"Kontakty z rodzajem męskim wymagają zdumiewająco dużo
cierpliwości." J.A. Krentz
Chmurka białego dymu
wyleciała z jej ust, unosząc się na tle ciemnogranatowego nieboskłonu. W
zamyśleniu spoglądała na rzekę Kamo, jaka przepływała przez Kyoto, opierając
się łokciami o metalową barierkę. Światła emanujące z restauracji i barów
znajdujących się na drugim brzegu odbijały się na idealnie gładkiej tafli wody.
- Miyavi wszędzie cię
szuka.
Sakura wybudzona z
zamyślenia przeniosła zadziorny wzrok na przyjaciela.
- Przestań ściemniać
Hachiro, on doskonale wie, że tu jestem - powiedziała z niekrytym rozbawieniem.
- Achh… no tak, mogłem się
domyślić - zaśmiał się, stając tuż przy niej i oparł się plecami o balustradę.
- A więc jak udał się wypad do Konohy? - zapytał, zabierając jej z pomiędzy
palców małe zawiniątko, którym już po chwili sam zaczął się zaciągać.
Haruno westchnęła ciężko,
wypuszczając ze świstem powietrze. Na samo wspomnienie o miasteczku, w którym
się wychowała, napowietrzyła w niezadowoleniu policzki. Ich mała wycieczka do
Konohy nie była aż taka udana, jak sobie życzyła - była beznadziejna. Jej
najlepsza przyjaciółka po chwili olała ją, bo pan idealny wzywał,
kimkolwiek w rzeczywistości był. Ino ani przez chwilę nie wyjawiła, o kim była
mowa, twierdząc, że nie chciała niczego zapeszyć, bo dopiero zaczęli się
spotykać. Sakura musiała przyznać, że jeszcze nigdy nie widziała Ino aż tak
tajemniczej, aczkolwiek wierzyła, że dzięki temu może nauczy się trzymać buzię
na kłódkę na dłużej niż pięć minut. W dodatku ani jej rodzice, ani jej mały
brat nie poprawili sytuacji, która była więcej niż napięta, gdy bez zapowiedzi
pojawiła się w domu w towarzystwie Miyaviego. Jej oczekiwania legły w gruzach,
gdy Daichi bez żadnych pohamowań zaczął manifestować swoją niechęć względem
Mori.
Hachiro szturchnął ją
ramieniem.
- Coś tak zamilkła? Czyżby
miały diabełek dał wam popalić?
- Och, przymknij się -
mruknęła z niesmakiem, odbierając od niego skręta, z którego praktycznie nic
już nie zostało.
Hachiro nigdy nie poznał
Daichiego, ale w przeciwieństwie do reszty ekipy wiedział o nim wyjątkowo dużo.
- Czyli trafiłem w samą dziesiątkę -
odparł z szerokim uśmiechem. - Po tym, co mi opowiadałaś, nie spodziewałem się
po nim niczego innego. Co tym razem? Balony z wodą?
Na samą wzmiankę o wybrykach młodszego
brata, kącik jej ust uniósł się mimowolnie. Pomimo iż była teraz zła, to nie
potrafiła się nie zaśmiać.
- Gorzej, ropuchy.
Akiyama sparował to niekontrolowanym
napadem śmiechu.
- Mogłem się domyślić, że nie obędzie się
bez jego uroczych zwierzątek - odpowiedział pomiędzy głośnymi salwami śmiechu.
- I nie powiem, że Miyavi w jakikolwiek
sposób był zadowolony z mojej pociesznej rodzinki - westchnęła, wyrzucając
pomarańczowy filter do głębokiej wody.
Hachiro przyjrzał się jej uważnie
czekoladowym spojrzeniem, które nagle wydawało się wyostrzyć.
- Nie powinnaś go ze sobą brać -
powiedział bez zawahania.
Ramiona Sakury poruszyły się spokojnie w
górę i w dół.
- Nie mogłam mu zabronić. Chciał jechać,
to pojechał, a i tak zniknął gdzieś na kilka godzin.
Mężczyzna prychnął pod
nosem, jakby niczego innego się nie spodziewał.
- To było do przewidzenia
- odparł, powodując, iż Sakura otaksowała go niezrozumiałym spojrzeniem, za co
w ogóle jej nie winił. Jeszcze mało wiedziała o otaczającym ją środowisku.
- Wbrew pozorom miasto, z którego się
wywodzisz nie jest im nieznane, chociaż praktycznie nigdy tam nie jeżdżą
osobiście. W Konoha mieszkają ich prawnicy - wyjaśnił pokrótce, wyciągając z
tylniej kieszeni spodni paczkę papierosów. - Uchiha, mówi ci to coś? - spytał
wyciągając szluga z papierowego pudełeka i włożył go do ust.
- Nadziana, zadufana w sobie rodzinka
gburów, ale ponoć są dobrzy w tym co robią - skwitowała spoglądając na
przyjaciela zadziornie kątem oka.
- Czyżbyś miała już z nimi doczynienia? -
spytał rozbawiony, ponownie szturchając ją ramieniem.
Sakura zaśmiała się głośno.
- Za kogo mnie masz, Hachiro? Nigdy im do
pięt nie dorastałam i wątpię, bym nawet kogokolwiek z nich widziała na oczy.
Ale za to dużo słyszałam. Osoba taka jak ja jest dla nich nikim.
- Nie gadaj bzdur Sakura, nie jesteś
gorsza od nich tylko dlatego, że nie masz tyle pieniędzy, co oni - powiedział z
niekrytą złością, odpalając papierosa.
Jednak twarz różowowłosej studentki nie
wyrażała akceptacji wobec jego słów, wręcz przeciwnie - nadal szła w zaparte z
tym, co powiedziała.
Hachiro, chcąc postawić na swoim, wypuścił
z płuc większą ilość powietrza z dymem papierosowym, po czym niespodziewanie
chwycił ją dłońmi za nogi i plecy i uniósł do góry.
- A chcesz popływać? - powiedział
łobuzersko, przekładając ją przez barierkę oddzielająej ich od rzeki Kamo.
Źrenice Sakury rozszerzyły się w
przerażeniu, a swe ramiona automatycznie oplotła wokół jego szyi.
- Hachiro! - wrzasnęła na całe gardło,
świdrując go bez przerwy trzęsącymi się tęczówkami. - Postaw mnie!
- Co Haruno, strach cię obleciał? -
zażartował, wyciągając dłonie jeszcze bardziej przed siebie.
- Postaw mnie Hachiro! Nie umiem pływać! -
powiedziała przerażona, spoglądając na niego z rosnącym w niej strachem.
Doskonale wiedziała, że rzeka, nad którą w zasadzie wisiała, była o kilka
metrów za głęboka jak dla niej. Nigdy nie wchodziła do wody mającej więcej niż
półtora metra głębokości i nigdy nie zamierzała.
- Żartujesz sobie ze mnie? - spytał z
wyraźnym rozbawieniem Akiyama.
- To nie jest śmieszne Hachiro! Postaw
mnie!
Jej panika i strach zaczął eskalować o
wiele szybciej, niż sama by tego chciała. Z drugiej jednak strony, nie
potrafiła nic poradzić na własne lęki, nad którymi, jak każdy, nie panowała.
- Sakura niepotrafiąca pływać, a to mi
nowość. Powiem, że nie spodziewałem się tego po tobie - drażnił się z nią, ani
na chwilę nie nosząc się z zamiarem postawienia jej nóg na stałym gruncie.
- Przestań się nabijać i mnie postaw -
warknęła zła, mając dość powtarzania mu w kółko jednego i tego samego, w końcu
ile można.
Hachiro z cwaniackim uśmieszkiem nachylił
się delikatnie nad nią i wyszeptał do jej ucha:
- Wtedy miałbym pretekst, żeby cię
uratować.
Sakura uniosła głowę do góry, spoglądając
ze zdziwieniem w czekoladowe, tajemnicze oczy Akiyamy. Nie rozumiała jego
obecnego postępowania - wystarczył ułamek sekundy a nie poznawała go.
Nie poznawała własnego przyjaciela.
- Przestań się zgrywać i mnie postaw -
powiedziała spokojnym, drżącym głosem, nie przerywając z nim kontaktu
wzrokowego. On natomiast przyglądał się jej uważnie, jakby badał wzrokiem
każdy, nawet ten najmniejszy skrawek jej twarzy, chcąc utrwalić ten widok w
pamięci na dłuższy czas.
- Hachiro… - upomniała go stanowczo, nie
do końca wiedząc, o co mu w tej chwili chodzi.
- Dobrze się bawicie?
Donośny głos Miyaviego spowodował, iż
głowa Hachiro odsunęła sie od lica Sakury, a następnie przerzucił ją z powrotem
przez barierkę i wreszcie postawił na nogach.
- Nigdy więcej tego nie rób - burknęła pod
nosem tak, by tylko on to usłyszał. - Załatwiłeś już to, co miałeś załatwić z
Makuro? - zwróciła się do swojego chłopaka, zaczynając powoli zbliżać się do
niego z uśmiechem.
Miyavi skinął, natychmiast obejmując Sakurę
ramieniem i posyłając chłodne spojrzenie towarzyszowi, który właśnie wsadził
dłonie w kieszeń z niezrozumiałym wyrazem twarzy.
- My będziemy się zbierać, a Makuro chciał
zrobić z tobą jeszcze rundkę - oznajmił ze stoickim spokojem Mori.
Hachiro tylko wzruszył ramionami, a
następnie wyminął parę z zamiarem znalezienia drugiego z braci. Im prędzej
będzie miał to za sobą, tym lepiej dla niego samego.
- Przebywaj mniej w jego towarzystwie -
powiedział niespodziewanie Miyavi, gdy tylko jego przyjaciel zniknął w budynku.
Sakura spojrzała na niego z uniesionymi
wysoko brwiami.
- Oj przestań, tylko się wygłupialiśmy -
stwierdziła, wywracając oczami, po czym dała mu kuksańca w ramię.
- Może ty, ale on raczej nie -
skontrargumentował hardo, zaczynając prowadzić ich z powrotem w stronę budynku.
Sakura już nic nie powiedziała, gdyż w
ogóle nie widziała sensu w ciągnięciu tej do niczego nie prowadzającej rozmowy.
O wiele bardziej wolała przemilczeć całe zajście i nigdy już do niego nie
wracać. Przechodząc przez obszerny magazyn, w którym wszyscy lubili się
spotykać po różnych imprezach albo po prostu według zachcianki, od razu byli w
stanie usłyszeć krzyki Makuro. Nie było to nic nowego, dlatego też niewzruszeni
kontynuowali swoją wędrówkę przez budynek.
Kątem oka Sakura dostrzegła Hachiro
wymieniającego się ciosami z bratem Miyaviego. Z jakiegoś niewyjaśnionego dla
niej powodu złość emanowała od Akiyamy, że nawet i ona sama obawiała się go,
obserwując ich zmagania.
Walcząc z Makuro na ringu wydawał się
inny. Otaczała go dziwna, niezrozumiała dla niej aura.
- Sakura - powiedział półkrzykiem Makuro,
nie zaprzestając swej walki z Hachiro. - Bierz rękawice.
Zdezorientowana Sakura spojrzała pytająco
na Miyaviego, nie za bardzo rozumiejąc, co jego brat starał się jej przekazać.
Była tancerką a nie jakąś podszywającą się wojowniczką, która nawet nie
potrafiła uderzyć.
- Ze mną walczysz - fuknął Hachiro,
zamachując się na Makuro, aczkolwiek ten bez najmniejszego problemu zablokował
jego cios.
- Ciebie nie ma już czego uczyć, za to
świeżaka jak najbardziej tak - oznajmił rzucając przelotne spojrzenie Sakurze,
po czym niespodziewanie uderzył Hachiro posyłając go tym samym na deski.
Szmaragdowe tęczówki w przerażeniu z
powrotem przeniosły się na Miyaviego, który wydawał się kontemplować nad
słowami brata.
- Idź - szepnął nagle, pewny swych słów.
- Co? - spytała zdumiona, zupełnie się
tego nie spodziewając.
Lecz żadne protesty z jej strony się nie
opłaciły. Już po chwili stała na prowizorycznym ringu z ochraniaczami na głowie
i dłoniach, zupełnie nie wiedząc co ma robić. Nikt nie powiedział jej, jak ma
trzymać gardę, ani też w jaki sposób uderzać, zapomnieli również wspomnieć że
ważna jest praca nóg. Dlatego też nie zdziwiła się, gdy zaledwie przy pierwszym
uderzeniu Makuro podzieliła los Hachiro, lądując nieprzytomna na twardych
materacach…
Sakura stała oszołomiona
poczynaniami Hachiro, nie będąc w stanie nawet drgnąć. Ani razu nie oddała jego
pocałunku, tylko stała jak słup soli z szeroko otwartymi oczami. Czuła się jak
prawdziwa idiotka.
- Zawsze chciałem to
zrobić - wyszeptał Hachiro, a w Sakurze coś pękło.
Niepotrzebowała kolejnej
osoby obdarzającej ją gorącymi pocałunkami. Tę opcję mogła już odznaczyć z
Sasuke, który na domiar złego znajdował się niedaleko i bez wątpienia wszystko
widział.
Potrzebowała przyjaciela,
jakim Hachiro był w Kyoto, ale wyraźnie pomyliła się co do jego osoby.
Nie myśląc dwa razy,
odepchnęła go od siebie a następnie jej dłoń uniosła się w górę i poleciała w
kierunku jego policzka.
- Pogięło cię, Hachiro? -
spytała ledwo słyszalnym głosem, gdy patrzyła na niego skołowana. Wewnętrzna
część dłoni piekła ją niemiłosiernie od uderzenia i gdyby nie stała właśnie
przed Hachiro, bez wątpienia klnęłaby siarczyście.
Kompletnie nie wiedziała,
co to miało znaczyć i na obecną chwilę nie potrzebowała jego wymówek i zbędnego
tłumaczenia. Traktowała go tylko i wyłącznie jako przyjaciela, a po tym, co
zrobił, oprócz tego czuła sie oszukana.
Akiyama zdecydowanie nie
spodziewał się takiej reakcji z jej strony. Otwierał usta, chcąc cokolwiek
powiedzieć, lecz Haruno pokręciła w niedowierzaniu głową i zaczęła wycofywać
się bez przerwy na niego spoglądając. Nie chciała z nim teraz rozmawiać. Ku
swojemu niezadowoleniu w szmaragdowych tęczówkach nie widział nic oprócz zawodu
i nie chcąc tak kończyć ich spotkania po prawie roku, chwycił ją za przedramię
z zamiarem zatrzymania.
- Sakura, czekaj -
powiedział zły sam na siebie, ale w tym samym momencie ktoś inny chwycił go za
nadgarstek dłoni, która cały czas trzymała w swym potrzasku przyjaciółkę.
- Radzę trzymać łapy przy
sobie.
Oops, powiedziało
jej alter ego, doskonale znając tę chłodną i nieprzyjemną tonację. Sama
spotkała się z nią, gdy starała się udawać przed Sasuke, że spotkanie z Makuro
nie miało miejsca, a siniaki na jej szyi to tylko jego wybujała wyobraźnia.
Niepewnie spojrzała kątem
oka na stojącego tuż obok Sasuke, który wyglądał, jakby ktoś właśnie nadepnął
mu na odcisk. Ale nie dziwiła mu się. Jakiekolwiek były ich relacje na dzisiaj,
to nadal widok, którego przed chwilą doświadczył, musiał wyprowadzić go z
równowagi. I mogła orzec wszem i wobec, że bez wątpienia odbije się to na niej
samej.
Nie patrzył na nią, gdyż
jego kare tęczówki śledziły tylko i wyłącznie Akiyamę, tak jakby chciały
przedrzeć się przez niego i w trybie natychmiastowym dowiedzieć się, kim był i
jakim prawem spoufalał się z Sakurą. Za to Hachiro spoglądał na nią i na Sasuke
intensywnie, a ona czuła się, jakby była pomiędzy młotem a kowadłem.
Nienawidziła tego uczucia. Z łatwością dziecka była w stanie wyczytać z twarzy
przyjaciela, jak bardzo chciał poznać odpowiedź na nękające go w obecnej chwili
pytania. Bez wątpienia tak samo jak i Sasuke, chciał poznać tożsamość drugiego
mężczyzny, a także jego powiązania z nią samą.
- Przestaniecie mordować
się spojrzeniami? - spytała w miarę spokojnie, chcąc jak najszybciej przerwać
narastającą niezręczną sytuację.
Hachiro spojrzał głęboko w
jej oczy, po czym tak jak chciała, puścił ją a wraz z tym Sasuke puścił go.
- Tak - odpowiedział po
dłuższej chwili Hachiro, przenosząc na Sakurę o wiele łagodniejszy wzrok. -
Przepraszam. Nie wiem, co mnie napadło. Możemy porozmawiać… na osobności? -
zapytał zerkając na nieznanego mężczyznę, który na jego słowa prychnął pod
nosem.
Sakura nerwowo zaczesała
włosy do tyłu, czując niezrozumiałe napięcie pomiędzy dwoma osobnikami płci
przeciwnej. Wystarczyło tylko przelotne spojrzenie na Sasuke, by widzieć, jak
bardzo był teraz wkurzony, czego nawet nie próbował maskować.
- Ehm… niech będzie -
westchnęła, obracając się ku Sasuke, chcąc i jemu stawić czoła, lecz nim
zdążyła otworzyć usta, on ją uprzedził, mówiąc:
- Wypadałoby najpierw
znaleźć miejsce namiotowe, a nie ucinać pogawędki. Chyba że chcesz spać na
parkingu. Sama.
Jak to sama?!
Protestowała głośno przeciwko byciu i
nocowaniu w pojedynkę, a jej naburmuszony wyraz twarzy zdradzał mu wszystko,
dzięki czemu Sasuke posłał jej tryumfalny uśmieszek - wiedział, że wygrał tę
rozgrywkę.
Sama, a inaczej mówiąc: nici z seksu, mruknęło jej alter
ego, które było równie niezadowolone jak ona sama. Pierwszy raz od bardzo dawna
była w stanie zgodzić się ze swoim wewnętrzym głosem, który lubił ją dręczyć
praktycznie każdego dnia.
- Później w takim razie - powiedziała
spokojnie, zwracając się do Hachiro, co już nie spodobało mu się tak bardzo jak
jej wcześniejsza wypowiedź. - Spotkamy się i porozmawiamy później - powtórzyła
pewniejszym głosem i jak za starych czasów posłała mu czuły uśmiech, który miał
za zadanie utwierdzić go w przekonaniu, że mówi szczerze. Nadal miała mu za złe
pocałunek sprzed chwili. Ani razu w przeszłości nie zastanawiała się, jakby to
było całować się z Hachiro, ale za to bezwstydnie cały dzień śniła o gorących
igraszkach z Sasuke i tylko z nim. Naprawdę w tym wszystkim pomału zaczynało
brakować logiki.
Wyciągnęła ze swego plecaka długopis i
kawałek niezapisanej kartki, jaką wyrwała z ostatnich stron pamiętnika i
zapisała na niej swój numer telefonu.
- Nie przedstawisz nas, Sakura? - spytał
nagle Hachiro, przyglądając się małej karteczce z jej numerem.
- Uchiha Sasuke - wtrącił brat Itachiego,
nim Sakura zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować na słowa przyjaciela.
Akiyama nie krył zdziwienia tymi słowami,
doskonale pamiętając, co niegdyś Sakura powiedziała o rodzinie Uchiha. Nigdy
nie przypuszczał, że znajdzie się w ich towarzystwie poza salą sądową. Spojrzał
pytająco na Sakurę, która wyraźnie klnęła pod nosem na samowolkę swojego
towarzysza i posłała karookiemu karcące spojrzenie.
- Akiyama Hachiro, przyjaciel Sakury -
powiedział blondyn, skinąwszy głową w stronę Haruno.
Hachiro nie potrafił nie dopowiedzieć, kim
jest dla różowowłosej, co Sasuke pominął w swojej wypowiedzi. Przez to Akiyama
zyskał swego rodzaju przewagę w ich niemym konflikcie ze znajomym Sakury,
kimkolwiek dla niej był.
- A ty…? - spytał ostentacyjnie,
korzystając z chwilowej dominacji.
Brew Sasuke drgnęła minimalnie,
przejrzawszy zagrywkę Hachiro, ale prawda była taka, że sam nie znał odpowiedzi
na zadane właśnie pytanie. Nie spoglądając na Sakurę, zacisnął mocniej szczękę,
mierząc się wzrokiem z jej przyjacielem, jak to sam nie zawahał się określić.
On sam wątpił, by należała się mu etykieta przyjaciel Sakury, ale nic
oprócz zwykłego znajomego nie przychodziło mu do głowy. Szkopuł polegał jednak
w tym, że taki przydomek mu się nie podobał. Czy znajomym można nazwać kogoś,
kogo kilkakrotnie całuje się ze wzajemnością?
- Chodźmy już, bo rzeczywiście nie
będziemy mieli gdzie spać - wtrąciła Sakura, której aluzja Hachiro również nie
była obca. I tak samo jak Sasuke, nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie.
Prawdę mówiąc, do tej pory się nad tym nie zastanawiała i raczej nie chciała
dumać na tym akurat w takiej chwili.
Czuła na sobie pytające spojrzenie
Hachiro, które za wszelką cenę starało się ją rozszyfrować, ale bez powodzenia.
Wiedziała, że w jego oczach nie zmieniła się nic a nic, choć rzeczywistość
wyglądała całkiem inaczej. Rozmowa na osobności to jednak był dobry pomysł. Nie
potrzebowała wtrącania się Sasuke, gdy będzie wyjaśniać z Hachiro kilka spraw,
włączając w to pocałunek, który w jej mniemaniu nigdy nie powinien mieć
miejsca.
Sasuke przytaknął, lecz nie zamierzał
pozwolić, by nowo poznany mężczyzna panował nad sytuacją, dlatego też
powiedział spokojnie do Sakury:
- My też będziemy musieli porozmawiać.
- Hę? - Nie rozumiała, o czym mieliby w
tej chwili rozmawiać, a sprawy z Kyoto na pewno nie zamierzała mu tłumaczyć
podczas festiwalu wśród tłumu nieznanych sobie ludzi. Do tego zdecydowanie
potrzebna im była chwila prywatności, której na Inazumie na pewno nie dostaną.
- Stanowczo musisz wymienić materac w
swoim łóżku, bo kark boli mnie do tej pory - wyjaśnił, wzruszając ramionami.
Sakura przejechała dłonią po twarzy, nie
wierząc własnym uszom.
Znów to zrobił! Ot tak, jakby to było nic!
Po raz kolejny bez
najmniejszego problemu, zainsynuował, że łączą ich bliższe fizyczne stosunki.
Cholera! Nie
mówiła, że nie chciała tego, ale żeby mówić takie rzeczy przed czasem? Niech
to szlag! W żadnym stopniu nie potrafiła zrozumieć Sasuke.
Dostrzegając, jak twarz
Hachiro tężeje, a jego czekoladowe oczy z wściekłością spoglądają na Sasuke,
wiedziała, że to najlepszy moment, by się ulotnić. Hachiro bez najmniejszego
problemu połknął haczyk Sasuke i tylko czekał na zaprzeczenie Sakury, które
nigdy nie nadeszło. Nie zamierzała kłamać, bo pewnie i tak jeszcze bardziej by
się pogrążyła, a tego na dzień dzisiejszy miała serdecznie dość.
- Czepiaj się swojego
łóżka - burknęła w niezadowoleniu.
- Tak, wiem, że spało ci
się wtedy o wiele lepiej.
Mocno chwyciła Sasuke za
przedramię i pociągnęła za sobą.
- Idziemy.
To zdecydowanie nie była
sytuacja, na którą była przygotowana. Pocałunek Hachiro i napięta atmosfera
pomiędzy nim a Sasuke, to zdecydowanie było zbyt dużo nawet jak na nią. Ale i
tak najbardziej nie spodziewała sie takiej reakcji Sasuke, przez którego wyraźnie
musiała przemawiać zazdrość. Rzuciła mu łobuzerskie spojrzenie, wiedząc, że
nawet jeśli zaczęłaby się z nim droczyć na ten temat i tak wyparłby się tego i
kazał jej iść do diabła.
W żaden sposób nie
zamierzała tłumaczyć Hachiro, że nie sypia z Uchihą, bo czuła, że tylko
pogorszyłaby obecną sytuację. Chociaż patrząc na to z innej strony, raczej nie
miała z czego tłumaczyć się Hachiro z prostego powodu: oprócz zwykłej przyjaźni
nic ich nigdy nie łączyło. A przynajmniej tak myślała jeszcze pięć minut temu.
Sasuke nie protestował,
gdy Sakura odciągnęła go od Hachiro, wręcz przeciwnie - na jego twarzy zakwitł
zawadiacki uśmiech. Wrócili się do motoru, od którego odpieli dwie podróżne
torby i zaczęli kierować się w głąb pola namiotowego w poszukiwaniu wolnego
miejsca.
- Nie mogę uwierzyć, że
znowu tak insynuowałeś - syknęła zła dając upust swojej wściekłości, gdy tylko
Hachiro zniknął z ich pola widzenia.
- Powiedziałem prawdę.
Serio powinnaś pomyśleć nad zmianą materaca - powiedział ze stoickim spokojem,
idąc jako pierwszy. Skupionym spojrzeniem rozglądał się po otaczających ich
namiotach, starając się zlokalizować niezajęte jeszcze miejsce. Przydałoby się
rozbić nim słońce całkowicie zajdzie za horyzont, bo rozkładanie namiotu po
ciemku nie jest aż takie fajne, jak się wydaje.
- Zrobiłeś to specjalnie -
zaargumentowała oskrażycielsko.
- Nawet jeśli, to co? -
spytał, rzucając jej zadziorne spojrzenie przez ramię. - Skoro jest twoim
przyjacielem, to taka wiedza w żaden sposób nie powinna mu w niczym przeszkadzać.
Chociaż… Wybacz, mój błąd. Przyjaciele chyba nie całują się na przywitanie?
Sakura miała ochotę zaśmiać mu się w
twarz, ale mimo wszystko na jej czole pojawiła się mała niebezpiecznie
pulsująca żyłka. Toż to Uchiha był zazdrosny! Ale pewnie jakakolwiek aluzja z
jej strony wywołałaby u niego napad niepohamowanego śmiechu.
Z irytacją prychnęła pod nosem złośliwie,
dostrzegając w całej sytuacji drugą stronę monety.
- A tym bardziej ze sobą nie sypiają.
Wiesz coś o tym? - powiedziała stanowczo, wyprzedzając go i nieoglądając się za
siebie.
I kto tu jest zazdrosny? - śmiało się jej alter
ego, ale ona nie zwracała na to uwagi.
Tak, była zazdrosna! I była zła na fakt,
że Ayanami była w stanie go dotykać, była wściekła na samą siebie, że nadal nie
potrafiła myśleć o niczym i nikim innym jak o nim.
Sasuke nie odpowiedział nic na jej
zaczepne słowa i gdyby nie jego głośne kroki, które słyszała za sobą, byłaby
skora pomyśleć, że zniknął. On jednak nadal szedł jej śladem.
Głośna muzyka huczała w tle ze znajdującej
się kilkaset metrów dalej sceny, ale z każdym postawionym krokiem przemieniała
się w zwykły szum. Setki, jeśli nie tysiące namiotów rozprzestrzeniały się
przed nimi na prawo i na lewo, przez co znalezienie jakiegokolwiek wolnego
miejsca nie było aż takie łatwe. Z grymasem na twarzy poprawiła ciążący jej już
plecak. Nie wiedziała, co było już gorsze - niespodziewany ból pleców czy
cisza, jaka zastała pomiędzy nimi po jej krótkim komentarzu. Jednak nie miała
sobie tego za złe - powiedziała prawdę.
Tak samo jak i on, dopowiedziało jej
wewnętrze ja.
Westchnęła ciężko, niepewnie zerkając na
niego przez ramię, lecz Sasuke był za bardzo zajęty szukaniem wolnego miejscca
na rozbicie namiotu, by zwrócić na nią uwagę.
Po chwili jednak Sakura przystanęła w
miejscu, dostrzegając dwa wolne miejsca, które były oddzielone od siebie trzema
innymi rozłożonymi już namiotami. Dwa znalezione właśnie przez nich miejsca
musiały im wystarczyć, a Sakura musiała przeboleć samotność tej jednej
nocy.
- Daj mi namiot Ino - przerwała ciążącą
ciszę, odwracając się do niego.
Sasuke zatrzymał się w miejscu, uważnie
się jej przyglądając.
- Jaki namiot?
Z ust Sakury wydobył się krótki, nerwowy
śmiech.
- Jak to jaki namiot? - dopytywała
zdumiona. - Ino miała wziąć namiot dla mnie i dla niej.
- Jakbyś nie zauważyła Ino tu nie ma, a ja
niczego od niej nie dostałem - powiedział zadziornie, powodując iż twarz Sakury
nagle pobladła, a ona sama myślała, że zaraz rozszarpie przyjaciółkę na drobne
kawałeczki.
- Nie masz dla mnie namiotu?!
Cholerna Ino! Już po niej! Niech no tylko
jutro się pojawi na Inazumie, a ona już sobie z nią porozmawia. Jak mogła
ukartować wyjazd z Sasuke bez dania mu namiotu? Niby gdzie miała teraz spać?
- Czyli jednak musisz spać na parkingu.
Albo dzwoń do... Właśnie, jak ma na imię, bo jakoś mi umknęło?
A to niby kobiety są marudne, przemknęło jej przez
myśli a cała złość z Ino przeszła na Sasuke.
- Nie spodziewałam się, że będziesz
cierpiał na sklerozę, to do ciebie niepodobne, Sasuke - skwitowała z ironią,
splatając ramiona na klatce piersiowej i piorunując go wzrokiem.
- Staram się wyrzucać z pamięci wszystkie
śmieci.
Czuła, jak czerwieni się ze złości. Nie
było dla niej tajemnicą, że Sasuke robił to specjalnie, zresztą tak samo było z
jego uwagą odnośnie miękkości jej materaca. Sasuke był wściekły, nie musiała
być guru, by to wiedzieć i widzieć, a swoją złość wyrażał na swój raczej
niespotykany u innych sposób; tak jak przypuszczała wszystko odbijało się na
niej. W rezultacie wiedziała, że musiała się bardzo natrudzić, by noc spędzić w
jakimkolwiek namiocie, ale nadal obecny komentarz tak bardzo wyprowadził ją z
równowagi, że aż musiała stanąć z nim twarzą w twarz. Teraz to ona emanowała
wściekłością, a jej szczęka zaciskała się mocno, wyraźnie świadczcąc o tym, że
Sasuke ciut przesadził.
Nie zamierzała biegnąć do Hachiro, tak jak
właśnie specjalnie zasugerował. Powód był prosty - przypuszczała, że jej
przyjaciel dażył ją uczuciami, których nie była w stanie odwzajemnić. Lecz to nadal
nie usprawiedliwiało takiego komentarza ze strony Sasuke.
- A na jakiej podstawie czujesz się lepszy
i określasz go “śmieciem”, hm? - powiedziała ze złością, wpatrując się
intensywnie w czarne jak smoła oczy.
Czarnowłosy parsknął, wymiajając ją i kierując
się do znalezionego przez nich wolnego miejsca oddalonego zaledwie o kilka
kroków. Zrzucił na ziemię dwie podróżne torby, kątem oka obserwując zbliżającą
się ku niemu Sakurę ze skupionym na nim spojrzeniem.
- Przestań robić sceny zazdrości i rzucać obelgami
na prawo i lewo - warknęła zła, stając tuż obok niego.
Sasuke spiorunował ją wściekłym
spojrzeniem, wychwytując irytujące słowo na literę z.
- I może cię to ucieszy i
nieco uspokoi, ale to ty będziesz zmuszony spędzić ze mną kolejną noc - oznajmiła
mu, spoglądając na niego z wyższością. Co jak co, ale pod gołym niebem nie
zamierzała nocować.
- Wiesz, że na tym świecie
nie ma nic za darmo - zagaił, rozpakowując pomału torbę, w której znajdował się
mały namiot.
Sakura zmarszczyła groźnie
brwi, klnąc na jego wredny dzisiejszego wieczoru humor. I dlaczego nie mogła
odrzucić uczucia, że gdyby nie spotkanie z Hachiro, Sasuke byłby potulny jak
baranek? Na pewno byłby mniej wredny, gdyby nie ten nieszczęsny pocałunek.
- Czego chcesz w zamian? -
spytała chłodno, stukając paznokciami o łokieć.
Przeboleje to! Ten jeden,
jedyny raz zrobi, jak Sasuke jej zagra! Niech mu już będzie. Ale odwdzięczy mu
się za to pewnego dnia i wtedy będzie żałował.
- Jesteś kreatywna, wymyśl
coś - odparł spokojnie, zaczynając grzebać w drugiej torbie. Wyciągnął z niej
dużą, litrową butelkę z bursztynowym płynem, którą następnie wręczył jej. - To
powinno ci pomóc w myśleniu.
Bez najmniejszego pytania
Sakura chwyciła za butelkę, uważnie przyglądając się świecącej naklejce.
- Rum - skwitowała,
odkręcając butelkę, z której już po chwili zaczęła sączyć alkohol.
- To nie fair - wypaliła
niespodziewanie, przyglądając się Sasuke jak zaczyna rozkładać jednoosobowy
namiot. Z naburmuszoną miną zbliżyła się do niego, dumając w myślach nad
rzuconą przez niego propozycją.
Sasuke zabrał jej na
chwilę butelkę z ręki, również zaczynąjąc pić rum, lecz już po chwili butelka
wróciła w posiadanie różowowłosej.
- Co nie jest fair?
Sakura zaczęła zastanawiać
się nad doborem słów, które ewentualnie byłyby w stanie przekonać Sasuke do
uznania, że jej jedna noc w jego namiocie została już opłacona. Chociaż ona
sama doszukała się już nawet nadpłaty.
- Spałeś u mnie już dwa
razy, a ja u ciebie raz - zauważyła słusznie, na co Sasuke przytaknął,
zgadzając się z nią. - W dodatku niejednokrotnie widziałeś mnie już bez ubrania
a nawet ośmieliłeś się nabijać z mojej bielizny, co zdecydowanie powinno
opłacić moje dzisiejsze nocowanie w twoim namiocie - powiedziała zawzięcie, bez
przerwy się na niego wpatrując.
Mały czerwony namiot już
prawie stał, zresztą postawienie jednoosobowego lokum tego typu nie było czymś
trudnym. Było wręcz dziecinnie proste.
- Dziesięć punktów za
dedukcję, ale nic z tego. Wiem, że stać cię na więcej, więc postaraj się i mnie
zaskocz - oznajmił zaczepnie. - Po za tym, wcale się nie nabijałem - zaznaczył.
Musiała się napić. I
wątpiła, by dzisiejszego wieczoru jedna butelka rumu wystarczyła.
W zrezygnowaniu usiadła po
turecku na ziemi z butelką rumu, uparcie główkując nad czymś, co wykupiłoby jej
nocleg.
Powiedz, że się z nim
prześpisz. Nie może się nie zgodzić.
Słysząc wewnętrzny głos
alter ego ponownie przystawiła butelkę do ust, łapczywie zaczynając wlewać w
siebie jej zawartość. Nie było nawet takiej możliwości, by doszło między nimi
do takich rzeczy - był zbyt wredny, zbyt seksowny, zbyt pociągający, w dodatku
za bardzo ją prowokował. I ten alkohol! Robił to specjalnie. Czuła to! Tak!
Uchiha Sasuke chciał ją upić i wykorzystać!
Zaśmiała się pod nosem,
gdy tylko ta abstrakcyjna myśl zakorzeniła się w jej umyśle.
Sasuke spojrzał na nią
zdziwiony, po czym podszedł do niej i zabrał jej butelkę. Widząc, jak nie ma
już jednej czwartej pokręcił z rozbawieniem głową.
- Wystarczy kilka większych
łyków, a już chichrasz się do samej siebie - skwitował.
- Ale wiem, co opłaci mój
dzisiejszy nocleg - powiedziała tajemniczo, posyłając mu zadziorne spojrzenie.
Odchyliła się do tyłu, opierając dłonie na ziemi i uważnie lustrując Sasuke od
stóp do głowy.
Brew Sasuke uniosła się w
zaciekawieniu, cierpliwie wyczekując, aż podzieli się z nim tym, co wymyśliła.
- Niech ci będzie, Sasuke.
Przez tydzień będę sprzątać ci pokój, paradując w tych cholernych majtkach -
oznajmiła, wyciągając jedną rękę chcąc odzyskać alkohol.
Nie wyobrażała sobie
siebie samej paradującej w jego pokoju w samej bieliźnie, w dodatku z
odkurzaczem w dłoni, ale zdążyła zauważyć, że Sasuke jest zwolennikiem dziwnych
pomysłów. Modliła się tylko, by to wystarczyło, aby zagwarantować jej spanie w
namiocie.
Sasuke upił kolejny łyk
alkoholu i podał jej butelkę, po czym wydął usta w zamyśleniu, wyraźnie
debatując w myślach nad jej propozycją.
- Te majtki są naprawdę
kuszące, ale sprzątanie? Naprawdę, Sakura? Tylko na tyle cię stać?
Myślała, że zaraz mu
lutnie.
- Czyli majtki tak,
sprzątanie nie. Zrozumiałam. Więc czego ode mnie rządzasz Sasuke, jeśli ciągle
kręcimy się wokół tematu moich uroczych majtek w kropki? - spytała złośliwie,
nawet nie zwracając uwagi na dwuznaczność swoich słów. Otrzepała dłonie z
piachu i wstała z ziemi, bez przerwy przyglądając się, jak obserwował ją z
rozbawieniem. - A więc, czego tak naprawdę chcesz, co? - spytała ponętnie,
pomału zbliżając się do niego z butelką rumu. - I nie, Uchiha, nie prześpię się
z tobą - powiedziała nader spokojnie, nie będąc do końca pewna, czy to mówiła
ona, czy też może alkohol. Nigdy wcześniej rumu nie popijała, najwyraźniej ten
trunek dość szybko na nią działał.
Oczywiście, że się z
nim prześpisz! Prędzej czy później! - krzyknęło jej rozdrażnione alter ego.
Sasuke parsknął śmiechem,
z zaciekawieniem obserwując, jak staje zaledwie dwa kroki od niego.
- Myślisz, że o to mi
chodzi? - szepnął, odgarniając kosmyk różowych włosów za ucho.
Szmaragdowym spojrzenie
przyglądała się, jak jego palce znajdują się niebezpiecznie blisko jej
policzka. Rozchyliła delikatnie usta, lecz nim zdążyła odpowiedzieć, Sasuke
odezwał się jako pierwszy.
- Śpisz w namiocie, ale w
samej bieliźnie. Tyle mi wystaczy - zakomunikował, z uniesionym kącikiem ust.
Droczył się z nią. Cały czas się z nią
droczył, a ona ot tak wypaliła, że się z nim nie prześpi. Tak jakby tylko
czekał na akurat te słowa.
Pięknie, warknęła w myślach,
gromiąc jego plecy wzrokiem, gdy tylko odwrócił się od niej.
- Zamiast grać urażoną, chodź coś zjeść.
Po za tym dzisiaj są jeszcze trzy koncerty - powiedział, ściągając z siebie
skórzaną kurtkę, a nastepnie ciemny podkoszulek. Sakura uważnie lustrowała jego
obandażowane przedramię, uparcie zastanawiając się, co takiego skrywały pod
sobą białe opatrunki. Lecz tak bardzo jak chciała skupić się na jego tatuażu,
tak bardzo jego naga klatka piersiowa ją rozpraszała. Tylko on mógł mówić o
jedzeniu w trakcie rozbierania się. Tylko i wyłącznie on.
Sakura ledwo mogła złapać
oddech.
I jak tu miała nie myśleć
o obcowaniu z nim, gdy on w tak bezczelny sposób - ponownie! - pobudzał jej
nieokiełznaną wyobraźnię, powodując iż jej policzki stopniowo zaczęły się
subtelnie rumienić.
- Co żeś sobie wytatuował?
- spytała, ściągając swój plecak i wrzucając go do otwartego namiotu, za
wszelką cenę starając nie gapić się na jego wyeksponowany tors. Widziała go już
kilka razy, ale wywoływany efekt był ciągle taki sam.
Alter ego Sakury
wrzeszczało w jej podświadomości, ponownie próbując przejąć kontrolę, by mówić
i robić co mu się żywnie podobało, wszystko by tylko nie stać jak kołek, gdy
Sasuke…
…zaczął rozpinać pasek od
spodni.
- Co, ciekawość znowu cię
zżera? - spytał, rzucając jej zadziorne spojrzenie i jak gdyby nic pozbył się
paska, a jego ciemne spodnie ułożyły się seksownie na jego biodrach.
- Mogę się zapytać, co ty
do cholery wyprawiasz? Mówisz, że idziemy jeść, a sam… sam…
Sakura warknęła
zezłoszczona, nie będąc w stanie dokończyć rozpoczętego przez nią zdania.
- Przebieram się? -
wtrącił patrząc prosto na nią i jej rumieniającą się twarz. - Powiedziałaś, że
z seksu nic z tego, a jednak o nim myślisz? Nieładnie, Haruno. Nie sądziłem, że
taki z ciebie perwers.
Ty idiotko, zostałaś
nakryta! - wrzeszczało alter ego, ale było już za późno - skompromitowała
się na całej linii.
- Przypominam, że to Ty
bezczelnie gapiłeś się na mnie w moim domu. I każesz spać mi w samej bieliźnie.
To ty tu masz jakieś dzikie myśli - mówiła, próbując uratować resztki honoru
Sakury Haruno.
- Dzikie? Sądzisz, że aż
tak dobrze mnie znasz?
- Nie, Uchiha. Nie znam
cię wcale a wcale. I vice versa. Zresztą… Jesteś facetem.
Po raz kolejny upiła
bursztynowego trunku, nie spuszczając z oczu twarzy jej dzisiejszego
towarzysza.
- Nie zapominaj Haruno, że
jeszcze wisisz mi opowiastkę o swojej przeszłości. Obiecałaś - rzekł spokojnie.
Znów zachowała się
zdecydowanie zbyt spokojnie jak na nią - bez słowa przechyliła butelkę, a
czując, jak zaczyna jej szumieć w głowie, przysiadła na ziemi. W takim tempie
będzie pijana w przeciągu pół godziny i znowu z winy Sasuke. Nie omieszkała
nawet stwierdzić, że niedługo przez niego popadnie w alkoholizm. Istna
paranoja!
- Wiesz, że na tym świecie
nie ma nic za darmo, Uchiha?
Uśmiechnął się łobuzersko
i przykucnął tuż naprzeciw niej, obserwując ją zaciekawionym spojrzeniem.
- Widzę, że się uczysz,
Haruno. A więc mów, czego ty ode mnie rządzasz w zamian za uchylenia choć rąbka
tajemnicy o samej sobie? - wyszeptał spokojnie, przypatrując się jej. Chwycił
za butelkę, która zaczęła pustoszeć w zaskakująco szybkim tempie i sam zaczął
wlewać w siebie zakupiony rano rum.
Sakura w zamyśleniu
spojrzała z uśmiechem na czerniejące z minuty na minutę niebo.
- Tatuaż. Pokaż mi go -
rozkazała stoicko, nadal obserwując pojawiające się na niebie jasne gwiazdy.
Tatuaż? Mogłaś zarządać wszystkiego -
striptizu, seksu, alkoholu, zwierzeń, a ty wybrałaś akurat tatuaż, wariatko?! Nie było skali, w jakiej
mogłaby zmierzyć oburzenie jej wewnętrznego ja, które nie wytrzymało i
wybuchło, gdy tylko Sakura wyjawiła, co chce w zamian za własne zwierzenia.
Sasuke również wydawał się zaskoczony tym,
co powiedziała.
- Za coś tak cennego jak wspomnienia,
chcesz zobaczyć, co sobie wytatuowałem? - zapytał, nie kryjąc się z
ogarniającym go zdziwieniem.
Sakura spojrzała na niego z nadal
widniejącym na jej twarzy szczerym uśmiechem i przytaknęła, ignorując buzujące
w niej alter ego.
- Moje wspomnienia nie są cenne, Sasuke.
To okropna, zła przeszłość, którą za wszelką cenę staram się wymazać z pamięci.
Ale to nie jest takie proste, jak bym chciała.
Karooki westchnął i na
wpół odziany usiadł naprzeciwko niej. Zerkając na nią co chwilę, zaczął pomału
odwijać opatrunek, jaki został mu założony w gabinecie tatuażu, gdzie był już
nie raz. Ani razu nie umknęło mu, z jaką delikatnością wypowiedziała jego imię.
Nie wątpił w jej słowa - bolącą przeszłość było bardzo trudno zaszufladkować,
by móc o niej w ogóle nie myśleć. Nawet jemu się to nie udało.
Sakura w napięciu
oczekiwała, aż jej oczom ukaże się tatuaż, nad którym od wczoraj główkowały
niemal bez przerwy. Jej alter ego miało rację - mogła zarządać wszystkiego,
nawet tego, by móc spędzić noc w luźnych ubraniach a nie zwykłej, skąpej
bieliźnie. Ale nie czułaby się wtedy dobrze, Sasuke również był dla niej
chodzącą zagadką, tak samo jak i ona dla niego. Najwyższa pora zacząć
rozwiązywać łamigówki, jakimi oboje bezsprzecznie byli.
Czuła na sobie jego
spojrzenie, ale była zbyt zajęta przypatrywaniem się, jak odsłania opatrunek,
nie chcąc przegapić żadnego fragmentu tatuażu. Może dla niego to nie była ważna
chwila, lecz dla niej tak.
Czarny tusz wmalowany w
jego jasną skórę już po chwili był dla niej widoczny. Rozchyliła nieznacznie
usta, przyglądając się z fascynacją każdemu wytatuowanymi detalowi. Nie wiedząc
nawet, kiedy zaczęła delikatnie dotykać fragmentów tzw. rękawa, wodząc po nim
opuszkami palców. Linia po lini przejeżdżała z oczarowaniem po jego
przedramieniu, badając dokładnie świeży malunek.
- Labirynt - szepnęła
urzeczona prostotą tatuażu.
- Jedna wielka
komplikacja.
Niepewnie uniosła wzrok,
napotykając od razu bacznie przypatrujące się jej kare tęczówki, których właściciel
znajdował się jak zwykle zbyt blisko, by mogła racjonalnie myśleć. Jego oddech
drażnił jej skórę, powodując, iż temperatura jej ciała zaczęła wzrastać, a
serce przyśpieszyło.
- Enigma - odparła z
nieschodzącym z jej twarzy uśmiechem.
Głowa Sasuke poruszyła się
minimalnie; tym razem to on przytaknął.
Nie będąc w stanie
wytłumaczyć dlaczego, Sakura przeniosła prawą dłoń za swoje ucho, gdzie
znajdował się jej tatuaż. Ona w przeciwieństwie do Sasuke nie posiadała
sensownego znaczenia malunku, na jaki zgodziła się po naleganiach Miyaviego.
Pomimo iż podobała jej się gałązka kwiatu wiśni, to nadal żałowała tatuażu i
żałowała wszystkiego, co było związane z Miyavim.
- Nigdy go nie chciałam. On
go chciał. Cheri, tak się do mnie często zwracał, gdy byliśmy sami -
szepnęła pod impulsem, zrywając z wcześniejszym postanowieniem o nierozmawianiu
o Kyoto na Inazumie. - Czuję się jak wytatuowane zwierze, które należy tylko i
wyłącznie do niego - mruknęła pod nosem zła na swoją głupotę.
Sasuke obserwował, jak Sakura zagryza zęby
po wspomnieniu jej wcześniejszego chłopaka.
- Powiedz mi jedno Sakura, bo czegoś nie
rozumiem… - dodał, przypominając sobie nagranie, jakie podesłał mu Juugo.
Widząc, jak skupia się na nim, kontynuował. - Kim była osoba, przed którą dzisiaj
uciekliśmy? Z początku myślałem, że to on, ale nazwałaś go Makuro, nie Miyavi.
- Bracia - skrzywiła się,
a następnie wypluła z ust zalegająca z krtani ślinę.
Tak, pluła na braci Mori i
miała ich w głębokim poważaniu, nawet jesli ten gest był skrajnie nieelgancki
jak na kobietę.
Dłoń Sasuke ponownie
zaczęła śledzić siniaki znajdujące się na jej szyi. Sakura przymknęła powieki,
delektując się delikatnym dotykiem jego twardych dłoni.
- Nie karz mi wszystkiego
mówić na raz, bo nie dam rady - powiedziała nagle, ponownie otwierając oczy i
wpatrując się w czarną otchłań.
- Powiesz, jak będziesz
chciała - odparł.
Cholernie chciał wiedzieć,
co takiego skrywała przed nim Sakura. Ale dopiero teraz widział, jak bardzo
męczyła się z własną przeszłością, która wyraźnie zaczęła ją doganiać.
Cierpiała. A skoro cierpiała, nie pozostawało mu nic innego, jak cierpliwie
czekać, aż się przed nim otworzy, choć czuł, że zajmie to jeszcze spory kawałek
czasu. Ale to nic. Jakoś da radę. Chcąc ją zapewnić o swojej prawdomówności,
dotknął miejsca za jej uchem, gdzie przed chwilą samą się dotykała.
- A to… da się z łatwością
usunąć - powiedział o tatuażu, jaki posiadała na sobie. - Albo przekształcić w
coś innego.
Uśmiech Sakury poszerzył
się jeszcze bardziej.
- Nie powiem, że nie
odkładam na to gdzieś pokryjomu - zaśmiała się, nadal opuszkami lewej dłoni
błądząc po jego wytatuowanym przedramieniu.
Dzień, w którym pozbędzie
się tego tatuażu, będzie upragnionym przełomem w jej życiu. Jedynym aspektem,
który ograniczał jej plan rozpoczęcia nowego etapu w życiu, były fundusze
finansowe.
- Robisz to specjalnie,
co? - zagaiła zadziornie, widząc, jak Sasuke ponownie zaczyna zmniejszać
dzielącą ich odległość.
- Nic nie robię bez powodu - odpowiedział,
łącząc ich usta w namiętnym pocałunku.
Sakura zachichotała cicho, bez zawahania
zaczynając oddawać pożądliwe pocałunki Uchihy. Motylki w brzuchu wraz z
uporczywymi cherubinkami powróciły w mgnieniu oka. Dawno już nie czuła się tak
dobrze, oddając z przyjemnością pocałunki, jakimi była obdarzana. Pomału
zaczynała tracić rozum, który najwyraźniej uodpornił się już na Sasuke i jego
humorki. Będąc całowana przez głównego bohatera jej niedawnych zbereźnych snów,
była nawet w stanie pokusić się o przyznanie Ino racji - tak, była zakochana.
Dziwna, abstrakcyjna myśl, ale jakże
adekwetna do obecnej sytuacji.
I pewnie jeszcze sekunda, a przyznałaby
się przed swoim alter ego do uczuć żywionych do Sasuke, który zuchwale
pogłębiał ich czułości, gdyby nie kobiecy rozweselony krzyk nawołujący męskie
imię.
Sakura oderwała się od Sasuke z
niedowierzeniem spoglądając w kierunku usłyszanych krzyków.
Hachiro.
Hachiro znajdował się kilkanaście metrów
dalej, przy jednym z większych na polu namiotów wraz z grupką co najmniej
pięciu innych osób. Kobieta, która krzyknęła jego imię, wyraźnie chciała
zwrócić na siebie jego uwagę, ale bez skutku; właściciel dołeczków w
policzkach, do którego Lily bez przerwy wzdychała, intensywnie wpatrywał się w
siedzącą na ziemi Sakurę.
- Czy on naprawdę musiał rozbić się
dziesięć metrów od nas? - z nutką złości spytał w niedowierzaniu Sasuke. Wstał
mimowolnie z ziemi odtrzepując tyłek z ciemnego piachu i spoglądając z wyraźną
pogardą w stronę Akiyamy. Bezsprzecznie Sasuke go nie lubił i to z
wzajemnością. Sakura natomiast wiedziała, że w pewnym sensie Sasuke był
zły też i na nią za to, że przerwała.
- Możemy iść już coś zjeść? - zapytała
spokojnie, zerkając z dołu na Sasuke.
Jeszcze kilkanaście minut temu była w
stanie rzucić się Hachiro na szyję, dziękując w duchu za to niespodziewane
spotkanie. Była tak zamroczona chęcią odzyskania przyjaciela, że z początku
nawet nie zwracała uwagi na resztę wydarzeń, jakie miały miejsce w Kyoto, a
przysięgała sobie nigdy o nich nie zapomnieć. Hachiro zostawił ją. Zniknął, nim
jej piekło w Kyoto rozpętało się na dobre. Pozostawił ją na pastwę losu i nigdy
potem się do niej nie odezwał, nawet gdy gniła w policyjnej celi. A teraz
bezmyślnie całuje ją przy pierwszym spotkaniu, wywracając jej życie do góry
nogami?
Ktoś tu wyraźnie był niepoważny. I tym
razem to nie była ona. Zmieniła zdanie, nie zamierzała z nim dziś rozmawiać.
Jutro może i będzie gotowa na coś takiego, ale zdecydowanie nie teraz. Tego
wieczoru nie mogła pozwolić sobie na wysłuchiwanie jego tłumaczeń. A może po
prostu bała się tego, co miał jej do powiedzenia.
Póki co zamierzała zrobić to, po co tu
przyjechała - zaszaleć i posłuchać dobrej muzyki.
Sasuke podał jej dłoń, którą Sakura bez
wahania chwyciła i wstała na równe nogi. Spodziewał się, że gdy tylko dostrzeże
swojego przyjaciela, to rzuci się biegiem w jego kierunku, tak jak
zrobiła to na parkingu, ale zamiast tego stanęła tuż przed nim, a widząc, jak
nic jej nie odpowiada, upiła większy łyk rumu.
- Sam przed chwilą mnie
poganiałeś, a teraz stoisz jak słup - burknęła pod nosem naburmuszona, starając
się skupić wzrok na jego twarzy a nie nagim torsie.
- Ten, jak mu tam, ten cały twój
przyjaciel się przygląda i wyraźnie rwie się do rozmowy. - Sasuke nie potrafił
nie zaszydzić. Po prostu nie mógł, zwłaszcza kiedy Akiyama zaczął kierować się
w ich stronę, a grupka osób, z którą przyjechał, bacznie obserwowała go z
oddali. A widząc ich twarze, mógł bez ogródek stwierdzić, że nie mieli bladego
pojęcia, co wyprawia ich towarzysz.
- Przyjaciel nie zostawia przyjaciela w
potrzebie - skwitowała, ponownie przechylając butelkę do ust, lecz tym razem
Sasuke zabrał jej ją, nim ta zdążyła skosztować choć kropelkę. - To co z tym
jedzeniem? - spytała, nie będąc w ogóle urażona z powodu odebranej butelki.
- Jesteś niemożliwa - skomentował z
westchnięciem, widząc jak szmaradowe tęczówki uważnie się mu przyglądają. W
obecnej chwili mało rozumiał z jej zachowania względem pojawionego się nagle
przyjaciela. Raz cieszy się jak małe dziecko na jego widok, a zaledwie kilka
minut poźniej traktuje go jak najgorszego wroga - i weź tu człowieku zrozum
kobiety.
- Dwie minuty i idziemy - powiedział,
schylając się do torby, z której od razu wyciągnął luźną koszulkę na
ramiączkach i bojówki.
- Skoro już się rozbiłaś, możesz łaskawie
ze mną porozmawiać? - wtrącił nagle Hachiro zjawiając się tuż przy nich. Jednak
jego uwaga była skupiona tylko i wyłącznie na lekko podpitej Sakurze.
Sasuke natomiast wywrócił oczami,
usłyszawszy jak blondyn zwrócił się do Sakury w liczbie pojedynczej; jakby jego
tu w ogóle nie było.
- Jutro, Hachiro - odparła, wzdychając
ciężko. - Nie mam siły dziś z tobą rozmawiać.
Zważywszy na przeszłość, te słowa niełatwo
przeszły jej przez gardło, ale musiała je powiedzieć. Hachiro był zawsze tam,
gdzie go potrzebowała aż do momentu, w którym tak po prostu uciekł z Kyoto, nie
zostawiając jej nawet żadnej wiadomości. Stchórzył, gdy tylko wyczuł czające
się w pobliżu niebezpieczeństwo.
- Sakura do cholery… - warknął
zdenerwowany jej odmową.
- Nie! - powiedziała hardo, nie chcąc
dłużej ciągnąć tego tematu. - Obleciał cię cykor w najmniej odpowiednim
momencie i nie licz teraz, że bez najmniejszego problemu będę chciała z tobą
rozmawiać.
- Trzeba było jej nie wkurzać, to by z
tobą gadała - wtrącił sarkastycznie Sasuke, nakładając na siebie czystą
koszulkę i biorąc się za przebranie spodni. Sasuke doskonale zdawał sobie
sprawę, że w obecnej chwili miał wyraźną przewagę nad sytuacją i nawet Hachiro
nie był w stanie temu zaprzeczyć.
- Ty się zamknij - syknął z wściekłością,
co tylko potwierdziło tezę Sasuke. - Zbawi cię pietnaście minut? - zwrócił sie
ponownie do Sakury.
- Mnie nie, ale jego tak - odparła,
wskazując kciukiem na Sasuke wkładającego na tyłek spodnie. - Nie mam zamiaru
całą noc słuchać jego narzekania. Potrafi zrzędzić gorzej niż baba.
Sasuke od razu posłał jej
karcące spojrzenie. Ostatnie zdanie mogła pozostawić tylko i wyłącznie dla
siebie, nawet jeśli się z nim nie zgadzał.
- Od kiedy zadajesz się z
Uchiha? Myślałem, że unikasz gburów, którym nie dosięgasz do pięt.
- Hej - wtrącił ostro Sasuke, pomału
zbliżając się do kłócących się znajomych. - To, że nie chce z tobą gadać, nie
daje ci prawa do ubliżania komukolwiek - warknął, mierząc go wściekłym
wzrokiem.
Sakura zaśmiała się
krótko, rzucając Sasuke pobłażliwe spojrzenie. Zaledwie kilka chwil temu to on
rzucał obelgami na prawo i lewo pod adresem Hachiro, bez większego powodu.
- Lepiej się nie wtrącaj,
rozmawiam z nią, nie z tobą - odparł równie zdenerwowany.
- Nagle zrobiłeś sie taki
odważny? Trzeba było myśleć w ten sposób, jak zwiewałeś z Kyoto - sparowała
poważnie Sakura. - Będziemy rozmawiać jutro, dzisiaj nie mam na to najmniejszej
ochoty - oznajmiła, zakańczając tym samym ich krótką pogawędkę. Widząc gotowego
już Sasuke, nawiązała z nim kontakt wzrokowy i chwytając za rozpoczętą butelkę
rumu, wraz z nim zaczęła się oddalać.
Hachiro raz jeszcze
wypowiedział jej imię, lecz Sakura nie odwróciła się. Nie była gotowa na
rozdrapywanie starych ran. Po wczorajszej i dzisiejszej potyczce z Makuro
zdecydowanie miała dość wrażeń jak na te dwa dni.
- Hej, nie goń tak -
zawołał Sasuke, doganiając ją. Widząc, jak po raz kolejny tego wieczoru podnosi
butelke rumu, złapał za nią i pociągnął w dół. - I nie zapijaj smutków, bo to w
niczym nie pomaga. Tak jak ja powinnaś to wiedzieć z doświadczenia.
Sakura z
wściekłością spojrzała na niego przez ramię.
- Jestem głodna, chodź jeść
- powiedziała, a głos niespodziewanie zaczął jej drżeć. Przygryzła dolną wargę
i ze spuszczonym wzrokiem, wznowiła swój chód.
Sasuke bez słowa ruszył za
nią, lecz cały czas obserwował ją i to, jak co chwilę popijała jego rum,
którym nawet zapomniała się dzielić. W związku z tym przy zamawianiu posiłku w
niedalekiej budce zmuszony był kupić także kilka piw. Ze zdziwieniem obserwował
jak Sakura pochłania burgera w zastraszająco szybkim tempie, ale za to z każdym
gryzem jej humor wydawał sie poprawiać. Wystarczyło dać jej jedzenie, a
promienny uśmiech zaczął pojawiać się na jej twarzy.
- Goni cię ktoś? - spytał,
zajadając się spokojnie frytkami.
Sakura niemalże od razu
zaczęła odpowiadać, lecz jej usta były na tyle pełne, że żadne normalne słowo
nie zostało przez nią wypowiedziane.
- Aha - powiedział wraz ze
skinięciem głowy, nie będąc nic a nic zaskoczonym jej zachowaniem.
Siedząc przy wysokim
stoliku, wyraźnie słyszeli dudniącą za nimi muzykę i pewnie gdyby nie tłumu
imprezowiczów, byłoby im dane dostrzeżenie sceny.
Kończąc swojego burgera,
Sakura skonsternowanym wzrokiem zaczęła przyglądać się towarzyszowi stojącemu i
opierającego się tuż naprzeciw niej o drewniany stolik.
- To co, widzimy się
później w namiocie? - spytała tuż po przełknięciu ostatniego kęsa.
Dłoń Sasuke, która
dzierżyła właśnie dwie frytki zatrzymała się tuż przed jego ustami.
- W ciągu następnej
godziny schlejesz się pewnie tak, że nie będziesz znać drogi powrotnej do
namiotu - odparł, na co ta wydęła w niezadowoleniu policzki.
- Od razu schleje -
fuknęła, lecz nie zaprzeczyła, bo wiedziała, że są duże szanse na to, by
skończyła tak, jak Sasuke właśnie przewidział.
- Po za tym nie mam
zamiaru słuchać męczącej Ino, gdy coś ci się stanie - dodał, po czym
skonsumował stygnące w jego palcach frytki. Specjalnie użył słowa gdy,
zamiast jeśli, pomału zaczynając przekonywać ją do swoich racji.
- Skąd powód, że coś mi
się stanie? - spytała zaciekawiona, dobierając się palcami do porcji jego
frytek.
Sasuke niemal nie
zakrztusił się jedzeniem.
- Żartujesz sobie ze mnie?
Haruno westchnęła ciężko,
a następnie zaprzeczyła, kręcąc głową. Doskonale zdawała sobie sprawę, do czego
właśnie dążył i nawet nie chciała, by kontynuował, gdyż bez wątpienia
dowiedziałaby się, jak to pewnego razu próbowała się zabić, skacząc z
wysokości.
- Gdy jutro pojawi sie
Ino, będziesz sobie z nią chlała i szwędała się ile wlezie, póki co znosisz moje
towarzystwo, no chyba, że opcja spania na parkingu bardziej ci odpowiada.
Sakura nie odezwała się
więcej na ten temat. Wiedziała, że i tak Sasuke postawiłby na swoim, zresztą
czuła się lepiej będąc na Inazumie z kimś, kogo zna. Nie musiała się obawiać,
że się zgubi i zabłądzi, jak to nawet sam zainsynuował. I co było
najważniejsze: w grupie nie dość, że jest raźniej, to i bezpieczniej. W taki
oto sposób była zmuszona spędzić resztę późnego wieczoru i nocy w towarzystwie
Sasuke. Niemniej jednak nie miała nic przeciwko temu. Szturchanie Sasuke do
pobujania się trochę przy scenie w towarzystwie tysiąca innych osób było dość
ciekawym zajęciem. I nawet dotrwali do końca ostatniego piątkowego koncertu.
- Teraz to ty się
guzdrasz, Sasuke! - krzyknęła melodyjnym głosem Sakura, idąc przodem niepewnym,
wręcz chwiejnym krokiem. Butelka rumu, do której wręcz przykleiła się przed
kilkoma godzinami została opróżniona już jakiś czas temu. Ale na tym Sakura nie
zaprzestała - piwa poszły w ruch tak szybko, jak butelka wysokoprocentowego
alkoholu.
- Można wiedzieć, gdzie tak ochoczo
zmierzasz?
- Przed siebie - odparła wesolutko,
wskazując dłonią na rozprzestrzeniającą się przed nimi przestrzeń.
- Ciekawe, jak daleko zajdziesz -
parsknął, dostrzegając tuż naprzeciw nich sporej wielkości jezioro.
- Jeszcze cię zaskoczę, zobaczysz -
zaśmiała się, figlarnie spoglądając na niego przez ramię.
- W to nie wątpię - skwitował, pomału
zaczynając ją doganiać.
Ludzie wokół nich rozchodzili się w
różnych kierunkach po zakończonym przed kilkoma minutami koncertem, ale Sakura
i tak gnała przed siebie jak opętana.
- Przestań zrzędzić i chodź -
poinstruowała go, idąc do tyłu i uśmiechając się do niego zadziornie. - Sam
zresztą stwierdziłeś, że dziś zamierzasz mi towarzyszyć przez całą noc.
- I pomału zaczynam tego żałować - mruknął
pod nosem ledwo słyszalnym głosem. - Zamierzasz chodzić tak bez celu resztę
nocy? - spytał, zrównując z nią krok.
- Tylko chwilkę i możemy wracać -
powiedziała, szczerząc się do niego, po czym przeniosła spojrzenie na osnute
gwiazdami niebo. - Chcę tylko popatrzeć - dodała radośnie, wskazując na ciemny
nieboskłon.
Sasuke zmierzwił włosy, powodując, iż
kosmyki karych włosów były zwrócone w niemalże każdym kierunku.
- Pół godziny i wracamy - oznajmił głosem nieznoszącym
sprzeciwu, ale Sakurze pół godziny w zdecydowaniu wystarczy.
W zasięgu ich wzroku ponownie znalazł się
Hachiro wraz ze swoimi nowymi znajomymi, aczkolwiek tym razem nie próbował
podejmować żadnej konwersacji ze starą przyjaciółką; skoro chciała poczekać do
jutra, to on okaże cierpliwość i uszanuje jej zdanie.
Sakura widząc złowieszcze spojrzenie
Sasuke rzucane w ich kierunku, zmniejszyła dzielącą ich odległość i zabrała mu
piwo z ręki z zamiarem upicia kilka większych łyków.
- Przestań patrzeć na niego z piorunami,
jakby zrobił ci coś, czego nie powinien - powiedziała, oddając mu półpełną
puszkę. Skoro on wcześniej impertynencko mógł się z nią droczyć, to teraz
ona mogła się mu odwdzięczyć. Fakt, promile alkoholowe cały czas w niej buzowały,
ale doskonale wiedziała, co robiła i mówiła.
- W końcu to mnie całował, a nie ciebie,
więc nie masz się na co wściekać - dodała psotnie, wznawiając swój niepewny
krok ku znajdującemu się tuż przed nimi pomostowi.
- Do tej pory była to raczej moja rola.
- Do tej pory była to raczej moja rola.
Sakura przystanęła przed nim, machając mu
przed twarzą wyciągniętym palcem wskazującym.
- Ale to nie znaczy, że masz na to
monopol, zazdrośniku.
Sasuke prychnął, nie komentując jej uwagi.
- O! Widzisz? Właśnie o tym mówię. Nie
jestem zazdrosny! Nie jestem zazdrosny! A ciskałeś się do niego jak teściowa do
znienawidzonego zięcia.
- Jesteś kompletnie pijana - stwierdził,
patrząc na nią z pobłażaniem.
- Może jestem troszkę pijana, ale mówię prawdę.
Nie jesteś o mnie zazdrosny, Uchiha?
Z ust Sasuke wydobyło się kolejne w ciągu
ostatniej minuty prychnięcie.
- Twoja wyobraźnia zdecydowanie pracuje na
zbyt wysokich obrotach - powiedział, po czym sam zaczął sączyć piwo w
poddenerwowaniu.
Sakura spojrzała na niego przez ramię,
robiąc minę obrażonego dziecka i zrobiła pierwsze kroki na starym drewnianym
pomoście.
- A o nią byłeś zazdrosny? - spytała
odważnie ponownie odwracając się do niego, idąc do tyłu. Dłonie splotła z tyłu
ciała, spoglądając co chwilę to na niego, to na siedzącego w oddali Hachiro,
który ani razu nie spuścił z niej spojrzenia. Siedział na niedalekich skałach,
wraz z nieznanymi siebie ludźmi, lecz nie była w stanie określić, czy w ogóle
ich słuchał.
Sakura nie musiała wypowiadać imienia
Hayashi, by uświadomić mu, o kim mówiła - wiedział to.
- Dlaczego miałbym być o nią zazdrosny,
skoro nigdy z nią nie byłem? - spytał poważnie, idąc za nią spokojnym krokiem.
Kącik ust Sakury uniósł się kokieteryjnie
do góry.
- Może z prostego powodu, że z nią
sypiałeś?
- A co ma piernik do wiatraka? - parsknął.
Sakura nie wytrzymała i westchnęła ciężko,
wyrzucając ręce w powietrze.
- Normalnie gorzej niż z dzieckiem -
stwierdziła, przewracając oczyma. - Jeszcze gdybyś nie insynuował mu, że ze mną
spałeś, to jeszcze byłabym skora ci uwierzyć, ale za to sam się przyznałeś
wcześniej, że zrobiłeś to celowo.
- Zdecydowanie powinnaś przestać pić -
powiedział, a po ułamku sekundy jego wyraz twarzy zmienił się nagle. - Czekaj,
czekaj… To chyba był jeden z zakazów twojej matki.
Sakura rozplotła swoje dłonie i wytknęła
go palcem.
- Nawet nie zaczynaj tego tematu -
zaśmiała się.
Zakazy jej mamy naprawdę przyprawiały ją o
napady śmiechu, ale wiedziała, że jej rodzicielka martwiła się o nią niemal na
każdym kroku. A gdyby przez przypadek dowiedziała się, gdzie obecnie jest, bez
wątpienia czekałaby ją ostra remprymenda.
- Bo? - spytał frywolnie, zbliżając się do
niej pomału.
- Bo najpierw chcę ci uświadomić, jak to
bardzo należy ci się nalepka “zazdrośnik” - powiedziała z szerokim uśmiechem. -
Później możesz drążyć temat zakazów mojej matki do woli, ale póki co ja tu
prowadzę z tobą konwersację a nie na odwrót - zaznaczyła, a jej buzia nie
przestawała się ani na chwilę śmiać.
- Jesteś niemożliwa.
- Już to dzisiaj mówiłeś… zazdrośniku -
odparła, wystawiając mu po raz kolejny dzisiejszego dnia język. Jak się
droczyć, to się droczyć. Niby kto jej zabroni? Lecz tak bardzo jak miała
zaplanowaną w głowie dalszą część ich konwersacji, tak bardzo nie przewidziała
następnego ruchu Uchihy.
- Idź wytrzeźwiej - powiedział srogo i tak
po prostu wepchnął ją dłonią do wody.
Z ust Sakury wyrwał się cichy krzyk nim
runęła do wody i rozległo się głośne plusk.
Sasuke odstawił pustą puszkę po piwie na
pomost, po czym wsadził dłonie w kieszeń i pomału zaczął się oddalać. Da
sobie radę, powtarzał w myślach
Jednak nagle dostrzegł biegnącego i
wrzeszczącego w jego stronę Hachiro. Przystanął momentalnie, a gdy tylko
dotarło do niego, co takiego krzyczy przyjaciel Sakury, przeklnął
siarczyście pod nosem i od razu wskoczył do wody.
Nie miał bladego pojęcia, że Sakura nie
umie pływać. Żadne z nich nie zwierzało się sobie z takich rzeczy, ale nigdy
nie zwątpiłby w jej umiejętności pływackie. Przez to gdyby nie wrzaski Hachiro,
Sakura tonęłaby, zanim zdążyłby zejść z pomostu.
Dostrzegając, jak kobieta zmaga się z
otaczającą ją cieczą, próbując za wszelką cenę wypłynąć na powierzchnię,
chwycił ją mocno za dłoń.
Sakura zaczęła szamotać się w panice, lecz
widząc wyraziste rysy Sasuke otworzyła usta, z których wydobył się niemy krzyk
wraz z bąbelkami powietrza.
Trzymając ją pewnie jedną ręką,
przyciągnął ją bliżej i bez najmniejszego problemu wypłynął z nią na powierzchnię.
Pierwsze, co usłyszał, to głośny kaszel Sakury.
- Trzymaj się - powiedział, obejmując jej
ciało silnymi ramionami.
Spojrzała na niego załzawionymi
tęczówkami, zaciskając mocno palce na jego dłoniach, nie chcąc, by ponownie ją
puścił. W pierwszej chwili myślała, że zabije go za to, co zrobił, ale ta
ochota przeszła jej tak szybko, jak tylko złapał ją za dłoń i wyciągnął na
powierzchnię. Oddychając ciężko i nierówno, obserwowała gwiazdy, podczas gdy
Sasuke płynął z nią w stronę pomostu, od którego oddaliła się nie wiadomo
kiedy.
Sasuke pewnie chwycił za belkę pod
pomostem, opierając o nią Sakurę.
- Żyjesz? - zapytał skonsternowanym
głosem, bacznie się jej przyglądając. Dłonią odgarnął mokre różowe kosmyki,
które całkowicie przyległy to jej twarzy.
- Jeśli po tym sądzisz, że będę spała w
samej bieliźnie, to się grubo mylisz - wychrypiała, ponownie zaczynając kasłać,
czując pieczące uczucie na płucach.
Morał z całej historii był
krótki i prosty: Sasuke mógł nabijać się i droczyć z tobą do woli, ale ty już z
nim nie.
- Sugerujesz, że będziesz
spać bez? - zapytał, cały czas podtrzymując ją, a jego wyraz twarzy kompletnie
nic nie wyrażał.
Haruno zachichotała cicho.
- W tym towarzystwie to
raczej ty jesteś niemożliwy - skwitowała, a jej usta ułożyły się w minimalnym
uśmiechu. - To nie znaczy, że zamierzam wybaczyć ci niemal utopienie mnie -
dodała, wymuszając na sobie groźny ton.
Kącik ust Sasuke uniósł
się szelmowsko.
- Ale cię uratowałem -
szepnął, napierając na nią własnym ciałem.
- Uratowałeś -
potwierdziła, zatapiając się w jego enigmatycznym spojrzeniu. - Znowu -
zaznaczyła, przypominając sobie, jak zaledwie kilka tygodni temu, złapał ją w
ostatniej chwili, gdy zachciało jej się skakania z wysokości.
Sasuke nic nie
odpowiedział, jedynie skinął glową na znak, że potwierdza jej słowa. Ponownie.
Ponownie uratował jej życie, z tą różnicą , że tym razem to życie mogła stracić
przez niego.
- Podsadze cię, a ty chwycisz się pomostu
i podciągniesz, zrozumiano? - spytał tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Uslyszawszy jej krótką odpowiedź, mocno
trzymając za dłoń Sakury zamierzał zanurkować, gdy nagle po raz kolejny
dzisiejszego dnia Hachiro postanowił się wtrącić.
- Nie trzeba. Podaj mi rękę, Sakura, a cię
wyciągne.
Sakura wymieniła się krótkim spojrzeniem z
Sasuke, po czym złapała za dłoń leżącego na pomoście blondyna i już po krótkiej
chwili została wciągnięta na stare, drewniane deski. Drogą dedukcji
wywnioskowała, że Hachiro musiał rzucić się na pomoc, gdy tylko dostrzegł, jak
Sasuke wrzucił ją do głębokiej wody.
- Dzięki - powiedziała zachrypnięta,
zarzucając mokre włosy do tyłu. Klęczała na mokrym pomoście zerkając co chwilę
na rozciągającą się wokół nich wodę, w oczekiwaniu aż ponownie ujrzy
zarozumiałego Sasuke. Już po chwili jej życzenie zostało spełnione - karooki
wynużył się o własnych siłach z wody i wspiął z powrotem na pomost. Lecz tak
szybko, jak jego stopy zetknęły się z w miarę stabilnym podłożem, tak szybko
powalił go na deski cios w wykonaniu Hachiro.
Sasuke przetarł usta zewnętrzną stroną
dłon, podnosząc się z twardych desek. Dostrzegając na ręcę ciemno czerwoną
ciecz, parsknął złowieszczo pod nosem.
- Pożałujesz tego - zapowiedział,
przecierając kąciki ust z krwi, po czym z zaciśniętą pięścią rzucił się na
niego.
Źrenice Sakury zwężyły się w przerażeniu,
a oczy rozszerzyły w szoku.
- Hej! - krzyknęła, nadal zachrypniętym
głosem. - Przestańcie! - wrzasnęła, ale oni ani myśleli jej słuchać, będąc zbyt
zajętymi wymienianiem się ostrymi ciosami.
Studentka medycyny zaczęła podnosić się z
klęczek z zamiarem rozdzielenia ich. Wiedziała, że było to czystą głupotą. Nie
ma chyba nic gorszego niż wtrącenie się w bójkę dwóch wściekłych facetów,
których uderzenia nigdy nie były do przewidzenia.
- Postradaliście rozum? - warknęła zła,
odzyskując pomału normalną tonację głosu. Próbowała chwycić któregoś z nich na
oślep, ale nic nie skutkowało. Miała najszerszą ochotę przywalić obu, może
wtedy łaskawie powstrzymaliby buzujący w nich testosteron. Kiedy tylko była
skora do wtrącenia się z pięśćmi pomiędzy nich, niespodziewanie tuż
obokpojawiała się para nieznajomych jej ludzi, których widziała w towarzystwie
Hachiro niedaleko pomostu.
- Zgłupiałeś, Hachiro? - zapytał rudowłosy
chłopak, odtyłu chwytając za ramiona chłopaka
Korzystając z sytuacji Sakura znalazła się
tuż pomiędzy nimi, starając się za wszelkę cenę uspokoić młodszego brata
Itachiego. Otwartymi dłońmi uderzyła w jego klatkę piersiową, zadzierając głowę
wysoko i spoglądając iskrzącymi oczami w kare tęczówki.
- Hej! - wrzasnęła do niego, chcąc zwrócić
na siebie jego uwagę. Ale Sasuke zajęło chwilę, by spojrzeć na nią
wzrokiem emanującym ślepą wściekłością i irytacją.
Sakura zupełnie nie wiedziała, co ma
powiedzieć. Wzrokiem wodziła pomiędzy Sasuke a Hachiro, dopiero teraz
dostrzegając obtarcia po ich szarpaninie. Obaj mieli na twarzach wyraźne ślady
walki i pozdzierane kostki na dłoniach od silnych ciosów, jakimi postanowili
się wymieniać.
- Co to miało być? - spytała ich
półkrzykiem, gdy wreszcie była w stanie cokolwiek powiedzieć. Czuła się, jakby
cały alkohol, który piła od długich godzin dawno już z niej wyparował, a
wszystko przez niespodziewaną kąpiel w jeziorze i wydarzenia, które po tym
nastąpiły.
- Nie umiesz pływać - burknął Hachiro,
wyczuwając bijącą od Sakury złość.
- Ja to wiem, ty to wiesz, ale on nie -
odparła ostro, ponownie uderzając dłonią o klatkę Sasuke z wściekłością
wpatrując się teraz w przyjaciela. - Tak, może wiesz o mnie sto razy więcej niż
on, ale gdyby nie on, to pewnie siedziałabym teraz w miszkaniu, pilnując i
błagając, by Makuro nie przekroczył progu, co, jak oboje wiemy, byłoby dość trudne.
Mam dość tego pieprzonego bagna i chociaż na kilka godzin chcę mieć spokój! Czy
to tak wiele?!
Nie potrafiła w tej chwili nie krzyknąć,
po prostu nie mogła. Perspektywa teg,o co by się teraz mogło dziać, gdyby
Sasuke nie zjawił się w jej mieszkaniu zaledwie kilka minut przed Makuro, była
zbyt przygnębiająca. Nie chcąc nawet kontynuować dalej tego tematu, westchnęła,
ściągając dłonie z torsu Sasuke i wyminęła go.
- Skoro chcecie dalej lać się po mordach
to proszę bardzo. Ja umywam ręcę i idę spać - fuknęła do niego, oddalając się
pomału od małego zbiegowiska.
Pomimo głośnej konwersacji, jaka właśnie
toczyła się za jej plecami pomiędzy Hachiro a dwójką jego znajomych, Sakura ani
razu nie spojrzała za siebie. Widziała reakcje Hachiro na wzaminkę o Makuro.
Wiedziała, że chciał coś powiedzieć, ale nie miała ochoty go słuchać ani teraz,
ani później. Przeszłość ciążyła jej coraz bardziej z każdym koleknym dniem, a
ona nie była gotowa stawić jej czoła. Bała się sromotnej porażki w starciu z
nią, które i tak zaczynało zbierać krwawe żniwo.
Naprawdę potrzebowała długiego snu,
którego i tak pewnie nie zazna dzisiejszej nocy, ale zawsze mogła spróbować.
Wyczuwając obecność Sasuke tuż obok
siebie, posłała mu złowieszcze spojrzenie.
- Z tobą też nie zamierzam
gadać.
Sasuke wsadził dłonie w
kieszeń i wzruszył jedynie ramionami.
Sakura ponownie zdała się
na instynkt, mając nadzieję, że chociaż raz zaprowadzi ją w dobre miejsce, a
wnioskując po ciszy ze strony jej towarzysza wiedziała, że idzie w dobrym
kierunku. Kiedy tylko minęli prowizoryczny las składający się z kilku rosłych
drzew ich oczom ponownie ukazała się duża opuszczona już i pograżona w mroku
scena. Skierowała swe kroki w stronę rozprzestrzeniającego się przed nimi pola
namiotowego. Z tego co pamiętała to ich namiot znajdował się na szarym końcu
pola, tuż za małym wzgórzem. Ruszyła w prawo, lecz wnet głos Sasuke zatrzymał
ją.
- Tędy - oznajmił, głową
wskazując kompletnie inny kierunek, niż sobie obrała. Nie protestowała, tylko
ruszyła za nim, tym razem zdając się tylko i wyłącznie na niego. Nie zdziwiła
się nawet, gdy po chwili dostrzegła w oddali mały czerwony namiot. Na Inazumie
była pierwszy raz, przez co nie była w ogóle obeznana. Natomiast Sasuke za
każdym razem wydawał się wiedzieć, gdzie iść, tak jakby był tu już
niejednokrotnie, co, jak mniemała, musiało byc prawdą. Zero zaskoczenia.
Wokół nich rozchodziły się
śmiechy i chichry z co niektórych namiotów, co nie było niczym specjalnym
biorąc pod uwagę, że znajdowali się na festiwalu. Były również namioty
pogrążone w kompletnej ciszy, albo takie, z których wydobywało się zaledwie
głośne chrapanie. Na Inazumie nic nie dziwiło człowieka.
Znajdując się przed
namiotem Sakura zaczęła zrzucać z siebie kompletnie przemoczoną jeansową
kurtkę, co nie było aż tak łatwym zadaniem. Ciężki, mokry materiał, który na
domiar złego zaczął przyklejać się do jej ciała, nie był prosty do ściągnięcia.
Kiedy tylko uporała się z uciążliwym materiałem, spojrzała kątem oka na Sasuke,
który tak samo jak i ona zaczął pozbywać się ciuchów, mokrych od ich
nieplanowanej kąpieli.
Niepewnie zrobiła kilka
kroków w jego stronę i przyłożyła mu zimną, mokrą katanę do podpuchniętej
części twarzy.
- Żeby nie było siniaka -
wytłumaczyła, widząc jego zaskoczonie. Kiedy tylko Sasuke przytaknął i chwycił
za zwiniętą kurtkę, Sakura puściła ją, a następnie zrzuciła z siebie resztę
przemoczonych ubrań i w samej bieliźnie weszła do namiotu z zamiarem przebrania
ostatnich skrawków mokrego odzienia.
Ubrała się w luźne ciuchy,
jakie również ze sobą przywiozła i, czekając na Sasuke, który po wzięciu swoich
ciuchów postanowił się przebrać gdzie indziej, usiadła na jedynej kalimacie i
podkuliła nogi, obejmując je ramionami. Pogrążyła się w zamyśleniu, opierając
podbródek o kolana. Była wredna dla Hachiro praktycznie bez powodu, pomimo iż
na samym początku niemalże rzuciła mu się na szyję. Nie potrafiła wytłumaczyć
swojego zachowania. Tak, cieszyła się, że ponownie go spotkała, ale zawsze
myślała, że to spotkanie będzie wyglądać nieco inaczej. Nie spodziewała się
żadnych namiętnich pocałunków z jego strony, a, co więcej, jego wyraźnej
niechęci względem Sasuke. Nigdy wcześniej nie podejrzała Hachiro o jakiekolwiek
głębsze uczucia względem jej osoby. Była ślepa. Była zaślepiona Miyavim. W
zadumie przygryzała co chwilę raz dolną, raz górną wargę, kompletnie nie
wiedząc, jak ma rozmówić się z Hachiro za kilka godzin. Z głębokiej kontemplacji
wyrwał ją dopiero Sasuke wchodzący do małego namiotu, w jakim ledwo co oboje
się mieścili. Sakura podsunęła się jeszcze bardziej w kąt chcąc zrobić im
więcej miejsca.
- Myślałem, że już śpisz -
rozpoczął spokojnie, zamykając za sobą zamek.
- Dumałam - odparła
niemrawo, układając niedaleko siebie swój plecak, który dzisiejszej nocy będzie
robił za jej poduszkę, na której zaraz się ułożyła. Z kolei Sasuke bez słowa
położył się tuż obok niej, stykając się z nią ramieniem.
Oboje leżeli pogrążeni w
błogiej ciszy, spoglądając na rozprzestaniający się nad nimi materiałowy sufit
namiotu.
- Nie podoba mi się to -
wyznał półszeptem.
Sakura leniwnie spojrzała
na niego kątem oka.
- Hm?
- To, że on wie o tobie
więcej niż ja.
Zaśmiała się cicho pod
nosem, obracając się na bok i opierając głowę na dłoni.
- I ty nadal chcesz się
upierać, że nie jesteś zazdrosny? - spytała rozbawionym głosem, przypatrując
się mu w ciemności.
- Zdecydowanie tak -
odparł stanowczo, nie zamierzając dłużej debatować nad tematem zazdrości.
Zazdrość zawsze kojarzyła mu się z niezdefiniowanym uczuciem miłości, a to był
już kolejny szczebel drabiny, na którą nie za bardzo miał ochotę wchodzić. Mimo
wszystko, kolejne słowa zaczęły wypływać z jego ust - Ale wkurzył mnie, gdy
zaczął cię całować. Wkurzył mnie swoją egoistyczną gadką i wkurzył mnie, gdy po
wrzuceniu cię do wody, on od razu rzucił się do biegu, a mi zajęło chwilę, by
zajarzyć, co się dzieje - warknął i ani przez chwilę nie krył się ze swoją złością
w stosunku do jej przyjaciela.
Sakura wykrzywiła usta
grymaśnie, przygryzając z brakiem pewności wewnętrzną stronę policzka.
- Nie powiem, że i mnie
nie wkurzył pocałunkiem, bo wkurzył - przytaknęła, przyznając mu rację. Kto by
pomyślał, że kiedykolwiek przyzna mu rację! - Ale serio, aż bójka, zazdrośniku?
- mruknęła zadziornie, nie potrafiąc nie oprzeć się pokusie nazwania go po raz
kolejny zazdrośnikiem.
- Och przymknij się,
Sakura - warknął i ot tak wplótł swoją dłoń w jej włosy, przysuwając ją bliżej
siebie, a następnie wpił się zachłannie w jej usta.
Nie zawahała się przed ani
jednym oddanym pocałunkiem. Zresztą tu nie było nawet o czym myśleć. On całował
ją, a ona całowała jego z równą zachłannością i namiętnością.
Bez przerywania słodkich
pocałunków z pomocą Sasuke ulokowała się na jego podbrzuszu i zaledwie chwilę
później poczuła jego chłodne dłonie pod swoją koszulką. Czując bijącego od jego
dłoni zimno rozchyliła usta, mimowolnie spięła mięśnie. Wiedziała, że tego
samego uczucia doznała zaledwie nad ranem, śniąc o ekstrawaganckim seksie z
Sasuke w warsztacie jego brata. Z każdym kolejnym jego dotykiem pożądanie Sakury
eskalowało w zastraszająco szybkim tempie i ani myślała o przerywaniu
upragnionych pieszczot. Chciała go tak samo jak we śnie. Pragnęła go tu i
teraz, zresztą z pełną wzajemnością. Dłonie Sasuke powędrowały ku górze,
ściskając raz po raz skryte w staniku piersi, zaraz chwyciły za krawędzi jej
koszulki, unosząc ją do góry. Sakura spojrzała pewnie w iskrzące kare tęczówki,
a jej głowa minimalnie przytaknęła. W kolejnym momencie jej za duża koszulka,
która skrywała pod sobą zaledwie bieliznę, znalazła się tuż obok nich.
Układając dłonie na jej
nagich plecach przeturlał się z nią na drugą stronę, znajdując się tym razem na
górze. Pocałunkami zaczął obdarzać jej szyję, opuszkami palców natomiast
przejeżdżał po jej udzie, potęgując rosnące w niej libido.
- Chcę mieć monopol na
ciebie, Haruno - wyszeptał, po czym delikatnie nadgryzł płatek jej ucha. Cichy
śmiech ulotnił się z jej krtani. Nie miała nic przeciwko takiej wyłączności
także dlatego, że wiązało się to z jej monopolem na jego obecność, pieszczoty i
pocałunki. Uwielbiała czuć na swoim ciele dotyk jego szorstkich dłoni, słyszeć
jego głos, doświadczać z nim takich uniesień. Perspektywa takich przeżyć była
zbyt kusząca, by ją odrzucić.
Nie chciała być mu dłużna.
Ściągnęła z niego podkoszulek, ponownie napawając się jego umięśnionym ciałem.
Ale kto by teraz na to patrzył, skoro wkoło działo się o wiele więcej lepszych
rzeczy? Podkuliła jedną nogę, przymykając powieki i delektując się tą jedyną w
swoim rodzaju chwilą.
Sasuke dłońmi badał
dokładnie każdy skrawek jej ciała, zapamiętując go w najmniejszych detalach.
Wpijając się ponownie w usta Sakury, delikatnie uniósł ją do góry i nie widząc
żadnego protestu z jej strony odpiął stanik niezidentyfikowanego koloru, który
zaraz podzielił losy jej koszulki.
Sakura odtworzyła w głowie
słowa Sasuke sprzed kilku minut, jednocześnie nieprzestając rozkoszować się
pocałunkami, jakimi właśnie zostały obdażane jej nabrzmiałe, jędrne piersi.
Westchnęła cicho w rozkoszy, ponownie napinając całe swoje ciało. Tak bardzo chciała
poczuć go całego, że nie potrafiła uwierzyć w to, co uczyniła - nagle ułożyła
dłonie na jego torsie, delikatnie odpychając go i, dusząc kolejne westchnienie,
powiedzieć:
- Nie, poczekaj.
Wariatka! Iditoka!
TERAZ ci sie zebrało na wątpliwośćie?! - wrzeszczało jej rozwścieczone
alter ego, które tak samo jak i ona gotowało się z ogarniającego ją pożądania.
- Co jest? - spytał
Sasuke, oddychając nierówno i uważnie przyglądając się jej zarumienionym
polikom.
Zażenowana Sakura nerwowo
przeczesała w połowie mokre włosy, po czym niepewnie podniosła się na łokciach,
zmuszając tym samym Sasuke do położeniu się z boku.
- Nie jestem taka jak ona
- westchnęła, zakrywając kompletnie nagie piersi, mimo że w namiocie było
ciemno jak diabli. - Nie jestem twoją przyjaciółką - dokończyła, a
uczucie kompletnej idiotki ponownie zawładnęło jej myślami. Wiedziała, jaki
układ był pomiędzy Sasuke a Ayanami, sam zresztą jej to powiedział. Pomimo, iż
nie miała pojęcia, co dokładnie dzieje się pomiędzy nimi, to nadal nie chciałaby,
żeby za kilka miesięcy Sasuke potraktował ją w taki sam sposób jak ją. Nie była
na tyle silna, by robić dobrą minę do złej gry, jak to czyniła na każdym kroku
Hayashi. Ani razu nie odczuła od niej nienawiści pod tym względem, nawet dziś.
Nadal nie szukała i goniła oślepiona za miłością. Czuła się rozdarta w tej
chwili. Niby chciała jednego, ale z drugiej strony nadal nie porafiła odrzucić
mysli o tym, że może naprawdę Sasuke traktują ją jak - dosłownie - obiekt
pożądania jedynie cielesnego.
- Nigdy nie powiedziałem,
że nią jesteś - usłyszała w odpowiedzi.
Sasuke doskonale wiedział,
co chodzi Sakurze i nawet nie zamierzał udawać, że jest inaczej. Niegdyś nazwał
Ayanami swoją przyjaciółką głównie z powodu ich nocnych ekscesów. Ale gdy tylko
usłyszał o przyjacielu Sakury myślał, że trafi go szlag, nawet jeśli
między nimi nie było kompletnie nic podobnego.
- W takim razie kim
jestem? - zapytała niemrawo.
W żadnym wypadku nie
spodziewała się usłyszeć z jego ust romantycznej gadki o byciu tą jedyną. Takie
ckliwe momenty zdecydowanie wolała pozostawić scenarzystom filmowym, którzy
mają to opanowane do perfekcji. Nie była nawet w stanie powiedzieć, na jaką
odpowiedź liczyła, ale nie mogła nie zadać tego pytania. Czuła na sobie jego
przenikliwe spojrzenie.
- Kimś zupełnie innym -
odpowiedział spokojnie.
Sakura ponownie opadła na karimatę,
wzdychając ciężko. Kimś zupełnie innym? Świetnie, skwitowała w myślach,
nie mając bladego pojęcia, co chciał przez to zasugerować, a tym bardziej czy
miała mu cokolwiek odpowiedzieć. Po głębszej debacie z samą sobą stwierdziła,
że przemilczenie wszystkiego byędzie najbezpieczniejsze.
Nagle obróciła się w jego stronę,
spoglądając na niego skonsternowanym wzrokiem. Było to niesamowicie głupie
posunięcie z jej strony, biorąc pod uwagę buzujące w niej bez przerwy
pożądanie. Pomimo ogarniających ją ciemności widziała, jak i bacznie ją
obserwuje.
Pieprzyć to, warknęła rozgoryczona,
wiedząc, że ani chwili dłużej nie będzie w stanie trzymać na uwięzi swojej
dzisiejszej chcicy.
Odrzucając wszelakie myśli, które
porównywały ją do Hayashi, tym razem to ona zaczęła go całować. Zawahał się,
zauważyła to, ale już po chwili przyciągnął ją bliżej siebie. Naparła na niego
ciałem, a wyczuwając jego dłonie niebezpiecznie blisko jej dolnej części
bielizny, dotknęła ich, pomału pomagając mu pozbyć się z niej majtek. Jeszcze
chwilę temu stchórzyła przed irracjonalnymi myślami, ale teraz zamierzała
słuchać serca i swojego ciała, które wyraźnie jej przed chwilą zainsynowało,
jak beznadziejnie przed chwilą postąpiła.
Gdy była już całkiem naga, Sasuke ponownie
obrócił ich.
- Nie jesteś nią i nigdy nie będziesz -
zapewnił ze spokojem, chociaż, prawdę mówiąc, sam nie wiedział, o czym
dokładnie mówił. Sakura w odpowiedzi pocałowała jego dolną wargę, a następnie
żuchwę, szyję i wiele innych fragmentów jego ciała. Nie kwestiowała słów Uchihy
i nie zamierzała tego robić. Liczyło się to, co teraz, nie to, co kiedyś, a ona
nie jest już głupiutką nastolatką, która nie potrafiłaby sobie poradzić z
ewentualnym odrzuceniem.
Gdy pozbyli się ubrań Sasuke, ciało Sakury
naprężyło się w oczekiwaniu. Czując go w sobie wygięła się z niepohamowanej
rozkoszy, a cichy, nieokiełznany krzyk wydobył się z jej krtani. Sasuke splótł
ich dłonie nad głową Sakury, rozpoczynając tym samym bardzo długą,
niezapomnianą dla nich noc.
Od autorki i redaktorki: Ja dziś króciutko. Przy ostatniej
publikacji zapomniałam bardzo wam podziękować za to, że jesteście ze mną tyle
czasu. Podczas mojej nieobecności na blogu, gdy miałam sesję, minął rok od
prologu i jaaaaaa, nie mogłabym sobie wyobrazić lepszego roku! Jesteście
wielcy! Komentarze, lajki na Facebooku, te prywatne wiadomości, a zwłaszcza
ilość wejść na Shannaro powoduje, że nie moge pohamowac swojego szczęścia.
Dziękuje, bo wierzcie mi ale nikt nie ma lepszych czytelników <3
A teraz głos oddaje BC-redaktor, a sama lecę oglądać mecz :)
Dobra, to ja też krótko i bardzo, ale to bardzo treściwie.
Dobra, to ja też krótko i bardzo, ale to bardzo treściwie.
A) Wiem, że byłam wredna w ostatnich minutach przed publikacją, ale
naprawdę jestem po pracy, więc musiałam odreagować. W zamian za to sprawdziłam
dzisiaj, więc chyba warto trochę mnie poznosić. :D
B) DLACZEGO TO ZAWSZE KOBIETA JEST ROZEBRANA JAKO PIERWSZA? (BO JA TAK MOWIE - MIKU)
JA MYŚLĘ, że to i tak dowód na to, że faceci to dzicy napaleńcy.
Tyle ode mnie. Powiem jeszcze, że fabuła, choć zaczyna się kończyć, to robi się coraz bardziej treściwa. :)
No chyba, że Miku znowu dostanie jakiegoś natchnienia i wymyśli kolejny wątek poboczny. XD (Miku: ty się śmiej.... Nic z tego rozdziału nie było planowane. xd Cztery punkty główne mam na Inazume, a nic nie wykorzystałam haha xd dobra pisanie z tel nie jest fajne, wiec się już zamykam. xd )
B) DLACZEGO TO ZAWSZE KOBIETA JEST ROZEBRANA JAKO PIERWSZA? (BO JA TAK MOWIE - MIKU)
JA MYŚLĘ, że to i tak dowód na to, że faceci to dzicy napaleńcy.
Tyle ode mnie. Powiem jeszcze, że fabuła, choć zaczyna się kończyć, to robi się coraz bardziej treściwa. :)
No chyba, że Miku znowu dostanie jakiegoś natchnienia i wymyśli kolejny wątek poboczny. XD (Miku: ty się śmiej.... Nic z tego rozdziału nie było planowane. xd Cztery punkty główne mam na Inazume, a nic nie wykorzystałam haha xd dobra pisanie z tel nie jest fajne, wiec się już zamykam. xd )
P.S. Tak szybkiej korekty to jeszcze nie było. :P Jestem z siebie dumna.
<3
P.S. nr 2 Tytuł 19. Zazdrośnik w akcji.
P.S. nr 2 Tytuł 19. Zazdrośnik w akcji.
Łaaa! Komentarz jutro ;D
OdpowiedzUsuńNo rewelacja :) Rozdział udał się w 200% jestem pod wrażeniem i życzę dużo czasu na kolejną notkę. Pozdrawiam ^.^
OdpowiedzUsuńAhh nie jestem w stanie wymyślić głębszego komentarza, bo dalej przeżywam końcówkę opowiadania.. Zatkało mnie... Rewelacja...
OdpowiedzUsuńAnnkorn
Wielkie dzięki dziewczyny! Poprawiłyście mi humor na sam koniec dnia i teraz nijak nie uda mi się zasnąć. Osz wy! Jednak to sprawia, że jutrzejszy sprawdzian z chemii nie wydaję się już tak straszny (a jeszcze nic na niego nie umiem).
OdpowiedzUsuńOgromne gratulacje dla BC, za tak szybkie sprawdzenie tego rozdziału i owacje na stojąco dla Miku za równie ekspresowe pisanie. Z 19-nastką też macie zamiar się tak szybko uporać? Bo wiecie... zapowiedziany tytuł daje do myślenia. Zwłaszcza po tych gorących akcjach w obecnej notce.
Co do rozdziału... Aaaaaaaa!!! Jestem zachwycona. Mój wielki banan na twarzy w czasie czytania ostatniej sceny nie ma sobie równych. Do tej pory nie sądziłam, że potrafię się tak szeroko uśmiechać.
Przemyślenia i wtrącenia artel ego Sakury powalają mnie na kolana. Co ja pisze... Wszystkie myśli Haruno są fascynujące i dostarczają mi ogromnej frajdy. Jednak to jej przekomarzanki z Sasuke podbiły moje serce.
Miku nie śpiesz się tak. Jak tak dalej pójdzie to niedługo pojawi się tutaj epilog i co ja będę wtedy czytać? <3
Pozdrawiam i powodzenia w pracy nad kolejnym rozdziałem.
Trzymajcie się!!!
Nastepny rozdzial bede starac sie napisac do 24'tego czerwca, bo akurat tego dnia wylatuje na tydzien na wakacje ;) Wiec trzymac kciuki :)
UsuńPodejrzewam, że pewnie wpadnie na pomysł na kolejne opowiadanie.
UsuńJestem tego pewna, serio. XD
I będę miała co czytać i sprawdzać do końca studiów (a jeszcze ich nie zaczęłam). :D
BC-Redaktor
Czekałam na tę notke i co..... NIE ZAWIODŁAM SIĘ!!! Kocham kocham kocham :3
OdpowiedzUsuńOk,przeczytałam...idę spać.Nic ma nic silniejszego od Shannaro!...dlatego mam opierdol,że jeszcze nie śpię...wow,dziwię się,że dałam radę to napisać jak nic nie widzę...
OdpowiedzUsuńMiku-chan, BC-Redaktor
OdpowiedzUsuńMajstersztyk!!
Rozdział dopracowany pod każdym względem! Doskonały lek na przemęczenie szarych komórek i wycieńczenie organizmu. Dodałyście mi tyle energii, że ponowne przerobienie 50 kartek A4, nie jest mi straszne :) Dziękuję!! :)
Czytając każde kolejne słowo zastanawiałam się jak szeroko można się uśmiechnąć, żeby nie pękły ani usta, ani policzki. Odpowiedź brzmi bardzo, ale to, bardzo szeroko ;)
Tyle akcji, tyle informacji, tajemnic… i TA KOŃCÓWKA!!!! xD Ach, och, eh….
Każda scena, każdy dialog był po prostu wspaniały. Lekkie, nacechowane emocjami, wartkie. Nie wiem jak pozostali czytelnicy, ale ja chciałbym więcej! ^^
Podniosłyście sobie poprzeczkę moje Drogie, oczekiwania wzrosły. ;)
Co do treści:
Zaczęłam się zastanawiać, w jakim rozdziale było wspomniane, iż Uchiha ma już tatuaże. Nie wiem czy to z przemęczenia materiału, ale nie przypomniałam sobie o innych znakach na jego ciele, wydawało mi się, że labirynt jest pierwszym…. Nie wiem jak, ale mi to umknęło…
Starcie Hachiro i Sasuke -> nikt nie trafił, kto zostanie znokautowany, bo obaj leżeli na glebie. Remis nie był brany pod rozwagę :P
BC-Redaktor… jak to koniec się zbliża, nie pisz takich rzeczy! (proszę, wystarczy mi stresu na studiach) Prawie mi serce pękło jak do mnie dotarło, że Miku-chan wspominała, że będzie jakieś 30 rozdziałów, a tu już 19sty się szykuje! To nie fair, że ten czas tak szybko umyka…. T.T
Nie wiem czemu, ale od 2-3 rozdziałów mam nieodparte wrażenie, że Ino będzie w ciąży. O.o Nie mam pojęcia skąd mi się to wzięło.
Przeprasza, że tak krótko, ale zarwanie 4 nocy z rzędu robi swoje. ^^’
Pozdrawiam i życzę dużo weny oraz czasu! :)
Just me
Ps.: Czytałam do 1 nad ranem, ze względu na mecz i Miku-chan czytanie na telefonie mnie irytowało, więc podejrzewam, że próba napisania komentarza z tego urządzenia doprowadziłaby do jego bliskiego spotkania ze ścianą xD
Spostrzegawcza bestia jestes ;) Sas ma jeszcze conajmniej jeden inny tatuaz, ale o tym to juz w nastepnym rozdziale albo 20'stce bo troche fabula na Inazume mi sie rozrosla xD
UsuńNie masz za co przepraszac :D Po za tym tez ogladalam tamten mecz bo znajomi mi sie nagle na chate zjawili bo zachcialo im sie ogladania meczu w 3D, przez co wlasnie BC publikowala rozdzial :D I wiesz mi, tez nienawidze pisac komentarzy z telefonu... to takie upierdliwe!
Noo. Spostrzegawcza serio. Szacuneczek. ;)
UsuńSprawdzałam i publikowałam to po pracy, więc cieszę się, że się podoba i nie ma jakichś dziwnych pierdół. :P
Zapomniałam tego wcześniej dopisać, a jak czegoś nie zrobię, to mi nie daje spokoju, więc zrobię to teraz. Po skończeniu czytania nowego rozdziału, wyobraziłam sobie ciąg dalszy:
OdpowiedzUsuńOna do Niego plecami, On ją obejmuje. Sakura budzi się pierwsza, czuje jego gotowość na pośladkach i mówi do Niego przez ramię:
- Zawsze budzisz się pobudzony?
Sasuke otwiera oczy i zmienia pozycję, tak żeby być nad Nią.
- A Ty chętna?
- Sprawdźmy to- odpowiada Sakura zaplatając dłonie na jego karku, by zmniejszyć dzielący ich usta dystans.
I w tym momencie ktoś otwiera namiot :D (Hichachi lub Ino, obie opcje dają ten sam efekt, chociaż do tytułu 19-stki pasuje mi bardziej (były)przyjaciel) xD
Może to efekt późnej pory, a może wyczerpania, ale banan na twarzy był :P
A co do „Spostrzegawcza bestia jesteś” to:
1) czytam zawsze uważnie, bo nie robię nic na półgwizdka xD
2) Mam taki „dar”, że jak coś czytam to dużo z tego zapamiętuję (przynajmniej z beletrystki, z nauką różnie to bywa):P Przez to rzadko sięgam ponownie po jakąś książkę ;) Zdziwiłam się więc, że nie kojarzę faktu z Twojego opowiadania. ;) Dzięki za uspokojenie :)
A co do kolejnego tatuażu to proszę tylko nie na pośladku. xD
Just me
Wiesz, czytam i Twoim wyobrażeniu i tylko jedna myśl:
Usuń"O fuck" XDDD
Tu dum tss. :D
BC-Redaktor
Kusząca propozycja :D
UsuńRinuyo składa raport!!!
OdpowiedzUsuńNo rozdział zajebioza totalna, emocje jak na grzybobraniu naprawdę haha <3
Cały rozdział ociekał uczuciami, zazdrością i emocjami... uśmiech mnie przez całe czytanie nie opuszczał :D
Moje ulubione zdanie z całego rozdziału:
"Chce mieć monopol na ciebie, Haruno"- jedno zdanie, a tyle można z niego wyczytać <*o*> koooocham <3
Haha tytuł nowego rozdziału tak bardzo mi się podoba że nie wiem :D już nie mogę się doczekać tej akcji <3
Rzeczywiście obsypiesz nas w czerwcu rozdziałami. YEEEY! :D
Powodzenia i frajdy przy pisaniu nowego dzieła. Obyś więcej nam serwowała takich smakowitych dań, że palce lizać <3
Sayounara :3
powinnam się uczyć, prawo rzymskie jak i cywilne czeka i prosi się abym otworzyła te cholerne książki, ale nie ja czytam rozdział u Ciebie, MOJA EDUKACJA </3
OdpowiedzUsuńCzytam czytam czytam, no i proszę nasze gołąbeczki urządziły sobie pochędużkę :D ten rozdział wyszedł Ci świetny, czyta się go tak dobrze, z taką łatwością, tak szybko, tak no... kurde jesteś genialna dziewczyno!
A teraz poruszę wątek, postaci pobocznej, jaką jest Ayanami, co planujesz z nią zrobić? Powiem Ci szczerze, że na początku nie wzbudzała mojej sympatii, uważałam ją za taką głupią cipę ( śpi z Saskiem, a wie że nic z tego nie będzie) Jednak teraz, no kurde żal mi tej dziewczyny, sama jestem w podobnie beznadziejnej sytuacji jak ona, też się zakochałam... hmm.. nieodpowiednio, bo Ayanami kocha Saska, to nie pozostawia wątpliwości. Trochę się z nią utożsamiam, i chciałabym żeby i ona znalazła szczęście w tej historii.
czekam z niecierpliwością na następne rozdziały, i powiem Ci, że ciekawość mnie zżera, jak rozwiążesz te czysto prawnicze wątki w opowiadaniu :P
a teraz daję Ci piosenkę, bardzo fajną, moja ulubiona ostatnio: https://www.youtube.com/watch?v=3lDqMx4rmFU
i pozdrawiam serdecznie!
Lol, serio ta piosenka?! Akurat jej słucham. <3
UsuńJa osobiście zabiłabym Ayanami, bo jej nie lubię, ale jest nam jeszcze potrzebna do jednej akcji. XD
Tobie oczywiście nie życzę jej scenariusza. :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŁoo..megaśne!!!:D Nie mogę się doczekać kolejnej notki:) W sumie..Masz dość rzadką formę pisania, która przyciąga czytelników jak bardzo silny mgnes:D w tym mnie;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo ciepło i życzę, żeby wena Cię nie opuszczała na krok.xD
Za szybko czytało mi się rozdział :D na końcu było tylko: cholera, to już koniec? :D nie mogę się doczekać aż w końcu poznam całą prawdę o Sakurze, a także tego, jak ona powie Sasuke - jego reakcja, co powie, co zrobi? :D Coś czuję, że jeszcze wiele, wiele, wiele się wydarzy :D rozdział mi się podoba, chociaż czy nie jest krótszy od poprzedniego? :D albo to tylko takie wrażenie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Był dłuższy o jakieś 2 tysiące słów :O xD
UsuńMiku ja Cię zabije no..........! Jak Ty możesz tak grać na moich emocjach co??!! Żeby tak kończyć...Jesteś zua. Bardzo zua.
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie nie będę mogła się doczekać 18 no ;< xD
W dodatku tak bardzo nagłówek mi pasuje do tych wszystkich scen z Sasuke z Sakurą xD
Boże *19 xD
UsuńNo w końcu seksy!!! Aj Miku, od samego początku rozdziału trzymałaś w napięciu (seksualnym xD) bo między nimi musiało do czegoś dojść, musiało, a ty tak to odwlekałaś Wstręciuchu!!!
OdpowiedzUsuńReakcja Sakury na pocałunek "przyjaciela na wielki plus! ( Kurcze przepraszam, że tak krzyczę, ale jakoś zawsze czytając Shannaro mam atak endorfin xd) no i Sasuuuuke... słodziak z niego ogólnie, a gdy jest zazdrosny to już w ogóle ^^ Achh... na taką Inazumę to i ja bym z chęcią pojechała xD Bardzo zaciekawiła mnie wzmianka o Hachiro, i zastanawiam się o jakie niebezpieczeństwo chodziło, bo w sumie oprócz tego, że bracia Mori są zabójcami o ich poczynaniach za wiele nie wiemy...
Dobrze! Niech się rozrastają wątki poboczne! Im więcej tym lepiej bo i dłużej będzie trwało Shannaro ^^
A teraz coś nie związanego z Twoją twórczością... Mianowicie chciałam Ci bardzo serdecznie podziękować za "polecenie mnie", dzięki tobie zyskałam nowych czytelników. Kurcze to naprawdę kochane z Twojej strony i gdy sie dowiedziałam, że to dzięki Tobie to aż mi w serduchu ciepełko się rozlało ;)
Pozdrawiam całuje i dziękuję :*
Zaklinam was na wszystkie burze!
OdpowiedzUsuńJa przez was po nocach nie śpię!
Wzięło mi się i przysnęło na francuskim hahaha
O ja biedna! Biada mi, co ja teraz zrobię bez odmiany czasowników w imparfait xD Ponoć nawet zdarzyło mi się chrapać, tyle wstydu!
A to wszystko dlatego, że nie umiałam jednak poczekać do dnia dzisiejszego i sobie na spokojnie poczytać >.< Pomijając tą całą masakrę dzisiaj mogę w końcu napisać jakikolwiek komentarz! Kurczę bladę powiem iż pomimo, że spodziewałam się dogłębnych zbliżeń to i tak dostałam jakiejś przedziwnej zapaści z ekscytacji xD A co jeszcze chciałam... a tak! Bardzo mi wpadło w gust lekkie drążenie tematu psychiki człowieka zranionego (że to tak nazwę). Uwielbiam takie delikatne przedstawienie stanu emocjonalnego, którego nie pojmuje jeszcze nawet sam bohater albo nie chce dopuścić go do siebie( o teraz lepiej napisałam, ale i tak nie wiem czy wiadomo o co chodzi?? xD) Tsaaa... Astraothia psychologiem! :D
W każdym bądź razie, gratuluję dziewczyny. Podziwiam jak sprawnie wam to poszło. Dodatkowo jestem zachwycona tym, że jak było napisane gdzieś wyżej- "Nic z tego rozdziału nie było planowane.". ZAZDROSZCZĘ WENY za taką ilość tekstu na raz!
Najukochańsza
Astraothia
Kurwa, francuski. Wybrałam go zamiast niemieckiego i potem żałowałam, bo nauczyciel był tak chujowy, że ja pierdole.
UsuńSorry, że tak ostro, ale innymi nie da się tego określić. ;/
L'imparfait jest śmieszne i w sumie nieskomplikowane jakieś straszne. :)
Co za skromność z tą najukochańszą. :D
Pozdrawiam. :*
Bc-Redaktor
P.S. Bo czasem dobrze jest kopnąć Miku w zadek, żeby dodała coś świeżego, chociaż w tym wypadku to samą ja poniosło. :D I niech niesie dalej. <3
CUDO!!! BAJECZNIE!!! FANTASTYCZNIE!! Nie wiem co pisać XD Nie potrafię wyrazić jak mi się podobało. Normalnie jak zaczęłam nie mogłam się oderwać :D Jesteście niesamowite dziewczyny i do tego tak szybko dodałyście nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńSpotkanie Sakury z jej przyjacielem, świetnie przedstawione. Czekam na wyjaśnienia Hachiro czemu ją zostawił samą gdy miała kłopoty. I na jej zwierzenia Sasuke :) Podobały mi się te wspomnienia z Kiyoto, widać że Sakura jest całkiem podporządkowana Miyaviemu - kazał jej uczyć się boksu to potulnie poszła i to bez żadnego przygotowania. Co za facet by traktować tak kobietę i pozwolić ją obić swojemu bratu. Jak ona mogła się w nim tak fatalnie zakochać! Dobrze, że chociaż Daichi dał mu popalić hehe. Kocham tego malucha.
Sasuke i Sakura, nareszcie do czegoś doszło XD czemu oni nie chcą się przyznać, że to miłość? Kiedy w końcu to zrozumieją? Cudnie to wszystko się zgrało, wspólny namiot, alkohol, kąpiel, chociaż czułam, że Sakura wpadnie do wody, ale nie sądziłam, że z winy Sasuke. Macie niesamowitą wyobraźnie, albo lepiej potraficie przelać to na papier.. wróć komputerXD Też tak bym chciała..
Gorąco pozdrawiam i życzę dużo weny i wolnego czasu do tworzenia ;)
Generalnie to w wordzie też są kartki, więc papier może byc. :D
UsuńBC-Redaktor
Wow! Przyznaję, że się tej końcówki nie spodziewałam. Niby już od jakiegoś czasu to się zapowiadało, te coraz śmielsze pocałunki, nie wspominając o szalejącym libido biednej Sakury, ale byłam pewna, że jednak ktoś/coś im przerwie. A tu taka niespodzianka. Taka jestem ciekawa co dalej: jak będą wyglądąły ich relacje, czy będą sobie chodzić za rączkę czy w ogóle zachowywać się jakby nic się nie stało. No i oczywiście kto ich rano znajdzie w tym namiocie.
OdpowiedzUsuńI zaczęłam od końca, ale chyba to zrozumiałe przy takim zakończeniu. Nie wiem czemu, ale ten przyjaciel Sakury mnie irytował: Wyskoczył z tym pocałunkiem jak Filip z konopi, a jak się zorientował, że przegiął to nie chciał się odczepić. Chociaż dzięki niemu Sasuke zapracował na miano "zazdrośnika" więc chociaż trochę go lubić muszę.
Poza tym strasznie mi się podoba to, jak Sasuke wykorzystuje wszystkie informacje zdobyte od Daichiego żeby męczyć Sakurę. W ogóle ta dwójka jest słodka razem.
Czekam też co się dzieje z Ino - bo coś się niewątpliwie dzieje. No i oczywiście na braci Mori, chociaż oboje mnie przerażają.
Przepraszam za niekomentowanie dwóch(?) ostatnich rozdziałów i obiecuję poprawę.
Pozdrawiam!
Kocham<3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i zapraszam do siebie:
http://nowe-zycie-lisy.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńP.S czy mógłby ktoś podać tytuł poprzedniej piosenki bo nie zdążyłam sobie ściągnąć :). Z góry dziękuję i pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńThe Razor's Edge - Digital Daggers :)
UsuńKiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńJak zostanie sprawdzony. Ramka po lewej stronie o wszystkim informuje
UsuńWspaniale piszesz z niecierpliwością brnę przez następne rozdziały . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń