za jej lewym uchem, zrobiła krok do tyłu, wychodząc z zasiegu
jego ręki. Nie wiedziała czemu, ale wydawało jej się, że Sasuke coraz częściej
nie waha się z dotknięciem jej gdziekolwiek - tak samo jak i było na parkingu
przed akademikiem, gdy dotknął jej policzka po zawiązniu chusty na jej szyi.
Chcąc pozbyć się jakże nieproszonych myśli, musiała stąd
zniknąć - musiała uciec jak najdalej.
Chwyciła pośpiesznie za wczorajsze jeansowe shorty i czym
prędzej ubrała je na siebie. Ku swojemu zadowoleniu od razu wyczuła swój
starodawny telefon w przedniej prawej kieszeni.
- To najlepsza pora, bym sobie poszła - westchnęła,
zaczesując kilka pasmów włosów na bok, po raz kolejny powtarzając w myślach, iż
musi - koniecznie! - zaprzestać swojej znajomości z Uchiha. W odpowiedzi
alterego bez najmniejszych skrupułów wyśmiało ją, kuląc się niekontrolowane w
jej podświadomości
Sasuke obserwował, jak w roztargnieniu zbiera z podłogi
swoje szpilki i trzymając je w dłoni, zaczęła kierować się w stronę drzwi.
- Zero wdzięczności - mruknął, wyraźnie szukając zwady na
koniec. A wszystko po to, by raz jeszcze zwrócić na siebie jej uwagę.
Sakura przystanęła przy drzwiach spoglądając na niego
zadziornie przez ramię.
- Nie udawaj, Uchiha - powiedziała melodyjnym głosem,
przypominając sobie pewną wymianę zdań z wczorajszego wieczoru. - Podziękowałam
ci już wczoraj, tyle niech ci wystarczy - prychnęła pod nosem, chwytając za klamkę.
Sasuke uśmiechnął się łobuzersko pod nosem, doskonale
pamiętając tamten moment, a także pocałunek, jaki złożyła na jego policzku.
- Skoro to pamiętasz, to powinnaś jeszcze pamiętajać, jak
próbowałaś mnie przekupić całusami na dobranoc - dopowiedział, a dostrzegając
jak zamiera na chwilę w bezruchu wiedział, że zbił ją zupełnie z pantałyku.
Już myślała, że nie mogła bardziej upokorzyć się tej
nocy, a tu proszę, kolejna niespodzianka. I wbrew pozorom nie zamierzała
zaprzeczać ani twierdzić, że wkłada w jej usta słowa, których nie powiedziała,
gdyż to było bardzo nie w jej stylu.
Ale nadal nie dowierzała, że ośmieliła się zaszantażować
Sasuke w taki a nie inny sposób. To wszystko zaczynało się robić coraz to
bardziej żenujące i powodowało, iż coraz częściej poliki piekły ją od
rumieńców, które próbowała za wszelką cenę ukryć.
- To się już nie powtórzy. Nic z wczoraj się już nie
powtórzy - powiedziała, próbując zapewnić samą siebie. Lecz tak bardzo, jak
chciała w nie wierzyć, tak bardzo jej upierdliwe alterego kręciło głową, w
ogóle nie zgadzając się z nią, ani z jej nową tezą.
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony i nie
dodając niczego więcej, co bez problemu upokorzyłoby ją jeszcze bardziej,
nacisnęła klamkę pragnąc jak najszybciej wyjść z pokoju Sasuke. Jednak tak
szybko jak otworzyła drzwi i zrobiła dwa kroki do przodu, praktycznie zetknęła
się nosem z męską klatką piersiową. Po zadarciu głowy zetknęła się z
delikatnymi fiołkowymi tęczówkami, które wodziły pomiędzy nią a Sasuke w głębi
pomieszczenia.
Mówiąc o upokorzeniu… - mruknęła niechętnie w
myślach. W końcu czy mogło być coś gorszego i bardziej pogrążającego od
wpadnięcia na faceta, z którym miała niby-randkę kilka godzin wcześniej, przy
wychodzeniu z pokoju jego przyjaciela dzień po, w wyraźnie zbyt długiej
koszulce, która należała do Uchihy, z wczorajszym makijażem i szpilkami w ręku?
- Aha - powiedział zszokowany Hozuki, wpatrując się z
konsternacją na kruczowłosego studenta.
- Aha co? - prychnął sarkastycznie Sasuke, zbliżając się
do nich powoli ze znużonym wyrazem twarzy.
Suigetsu
spojrzał na niego wymownie.
-
Jak zawsze musisz się wcinać tam, gdzie nie trzeba, co? - warknął złowieszczo
pod nosem Hozuki, ignorując stojąca tuż przed nim Sakurę. W tej chwili chodziło
o sprawy pomiędzy nim a Sasuke i to, że to ten drugi wykorzystał wczorajszą
sytuację, spławiając kumpla i mając wolną rękę w tym, co poźniej zrobi z
Haruno. I niby on tu nie był fair? Wolne żarty.
-
Sam wczoraj zawaliłeś, więc teraz o nic mnie nie obwiniaj. Twoja strata -
wzruszył ramionami, a po chwili oparł dłoń na ościeżnicy tuż nad głową Haruno,
stając zaledwie milimetry za nią, a ich ciała zetknęły się ze sobą.
Sakura zamrugała kilka razy, po czym przeniosła
zdezorientowe spojrzenie z Suigetsu z podpuchniętym okiem na Sasuke, stojącego
za nią. Pierwszy raz spotkała się z takim negatywnym napięciem pomiędzy tą
dwójką. I czemu miała dziwne wrażenie, że całe zamieszanie tyczyło się jej
osoby? Czy mogła być na tyle samolubna, by tak w ogóle myśleć? Och, jak bardzo
teraz żałowała kilku ostatnich drinków, może wtedy miałaby przynajmniej niewielki
zarys sytuacji, a tak to czuła się jak piąte koło u wozu, które za bardzo nie
wiedziało, o co dokładnie im chodzi.
Suigetsu zmarszczył niebezpiecznie brwi, nie będąc
zbytnio zadowolonym z komentarza Uchihy.
- I lepiej przyłów sobie coś do tego oka - dodał, widząc
wyraźne opuchnięcie na jego twarzy.
- Nie trzeba było się wtrącać i wymachiwać pięścią jak
porypany - skwitował zły seledynowowłosy.
Usta studentki medycyny rozchyliły się w szoku, po czym
odwróciła się na pięcie w stronę Sasuke. Jednak nie zamierzając stać aż tak
blisko niego, cofnęła sie o zaledwie krok do tyłu - na więcej jej alterego nie
pozwoliło.
- Uderzyłeś go? - spytała z niedowierzaniem i wyraźnym
oskarżeniem w głosie. Nie wiedziała co się wydarzyło pomiędzy tą dwójką, ani kiedy
doszło do tej jednostronnej bójki, ale była w pewnym sensie przerażona tym
zajściem. W końcu to byli przyjaciele! A przynajmniej takie zawsze odnosiła
wrażenie.
Lecz młodszy brat Itachiego zignorował Sakurę, jakby w
ogóle się nie odezwała i całą swoją uwagę skupił na Hozukim.
- Trzeba było trzymać język za zębami, to byś nie oberwał
- skwitował niewzruszony, wprowadzając Sakurę w jeszcze większe
osłupienie. Co takiego Suigetsu powiedział, że Sasuke mu bez zawahania dał mu
strzała? - Po za tym Sakura nie narzekała na moją obecność. Sam sobie tego nie
zrobiłem - dodał zadziornie, przechylając głowę delikatnie w bok i pokazując
kilka czerwonych śladów na swojej szyi.
Źrenice Sakury rozszerzyły się w przerażeniu, słysząc
jego słowa i od razu zaczęła pośpiesznie taksować jego szyję w poszukiwaniu
wspomnianej przed chwilą malinki. I jak na złość dostrzegła ją niemalże od
razu, a dlaczego wcześniej była dla niej niewidoczna, to nie miała bladego
pojęcia. Albo pora na wizytę u okulisty, albo nie zwracała po prostu uwagi na ukoszenie
miłości własnego autorstwa. Teraz wiedziała jedno - tej nocy nie powstrzymywała
się nic a nic i była pewna, że w tamtej chwili była gotowa na wszystko. Nawet
na szybki numerek z Uchihą. Ironią było, że terapia wstrząsowa miała na celu
wyzbycie się początkujących uczuć względem Sasuke, a jeszcze bardziej ją do
niego zbliżyła - na tyle, by oddała się bez żadnych skrpułów w jego objęcia.
Kto by pomyślał, że na jej małą chorobę znienawidzonej miłości on sam był
jej remedium. Lecz to, co jej się nie spodobało, była wyraźna insynuacja ze
strony Sasuke, że w nocy doszło pomiędzy nimi do czegoś więcej niż kilku
przelotnych pocałunków.
Uniosła głowę wyżej, ponownie zatapiając się w czarnej
odchłani jego spojrzenia. Słyszała, jak sfrustrowany Suigetsu odchodzi od nich,
a następnie trzaska głośno drzwiami od swojego pokoju, ale nie obchodziło jej
to teraz, gdyż o wiele bardziej skupiała się na wspomnieniach, które jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczęły wypływać na powierzchnię jej
podświadomości. A czarodziejem ponownie okazał się młodszy Uchiha we własnej
osobie.
Nawet nie była w stanie zaprotestować przed ani jednym
wspomnieniem. Wszystko zaakceptowała z głową uniesioną wysoko, ale musiała
przyznać, że perspektywa tego, iż była zaledwie milimetry od przespania się z
nim nie dawała jej spokoju. Powód był prosty - pogubiła się w tym, czego
chciała.
Nie wiedziała, czy nadal nienawidziła go za to, kim był.
Nie wiedziała, czy była w stanie go dalej nienawidzić. Nie wiedziała, czy
chciała go w ogóle nienawidzić.
- Czemu to zrobiłeś? - spytała chwiejnym głosem,
wpatrując się nadal w jego kare tęczówki.
Nie, nie chciała się rozpłakać, broń ci Boże. Była
zdenerwowana i zła tym, co powiedział do Suigetsu. Skąd mu w ogóle przyszedł
pomysł, by być tak bezpośrednim? Zresztą to nie była nawet prawda, a zwykłe
kłamstwo.
- Dlaczego mu zainsynuowałeś, że się z tobą przespałam? -
burknęła niezadowolona, spoglądając na niego z napowietrzonymi w zażenowaniu
policzkami.
Sasuke uniósł brew w zdziwieniu, uważnie przyglądając się
jej naburmuszonemu wyrazowi twarzy, a następnie wzruszył ramionami.
- Tak wyszło. - Tak właśnie brzmiała jego odpowiedź, co
niemal przyprawiło Sakurę o atak niepohamowanej złości. Normalnie miała ochotę
wyrwać mu te czarne włosy i zrobić sobie z nich perułkę.
- Zapomnij, że kiedykolwiek pytałam - syknęła wściekła, a
następnie wreszcie wyszła z jego pokoju. Nawet nie próbowała dobijać się do
pokoju Suigetsu z zamiarem wyjaśnienia tego małego nieporozumienia, gdyż
wątpiła, by nawet jej otworzył. Po drugie primo, musi wreszcie zjawić się w
kawiarni, gdzie Ino chwyci za sznur, który wcześniej splotła w pętelkę i wyśle
ją bezpośrednio na szubienicę. Biorąc pod uwagę ten prospekt, wreszcie
zdecydowała się na wyciągnięcie z kieszeni telefonu z zamiarem sprawdzenia go.
Jakie było jej zdziwienie gdy dostrzegła tylko jedno
nieodebrane połączenie i zaledwie dwa smsy od Ino. I to by było na tyle. Z
wrażenia aż musiała przystanąć w miejscu, gdy tylko wyszła z akademika by
upewnić się, czy czasami oczy nie płatają jej kolejnego dzisiejszego dnia
figla. Ale wcale się nie myliła. Pierwszy sms od Yamanaki brzmiał: “Mam
nadzieję, że moje poświęcenie nie poszło na marne. W kawiarni dziś cicho - nie
musisz się śpieszyć ;]”. A jeszcze niedawno była święcie przekonana, że
dzięki braku klienteli przyjaciółka zaspamuje ją smsami wysyłanymi co niecałe
pięć minut, a powód byłby jakże oczywisty - nuda w pracy. Druga wiadomość od
Ino brzmiała już nieco inaczej i wcale nie była już taka spokojna, jak
poprzednia, a brzmiała następująco: “Niech no ja cię…!! Wyspowiadasz mi
wszystko jak na spowiedzi! Obiecuję ci to Haruno! Wyśpiewasz wszystko jak
kanarek!”. I tu już Sakura przeczuwała, że miała się czego obawiać. Pomimo,
iż owego smsa dostała niedawno, to nadal było za wcześnie by doszły do niej
jakiekolwiek plotki z tego, co działo się tuż po jej wyjściu albo o tym, że
wylądowała i obudziła się w łóżku Sasuke, prawda?
Westchnęła ciężko wciskając telefon z powrotem do
kieszeni. Zamiast jej odpisywać, wolała spojrzeć diabłu, a w tym wypadku
diablicy prosto w oczy, która łaskawie wyjaśni jej, jakich to informacji tak
bardzo łaknie.
Ze szpilkami w dłoni zaczęła kierować się w stronę
kawiarni, która znajdowała się zaledwie pietnaście minut drogi od akademików.
Ignorowała dziwne spojrzenia, jakimi obdarowywali ją wymijani studenci,
rzucając wszystko na brak obuwia na stopach. Dawno już nie zmierzała się ze
spacerem wstydu, jakim to nazywano przechadzkę dzień po hucznej imprezie w
stanie nietrzeźwości. Może i nie była pijana, ale nadal czuła przy skroniach
każdy najmniejszy impuls, który przyprawiał ją o niemiłosierny ból głowy.
Pierwsze, co zrobi po wejściu do kawiarni, to zażyje aspirynę i przebierze się
w ciuchy robocze, a na jej nogach ponownie pojawią się wreszcie jakieś normalne
buty. Aż nie mogła się doczekać tej chwili. Jednak póki co analizowała kawałek
po kawałku wydarzenia z wczorajszego wieczoru, które to urzeczywistniały się
coraz bardziej. Nie wierzyła, z jaką łatwością po kilku głębszych wypaplała mu
o arcyinteligentnym planie Ino, co więcej, że przyznała się przed nim do
zazdrości wobec Ayanami! Nie potrafiła pojąć, jak mogła powiedzieć, że jest
piekielnie o nią zazdrosna. Gdyby pamiętała o tym tuż po przebudzeniu, bez
wątpienia zrobiłaby sobie z jego kołdry szczelny kokon i nie wychyliłaby się z
niego, dopóki Sasuke nie opuściłby pokoju. Lecz problem leżał w tym, iż tuż po
przebudzeniu praktycznie niczego nie pamiętała, więc za bardzo nie była w
stanie skojarzyć faktów, przez co pogrążała się z każdą minutą coraz bardziej.
Najgorszy jednak wydawał się fakt, że Sasuke wyraźnie miał z niej ubaw -
kolejna kompromitacja panny Haruno. W dodatku jeszcze ta ewidentna malinka.
Przeklinała
w myślach samą siebie za zarzyganie swojej koszulki przez czysty przypadek, w
czego rezultacie ponownie musiała nosić koszulkę Sasuke. Nawet nie miałaby nic
przeciwko temu, gdyby nie jakże irytujący fakt, że była zmuszona paradować w
niej przez cały kampus.
Wydawało
jej się nawet, że na czole miała napisane czarnym markerem i to drukowanymi
literami “MAM NA SOBIE KOSZULKĘ SASUKE UCHIHY!”, a biorąc pod uwagę rozmiar jej
czoła, to zdanie bez problemu by się na nim zmieściło. A na dodatek, na jej
policzku mógłby widnieć kolejny napis mówiący “P.S. Całowałam się z nim!”.
Wtedy przynajmniej mogłaby wiedzieć, dlaczego studenci uniwerstytetu Konoha
spoglądali na nią w taki a nie inny sposób. Przecież nic nie zrobiła! Oprócz
zabalowania poprzedniej nocy w popularnym wśród studentów barze, ale to w ogóle
wolała pominąć; w końcu nie tylko ona tam balowała i wszyscy byli pijani. Więc
żadnego wielkiego h a l o nikt nie powinien robić. Ale nadal czuła,
że coś jest nie tak i nie za bardzo wiedziała, jak ma to odebrać. Nie miała
przeczucia, że brać nogi za pas i uciekać gdzie pieprz rośnie - po prostu
przeczuwała, że coś wisi w powietrzu - każde obce spojrzenie jej to
podpowiadało.
A
ona jak na złość nie wiedziała, o co może im chodzić. Nawet nic nie przychodziło
jej na myśli, co to takiego mogło być. Dlatego też postanowiła zignorować
wszystkich mijanych studentów, którzy rzucali jej zdziwione, a także rozbawione
spojrzenia. Jednak w pewnym momencie zerknęła na przyciemnioną szybę jednego z
uniwersyteckich budynków, by upewnić się, czy rzeczywiście jej czoło i policzek
nie są pomazane markerem. I ku jej niezadowoleniu była czyściutka jak łza,
pomijając kilku czarnych smug wczorajszego makijażu. Wykrzywiła usta grymaśnie,
mierząc chłodnym wzrokiem każdego, kto spojrzał na nią w ten niezrozumiały dla
niej sposób.
W
pewnym momencie miała najszczerszą ochotę spytać się pierwszej napotkanej
osoby, o co chodzi, ale w tym momencie tuż przed nią znalazły się drzwi
od kawiarni, przez które bez zawahania weszła, mając nadzieję, że tu wreszcie
będzie w stanie odsapnąć.
Lecz dopiero po przekroczeniu progu wiedziała, jak bardzo
się pomyliła. Ino, dostrzegając ją tuż po wejściu, od razu zgromiła ją
lazurowym spojrzeniem.
Sakura przełknęła zalegającą w krtani ślinę, czując, że
pojawienie się w kawiarni nie było aż takim dobrym posunięciem na rozpoczęcie
tego dnia. Myślała, że kawiarnia okaże się jej azylem i będzie mogła zatracić
się w pracy, nie chcąc w ogóle myśleć o wydarzeniach z wieczoru i o tym, gdzie
się obudziła. Chwilowo chciała o tym zapomnieć aż do wieczora, gdy będzie sama
i w spokoju będzie mogła pomyśleć o wszystkim pod prysznicem. Dłonią zmierzwiła
różowe kosmyki włosów podchodząc dość niechętnie do przyjaciółki stojącej za
ladą, która bez przerwy gromiła ją wzrokiem. Chyba po raz pierwszy od bardzo
dawna obawiała się Yamanaki.
- Mam coś na twarzy? - burknęła, po czym wykrzywiła usta
grymaśnie.
Ino zastukała długimi paznokciami o mahoniowy blat, nie
spuszczając z niej ani na chwilę swego przenikliwego spojrzenia.
- Tłumacz się, Haruno - rozporządziła ze stoickim
spokojem blondynka, nie zaprzestając stukania, który powstrzymywało ją od
wybuchnięcia.
Sakura spojrzała na nią skonsternowanym wzrokiem, nie za
bardzo więdząc, o co może jej chodzić. Aż nagle w jej głowie pojawiła się jakże
chora myśl, że Ino doskonale wiedziała, co robiła w nocy, a także gdzie później
wylądowała. Czuła spekulacje wiszące w powietrzu - niepotrzebne spekulacje.
Przecież nie przespała się z nim! Ale to i tak nie przeszkodziło Sasuke w
niezaprzeczeniu temu przed Suigetsu, za co miała najszczerszą ochotę mu
strzelić, ale powstrzymała się, nie sądząc, by ta sytuacja wyszła poza okręg
ich trzech osób. Najwidoczniej ponownie się pomyliła...
- Nie przespałam się z nim - wypaliła zażenowana, chcąc
jak najszybciej wyperswadować przyjaciółce tę nierealną tezę z jej blondwłosej
głowy. Miała jeszcze na języku kilka drobnych słóweczek, którymi mogłaby
poprzeć swoje stwierdzenie, jednak widząc zmieszany wyraz twarzy przyjaciółki,
postanowiła się powstrzymać, by znowu nie palnąć czegoś głupiego. W końcu
dzisiaj była to jej specjalność.
Yamanaka pośpiesznie zatrzepotała wachlarzem swoich
długich, gęstych rzęs. Teraz to ona nie rozumiała do końca, w czym rzecz.
- Czekaj… - powiedziała i wreszcie zaprzestała swego
stukania paznokciami. - Chyba nie mówimy o tym samym - dodała, schylając się
pod ladę, spod której zaraz wyciągnęła gazetę uniwersytecką i z impetem
położyła ją na blat. - A teraz śpiewaj wszystko jak na spowiedzi, Haruno
- oznajmiła, spoglądając na nią z przymrużonymi oczami.
Szmaragdowe
tęczówki zlustrowały z przerażeniem okładkę czasopisma uniwersyteckiego, mając
najszerszą ochotę ukatrupić autora a także fotografa - amatora. Chwyciła za
gazetę, pośpiesznie lustrując jej stronnice, aż wreszcie dane jej było dotrzeć
do tak bardzo pożądanego przez nią w tej chwili artykułu.
Kilka
dni temu dziękowała w duchu osobie, która spowodowała, iż nie doszło do
pocałunku pomiędzy nią a Sasuke. Dziś natomiast wolała już być przez niego
pocałowana, niż widzieć zdjęcie, na którym ich usta dzielą zaledwie głupie
milimetry. W dodatku to zbliżenie! Niech no ona tylko dorwie osobę
odpowiedzialną za to, a już się z nią bądź też nim rozprawi tak, że popamięta
ją na wieki. Jednak to nie było jedyne zdjęcie, które przykuło jej uwagę. Autor
artykułu nie omieszkał zamieścić również kilku zdjęć z sobotniego wyścigu
motocrossowego, którego notabene wygrał Sasuke we własnej osobie. Fotografie
przedstawiały następująco zacięty wyścig pomiędzy nim a Satoru, triumf
młodszego Uchihy i jego pokaz akrobacyjny, gdzie na rozpędzonym motorze
przeskoczył tuż nad nią, ściągając z niej czarną chustę. Spoglądając na
utrwalony wyraz swej twarzy na fotografii, dopiero teraz zrozumiała, jak bardzo
bała się wtedy tego momentu. W końcu wiedziała, że wszystko może pójść nie tak:
złe wyliczenia Sasuke, szwankujący kross, a nawet jej ucieczka, o którą raczej
nikt nie powinien ją winić - strach jest w stanie zawładnąć każdym. A ostatnim
czasem stawała się jego ofiarą na porządku dziennym. Jednak to, co spowodowało
u niej kolejne zażenowanie była fotografia przedstawiająca jak zemdlała, a
Sasuke znosił ją z areny wypełnionej specjalnie przygotowanej na tamten dzień
piaskiem. Niby normalna rzecz, ale to, co ją przerażało najbardziej, to jej
głowa oparta idealnie o jego klatkę piersiową.
Kompletna
kompromitacja! - krzyczała w myślach z rozpaczą.
Po
ponownym pojawieniu się w Konoha zamierzała być szarą myszką, tak jak to
niegdyś było. Nie chciała zwracać na siebie takiej uwagi jak w Kyoto. Chciała
ponownie żyć w czyimś cieniu, dlatego odmawiała Ino, gdy ta chciała wyciągnąć
ją na trening taneczny z jej zespołem. Ale to już nie było dla niej.
Chciała
znowu stać się niewidzialna.
Lecz jak widać nic jej ostatnio nie wychodziło, nawet
taka banalna rzecz.
- Treść artykułu jest o wiele bardziej intresująca -
skwitowała na domiar złego Yamanaka, wyrywając jej gazetkę z dłoni i szukając
wzrokiem odpowiednigo fragmentu tekstu.
- Wyraźnie można stwierdzić, że nieznajomej nam -
jeszcze! - studentce wyraźnie udało się usidlić niedostępnego Uchihę podczas
jego wyścigu. Interesujące jest to - Ino uniosła wzrok znad gazetki,
ponownie obdarzając przyjaciółkę karcącym spojrzeniem, - że już zaledwie
dzień później oboje przyjechali do akademika, pod którym nie szczędzili sobie
czułości, a następnie razem udali się do środka. - Zamknęła gazętę, a jej
dłoń znalazła się na blacie i po raz kolejny po lokalu rozszedł się dźwięk
stukających pośpiesznie paznokci. - Całowałaś się z nim w niedzielę i dopiero
wczoraj mi o tym powiedziałaś? I coś ty robiła w jego akademiku? - szepnęła
zszokowana, nachylając się nad ladą, by tylko Sakura była w stanie ją usłyszeć.
- Nie całowałam się z nim w niedzielę, całowałam się z
nim wczoraj - syknęła półszeptem, spoglądając na boki, by upewnić się, czy
czasami nikt się im nie przysłuchuje. Widząc, jak każdy wydaje się zajęty samym
sobą, ponownie nawiązała kontakt z lazurowymi tęczówkami. - I wtedy poszłam do
ciebie, sklerotyku, dopiero dzisiaj się obudziłam w jego pokoju - odparła,
chcąc zakończyć te chore spekulacje, ale wiedząc, że powiedziała o kilka słów
za dużo, od razu ugryzła się w język.
- Że co proszę? - spytała, tuż po zamruganiu kilkakrotnie
rzęsami. - Spałaś...!? - niemalże krzyknęła, lecz w porę Sakura przystawiła jej
dłoń do ust, by dwa następne słowa nie zdążyły wydobyć się z jej krtani.
- Już ci powiedziałam, że się z nim nie przespałam! -
odparła oburzona. I pomimo iż to była szczera prawda, reszta kampusu wyraźnie
musiała sądzić inaczej; Sakura wreszcie zrozumiała, dlaczego obdarzano ją
takimi spojrzeniami, gdy tylko wyszła z akademika. - Zostawiłaś mnie wilkowi na
pożarcie! Czemu nie powiedziałaś, że on tam wczoraj był? - spytała, tym razem
odrzucając piłeczkę z oskarżeniami w stronę przyjaciółki.
- Itachi mnie zwinął, po za tym Sasuke miał cię
odprowadzić domu w razie czego, a nie targać do własnego pokoju - powiedziała
na swoje usprawiedliwie, trochę panikując, chociaż nadal nie wiedziała zbytnio,
jakim cudem Sakura nocowała u Sasuke. - A co z Suigetsu? - spytała ciut
spokojniej, przypominając sobie, iż to właśnie z nim poszły wczoraj do baru i
to z nim Sakura miała się przespać, by skutecznie przejść terapię wstrząsową
zanegowaną przez nią samą. Ino przyjrzała się uważniej przyjaciółce, dopiero teraz
zauważając dwa niepokojące fakty.
- Błagam, powiedz mi, że to nie jest znowu jego koszulka
i że masz jednak stanik pod spodem - parsknęła, tym razem z wyraźnym
rozbawieniem.
Sakura wydęła policzki w niezadowoleniu.
- Zgubiłam stanik wraz z kluczem do domu, dlatego
wylądowałam, gdzie wylądowałam - odpowiedziała, upiekając tym samym dwie
pieczenie na jednym ogniu. Pozostawało tylko w skrócie opowiedzieć całą resztę,
bo wiadomym faktem było, że Ino nie zaprzestanie na tych kilku krótkich
informacjach. To było zdecydowanie za mało, by móc zaspokoić jej nieposkromioną
ciekawość. Ale by móc to zrobić, potrzebowały choć trochę prywatności, co by
przez przypadek ktoś nie usłyszał jakichś pikantnych szczególików z
wczorajszego wieczoru. Nie widząc na horyzoncie żadnych nowych klientów,
skinęła głową w stronę wejścia na zaplecze.
O dziwo, Ino bez najmniejszych protestów przystanęła na
tę propozycję i po chwili obie przyjaciółki znalazły się na tyłach kawiarenki.
- Suigetsu gdzieś wcięło nagle, a ja oczywiście musiałam
się upić nie przy kim innym, jak właśnie Sasuke - powiedziała, odrzucając
szpilki gdzieś na bok i, kucając, rozpoczęła grzebać w swojej szafce za
swoimi starymi trampkami. - I nie ukrywam, że twoją terapię szlag trafił, gdy
zaczęłam z nim chlać, co raczej nie skończyło się tak, jak bym chciała -
westchnęła ciężko, a gdy tylko znalazła swoje poździerane stare obuwie, na jej
ustach pojawił się szeroki uśmiech. Jej następnym celem było znalezienie czegoś
na ból głowy, który nadal nie dawał jej spokoju. Zdecydowanie zbyt dużo wczoraj
wypiła.
- Czyli jak się skończyło? - spytała zaintrygowana
Yamanaka, nachylając się nad nią.
- Twoja terapia obróciła się przeciwko mnie - mruknęła
niechętnie, zerkając na przyjaciółkę przez ramię. Jednak w jej spojrzeniu nie
było złości ani żadnej urazy. Było w nim pewnego rodzaju rozbawienie, gdyż,
szczerze powiedziawszy, nawet ona sama nie spodziewała się takiego zakończenia
wczorajszego imprezowania. Przecież to miało być takie proste - wyszły do baru
wraz z Suigetsu, mieli się dobrze bawić, a następnie Sakura bez zawahania miała
się z nim przespać. Nic trudnego… Ale nadal praktycznie wszystko spartaczyło
się na całej lini, przez co o mały włos Sakura nie przespała się z Sasuke.
Wiedziała, że gdyby nie urwał jej sie film, wszystko mogłoby się wtedy zdarzyć
i bez wątpienia po przebudzeniu żałowałaby wszystkiego, co miałoby miejsce
wczorajszego wieczoru. Zamiast tego wolała teraźniejszą wersję wydarzeń. Pomimo
niesmaku, że w ogóle spała z nim w jednym łóżku, to miała też pewnego rodzaju
satysfakcję - nie zostawił ją samej sobie ani nie porzucił ją przed
mieszkaniem, by spała na korytarzu, co w jego wykonaniu wydawało sie bardzo
prawdopodobne. Wysilił się na tyle, by zanieść ją na barana do samego
akademika, co w praktyce nie było aż takim łatwym wyczynem. Mogła stwierdzić,
że jedyne, czego żałowała z wczorajszej nocy, była jej jakże żenująca próba
przekupstwa całusami.
Uniosła prawą dłoń i ponownie zbliżyła do siebie kciuk i
palec, wskazujący odległość zaledwie kilku milimetrów.
- Aktualnie tyle mnie dzieliło od przespania się z nim -
wyjaśniła i nie wiedząc dlaczego, zaśmiała się pod nosem, a kąciki jej ust
uniosły się.
Ino natomiast wydawała się być jeszcze bardziej
skonfundowana niż wcześniej. Milion sprzecznych myśli zaczęło kotłować się w
jej głowie.
- Miałaś się z niego wyleczyć, a nie jeszcze bardziej się
w nim zakochiwać! - oświadczyła poważnym tonem Ino. Pogubiła się już w tym,
czego chciała Sakura i do czego tak naprawdę dążyła. Ale była pewna jednego - tuż
po tym jak zniknęła z Itachim, w pewnym momencie pomiędzy Sakurą a Sasuke
musiało być gorąco, wręcz pikantnie.
- Nie zakochuję się w nim bardziej - zaprotestowała, lecz
w rzeczywistości była daleka od prawdy i doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
Ale widząc pobłażliwe spojrzenie przyjaciółki, nie mogła nie westchnąć ciężko.
Usiadła na posadzce, zakładając na nogi znoszone trampki.
- To jest silniejsze ode mnie, Ino - powiedziała
grymaśnie, starając się zawiązać sznurowadła, co nie wychodziło jej najlepiej.
Czuła się jak małe dziecko, które nie potrafiło zasznurować własnych butów. Kto
by pomyślał, że Sasuke wywoła u niej takie emocje. Miała dziwne wrażenie, że
pogubiła się już w tym wszystkim. Raz mówiła tak, a raz inaczej, w dodatku jej
czyny zaczęły zdradzać jej niewiedzę i zagubienie. Widząc zdziwione a także
zatroskane spojrzenie przyjaciółki wiedziała, że miała rację.
Klatka piersiowa Ino uniosła się w górę, a z jej ust
wydobyło się ciężkie westchnięcie.
- Musisz zadecydować wreszcie, czego chcesz - stwierdziła
bez ogródek, ale nie zamierzała na tym zaprzestawać swojego wywodu - miała jej
jeszcze kilka rzeczy do powiedzenia i nic jej nie powstrzyma, dopóki tego nie
powie. - Już ci powiedziałam, że Sasuke to nie materiał na kochanego i wylewnego
chłopaka. To w ogóle nie jest materiał na faceta - powiedziała, machając
dłonią, jakby próbowała przegonić niewidzialną muchę. - Ale nie jest też
Miyavim. Można powiedzieć, że plasuje się gdzieś tak po środku - odparła i tak
szybko, jak to powiedziała, spotkała się z taksującymi ją nieprzychylnie
szmaragdowymi tęczówkami. Wiedziała, że wypowiedzenie imienia byłego chłopaka
Sakury nie było zbyt rozsądnym posunięciem, ale innego wyjścia w tej chwili nie
widziała i na pewno nie zamierzała się już wycofywać - w końcu jeszcze nie
zakończyła swojego długiego wywodu. - Wspominałam ci już, że Sasuke nie
będzie zabierał cię na randki i wręczał kwiatki przy każdej okazji, może nie do
końca, ale wiem, jak to było pomiędzy nim a Ayanami. Ona mu pomogła, a on to
wykorzystał, Sakura. Nie jest z niego takie święte ziółko, oj nie - pokręciła
głową w dezaprobacie, jednak zaraz musiała się schylić, gdyż Sakura z impetem
rzuciła w nią trampkiem, którego nie udało jej się w nerwach zawiązać. -
Pogięło cię Haruno?! - wrzasnęła Yamanaka, gdy tylko but obił się z hukiem o
przeciwległą ścianę.
- Przestaniesz wreszcie? Na pewno nie powiedziałam, że
zamierzam się za nim uganiać ani że chcę z nim chodzić za rączkę. Nie
powiedziałam też, że zamierzam czy też chcę się w nim zakochać po uszy, bo tak
się nigdy nie stanie. I stanowisko na ten temat już ci wyraziłam wczoraj. To
był tylko mały i nic nieznaczący flirt - zakwestionowała ostro, chcąc wreszcie
zakończyć ten temat. Nie widziała najmniejszego sensu w wałkowaniu tej sprawy
ani chwili dłużej. Jej opinia nadal była taka sama i nawet te jawne flirty z
poprzedniej nocy nie były w stanie zmienić jej decyzji.
Łudzisz się, usłyszała nagle od swojego alterego,
które wyraźnie było rozbawione jej wewnętrznymi postanowieniami. Skoro jest
twoim remedium, to nie jesteś w stanie się go tak łatwo wyprzeć.
- Oh, zamknij się - warknęła szeptem złowieszczo pod
nosem, po czym wstała leniwie z brudnej posadzki i chwyciła za rzuconego przed
chwilą buta.
- Nic mnie nigdy nie będzie łączyło z Sasuke i to, co
wydarzyło się wczorajszego wieczoru na pewno się nie powtórzy - dodała
stanowczo, jednak nie wiedziała, kogo bardziej zamierzała zapewnić - siebie czy
Ino?
Blondynka spojrzała na nią wymownie, niezgadzając się w
ogóle z drugą częścią jej wypowiedzi, zwłaszcza po tym, gdy nie powiedziała
nazwiska studenta a jego imię.
Haruno Sakura zmieniała się i ulegała Sasuke z każdym
nowym dniem, ale póki co sama nie była w stanie tego dostrzec. Znając ją, Ino
wiedziała, że wszystko uświadomi sobie dopiero gdy będzie za późno.
- Przetestujemy w weekend. Ponoć Sasuke i Suigetsu też
jadą na Inazumę - wypaliła niespodziewanie, a twarz Haruno ponownie pobladła w
przeciągu zaledwie kilku sekund.
Że jak?! - wrzasnęła zdezorientowana. To nie mogło
się dziać naprawdę! Miała przecież jechać na festiwal z Ino, by móc chociaż
trochę odpocząć od Konohy i spraw z Kyoto. Miała się wyluzować, nie musieć w
obawie spoglądać co chwilę przez ramię!
I już była gotowa zaprostestować jak jeszcze nigdy, gdy
niespodziewanie jej telefon zaczął nachalnie dzwonić. A słysząc dzwonek
alarmowy, jaki był przypisany dla tylko jednej osoby, aż się wzdrygnęła.
Pośpiesznie wyciągnęła komórkę z kieszeni i odebrała połączenie od Tsunade.
Znała kobietę na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie lubiła być ignorowaną,
dlatego też każda zwłoka działała na jej niekorzyść.
- Halo? - spytała, ramieniem przyciskając telefon do
ucha, próbując w międzyczasie założyć drugiego trampka.
- Gdzie jesteś? - spytała dość zdenerwowana Senju.
- W kawiarni - odparła, kącikiem ust delikatnie
przygryzając wargę. A co jeśli Tsunade wie o jej megadługim spóźnieniu i kacu
gigancie, który to spowodował? W końcu to ona jej załatwiła tę pracę i
teoretycznie była również jej szefem. I tu mógł pojawić się problem
niemozliwych do opisania rozmiarów. Chociaż nadal pamiętała, że miała jeszcze
do przeprowadzania z nią rozmowę o tym, dlaczego jej sprawa została
wykorzystana przez Kakashiego podczas ostatniego wykładu
- Chcę cię widzieć jak najszybciej u siebie w gabinecie.
To jest sprawa nie cierpiąca zwłoki - oznajmiła tajemniczo, a ciało
różowowłosej studentki zamarło na dłuższą chwilę. Nie była na tyle głupia, by
nie domyślać się o co może chodzić - Miyavi.
W
gardle poczuła ogromną gulę, w której to uwięzły wszystkie słowa i której jak
na złość nie była w stanie przełknąć.
-
Zaraz będę - szepnęła po dłuższej chwili, chwytając telefon ponownie w dłoń.
Nie miała bladego pojęcia, czego może się spodziewać, gdy tylko pojawi się u
Tsunade. Ale za to miała nadzieję, że chociaż raz dla odmiany będą to dobre
wieści.
Ino
domyśliła się, z kim Sakura odbyła tę krótką rozmowę telefoniczną i jedynie
skinęła głową, mówiąc spokojnie:
-
Idź, a później daj znać, co ci powie. Ja dam sobie radę w kawiarni.
Na
twarzy studentki medycyny pojawił się blady uśmiech, którym obdarzyła
przyjaciółkę. Nie było sensu kłócić się z nią teraz. W dodatku nie miała prawa
wątpić w słowa Tsunade, że ta sprawa nie mogła czekać.
Jednak
nim jeszcze wyszła, Ino wygrzebała ze swojej torebki bejsbolówkę i ciemnę
okulary.
-
To chyba ci się przyda na dzisiaj - dodała, wysilając się na cichy śmiech.
Sakura skwitowała to przeciągniętym dzięki, a następnie wyszła z
kawiarni skrywając włosy pod czapką Ino, a na nos zakładając markowe
aviatorskie okulary.
Przechodząc
koło swojego roweru bez kół, ktory nadal był przypięty do barierki przed
kawiarnią, wzięła głęboki wdech, obiecując sobie, że najpóźniej jutro poświęci
się i zatarga go do domu. Nie ważne było jak, liczyło się, że to zrobi.
Ku
jej zdziwieniu kamuflaż zaserwowany jej przez Ino, pozbył się tych dziwnych
spojrzeń, jakimi była wcześniej obdarowywana. Aż mogła chwilowo odetchnąć z
ulgą, przynajmniej niepostrzeżona doszła do gabinetu Tsunade, przed którym stanęła
z trwogą wypisaną na twarzy. Wszystkie obawy powróciły w zaledwie ułamku
sekundy. Pomimo iż nadal liczyła na wieści, to ni stąd, ni z owąd przeszło ją
dziwne przeczucie, że będzie zupełnie na odwrót. Nie chcąc dłużej tkwić w tej
cholernie denerwującej niewiedzy, zapukała i tuż po usłyszeniu krótkiego proszę
weszła do środka, ściągając czapkę i okulary.
Jakim
zaskoczeniem było dla niej, gdy oprócz dyrektorki uniwersytetu w pomieszczeniu
dostrzegła dwóch wykładowców, którzy notabene byli od niedawna jej nowymi
prawnikami.
-
Usiądź - oznajmiła z fałszywie spokojnym głosem, za którym kryło się wiele
niewiadomych.
Sakura
niepewnie zaczęła robić kroki ku fotelowi obitemu ciemną skórą, znajdującego
się tuż naprzeciwko biurka. Nie podobał jej się ton, z jakim Tsunade wyraźnie
rozkazała jej usiąść. Coś tu bardzo nie grało, ale za cholerę nie potrafiła
domyślić się co takiego. Przecież ostatnimi dniami była grzeczna! Nic złego nie
zrobiła! Uważała na swe czyny i słowa. No... może nie przy Sasuke, ale on był takim
małym wyjątkiem. Każdy ma jakieś grzeszki.
-
Zaczynając na dobrą nutę, dostaliśmy potwierdzenie, że apelacja odbędzie się za
miesiąc - powiedział Yamato, opierając się o parapet okna, który był tuż po
lewej stronie biurka biuściastej blondynki.
Jest
i dobra wiadomość, pomyślała, starając się trzymać nerwy na wodzy, gdyż
czuła, iż jej obecność tutaj miała jakieś podwójne dno. Przecież Tsunade bez
najmniejszego problemu mogła poinformować ją o tym przez telefon, zresztą taki
był początkowy plan. Więc co poszło nie tak?
-
Co robiłaś w sobotę w nocy? - wtrącił nagle Kakashi, uważnie przyglądając się
jej zaciekawionym spojrzeniem. Bez problemu skojarzył ją z dziewczyną, która to
we wtorek z rana wybiegła na samym początku jego wykładu. Teraz już nawet wiedział
dlaczego, chociaż kolejne pytanie nadal kotłowało się w jego głowie, ale był
pewien, że niedługo dostanie odpowiedź.
Sakura
spojrzała na niego ze zdziwieniem, a pierwsze, o czym pomyślała, to “spałam”.
Ale jednak nie taka była prawda.
-
Byłam w barze z Ino - powiedziała ze spokojem, przenosząc wzrok co chwilę z
Kakashiego na Tsunade i Yamato. Nie za bardzo wiedziała, dlaczego chcieli
dowiedzieć się czegoś takiego, jednak z ich spojrzeń wynikało, że wynikało z
tego sporo niedobrego.
- O
co chodzi? - spytała wreszcie, chcąc zaspokoić ciekawość.
-
Wolałabym, gdybyś odpowiedziała, że byłaś w domu - westchnęła ciężko Tsunade,
która aż do tej pory łudziła się, że jednak Sakura nie postawiła nogi w tamtym
lokalu.
-
Ale o co chodzi? - ponowiła swoje pytanie skonfundowana studentka, rozglądając
sie po pozostałych.
Senju
wymieniła się spojrzeniem z dwoma wykwalifikowanymi adwokatami, a następnie
skinęła głową.
-
Mamy teraz nieco większe problemy niż samą apelację - rozpoczął dość niechętnie
Yamato, nie wiedząc zbytnio, jak ma przejść do sedna całego tego spotkania.
Jednak jego towarzysz nie miał z tym najmniejszego problemu.
-
Policja podejrzewa, że możesz mieć coś wspólnego z morderstwem Hayashi Satoru,
które miało miejsce zaraz po burdzie, jaka ponoć nastąpiła wtedy w barze -
wtrącił Kakashi.
Usta
Sakury rozszerzyły się w niedowierzaniu, a krew odpłynęła z jej twarzy,
powodując, iż stała się bledsza niż kiedykolwiek wcześniej. W jej przypadku
stwierdzenie, że może mieć coś wspólnego z morderstwem było równoznaczne z tym,
iż to cała wina leżała po jej stronie.
-
Dziś w nocy znaleziono jego ciało, a koroner stwierdził godzinę zgodną na
drugą, trzecią nad ranem w nocy z soboty na niedzielę - dodał, chcąc, by Sakura
jak najszybciej miała pełen obraz wydarzeń, jakie zostały przedstawione przez
policję. Jednak nim zaczną wysuwać wnioski, muszą poznać jej wersję.
-
Ale morderstwo? - spytała przerażona Sakura drżącym głosem.
Nadal
nie dochodziła do niej ta informacja. Nie wiedząc nawet, dlaczego pomyślała o
Ayanami i o tym, co teraz musi przechodzić po tym, jak dowiedziała się o
śmierci brata. Pomimo jego paskudnego charakteru to w końcu nadal był jej
rodzony brat.
Dłonie
zaczęła miec mokre od potu i nawet wycieranie i nie pomagało nawet ciągłe
wycieranie ich w koszulkę Sasuke. Była przerażona. Bała się, że pomimo iż nie
miała z tym nic wspólnego, to będzie jej gwóźdź do trumny. Spuściła wzrok w
dół, bojąc się spojrzeć się na dyrektorkę, której tak dużo zawdzięczała i
ostatnim czego chciała, to rozczarowanie jej. Lecz kolejne oskarżenie o takiej
skali na pewno nie przysporzy jej niczego dobrego.
Tsunade
bacznie przyglądała jej się z zatroskanym spojrzeniem. Współczuła jej,
domyślając się, co teraz musi przechodzić.
-
Co się wtedy stało, Sakuro? - spytała łagodnie, widząc, jak dziewczyna podkula
nogi pod siebie i obejmuje ramionami kolana.
-
Według informacji, jakie zebrali z rana policjanci wynika, że mogłaś mieć
motyw. Ponoć cię uderzył, a ty zaczęłaś mu grozić - powiedział ze spokojem
Yamato.
-
Przystawiał się, uderzył, a ja krzyknęłam co nieco - szepnęła cicho, potwierdzając
tym samym powiedzianą właśnie wersję wydarzeń - Ale nic mu nie zrobiłam! Nawet
palcem go nie tknęłam - krzyknęła zdesperowana, spoglądając na wszystkich
rozszerzonymi oczami, w których można było dostrzec krople łez. - Był
kompletnie pijany i gadał bzdury, a jego niby-zakochanie spowodowała zbyt duża
ilość alkoholu.
-
Kiedy widziałaś go po raz ostatni? - wtrącił Kakashi, raz po raz notując coś w
czarnym notesie, a Sakura nawet nie zauważyła, kiedy wyciągnął.
-
Jak Ayanami z Suigetsu i Juugo wyprowadzili go z baru, po tym jak Sasuke… -
urwała, wyczytując z wyrazu twarzy szarowołosego wykładowcy, że powiedziała o
jedno imię zbyt dużo.
-
Sasuke, co? - zapytał zaintrygowany Yamato, który tak jak jego kolega doskonale
znał to imię.
Sakura
przeklnęła siarczyście na samą siebię, wiedząc, że nie powinna była w ogóle
wypowiadać imienia Uchihy. Bardzo złe posunięcie Haruno, bardzo - pomyślała.
-
Przegonił go - ucięła, nie sądząc, by słowa “stanął w mojej obronie” zostały w
jakiś sposób dobrze odebrane. Zresztą taka skrócona wersja wydarzeń o wiele
bardziej jej odpowiadała.
Hatake
uniósł brew w zdziwieniu i ponownie coś zanotował, a Sakura zrobiłaby wszystko,
by tylko móc zerknąć w ten jego gigantyczny zeszyt i przeczytać jego zapiski.
-
Sasuke… - zamyśliła się Tsunade, dumając krótką chwilę nad tym imieniem. A gdy
tylko doznała olśnienia i ona spojrzała na Sakurę w szoku. - Ten Sasuke? Uchiha
Sasuke? - spytała zaskoczona. - Co ty robiłaś w jego towarzystwie?
Dobre
pytanie -
parsknęła w myślach.
Świętowałaś
jego zwycięstwo, ale najpierw sama mu dopingowałaś podczas wyścigu, wtrąciła
jej druga połówka, która nawet teraz nie zamierzała dać jej odsapnąć od swoich
wkurzających - i prawdziwych! - stwierdzeń.
- A
żebym ja to wiedziała - mruknęła zniesmaczona i ponownie zaczęła czochrać swoje
włosy, z których najchętniej zrobiłaby teraz kotarę, za którą mogłaby się bez
najmniejszych skrupułów schować. Można było nawet powiedzieć, że jak za dawnych
lat zanim jeszcze zapoznała się z Ino.
-
Jest dość obiecującym studentem. Pytanie tylko czy wdał się w brata, czy w
resztę rodziny - rozważał na głos Kakashi, osobiście znając kilku członków tego
rodu.
Sakura
w tym momencie nie była w stanie powstrzymać się od parsknięcia. W końcu Itachi
i Sasuke byli jak ogień i woda.
-
Do Itachiego mu daleko, nawet mu do pięt nie dorasta - zaśmiała się melodyjnie,
lecz zaraz ponownie spochmurniała. W końcu to nie był czas na śmiechy i
chichry. Sprawy zaczęły się jeszcze bardziej komplikować. Zastanawiała się
tylko, czy i tym razem we wszystko wmiesza się jej znienawidzony pan prokurator
wraz ze swoim bratem.
-
Nie mam zielonego pojęcia, jak się z nim zapoznałaś i chyba nie chcę nawet
pytać, ale trzymaj się w takim razie od niego z daleka - sparowała poważnym
tonem Tsunade, a Sakura wyczuła, iż nie tylko ona nienawidzi tego nazwiska.
Jednak
ciężko było jej odpowiedzieć od razu. Chciała się trzymać od niego z daleka.
Niejednokrotnie zapierała się nawet, że tak będzie. Ale tak jak powiedziała już
to Ino, wszystko było o wiele silniejsze niż ona sama. Przygryzła od środka
policzek, wahając się nad odpowiedzią, aż wreszcie z jej ust wydobyło się
krótkie zdanie:
- Z
przyjemnością.
Nie
planowała powiedzieć tego z oschłością i z brakiem uczuć, ale tak też wyszło.
-
Jednak… - wtrącił ponownie Kakashi, a nad głową różowowłosej kobiety pojawiła
się mała alarmująca żarówka. To pierwsze słowo nie mogło wróżyć niczemu
dobrego, była tego święcie przekonana. - Może i Sasuke nie jest taki jak
Itachi, ale też wątpie, by był taki sam jak jego wujowie. Jak wiesz, poruszyłem
anonimowo twoją sprawę apelacyjną na wykładzie, zastanawiając się, co młodzi
myślą na ten temat. I dziś z samego rana Sasuke przyniósł mi swoją opinię i
przyznam, że zaciekawił mnie. Nadał wszystkiemu nieco innego światła.
Sakura
siedziała jak oniemiała, zastanawiając się, kiedy on to zrobił? Przecież
wrócili z baru o bóg wie której godzinie, a ona sama przespała dość spory
kawałek dnia. Jedynym wyjściem było to, że Sasuke zostawił ją samą w pokoju, by
móc oddać Kakashiemu swoją opinię. Ponownie zaczęła klnąć na siebie, tym razem
żałując, że nie obudziła się właśnie wtedy. W końcu to był idealny moment na
ucieczkę. Oczywiście tak jednak się nie stało, bo ten, który siedzi na
chmurkach i spisuje przyszłość, jest dla niej bezlitosny.
Aczkolwiek
wiedząc, że przeszłości już nie zmieni, skupiła się bardziej na tym, co przed
chwilą powiedział Kakashi. Doskonale pamiętała, jaki był cel tej opinii
studentów, a skoro wykładowca był zachwycony tym, co napisał Sasuke, to nie
wróżyło to nic dobrego dla niej samej.
- I
ma pomagać przy mojej sprawie? - parsknęła ze złością, nie dopuszczając nawet
takiej myśli do siebie. - Uchiha przeciw Uchiha? Jeszcze tego brakuje.
Protestuję i nie zgadzam się. - Wiedziała, że jej wypowiedź brzmiała nieco
dziecinnie, ale skoro do tego poziomu musiała się zniżać, by móc postawić na
swoim, to niech tak będzie - będzie zachowywać się jak rozpieszczony bachor. W
dodatku nie omieszkała zgromić wszystkich zebranych morderczym spojrzeniem.
Tsunade
również skupiła swój wzrok na adwokatach, którzy to właśnie ją zadziwili. Nic
wcześniej o tym nie słyszała.
-
Najpierw skupmy się na nowym oskarżeniu. Do przygotowania się do apelacji mamy
miesiąc - zarządziła, ale i tak zamierzała rozmówić się z Kakashim na osobności
na temat młodego Uchihy.
Hatake
skinął głową, nie podważając opinii Senju, skoro była ona jak najbardziej
trafna.
-
Mówisz, że ostatni raz widziałaś Satoru, gdy wychodził z baru, ale co ty
później robiłaś? Siedziałaś ze znajomymi? - zapytał spokojnie Yamato, który to
bardziej przypominał biernego słuchacza.
A
teraz opowiedz im wszystko ładnie, zagaiło ze śmiechem jej alterego.
-
Pojechałam taksówką do domu - odpowiedziała tym razem o wiele ostrożniej. Nadal
była, delikatnie mówiąc, niespokojna, ale musiała uważać, by ponownie nie
wypowiedzieć imienia brata Itachiego. Jeszcze tego brakowało, by był jej alibi.
Nie zamierza się jeszcze bardziej pogrążać.
-
Sama? - tym razem pytanie wydobyło się z krtani Hatake.
Bez
najmniejszego zawahania Sakura skinęła głową, przymykając w międzyczasie
powieki.
-
Tak, sama - skłamała, zerkając na niego po chwili kątem oka.
Nie
wierzyła, że to kłamstewko przyszło jej tak lekko, jednak tak było lepiej dla
wszystkich.
Nastała
cisza, podczas której każdy spoglądał na Sakurę w zadumie. Brak alibi nie był
czymś dobrym. Ale zawsze jeszcze mogli liczyć na zeznania taksówkarza.
-
Jutro rano spotkamy się tutaj i pojedziemy na komisariat złożyć zeznania -
zadecydował wreszcie Kakashi. - Z Yamato postaramy się teraz nieco powęszyć, by
być gotowym na ewentualne jutrzejsze pytania policjantów. A ty, Sakuro, póki co
wróć do domu i odpocznij. Jutro czeka nas długi dzień.
Sakura
przytaknęła niechętnie, mając wrażenie, że Kakashi jeszcze dzisiaj może odkryć,
że jej brak alibi, to tak naprawdę zwykła ściema. Chociaż musiała przyznać, że
ciekawiło ją, jakby wtedy zareagowali jej prawnicy. Ale tak szybko, jak o tym
pomyślała, tak szybko odgoniła tę myśl. Zawsze mogła mieć nadzieję, że Kakashi
nie odganie prawdy, ale wtedy udowodniłby, że tak naprawdę nie zna się na swoim
zawodzie, czego nie chciała. W końcu on i Yamato to jej ostatnia deska ratunku!
W wyraźnym zakłopotaniu opuściła gabinet dyrektorki, a następnie pokaźny
budynek, w jakim mieścił się gabinet Tsunade. Napisała krótkiego smsa do Ino
przepraszając ją, że nie jest w stanie wrócić do pracy i musi nieco pomyśleć.
Kakashi
miał rację. Jutrzejszy dzień może okazać się najdłuższym, od kiedy tylko
wyjechała z Kyoto.
Nawet
nie kłopotała się z czapką i okularami, gdyż, prawdę powiedziawszy, miała w
nosie to, co myślą teraz o niej pospiloci studenci. Wiedziała, że nie przespała
się z Sasuke i że absolutnie nic ją z nim nie łączyło. Teraz bardziej
zastanawiała się, jak może wydostać się z bagna związanego ze śmiercią brata
Ayanami.
I
jak na zawołania kątem oka dostrzegła burzę długich, czarnych, kręconych
włosów. Gdy tylko wyostrzyła swój słuch, wyraźnie słyszała jej gromki płacz.
Przystanęła w miejscu, obserwując, jak studentka dziennikarstwa wypłakuje się w
biały podkoszulek Sasuke, uderzając raz po raz w jego muskularną klatkę piersiową,
szepcąc niezrozumiałe dla niej słowa pomiędzy salwami płaczu. A on obejmował ją
mocno, próbując w jakiś sposób ją uspokoić, co było rzeczą prawie niemożliwą.
Po raz pierwszy Sakura nie miała najmniejszej ochoty zamieniać się z nią
miejscami. Wątpiła, by przeżyła śmierć Daichiego, a jeszcze bardziej jego
morderstwo.
Mimo
współczucia wobec Ayanami czuła mały zawód, że jej własne remedium stało się
lekarstwem smutki kogoś innego, a zwłaszcza Hayashi. To on był przy niej, gdy
Satoru ją uderzył, to nią się wtedy zajął i ją odwiózł do domu. Był w jej
rodzinnym domu. To z nią wczoraj się upił, a następnie ponownie się nią zajął.
To ją całował zaledwie kilka godzin temu.
Przymknęła
powieki, kręcąc głową na boki. Jej myśli i odczucia przedstawiały wyraźnie osobę
samolubną. A naprawdę nie chciała tego. Nie chciała być egoistką w obliczu
takiej tragedii jak utrata brata.
Biorąc
pod uwagę fakt, że póki co była jedyną osobą, z którą policja chciała rozmawiać
na ten temat i która była jedyną podejrzaną w tej sprawie, nie powinno jej tu
być. Nie chciała, by Ayanami publicznie ją zlinczowała a tym bardziej oskarżyła
o cokolwiek.
Przeczyściła
gardło cichym kaszlnięciem i wznowiła swój chód. Wtedy dostrzegła, jak kare
tęczówki przyglądają się jej sylwetce. Nie chcąc nawet w żaden sposób
analizować jego spojrzenia, odwróciła wzrok w bok, zaczęła kierować się w
stronę parku obejmując się ramionami. Nieobecne szmaragdowe spojrzenie wbiła w
kostkę brukową, chcąc jak najszybciej znaleźć się z dala od tego miejsca.
Bijąc
się w myślach z samą sobą, przyśpieszała chód z sekundy na sekundę. Nie myśl o
tym, ulotnij się stąd, myślała, idąc ze wzrokiem ciągle wbitym w ziemię.
-
Haruno Sakura?
Zatrzymała
się gwałtownie, wzdrygając się. Z zamyślenia wyrwał ją niski męski głos zza jej
pleców.
-
Tak - odpowiedziała niemrawo, odwracając się w jego stronę. Lecz już po chwili
pożałowała swojej odpowiedzi - tuż przed nią stało dwóch umundurowanych
policjantów i na pewno nie przyszli do niej na miłą pogawędkę.
-
Jesteś aresztowana w związku z morderstwem Hayashi Satoru - oznajmił barytonem
drugi z policjantów, odczepiając w międzyczasie kajdanki z grubego czarnego
paska. - Masz prawo zachować milczenie. Wszystko co powiesz może być użyte
przeciwko tobie.
~***~
Z początku nie wiedział, co się stało, gdy Ayanami
wybiegła jakby znikąd i wtuliła się w niego z głośnym płaczem. Nigdy jeszcze
nie widział jej w takim stanie. Przez dłuższą chwilę stał jak otumaniony, nie
za bardzo wiedząc, co się dzieje. Jej płacz nie był czymś wymuszonym, był
przerażająco prawdziwy. Nie wiedząc nawet kiedy, objął ją niepewnie,
przyciągając bliżej siebie.
Hayashi
mocno zacisnęła dłonie na jego koszulkce, a gorzkie łzy nasiliły się, mocząc
tym samym materiał. Dopiero po dłuższej chwili, gdy uspokoiła się nieco,
a raczej gdy wyczerpała wszelkie pokłady łez, jakie w sobie posiadała, była w
stanie cokolwiek mu powiedzieć. Słowa nie przychodziły jej łatwo, a gdy
wreszcie jakieś przedarło się przez jej krtań, pełne było bezgranicznej rozpaczy
i cierpienia.
Sasuke
ciężko było uwierzyć w to, czego się właśnie dowiedział. Nie miał podstaw do
tego, by jej nie wierzyć - w końcu była siostrą Satoru i na pewno nigdy nie
zmyśliłaby czegoś takiego, a mimo to nadal nie potrafił przyswoic tej
informacji. Tak, był w stanie przyznać, że Satoru to był kawał skurwysyna, ale
że został przez kogoś zamordowany? To nie mieściło mu się w głowie! Kto byłby w
stanie w ogóle coś takiego zrobić? Nie znał Satoru na tyle dobrze, by móc
podejrzewać, że wdał się w jakieś porachunki. Mógł tylko przypuszczać, że tak
właśnie było, bonic innego nie przychodziło mu na myśl.
Jednak
póki co nie zamierzał niczego wypowiadać na głos. Przynajmniej nie przy
Ayanami, która ponownie zaczęła zanosić się gromkim płaczem. Dłonią przejechał
po jej plecach, chcąc, by wbrew swoim przekonaniom zaczęła się uspokajać. Lecz
doskonale wiedział, że na to potrzeba czasu. I nie czasu mierzonego w minutach,
czy też sekundach, ale czasu mierzonego w tygodniach, jak nie i w miesiącach.
Niespodziewanie
przed oczyma mignęły mu kosmyki różowych włosów, a gdy przyjrzał się
dokładnie, dostrzegł nieopodal ich właścicielkę. Sakura przyglądała się im ze
skonsternowanym wyrazem twarzy. Nie umknęło mu, iż nadal miała na sobie jego
koszulkę, co, musiał przyznać, zdziwiło go nieco. Był przekonany, że czym
prędzej wróci do domu i się przebierze, ale tak szybko, jak o tym pomyślał, tak
szybko odrzucił tę myśl. W końcu zgubiła klucz. Pytanie tylko, czy posiadała
zapasowy.
Nie
był nawet w stanie wyjaśnić, dlaczego w jednej chwili całą swoją uwagę
przerzucił z Ayanami na Sakurę, która, gdy tylko spostrzegła, że ją obserwuje,
odwróciła wzrok i bez wątpienia zapragnęła uciec. I tak też by się stało, gdyby
nie została zatrzymana przez dwóch umundurowanych policjantów, którzy wydawali
mu się dziwnie znajomi. Sasuke zmarszczył niebezpiecznie brwi, przyglądając się
sytuacji, która zaczęła rozwijać się w mgnieniu oka. Ledwo co do niej podeszli,
zamienili zaledwie słowo, po czym jeden z nich sięgnął do specjalnego futerału
przeczepionego na pasku z zamiarem wyciągnięcia z nich metalowych obręczy.
Rozchylił
usta w szoku, a jego uścisk na Ayanami zelżał po kilku sekundach, gdy tylko
dostrzegł, że wcale się nie mylił - Sakura została odwrócona agresywnie do
tyłu, a jej dłonie zostały wykręcone i tuż po chwili została zakuta w kajdanki.
Nie potrafił pojąć, co się właśnie dzieje. Tak jak się nie spodziwał, że Satoru
zostanie zamordowany, tak samo nie spodziewał się, by Sakurę zakuto w kajdanki
i zaczęto prowadzić ku stojącemu nieopodal radiowozowi. A wszystko miało
miejsce w ciągu zaledwie jednego dnia.
Ayanami wyczuwając, że coś jest nie tak, spojrzała
zapłakanymi oczami najpierw na Sasuke, a potem za siebie za jego spojrzeniem i
tak jak on nie wiedziała, co właśnie się dzieje. Rozumiała z całej sytuacji
tyle samo co brat Itachiego, jak nie i mniej.
Nie zamierzając tracić cennego czasu, Sasuke pośpiesznie
zaczął kierować swoje kroki w stronę oddalającej się Sakury w eskorcie policji.
Pokonując ten niezbyt duży dystans, zastanawiał się, czy to czasami ma coś
wspólnego ze złą dziewczynką i jego podejrzeniami odnośnie tajemniczej
sprawy Kakashiego. Nie dowie się, jeśli będzie jedynie obserwował wszystko z
boku. Musi zainterweniować. A gdy tylko rozpoznał policjantów, z którymi już
miał do czynienia w przeszłości, kącik jego ust uniósł się zadziornie.
- Ej! - powiedział głośnie, zwracając na siebie ich
uwagę, a także uwagę Sakury, która spojrzała na niego w szoku. A jej wzrok
mówił jedno - spadaj stąd. Lecz on najzwyczajniej w świecie nie zamierzał
się tym przejmować. - Dlaczego ją zabieracie? - spytał chłodno, spoglądając na
policjantów spode łba.
Służbowi wymienili się spojrzeniami, doskonale wiedząc, z
kim właśnie rozmawiają. W końcu już niejednokrotnie mieli z nim do czynienia,
kiedy wszystkie jego winy zawsze zostawały usunięte z kartotek i raportów. To
było na porządku dziennym. A wszystko to było robotą jakże dobrych
wujaszków-prawników.
- Jest oskarżona, musimy ją pilnie przesłuchać na
komisariacie - wyjaśnił pokrótce jeden z policjantów, po czym otworzył tylnie
drzwi służbowego samochodu, do którego Sakura wsiadła dobrowolnie i w dziwnym
pośpiechu.
Ale nim została zamknięta w samochodzie, Sasuke chwycił
za metalowe drzwi, nie zamierzając na tym zakończć rozmowy z nimi.
- O co? - spytał, nie zmieniąc ani na chwilę tonu swojego
głosu.
- Otwórz popołudniową gazetę albo włącz telewizję, a
dowiesz się o morderstwie, jakie nastąpiło kilka dni temu - odparł zdawkowo
policjant numer jeden, na co Ayanami stanęła przy nich jak słup soli, spoglądajac
z przerażeniem na Sakurę, która skrupulatnie unikała ich spojrzeń i zerkała
gdzieś w bok. Sasuke również zamarł w niedowierzaniu. A owe oskarżenia wydały
mu się chore, zwłaszcza po tym, co wcześniej wyjawiła mu Ayanami odnośnie
śmierci brata.
Parsknął złowieszczo pod nosem, a gdy policjant numer dwa
zamierzał zamknąć drzwi, ten mocniej chwycił za nie, nie puszczając ich ani na
chwilę.
- Jestem jej alibi. W sobotnią noc była cały czas ze mną.
Sprawdzając mój billing telefoniczny dowiecie się, że tuż przed szóstą rano
odebrała mnie taksówka spod jej domu - powiedział pewny siebie, mając nadzieję,
że zakończy to wszelkie spekulacje i całe to nieporozumienie. - W tym czasie
Satoru już nie żył, a powiedziała mi to jego siostra - warknął, widząc zdezorientowane
spojrzenia policjantów.
Hayashi
pociągnęła mocno nosem, a jej głowa zaczęła pośpiesznie się poruszać.
-
On mówi prawdę, ona nie miała nic wspólnego ze śmiercią mojego brata -
wypowiedziała drżącym głosem. Wiedziała, że nie miała prawa wątpić w jego
słowa. Przecież to był Sasuke, a w niego nigdy się nie wątpiło. Ani w niego,
ani w to, co mówi. Dlatego pomimo iż policjanci twierdzili co innego, ona nadal
zamierzała ślepo wierzyć w młodego Uchihę.
Sakura
jednak wydawała się nie reagować na jej słowa,choć wyraz jej twarzy
odzwierciedlał całkowite oszołomienie - coś, czego oni nie byli w stanie
dostrzec. Nie chciała i nie miała odwagi patrzeć na nich w takiej chwili.
Chciała, by policjanci zamknęli już drzwi i odwieźli ją na komisariat, gdzie najpewniej
wyląduje w areszcie.
-
Mamy ją sprowadzić na komisariat - oznajmił srogo pierwszy z nich.
-
Przecież mówię, że jestem jej alibi! - wycedził przez zaciśnięte zęby, mając
dość już tej chorej sytuacji.
- A
my mamy swoje rozkazy! - warknął ten sam policjant. - I nawet ty nas nie
powstrzymasz.
Sasuke
parsknął pod nosem, będąc wyraźnie rozbawionym, co jeszcze bardziej zdziwiło
Ayanami i Sakurę, która nadal nie odważyła się odwrócić w drugą stronę.
-
Nie? - zakpił cynicznie. - To w takim razie inaczej - powiedział tajemniczo i
nim ktokolwiek zdążył zareagować, Sasuke zamachnął się i z impetem uderzył
pierwszego z brzegu policjanta. Jeśli nie zamierzają go słuchać, to w takim
razie będą musieli to zrobić, gdy zamkną go w areszcie razem z Haruno.
Z
ust Ayanami wydobył się krzyk przerażenia, wypowiadający jego imię.
W
mgnieniu oka został powalony na ziemię i został zakuty w kajdanki, czemu
zresztą nie protestował.
Sakura
bezwiednie spojrzała w ich stronę, słysząc ton głosu Uchihy a potem krzyk
Ayanami. Jej źrenice rozszerzyły się mimowolnie, gdy ujrzała, jak młody Uchiha
zostaje zakuty w kajdanki i wsadzony na tylnie siedzenie tuż obok niej. Czy on
aby na pewno właśnie strzelił policjantowi i nie protestował przy aresztowaniu?
Nie wierzyła temu, co widzi. Patrzyła na niego jak na szaleńca z mieszaniną
zaskoczenia, zdenerwowania i niezrozumienia wymalowaną na twarzy. Zgłupiała
jeszcze bardziej, widząc jego cwaniacki uśmiech i pewne siebie spojrzenie,
którym obdarzył ją tuż po tym, jak wsiadł do radiowozu.
-
No - zaczął, usmiechając się jeszcze bardziej zawadiacko. - Spędzisz ze mną
kolejną noc, Haruno, czy ci się to podoba, czy nie.
- I
tym razem nawet będę trzeźwa - mruknęła pod nosem, przenosząc wzrok na widok za
oknem.
Od Autorki: Po pierwsze..... ANN!!! Łap obiecanego dedyka!!! :D Ręczniczek jest dla ciebie haha :D
Drugie primo... Just Me! Dziękuje ci bardzo za te cytaty na chacie i wiem, że obiecałam, że tamten cytat Lowella będzie tutaj, ale na ostatnią chwilę ten dostrzegłam i musiałam zmienić. Ale nie bój żaby Lowell też zostanie wykorzystany za którymś razem, tak samo jak i reszta - one po prostu są genialne :)
Mam nadzieję, że rozdział choć w małym guście przypadł do gustu i tak Mitshie wiem, co powiesz.... ale no nie dało się uniknąć niektórych rzeczy przy dialogach :X
I nie wysyłajcie mnie na szubienicę za końcówkę...! Dopiero co zmartwywstałam po zdanej prezentacji grupowej, więc wiecie dajcie się nacieszyć jeszcze trochę życiem! :)
Normalnie wygladałam tak jak wyszłam z auli z dziewczynami:
Ahh... wiecie, że to tak na oko połowa opowiadania? Climax się zbliża! :D Miku idzie teraz spiskować z BC odnośnie dalszych wydarzeń, bo jak zwykle nauka nie ucieknie - a i tak kolejne zaliczenie w następny piątek :P
To chyba wszystko na dziś... A nie chwila!!!
To chyba wszystko na dziś... A nie chwila!!!
Ja cię julku ! Dziękuje za tą statystkę, za ilość obserwatorów i polubień na facebooku!!! *___* Normalnie, aż mogłabym pisać i pisać, ale niestety są też inne obowiązki życiowe.
Dodam jeszcze na koniec, że na Shannaro jednak nie zakończe swojej 'blogerskiej kariery' kolejne opowiadanie, tym razem w świecie Shinobi zrodziło się w mojej głowie i planuję nim was zmiażdżyć, tak samo jak i przejść samą siebie ;] No cóż... AMBICJE :D Zobaczymy tylko jak to wyjdzie w praktyce xDDD Dobra już się nie rozpisuję, bo mnie zjecie na chacie, że rozdziału nadal nieeeee ma!
Ahh wybaczcie tą zwłokę, ale wiadomo BC ma niedługo maturkę, ja w cholerę zaliczeń na uczelni i tak póki co w nieskończoność :)
A teraz czekam jak na szpilkach na wasze reakcje!!!!
Sayounara!!!
A gdzie moje, że nie chcę być APPROACHED? :D
OdpowiedzUsuńSpiskowanie jest super.
Nadal się ze mnie nabijasz ? :P
UsuńOj tak nasze spiskowanie jest zarąbiste hihihi ]:->
Nie nabijam. Lubię Twoje językowe pomyłki i hybrydy. :*
UsuńJakbyś była na moim miejscu, to też banan nie schodziłby ci z twarzy. :D
Po pierwsze; Sasuke w samym ręczniku <3!
OdpowiedzUsuńPo drugie: Podejrzewałam, że coś jest nie tak z Satoru i mogła mu się stać krzywda, ale nie wpadłam na to, że to właśnie Sakurę oskarżą i aresztują...Na szczęście Pan Uchiha zjawił się w odpowiednim momencie-jak zawsze z resztą xD
No, to pozdrawiam serdecznie i do następnego :*
super, super, super. <3
OdpowiedzUsuńtyle wydarzeń że chyba będę musiała jutro, po oswojeniu, na nowo przeczytać.
Myślałam że największym problemem Sakury będzie wejście do domu. a tu artykuł, morderstwo, apelacja. o jejuu.
Czekamy na ciąg dalszy :)
Kurde, serio? o.O To było bardzo niespodziewane posunięcie z Twojej strony. Akcja podążyła w dotąd nieznanym dla mnie kierunku. Zaskoczyłaś mnie tym bardzo, ale też jednocześnie wywołałaś niemały uśmieszek zadowolenia na twarzy. Reakcja jak najbardziej pozytywna! Z każdym kolejnym zdaniem zachwycałaś coraz bardziej. Coraz bardziej intrygujesz. Rozwijasz najpierw nic nieznaczący wątek i przedstawiasz go w taki sposób, że pozostawia niesamowicie duży niedosyt. Jest to irytujące, ale i za razem bardzo podniecające! Wszystko czytało mi się bardzo lekko i przyjemnie. A ostatnie momenty były zachwycająco nieprzewidywalne. I myślę, że jest to jeden z rozdziałów, w którym akcję zakończyłaś w najbardziej odpowiednim momencie :)
OdpowiedzUsuńTylko dręczy mnie pytanie: gdzie jest klucz? >,<
Pozdrawiam gorąco
Klucz przepadł XD Nie ma go... gdzieś tam wsiąkł :D
UsuńOj wierz mi Mystery mam jeszcze kilka asów w rękawie, którymi planuje was zaskoczyć :)
Hehe, ma kilka asów w rękawie, którymi Was pozabija jak shurikenami XD
UsuńBC
Agghhhh ^^ no czekam z niecierpliwością, na ujawnienie pozostałych kart ;D Coś czuje, że to będzie niesamowite i podniecające odkrywać kolejne zdarzenia ;3
UsuńO kurde, czytając to nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu :D powiem to w tajemnicy "jarałam" się tym rozdziałem jak nie wiem, jakby to był jakiś narkotyk - tak, Miku, ty i twoja twórczość jesteście uzależniające :D z tym Sasuke w samym ręczniku to nieźle poruszyłaś moją wyobraźnię *__* :D :D :D szkoda tylko, że Sakura niewiele pamięta, chociaż może gdyby pamiętała, to automatycznie zamknęłaby się całkowicie przed Sasuke... i wtedy byłby problem :D ale że Satoru zamordowany? Sakura oskarżona? Chyba coś kombinuje rodzinka Uchihów względem niej, no i postawa Sasuke, normalnie jak rycerz na białym koniu, ach *_* cholercia, nie chcę poganiać, nie chcę! :D ale nie mogę... błagam... postaraj się jak najszybciej napisać następny rozdział, tak bardzo Cię proszę :* :* :* :* :* bo inaczej umrę w oczekiwaniu :(
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło :* Miłego wieczoru :*
P.S. Możesz nakrzyczeć na mnie za to, że cię "poganiam", ale dilerem jesteś dobrym i chcę jak najszybciej następną działkę Twego narkotyku :D
Nie no pamięta już prawie wszystko, z tym że wspomnienia nie powróci do niej tak od razu, ale pomału... :)
UsuńDziś planuję zacząć 15'tkę, chociaż zobaczymy jeszcze jak to wyjdzie :) I nie będę krzyczeć :D
Achhhhhhh <3 Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńZagięłaś mnie, po prostu mnie zagięłaś. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Kompletnie nie wiem co mam Ci napisać. Jestem w szoku bezwarunkowym i mimowolnym. Emocje, które kotłują się we mnie w tym momencie są nie do opisania, tego nie da się wyrazić słowami. Jednocześnie jestem zmieszana, zagubiona, na mojej twarzy widnieje szeroki uśmiech i chichram się pod nosem, a wszyscy domownicy twierdzą, że jestem nienormalna.
OdpowiedzUsuńKońcówka rozdziału jest genialna. Przebiła nawet Uchihe w samiutkim ręczniku, co i tak było samo w sobie niesamowite.
Szalenie podobają mi się charaktery, które nadałaś postacią tej historii. Ich nieobliczalne zachowania, których nijak nie da się przewidzieć i dialogi pełne emocji i ironii, zwalają mnie z nóg.
To jak piszesz jest czymś pięknym i unikalnym. Udaje Ci się sprawić, że siedzę przed komputerem jak urzeczona i żadna siła nie jest w stanie mnie od niego oderwać (nawet mama, która karze mi posprzątać pokój i grozi wiecznym szlabanem).
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Mam straszny niedosyt. Ale to dobrze, bo bynajmniej możesz być pewna, że będę tu bardzo częstym gościem. Wiem, że masz dużo nauki i w ogóle... ale najchętniej zabrałabym się już do czytania kolejnej notki. Jednak postanowiłam być grzeczną dziewczynką i postaram się cierpliwie poczekać. Postaram się... niczego ni obiecuję.
Jestem ciekawa czym mnie teraz zaskoczysz... =D
Pozdrawiam i życzę weny
Nauke prawie mam okiełznaną :D Znaczy się, to ja przejełam nad nią kontrolę a nie na odwrót więc nie powinno być tak najgorzej z moim pisaniem 15'tki :) Może nawet dzisiaj pojawią się procenty, zobaczymy jak wyrobię się z innymi sprawami :)
UsuńDziękuje ci Heiwa za te miłe słowa! ;*
OMG To nam dowaliłaś :D
OdpowiedzUsuńW życiu nie pomyślałabym ,że rozpoczynający się sielankowo rozdział zakończy się czymś takim !!!!
Na początku miałam niezły ubaw z reakcji skacowanej Haruno i tego jak powoli sobie wszystko przypomina ^^ Jej rozmowa rano z Sasuke boska :> :3 Jeszte ta gazeta z ich zdjęciami. Byłam pewna, że z tego powodu wezwała ją do siebie Tsunade z pytaniem co Sakura odwala ;D
A tu takie coś 0.0 Brat Ayanami zamordowany!!! Sakura oskarżona o to. I czemu ja mam wrażenie że to robota Miyaviego ?? O.o
Ale ma rację, że się dziewczyna boi. Gdyby nie Sasuke to praktycznie już ma wyrok ;/;/;/
Ciekawa jestem miny Tsunade, Minato i Kakashiego :D jak zobaczą w celi: Uchiha Sasuke i Haruno Sakura. :D
I czy będzie konfrontacja ich z braćmi Uchiha ??? I czy Sakura rozklei się przy Sasuke i opowie mu wszystko ?? Ale będzie się działo :D
JUŻ za nami połowa opowiadania :( :( Taak szybkooo ;_;
Życzę powodzenia w szybkim ogarnięciu nauki i żebyś miała mnóstwo czasu na pisanie!! O wene nie trzeba się martwić :P :P Nie mogę się doczekać aż nas znów zaskoczysz oraz nowego opowiadania ;) ;) Chociaż mam nadzieje, że te jeszcze trochę potrwa. Nie wiemy przecież jak było między Ino a Itachim :) a po tej małej awanturze w barze jestem bardzo tego ciekawa :D
Pozdrawiam :*
Haha xD Jeszcze przyjdzie czas na wyklad Tsunade pt' Co ty odwalasz?' hah xD
UsuńEj, ej... MInato? xD Nie to nie tu :X Yamato! XD
Tak szybko?! O.o Hmm.... no rzeczywiście szybko mi poszło, ale no cóż, tak to jest jak człowiek skupia się wreszcie na tylko jednym opowiadaniu :D
Niedługo wyjawię jak to było pomiędzy Ino i Itachim, no i oczywiście Chikaru, bo ona też miała swoją dużą rolę tam :)
Miku-chan...
OdpowiedzUsuńCo do cytatów z książek Elizabeth Lowell, czy też innych zamieściłam je, ponieważ wydawały mi się pasować. To, że Ci się spodobały wcale nie obliguje Cię to do ich wykorzystania, więc się nie przejmuj, kieruj się weną. ;)
Co do rozdziału….
Czysta przyjemność ;) Czytając go wreszcie się odprężyłam, po ciężkim tygodniu na uczelni. Kolejne nie zapowiadają się lepiej, więc proszę Cię pisz ciąg dalszy, kiedy tylko będziesz mogła, żeby miała możliwość naładowania baterii i rozładowania stresu. Nie dajesz nam zapomnieć o swoich bohaterach. Wyjaśniło się co, nie co odnośnie tatuażu, co bardzo mnie cieszy ;)
Siugetsu to nadal dupek! Szkoda mi Ayanami….
Zakończyłaś w taki sposób, że mimo czytania rozdziału po północy i cholernego zmęczenie (efekt kilkugodzinnego tłumaczenia tekstu z niemieckiego) jeszcze długo nie mogłam zasnąć rozmyślając o tym, co się wydarzyło w Twoim opowiadaniu. Zastanawiam się w jak wielkie kłopoty wpadnie Sasuke, w końcu Itachi ostrzegał go, że kolejny jego wybryk może nie przejść bez echa.
Przepraszam, że tak krótko, ale niestety uczelnia i wykładowcy wprost uwielbiają zapełniać nam czas bezsensownymi zadaniami.
Życzę Ci dużo weny i powodzenia z zaliczeniami.
BC_Redaktor także życzę powodzenia w nauce, jak to mówią „matura to bzdura”, ale bez niej ani rusz, i dziękuję, że mimo wszystko znajduje czas, żeby Cię wesprzeć. ;)
Ps.: Zauważyłam, że do tekstu wkradł się chochlik i co nie, co pomieszał, dlatego składam tutaj luźną propozycję utarcia mu nosa i drobnych poprawek ; ) (przepraszam jeśli wyda Ci się, to niegrzeczne, bynajmniej nie taki był mój zamiar).
Niespodziewanie przed oczyma mrugnęły (powinno być raczej mignęły) mu kosmyki różowych włosów, a gdy przyjrzał się dokładnie, dostrzegł je nieopodal nich. (zmieniłabym na a gdy przyjrzał się dokładniej, dostrzegł, nieopodal ich właścicielkę.)
Sakura bezwarunkowo (powinno być raczej bezwiednie lub automatycznie) spojrzała w ich stronę, słysząc ton głosu Uchihy a potem krzyk Ayanami. Jej źrenice rozszerzyły się mimowolnie, gdy ujrzała, jak młody Uchiha zostaje zakuty w kajdanki i wsadzony na tylne siedzenie tuż obok niej.
Just me
Dziękuję bardzo, powodzenie na pewno mi się przyda. :) Matura to wielka bzdura, a jednak od punktów rekrutacyjnych zależy nie tylko przyjęcie na studia, ale też dostanie się na specjalizacje. :(
UsuńWiesz, moment tego chochlika to ten, w którym byłam na w pół włączona. W zasadzie zawsze, jak są jakieś chochliki, to dlatego, że skupiam się wtedy bardziej na treści i fabule niż poprawności, mimowolnie zresztą, nawet nie wiem, kiedy to się dzieje. Sami wecie dlaczego. :D Nawet jak się to czyta 3 razy, to wciąga identycznie.
Btw. nie wiem, czy to nie ja zamieniłam "mignęły" na"mrugnęły"... hm...
Ale i tak jest lepiej niż było, bo bardziej uważam na takie chochliki (to takie fajne słowo ten chochlik ^^).
O, bezwiednie! To słowo się przyda! :D
Chociaż użycie tam"bezwarunkowo" nie jest wg mnie błędne. Mogę się mylić,
BC
chochlik przypomniał mi się z lekcji polskiego w gimnazjum, był błąd w książce i nauczycielka użyła określenia "chochlik drukarski", ten nie jest co prawda drukarski, ale zdecydowanie jest chochlikiem. ;)
OdpowiedzUsuńCo do słów to : bezwarunkowo- po prostu mi źle brzmi ;) Fakt, że jest określeniem wykonania czynności bez przymusu, z własnej woli, ale raczej używanym w innym kontekście. (Jak to czytam to wydaje mi się, że brzmi to jak wykład O.o , więc przepraszam, jest to zwykła sugestia ;) )
A co do matury to fakt, tylko, że potem nie ma ona znaczenia, bo po dostaniu się na studia nikogo nie obchodzi co zdawałaś, ani ile punktów czy też procent uzyskałaś, liczy się Twoja praca i wiedza.
Mam nadzieję, że dobrze Ci pójdzie na maturze i podczas rekrutacji, życzę Ci tego z całego serca. ;)
Ps.: Mam nadzieję, że jak już wszystko ogarniesz, to i na Twoim blogu uda mi się coś przeczytać ;)
Just me
Chochliki poprawiłam od razu hihih :D
UsuńKażdy twój cytat Just me, mam zapisany i napewno je powykorzystuję :) Oh, postaram ci się baterię częściej ładować!
Mi końcówka cholernie się podobała. Była zaskakująca, a jednocześnie sprawiła malutki uśmieszek na mojej twarzy, dzięki czemu poprawił mi się humor na resztę dnia :) Dziękuję.
OdpowiedzUsuńSzok Sakury po przebudzeniu był genialny xD W sumie niech się cieszy, że trafiła pod skrzydła Sasuke. Ciekawa jestem tylko jak odzyska klucz do mieszkania xD
Spodziewałam się, że Satoru został zamordowany, ale zupełnie zaskoczyło mnie to, że Sakura została oskarżona. Muszę przyznać, że akcja Sasuke i jego przyznanie się do tego, że jest jej alibi było uroczę.
Jestem ciekawa co na wybryk Sasuke powie jego "szanowny" wujaszek xD Oj, chyba troszeczkę się zezłości ;)
Przyznam, że zaostrzyłaś mój apetyt na dalsze rozdziały. Pozdrawiam gorąco i życzę weny :)
Ładną zastosowałaś politykę przyciągania mnie na shannaro. Nie dość, że opowiadanie, którego za nic na świecie nie mogę rozgryźć(co mnie irytuje do tego stopnia, że aż to kocham) i które czytam tak pochłaniając literki, że czasem zdarza mi się gubić poszczególne słowa i celowo zasłaniać ekran, żebym przypadkiem nie zjechała o kilka zdań za dużo wzrokiem i nie popsuła sobie niespodzianki to jeszcze "say something" - najpiękniejsza piosenka 2013 roku. Jak już wejdę na Twojego bloga, to potem go przez godzinę co najmniej nie umiem wyłączyć. (:
OdpowiedzUsuńTak idąc od początku rozdziału... To była taka miła odmiana, że chociaż przez kilka stron wszystko było "przewidywalne". Wiesz, ten szok Sakury(bezcenny swoją drogą),docinki Sasuke, problem z kluczem i wścibska Ino... Jeśli o tą ostatnią chodzi, to dołączam się do prośby o jakieś rozszerzenie związki jej i Itachiego. Jeszcze z 10 rozdziałów temu w życiu bym nie podejrzewała, że o to poproszę, ale naprawdę mocno polubiłam tę parkę!
W każdym razie, mniej więcej do momentu przyjścia Sakury do kafejki czytałam sobie ten rozdział względnie spokojnie, popijając herbatę i nucąc pod nosem. Potem przypomniało mi się, że przecież musiał być jakiś powód, dla którego ten rozdział miał się skończyć w jedyny możliwy sposób i... o mamo, jak bardzo (nie)chciałabym się mylić.
Skąd ty bierzesz te pomysły, co?! Satoru nie żyje?! Sakura jest o to podejrzewana... Jak? Przeklęty Miyavi, to znowu on, prawda?! Ugh, tak naprawdę wystąpił oficjalnie w trzech scenach, a ja już drania zdążyłam znielubić. Proszę, zły świecie, daj tej biednej Sakurze chociaż chwilkę odetchnąć! I piszę to ja, naczelna fanka znęcania się nad ulubionymi postaciami!
To co zwróciło jeszcze moją uwagę w tej scenie to to, że Sakura skłamała... I to jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Z jednej strony rozumiem, że Miyavi jest Uchiha, więc włączanie w to kolejnych przedstawicieli tej rodziny nie jest najlepszym pomysłem, ale z drugiej strony... Kłamanie w tej sprawie jest po prostu głupie. Przecież w tym barze było tyle ludzi, że prawda by wyszła na jaw w przeciągu kilkunastu godzin.
Dalej... Kiedy Sakura wyszła od Tsunade spodziewałam się, że
a) Spróbuje uciec i uciekając wpadnie na Sasuke.
b) Zupełnie się załamie, przesadzi z tabletkami i wpadnie na Sasuke(chyba udzieliła mi się mania Uchihy)
Dokładnie tyle są warte moje teorie spiskowe, ale że wymyślanie ich sprawia mi tyle frajdy, to możesz się ich spodziewać do końca tego bloga i pewnie jeszcze przez następne.
Mogłabym chyba wypić wszystkie energetyki świata a i tak w życiu bym nie wpadła na Sasuke uderzającego policjanta, żeby spędzić z Sakurą noc w więzieniu. No po prostu... Kopara mi opadła i nie chciała przez dobre kilka minut się podnieść. Aż się przestraszyłam, że mi tak zostanie.
Reasumując: JA CHCĘ WIEDZIEĆ CO DAAALEEEJ!
Pozdrawiam i powodzenia na uczelni! ;*
Rozszerzenie wątku Ino/Ita i jak to było u nich na początku, będzie najprawdopodobniej w przysżłym rozdziale ;P
UsuńEjjjjjjjjjj, ale Miyavi nie jest Uchiha :D On ma na nazwisko Mori :D
Ano chwilowo Sakura jest bardzo głupia i bardzo nierozważna, ale los się na niej zemści za to :P
Hah Mania Sasuke mówisz? BC twierdzi, że moja takta jest taka: 'Sasuke zawsze musi się pojawić w najmniej odpowiednim momencie' xD
Oj tak twoje teorie spiskowe są mega!!!!!!!!! <3
Cuudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńJak już się przyzwyczaję do czekania to jest pół biedy, najgorzej jest parę dni po rozdziale, tak ciekawość zżera, że wytrzymać nie można! pamiętam, jak kiedyś na nfof rozdziały co drugi dzień były... ale miały pewnie z dwie strony w Wordzie xD
A przechodząc do tego rozdziału; kurczę już tak od paru rozdziałów liczę, że w końcu zdarzy się 'to coś' ekstra co miało być terapią wstrząsową i zaczną być normalnie, jawnie ze sobą i niby mają się ku sobie, co cały czas widać, ale do bycia ze sobą im chyba jeszcze daleko. Chociaż czeka ich dłuugie sam na sam w celi, więc kto wie, moze nastąpi jakiś przełom?:>
A co do śmierci Satoru to coś podejrzewam (pewnie nie tylko ja), że to sprawka Miyaviego! I dla mnie to wcale nie jest powód do nielubienia, a po prostu niezbity dowód, że mu na Sakurze zalezy! (już drugi, zazdrość wobec Sasuke też byłą jednoznaczna, i te słowa "moja dziewczyna * _ *). I to bardzo, kto zdecydował by się na pozbawienie kogoś życia za uderzenie kobiety? Chyba tylko ktoś ślepo zakochany, a więc...?:>
Oh uwielbiam go i czegokolwiek się o nim dowiem w następnym rozdziałach to i tak nic tego nie zmieni. Naprawdę, aż trochę czasem żałuję, że już z góry wiadomo jaki mamy w tym opowiadaniu paring i niestety Miyavi jest na straconej pozycji...
No cóż... jedyne na co mogę liczyć to na jak najwięcej flashbacków z nim, jak jeszcze nic nie zapowiadało, że tak załatwi Sakurę, mam nadzieję, że jeszcze parę scen z dawną, naiwną Skurcią i Panem złym Miyavim pokazującym jej jak się bawić na studiach nam zapodasz:D
No i właśnie, ta sprawa, ta śmierć, którą widziała, kurde, w ogóle tu mi się nic nie klei, nawet żadnych pomysłów nie mam na to co się takiego stało, że on ją pozwał, swoją dziewczynę!? I do tego przecież widać, że nadal coś do niej czuje, więc jakim cudem to się tak potoczyłooo ja się pytam!? Jak można coś takiego zrobić osobie, na której nam zalezy? Chyba, że Sakura zrobiła coś co go do tego skłoniło, ale znów się pojawia pytanie co takiego musiałaby zrobić żeby aż tak się to skończyło?
Dobra, kończe wywody i domysły, rozdział świetny, mam nadzieję, że wena Cię nie opuści (i że będzie dużo weny na Miyaviego :D) Pozdrawiam:)
HAh! Masz zupełną rację, kiedyś NFOF potrafiło pojawiać się dosłownie codziennie ale właśnie miały długość stronę/dwie, no ale później aż zaczęło dochodzić do 8/9 , co wtedy było dla mnie szokiem xD A teraz? Wolę to przemilczeć :X
UsuńFlashbacki jeszcze będą, masz to jak w banku :)
Komentarz próba numer pięć.
OdpowiedzUsuńNo tak, prób było stosunkowo dużo, ale to dlatego, że zawsze dochodziłam do 1/4 i stwierdzałam, że mi się nie chce - jakie to samolubne ;C Ale! Nie chciało mi się, bo miałam doła - może to mnie postawi w lepszym świetle? A doła straciłam tylkko na moment, kiedy sobie czytałam i kiedy skończyłam z wielkim "hahahahaha". Także plus za rozbawienie mnie w moim dole ;D Ale już jestem na górze, więc nie ma co się martwić, bo i komentarz się pojawia! O!
W ogóle gratuuulacje za wygraną! Co prawda, Miku-chan to mały leniuszek, który zamówił sobie ten cudowny szablon, ale z całą pewnością Shannaro zasługuje na jeszcze większą rzeszę fanek! ;D Także jestem za!
A co do konkretów, to pewnie zdajesz sobie sprawę jaka scena wygrała?
No jasne że pierwsza! Nie ma to jak golizna! Golizna zawsze wygrywa, nie wiesz?! ;D Ah ten boski, przystojny, nieziemski i prawie GOŁY, Sasuke! Ja chciałam żeby były seksy, a tu... wielkie rozczarowanie
TAK! ROZCZAROWANIE! Zdenerwowałam się, ale i tak mi się podobało xD - ah te kobiety.
No i znowu ta cholerna Sakura ucieka, jak ma powiedzieć co nie co! To jest takie deprymujące -,- Ja na miejscu Sasuke wzięłabym ją, na dupe i związała, a potem lampka na twarz i niech wyśpiewa wszystko, albo ginie, o!
Ona wymaga brutalności, to ciężki przypadek.
Wgl zdajesz sobie sprawę, że Twój Sasuke jest tak nierealny, nie Sasukowaty, że aż cudowny? Chociaż kompletnie nie przypomina swojego pierwowzoru u Kisiela, to i tak jest tak wspaniały, że normalnie mam ochotę dać mojemu chłopakowi przeczytać to opowiadanie i niech się od niego, gnojek, uczy!
Ale on pewnie na końcu by powiedział coś w stylu:
"To mam być chamski, spać z pierwszą lepszą, i mieć wszystko w dupie?"
-,- I weź tu z takim gadaj!
Oczywiście ostatnia scena to mistrz numer dwa. Jeny, jakiego ja miałam banana jak się okazało, że Sasuke sprowokował policjantów, aby towarzyszyć Sakurze na tylnim siedzeniu radiowozu!
I teraz dziki seks!
JEEE, SEKSY ;D
A może seks w więzieniu?
JEEE. SEKSY ;D
A może...
JEEE, SEKSY ;D
Ważne, że seksy, jak widać xD
Ale wracając do Sasuke i jego postawy przykładnego obywatela... To było takie romantyczne, czarnujące, wspaniałe i tak nie realne w naszym świecie ;C Wyobrażasz sobie, żeby jakiś facet zrobił to dla Ciebie? Nooł ;C To są cieniasy! Powinni się uczyć od Uchihy! Iśc na kurs jakiś może...
Kocham Sasuke ;C
Ale serio... ostatnio przeglądam obrazki i stwierdziłam, że on ejst taaaki przystojny, taaaki cudowny! Chyba mój Kiba pójdzie w odstawkę. :(
Dobra, bo nie wiem już o czym piszę ;D
I widzę poprawę, moja droga, ale nadal! MiałaŚ szlaban, okropniaku Ty!
Okazało się, ze Ino równie tajemnicza co nasza Sakurka, o nie ładnie! Sprawy z tą Chikaru jestem bardziej ciekawa niż nawet Miyaviego!
I ŁOOO! NOWE OSKRAŻENIE?! OH NOŁ! SAKURA PÓJDZIE NA 25 LAT DO PUDŁA! I jak będa uprawiać seksy?! NO JAK!?
I na pewno zabił go Miyavi - złoczyńca jeden xD Nie no, nie chce mi sie w to wierzyć, ale może, może?
Skąd mam zresztą wiedzieć skoro nic nam cholera nie mówisz!!!!!!!
Wkurwienie xD
No więc... odczuwam, że rozczarowuje w tym komentarzu i to bardzo -,- ale poprawię się! ;D I...i...i....
Generalnie czekam na seksy, wiadomo xD
InoIta płomienny związek! <3 Ino tajemnica <3<3
InoIta seksy <3<3<3 - oto nieśmiem prosić, ale daje znak, że tego pragnę! <3<3
Miyavi kontra Sakura <3
No to czekamy na upadłego aniołka! ;D
Boże ten komentarz jest tak do dupy, że aż zatwardzenie ;C
P.S Tańczący Sasuke...<3
OdpowiedzUsuńMiku-chan już taki nie leniuszek, bo sama próbuje robić szablony :P Póki co mam dwie wersję roboczę i muszę je dokończyć, więc wiesz... ;P
UsuńTak, Sakura to jak najbardziej beznadziejny przypadek, ale nie bój żaby jeszcze zostanie nakierowany na stosunkowo dobry tor jazdy xD
Nic nie mówię, bo dowiecie się wszystkiego w swoim czasie! :P I nie wrzeszcz tu na mnie, bo w wakacje do błotka cię wrzucę na Woodstocku i będziesz miała, no! :P
Ja pitolę, wszyscy chcą seksów O.o
Przez Ciebie! Najpierw nas nakręcasz, a potem zdziwiona, że seksy nam w głowie ;D
UsuńJa chce zobaczyć Twoje dzieła!
Mikuuuuuuuuuu! Miku-chan! Droga Mikulino!
OdpowiedzUsuńZginiesz marnie! Jak, no jak można przerywać w takim momencie!
Brrr. Zdawaj mi tu pięknie, a potem "pisaj" mi tu piękniej ;3
Takiego obrotu spraw to ja się nie spodziewałam! Zawsze twoje rozdziały czytam 1/2 a nawet 3 w nocy i co? Jak zwykle po tym wszystkim spać nie mogłam, bo męczyło mnie tyle pytań! Dziewczyno nie rób mi już tego, ja chcę spać spokojnie ;<
Przyznam, że... lubię twojego Sasuke, jest taki zgryźliwy, wkurzający, ale taki no.. seksy, że aż brać tylko <3
Sakura paradująca przez pół dnia w koszulce Sasuke i bez stanika? No nie powiem ciekawe ;3 w dodatku ten artykuł no!
Podczas rozmowy Sasuke i Saki, kiedy wyszedł spod prysznica (awww *w*), to była mowa o wężach a potem prowokował ją z tym swoim ręcznikiem na biodrach - to skojarzyło mi się z "Chcesz zobaczyć mojego pytona?" xD - taka niegrzeczna Sasame, taka zboczona, wstydziłabym się no!
Tylko wiesz, ja myślę, że ty wiesz, że ja chcę seksów na tym blogu, seksy muszą być xD
Biedna Ayanuś. Mimo, że za nią zbytnio nie przepadam to mi jej szkoda. Sama nie wiem co bym zrobiła w jej sytuacji.
No i coś mi śmierdziało tym, że coś jest nie tak z jej bratem, w końcu tak dawno się nie pojawił. Czyżby zabił go pan "EX"(lub ktoś z jego ekipy), albo któryś ze starszych Uchiha - w co wątpię, bo oni sami nie będą sobie brudzić rączek.
I czo ten Sasuke? ;OO
W sumie można byłoby sie spodziewać tego po jego charakterze, ale no... Zbzikował koleś, przypieprzając PANU MUNDUROWEMU (Sasame taka uprzejma), sama bym siedziała tak samo zdziwiona jak Saki.
Rozdział był genialny! I jak to połowa opowiadania? No jak? ;<
Pisz szybciutko kolejne rozdziały ;* Będę cierpliwie czekać.
Pozdrawiam! <3
Pisiam, pisiam właśnie! :)
UsuńHahahahahahhahahaha jebłam na tym pytonie xDDDD HAHAHAHAHAHAHAHAHAHa xDDDDDDd
Po pierwsze: Piosenka nie pasuje do rozdziału !
OdpowiedzUsuńPo drugie: Nawet jeśli pasuje -> patrz pk. pierwszy!
A będę tak mówić bo to jest moja piosenka i tyle! o!
Po trzecie: Wróciłam z Włoch i jaka była pierwsza rzecz która zrobiła córka marnotrawna, wdzięczna a jakże rodzicom za wyjazd? Jazda przed lapa i: shannaro-ss ;] Wieśniara na maksa ... Ale teraz o blogu.
O żesz Kur zapiał, Ja pierogi lepie! Padłam 10 razy... nie gdzie 10... 100! Po prostu nie wieżę że tak poniewierasz tą biedną Sakurą.. obrzygana, rozmazana, na boso i na koniec policja - czyżby pomagały doświadczenia życiowe? Bo wiesz... ja na przykład na boso z imprezy wracałam i też prawie zostałam skuta w kajdanki... ale wyleciałam do gliny z tekstem 'Ale ma pan fajną pałkę' A koleżanka do drugiego dodała zrywając z jego ramienia stopień z belkami 'O i teraz jest pan zwykłym cywilem'... Więc pogonili nas '...i żebyśmy Was więcej nie widzieli'' a noc na wytrzeźwiałce kosztuje tyle co miesiąc w akademcu, i na pewno nie opływa w luksusy ;] Tak że - ale to tylko taka mała uwaga ;)
Generalnie chciałam powiedzieć że Sasuke wpadł jak śliwka w kompot! Żeby sie pobić z gliną? I to wszystko dla Sakurki! O jak romantycznie <3 - i byłam pewna że jak się Ayanami dowie o podejrzeniach o sprawstwie Sakury to jej oczy wydrapie - ale była tak dojrzała przy tej swojej całej tragedii i rozpaczy że polubiłam ją... Twardzielka, traci brata i chyba chłopaka w którym się zakochała, ale zachowuje zdrowy rozsądek i broni swoją największą rywalkę? Szok!
No i jestem ciekawa spotkania Kakashi, Yamato, Tsunade vs. Uchiha's xD Muahahaha ]:->
Coraz goręcej w tym Twoim opowiadaniu! Nie mogę się doczekać nexta! Więc weny życzę!!!
WIEŻĘ! - co za baran! Wieżę przez ''Ż''
UsuńTo wszystko przez ten słownik... miało być wieRZę oczywiście od jakże potężnego uczucia wiaRy - R na RZ Debilu Asiu!
Dobra, dobra ;P Już zmieniałm tą 'twoją' piosenkę, na też twoją hahahaha xD Ael masz rację, ta jest mega! <3 Zakochałam się w niej <3
UsuńHahaha no ba! Oczywiście, że każdy musi przeżyć swój 'spacer wstydu' xD To przecież tradycja, bez tego nie jesteś studentem mówię ci xD
Tyyy.... ale ty ze swoją znajomą to chyba nawet Saska żeście pobiły swój wybrykiem hahaha xD
I dlatego właśnie nie zabieram się za czytanie twoich rozdziałów w jakimś nieodpowiednim momencie, bo zawsze kończy się tak samo - nie mogę się oprzeć, by nie przeczytać dalej. wystarczy jeden akapit, żebym wciągnęła się na maksa, no! A to wszystko przez Ann, bo ta jej partówka była za krótka i przeczytałam ją zaledwie w połowę drogi na uczelnię. To co? To musiałam zacząć jeszcze coś czytać na komie! A co było kolejne na liście blogów, a czego pamiętałam adres? SHANNARO! I tak zaczęłam czytać i potem na matmie się nie mogłam do końca skupić, bo tylko chciałam dalej czytać rozdział, ugh >.< I przeczytałam! Wracając busikiem do domu i potem, jak już zjadłam drugie śniadanko. Ale tyyyyy, znowu należy ci się opieprz, bo jak byłam w busie, to czytałam początki jak Sakura odkrywa co robiła w nocy i wgl, i dwa razy bezwiędnie zakryłam buzię ręką, żeby nie roześmiać się na cały autobus. I chwała Bogu, że koło mnie nikt nie siedział i generalnie było tylko kilka osób, bo ktoś miałby ze mnie niezły ubaw xd
OdpowiedzUsuń"Dotknąłem. Pokazać ci gdzie?" <--- to był jeden z tych momentów, kiedy ledwo udało mi się powstrzymać przed wybuchem śmiechu. Kolejnym między innymi było to, jak Sasuke pokazał całemu światu swoją malinkę na szyi. Miałam wtedy ochotę krzyknąć: MALINKĘ MU ZROBIŁA NAWET, HA! Ale ograniczyłam się tylko do cholernie szerokiego uśmiechu. Dziewczyno, co ty robisz z człowiekiem, że wygląda przez ciebie jak debil? -.-
Spacer wstydu - haha, ciekawe, kiedy ja go przeżyję i czy wgl kiedyś xd No nie ważne. Ale jak tak Sakura sobie kroczyła - bez stanika xd - przez kampus i każdy na nią spoglądał, to pomyślałam, że ktoś widział, jak Sasuke wnosi ją do akademca w nocy i puścił szybko jakąś plotę. A tu proszę! W gazecie studenckiej byli na okładce! Ajjjjjć, Haruno się wpakowała. Nie dość, że ma zatarg z prawem i powinna się nie wychylać, to ta paraduje na okładce jakiegoś szmatławca. I wszyscy nagle wiedzą, że niby jest z Uchiha - brawo, brawo, medal dla tej pani za kamuflaż roku! Serio, można pomyśleć, że już gorzej być nie może, ale... przecież to opowiadanie Miku, tu zawsze wszystko jeszcze się pogarsza. I proszę! Here it come! Kolejny kamień został przyczepiony do kostki Haruno, a ta staje się coraz cięższa i tylko tonie w tym morzu problemów. O śmierci Satoru wiedziałam, bo zgadłam jak raz grałyśmy w pytania, ale że policja oskarżyła o morderstwo Sakure? O.o To żeś dała! A co mnie w tym wszystkim rozbawiło najbardziej? Że dziewczyna poszła na spotkanie z Tsunade i prawnikami BEZ STANIKA, została aresztowana BEZ STANIKA i teraz będzie siedzieć w celi z Sasuke BEZ STANIKA. Ty no, przecież to sie odciska na bluzce, że ona ma gołe cycki! O.o Pozdrawiam, wyzwolona z niej dziewoja xd I ja już jak tylko Sasuke zaczepił policjantów, to wiedziałam, że skończy na komisariacie wraz z Haruno, innej opcji nie było :D Chociaż przyznam, że myślałam, iż tylko wślizgnie się na miejsce pasażera wraz z nią, mówiąc, że chce od razu złożyć zeznania, więc jedzie. A tu prosze - jeszcze w ryja mu dał! Och, nie mogę się doczekać tej namiętnej nocy w celi, a potem spotkania prawników Sakury z wujaszkami Saska. To będzie epickie, jak oni zobaczą bratanka walczącego o sprawę dziewczyny, którą oni oskarżają. A jak potem będzie fun, jak staną po przeciwnych stronach na sali sądowej! Achhh, nie mogę się doczekać, więc oficjalnie teraz będę ci zakazywać czytać te książki, a nie tak jak wczoraj pisać ci, że należy ci się mały odpoczynek. Głupia ja, jak wgl mogłam? Masz szlaban na czytanie! (oprócz nakanaide i alterego...)
Adios! ♥♥♥
Ach, zapomniałam, żeby się doczepić o coś :p Wiesz, że strasznie często używasz sformułowań "na Boga!" "broń ci Boże!" "Bóg jeden wie" i że wg tego wszystko się wokół niego kreci? xd To samo z " kto jak kto, ale on/ona..." "nie kto inny, jak..." "nie co innego, jak..." itp. Wiesz, jak używasz tego raz na jakiś czas, dajmy z raz-dwa na rozdział, to spoko. Ale w tym już przesadziłaś, bo prawię co chwilę było coś z tej puli. No przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie, że nawaliłaś tego od groma, bo pod koniec rozdziału poza oczywistymi pytaniami, to miałam tylko te sformułowania. Widać masz na to "fazę" - zwalcz ją! Daję ci szlaban! :D
UsuńNo pewnie! Zapomniałam jeszcze o czymś "nie kto inny jak Sasuke/Uchiha we własnej osobie!"!!!!!!!!!! W tym rozdziale użyłaś tego tylko dwa razy, ale w poprzednich musiałaś ich nadużyć, bo teraz ten frazes kojarzę tylko z twoim opowiadaniem i za każdym razem, jak go czytam, to zgrzytam zębami >.< Tak jak kiedyś miałaś fazę na "wywróciła lakonicznie oczami" i "libido", tak teraz przyszła pora na "we własnej osobie"! Bo przecież mogę być Chustii, ale nie we własnej osobie, a w osobie Misthie, prawda? xd
UsuńAle to tak nawiasem, żebyś może ociupinkę zwróciła na to uwagę :)
<3 aż brak słów <3
OdpowiedzUsuńA ja zawsze tyle w tyle.. ;_________________________________________;
OdpowiedzUsuńChociaż z drugiej strony dla mnie bomba, bo więcej rozdziałów na raz do przeczytania. <3333
Co tu się działo, matko kochana!
Najpierw terapia wstrząsowa Ino, potem akcja w toalecie, a na koniec nocka u Sasuke. Taką noc to ja bym chciała spędzić xD Szkoda tylko, że nie doszło między nimi do czegoś więcej. :p No, ale zadowalam się tym, co było.
Sakura zdecydowanie powinna częściej wychodzić na imprezy i pić, oooo tak! :D Tak normalnie to jest taka jakaś sztywna, nijaka. xD
I ten moment, gdzie Sasek zwyzywał Suigetsu, Sakura całowała Uchihę na dobranoc i zasnęła w jego objęciach. Jakie to wszystko było romantyczneeeeeee *,* Wszędzie tyle miłości <3 Szkoda, że mało takich teraz. :c
Jaaa, tak bardzo chciałabym wiedzieć, co dalej. *,*
Czekam na nowy rozdział, no. I niech to wszystko się jakoś wyjaśni. ;_____;
Buziaki! ;*
Jesteś po prost CUDOWNA :D przeczytałam wszystko wczoraj i dzisiaj dokończyłam ostatnie dwa rozdziały (przez szkołe :/ ) I zakochałam się ! *_______* Brak słów po prostu , najlepsze opowiadanie o SasuSaku jakie kiedykolwiek czytałam ;) jesteś niesamowita :) Pozdrawiam i czekam oczywiście na kolejny :)
OdpowiedzUsuń