“Opowiadałam
ci chaotycznie zatrzymane w pamięci chwile, a ty układałeś jedną koło drugiej,
budując z nich moje życie, mój świat.”
H.
Poświatowska
Wiedział, że przyjdzie.
Prędzej czy później i tak by przyszła. Nie
powinien był tego robić, bez wcześniejszego skonsultowania się z nią, bądź też
jej rodzicami. Jednak obraz załamanej Mebuki Haruno, który wyrył się w jego
pamięci, przywiódł mu na myśl jego własną matkę. W efekcie czego, zaczął się
zastanawiać, jak ona by się czuła w takiej sytuacji. Tuż po śmierci ojca
niejednokrotnie widywał ją zapłakaną i na daremno starającą się pogodzić z
nagłym odejściem ukochanego męża. Nigdy więcej nie chciał jej takiej widzieć.
Ta konkluzja przeważyła szalę. Nawet przez chwilę nie wahał się by sięgnąć po
pieniądze ze spadku po ojcu i w ten sposób opłacić leczenie Daichiego.
Spodziewał się awantury ze
strony Sakury. I nie pomylił się w tej kwestii, ani o jotę, Panna Haruno
niczego nie robiła na półgwizdka. Przed chwilą wkroczyła w jego progi niczym
istne tornado.
Nie spodziewał się jednak,
że nastąpi to tak szybko. Liczył na to, że do ich konfrontacji dojdzie dopiero
następnego dnia. Wyobrażał sobie, jak nieźle wkurzona Sakura pięściami dobija
się do jego drzwi, żądając wyjaśnień. W swoim planie nie uwzględnił jednej
rzeczy, faktu, że Sakura Haruno jest nieprzewidywalna. I o to stanęła w jego
skromnych progach, witając go uderzeniem z „liścia”.
Z wściekłością godną osy
przeszył ją chłodnym spojrzeniem. Zdecydowanie przesadziła i to bardzo. Cierpkie
i wredne słówka cisnęły mu się na usta, jednak widok załzawionych i
opuchniętych oczu Haruno, powstrzymał go przed wypowiedzeniem ich na głos. Jej
ciało drżało niekontrolowanie, a po zaróżowionych policzkach, spływały kaskady
krystalicznych łez. Już wcześniej widywał ją płaczącą, jednak tym razem to było
coś zupełnie innego.
Kiedy do Sakury dotarło co właśnie zrobiła,
z przerażeniem i niedowierzaniem zasłoniła usta dłonią. Bała się konsekwencji,
jakie czekały ją ze strony Sasuke.
- Przepraszam… - wyszeptała w szoku, a
przypuszczenia Sasuke okazały się słuszne.
Bała się go.
Sasuke zacisnął mocniej
szczękę, po czym chwycił ją za nadgarstek i wciągnął do pokoju, zatrzaskując za
nimi drzwi. Po pomieszczeniu rozległ się dźwięk przekręcanego zamka. Sakura nie
zdążyła jeszcze krzyknąć, a jego dłoń spoczęła na jej ustach, ciałem zaś
przyparł ją brutalnie do ściany. Na swojej dłoni, Sasuke czuł wilgoć łez, które
ani na chwilę nie przestały płynąć z jej oczu. Czuł nieustanne drżenie jej
ciała. I za cholerę mu się to nie podobało. Jej obecna postawa była irytująca i
tak diametralnie różna od tej, którą prezentowała w chwili ich pierwszego
spotkania, że nie potrafił uwierzyć, że ma przed sobą tę samą osobę. Tamta
Sakura nawrzucałaby mu, zamiast wpatrywać się w niego załzawionymi oczami.
Tamta Sakura kopałaby, gryzła, warczała, zamiast czekać biernie na jego ruch.
Dla tamtej Sakury poczucie lęku było czymś uwłaczającym, obecna zdawała się nie
znać niczego poza strachem. W tamtej się zakochał, tej nienawidził.
- Czego się boisz? - wychrypiał zły,
wykonując krok w tył. Jednocześnie starał się zignorować ból żeber, jaki
nasilił się przez zbyt gwałtownie wykonane ruchy. W myślach przeklinał
Miyaviego, którego bez przerwy posądzał o przecięcie hamulców motoru. Był
pewien, że to jego sprawka i bynajmniej nie zamierzał czekać z oskarżeniami, na
policyjną ekspertyzę. Już niedługo się z nim rozprawi. Chociaż z drugiej
strony, był ciekawy po czyjej stronie policja stanie tym razem. Jego czy może Miyago,
biorąc pod uwagę jego obecne konszachty z Madarą i Obito? Wszystko było
możliwe. Jednak nie dałby głowy za żadne z tych wyjść.
Kobieta nadal milczała.
- Czego się do cholery
boisz, Sakura?! Mnie?! Czy kiedykolwiek Cię skrzywdziłem?! Może wyjaśnisz mi,
za co mnie, tak właściwie uderzyłaś?! - Pomimo iż znał odpowiedzi na zadane
pytania, ani na chwilę nie spuszczał ze swojego tonu. Chciał to usłyszeć z jej
ust
Studentka medycyny uniosła
nieznacznie głowę, jednak nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Jeszcze nie. Wewnętrzną
stroną dłoni przetarła mokre od łez policzki i podpuchnięte oczy, spróbowała
też powstrzymać drżenie ciała, ale okazało się to awykonalne.
Uparcie walczyła ze sobą o
odzyskanie kontroli nad własnym ciałem i umysłem, jednak strach, który ją
ogarnął, był silniejszy. Kogo, jak kogo, ale akurat jego nie zamierzała się
bać. W myślach udzieliła sobie odpowiedzi na pytania, jakie jej zadał,
wiedziała, że nie ma najmniejszego powodu, żeby się go bać. Nigdy nie wyrządził
jej krzywdy, nie zrobił niczego, co mogłoby wywołać w niej strach, nie tak jak
Makuro. Sasuke był jego całkowitym przeciwieństwem. Na Uchihe mogła liczyć,
mogła mu zaufać. Był jej ostoją, gwarantującą poczucie bezpieczeństwa i
stabilności, gdy tego potrzebowała.
- Odpowiesz? - warknął
poirytowany jej przeciągającym się milczeniem.
Obserwował jak dłonie dziewczyny zaciskają
się w pięści, a jej knykcie zaledwie po kilku sekundach stają się białe. Jej
spojrzenie stało się ostre, a postawa na powrót stawała się duma i wyzywająca.
Odzyskiwała pewność siebie.
- Dziękuje - oznajmiła wreszcie,
przerywając ciszę.
Dwukrotnie w przeciągu pięciu minut udało
jej się go zaskoczyć. To był wyczyn, którego dokonać mogła tylko i wyłącznie
panna Haruno.
Za co ona mu do cholery dziękowała?!
- Oddam ci całą sumę, kiedy
tylko będę w stanie, ale… nie rób tego nigdy więcej - poprosiła go drżącym
głosem, unosząc przy tym ton o kilka oktaw w górę, po czym ponownie się
rozkleiła.
Nie potrafiła pohamować płaczu, jaki w niej
wzbierał. Emocje wylewały się z niej wraz ze łzami, które znaczyły mokre ślady
na jej policzkach.
Sasuke po raz kolejny dzisiejszego dnia,
mógł stwierdzić, że jej obecny lament, drastycznie różnił się od poprzedniego.
Ten był wyrazem wdzięczności.
- Nigdy - powtórzyła twardo, z nutą
desperacji pobrzmiewającą w jej głosie, spoglądając załzawionym wzrokiem wprost
w kare tęczówki Sasuke.
Obserwował ją z konsternacją nie mówiąc
zupełnie nic. Akceptował jej słowa i rozumiał je. Wiedział także, że
wypowiedzenie ich wiele ją kosztowało. Sakura była dumną i upartą osóbką, która
nie znosiła łaski i jałmużny. Zapewne z tego powodu podniosła na niego rękę. Z
drugiej strony, doskonale zdawała sobie sprawę, że to była jej jedyna szansa by
nie popaść, wraz z rodzicami, w niekończące się długi. Jedyna szansa dla
Daichiego na bezpieczny pobyt w szpitalu, gdzie stopniowo będzie wracał do
siebie.
- Oddam ci wszystko, co do yena, ale daj mi
trochę czas - wyszeptała dławiąc się łzami. Sasuke zbliżył się do niej.
- Nie mów już nic więcej - powiedział nader
spokojnie, układając głowę na jej ramieniu.
Sakura posłuchała go tym razem, bez słowa
sprzeciwu.
Trwali tak chwilę, wsłuchując się w głośną
muzykę, jaka bez przerwy wydostawała się z komputerowych głośników. Początkowo
żadne się nie odezwało. Błądzili w myślach delektując się tą chwilą, jednak po
kilku minutach Sakura niepewnie dotknęła gipsu na jego lewej ręce, opuszkami
instynktownie zahaczając o jego palce.
- Boli? - spytała cicho, wraz z
rozpoczęciem nowej, o wiele spokojniejszej piosenki.
Sasuke uniósł swój wzrok i spojrzał na nią
zamroczony. Nie płakała już, ale mimo wszystko łzy nadal pozostawały wyraźne na
jej policzkach. Nie drżała. Nie bała
się.
I can see every tear
you’ve cried
like an ocean in your
eyes
- Trochę - odpowiedział
równie cicho, wpatrując się błyszczące, szmaragdowe tęczówki. Była tak blisko,
a zarazem tak daleko. Chciał mieć ją bliżej. O wiele bliżej.
All the pain and the
scars have left you cold
I can see all the fears
you face
through a storm that
never goes away
Nie przerywając kontaktu wzrokowego, uniósł
głowę jeszcze wyżej i dłonią zaczął zsuwać z jej ramion szmaciany plecak.
Sakura rozchyliła usta chcąc coś powiedzieć,
lecz czując na wargach jego palec, zamilkła. W tej chwili słowa były zbędne.
Zadzierając głowę, przełknęła zalegającą w krtani ślinę. Przestała się wahać,
po prostu poddała się magii chwili. Czuła jak dłoń Sasuke sięga do metalowego
zamka jej bluzy, a następnie powoli go rozsuwa. Czuła jak chwilę później ów
dłoń znajduje się na jej ramieniu, by zsunąć z niej bluzę, jaką miała na sobie.
Nie zaprotestowała, gdy grubszy materiał wraz z plecakiem runęły na ziemię.
Jedyne, co ją w tej chwili obchodziło to czarne jak noc tęczówki, które od
kilku minut przyglądały jej się z pożądaniem.
Czekał.
Wiedziała, że nie był pewien jej reakcji. I
wcale mu się nie dziwiła. Przy ostatnich zbliżeniach, oboje pozwolili by
alkohol przejął nad nimi kontrolę. Tym razem było zupełnie inaczej. Teraz byli
zdani tylko i wyłącznie na swoje uczucia.
I’ll be right here now
to hold you when the sky
falls down
I will always
be the One who took your
place
When the rain falls
I won’t let go
I’ll
be right here
Znała tę piosenkę. Nigdy nie przypuszczała,
że nadejdzie dzień, w którym z własnej, nieprzymuszonej woli uniesie się na
palcach i złoży delikatny pocałunek na ustach Sasuke. Ale nie żałowała ani
tego, ani tego, co nastąpiło po tym, jak ich usta złączyły się ze sobą.
Sasuke ponownie dzisiejszego dnia naparł na
nią całym ciałem. Przycisnął ją do ściany i pogłębił pocałunek, rozpoczynając
gorący taniec języków. Cały czas próbował ignorować obolałe po wypadku ciało,
lecz w niektórych momentach stawał się on wprost nieznośny, zwłaszcza gdy leki
przeciwbólowe przestały działać. Zacisnął mocniej powieki, chcąc jak najdłużej
delektować się tą chwilą bliskości. Po chwili zaczął namiętnie całować jej
szyję, co rusz mocniej wpijając się w jej skórę. Pomału zaczął wsuwać prawą
dłoń pod jej cienką koszulkę, jednak Sakura niespodziewanie chwyciła jego rękę
i przerwała wszelakie pieszczoty.
Intensywne szmaragdowe tęczówki wpatrywały
się w niego uważnie.
- Boli bardziej niż trochę - szepnęła,
splatając ich palce ze sobą.
Nim zdążył zaprotestować, poczuł jak zmusza
go by się cofnął, a następnie prowadzi go spokojnym krokiem w stronę łóżka. Po
krótkiej chwili Sakura rozłączyła ich dłonie, tylko i wyłącznie po to, by bez
słowa zacząć ściągać z niego koszulkę. Kiedy Sasuke został bez górnej części
odzienia, ułożyła dłonie na jego szerokich ramionach zmuszając go do
usadowienia się na łóżku. Nie minęła chwila a usiadła na nim okrakiem.
Nachyliła się nad jego sylwetką, włosami smagając go po twarzy. Tuż po obdarzeniu
go subtelnym uśmiechem, Sakura ponownie doprowadziła do złączenia ich ust.
When the rain falls I
won’t let go
I’ll
be right here
Starała się by jej dotyk
był delikatny. Każdy kolejny wykonany przez nią gest był ostrożny i
zaplanowany. Nie chciała przysporzyć mu więcej bólu, niż ten, z którym zmagał
się dotychczas. Po ściągnięciu z niego koszulki, wystarczyło jej zaledwie
przelotne spojrzenie by dostrzec wszystkie siniaki i obtarcia - spadając z
motoru zdecydowanie nie miał miękkiego lądowania. Ich usta ponownie złączyły
się w namiętnym pocałunku. Uczucia targały nimi na prawo i lewo. Sakura
pierwszy raz od bardzo dawna oddawała się cielesnym przyjemnością, ze
świadomością, że za swoje czyny nie będzie mogła obwiniać alkoholu.
Nie wiedziała ile spała, ale miała
wrażenie, że nie trwało to zbyt długo. Gdy uchyliła powieki pokój Sasuke nadal
spowijała ciemność. Nie uciekła ani też nie zamierzała tego robić. Chociaż gdy
tylko przypomniała sobie, o znajdujących się nieopodal gadach, była skora
przemyśleć swoją decyzję raz jeszcze. Ignorując myśli o pełzających wężach
przeciągnęła się pod ciepłą kołdrą i kątem oka spojrzała w bok. Sasuke spał
głębokim snem. Delikatny uśmiech wkradł się na jej usta. Próbując go nie
zbudzić przewróciła się na bok i zaczęła wpatrywać się w jego pogrążoną we śnie
twarz.
Miłość miała wiele definicji. Każdy
tłumaczył ją na swój sposób. Jedni - jak ona kiedyś - twierdzili, że miłość to
głupota i nie jest nikomu potrzebna do szczęścia. Inni zaś gloryfikują ją, wynoszą
na piedestał, każdego dnia doceniając to uczucie coraz bardziej. Sakura tkwiła
właśnie w impasie, nie potrafiła zdecydować, po której stronie ma stanąć.
Czy to, co czuła do Sasuke, to była właśnie
miłość?
Kiedyś sądziła, że to, co
czuła do Miyaviego było prawdziwą miłością, ale myliła się. I to bardzo, a
otrzeźwienie przyszło wcześniej niż mogła się tego spodziewać. Dlatego ciężko
było jej zdefiniować miłość na własny sposób. Może kiedyś, gdy ktoś ją o to
zapyta, będzie w stanie odpowiedzieć bez zawahania. Lecz póki, co nadal miotała
się pomiędzy miłością a jej brakiem. Czy jeszcze nie tak dawno nie mówiła, że
wolałaby paść na zawał niż zakochać się bez pamięci. Ale to było kiedyś…
teraz było teraz.
Obecnie leżała w objęciach nagiego Sasuke,
obnażona zarówno cieleśnie jak i duchowo.
Teraz cieszyła się tą chwilą bliskością.
Teraz rozmyślała nad definicją miłości.
Uniosła dłoń i opuszkami palców ostrożnie
zaczęła gładzić jego policzek. Sasuke ani drgnął. Na jego czole, tuż nad lewą
brwią znajdowały się dwa małe szwy. Wypadek, jakiemu uległ Sasuke był dla niej
szokiem nawet, jeśli z początku tego nie okazywała. W głębi serca cieszyła się
po prostu, że nie stało się mu nic poważnego. Po tym jak Daichi został potrącony
przez niezidentyfikowanego sprawcę, nie miała już siły martwić się o inne
bliskie jej osoby. Zwłaszcza, kiedy Makuro wyraźnie groził Ino. Miała zbyt dużo
zmartwień na głowie, by móc martwić się o kolejną osobę. To był tylko złamany
nadgarstek. Za kilka tygodni gips zostanie ściągnięty a ręka powinna wrócić do
wcześniejszej sprawności. Więc, czym miałaby się przejmować? Wszystko z
Sasuke będzie dobrze. W końcu to był Uchiha.
Nagle czarne niczym smoła oczy zaczęły się
w nią wpatrywać, zaskakując ją. Sądziła, że spał jak suseł, dlatego pokusiła
się o ponowną chęć dotknięcia go po kryjomu.
- Dlaczego nie śpisz?
Przestraszona Sakura pośpiesznie zabrała
swoją dłoń z jego policzka i obserwowała go. Drobne rumieńce wykwitły na jej
twarzy, paląc jej policzki od wewnątrz. W duchu dziękowała za ciemność, jaka
panowała w pokoju, bo uniemożliwiała Sasuke dostrzeżenie jej różowych
policzków.
- Nie mogę – powiedziała
niepewnie, przewracając się na plecy. – Za dużo się ostatnio dzieje. Nie wiem, co
mam już myśleć nie wiem, co robić – szepnęła, a z jej ust wydobyło się głośne
ziewnięcie.
Sasuke westchnął cicho i
objął ją ręką pokrytą do połowy gipsem.
- Nie myśl. Śpij, potrzebujesz tego -
rozkazał zaspanym głosem, poprawiając głowę na poduszce i z powrotem
przymykając powieki.
Sasuke miał rację i nie zamierzała temu
zaprzeczać, ani protestować; potrzebowała porządnej dawki snu i to od zaraz.
Ale miała za dużo zmartwień by mogła przespać osiem godzin, bez budzenia się,
co chwilę. Minie jeszcze kilka długich tygodni zanim ona i jej ciało wrócą do
normalnego funkcjonowania.
Była jeszcze jedna sprawa, która nie dawała
jej spokoju, ale to, w przeciwieństwie do innych zmartwień, była wstanie
wyjaśnić tu i teraz. Korzystając z okazji, że Sasuke nadal nie spał,
postanowiła ponownie przerwać ciszę.
- Dlaczego to zrobiłeś? -
spytała nagle wbijając wzrok w sufit. To pytanie praktycznie od samego początku
nie dawało jej spokoju, nie potrafiła samodzielnie udzielić na nie odpowiedzi.
Potrzebowała by on to zrobił i chociaż w małym stopniu wyjaśnił jej przyczynę
swojego postępowanie.
Kolejne, tym razem o wiele
cięższe westchnięcie wydobyło się z krtani studenta.
- Miałaś spać – skarcił ją.
Sakura wydęła usta w
niezadowoleniu, splatając ramiona na klatce piersiowej. Pójdzie spać. Pójdzie;
może mu to nawet obiecać, ale niech tylko odpowie na jej pytanie, a ona zrobi
co tylko zechce. Będzie na każde jego skinienie, ot co!
- Dlaczego co zrobiłem? –
spytał nagle obserwując ją jednym okiem.
Sakura nie kryła zdziwienia
jego nagłą dociekliwością, ale na pewno nie zamierzała tracić takiej okazji.
- Dlaczego zapłaciłeś za
szpital Daichiego? – spytała twardo, w duchu ciesząc się z zadanego przez
siebie pytania.
- Bo chciałem –
odpowiedział zwięźle.
- Uzbieram te pieniądze i
wszystko ci oddam, tylko potrz…
- Śpij już – uciął z nutką
złości, przylegając do niej ciałem. – To nie miejsce, ani czas na takie
rozmowy. Śpij.
- Twoja odpowiedź
bynajmniej mnie nie zadowoliła - stwierdziła naburmuszona pod nosem, ale nie
zamierzała bardziej naciskać. Czując, jak cały czas ją obejmuje, obróciła się
do niego plecami i przesunęła się do tyłu, wtulając się w jego ciało.
Temat nie został zamknięty.
Ich rozmowa jedynie odwlecze się w czasie. Chciała usłyszeć konkretną odpowiedź,
ale chwilowo pozwoli Sasuke trochę odsapnąć. Oboje potrzebowali odpocząć.
Dzisiejsza noc wydawała się najodpowiedniejszą na zregenerowanie sił.
Z bladym uśmiechem
przymknęła powieki, czując jak Sasuke jeszcze bardziej się do niej przysuwa i
opiera głowę o jej bark. Teraz mogła zasnąć i miała dziwne wrażenie, że właśnie
dzięki jego ramionom, uda jej się to osiągnąć. Sen byłby dla niej zbawieniem.
Powieki stawały się coraz
cięższe, a Sakura pomału zaczynała odpływać wsłuchując się w ciepły, miarowy
oddech Sasuke nad swoim uchem.
Była by w stanie zasnąć,
gdyby nie irytujące wibracje, jakie zaczęły rozchodzić się po pokoju.
Zamroczona uchyliła zaspaną powiekę, którą następnie przetarła dłonią.
Irytujące wibracje telefonu nie ustawały, a wręcz przeciwnie – nasilały się.
Sakura leniwym spojrzeniem zlokalizowała swoje spodnie, w których znajdował się
dzwoniący telefon. Wcale nieznajdowany się tak daleko, jak myślała.
Sasuke przeklął pod nosem
obracając się z rezygnacją na plecy.
Sakura początkowo
podzielała zdanie Sasuke. Był środek nocy, a komuś wzięło się na dzwonienie do
niej. Bała się nawet spojrzeć na zegarek. Kto normalny wydzwania do innych o
takiej porze?! To była jakaś paranoja; miała ochotę odebrać ten telefon i
zbesztać tę osobą, od a do z, kiedy przypomniała sobie o
placówce, która miała jej pozwolenie na dzwonienie dwadzieścia-cztery na
siedem.
- Szpital! - powiedziała z trwogą, sądząc,
że to telefon, który dotyczy właśnie jej brata. Otworzyła oczy przerażona i
zawisła na krawędzi łóżka, wyciągając dłonie w stronę swoich spodni. Widząc
zastrzeżony numer, jeszcze bardziej utwierdziła się w przekonaniu, że to lekarz
uparcie wydzwania do niej w środku nocy. Jej rodzice podali numery kontaktowe
całej trójki, w razie gdyby szpital musiał skontaktować się z członkami
rodziny, jeśli nikt nie byłby obecny w szpitali, a coś działo by się z Daichim.
Sasuke słysząc panikę w jej głosie również
otworzył powieki, uważnie obserwując jak podenerwowana Sakura wyciąga telefon z
kieszeni, a następnie odbiera połączenie przychodzące.
- Halo? - Zapytała pośpiesznie, wolną
dłonią nerwowo zaczesując włosy do tyłu. – Co się dzieje?
- Witaj złotko, tęskniłaś? - Ciało
Sakury stężało na dźwięk głosu wydobywającego się z telefonu.
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie,
nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie!
Miała ochotę krzyczeć, wrzeszczeć; cokolwiek
by tylko pokazać światu, jakie pesymistyczne myśli właśnie nią zawładnęły.
Wrzała w środku z desperacji, lecz na zewnątrz wydawała się być oazą spokoju –
nic bardziej mylnego.
Mimo wszystko nie odezwała
się. Nie była w stanie wydobyć z siebie słowa. Zdenerwowana owinęła się
ciaśniej kołdrą Sasuke, zastanawiając się skąd Makuro posiada jej numer. Mogła
spodziewać się telefonu od wszystkich tylko nie od braci Mori. Z drugiej jednak
strony, nie wiedziała, dlaczego była tym faktem tak zaskoczona, w końcu oni
wszędzie mają dojścia. Była głupia. Bardzo głupia.
- Oj Sakuro po raz
kolejny milczysz, nie ładnie. Mam tylko nadzieję, że cię nie obudziłem. Albo
nie czekaj. Wróć. Mam cholerną nadzieję, że cię obudziłem i wyrwałem z twojego
pięknego snu, za to, że ostatnio uciekłaś bez pożegnania. Znowu.
Przełknęła ślinę, wolną
ręką obejmując się w talii i zaciskając dłoń na granatowej kołdrze. Mogła spać.
Mogła nie słyszeć tego telefonu, albo po prostu go zignorować. Miała numer do
szpitala, by ewentualnie sprawdzić czy u Daichiego wszystko w porządku, gdyby
po przebudzeniu zauważyła nieodebrane połączenia. Jednak postąpiła inaczej. Jej
pochopność znowu ją zgubiła. Srogo skarciła samą siebie za rozmyślanie o
miłości, które doprowadziły ją do braku czujności. W końcu czy miłość
kiedykolwiek coś jej dała? Za każdym razem oferowała jej tylko cierpienie.
Rozłącz się!,
wrzeszczało jej alter ego, próbując zmusić ją do tego posunięcia. Ale to
jeszcze pogorszyłoby jej obecną sytuację. Sakura wiedziała, że za tą
drwiącą maską Makuro kryje się niepohamowana wściekłość. Znała go, dlatego nie
zrobiła jedynej racjonalnej rzeczy, jaką powinna wykonać - nie rozłączyła się.
- A więc powiedz mi jak ci się udała,
twoja mała wycieczka poza Konohę, hm? Odpoczęłaś? – Kpił z niej. Cały czas
kpił i naśmiewał się z niej, a ona nie wiedziała, jak mogła mu się postawić. – Przemyślałaś
dobrze naszą ostatnią rozmowę, Sakuro?
Cisza.
Sakura wbiła nieobecny wzrok w terrarium,
nadal się nie odzywając. Strach ponownie się w niej zrodził i dopiero teraz
zrozumiała, jaka wcześniej była głupia bojąc się Sasuke. Nie znała go na tyle
by móc powiedzieć, do czego był zdolny, ale za to wiedziała, do jakiego stopnia
mogą posunąć się Makuro z Miyavim.
- Jak tam twój kochaś,
Sakuro? Mocno poobijany?A może połamany?
Rozchyliła lekko usta,
chcąc coś powiedzieć, lecz wnet spojrzała na leżącego tuż obok Sasuke. Z trwogą
spoglądała na kamienny wyraz twarzy rozbudzonego Uchihy.
- Tyyy... - syknęła
przeciągle, a jej głos zaczął niekontrolowanie drżeć. Nie chciała wcześniej nic
mówić, bo wiedziała, że to zaalarmuje Sasuke i tak też się stało.
Kare tęczówki przeszyły ją
z wrodzoną wściekłością, a ona jedynie przytaknęła. Pomimo iż miała mętlik w
głowie, bez problemu udało jej się odczytać nieme pytanie Sasuke.
Chłopakowi wystarczyła
zaledwie sekunda by domyślić się, kim jest rozmówca różowowłosej.
- Co masz na myśli przez mocno
poobijany? - zapytała niepewnym głosem, spoglądając prosto w kare tęczówki.
Po wypowiedzeniu tych słów
wiedziała, że była głupia. Jak w ogóle mogła uwierzyć, w to, że nie wyrobił na
zakręcie?! On. Sasuke Uchiha. Nie wyrobił się na zakręcie!! Śmiechu warte.
Nawet teraz puchary z wszystkich jego wyścigów, jakie znajdowały się na
wysokich półkach, spoglądały na nią szyderczo.
Okłamał ją – nie miała, co
do tego żadnych wątpliwości; była z tego powodu wściekła. Nie powinien był tego
przed nią ukrywać, chyba, że sam nie miał o tym pojęcia. Lecz wystarczyło
spojrzeć na jego reakcję a wiedziała, że jej pierwsza teza była prawdziwa.
Sasuke ją okłamał.
Nie znosiła kłamstw!
- Och, czyżbyś nie
wiedziała jak mój braciszek go urządził?
Nim Sakura zdążyła
odpowiedzieć, Sasuke nachylił się w jej stronę i wyrwał jej telefon z dłoni.
Nie potrzebował więcej
słyszeć. Dostał już potwierdzenie swoich teorii i tyle mu w zupełności
wystarczało.
- Zajebie drania jak tylko
go spotkam – wychrypiał, trzęsąc się ze złości, a w odpowiedzi usłyszał donośny
śmiech Makuro. - A ciebie na dodatek – dodał ze złowieszczym uśmieszkiem.
Sasuke nie zamierzał rzucać
słów na wiatr. Dorwie ich. Dorwie i pokaże, że nie warto było z nim zadzierać.
Ich intrygi z jego wujostwem, w ogóle nie robiły na nim wrażenia. Od kilku lat
miał trudności z nazwaniem Madary i Obito członkami jego rodziny. Jedyne, co
ich w tej chwili łączyło to, to przeklęte nazwisko.
- No proszę... Tego się nie
spodziewałem. Sakura coraz bardziej zaczyna mnie rozbawiać. Daj jej radę ode
mnie: niech zrezygnuje ze swoich gierek i pamięta o naszej umowie z Kyoto,
inaczej nie skończy się tylko na jej braciszku. Ty też lepiej uważaj.
Makuro rozłączył się, nie
czekając na kolejne groźby ze strony Sasuke.
Tym razem to Sasuke zaśmiał
się donośnie. Skoro tak chcą się z nim bawić, to proszę bardzo, jest otwarty na
wszystkie propozycję z ich strony. Tym razem nie zamierzał dać im się złapać na
sztuczkę pod tytułem przecięte hamulce. Następnym razem będą musieli o
wiele bardziej się postarać.
Sasuke widział po reakcji
Sakury, że tak jak on wcześniej, słyszała słowa wypowiedziane przez brata
Miyaviego. Łzy ponownie pojawiły się w jej oczy, by następnie swobodnie spływać
po jej policzkach. W tej chwili zrozumiał, że nie znosił widzieć jej w takim
stanie. Ostatnimi dniami płakała zdecydowanie za dużo. Wszystko, co
działo się dookoła, pomału zaczynało wypalać w niej piętno – zwłaszcza teraz,
kiedy usłyszała, kto stał za potrąceniem Daichiego. Nie potrafił pojąć, jak
ktoś mógł być, aż takim skurwysynem, by celowo spowodować uszczerbek na zdrowiu
i życiu siedmioletniego chłopca.
Dopadnie ich obu, a
następnie spełni swoje groźby – zajebie ich.
Oddech Sakury zaczął nagle
niebezpiecznie przyśpieszać, a ona sama nieobecnym wzrokiem zaczęła rozglądać
się po rozjaśniającym się pomału pokoju - świta. Otrzeźwiała, jakby ktoś wylał
na nią wyimaginowany kubeł zimnej wody. Oddychając ciężko chwyciła się za włosy
i wrzasnęła w desperacji.
W ogóle nie pojmowała tego,
co się właśnie działo.
Śniła?
Oby.
Chciała żeby to wszystko
okazało się koszmarem. Chciała obudzić się z głośnym krzykiem i zimnymi
dreszczami na całym ciele. Wtedy wszystko byłoby o wiele łatwiejsze. W końcu
byłby to zwykły, nic nieznaczący koszmar, który nie wywołałby tego
przytłaczającego poczucia winy, jakie właśnie ją ogarnęło.
To nie mogło dziać się na
prawdę, powtarzała bez przerwy w myślach. Miyavi nie mógł spowodować wypadku
Sasuke i wraz z bratem nie mogli maczać palców w potrąceniu jej młodszego
brata. Nie mogli! Nie akceptowała tego!
Zaszlochała kolejny raz,
niemalże dławiąc się gorzkimi łzami.
To wszystko było jej winą.
To ona przyczyniła się do tego, co dzieje się teraz w Konoha. Mogła nie wracać.
Gdyby została w Kyoto wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej, może nawet
udałoby jej się uniknąć więzienia, jeśli przystałaby na ofertę braci Mori. Ale
ona zapragnęła całkowitej niezależności, takiej, jaką zapewniała jej Tsunade.
Chciała być wolna niczym ptak. Zamierzała skończyć z byciem zależną od
wszystkich. Jednak czas pokazał, że nie jest w stanie całkowicie uwolnić się od
Miyaviego i Makuro. Oni byli w stanie znaleźć ją zawsze i wszędzie. Obecna
sytuacja była tego dowodem.
Daichi już ucierpiał na jej
głupocie. Sasuke również. Jeśli jeszcze Ino albo jej dziecku coś się stanie, to
nigdy sobie tego nie wybaczy. Zbyt wiele osób znalazło się w niebezpieczeństwie
z jej powodu.
Właśnie nadszedł kres
podejmowanych przez Sakurę prób wyzwolenia się spod władzy braci Mori. Nie da
rady. Dopadli ją, gdy najmniej się tego spodziewała. Uderzyli tam gdzie bolało
najbardziej - w najbliższe jej osoby.
P r z e g r a ł a .
Odrzucając kołdrę, zeszła z
łóżka. W jej dłonie kolejno zaczęły wpadać ubrania, jakie dobrowolnie ściągnęła
z siebie przed Sasuke, zaledwie kilka godzin wcześniej.
Może jeszcze nie jest za
późno? Może uda jej się to jeszcze odkręcić? Może...?
- Co ty wyprawiasz?
Nie odważyła się na niego
spojrzeć. Była tchórzem. Nie zasługiwała już na nic.
Słyszała jak Sasuke próbuje
wygramolić się z łóżka, ale nadal nie spojrzała w jego stronę.
Pociągając nosem wsunęła na
nogi długie jeansy chcąc jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od akademika.
Znajdowała się zbyt blisko Sasuke i Ino – musi się oddalić. Musi ich od siebie
odepchnąć. To koniec zabawy w kotka i myszkę, w jaką bawiła się przez ostatnie
kilka miesięcy z braćmi Mori. Schyliła się po podkoszulek, kiedy poczuła na
przedramieniu ciepłą dłoń Sasuke.
Szarpnął nią mocno i
odwrócił w swoją stronę jednym, szybkim ruchem.
- Co robisz? – syknął w
furii, nie kryjąc się ani na chwilę z ogarniającą go złością.
Sakura ułożyła dłoń na jego
klatce piersiowej próbując odepchnąć się od niego, ale uścisk na jej ręce nie
zelżał. Czarne ślepia emanujące wściekłością wpatrywały się w nią z wyraźnym
wyrzutem. Przejrzał ją; wiedział, co postanowiła i co właśnie zamierzała
zrobić.
- Myślisz, że ci na to
pozwolę? – Usłyszała jego zdenerwowany głos, tuż przy swoim uchu.
Opuściła wzrok, nie będąc w
stanie dłużej znieść na sobie jego przenikliwego spojrzenia.
Nie rozumiała go. W jej
mniemaniu nie powinien jej robić żadnych wyrzutów. Między nimi nie było nic,
prócz kilku namiętnie spędzonych nocy. Niczym nie różniła się od Ayanami. Były
identyczne, pod każdym względem. Obie sypiały z Sasuke i obie darzyły go
głębszym uczuciem. Czy Hayashi kiedykolwiek przyznała się Sasuke do swoich
uczuć? Tego Sakura nie wiedziała. Za to wiedziała, że w obecnej sytuacji nie
zamierzała ujawniać tajemnicy swojego serca.
- To wszystko moja wina –
powiedziała zaciskając dłonie w solidne pięści. – Nie rozumiesz tego? –
Parsknęła wściekła, kręcąc głową w dezaprobacie dla jego naiwności. – To, że
Daichi leży teraz w szpitalu w śpiączce to moja wina. To przez moją ucieczkę z
tobą. Tak wyglądają konsekwencje olania Makuro i pojechania na Inazumę. Nie
powinnam była wtedy uciekać…W ogóle nie powinnam przyjeżdżać do Konoha. Mogłam
siedzieć dalej w Kyoto. Daichi byłby cały i zdrowy, ty nie miałbyś wypadku, a
Makuro nie groził by Ino. Muszę coś z tym zrobić, po prostu muszę. Nie pozwolę
by znowu kogoś skrzywdzili. Jeśli coś stanie się Ino i dziecku, nigdy sobie
tego nie wybaczę. Muszę zniknąć z waszego życia, inaczej nigdy nie dadzą wam
spokoju! Zrobią wszystko by tylko zmusić mnie do powrotu, bym znowu zaczęła być
na każde ich skinienie. Oni nie odpuszczają, Sasuke! Oni skrzywdzą Ino i jej
dziecko, jeśli szybko stąd nie zniknę.
Była przerażona perspektywą
przyszłości i tego, co może się wydarzyć.
Rozumiał wszystko, co do
niego mówiła, oprócz jednego.
- Jakie dziecko? – spytał w
konsternacji.
Sakura spojrzała na niego
zapłakanym wzrokiem. Powiedziała o kilka słów za dużo. Ino nie będzie
zadowolona z faktu, że wygadała jej tajemnicę i to przed Sasuke. Nie wiedziała,
czy przyjaciółka po zniknięciu ze szpitala ze swoim chłopakiem powiedziała mu o
nieplanowej ciąży. Tylko jednego była pewna – wieści nie dotarły do Sasuke.
- Ona… - zaczęła niepewnie.
- Chcesz mi powiedzieć, że
Itachi zmajstrował dzieciaka? - W głosie Sasuke było niedowierzanie, ale Sakura
nie zamierzała zaprzeczać.
- Pozwól by Ino sama
przekazała mu tę wiadomość. Niech nie dowie się tego od ciebie, proszę –
powiedziała pośpiesznie.
- Matka go zajebie – parsknął
i tym razem, to on nie był pewien, czy to rzeczywistość, czy zwykły sen.
Sakura po raz pierwszy była
świadkiem jak Sasuke mówił o swojej rodzicielce. Wiedziała, że pan Uchiha
zginął przed laty w wypadku samochodowym, ale nigdy wcześniej słowem nie wspomniał
o matce. Nie wiedziała, kim była ani co robiła. Ale w tej chwili to nie było
ważne, wątpiła nawet by kiedykolwiek było jej dane zapoznać się z ową kobietą.
- Daj mi odejść – szepnęła
niespokojnym głosem, zerkając na jego dłoń, która cały czas trzymała ją w
żelaznym uścisku.
Sasuke uniósł rękę pokrytą
gipsem i opuszkami palców dotknął jej podbródka, unosząc go delikatnie do góry.
Ich spojrzenia ponownie się ze sobą spotkały.
W jej oczach można było
dostrzec wszelkie targające nią emocje: przerażenie, obawa, wątpliwość, żal.
Sakura natomiast nie była w stanie przejrzeć enigmatycznego spojrzenia Sasuke,
który wpatrywał się w nią niczym w obrazek.
- Ino nic się nie stanie.
Itachi tego dopilnuje, masz moje słowo – powiedział stanowczo.. Widząc malującą
się w oczach Sakury determinację by zanegować jego słowa, postanowił dodać coś
jeszcze. - Nie znasz go, tak dobrze jak ja. To mój brat i wiem, że upewni się,
że ani Ino, ani ich dziecku nic się nie grozi. O mnie nie musisz się martwić. A
Daichi z tego wyjdzie, zobaczysz. – Mówił ostro i dosadnie, tak by rozwiać jej
wątpliwości.
Sasuke wiedział, że
cokolwiek teraz zrobi nie pomoże w poprawieniu stanu fizycznego Daichiego.
Stało się i nikt, nawet ona, nie był w stanie przewidzieć, że Makuro z Miyavim
posuną się do takich czynów. I to ją najbardziej bolało; po tym wszystkim, co
przeszła w Kyoto, powinna być w stanie dostrzec taką możliwość na horyzoncie.
Ona jednak cały czas łudziła się, że nie tkną nikogo, poza niej.
- Nie rozumiesz, niczego
nie rozumiesz – powtórzyła wzdychając ciężko.
Nie mógł tego pojąć, bo nie wiedział jak
wyglądało jej życie w Kyoto. Nie domyślał się nawet, jakim piekłem okazało się
półtorej roku spędzone w tamtym miejscu. Pod tym względem nie różnił się niczym
od niedoświadczonego życiem dziecka.
- Puść – powiedziała
stanowczo i o dziwo uścisk na jej ramieniu od razu zelżał
Wyminęła go bez słowa,
schylając się i chwytając za swój szmaciany plecak. Wyciągnęła z niego wytarty,
pozdzierany, gruby zeszyt, na którego stronnicach znajdowały się wszystkie jej
myśli i uczucia z ostatnich dwóch lat. W konsternacji przejechała dłonią po
pomazanej długopisem okładce i otworzyła zeszyt. W skupieniu starannie
kartkowała stronnice, a kiedy znalazła wpis, od którego wszystko się zaczęło,
wręczyła Sasuke pamiętnik.
- Czytaj. Wtedy zrozumiesz.
Sasuke przeniósł wzrok z
niej, na zapisane niebieskim tuszem kartki. Nie zapytał, czy jest tego pewna;
było to zbędne, determinacja jaka wyzierała z jej postawy, mówiła więcej niż
słowa. Chciała, żeby przeczytał i zapoznał się z jej przeszłością. Chciała, by
ją zrozumiał.
Chwycił za pamiętnik i
zaczął czytać od wskazanego przez nią momentu…
23 września 2012
Jutro zaczynam życie od nowa …
Nadal nie mogę w to uwierzyć! Czy to dzieje
się naprawdę?
Czeka na mnie nowe miejsce, nowi ludzie i
nowe obowiązki…
Ale mimo wszystko nie czuję żadnego
strachu. Jestem podekscytowana tymi zmianami! Aż mnie roznosi z radości!
Wreszcie będę mogła być tym, kim tylko zechcę. Nikt nie będzie mnie znał i nie
będę musiała się martwić o to, co pomyślą inni!
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że
rodzice nie będą mnie dłużej kontrolować! Już nie mogę się doczekać, aż poczuję
pierwszy, słodki smak wolności.
Po raz pierwszy będę mogła wreszcie w pełni
zasmakować słodkiego życia!
VIVA LA VIDA!!!!!
Kyoto przygotuj się, bo Sakura Haruno
NADCHODZI!
24 września 2012
Poznałam dziś moją
współlokatorkę… i O MATKO!!! W życiu nie przypuszczałam, że na świecie jest
osoba, która gada więcej niż Ino, ale Lily bije ją na głowę! Ta dziewczyna
nawija niczym katarynka! Gada i gada i gada… i tak bez końca! Jej baterie chyba
nigdy się nie wyczerpią, nawija już od kilku dobrych godzin. Czy ona
kiedykolwiek milknie? W przeciągu pierwszych kilku minut dowiedziała się, że:
1) Jej matka
jest japonką, ojciec natomiast anglikiem;
2) Jest
jedynaczką (farciara! Tylko moi rodzice mogli zmajstrować mi brata, kiedy byłam
w gimnazjum. Tylko i wyłącznie oni!)
3) Mieszka w
Londynie, ale na studia postanowiła przylecieć do Kyoto, a jej rodzice nie
mieli nic przeciwko. (Kolejny powód do zazdrości! Ile to ja się naużerałam ze
swoimi rodzicami by zaakceptowali stypendium, jakie mi przyznano i pozwolili z
niego skorzystać? Zajęło mi to WIEKI! Po prostu WIEKI!!)
4) I jest
strasznie, ale to strasznie rozgadana! (Nawet teraz, kiedy staram się sklecić
kilka zdań, usta się jej nie zamykają, co nieco utrudnia mi zadanie w napisaniu
czegokolwiek.)
Chwilami serio mam ochotę
wyjąć jej baterie! Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło –
kilkukrotnie przyłapałam się już na tym, że kiedy ona papla, ja się
najzwyczajniej w świecie wyłączam. Czyżby to był mój jedyny sposób na
przetrwanie trzech lat mieszkania z nią? Pomijając problemy z przymknięciem
jadaczki, Lily wydaję się być naprawdę świetną osobą. Jest otwarta i
rozrywkowa, i z tego, co mówiła o imprezach czuję, że nie będziemy się nudzić.
W weekendy z pewnością nie będziemy spędzać zbyt wiele czasu w tej
klitce, pospolicie zwanym studenckim pokojem… W sumie to czy nie powinnam się
cieszyć, że w ogóle mam gdzie spać?
Już wiem, że to będą najlepsze 3 lata
mojego życia. Cieszę się, że rodzice ulegli moim namową i pozwolili mi
studiować poza Konohą. Minęły dopiero dwa dni, a ja muszę się przyznać,
że trochę brakuje mi tego małego potworka biegającego wszędzie ze swoimi
przeklętymi zwierzątkami. Błagam! Niech one mu się znudzą kiedy wrócę ze
studiów! Inaczej chyba sama je mu wypieprzę.
Podsumowując: lubię Lily, Kyoto jest
przepięknym miastem, a jutro zaczynają się studia!
Czy można chcieć czegoś więcej?
FACETA!
Ale to może kiedyś…
Chwilowo, z bólem serca,
mówię panom stanowcze NIE.
25 września 2012
TE dołeczki!
TAKI uśmiech i TE dołeczki powinny być
zakazane! Pytam się, jak ktoś mógł się tak ładnie uśmiechać? Zakazać! Zakazać!
ZAKAZAĆ!
Sakura! Skup się! Zero romansów – zero!
Osobnik z cudownymi dołeczkami = Hachiro
Akiyama.
Lily wyciąga mnie do klubu, a więc bez
odbioru – Sakura idzie zaszaleć.
25/26 września 2012
Co za wieczór/noc, cokolwiek! Nie mam nawet
pojęcia, która jest godzina, ale ciii… tylko trochę się upiłam. Matka by mnie
ZABIŁA, ale to nie jest ważne, nie ma jej tutaj, więc nie muszę wysłuchać jej
kazań w nieskończoność. Ile razy już słyszałam, że wraz z Ino zachowujemy się
nieodpowiedzialne, gdy wychodzimy do baru?
KOCHAM TO MIASTO! KOCHAM KYOTO!
A teraz to, co ważne:
1) Impreza
była przednia, Lily zdecydowanie wie jak się bawić.
2) Właściciel
cudownych dołeczków również tam był. A co jest w tym wszystkim najlepsze? ON
TAM PRACUJE! Dokładniej mówiąc jest barmanem i robi świetne drinki! Jego Cosmo
i Sex On The Beach wymiatają! Nie wspominając już o Island Breeze i
Pinacoladzie! Nie mogłam przecież odmówić, kiedy dawał mi je przetestować.
Hachiro to będzie dobry kumpel.
3) O mały włos
nie zaaplikowałam sobie dziś dragów! A wszystko przez to, że GŁUPIEJ, TĘPEJ,
PIJANEJ Sakurze nie chciało się stać w rąbanej kolejce po cholerną wodę, więc
bez zastanowienia wzięła butelkę od jakiegoś typa, który ją zaproponował!
Pięknie! Nawet przez myśl mi nie przeszło, że coś może być z nią nie tak! No,
bo haloooooo w Konoha takie rzeczy się nie zdarzają! (Taaa wyraźnie
zapomniałam, że to nie jest Konoha a Kyoto do cholery! Ogarnij się kobieto!)
4) Za swoją
lekkomyślność mam ochotę zdzielić się po głowie, czymś mocnym i twardym, co
sprawi, że wreszcie zacznę używać mózgu w takich sytuacjach!
5) Swoją
drogą, to nie rozumiem jak można być takim skurwielem, żeby podawać dziewczynie
narkotyki, tylko po to żeby ją zaliczyć. Nie ogarniam tego, przecież jak chce
się bzykać, to niech idzie do pieprzonego burdelu i niech to zrobi z laską,
której nie przeszkadzają szybkie numerki! Naprawdę nie rozumiem! Czyżby
zaciągnięcie do łózka nieprzytomnej dziewczyny sprawiało, że im staje czy jak?!
Większa ekscytacja?! UGH! Nawet nie chcę myśleć, co by się stało gdyby… no
właśnie, czas przejść do sedna sprawy… Niestety, ale to nie resztki mojego
zdrowego rozsądku mnie uratowały z tej beznadziejnej sytuacji… (Moje szare
komórki zginęły śmiercią tragiczną przez utonięcie w hektolitrach alkoholu),… a
kolega Hachiro.
Swoją drogą chyba wypadałoby mu podziękować, bo jedynie
co do tej pory zrobiłam to nawrzeszczenie na niego, ale zbytnio się tym nie
przejął. W sumie to nic o nim nie wiem… trzeba będzie delikatnie wypytać o
niego Hachiro, ale nie wiem czy coś z niego wyciągnę, bo właściciel cudownych
dołeczków kazał mi się trzymać od mojego wybawcy z daleka. Jestem chyba
nienormalna, ale przez to jeszcze bardziej zależy mi na poznaniu mojego
tajemniczego bohatera.
A teraz najwyższa pora by GŁUPIA I TĘPA
SAKURA poszła do łóżka wytrzeźwieć…
JAK MOGŁAM BYĆ AŻ TAKĄ
IDOTKĄ?! Nie wydaje mi się, bym kiedykolwiek zdołała się z tym pogodzić…
30 września 2012
Jak to powiedziała wczoraj Lily hmmm….
„Przystojny, arogancki dupek od kilku minut pożera cię wzrokiem.”
No żesz w mordę!
Nie czaję tego faceta, w ogóle go nie
czaję! Cały czas się tylko gapi,i gapi, i GAPI…Do cholery czuję na sobie tego
jego niebieskie oczka bez względu na to gdzie pójdę!
Nie było mi dane podziękować mu za ratunek,
bo bojowniczy Hachiro wszedł mi w paradę, jakby przeczuwał, że zamierzam iść i
przywitać się z nieznajomym.
To tyle w tym temacie, idę na pierwsze
zajęcia z tańca i zamierzam pokazać tutejszym, na co mnie stać.
Ahh… i warto wspomnieć, że ograłam pana ze
słodkimi dołeczkami w bilard. Nie był zbytnio zadowolony z tego powodu, ale cóż
poradzić. Sakura Haruno 1; Hachiro Akiyama 0.
SHANNAROOOOO!
02 października 2012
Studia, zajęcia z tańca (ponoć zbliża się
jakiś konkurs, szczegóły mamy poznać na dniach) i nic nowego się nie dzieje – w
kółko ciągle jedno i to samo. Pomału ta monotonia, zaczyna mnie denerwować.
Nie sądziłam, że kiedyś to powiem/napiszę,
ale chyba trochę zaczynam tęsknić za Konohą, rodzicami, Daichi i Ino. Trochę tu
nudno bez nich. Chociaż właściwie nie mogę nażekać na brak wrażeń, gdyż Lily
dostarcza mi każdego dnia.
Chyba najwyższa pora do nich zadzwonić.
06 października 2012 (świta jakoś)
…
…
…
Kilka faktów z życia głupiej i
nieracjonalnej studentki pierwszego roku medycyny, panny Sakury Haruno:
1) Ponownie
wyszłam dziś z Lily do klubu – Okay, nic wielkiego się nie stało.
2) W trakcie
„imprezy” Lily postanowiła źle się poczuć (wypicie 2 tequili, 3 drinów i
jeszcze 2 szotów wódki na pewno nie miało z tym nic wspólnego…), a Hachiro
zabawił się w miłosiernego samarytanina i zabrał ją do akademika. Teraz moja
alkoholiczka, przepraszam chora śpi jak zabita z pustą miską postawioną obok
łóżka. Chyba nie była zbytnio zadowolona gdybym nagrała ją, jak od czasu do
czasu pochrapuje, co? A tak cholernie mnie korci… To byłaby piękna zemsta..
Ale,
ALE!!!! Odniosłam dziś wrażenie, ze coś się między nimi kroi! Lily jest
wyraźnie zafascynowana właścicielem nieziemskich dołeczków. Ten błysk w jej
oku, kiedy Hachiro się uśmiecha rozpoznałabym wszędzie! To dobry face, Lily
zdecydowanie na niego zasługuje. Będę im potajemnie kibicować!
Ale to nie o tym chciałam się rozpisywać o
szóstej rano…
Kawa na ławę Sakura, najwyższy czas
przyznać się przed samą sobą, co właśnie zrobiłaś, no już… no już!…
Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że
byłam po trzech piwach, więc można było mnie uznać za prawie trzeźwą osóbką.
Prawie… jakże kluczowe słowo!
3) Zacznijmy jednak od początku:
Chciałam, a raczej szłam
już do akaswmika, kiedy ponownie pojawił się ON. Irytujący jest fakt, że nadal
nie znam jego imienia, zwłaszcza teraz! Zabrał mnie! Zabrał mnie ze sobą na
Rave! Pierwszy raz widziałam coś takiego! To było genialne!
Tak samo genialne jak jego
pocałunki!
Powiedział, że jestem JEGO.
Nazwał mnie CHERI.
W ostatniej chwili trochę
otrzeźwiałam i nie przespałam się z nim. Co, jak co ale nie zamierzam chodzić
do łóżka z pierwszym lepszym. Ale było blisko, tak cholernie blisko… I tak
niewyobrażalnie przyjemnie… a malinki na moim ciele są tego niepodważalnym
dowodem.
Nie wierzę, że to napiszę,
ale cieszę się, że jest jesień! Przynajmniej mam pretekst, żeby zarzucić na
siebie gruby sweter i szalik, dzięki, którym nikt się nie dowie o mojej
przyjemnej chwili zatracenia… To będzie taka moja słodka tajemnica.
Jednak jedna myśl nadal nie
daje mi spokoju:
J A K O N S I Ę
D O C H O L E R Y N A Z Y W A ?!
08 października 2012
Ino mnie unika, czy jak? Od prawie tygodnia
próbuję się do niej dodzwonić, ale bez skutku. Do cholery ta księżniczka nie
jest nawet łaskawa oddzwonić! Któregoś dnia ukatrupię ją gołymi rękami i tym
samym ukrócę jej odwieczne fochy. No halo! Czemu Ino nie może pojąć, że to
stypendium w Kyoto to dla mnie ogromna szansa? A niech ją drzwi ścisną! Nie
chce gadać to nie! BEZ ŁASKI!!!!!
Ooo… telefon dzwoni… może to właśnie Ino?
…
…
…
JAK ON ŚMIE?! Facetów NIE DA się
zrozumieć w ŻADEN sposób! Imbecyle jedne!
Najpierw dzwonią z pretensjami i krzykami o
bóg wie. co, później karzą ci zebrać swoje cztery litery i się z nimi spotkać,
a gdy ty odpowiadasz grzecznie, że masz już inne plany nastają kolejną krzyki.
I to niby my cierpimy na PMS?! Ta jasne….
O co poszło? Hachiro dowiedział się o
Rave’ie, na którym wylądowałam z Miyavim (WRESZCIE WIEM JAK SIĘ NAZYWA!!!
Postęp!). Był wkurzony i to nieźle. Czyżby ich relacje nie były takie, jak z
początku myślałam? Stanęło na tym, że Hachiro odbierze mnie po moich zajęciach
z tańca, żeby POGADAĆ!
Witamy w przedszkolu! Sakura Haruno znowu
będzie niańczona przez osobę, która uważa się za mądrzejszą i racjonalniejszą
od niej. GRH!!
DO CHOLERY JASNEJ JESTEM PEŁNOLETNIA!
MAM
PODZIURKI W NOSIE TRAKTOWANIA MNIE, NICZYM MAŁE DZIECKO!
NIECH
CI WSZYSCY NADOPIEKUŃCZY MILUSIŃCY IDĄ W CHOLERĘ!
AMEN!!!!
Ps.: Może się mylę, ale czy w filmach,
kiedy babka rozmawia z facetem, na temat innego faceta, to przypadkiem, nie
kończy się to zawsze katastrofą?
08/09 października 2012
Zaciskam usta, żeby powstrzymać histeryczny
śmiech, który zrodził się w moim gardle. Nie znałam dokładnego powodu, dla
którego Hachiro aż tak bardzo zależało, żebym na niego czekała… Teraz chyba już
znam prawdę i nie wiem zbytnio, co z tym faktem robić.
Ale wróćmy do początku, bo jak zwykle
zaczęłam od końca i nie wiadomo, o co chodzi, a mój humor z każdą chwilą coraz
bardziej się pogarsza.
Tak jak obiecałam, tak też zrobiłam.
Czekałam na Hachiro z niezawesołą miną dobre pół godziny i tylko moja ciekawska
natura powstrzymywała mnie od oddalenia się z tego miejsca. Moja frustracja
wzrastała z każdą minutą, jaką przyszło mi spędzić na zimnej ławce w
oczekiwaniu aż pan łaskawca raczy się zjawić. Przez te pół godziny uparcie
starałam się zrozumieć, dlaczego tak wkurzył się za to, że poszłam z jego
znajomym na Rave! Przecież to nie było nic wielkiego! Do niczego przecież nie
doszło! (Niestety… a może stety?, nie wiem, nie potrafię zdecydować. Te
wszystkie pocałunki i pieszczoty zdecydowanie za bardzo namieszały mi w głowie!
Jak na złość przez ostatnie dwa dni nie potrafiłam myśleć o niczym innym.)
Z moich rozmyślań, wyrwał mnie pisk opon…
tuż przede mną zatrzymał się czarny, sportowy samochód. Ten kretyn wystraszył
mnie na tyle, że aż krzyknęłam! Naprawdę miałam ochotę mu wtedy lutnąć! Nawet
zaczęłam robić pierwsze kroki w jego stronę, gdy nagle za kierownicą
dostrzegłam autora moich malinek! Kompletnie mnie zamurowało! Nogi odmówiły mi
posłuszeństwa! Całkowicie straciłam kontrolę nad moim ciałem! Zero
sprawiedliwości! Może udałoby mi się ruszyć, gdyby jakaś inna osoba znajdował
się w samochodzie, ale nie było w nim nikogo więcej!
Nie rozumiałam, co się dzieje! No, bo
gdzie podział się Hachiro? Wystawił mnie? Okłamał? Nadal nie potrafię pojąć
zaistniałej sytuacji!
Moje przemyślenia, (które notabene i tak by
nic nie dały) zostały brutalnie przerwane przez odgłos trzaśnięcia drzwiami.
Miyavi (o ile rzeczywiście tak się nazywa) stanął przy samochodzie, a jego
ciało, aż trzęsło się ze złości! Spojrzał na mnie z diabelskim błyskiem w oku i
ruszył w moją stronę… Byłam przerażona, nie wiedziałam czy to z mojej winy jest
taki wściekły, ale przecież nic nie zrobiłam… Bez słowa złapał mnie za rękę i
bezceremonialnie posadził na miejscu pasażera. Nie odezwałam się słowem –strach
pozbawił mnie tej umiejętności.
Kiedy Miyavi zajął swoje miejsce z jego ust
nie padło, żadne słowo wyjaśnienia, a ja nie odważyłam się rozpocząć rozmowy.
Kątem oka dostrzegłam tylko jego mocno zaciśniętą szczękę i pobielałe knykcie
na kierownicy… Ruszył z piskiem opon, aż wbiło mnie w fotel. Nie miałam pojęcia,
dokąd mnie zabiera! Przez chwilę traktowałam to jak zwykłe porwanie, i nadal
nie potrafiłam nic powiedzieć. Muszę przyznać, że pierwszy raz w życiu aż tak
się bałam! W dodatku jechał jak szaleniec! Po pięciu złamanych przepisach
drogowych zamknęłam mocno oczy by nie patrzeć i chwyciłam się mocno siedzenia!
Otworzyłam oczy dopiero, kiedy poczułam
gwałtowne szarpnięcie sygnalizujące fakt, że kierowca zatrzymał pojazd. Jakie
było moje zdziwienie, gdy zorientowałam się, że znajdujemy się pod akademikiem!
Chciałam uciec stamtąd jak najszybciej, więc od raz sięgnęłam klamki, ale drzwi
były zablokowane. Myślałam, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi, byłam tak
przerażona!
- Powiedziałem ci już. Teraz jesteś moja,
lepiej o tym nie zapominaj Cheri – usłyszałam wraz z kliknięciem blokady
zwiastującej otwarcie drzwi.
Nie spojrzałam na niego, ani też nic nie
powiedziałam. Wyskoczyłam z samochodu i pognałam w stronę akademika, nie
oglądając się za siebie.
Może Hachiro miał rację i powinnam była
trzymać się od niego z daleka?...
Tylko, skąd się wzięło to poczucie winy,
które rozsadza mi serce?
10 października 2012
Nie potrafię
wyrzucić z myśli wczorajszych słów tego gnojka. Nie wiem, co miały oznaczać i
najchętniej wymazałabym je z pamięci. Tak byłoby najlepiej. A właściwie
najłatwiej.
Hachiro się
nie odezwał.
Ino też
milczy.
Za to Lily
cały czas gada jak najęta.
Witam w moim
nowym, nie aż tak kolorowym życiu.
13 października 2012
Ktoś tu
chyba strzelił focha i tym razem nie mam na myśli Ino.
Hachiro cały
czas milczy. Mam się niepokoić? Od kiedy zadzwonił do mnie z pretensjami, nie
usłyszałam już od niego żadnego słowa. Feralnego wieczoru wystawił mnie,
pomimo, iż sam tak uparcie nalegał na tamto spotkanie. Nie rozumiem jego
postępowania i mówiąc szczerze mam tego dość. Myślałam, że się kolegujemy. Czy
nie tak, miało właśnie być?
Chciał się
spotkać – nie pojawił się.
Zrobił
awanturę – nie wyjaśnił dlaczego.
No do jasnej
cholery!!!!!!!!
Chyba najwyższa pora spiąć poślady i
pokazać mu, że nie będę tańczyć, jak mi zagra. Najwyższa pora z nim porozmawiać.
Lily pewnie
eksploduje z ekscytacji, kiedy sama wspomnę o wypadzie do baru. Jak to mówią
„nie przyszła góra do Mahometa, przyszedł Mahomet do góry”… czy jakoś tak…
Zresztą…
jest sobota, a więc mogę się zabawić – nawet, jeśli Hachiro nie będzie
chętny do rozmowy, mamy weekend, więc….
Partyyyyyyy
time!
18 października 2012
Postanowione!
Nigdy więcej
nie zamierzam niczego planować. Dlaczego? Ponieważ nigdy, nic idzie zgodnie z
planem! Po co więc tracić na to czas?! Obecnie siedzę w swoim i Lily pokoju,
symulując chorobę i rozmyślając cały czas o Miyavim (teraz przynajmniej wiem,
że rzeczywiście tak się nazywa). Nie potrafię o nim zapomnieć. Sobotni
wieczór nie przebiegł, tak, jak to sobie wyobrażałam.
Hachiro
wyjechał do rodziny, ma wrócić pojutrze, więc nadal nie zamieniłam z nim ani
słowa.
Co więcej w
barze natknęłam się nie na niego, ale, przez czysty przypadek, na TADAM
<werble> pana M. Chociaż może, to nie był aż taki przypadek? Za całe
zajście obwiniam Lily! Wykorzystała moje plączące się nogi i popchnęła mnie na
niego! Zrobiła to, z premedytacją, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Ale
teraz za późno na pretensję. Stało się, a ja znalazłam się w jego ramionach.
Nie
pamiętam, co się wtedy stało.
Rozmawialiśmy,
tego jestem pewna.
Znowu mnie
zaintrygował, tak jak wtedy, gdy przypatrywał mi się, podczas mojej rozmowy z
Hachiro pierwszego dnia. Czuję jak mnie do niego ciągnie…
Nie był już
tak przerażający, jak owego wieczora, gdy zjawił się po mnie zamiast Hachiro.
Nawet usłyszałam z jego ust słowa, które od biedy można uznać za
przeprosiny. Znam go krótko, ale wiem, że nie jest typem, który się kaja.
Nie wiem
jak, ale zgodziłam się pójść z nim na kolejny Rave – dzisiaj.
Jeszcze
mogłabym odmówić, ale nie chcę tego robić! Chcę znowu dać ponieść się emocją!
Czerpać z życia, być normalną studentka! Chcę się ponownie zakochać!
Tak po prostu…
Ashes Remain - Right Here
Od Autorki: Wiem,
że jest strasznie krótko jak na mnie. Ale biorąc jak dawno nie było rozdziało,
postanowiłam oddać go do korekty o kilka stron wcześniej. Poślizg z rozdziałem
był wynikiem kilku aspektów jak: mój pobyt w Polsce, popsuty laptop,
rozpoczęcie trzeciego roku studiów, licencjat i praca. Pomału ogarniam się
jednak z czasem i staram się gospodarować nim mądrze. Więc mam nadzieję, ze
przymkniecie oko na ten krótki rozdział i będzie nadal mnie dopingować w
pisaniu. 23’ci rozdział, chyba będzie cały w formie pamiętnika Sakury, ale nie
jestem jeszcze tego pewna. Muszę pomyśleć, bo wypadałoby wyjaśnić co dzieje się
u Ino i Itasia, prawda? :D
Ahh!!! I gorąco
zapraszam was na mojego drugiego bloga o SS Norowa Reta http://norowa-reta.blogspot.co.uk/
. Wiem, że póki co jest tylko prolog, ale w zależności jak pójdzie korekta
rozdział pierwszy może ukazać się dzisiaj, albo już na dniach.( Chustii wraz z
Just Me właśnie ostro sprawdzają go). Pamiętajcie, że Shannaro ma pierwszeństwo
w pisaniu i tak i tak! Skończę 23 rozdział, to pewnie dopiero wtedy wezmę się
za 2’gi rozdział na NR, ale z tym to też różnie bywa – napisanie pamiętnika
Sakury nie jest taki łatwe, jak wam się wydaje xD
A teraz wszyscy
ładnie dziękujemy Just Me za korektę! Rin pojawiły się ważne sprawy rodzinne,
przez które nie mogła sprawdzić rozdziału. A BC… hmm… nie skomentuję J
Jesteś niesamowita, twoje opowiadania są niesamowite... Twoja wyobraźnia rozbraja mnie za każdym razem kiedy czytam twoje posty. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.. Jak Sasuke zareaguje na tak gwałtowny napływ wiadomości? Co zrobi Sakura?... Uwielbiam tę piosenkę♥♥♥ Ashes Remain ♥♥♥ Ja także pisze bloga, ale niestety nie posiadam takiego talentu jak ty :) Całuje, ściskam i życzę weny :* XOXOXO
OdpowiedzUsuńDziękuje :) Reakcję Sasuke, chyba poznacie dopiero w 24'tym rozdziale. Zależy wszystko od tego jak mi pójdzie z tym pamiętnikiem :)
UsuńPozdrawiam
Dobra to tak na szybkiego, bo trzeba wracać do nauki :/
OdpowiedzUsuńNo to tak:
Faktycznie rozdział krótki - jak na Ciebie :P
Rozpieściłaś nas tymi długaśnymi rozdziałami, oj rozpieściłaś! :D
Ale rozumiem, że nie łatwo Ci było napisać ten rozdział, a zwłaszcza pamiętnik Sakury. Ja sama kiedyś chciałam prowadzić własny, ale ten no... nie wyszło xd
Dlatego bije pokłony! :D
Dziękuję Just Me, dzięki jej korekcie rozdział się pojawił. <3
Mam nadzieję, że nie kliknę jakiegoś guziczka i nie skasuje komcia, znowu -,-
No nic, teraz tylko czekam na rozdział na NR <3
Pozdrawiam Linki ;)
Masz rację rozpieściłam was, a teraz mam za swoja xD Ale obiecuję przy następnym rozdziale poprawię! :)
UsuńSis! Dlaczego ? Dlaczego to zrobiłaś ?! Czy wiesz jak ciężko mi będzie teraz zasnąć i skupić się nad swoimi blogami, przez to, co przed chwilą przeczytałam ? Oszaleję !! Nie, to nie jest żaden wymysł. To stu procentowa prawda. Wykorkuje emocjonalnie do następnego rozdziału, czego skutkiem będzie nie pojawienie się u mnie kolejnej notki a skutkiem tego skutku będzie uśmiercenie mnie przez BlackeRose.Twoja wina to będzie :P :P :P A tak na serio, to dobrze, że Sakura wreszcie pokazała pamiętnik Sasuke, bo już dawno się zastanawiałam co ona tam napisała. Mam nadzieję, że odkryjesz wszystkie karty jej historii. Ciekawi mnie jak zareaguje Sasek, gdy skończy czytać wspomnienia. Można sobie tylko wyobrazić @__@
OdpowiedzUsuńWkurzyłam się na głupka M. Po jakiego grzyba dzwoni do Sakury ?! Chętnie bym go załatwiła wszystkim czym posiadam. Sasuke też nie był zadowolony, gdy domyślił się kto jest rozmówcą po drugiej stronie, ale jest też plus tej sytuacji. Dowiedział się, że zostanie wujkiem :D :D Ciekawe dlaczego sądzi, że matka go zabije ? xD Już chce widzieć reakcję Itasia gdy się dowiaduje o przyszłym ojcostwie xD Błohohohoh xD ale Ty im nic nie zrobisz, prawda ? Ino i bobas będą bezpieczni, prawda ? *____* OBIECAJ !!!!! Wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć :D :D To teraz nie pozostaje Ci nic innego jak spiąć pośladki i ładnie skrobać w trybie ekspresowym następny rozdział :P Twoja Sis się zbytnio nakręciła :p
Sis! Marudzisz :D
UsuńTak, tak Sakura odkryje przed Sasuke większą ilość kart :D No cóż, zbliżamy się pomału ku końcowi, więc najwyższa pora na to :D
Nic ci nie powiem! :D Poczekasz a sama przeczytasz xD Nie powiem kto tu bliźniaki noworodki zabił u siebie w opowiadaniu! :P
Nie marudzę Sis :P Jestem ciekawa co będzie dalej :P Noo yy ja ale to nie znaczy, że musisz zrobić tak samo, po za tym Daichi jest taki słodki a los bliźniaków był przesądzony już od 1-ego rozdziału :P
UsuńRozdział świetny!
OdpowiedzUsuńPiszę od razu po przeczytaniu, więc może być trochę nieskładnie ;>
Ah ta kłótnia. Wiedziałam, że Sasuke się wkurzy. Ale tego, że po tym wszystkim pójdą do łóżka to już nie xd
Makuro... a to (za przeproszeniem) gnój! Nienawidzę go! Nie dość, że nie daje Sakurze spokoju, to jeszcze ta cała sprawa z przeciętymi hamulcami wyszła na jaw. No normalnie zabić to mało!
O niee.. Wiedziałam, że tak będzie.. Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! Po prostu WIEDZIAŁAM, że Sakura będzie się chciała od wszystkich odciąć "dla ich dobra". Jeżeli ona zniknie, to ja z premedytacją wlezę do tego opowiadania i strzelę jej w łeb. A potem sobie.
A tak BTW to wróciłam sobie do pierwszych rozdziałów Shannaro ^^. Rozwalił mnie szczególnie fragment rozdziału, w którym po raz pierwszy pojawił się Itaś:
"- Wyglądaliście jak kłócąca się para namiętnych kochanków. A wiesz jak takie kłótnie się kończą? Ostrym seksem. -- Itachi
- Muszę porozmawiać na poważnie z mamą. Nie ma możliwości, żebyś był moim bratem! -- Sasuke"
Hahahhaha no piękne xD
Weny i oby Saki nie zwiała!
Shori Chan
Hah! Prawdę mówiąc akurat ten moment z seksami miałam zaplanowany już od dawna, i w ogóle to miał być moment w którym po raz pierwszy się ze sobą przespali. No ale jakoś tak wyszło na tym festiwalu, że tam się spędzili ze sobą pierwszą namiętną noc :D
UsuńHahahaha xD To jeszcze nie koniec boskich tekstów Itasia <3
Helooooooł.
OdpowiedzUsuńRozdział szybciutko przeczytałam i poleciałam dokończyć matmę - wolałam mieć ją już z głowy :3 Teraz pora, aby to wszystko skomentować.
RAZ, DWA, TRZY...
MIKUUUUUUUUUUUU! CO TAK KRÓTKO JA SIĘ PYTAM?!!! Przyzwyczaiłam się do Twoich przydługich rozdziałów, więc jak dla mnie stanowczo za krótko :<. Nie lubię tego.
Ale, ale! Znowu seksy! Miku, czy Ty przypadkiem nie dajesz za dużo przyjemności tym bohaterom, co? Nie, no... Dobrze, że jest jakaś chemia między Sakurą a Sasuke, bo inaczej.. ugh... Normalnie czuć ten klimat - niby nie są w związku, ale COŚ między nimi jest i to COŚ często daje o sobie znać, hihi. <3
Ashes Remain - Right Here <3 Piosenka, dzięki, której zaczęłam pisać ANN(a właśnie, ANN... muszę przebrnąć przez rozdział 2, bo zwariuję xD Nienawidzę początków, bo u mnie to się nic nie dzieje -.-). Uwielbiam ją, jest genialna! Pora do niej wrócić na ANN ;3
Wiedziałam, że to bracia Mori stoją za wypadkiem Daichi'ego, no wiedziałam! No i nie trudno zgadnąć, że za przecięciem hamulców u Sasuke też... Czo te bracia mają w głowach :v.
Ej, ej! Ciekawi mnie matka Sasuke... W sumie z tym, że zajebie Itachiego :v, ale.. Co ma być to będzie xD Tylko no.. Ciekawi mnie reakcja Itasia na to, że Ino jest z nim w ciąży... Mam nadzieję, że jednak dobrze się to skończy.
No i w końcu powoli wiemy co się działo w Kioto. Mam wrażenie, że Sakura jest tak szalona jak Ty Miku w tym pamiętniku (pacz, nawet się trochę zrymowało xD);
I to nieogarnięcie Sakury po Rave(swoją drogą poszłabym kiedyś na coś takiego) i te malinki... Miyavi nie wydawał się wcale taki zły, chociaż ta sytuacja była podejrzana kiedy podjechał samochodem po Sakurę i podwiózł ją do akademika... I to, że Hachiro się wtedy nie zjawił(niby, że był u rodziny... ale jakby przecież wiedział, że wyjedzie do rodziny to by się z Sakurą nie umawiał; tak myślę), swoją drogą brakuje mi tego gościa z dołeczkami, polubiłam go :3
Miku jak widać szalejesz tu Shannaro tam NR... Tylko ja się opierniczam... Znaczy się dobrze, że piszesz, bo bym chyba oszalała z tej niewiedzy xD
Ja chyba polecę pisać Szare, bo coś weny załapałam, także Adijos! <3
Czekam na kolejny rozdział, ale to chyba wiesz <3
Pozdrowionka :3
Wiem Sasame mi też to się nie podoba, ale w przyszłym rozdziale obiecuję się poprawić z ilością stron! :)
UsuńNiech się seksią póki mogą - tyle w tym temacie XD
Matka Sasuke i Itaśka niedługo będzie miała swój debiut na Shannaro, ale trzeba na to jeszcze trochę poczekać :D
Ehmmm xD nie wiem jak mam się odnieść do nawiązania do mnie i pamiętnika Sakury xD no ale troche wykorzystuje swoje zycie prywatne do kreowania Sakury z Kyoto... :)
A Hachiro jeszcze się pojawi :D
SZARE! Ja chce SZARE!!!!! XD
Witam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńOhhhh ale mi zrobiłaś ochotę na spaghetti! Gdybym kurde indyka nie miałą rozmrożonego to pewnie też bym sobie zrobiła. Uwielbiam włoską kuchnie!
Cicho - ja jestem starszą siostrą xD
Ashes Remain są genialni <3
Pokazała pamiętnik! Nareszcie ;)!
OdpowiedzUsuńCzekałam na to od kilku rozdziałów ^^ Miyavi no cóż, to dupek.
Hashiro, Sasuke przeszkadzają temu draniowi ^^
Zazdrość to brzydka cecha :c
Pisze z telefonu, śpiąca i lekko pijana wiec wybacz błędy i długość komentarza *-*
Czekam na rozdział ! :3
Pozdrawiam i ściskam ;)
Polly-chan ~
Dobry wieczór :)
OdpowiedzUsuńTeraz ja muszę sobie jeszcze pogadać! A więc tak:
Strasznie mi się podobało to co zrobiłaś z nastawieniem Sasuke, cieszę się, że jest mu nie kolorowo. Jeżeli nie wiesz o czym mówię to już tłumaczę! Wiele osób boi się napisać w stosunku do głównej bohaterki, że nie podoba się jej ukochanemu gdy jest tragicznie przerażona. Tak zwracam uwagę na takie rzeczy, notorycznie. Lubię takie delikatne napiętnowanie psychologią hahaha.
Tylko kochane, gdzie są przecinki?! Jakieś stworki je wyżerają? Przepraszam, ale musiałam to napisać... Ja też nie błyszczę interpunkcją, ale troszkę takich przecinkowych miejsc znalazłam. No i kilka pomyłek słownych no ale nie czepiam się.
Trzeba mieć ogromny talent żeby napisać pamiętnik z perspektywy bohaterki i nie rozjechać się na tym! Nie żartuję! No i w ogóle fakt, że Sakura mu go dała. Mogła mu go z furią rzucić pod nogi, też by było fajnie ;] Pieprzony piękno- oki! Trzeba go rzeczywiście dać zajebać Saskowi i po problemie ;p No i co by tu jeszcze? No nic, chyba dobranoc ;).
Astraothia
Witaj Astraothia.
UsuńOdpowiadając na Twoje pytanie.
Nie, to nie interpunkcyjne stworki, a mój przeciążony mózg i wycieńczony bezsennością organizm. Starałam się, ale najwidoczniej podczas sześciogodzinnego sprawdzania dla Was tego rozdziału, po prostu mi to umknęło.
Wybacz, ale jak to mówił Kłapouchy: „Nie wyszło tak jak chciałem, ale zawsze wyszło.” A. A . Milne
Just me
Ja wolę zwalać na stworki, u mnie na przykład grasują zawsze i wszędzie zwłaszcza, że nie mam już nikogo do pomocy :( Niesamowicie podziwiam was za pracę i wysiłek jaki w to wkładacie, osobno i wszystkie razem ;)
UsuńAstraothia
Agrrrrrrr!!!! Jestem zła, zdenerwowana i wściekła, a jednocześnie tak bardzo rozpaczam! Właśnie usunął mi się tak strasznie długaśny komentarz.
OdpowiedzUsuńAktualnie mam focha na mój internet i to diabelstwo, które ktoś śmiał nazwać laptopem (ma szczęście, że jeszcze nie wyleciał przez okno)!
No nic, spróbuję się teraz ładnie, grzecznie uspokoić i może wtedy wrócę i spróbuję jeszcze raz... Chociaż może mi to trochę zająć... Taaa...
Do napisania.
Ty naprawdę nie żartowałaś z tym, że rozdział jest naprawdę bardzo krótciuchny... Jestem w szoku, Miku! Ale...! Ja i tak się cieszę, że w końcu się pojawił. Zdecydowanie zbyt długo nie czytałam shannaro. ;o
OdpowiedzUsuńPowiem ci... że pamiętnik Sakury jest naprawdę... INTRYGUJĄCY i ciekawy i napisany naprawdę fajnym, luźnym, pamiętnikowym stylem i... po prostu oczu nie można oderwać od kolejnych wersów... Aż żałuje, że nie czytam jej tak jak Sasuke.. w wersji papierowej xD Tylko wkurza mnie to, ze PRZERWAŁAŚ w tym momencie. Oczywiście musiałaś to zrobić, bo nie byłabyś sobą gdybyś nie ucięła w połowie wyjaśnień, aby nas przetrzymać jeszcze dłużej... A niech się pozastanawiają jeszcze, a co. ;D Tak nas kochasz.... ;c No nic! Dzisiaj krótko, bo Chusti też dałam krótki komentarz z powodu braku czasu - muszę posprzątać szafki, zająć się e-learningiem, pomalować paznokcie haha - i musi być sprawiedliwie - poza tym jeszcze Norowa Reta czeka... hyhyhyhyhy - NO TO IDĘ!
Ja tym razem krótko: wybacz, ale mam masę rzeczy na głowię.
OdpowiedzUsuńW ogóle nie odczułam tego, że rozdział jest krótszy o.O Strasznie mnie wciągnął i przeczytałam go z szeroko otwartymi oczami przy akompaniamencie "Right Here" (świetna piosenka <3). W końcu coś skutecznie odciągnęło mnie od myśli - dziękuję. Mimo, że krótszy, to jakościowo jest doskonały!
Sakura wydaje się być na skraju załamania nerwowego i wcale się jej nie dziwię. Jestem strasznie ciekawa dalszej treści pamiętnika oraz reakcji Sasuke po przeczytaniu tego. Muszę przyznać, że to wszystko robi się coraz bardziej intrygujące.
Jak znajdę chwilę to wpadnę na Norową Rete.
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
No może w końcu uda mi się napisać jakiś w miarę ogarnięty komentarz (chociaż szczerze w to wątpię xD)
OdpowiedzUsuńGOT ME LOOKING SO CRAZY RIGHT NOW. *,* GREY <3
Teraz ten moment, kiedy przechodzę do rozdziału. xd Soooł. Nie wiem co ta Sakura ma z głową, ale chyba powinna zrobić sobie jakąś tomografię. xD No jak tak można potraktować mojego męża, zwłaszcza, że zapłacił za leczenie jej brata? A co tam, wywalił na moją rodzinę tyle kasy, to pieprznę mu z liścia w twarz. XD Fak lodżik. <3 No, ale z drugiej strony działała pod wpływem emocji, co ją w pewien sposób usprawiedliwia. :)
Coraz bardziej obawiam się Makuro i Myijaviego. Mam wrażenie, że sprawy zaczynają wymykać się spod kontroli. Przecież za mało osób ucierpiało, ech. :/
Jestem bardzo ciekawa ciężarnej Ino i reakcji Itasia na to, że będzie miał dziecko. Wyobrażam sobie ich trójkę i jakoś tak aż robi się człowiekowi cieplej na sercu w ten mroźny, listopadowy dzień. :3
Ja również nie odczułam, że rozdział był krótszy, bo wczułam się na maksa. :D Mam nadzieję, że Sasek przeczyta cały ten pamiętnik i wszystkiego się dowie.
Były seksy, hehe! <3 Szkoda tylko, że Sakura po wszystkim się ulotniła. Cały czas tylko krzyczałam sama do siebie, żeby ten głupek nie pozwalał jej odejść. :c Chciałabym, żeby jeszcze kiedyś byli razem szczęśliwi. Życzę im tego z całego serca.
I czy tam w tych wpisach z października nie powinien być 2012 r, a nie 14'?;> Możliwe, że jestem ślepa, więc sprawdź to na wszelki wypadek. xd
Zaraz zabieram się za rozdział na Norowej Recie (jeśli dobrze odmieniłam xD)
Mam nadzieję, że to skurwysyńskie rodzeństwo będzie się smażyć w piekle. -,-
Dużo weny, Miku! :3
+ Takie mega wielkie szczęście za piosenkę i Halinę Poświatowską! *,*
UsuńNO CZEŚĆ XDD
OdpowiedzUsuńAshes Remain - Right Here <---- ta piosenka strasznie mi się kojarzy z ANI, pamiętam jak Nikiro ją tam wstawiła i normalnie kilka dni jej słuchałam non stop. Przez ciebie znowu wróciła na moją playlistę :3 No i słowa idealnie pasowały do fragmentu *____* matkooo, serio znowu się zakochałam xd
Makuro to każdemu potrafi zepsuć humor =.= A przecież Sasuke i Sakurze było tak dobrze, spali sobie po miłym mizianiu się (no dobra, Sakura nie spała, ale kto by tam się przejmował xd), aż tu nagle telefon. Też na początku pomyślałam, że pewnie szpital, że Daichi umarł i będzie płacz, ryk i co tam jeszcze! A tu Makuro - czyli jeszcze gorzej >.< Bo oczywiście musiał przypomnieć o swoim istnieniu, no nie? A Haruno na dokładkę musiała wygadać się o ciąży Ino - ZABIŁABYM, ALE OK XD
No i pamiętnik... wiesz co, fajnie ci to wyszło xd tak bez kitu pamiętnikowo, normalnie miałam przed oczami to koślawe (Albo może jakieś piękne!) pismo Sakury, czasami bardziej pochyłe i niechlujne przez pośpiech i emocje, czasem bardziej staranne. No takie paplanie studentki :) Jedyne co mi w tym nie pasowało, to to, że praktycznie powtórzyłaś to, co już wiedzieliśmy. Ja rozumiem, że Sasuke tego nie wiedział i wgl, no ale.... wolałabym czytać nowości, a nie streszczenie tego, czego się dowiedzieliśmy ze wspomnień Sakury :) DLATEGO CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ!
(ej ej, psyyyyyt, podeślij mi spoiler na fejsie! xd)
Buziaki :***
Każdy rozdział jest boski. Z niecierpliwością czekam na następne i marzę o tym byś zrobiła drugą serię ! <3 :(
OdpowiedzUsuńYeah! W koncu przeczytalam i w koncu komentuje :D
OdpowiedzUsuńJezuuus, swietnie piszesz ten pamietnik Sakury :D po raz kolejny budujesz takie napiecie, az bylam zawiedziona ze to koniec :D fajne przemyslenia Sakury dotyczace milosci :D myslalam ze Sasuke mniej sie zdenerwuje za ten policzek :D sorki ze tak od konca :D
Czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial :D
Pozdrawiam :D