31 lip 2014

Konkurs na Młodszego Edytora! :)

           BC-Redaktor:
        Chcesz czytać rozdziały jeszcze zanim ukażą się na blogu? Masz sugestie co do fabuły i kreowania postaci, chcesz współtworzyć blogi Miku? Czytaj dalej moje nudne jak flaki z olejem wypociny, dotrwaj do ich końca i popisz się edytorską pomysłowością i lotnością pomysłu, a na pewno zostaniesz Młodszym Edytorem! Czerp z nami radość z tworzenia urzekających i często rozwalających system opowiadań (a także takich wyniszczających umysł, doprowadzających do płaczu lub nagłych napadów niepohamowanego śmiechu...)!


        Nadszedł czas, że Pani Redaktor musi delikatnie wycofać się w cień i rozpocząć cudowne i sielskie studenckie życie...  Z tego powodu ogłaszamy swego rodzaju konkurs na stanowisko Młodszego Edytora. :) Szumnie brzmi, to prawda, ale nie zawsze szumnie wygląda. :P
        Ale do rzeczy.
        Nie jestem profesjonalnym edytorem, to oczywiste, ale śmiem twierdzić, że mam jakieś pojęcie o pisaniu i sprawdzaniu, a przynajmniej na tyle dobre, żeby móc sprawdzać opowiadania Miku, zwłaszcza po... 5 latach? To długi staż. Wiecie, że jest zadowolona z pracy ze mną, ja jestem zadowolona z pracy z nią. Jednakże przeczuwam, że od października nie będę już miała na tyle dużo czasu, by móc sprawdzać rozdziały na bieżąco i być ciągle aktywną, więc zadecydowałyśmy znaleźć osobę, która wcieliłaby się w pewnym stopniu moją rolę.
        Młodszy Edytor będzie miał dostęp do powstających rozdziałów, by je sprawdzać, zwracać uwagę na błędy i sygnalizować je, najlepiej dzielić się własnymi sugestiami a propo rozdziału samego w sobie (także fabuły c: ), w skrócie tak, jak już pisałam - jest współtwórcą bloga, chociaż autorem oczywiście pozostaje tylko i wyłącznie Miku. Nie oznacza to, że całkowicie odchodzę z redaktorowania, nie, nieeee . Nadal będę sprawować pieczę nad pracami Miku-chan i Młodszego Edytora. :)
        Generalnie sprawdzanie opowiadań to nie jest tylko wpisywanie przecinków i poprawianie błędów ortograficznych. Ponieważ Miku jest już bardziej Angielką niż Polką (językowo oczywiście), to jej stylistyka jest bardzo specyficzna. Wymieszanie angielsko-polskiej składni i stylistyki to nie lada igraszka! Ważna jest pomysłowość, poczucie humoru i troszeczkę cierpliwości. ;)
Oraz poprawność! Nie na poziomie uniwersyteckim ale podstawowym, bo przecież to nie praca popularnonaukowa tylko opowiadanie przyjemne dla oka, ucha, serca, myśli i innych części ciała. :D
       
        EKHEM.
        Konkurs na Młodszego Edytora wygląda następująco:
        1. Poniżej znajduje się tekst autorstwa Miku. Jest to fragment opowiadania - dotychczas niepublikowany i niesprawdzany. Osoby zainteresowane pracą edytorską kopiują to cudowne dzieło do WORDa, sprawdzają wedle własnego uznania łącznie z sugestiami, uwagami i komentarzami za pomocą WYRÓŻNIAJĄCEJ SIĘ, KOLOROWEJ CZCIONKI.
        2. Sprawdzony tekst należy wysyłać na mojego maila: paulinaakiraa@op.pl z dopiskiem KONKURS SHANNARO. Proszę o napisanie paru słów o sobie - oczywiście dotyczących sprawdzania, opowiadań, kariery blogerskiej i takie rzeczy. Tylko i wyłącznie w celu wyprofilowania potencjalnego edytora a nie po to, żebyśmy były jakoś stronnicze - konkurs jest obiektywny.
        3. Liczy się JAKOŚĆ, poprawność, pomysłowość i ogólne ogarnięcie tematu. Najlepsze prace przedstawię Miku i podejmiemy decyzję, kogo wybieramy. :)
        4. NA MAILE CZEKAMY DO 14 SIERPNIA!
5. Nienawidzę czcionki Calibri i Comic Sans. Times New Roman, please.


A poniżej tekst do sprawdzania.
Enjoy! :)


Wołanie o pomoc


Nie za bardzo wiedziała, co się dzieje ani gdzie aktualnie się znajduje. Ludzi krzątali się w okół niej, jakby była najnowszą atrakcją w cyrku. Jednak temu miejscu daleko było do cyrku. Trzęsła się cała niczym osika, pomimo narzuconego na jej plecy ciepłego pledu. Kącikiem oczu dostrzegła stojących za szybą zmartwionych rodziców, którzy bacznie przyglądali się jak pielęgniarka wyciera z  bladej twarzy ich córki zaschniętą szkarłatną krew. Lecz ona ich ignorowała. Ignorowała wszystkich, którzy wchodzili i wychodzili z tego pomieszczenia w ciągu ostatniej godziny. Miała w nosie wszystkich lekarzy i specjalistów, którzy przyszli sprawdzić jej stan fizyczny, a także i psychiczny po porwaniu, jak to fachowo nazywali.
Pieprzyć ich!
Jednak w jej mniemaniu to nie było porwanie, lecz zwykłe wołanie o pomoc.
Pomoc, którą tak bardzo była w stanie udzielić swojemu oprawcy, ale niestety czas zbyt szybko umknął jej pomiędzy palcami, niczym rozstapiający się śnieg.
Widząc za dużą szybę policjantów w mundurach podchodzących do jej rodziców wzdrygnęła się. Po raz pierwszy od dłuższego czasu, spojrzała w ich stronę obiema tęczówkami, które wydawały się być matowe i tak bardzo nieobecne. Jak zaklęta zsunęła się bez słowa z łóżka, zrzucając na ziemię cieplutki koc, i nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenie pielęgniarki podeszła do szyby powolnym krokiem. Niepewnie stąpała bosom stopą po zimnej posadzce, ani na chwilę nie odwracając wzroku od rodziców jak i policjantów.
Zauważyli ją dopiero gdy prawą dłonią dotknęła szklanego tworzywa.
Sakurze przed oczami pojawiła się nagle postać kruczowłosego ściskającego jeszcze tak nie dawno, właśnie tą dłoń. Przymknęła powieki, spod których zaraz zaczęły spływać krystaliczne łzy. Ignorując pytające spojrzenia rodziców i pielęgniarki, którzy bez wątpienia zaraz uznają własną córkę za osobę psychiczną, którą trzeba zamknął w specjalnym zakładzie w pokoju bez klamek, uniosła lewą ręke do ust, a następnie przegryzła dłoń tuż pod kciukiem.
Pieprzyć ich!, ponownie wrzasnęła w myślach z goryczą, nagryzając jeszcze mocniej siekaczami dłoń. Czując na sobie rękę pielęgniarki, jaka chciała ją teraz niezłocznie powstrzymać odepchnęła ją z siłą o jaką nigdy się nie podejrzewa. Sakura spojrzała na nią z desperacją i jednocześnie ogarniającą ją wściekłością. Syknęła w stronę pielęgniarki, a jej własna krew zaczęła ciurkiem spływać z kącik jej ust. Drobna kobieta zachwiała się na nogach i upadła.
Sakura chwyciła za krzesło, które momentalnie podstawiła pod drzwi i zablokowała klamkę. Wiedziała, że miała mało czasu, a to przynajmniej da jej może z dwie minuty więcej. Nie przejmowała się niemalże czarnymi kroplami krwi, jakie rozbryzgały się na podłodze zmieniając kolor na ciemny, intensywny czerwony.
Nie chcąc tracić czasu, przegryzła raz jeszcze dłoń w tym samym miejscu i ze spojrzeniem wariata posłała złowieszczy uśmiech w stronę rodziców, którzy desperacko coś krzyczeli do policjantów i zbiegających się już lekarzy. Będąc zadowoloną z głębokości rany czym prędzej zamoczyła opuszki palców drugiej drżącej dłoni. Minęła zaledwie chwila, a ponownie zbliżyła rękę do szyby i zaczęła pisać po niej własną krwią.
Echem w jej głowie odbijały się huki, spodowane przez policjantów właśnie próbujących wyważyć drzwi.
Przerażona pielęgniarka, poderwała się z ziemi i ponownie próbowała ją powstrzymać, ale ona nie zamierzała przestawać doputy dopóki nie skończy pisać. Wrzasnęła histerycznie, ponownie próbując odepchnąć kobietę, które za wszelką cenę starała się ja zatrzymać. Sakura jednak desperacko nagryzła ranę, powodując iż krew coraz intensywniej spływała po jej ręce.
Drzwi uległy pod naporem uderzeń, a dwóch pielęgniarzy wbiegło do sali.
Sakura w mgnieniu oka została chwycona za ramiona i odciągnięta od szklanej szyby. Przeraźliwy krzyk wydobył się z jej krtani, a kaskady łez zaczęły spływać po jej policzkach. Uniosła nogi do góry, wierzgając się bez przerwy i nie chcąc ponownie wrócić do łóżka.
Wszystkie próby wyswobodzenia się z żelaznych uścisków pielęgniarzy jednak poszły na marne. W porównaniu do ich siły, była tym czym była - bezbronną, zrozpaczoną siedemnastką, która dopiero co straciła coś bardzo cennego.
Wyciszyła wszystkie krzyki, wrzaski a nawet lament matki, dzięki czemu każdy dźwięk był na tyle stłumiony, że nadal mogła pozostać sama ze sobą.
Kątem oka dostrzegła jak nieznana jej lekarka pośpiesznie napełnia strzykawkę substancją ze szklanego pojemniczka. W tym samym momencie dwójka pielęgniarzy rzuciła jej dygące ciało na łóżko i niemalże od razu poczuła na swoich kończynach skórzane paski, których zadaniem było unieruchomienie jej na dłuższy okres czasu.
Lekarka zaczęła zbliżać się do niej, mówiąc do niej kojące słowa. Ale Sakura nie chciała słuchać! Mogą nawet wsadzić ją do wariatkowa! Po co żyć, skoro jej świat legł w gruzach w ciągu zaledwie kilku sekund?
- Pieprz się - oznajmiła drżącym głosem, dławiąc się łzami.
Kiedy tylko igła wbiła się w jej żyłę, zebrała w sobie ostatnie resztki siły i plunęła na lekarkę zalegającą w gardle flegmą. O widzo młoda lekarka nie zareagowała w żaden sposób, jedynie posłała jej współczujące spojrzenie.
- Zaraz się uspokoisz, Sakuro. Ciii… - szepnęła do niej, wprowadzając lek uspokajający w jej system.
Sakura odwróciła głowę w bok, a kącik jej ust uniósł się w zadowoleniu. Cel jaki chciała osiągnąć, został osiągnięty. Widziała jak jej rodzice i policjanci spoglądali w trwogą i niesmakiem na dwa krótkie zdania, jakie napisała specjanie dla nich.


ZABILIŚCIE GO!
ZARŻNELIŚCIE JAK ZWYKŁEGO PSA!


I jak mogli nie rozumieć tych prostych słów?
Zabili go na jej oczach.
Zabili…
Zabili…
Czuła jak powieki same zaczęły opadać niekontrolowanie na jej podkrążone oczy.
- Zabiliście go… - szepnęła przerażona drżącym głosem. A gdy tylko szara rzeczywistość do niej krzyknęła krótko, jakby ktoś obdzierał ją ze skóry. Krzyknęła, jakby ktoś właśnie wyrwał jej z serca czątke jej samej.
I tak też było.
Wraz z jego śmiercią, straciła dużą cząstke własnego serca. Serca podarowanego, swemu porywaczowi - Uchiha Sasuke.




9 komentarzy:

  1. Z jednej strony bym sie zglosila ale z drugiej zaczynam ostatni rok na studiach w pazdzierniku i watpie czy bd miala czas :) Ale dziewczyny powodzenia w znalezieniu Edytora ;)
    TheKate

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ugh, znam to! Też rozpoczynam w październiku ostatni rok studiów, no chyba, że dostanę się na staż. Wtedy będę mieć rok wolnego od nauki :)

      Usuń
  2. Bardzo kusząca propozycja :D aczkolwiek ostatni rok technikum = matura i nie wiem czy będę miała czas :( jeszcze przemyśle to :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, sprawdzanie nie wyjmuje tak dużo czasu z życia. :) Ja też miałam maturę, a sprawdzałam. Byłam wtedy mniej aktywna, ale udawało mi się bez stresu i na spokojnie usiąśc i sprawdzić shannaro. Jak miałam takie największe zagęszczenie to wiadomo, że była kiszka trochę, ale tak to nie było aż tak źle. :)

      Usuń
    2. Hm, cały czas się zastanawiam :D a też nie chcę się podejmować czegoś, jeśli później mogę nie wywiązać się z tego :) ale nadal intensywnie nad tym myślę :D

      Usuń
  3. "Wymieszanie angielsko-polskiej składni i stylistyki to nie lada igraszka!" ---- haha, wiem coś o tym! Ile to ja razy śmiałam się z przekręconych polskich powiedzonek w wykonaniu Miku i tłumaczyłam jej angielskie wyrażenie na polski... Ej, ej! A jak się zgłoszę, to będę miała jakieś fory ze względu na kilku rozdziałowy staż? ;p

    Hahaha, powodzenia ludki! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ambitnie rezygnuję po stronie (Y) Już pamiętam, czemu po każdym sprawdzaniu, kiedy BC nie mogła, mówiłam Miku "To był ostatni raz..."....

      Wolę czytać już gotowe, trzymam kciuki za Just me! :3

      Usuń
    2. A tam, nie jest źle. :) Uważam, że warsztat Miku to i tak jest mistrzostwo w porównaniu do tego sprzed pięciu lat. Zresztą mój też. Wyrobiłyśmy się nieco. ^^
      Mój fawory co do przekręconych powiedzonek to "zbity z pantakału". XD Jak to przeczytałam za pierwszym razem, to było w jakiejś poważnej scenie. Myślałam, że zlecę z krzesła. XDD
      Oczywiście wszystko w pozytywnym znaczeniu, Miku. :*

      Usuń
    3. Nie ma co narzekać, wielu Polaków mieszkających w Polsce właśnie ma gorszy zasób słownictwa i zerowe pojęcie o gramatyce ;)

      Usuń