26 paź 2014

22. Co jeśli...?


“Opowiadałam ci chaotycznie zatrzymane w pamięci chwile, a ty układałeś jedną koło drugiej, budując z nich moje życie, mój świat.”
H. Poświatowska
           
Wiedział, że przyjdzie.
            Prędzej czy później i tak by przyszła. Nie powinien był tego robić, bez wcześniejszego skonsultowania się z nią, bądź też jej rodzicami. Jednak obraz załamanej Mebuki Haruno, który wyrył się w jego pamięci, przywiódł mu na myśl jego własną matkę. W efekcie czego, zaczął się zastanawiać, jak ona by się czuła w takiej sytuacji. Tuż po śmierci ojca niejednokrotnie widywał ją zapłakaną i na daremno starającą się pogodzić z nagłym odejściem ukochanego męża. Nigdy więcej nie chciał jej takiej widzieć. Ta konkluzja przeważyła szalę. Nawet przez chwilę nie wahał się by sięgnąć po pieniądze ze spadku po ojcu i w ten sposób opłacić leczenie Daichiego.
Spodziewał się awantury ze strony Sakury. I nie pomylił się w tej kwestii, ani o jotę,  Panna Haruno niczego nie robiła na półgwizdka. Przed chwilą wkroczyła w jego progi niczym istne tornado.
Nie spodziewał się jednak, że nastąpi to tak szybko. Liczył na to, że do ich konfrontacji dojdzie dopiero następnego dnia. Wyobrażał sobie, jak nieźle wkurzona Sakura pięściami dobija się do jego drzwi, żądając wyjaśnień. W swoim planie nie uwzględnił jednej rzeczy, faktu, że Sakura Haruno jest nieprzewidywalna. I o to stanęła w jego skromnych progach, witając go uderzeniem z „liścia”.
Z wściekłością godną osy przeszył ją chłodnym spojrzeniem. Zdecydowanie przesadziła i to bardzo. Cierpkie i wredne słówka cisnęły mu się na usta, jednak widok załzawionych i opuchniętych oczu Haruno, powstrzymał go przed wypowiedzeniem ich na głos. Jej ciało drżało niekontrolowanie, a po zaróżowionych policzkach, spływały kaskady krystalicznych łez. Już wcześniej widywał ją płaczącą, jednak tym razem to było coś zupełnie innego.
            Kiedy do Sakury dotarło co właśnie zrobiła, z przerażeniem i niedowierzaniem zasłoniła usta dłonią. Bała się konsekwencji, jakie czekały ją ze strony Sasuke.
            - Przepraszam… - wyszeptała w szoku, a przypuszczenia Sasuke okazały się słuszne.
Bała się go.
Sasuke zacisnął mocniej szczękę, po czym chwycił ją za nadgarstek i wciągnął do pokoju, zatrzaskując za nimi drzwi. Po pomieszczeniu rozległ się dźwięk przekręcanego zamka. Sakura nie zdążyła jeszcze krzyknąć, a jego dłoń spoczęła na jej ustach, ciałem zaś przyparł ją brutalnie do ściany. Na swojej dłoni, Sasuke czuł wilgoć łez, które ani na chwilę nie przestały płynąć z jej oczu. Czuł nieustanne drżenie jej ciała. I za cholerę mu się to nie podobało. Jej obecna postawa była irytująca i tak diametralnie różna od tej, którą prezentowała w chwili ich pierwszego spotkania, że nie potrafił uwierzyć, że ma przed sobą tę samą osobę. Tamta Sakura nawrzucałaby mu, zamiast wpatrywać się w niego załzawionymi oczami. Tamta Sakura kopałaby, gryzła, warczała, zamiast czekać biernie na jego ruch. Dla tamtej Sakury poczucie lęku było czymś uwłaczającym, obecna zdawała się nie znać niczego poza strachem. W tamtej się zakochał, tej nienawidził.
            - Czego się boisz? - wychrypiał zły, wykonując krok w tył. Jednocześnie starał się zignorować ból żeber, jaki nasilił się przez zbyt gwałtownie wykonane ruchy. W myślach przeklinał Miyaviego, którego bez przerwy posądzał o przecięcie hamulców motoru. Był pewien, że to jego sprawka i bynajmniej nie zamierzał czekać z oskarżeniami, na policyjną ekspertyzę.  Już niedługo się z nim rozprawi. Chociaż z drugiej strony, był ciekawy po czyjej stronie policja stanie tym razem. Jego czy może Miyago, biorąc pod uwagę jego obecne konszachty z Madarą i Obito? Wszystko było możliwe. Jednak nie dałby głowy za żadne z tych wyjść.
Kobieta nadal milczała.
- Czego się do cholery boisz, Sakura?! Mnie?! Czy kiedykolwiek Cię skrzywdziłem?! Może wyjaśnisz mi, za co mnie, tak właściwie uderzyłaś?! - Pomimo iż znał odpowiedzi na zadane pytania, ani na chwilę nie spuszczał ze swojego tonu. Chciał to usłyszeć z jej ust
Studentka medycyny uniosła nieznacznie głowę, jednak nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Jeszcze nie. Wewnętrzną stroną dłoni przetarła mokre od łez policzki i podpuchnięte oczy, spróbowała też powstrzymać drżenie ciała, ale okazało się to awykonalne.
Uparcie walczyła ze sobą o odzyskanie kontroli nad własnym ciałem i umysłem, jednak strach, który ją ogarnął, był silniejszy. Kogo, jak kogo, ale akurat jego nie zamierzała się bać. W myślach udzieliła sobie odpowiedzi na pytania, jakie jej zadał, wiedziała, że nie ma najmniejszego powodu, żeby się go bać. Nigdy nie wyrządził jej krzywdy, nie zrobił niczego, co mogłoby wywołać w niej strach, nie tak jak Makuro. Sasuke był jego całkowitym przeciwieństwem. Na Uchihe mogła liczyć, mogła mu zaufać. Był jej ostoją, gwarantującą poczucie bezpieczeństwa i stabilności, gdy tego potrzebowała.
- Odpowiesz? - warknął poirytowany jej przeciągającym się milczeniem.
            Obserwował jak dłonie dziewczyny zaciskają się w pięści, a jej knykcie zaledwie po kilku sekundach stają się białe. Jej spojrzenie stało się ostre, a postawa na powrót stawała się duma i wyzywająca. Odzyskiwała pewność siebie.
            - Dziękuje - oznajmiła wreszcie, przerywając ciszę.
            Dwukrotnie w przeciągu pięciu minut udało jej się go zaskoczyć. To był wyczyn, którego dokonać mogła tylko i wyłącznie panna Haruno.
            Za co ona mu do cholery dziękowała?!
- Oddam ci całą sumę, kiedy tylko będę w stanie, ale… nie rób tego nigdy więcej - poprosiła go drżącym głosem, unosząc przy tym ton o kilka oktaw w górę, po czym ponownie się rozkleiła.
            Nie potrafiła pohamować płaczu, jaki w niej wzbierał. Emocje wylewały się z niej wraz ze łzami, które znaczyły mokre ślady na jej policzkach.
            Sasuke po raz kolejny dzisiejszego dnia, mógł stwierdzić, że jej obecny lament, drastycznie różnił się od poprzedniego. Ten był wyrazem wdzięczności.
            - Nigdy - powtórzyła twardo, z nutą desperacji pobrzmiewającą w jej głosie, spoglądając załzawionym wzrokiem wprost w kare tęczówki Sasuke.
            Obserwował ją z konsternacją nie mówiąc zupełnie nic. Akceptował jej słowa i rozumiał je. Wiedział także, że wypowiedzenie ich wiele ją kosztowało. Sakura była dumną i upartą osóbką, która nie znosiła łaski i jałmużny. Zapewne z tego powodu podniosła na niego rękę. Z drugiej strony, doskonale zdawała sobie sprawę, że to była jej jedyna szansa by nie popaść, wraz z rodzicami, w niekończące się długi. Jedyna szansa dla Daichiego na bezpieczny pobyt w szpitalu, gdzie stopniowo będzie wracał do siebie.
            - Oddam ci wszystko, co do yena, ale daj mi trochę czas - wyszeptała dławiąc się łzami.  Sasuke zbliżył się do niej.
            - Nie mów już nic więcej - powiedział nader spokojnie, układając głowę na jej ramieniu.
            Sakura posłuchała go tym razem, bez słowa sprzeciwu.
            Trwali tak chwilę, wsłuchując się w głośną muzykę, jaka bez przerwy wydostawała się z komputerowych głośników. Początkowo żadne się nie odezwało. Błądzili w myślach delektując się tą chwilą, jednak po kilku minutach Sakura niepewnie dotknęła gipsu na jego lewej ręce, opuszkami instynktownie zahaczając o jego palce.
            - Boli? - spytała cicho, wraz z rozpoczęciem nowej, o wiele spokojniejszej piosenki.
            Sasuke uniósł swój wzrok i spojrzał na nią zamroczony. Nie płakała już, ale mimo wszystko łzy nadal pozostawały wyraźne na jej policzkach. Nie drżała. Nie bała się.

I can see every tear you’ve cried
like an ocean in your eyes

- Trochę - odpowiedział równie cicho, wpatrując się błyszczące, szmaragdowe tęczówki. Była tak blisko, a zarazem tak daleko. Chciał mieć ją bliżej. O wiele bliżej.

All the pain and the scars have left you cold
I can see all the fears you face
through a storm that never goes away

            Nie przerywając kontaktu wzrokowego, uniósł głowę jeszcze wyżej i dłonią zaczął zsuwać z jej ramion szmaciany plecak.
            Sakura rozchyliła usta chcąc coś powiedzieć, lecz czując na wargach jego palec, zamilkła. W tej chwili słowa były zbędne. Zadzierając głowę, przełknęła zalegającą w krtani ślinę. Przestała się wahać, po prostu poddała się magii chwili. Czuła jak dłoń Sasuke sięga do metalowego zamka jej bluzy, a następnie powoli go rozsuwa. Czuła jak chwilę później ów dłoń znajduje się na jej ramieniu, by zsunąć z niej bluzę, jaką miała na sobie. Nie zaprotestowała, gdy grubszy materiał wraz z plecakiem runęły na ziemię. Jedyne, co ją w tej chwili obchodziło to czarne jak noc tęczówki, które od kilku minut przyglądały jej się z pożądaniem.
            Czekał.
            Wiedziała, że nie był pewien jej reakcji. I wcale mu się nie dziwiła. Przy ostatnich zbliżeniach, oboje pozwolili by alkohol przejął nad nimi kontrolę. Tym razem było zupełnie inaczej. Teraz byli zdani tylko i wyłącznie na swoje uczucia.

I’ll be right here now
to hold you when the sky falls down
I will always
be the One who took your place
When the rain falls
I won’t let go
I’ll be right here

            Znała tę piosenkę. Nigdy nie przypuszczała, że nadejdzie dzień, w którym z własnej, nieprzymuszonej woli uniesie się na palcach i złoży delikatny pocałunek na ustach Sasuke. Ale nie żałowała ani tego, ani tego, co nastąpiło po tym, jak ich usta złączyły się ze sobą.
            Sasuke ponownie dzisiejszego dnia naparł na nią całym ciałem. Przycisnął ją do ściany i pogłębił pocałunek, rozpoczynając gorący taniec języków. Cały czas próbował ignorować obolałe po wypadku ciało, lecz w niektórych momentach stawał się on wprost nieznośny, zwłaszcza gdy leki przeciwbólowe przestały działać. Zacisnął mocniej powieki, chcąc jak najdłużej delektować się tą chwilą bliskości. Po chwili zaczął namiętnie całować jej szyję, co rusz mocniej wpijając się w jej skórę. Pomału zaczął wsuwać prawą dłoń pod jej cienką koszulkę, jednak Sakura niespodziewanie chwyciła jego rękę i przerwała wszelakie pieszczoty.
            Intensywne szmaragdowe tęczówki wpatrywały się w niego uważnie.
            - Boli bardziej niż trochę - szepnęła, splatając ich palce ze sobą.
            Nim zdążył zaprotestować, poczuł jak zmusza go by się cofnął, a następnie prowadzi go spokojnym krokiem w stronę łóżka. Po krótkiej chwili Sakura rozłączyła ich dłonie, tylko i wyłącznie po to, by bez słowa zacząć ściągać z niego koszulkę. Kiedy Sasuke został bez górnej części odzienia, ułożyła dłonie na jego szerokich ramionach zmuszając go do usadowienia się na łóżku. Nie minęła chwila a usiadła na nim okrakiem. Nachyliła się nad jego sylwetką, włosami smagając go po twarzy. Tuż po obdarzeniu go subtelnym uśmiechem, Sakura ponownie doprowadziła do złączenia ich ust.

When the rain falls I won’t let go
I’ll be right here

Starała się by jej dotyk był delikatny. Każdy kolejny wykonany przez nią gest był ostrożny i zaplanowany. Nie chciała przysporzyć mu więcej bólu, niż ten, z którym zmagał się dotychczas. Po ściągnięciu z niego koszulki, wystarczyło jej zaledwie przelotne spojrzenie by dostrzec wszystkie siniaki i obtarcia - spadając z motoru zdecydowanie nie miał miękkiego lądowania. Ich usta ponownie złączyły się w namiętnym pocałunku. Uczucia targały nimi na prawo i lewo. Sakura pierwszy raz od bardzo dawna oddawała się cielesnym przyjemnością, ze świadomością, że za swoje czyny nie będzie mogła obwiniać alkoholu.


            Nie wiedziała ile spała, ale miała wrażenie, że nie trwało to zbyt długo. Gdy uchyliła powieki pokój Sasuke nadal spowijała ciemność. Nie uciekła ani też nie zamierzała tego robić. Chociaż gdy tylko przypomniała sobie, o znajdujących się nieopodal gadach, była skora przemyśleć swoją decyzję raz jeszcze. Ignorując myśli o pełzających wężach przeciągnęła się pod ciepłą kołdrą i kątem oka spojrzała w bok. Sasuke spał głębokim snem. Delikatny uśmiech wkradł się na jej usta. Próbując go nie zbudzić przewróciła się na bok i zaczęła wpatrywać się w jego pogrążoną we śnie twarz.
            Miłość miała wiele definicji. Każdy tłumaczył ją na swój sposób. Jedni - jak ona kiedyś - twierdzili, że miłość to głupota i nie jest nikomu potrzebna do szczęścia. Inni zaś gloryfikują ją, wynoszą na piedestał, każdego dnia doceniając to uczucie coraz bardziej. Sakura tkwiła właśnie w impasie, nie potrafiła zdecydować, po której stronie ma stanąć.  
            Czy to, co czuła do Sasuke, to była właśnie miłość?
Kiedyś sądziła, że to, co czuła do Miyaviego było prawdziwą miłością, ale myliła się. I to bardzo, a otrzeźwienie przyszło wcześniej niż mogła się tego spodziewać. Dlatego ciężko było jej zdefiniować miłość na własny sposób. Może kiedyś, gdy ktoś ją o to zapyta, będzie w stanie odpowiedzieć bez zawahania. Lecz póki, co nadal miotała się pomiędzy miłością a jej brakiem. Czy jeszcze nie tak dawno nie mówiła, że wolałaby paść na zawał niż zakochać się bez pamięci. Ale to było kiedyś…  teraz było teraz.
            Obecnie leżała w objęciach nagiego Sasuke, obnażona zarówno cieleśnie jak i duchowo.
            Teraz cieszyła się tą chwilą bliskością.
            Teraz rozmyślała nad definicją miłości.
            Uniosła dłoń i opuszkami palców ostrożnie zaczęła gładzić jego policzek. Sasuke ani drgnął. Na jego czole, tuż nad lewą brwią znajdowały się dwa małe szwy. Wypadek, jakiemu uległ Sasuke był dla niej szokiem nawet, jeśli z początku tego nie okazywała. W głębi serca cieszyła się po prostu, że nie stało się mu nic poważnego. Po tym jak Daichi został potrącony przez niezidentyfikowanego sprawcę, nie miała już siły martwić się o inne bliskie jej osoby. Zwłaszcza, kiedy Makuro wyraźnie groził Ino. Miała zbyt dużo zmartwień na głowie, by móc martwić się o kolejną osobę. To był tylko złamany nadgarstek. Za kilka tygodni gips zostanie ściągnięty a ręka powinna wrócić do wcześniejszej sprawności. Więc, czym  miałaby się przejmować? Wszystko z Sasuke będzie dobrze. W końcu to był Uchiha.
            Nagle czarne niczym smoła oczy zaczęły się w nią wpatrywać, zaskakując ją. Sądziła, że spał jak suseł, dlatego pokusiła się o ponowną chęć dotknięcia go po kryjomu.
            - Dlaczego nie śpisz?
            Przestraszona Sakura pośpiesznie zabrała swoją dłoń z jego policzka i obserwowała go. Drobne rumieńce wykwitły na jej twarzy, paląc jej policzki od wewnątrz. W duchu dziękowała za ciemność, jaka panowała w pokoju, bo uniemożliwiała Sasuke dostrzeżenie jej różowych policzków.
- Nie mogę – powiedziała niepewnie, przewracając się na plecy. – Za dużo się ostatnio dzieje. Nie wiem, co mam już myśleć nie wiem, co robić – szepnęła, a z jej ust wydobyło się głośne ziewnięcie.
Sasuke westchnął cicho i objął ją ręką pokrytą do połowy gipsem.
            - Nie myśl. Śpij, potrzebujesz tego - rozkazał zaspanym głosem, poprawiając głowę na poduszce i z powrotem przymykając powieki.
            Sasuke miał rację i nie zamierzała temu zaprzeczać, ani protestować; potrzebowała porządnej dawki snu i to od zaraz. Ale miała za dużo zmartwień by mogła przespać osiem godzin, bez budzenia się, co chwilę. Minie jeszcze kilka długich tygodni zanim ona i jej ciało wrócą do normalnego funkcjonowania.
            Była jeszcze jedna sprawa, która nie dawała jej spokoju, ale to, w przeciwieństwie do innych zmartwień, była wstanie wyjaśnić tu i teraz. Korzystając z okazji, że Sasuke nadal nie spał, postanowiła ponownie przerwać ciszę.
- Dlaczego to zrobiłeś? - spytała nagle wbijając wzrok w sufit. To pytanie praktycznie od samego początku nie dawało jej spokoju, nie potrafiła samodzielnie udzielić na nie odpowiedzi. Potrzebowała by on to zrobił i chociaż w małym stopniu wyjaśnił jej przyczynę swojego postępowanie.
Kolejne, tym razem o wiele cięższe westchnięcie wydobyło się z krtani studenta.
- Miałaś spać – skarcił ją.
Sakura wydęła usta w niezadowoleniu, splatając ramiona na klatce piersiowej. Pójdzie spać. Pójdzie; może mu to nawet obiecać, ale niech tylko odpowie na jej pytanie, a ona zrobi co tylko zechce. Będzie na każde jego skinienie, ot co!
- Dlaczego co zrobiłem? – spytał nagle obserwując ją jednym okiem.
Sakura nie kryła zdziwienia jego nagłą dociekliwością, ale na pewno nie zamierzała tracić takiej okazji.
- Dlaczego zapłaciłeś za szpital Daichiego? – spytała twardo, w duchu ciesząc się z zadanego przez siebie pytania.
- Bo chciałem – odpowiedział zwięźle.
- Uzbieram te pieniądze i wszystko ci oddam, tylko potrz…
- Śpij już – uciął z nutką złości, przylegając do niej ciałem. – To nie miejsce, ani czas na takie rozmowy. Śpij.
- Twoja odpowiedź bynajmniej mnie nie zadowoliła - stwierdziła naburmuszona pod nosem, ale nie zamierzała bardziej naciskać. Czując, jak cały czas ją obejmuje, obróciła się do niego plecami i przesunęła się do tyłu, wtulając się w jego ciało.
Temat nie został zamknięty. Ich rozmowa jedynie odwlecze się w czasie. Chciała usłyszeć konkretną odpowiedź, ale chwilowo pozwoli Sasuke trochę odsapnąć. Oboje potrzebowali odpocząć. Dzisiejsza noc wydawała się najodpowiedniejszą na zregenerowanie sił.
Z bladym uśmiechem przymknęła powieki, czując jak Sasuke jeszcze bardziej się do niej przysuwa i opiera głowę o jej bark. Teraz mogła zasnąć i miała dziwne wrażenie, że właśnie dzięki jego ramionom, uda jej się to osiągnąć. Sen byłby dla niej zbawieniem.
Powieki stawały się coraz cięższe, a Sakura pomału zaczynała odpływać wsłuchując się w ciepły, miarowy oddech Sasuke nad swoim uchem.
Była by w stanie zasnąć, gdyby nie irytujące wibracje, jakie zaczęły rozchodzić się po pokoju. Zamroczona uchyliła zaspaną powiekę, którą następnie przetarła dłonią. Irytujące wibracje telefonu nie ustawały, a wręcz przeciwnie – nasilały się. Sakura leniwym spojrzeniem zlokalizowała swoje spodnie, w których znajdował się dzwoniący telefon.  Wcale nieznajdowany się tak daleko, jak myślała.
Sasuke przeklął pod nosem obracając się z rezygnacją na plecy.
Sakura początkowo podzielała zdanie Sasuke. Był środek nocy, a komuś wzięło się na dzwonienie do niej. Bała się nawet spojrzeć na zegarek. Kto normalny wydzwania do innych o takiej porze?! To była jakaś paranoja; miała ochotę odebrać ten telefon i zbesztać tę osobą, od a do z, kiedy przypomniała sobie o placówce, która miała jej pozwolenie na dzwonienie dwadzieścia-cztery na siedem.
            - Szpital! - powiedziała z trwogą, sądząc, że to telefon, który dotyczy właśnie jej brata. Otworzyła oczy przerażona i zawisła na krawędzi łóżka, wyciągając dłonie w stronę swoich spodni. Widząc zastrzeżony numer, jeszcze bardziej utwierdziła się w przekonaniu, że to lekarz uparcie wydzwania do niej w środku nocy. Jej rodzice podali numery kontaktowe całej trójki, w razie gdyby szpital musiał skontaktować się z członkami rodziny, jeśli nikt nie byłby obecny w szpitali, a coś działo by się z Daichim.
            Sasuke słysząc panikę w jej głosie również otworzył powieki, uważnie obserwując jak podenerwowana Sakura wyciąga telefon z kieszeni, a następnie odbiera połączenie przychodzące.
            - Halo? - Zapytała pośpiesznie, wolną dłonią nerwowo zaczesując włosy do tyłu. – Co się dzieje?
            - Witaj złotko, tęskniłaś? - Ciało Sakury stężało na dźwięk głosu wydobywającego się z telefonu.
            Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie!
            Miała ochotę krzyczeć, wrzeszczeć; cokolwiek by tylko pokazać światu, jakie pesymistyczne myśli właśnie nią zawładnęły. Wrzała w środku z desperacji, lecz na zewnątrz wydawała się być oazą spokoju – nic bardziej mylnego.
Mimo wszystko nie odezwała się. Nie była w stanie wydobyć z siebie słowa. Zdenerwowana owinęła się ciaśniej kołdrą Sasuke, zastanawiając się skąd Makuro posiada jej numer. Mogła spodziewać się telefonu od wszystkich tylko nie od braci Mori. Z drugiej jednak strony, nie wiedziała, dlaczego była tym faktem tak zaskoczona, w końcu oni wszędzie mają dojścia. Była głupia. Bardzo głupia.
- Oj Sakuro po raz kolejny milczysz, nie ładnie. Mam tylko nadzieję, że cię nie obudziłem. Albo nie czekaj. Wróć. Mam cholerną nadzieję, że cię obudziłem i wyrwałem z twojego pięknego snu, za to, że ostatnio uciekłaś bez pożegnania. Znowu.
Przełknęła ślinę, wolną ręką obejmując się w talii i zaciskając dłoń na granatowej kołdrze. Mogła spać. Mogła nie słyszeć tego telefonu, albo po prostu go zignorować. Miała numer do szpitala, by ewentualnie sprawdzić czy u Daichiego wszystko w porządku, gdyby po przebudzeniu zauważyła nieodebrane połączenia. Jednak postąpiła inaczej. Jej pochopność znowu ją zgubiła. Srogo skarciła samą siebie za rozmyślanie o miłości, które doprowadziły ją do braku czujności. W końcu czy miłość kiedykolwiek coś jej dała? Za każdym razem oferowała jej tylko cierpienie.
Rozłącz się!, wrzeszczało jej alter ego, próbując zmusić ją do tego posunięcia. Ale to jeszcze pogorszyłoby jej  obecną sytuację. Sakura wiedziała, że za tą drwiącą maską Makuro kryje się niepohamowana wściekłość. Znała go, dlatego nie zrobiła jedynej racjonalnej rzeczy, jaką powinna wykonać - nie rozłączyła się.
            - A więc powiedz mi jak ci się udała, twoja mała wycieczka poza Konohę, hm? Odpoczęłaś? – Kpił z niej. Cały czas kpił i naśmiewał się z niej, a ona nie wiedziała, jak mogła mu się postawić. – Przemyślałaś dobrze naszą ostatnią rozmowę, Sakuro?
            Cisza.
            Sakura wbiła nieobecny wzrok w terrarium, nadal się nie odzywając. Strach ponownie się w niej zrodził i dopiero teraz zrozumiała, jaka wcześniej była głupia bojąc się Sasuke. Nie znała go na tyle by móc powiedzieć, do czego był zdolny, ale za to wiedziała, do jakiego stopnia mogą posunąć się Makuro z Miyavim.
- Jak tam twój kochaś, Sakuro? Mocno poobijany?A może połamany?
Rozchyliła lekko usta, chcąc coś powiedzieć, lecz wnet spojrzała na leżącego tuż obok Sasuke. Z trwogą spoglądała na kamienny wyraz twarzy rozbudzonego Uchihy.
- Tyyy... - syknęła przeciągle, a jej głos zaczął niekontrolowanie drżeć. Nie chciała wcześniej nic mówić, bo wiedziała, że to zaalarmuje Sasuke i tak też się stało.
Kare tęczówki przeszyły ją z wrodzoną wściekłością, a ona jedynie przytaknęła. Pomimo iż miała mętlik w głowie, bez problemu udało jej się odczytać nieme pytanie Sasuke.
Chłopakowi wystarczyła zaledwie sekunda by domyślić się, kim jest rozmówca różowowłosej.
- Co masz na myśli przez mocno poobijany? - zapytała niepewnym głosem, spoglądając prosto w kare tęczówki.
Po wypowiedzeniu tych słów wiedziała, że była głupia. Jak w ogóle mogła uwierzyć, w to, że nie wyrobił na zakręcie?! On. Sasuke Uchiha. Nie wyrobił się na zakręcie!! Śmiechu warte. Nawet teraz puchary z wszystkich jego wyścigów, jakie znajdowały się na wysokich półkach, spoglądały na nią szyderczo.
Okłamał ją – nie miała, co do tego żadnych wątpliwości; była z tego powodu wściekła. Nie powinien był tego przed nią ukrywać, chyba, że sam nie miał o tym pojęcia. Lecz wystarczyło spojrzeć na jego reakcję a wiedziała, że jej pierwsza teza była prawdziwa. Sasuke ją okłamał.
Nie znosiła kłamstw!
- Och, czyżbyś nie wiedziała jak mój braciszek go urządził?
Nim Sakura zdążyła odpowiedzieć, Sasuke nachylił się w jej stronę i wyrwał jej telefon z dłoni.
Nie potrzebował więcej słyszeć. Dostał już potwierdzenie swoich teorii i tyle mu w zupełności wystarczało.
- Zajebie drania jak tylko go spotkam – wychrypiał, trzęsąc się ze złości, a w odpowiedzi usłyszał donośny śmiech Makuro. - A ciebie na dodatek – dodał ze złowieszczym uśmieszkiem.
Sasuke nie zamierzał rzucać słów na wiatr. Dorwie ich. Dorwie i pokaże, że nie warto było z nim zadzierać. Ich intrygi z jego wujostwem, w ogóle nie robiły na nim wrażenia. Od kilku lat miał trudności z nazwaniem Madary i Obito członkami jego rodziny. Jedyne, co ich w tej chwili łączyło to, to przeklęte nazwisko.
- No proszę... Tego się nie spodziewałem. Sakura coraz bardziej zaczyna mnie rozbawiać. Daj jej radę ode mnie: niech zrezygnuje ze swoich gierek i pamięta o naszej umowie z Kyoto, inaczej nie skończy się tylko na jej braciszku. Ty też lepiej uważaj.
Makuro rozłączył się, nie czekając na kolejne groźby ze strony Sasuke.
Tym razem to Sasuke zaśmiał się donośnie. Skoro tak chcą się z nim bawić, to proszę bardzo, jest otwarty na wszystkie propozycję z ich strony. Tym razem nie zamierzał dać im się złapać na sztuczkę pod tytułem przecięte hamulce. Następnym razem będą musieli o wiele bardziej się postarać.
Sasuke widział po reakcji Sakury, że tak jak on wcześniej, słyszała słowa wypowiedziane przez brata Miyaviego. Łzy ponownie pojawiły się w jej oczy, by następnie swobodnie spływać po jej policzkach. W tej chwili zrozumiał, że nie znosił widzieć jej w takim stanie.  Ostatnimi dniami płakała zdecydowanie za dużo. Wszystko, co działo się dookoła, pomału zaczynało wypalać w niej piętno – zwłaszcza teraz, kiedy usłyszała, kto stał za potrąceniem Daichiego. Nie potrafił pojąć, jak ktoś mógł być, aż takim skurwysynem, by celowo spowodować uszczerbek na zdrowiu i życiu siedmioletniego chłopca.
Dopadnie ich obu, a następnie spełni swoje groźby – zajebie ich.
Oddech Sakury zaczął nagle niebezpiecznie przyśpieszać, a ona sama nieobecnym wzrokiem zaczęła rozglądać się po rozjaśniającym się pomału pokoju - świta. Otrzeźwiała, jakby ktoś wylał na nią wyimaginowany kubeł zimnej wody. Oddychając ciężko chwyciła się za włosy i wrzasnęła w desperacji.
W ogóle nie pojmowała tego, co się właśnie działo.
Śniła?
Oby.
Chciała żeby to wszystko okazało się koszmarem. Chciała obudzić się z głośnym krzykiem i zimnymi dreszczami na całym ciele. Wtedy wszystko byłoby o wiele łatwiejsze. W końcu byłby to zwykły, nic nieznaczący koszmar, który nie wywołałby tego przytłaczającego poczucia winy, jakie właśnie ją ogarnęło.
To nie mogło dziać się na prawdę, powtarzała bez przerwy w myślach. Miyavi nie mógł spowodować wypadku Sasuke i wraz z bratem nie mogli maczać palców w potrąceniu jej młodszego brata. Nie mogli! Nie akceptowała tego!
Zaszlochała kolejny raz, niemalże dławiąc się gorzkimi łzami.
To wszystko było jej winą. To ona przyczyniła się do tego, co dzieje się teraz w Konoha. Mogła nie wracać. Gdyby została w Kyoto wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej, może nawet udałoby jej się uniknąć więzienia, jeśli przystałaby na ofertę braci Mori. Ale ona zapragnęła całkowitej niezależności, takiej, jaką zapewniała jej Tsunade. Chciała być wolna niczym ptak. Zamierzała skończyć z byciem zależną od wszystkich. Jednak czas pokazał, że nie jest w stanie całkowicie uwolnić się od Miyaviego i Makuro. Oni byli w stanie znaleźć ją zawsze i wszędzie. Obecna sytuacja była tego dowodem.
Daichi już ucierpiał na jej głupocie. Sasuke również. Jeśli jeszcze Ino albo jej dziecku coś się stanie, to nigdy sobie tego nie wybaczy. Zbyt wiele osób znalazło się w niebezpieczeństwie z jej powodu.
Właśnie nadszedł kres podejmowanych przez Sakurę prób wyzwolenia się spod władzy braci Mori. Nie da rady. Dopadli ją, gdy najmniej się tego spodziewała. Uderzyli tam gdzie bolało najbardziej - w najbliższe jej osoby.
P r z e g r a ł a .
Odrzucając kołdrę, zeszła z łóżka. W jej dłonie kolejno zaczęły wpadać ubrania, jakie dobrowolnie ściągnęła z siebie przed Sasuke, zaledwie kilka godzin wcześniej.
Może jeszcze nie jest za późno? Może uda jej się to jeszcze odkręcić? Może...?
- Co ty wyprawiasz?
Nie odważyła się na niego spojrzeć. Była tchórzem. Nie zasługiwała już na nic.
Słyszała jak Sasuke próbuje wygramolić się z łóżka, ale nadal nie spojrzała w jego stronę.
Pociągając nosem wsunęła na nogi długie jeansy chcąc jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od akademika. Znajdowała się zbyt blisko Sasuke i Ino – musi się oddalić. Musi ich od siebie odepchnąć. To koniec zabawy w kotka i myszkę, w jaką bawiła się przez ostatnie kilka miesięcy z braćmi Mori. Schyliła się po podkoszulek, kiedy poczuła na przedramieniu ciepłą dłoń Sasuke.
Szarpnął nią mocno i odwrócił w swoją stronę jednym, szybkim ruchem.
- Co robisz? – syknął w furii, nie kryjąc się ani na chwilę z ogarniającą go złością.
Sakura ułożyła dłoń na jego klatce piersiowej próbując odepchnąć się od niego, ale uścisk na jej ręce nie zelżał. Czarne ślepia emanujące wściekłością wpatrywały się w nią z wyraźnym wyrzutem. Przejrzał ją; wiedział, co postanowiła i co właśnie zamierzała zrobić.
- Myślisz, że ci na to pozwolę? – Usłyszała jego zdenerwowany głos, tuż przy swoim uchu.
Opuściła wzrok, nie będąc w stanie dłużej znieść na sobie jego przenikliwego spojrzenia.
Nie rozumiała go. W jej mniemaniu nie powinien jej robić żadnych wyrzutów. Między nimi nie było nic, prócz kilku namiętnie spędzonych nocy. Niczym nie różniła się od Ayanami. Były identyczne, pod każdym względem. Obie sypiały z Sasuke i obie darzyły go głębszym uczuciem. Czy Hayashi kiedykolwiek przyznała się Sasuke do swoich uczuć? Tego Sakura nie wiedziała. Za to wiedziała, że w obecnej sytuacji nie zamierzała ujawniać tajemnicy swojego serca.
- To wszystko moja wina – powiedziała zaciskając dłonie w solidne pięści. – Nie rozumiesz tego? – Parsknęła wściekła, kręcąc głową w dezaprobacie dla jego naiwności. – To, że Daichi leży teraz w szpitalu w śpiączce to moja wina. To przez moją ucieczkę z tobą. Tak wyglądają konsekwencje olania Makuro i pojechania na Inazumę. Nie powinnam była wtedy uciekać…W ogóle nie powinnam przyjeżdżać do Konoha. Mogłam siedzieć dalej w Kyoto. Daichi byłby cały i zdrowy, ty nie miałbyś wypadku, a Makuro nie groził by Ino. Muszę coś z tym zrobić, po prostu muszę. Nie pozwolę by znowu kogoś skrzywdzili. Jeśli coś stanie się Ino i dziecku, nigdy sobie tego nie wybaczę. Muszę zniknąć z waszego życia, inaczej nigdy nie dadzą wam spokoju! Zrobią wszystko by tylko zmusić mnie do powrotu, bym znowu zaczęła być na każde ich skinienie. Oni nie odpuszczają, Sasuke! Oni skrzywdzą Ino i jej dziecko, jeśli szybko stąd nie zniknę.
Była przerażona perspektywą przyszłości i tego, co może się wydarzyć.
Rozumiał wszystko, co do niego mówiła, oprócz jednego.
- Jakie dziecko? – spytał w konsternacji.
Sakura spojrzała na niego zapłakanym wzrokiem. Powiedziała o kilka słów za dużo. Ino nie będzie zadowolona z faktu, że wygadała jej tajemnicę i to przed Sasuke. Nie wiedziała, czy przyjaciółka po zniknięciu ze szpitala ze swoim chłopakiem powiedziała mu o nieplanowej ciąży. Tylko jednego była pewna – wieści nie dotarły do Sasuke.
- Ona… - zaczęła niepewnie.
- Chcesz mi powiedzieć, że Itachi zmajstrował dzieciaka? - W głosie Sasuke było niedowierzanie, ale Sakura nie zamierzała zaprzeczać.
- Pozwól by Ino sama przekazała mu tę wiadomość. Niech nie dowie się tego od ciebie, proszę – powiedziała pośpiesznie.
- Matka go zajebie – parsknął i tym razem, to on nie był pewien, czy to rzeczywistość, czy zwykły sen.
Sakura po raz pierwszy była świadkiem jak Sasuke mówił o swojej rodzicielce. Wiedziała, że pan Uchiha zginął przed laty w wypadku samochodowym, ale nigdy wcześniej słowem nie wspomniał o matce. Nie wiedziała, kim była ani co robiła. Ale w tej chwili to nie było ważne, wątpiła nawet by kiedykolwiek było jej dane zapoznać się z ową kobietą.
- Daj mi odejść – szepnęła niespokojnym głosem, zerkając na jego dłoń, która cały czas trzymała ją w żelaznym uścisku.
Sasuke uniósł rękę pokrytą gipsem i opuszkami palców dotknął jej podbródka, unosząc go delikatnie do góry. Ich spojrzenia ponownie się ze sobą spotkały.
W jej oczach można było dostrzec wszelkie targające nią emocje: przerażenie, obawa, wątpliwość, żal. Sakura natomiast nie była w stanie przejrzeć enigmatycznego spojrzenia Sasuke, który wpatrywał się w nią niczym w obrazek.
- Ino nic się nie stanie. Itachi tego dopilnuje, masz moje słowo – powiedział stanowczo.. Widząc malującą się w oczach Sakury determinację by zanegować jego słowa, postanowił dodać coś jeszcze. - Nie znasz go, tak dobrze jak ja. To mój brat i wiem, że upewni się, że ani Ino, ani ich dziecku nic się nie grozi. O mnie nie musisz się martwić. A Daichi z tego wyjdzie, zobaczysz. – Mówił ostro i dosadnie, tak by rozwiać jej wątpliwości.
Sasuke wiedział, że cokolwiek teraz zrobi nie pomoże w poprawieniu stanu fizycznego Daichiego. Stało się i nikt, nawet ona, nie był w stanie przewidzieć, że Makuro z Miyavim posuną się do takich czynów. I to ją najbardziej bolało; po tym wszystkim, co przeszła w Kyoto, powinna być w stanie dostrzec taką możliwość na horyzoncie. Ona jednak cały czas łudziła się, że nie tkną nikogo, poza niej.
- Nie rozumiesz, niczego nie rozumiesz – powtórzyła wzdychając ciężko.
            Nie mógł tego pojąć, bo nie wiedział jak wyglądało jej życie w Kyoto. Nie domyślał się nawet, jakim piekłem okazało się półtorej roku spędzone w tamtym miejscu. Pod tym względem nie różnił się niczym od niedoświadczonego życiem dziecka.
- Puść – powiedziała stanowczo i o dziwo uścisk na jej ramieniu od razu zelżał
Wyminęła go bez słowa, schylając się i chwytając za swój szmaciany plecak. Wyciągnęła z niego wytarty, pozdzierany, gruby zeszyt, na którego stronnicach znajdowały się wszystkie jej myśli i uczucia z ostatnich dwóch lat. W konsternacji przejechała dłonią po pomazanej długopisem okładce i otworzyła zeszyt. W skupieniu starannie kartkowała stronnice, a kiedy znalazła wpis, od którego wszystko się zaczęło, wręczyła Sasuke pamiętnik.
- Czytaj. Wtedy zrozumiesz.
Sasuke przeniósł wzrok z niej, na zapisane niebieskim tuszem kartki. Nie zapytał, czy jest tego pewna; było to zbędne, determinacja jaka wyzierała z jej postawy, mówiła więcej niż słowa. Chciała, żeby przeczytał i zapoznał się z jej przeszłością. Chciała, by ją zrozumiał.
Chwycił za pamiętnik i zaczął czytać od wskazanego przez nią momentu…

23 września 2012
            Jutro zaczynam życie od nowa …
            Nadal nie mogę w to uwierzyć! Czy to dzieje się naprawdę?
            Czeka na mnie nowe miejsce, nowi ludzie i nowe obowiązki…
            Ale mimo wszystko nie czuję żadnego strachu. Jestem podekscytowana tymi zmianami! Aż mnie roznosi z radości! Wreszcie będę mogła być tym, kim tylko zechcę. Nikt nie będzie mnie znał i nie będę musiała się martwić o to, co pomyślą inni!
           Najlepsze w tym wszystkim jest to, że rodzice nie będą mnie dłużej kontrolować! Już nie mogę się doczekać, aż poczuję pierwszy, słodki smak wolności.
            Po raz pierwszy będę mogła wreszcie w pełni zasmakować słodkiego życia!
VIVA LA VIDA!!!!!
            Kyoto przygotuj się, bo Sakura Haruno NADCHODZI!

24 września 2012
Poznałam dziś moją współlokatorkę… i O MATKO!!! W życiu nie przypuszczałam, że na świecie jest osoba, która gada więcej niż Ino, ale Lily bije ją na głowę! Ta dziewczyna nawija niczym katarynka! Gada i gada i gada… i tak bez końca! Jej baterie chyba nigdy się nie wyczerpią, nawija już od kilku dobrych godzin. Czy ona kiedykolwiek milknie? W przeciągu pierwszych kilku minut dowiedziała się, że:
1)      Jej matka jest japonką, ojciec natomiast anglikiem;
2)      Jest jedynaczką (farciara! Tylko moi rodzice mogli zmajstrować mi brata, kiedy byłam w gimnazjum. Tylko i wyłącznie oni!)
3)      Mieszka w Londynie, ale na studia postanowiła przylecieć do Kyoto, a jej rodzice nie mieli nic przeciwko. (Kolejny powód do zazdrości! Ile to ja się naużerałam ze swoimi rodzicami by zaakceptowali stypendium, jakie mi przyznano i pozwolili z niego skorzystać? Zajęło mi to WIEKI! Po prostu WIEKI!!)
4)      I jest strasznie, ale to strasznie rozgadana! (Nawet teraz, kiedy staram się sklecić kilka zdań, usta się jej nie zamykają, co nieco utrudnia mi zadanie w napisaniu czegokolwiek.)
Chwilami serio mam ochotę wyjąć jej baterie! Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – kilkukrotnie przyłapałam się już na tym, że kiedy ona papla, ja się najzwyczajniej w świecie wyłączam. Czyżby to był mój jedyny sposób na przetrwanie trzech lat mieszkania z nią? Pomijając problemy z przymknięciem jadaczki, Lily wydaję się być naprawdę świetną osobą. Jest otwarta i rozrywkowa, i z tego, co mówiła o imprezach czuję, że nie będziemy się nudzić.  W weekendy z pewnością nie będziemy spędzać zbyt wiele czasu w tej klitce, pospolicie zwanym studenckim pokojem… W sumie to czy nie powinnam się cieszyć, że w ogóle mam gdzie spać?
            Już wiem, że to będą najlepsze 3 lata mojego życia. Cieszę się, że rodzice ulegli moim namową i pozwolili mi studiować poza Konohą. Minęły dopiero dwa dni, a  ja muszę się przyznać, że trochę brakuje mi tego małego potworka biegającego wszędzie ze swoimi przeklętymi zwierzątkami. Błagam! Niech one mu się znudzą kiedy wrócę ze studiów! Inaczej chyba sama je mu wypieprzę.
            Podsumowując: lubię Lily, Kyoto jest przepięknym miastem, a jutro zaczynają się studia!
            Czy można chcieć czegoś więcej?
            FACETA!  
Ale to może kiedyś…
Chwilowo, z bólem serca, mówię  panom stanowcze NIE.

25 września 2012
            TE dołeczki!
            TAKI uśmiech i TE dołeczki powinny być zakazane! Pytam się, jak ktoś mógł się tak ładnie uśmiechać? Zakazać! Zakazać! ZAKAZAĆ!
            Sakura! Skup się! Zero romansów – zero!
            Osobnik z cudownymi dołeczkami = Hachiro Akiyama.
            Lily wyciąga mnie do klubu, a więc bez odbioru – Sakura idzie zaszaleć.

25/26 września 2012
            Co za wieczór/noc, cokolwiek! Nie mam nawet pojęcia, która jest godzina, ale ciii… tylko trochę się upiłam. Matka by mnie ZABIŁA, ale to nie jest ważne, nie ma jej tutaj, więc nie muszę wysłuchać jej kazań w nieskończoność. Ile razy już słyszałam, że wraz z Ino zachowujemy się nieodpowiedzialne, gdy wychodzimy do baru?
            KOCHAM TO MIASTO! KOCHAM KYOTO!
A teraz to, co ważne:
1)      Impreza była przednia, Lily zdecydowanie wie jak się bawić.
2)      Właściciel cudownych dołeczków również tam był. A co jest w tym wszystkim najlepsze? ON TAM PRACUJE! Dokładniej mówiąc jest barmanem i robi świetne drinki! Jego Cosmo i Sex On The Beach wymiatają! Nie wspominając już o Island Breeze i Pinacoladzie! Nie mogłam przecież odmówić, kiedy dawał mi je przetestować. Hachiro to będzie dobry kumpel.
3)      O mały włos nie zaaplikowałam sobie dziś dragów! A wszystko przez to, że GŁUPIEJ, TĘPEJ, PIJANEJ Sakurze nie chciało się stać w rąbanej kolejce po cholerną wodę, więc bez zastanowienia wzięła butelkę od jakiegoś typa, który ją zaproponował! Pięknie! Nawet przez myśl mi nie przeszło, że coś może być z nią nie tak! No, bo haloooooo w Konoha takie rzeczy się nie zdarzają! (Taaa wyraźnie zapomniałam, że to nie jest Konoha a Kyoto do cholery! Ogarnij się kobieto!)
4)      Za swoją lekkomyślność mam ochotę zdzielić się po głowie, czymś mocnym i twardym, co sprawi, że wreszcie zacznę używać mózgu w takich sytuacjach!
5)      Swoją drogą, to nie rozumiem jak można być takim skurwielem, żeby podawać dziewczynie narkotyki, tylko po to żeby ją zaliczyć. Nie ogarniam tego, przecież jak chce się bzykać, to niech idzie do pieprzonego burdelu i niech to zrobi z laską, której nie przeszkadzają szybkie numerki! Naprawdę nie rozumiem! Czyżby zaciągnięcie do łózka nieprzytomnej dziewczyny sprawiało, że im staje czy jak?! Większa ekscytacja?! UGH! Nawet nie chcę myśleć, co by się stało gdyby… no właśnie, czas przejść do sedna sprawy… Niestety, ale to nie resztki mojego zdrowego rozsądku mnie uratowały z tej beznadziejnej sytuacji… (Moje szare komórki zginęły śmiercią tragiczną przez utonięcie w hektolitrach alkoholu),… a kolega Hachiro.
Swoją drogą chyba wypadałoby mu podziękować, bo jedynie co do tej pory zrobiłam to nawrzeszczenie na niego, ale zbytnio się tym nie przejął. W sumie to nic o nim nie wiem… trzeba będzie delikatnie wypytać o niego Hachiro, ale nie wiem czy coś z niego wyciągnę, bo właściciel cudownych dołeczków kazał mi się trzymać od mojego wybawcy z daleka. Jestem chyba nienormalna, ale przez to jeszcze bardziej zależy mi na poznaniu mojego tajemniczego bohatera.
            A teraz najwyższa pora by GŁUPIA I TĘPA SAKURA poszła do łóżka wytrzeźwieć…
JAK MOGŁAM BYĆ AŻ TAKĄ IDOTKĄ?! Nie wydaje mi się, bym kiedykolwiek  zdołała się z tym pogodzić…

30 września 2012
            Jak to powiedziała wczoraj Lily hmmm…. „Przystojny, arogancki dupek od kilku minut pożera cię wzrokiem.”
            No żesz w mordę!
            Nie czaję tego faceta, w ogóle go nie czaję! Cały czas się tylko gapi,i gapi, i GAPI…Do cholery czuję na sobie tego jego niebieskie oczka bez względu na to gdzie pójdę!
            Nie było mi dane podziękować mu za ratunek, bo bojowniczy Hachiro wszedł mi w paradę, jakby przeczuwał, że zamierzam iść i przywitać się z nieznajomym.
            To tyle w tym temacie, idę na pierwsze zajęcia z tańca i zamierzam pokazać tutejszym, na co mnie stać.
            Ahh… i warto wspomnieć, że ograłam pana ze słodkimi dołeczkami w bilard. Nie był zbytnio zadowolony z tego powodu, ale cóż poradzić. Sakura Haruno 1; Hachiro Akiyama 0.
            SHANNAROOOOO!

02 października 2012
            Studia, zajęcia z tańca (ponoć zbliża się jakiś konkurs, szczegóły mamy poznać na dniach) i nic nowego się nie dzieje – w kółko ciągle jedno i to samo. Pomału ta monotonia, zaczyna mnie denerwować.
            Nie sądziłam, że kiedyś to powiem/napiszę, ale chyba trochę zaczynam tęsknić za Konohą, rodzicami, Daichi i Ino. Trochę tu nudno bez nich. Chociaż właściwie nie mogę nażekać na brak wrażeń, gdyż Lily dostarcza mi każdego dnia.
            Chyba najwyższa pora do nich zadzwonić.

06 października 2012 (świta jakoś)
            …
            …
            …
            Kilka faktów z życia głupiej i nieracjonalnej studentki pierwszego roku medycyny, panny Sakury Haruno:
1)      Ponownie wyszłam dziś z Lily do klubu – Okay, nic wielkiego się nie stało.
2)      W trakcie „imprezy” Lily postanowiła źle się poczuć (wypicie 2 tequili, 3 drinów i jeszcze 2 szotów wódki na pewno nie miało z tym nic wspólnego…), a Hachiro zabawił się w miłosiernego samarytanina i zabrał ją do akademika. Teraz moja alkoholiczka, przepraszam chora śpi jak zabita z pustą miską postawioną obok łóżka. Chyba nie była zbytnio zadowolona gdybym nagrała ją, jak od czasu do czasu pochrapuje, co? A tak cholernie mnie korci… To byłaby piękna zemsta..
Ale, ALE!!!! Odniosłam dziś wrażenie, ze coś się między nimi kroi! Lily jest wyraźnie zafascynowana właścicielem nieziemskich dołeczków. Ten błysk w jej oku, kiedy Hachiro się uśmiecha rozpoznałabym wszędzie! To dobry face, Lily zdecydowanie na niego zasługuje. Będę im potajemnie kibicować!
            Ale to nie o tym chciałam się rozpisywać o szóstej rano…
            Kawa na ławę Sakura, najwyższy czas przyznać się przed samą sobą, co właśnie zrobiłaś, no już… no już!…
            Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że byłam po trzech piwach, więc można było mnie uznać za prawie trzeźwą osóbką. Prawie… jakże kluczowe słowo!
            3) Zacznijmy jednak od początku:
Chciałam, a raczej szłam już do akaswmika, kiedy ponownie pojawił się ON. Irytujący jest fakt, że nadal nie znam jego imienia, zwłaszcza teraz! Zabrał mnie! Zabrał mnie ze sobą na Rave! Pierwszy raz widziałam coś takiego! To było genialne!
Tak samo genialne jak jego pocałunki!
Powiedział, że jestem JEGO. Nazwał mnie CHERI.
W ostatniej chwili trochę otrzeźwiałam i nie przespałam się z nim. Co, jak co ale nie zamierzam chodzić do łóżka z pierwszym lepszym. Ale było blisko, tak cholernie blisko… I tak niewyobrażalnie przyjemnie… a malinki na moim ciele są tego niepodważalnym dowodem.
Nie wierzę, że to napiszę, ale cieszę się, że jest jesień! Przynajmniej mam pretekst, żeby zarzucić na siebie gruby sweter i szalik, dzięki, którym nikt się nie dowie o mojej przyjemnej chwili zatracenia… To będzie taka moja słodka tajemnica.
Jednak jedna myśl nadal nie daje mi spokoju:
J A K  O N  S I Ę  D O  C H O L E R Y  N A Z Y W A ?!

08 października 2012
            Ino mnie unika, czy jak? Od prawie tygodnia próbuję się do niej dodzwonić, ale bez skutku. Do cholery ta księżniczka nie jest nawet łaskawa oddzwonić! Któregoś dnia ukatrupię ją gołymi rękami i tym samym ukrócę jej odwieczne fochy. No halo! Czemu Ino nie może pojąć, że to stypendium w Kyoto to dla mnie ogromna szansa? A niech ją drzwi ścisną! Nie chce gadać to nie! BEZ ŁASKI!!!!!
            Ooo… telefon dzwoni… może to właśnie Ino?
            …
            …
            …
            JAK ON ŚMIE?! Facetów NIE DA się zrozumieć w ŻADEN sposób! Imbecyle jedne!
            Najpierw dzwonią z pretensjami i krzykami o bóg wie. co, później karzą ci zebrać swoje cztery litery i się z nimi spotkać, a gdy ty odpowiadasz grzecznie, że masz już inne plany nastają kolejną krzyki. I to niby my cierpimy na PMS?! Ta jasne….
            O co poszło? Hachiro dowiedział się o Rave’ie, na którym wylądowałam z Miyavim (WRESZCIE WIEM JAK SIĘ NAZYWA!!! Postęp!). Był wkurzony i to nieźle. Czyżby ich relacje nie były takie, jak z początku myślałam? Stanęło na tym, że Hachiro odbierze mnie po moich zajęciach z tańca,  żeby POGADAĆ!
            Witamy w przedszkolu! Sakura Haruno znowu będzie niańczona przez osobę, która uważa się za mądrzejszą i racjonalniejszą od niej. GRH!!
            DO CHOLERY JASNEJ JESTEM PEŁNOLETNIA!
MAM PODZIURKI W NOSIE TRAKTOWANIA MNIE, NICZYM MAŁE DZIECKO!
NIECH CI WSZYSCY NADOPIEKUŃCZY MILUSIŃCY IDĄ W CHOLERĘ!
            AMEN!!!!
            Ps.: Może się mylę, ale czy w filmach, kiedy babka rozmawia z facetem, na temat innego faceta, to przypadkiem, nie kończy się to zawsze katastrofą?

08/09 października 2012
            Zaciskam usta, żeby powstrzymać histeryczny śmiech, który zrodził się w moim gardle. Nie znałam dokładnego powodu, dla którego Hachiro aż tak bardzo zależało, żebym na niego czekała… Teraz chyba już znam prawdę i nie wiem zbytnio, co z tym faktem robić.
            Ale wróćmy do początku, bo jak zwykle zaczęłam od końca i nie wiadomo, o co chodzi, a mój humor z każdą chwilą coraz bardziej się pogarsza.
            Tak jak obiecałam, tak też zrobiłam. Czekałam na Hachiro z niezawesołą miną dobre pół godziny i tylko moja ciekawska natura powstrzymywała mnie od oddalenia się z tego miejsca. Moja frustracja wzrastała z każdą minutą, jaką przyszło mi spędzić na zimnej ławce w oczekiwaniu aż pan łaskawca raczy się zjawić. Przez te pół godziny uparcie starałam się zrozumieć, dlaczego tak wkurzył się za to, że poszłam z jego znajomym na Rave! Przecież to nie było nic wielkiego! Do niczego przecież nie doszło! (Niestety… a może stety?, nie wiem, nie potrafię zdecydować. Te wszystkie pocałunki i pieszczoty zdecydowanie za bardzo namieszały mi w głowie! Jak na złość przez ostatnie dwa dni nie potrafiłam myśleć o niczym innym.)
            Z moich rozmyślań, wyrwał mnie pisk opon… tuż przede mną zatrzymał się czarny, sportowy samochód. Ten kretyn wystraszył mnie na tyle, że aż krzyknęłam! Naprawdę miałam ochotę mu wtedy lutnąć! Nawet zaczęłam robić pierwsze kroki w jego stronę, gdy nagle za kierownicą dostrzegłam autora moich malinek! Kompletnie mnie zamurowało! Nogi odmówiły mi posłuszeństwa! Całkowicie straciłam kontrolę nad moim ciałem! Zero sprawiedliwości! Może udałoby mi się ruszyć, gdyby jakaś inna osoba znajdował się w samochodzie, ale nie było w nim nikogo więcej!
            Nie rozumiałam, co się dzieje!  No, bo gdzie podział się Hachiro? Wystawił mnie? Okłamał? Nadal nie potrafię pojąć zaistniałej sytuacji!
            Moje przemyślenia, (które notabene i tak by nic nie dały) zostały brutalnie przerwane przez odgłos trzaśnięcia drzwiami. Miyavi (o ile rzeczywiście tak się nazywa) stanął przy samochodzie, a jego ciało, aż trzęsło się ze złości! Spojrzał na mnie z diabelskim błyskiem w oku i ruszył w moją stronę… Byłam przerażona, nie wiedziałam czy to z mojej winy jest taki wściekły, ale przecież nic nie zrobiłam… Bez słowa złapał mnie za rękę i bezceremonialnie posadził na miejscu pasażera. Nie odezwałam się słowem –strach pozbawił mnie tej umiejętności.
            Kiedy Miyavi zajął swoje miejsce z jego ust nie padło, żadne słowo wyjaśnienia, a ja nie odważyłam się rozpocząć rozmowy. Kątem oka dostrzegłam tylko jego mocno zaciśniętą szczękę i pobielałe knykcie na kierownicy… Ruszył z piskiem opon, aż wbiło mnie w fotel. Nie miałam pojęcia, dokąd mnie zabiera! Przez chwilę traktowałam to jak zwykłe porwanie, i nadal nie potrafiłam nic powiedzieć. Muszę przyznać, że pierwszy raz w życiu aż tak się bałam! W dodatku jechał jak szaleniec! Po pięciu złamanych przepisach drogowych zamknęłam mocno oczy by nie patrzeć i chwyciłam się mocno siedzenia!
            Otworzyłam oczy dopiero, kiedy poczułam gwałtowne szarpnięcie sygnalizujące fakt, że kierowca zatrzymał pojazd. Jakie było moje zdziwienie, gdy zorientowałam się, że znajdujemy się pod akademikiem! Chciałam uciec stamtąd jak najszybciej, więc od raz sięgnęłam klamki, ale drzwi były zablokowane. Myślałam, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi, byłam tak przerażona!
            - Powiedziałem ci już. Teraz jesteś moja, lepiej o tym nie zapominaj Cheri – usłyszałam wraz z kliknięciem blokady zwiastującej otwarcie drzwi.
            Nie spojrzałam na niego, ani też nic nie powiedziałam. Wyskoczyłam z samochodu i pognałam w stronę akademika, nie oglądając się za siebie.
            Może Hachiro miał rację i powinnam była trzymać się od niego z daleka?...
            Tylko, skąd się wzięło to poczucie winy, które rozsadza mi serce?

10 października 2012
            Nie potrafię wyrzucić z myśli wczorajszych słów tego gnojka. Nie wiem, co miały oznaczać i najchętniej wymazałabym je z pamięci. Tak byłoby najlepiej. A właściwie najłatwiej.
            Hachiro się nie odezwał.
            Ino też milczy.
            Za to Lily cały czas gada jak najęta.
            Witam w moim nowym, nie aż tak kolorowym życiu.

13 października 2012
            Ktoś tu chyba strzelił focha i tym razem nie mam na myśli Ino.
            Hachiro cały czas milczy. Mam się niepokoić? Od kiedy zadzwonił do mnie z pretensjami, nie usłyszałam już od niego żadnego słowa. Feralnego wieczoru wystawił mnie, pomimo, iż sam tak uparcie nalegał na tamto spotkanie. Nie rozumiem jego postępowania i mówiąc szczerze mam tego dość. Myślałam, że się kolegujemy. Czy nie tak, miało właśnie być?
            Chciał się spotkać – nie pojawił się.
            Zrobił awanturę – nie wyjaśnił dlaczego.
            No do jasnej cholery!!!!!!!!
            Chyba najwyższa pora spiąć poślady i pokazać mu, że nie będę tańczyć, jak mi zagra. Najwyższa pora z nim porozmawiać.
            Lily pewnie eksploduje z ekscytacji, kiedy sama wspomnę o wypadzie do baru. Jak to mówią „nie przyszła góra do Mahometa, przyszedł Mahomet do góry”… czy jakoś tak…
            Zresztą… jest sobota, a więc mogę się zabawić – nawet, jeśli Hachiro nie będzie  chętny do rozmowy, mamy weekend, więc….
            Partyyyyyyy time!

18 października 2012
            Postanowione!
            Nigdy więcej nie zamierzam niczego planować. Dlaczego? Ponieważ nigdy, nic idzie zgodnie z planem! Po co więc tracić na to czas?! Obecnie siedzę w swoim i Lily pokoju, symulując chorobę i rozmyślając cały czas o Miyavim (teraz przynajmniej wiem, że rzeczywiście tak się nazywa). Nie potrafię o nim zapomnieć.  Sobotni wieczór nie przebiegł, tak, jak to sobie wyobrażałam.
            Hachiro wyjechał do rodziny, ma wrócić pojutrze, więc nadal nie zamieniłam z nim ani słowa.
            Co więcej w barze natknęłam się nie na niego, ale, przez czysty przypadek, na TADAM <werble> pana M. Chociaż może, to nie był aż taki przypadek? Za całe zajście obwiniam Lily! Wykorzystała moje plączące się nogi i popchnęła mnie na niego! Zrobiła to, z premedytacją, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Ale teraz za późno na pretensję. Stało się, a ja znalazłam się w jego ramionach.
            Nie pamiętam, co się wtedy stało.
            Rozmawialiśmy, tego jestem pewna.
            Znowu mnie zaintrygował, tak jak wtedy, gdy przypatrywał mi się, podczas mojej rozmowy z Hachiro pierwszego dnia. Czuję jak mnie do niego ciągnie…
            Nie był już tak przerażający, jak owego wieczora, gdy zjawił się po mnie zamiast Hachiro. Nawet usłyszałam z jego ust słowa, które od biedy można uznać za przeprosiny. Znam go krótko, ale wiem, że nie jest typem, który się kaja.
            Nie wiem jak, ale zgodziłam się pójść z nim na kolejny Rave  – dzisiaj.
            Jeszcze mogłabym odmówić, ale nie chcę tego robić! Chcę znowu dać ponieść się emocją! Czerpać z życia, być normalną studentka! Chcę się ponownie zakochać!
Tak po prostu…

Ashes Remain - Right Here
Od Autorki: Wiem, że jest strasznie krótko jak na mnie. Ale biorąc jak dawno nie było rozdziało, postanowiłam oddać go do korekty o kilka stron wcześniej. Poślizg z rozdziałem był wynikiem kilku aspektów jak: mój pobyt w Polsce, popsuty laptop, rozpoczęcie trzeciego roku studiów, licencjat i praca. Pomału ogarniam się jednak z czasem i staram się gospodarować nim mądrze. Więc mam nadzieję, ze przymkniecie oko na ten krótki rozdział i będzie nadal mnie dopingować w pisaniu. 23’ci rozdział, chyba będzie cały w formie pamiętnika Sakury, ale nie jestem jeszcze tego pewna. Muszę pomyśleć, bo wypadałoby wyjaśnić co dzieje się u Ino i Itasia, prawda? :D
Ahh!!! I gorąco zapraszam was na mojego drugiego bloga o SS Norowa Reta http://norowa-reta.blogspot.co.uk/ . Wiem, że póki co jest tylko prolog, ale w zależności jak pójdzie korekta rozdział pierwszy może ukazać się dzisiaj, albo już na dniach.( Chustii wraz z Just Me właśnie ostro sprawdzają go). Pamiętajcie, że Shannaro ma pierwszeństwo w pisaniu i tak i tak! Skończę 23 rozdział, to pewnie dopiero wtedy wezmę się za 2’gi rozdział na NR, ale z tym to też różnie bywa – napisanie pamiętnika Sakury nie jest taki łatwe, jak wam się wydaje xD
A teraz wszyscy ładnie dziękujemy Just Me za korektę! Rin pojawiły się ważne sprawy rodzinne, przez które nie mogła sprawdzić rozdziału. A BC… hmm… nie skomentuję J


24 komentarze:

  1. Jesteś niesamowita, twoje opowiadania są niesamowite... Twoja wyobraźnia rozbraja mnie za każdym razem kiedy czytam twoje posty. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.. Jak Sasuke zareaguje na tak gwałtowny napływ wiadomości? Co zrobi Sakura?... Uwielbiam tę piosenkę♥♥♥ Ashes Remain ♥♥♥ Ja także pisze bloga, ale niestety nie posiadam takiego talentu jak ty :) Całuje, ściskam i życzę weny :* XOXOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :) Reakcję Sasuke, chyba poznacie dopiero w 24'tym rozdziale. Zależy wszystko od tego jak mi pójdzie z tym pamiętnikiem :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Dobra to tak na szybkiego, bo trzeba wracać do nauki :/
    No to tak:
    Faktycznie rozdział krótki - jak na Ciebie :P
    Rozpieściłaś nas tymi długaśnymi rozdziałami, oj rozpieściłaś! :D
    Ale rozumiem, że nie łatwo Ci było napisać ten rozdział, a zwłaszcza pamiętnik Sakury. Ja sama kiedyś chciałam prowadzić własny, ale ten no... nie wyszło xd
    Dlatego bije pokłony! :D
    Dziękuję Just Me, dzięki jej korekcie rozdział się pojawił. <3
    Mam nadzieję, że nie kliknę jakiegoś guziczka i nie skasuje komcia, znowu -,-
    No nic, teraz tylko czekam na rozdział na NR <3
    Pozdrawiam Linki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację rozpieściłam was, a teraz mam za swoja xD Ale obiecuję przy następnym rozdziale poprawię! :)

      Usuń
  3. Sis! Dlaczego ? Dlaczego to zrobiłaś ?! Czy wiesz jak ciężko mi będzie teraz zasnąć i skupić się nad swoimi blogami, przez to, co przed chwilą przeczytałam ? Oszaleję !! Nie, to nie jest żaden wymysł. To stu procentowa prawda. Wykorkuje emocjonalnie do następnego rozdziału, czego skutkiem będzie nie pojawienie się u mnie kolejnej notki a skutkiem tego skutku będzie uśmiercenie mnie przez BlackeRose.Twoja wina to będzie :P :P :P A tak na serio, to dobrze, że Sakura wreszcie pokazała pamiętnik Sasuke, bo już dawno się zastanawiałam co ona tam napisała. Mam nadzieję, że odkryjesz wszystkie karty jej historii. Ciekawi mnie jak zareaguje Sasek, gdy skończy czytać wspomnienia. Można sobie tylko wyobrazić @__@
    Wkurzyłam się na głupka M. Po jakiego grzyba dzwoni do Sakury ?! Chętnie bym go załatwiła wszystkim czym posiadam. Sasuke też nie był zadowolony, gdy domyślił się kto jest rozmówcą po drugiej stronie, ale jest też plus tej sytuacji. Dowiedział się, że zostanie wujkiem :D :D Ciekawe dlaczego sądzi, że matka go zabije ? xD Już chce widzieć reakcję Itasia gdy się dowiaduje o przyszłym ojcostwie xD Błohohohoh xD ale Ty im nic nie zrobisz, prawda ? Ino i bobas będą bezpieczni, prawda ? *____* OBIECAJ !!!!! Wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć :D :D To teraz nie pozostaje Ci nic innego jak spiąć pośladki i ładnie skrobać w trybie ekspresowym następny rozdział :P Twoja Sis się zbytnio nakręciła :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sis! Marudzisz :D
      Tak, tak Sakura odkryje przed Sasuke większą ilość kart :D No cóż, zbliżamy się pomału ku końcowi, więc najwyższa pora na to :D
      Nic ci nie powiem! :D Poczekasz a sama przeczytasz xD Nie powiem kto tu bliźniaki noworodki zabił u siebie w opowiadaniu! :P

      Usuń
    2. Nie marudzę Sis :P Jestem ciekawa co będzie dalej :P Noo yy ja ale to nie znaczy, że musisz zrobić tak samo, po za tym Daichi jest taki słodki a los bliźniaków był przesądzony już od 1-ego rozdziału :P

      Usuń
  4. Rozdział świetny!
    Piszę od razu po przeczytaniu, więc może być trochę nieskładnie ;>

    Ah ta kłótnia. Wiedziałam, że Sasuke się wkurzy. Ale tego, że po tym wszystkim pójdą do łóżka to już nie xd

    Makuro... a to (za przeproszeniem) gnój! Nienawidzę go! Nie dość, że nie daje Sakurze spokoju, to jeszcze ta cała sprawa z przeciętymi hamulcami wyszła na jaw. No normalnie zabić to mało!

    O niee.. Wiedziałam, że tak będzie.. Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! Po prostu WIEDZIAŁAM, że Sakura będzie się chciała od wszystkich odciąć "dla ich dobra". Jeżeli ona zniknie, to ja z premedytacją wlezę do tego opowiadania i strzelę jej w łeb. A potem sobie.

    A tak BTW to wróciłam sobie do pierwszych rozdziałów Shannaro ^^. Rozwalił mnie szczególnie fragment rozdziału, w którym po raz pierwszy pojawił się Itaś:
    "- Wyglądaliście jak kłócąca się para namiętnych kochanków. A wiesz jak takie kłótnie się kończą? Ostrym seksem. -- Itachi
    - Muszę porozmawiać na poważnie z mamą. Nie ma możliwości, żebyś był moim bratem! -- Sasuke"
    Hahahhaha no piękne xD

    Weny i oby Saki nie zwiała!

    Shori Chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah! Prawdę mówiąc akurat ten moment z seksami miałam zaplanowany już od dawna, i w ogóle to miał być moment w którym po raz pierwszy się ze sobą przespali. No ale jakoś tak wyszło na tym festiwalu, że tam się spędzili ze sobą pierwszą namiętną noc :D
      Hahahaha xD To jeszcze nie koniec boskich tekstów Itasia <3

      Usuń
  5. Helooooooł.

    Rozdział szybciutko przeczytałam i poleciałam dokończyć matmę - wolałam mieć ją już z głowy :3 Teraz pora, aby to wszystko skomentować.
    RAZ, DWA, TRZY...

    MIKUUUUUUUUUUUU! CO TAK KRÓTKO JA SIĘ PYTAM?!!! Przyzwyczaiłam się do Twoich przydługich rozdziałów, więc jak dla mnie stanowczo za krótko :<. Nie lubię tego.

    Ale, ale! Znowu seksy! Miku, czy Ty przypadkiem nie dajesz za dużo przyjemności tym bohaterom, co? Nie, no... Dobrze, że jest jakaś chemia między Sakurą a Sasuke, bo inaczej.. ugh... Normalnie czuć ten klimat - niby nie są w związku, ale COŚ między nimi jest i to COŚ często daje o sobie znać, hihi. <3

    Ashes Remain - Right Here <3 Piosenka, dzięki, której zaczęłam pisać ANN(a właśnie, ANN... muszę przebrnąć przez rozdział 2, bo zwariuję xD Nienawidzę początków, bo u mnie to się nic nie dzieje -.-). Uwielbiam ją, jest genialna! Pora do niej wrócić na ANN ;3

    Wiedziałam, że to bracia Mori stoją za wypadkiem Daichi'ego, no wiedziałam! No i nie trudno zgadnąć, że za przecięciem hamulców u Sasuke też... Czo te bracia mają w głowach :v.

    Ej, ej! Ciekawi mnie matka Sasuke... W sumie z tym, że zajebie Itachiego :v, ale.. Co ma być to będzie xD Tylko no.. Ciekawi mnie reakcja Itasia na to, że Ino jest z nim w ciąży... Mam nadzieję, że jednak dobrze się to skończy.

    No i w końcu powoli wiemy co się działo w Kioto. Mam wrażenie, że Sakura jest tak szalona jak Ty Miku w tym pamiętniku (pacz, nawet się trochę zrymowało xD);

    I to nieogarnięcie Sakury po Rave(swoją drogą poszłabym kiedyś na coś takiego) i te malinki... Miyavi nie wydawał się wcale taki zły, chociaż ta sytuacja była podejrzana kiedy podjechał samochodem po Sakurę i podwiózł ją do akademika... I to, że Hachiro się wtedy nie zjawił(niby, że był u rodziny... ale jakby przecież wiedział, że wyjedzie do rodziny to by się z Sakurą nie umawiał; tak myślę), swoją drogą brakuje mi tego gościa z dołeczkami, polubiłam go :3

    Miku jak widać szalejesz tu Shannaro tam NR... Tylko ja się opierniczam... Znaczy się dobrze, że piszesz, bo bym chyba oszalała z tej niewiedzy xD

    Ja chyba polecę pisać Szare, bo coś weny załapałam, także Adijos! <3

    Czekam na kolejny rozdział, ale to chyba wiesz <3

    Pozdrowionka :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Sasame mi też to się nie podoba, ale w przyszłym rozdziale obiecuję się poprawić z ilością stron! :)
      Niech się seksią póki mogą - tyle w tym temacie XD
      Matka Sasuke i Itaśka niedługo będzie miała swój debiut na Shannaro, ale trzeba na to jeszcze trochę poczekać :D
      Ehmmm xD nie wiem jak mam się odnieść do nawiązania do mnie i pamiętnika Sakury xD no ale troche wykorzystuje swoje zycie prywatne do kreowania Sakury z Kyoto... :)
      A Hachiro jeszcze się pojawi :D
      SZARE! Ja chce SZARE!!!!! XD

      Usuń
  6. Witam serdecznie :)
    Ohhhh ale mi zrobiłaś ochotę na spaghetti! Gdybym kurde indyka nie miałą rozmrożonego to pewnie też bym sobie zrobiła. Uwielbiam włoską kuchnie!
    Cicho - ja jestem starszą siostrą xD
    Ashes Remain są genialni <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Pokazała pamiętnik! Nareszcie ;)!
    Czekałam na to od kilku rozdziałów ^^ Miyavi no cóż, to dupek.
    Hashiro, Sasuke przeszkadzają temu draniowi ^^
    Zazdrość to brzydka cecha :c
    Pisze z telefonu, śpiąca i lekko pijana wiec wybacz błędy i długość komentarza *-*
    Czekam na rozdział ! :3
    Pozdrawiam i ściskam ;)
    Polly-chan ~

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobry wieczór :)
    Teraz ja muszę sobie jeszcze pogadać! A więc tak:
    Strasznie mi się podobało to co zrobiłaś z nastawieniem Sasuke, cieszę się, że jest mu nie kolorowo. Jeżeli nie wiesz o czym mówię to już tłumaczę! Wiele osób boi się napisać w stosunku do głównej bohaterki, że nie podoba się jej ukochanemu gdy jest tragicznie przerażona. Tak zwracam uwagę na takie rzeczy, notorycznie. Lubię takie delikatne napiętnowanie psychologią hahaha.
    Tylko kochane, gdzie są przecinki?! Jakieś stworki je wyżerają? Przepraszam, ale musiałam to napisać... Ja też nie błyszczę interpunkcją, ale troszkę takich przecinkowych miejsc znalazłam. No i kilka pomyłek słownych no ale nie czepiam się.
    Trzeba mieć ogromny talent żeby napisać pamiętnik z perspektywy bohaterki i nie rozjechać się na tym! Nie żartuję! No i w ogóle fakt, że Sakura mu go dała. Mogła mu go z furią rzucić pod nogi, też by było fajnie ;] Pieprzony piękno- oki! Trzeba go rzeczywiście dać zajebać Saskowi i po problemie ;p No i co by tu jeszcze? No nic, chyba dobranoc ;).

    Astraothia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Astraothia.
      Odpowiadając na Twoje pytanie.
      Nie, to nie interpunkcyjne stworki, a mój przeciążony mózg i wycieńczony bezsennością organizm. Starałam się, ale najwidoczniej podczas sześciogodzinnego sprawdzania dla Was tego rozdziału, po prostu mi to umknęło.
      Wybacz, ale jak to mówił Kłapouchy: „Nie wyszło tak jak chciałem, ale zawsze wyszło.” A. A . Milne
      Just me

      Usuń
    2. Ja wolę zwalać na stworki, u mnie na przykład grasują zawsze i wszędzie zwłaszcza, że nie mam już nikogo do pomocy :( Niesamowicie podziwiam was za pracę i wysiłek jaki w to wkładacie, osobno i wszystkie razem ;)

      Astraothia

      Usuń
  9. Agrrrrrrr!!!! Jestem zła, zdenerwowana i wściekła, a jednocześnie tak bardzo rozpaczam! Właśnie usunął mi się tak strasznie długaśny komentarz.
    Aktualnie mam focha na mój internet i to diabelstwo, które ktoś śmiał nazwać laptopem (ma szczęście, że jeszcze nie wyleciał przez okno)!

    No nic, spróbuję się teraz ładnie, grzecznie uspokoić i może wtedy wrócę i spróbuję jeszcze raz... Chociaż może mi to trochę zająć... Taaa...

    Do napisania.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ty naprawdę nie żartowałaś z tym, że rozdział jest naprawdę bardzo krótciuchny... Jestem w szoku, Miku! Ale...! Ja i tak się cieszę, że w końcu się pojawił. Zdecydowanie zbyt długo nie czytałam shannaro. ;o
    Powiem ci... że pamiętnik Sakury jest naprawdę... INTRYGUJĄCY i ciekawy i napisany naprawdę fajnym, luźnym, pamiętnikowym stylem i... po prostu oczu nie można oderwać od kolejnych wersów... Aż żałuje, że nie czytam jej tak jak Sasuke.. w wersji papierowej xD Tylko wkurza mnie to, ze PRZERWAŁAŚ w tym momencie. Oczywiście musiałaś to zrobić, bo nie byłabyś sobą gdybyś nie ucięła w połowie wyjaśnień, aby nas przetrzymać jeszcze dłużej... A niech się pozastanawiają jeszcze, a co. ;D Tak nas kochasz.... ;c No nic! Dzisiaj krótko, bo Chusti też dałam krótki komentarz z powodu braku czasu - muszę posprzątać szafki, zająć się e-learningiem, pomalować paznokcie haha - i musi być sprawiedliwie - poza tym jeszcze Norowa Reta czeka... hyhyhyhyhy - NO TO IDĘ!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja tym razem krótko: wybacz, ale mam masę rzeczy na głowię.
    W ogóle nie odczułam tego, że rozdział jest krótszy o.O Strasznie mnie wciągnął i przeczytałam go z szeroko otwartymi oczami przy akompaniamencie "Right Here" (świetna piosenka <3). W końcu coś skutecznie odciągnęło mnie od myśli - dziękuję. Mimo, że krótszy, to jakościowo jest doskonały!
    Sakura wydaje się być na skraju załamania nerwowego i wcale się jej nie dziwię. Jestem strasznie ciekawa dalszej treści pamiętnika oraz reakcji Sasuke po przeczytaniu tego. Muszę przyznać, że to wszystko robi się coraz bardziej intrygujące.
    Jak znajdę chwilę to wpadnę na Norową Rete.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  12. No może w końcu uda mi się napisać jakiś w miarę ogarnięty komentarz (chociaż szczerze w to wątpię xD)

    GOT ME LOOKING SO CRAZY RIGHT NOW. *,* GREY <3

    Teraz ten moment, kiedy przechodzę do rozdziału. xd Soooł. Nie wiem co ta Sakura ma z głową, ale chyba powinna zrobić sobie jakąś tomografię. xD No jak tak można potraktować mojego męża, zwłaszcza, że zapłacił za leczenie jej brata? A co tam, wywalił na moją rodzinę tyle kasy, to pieprznę mu z liścia w twarz. XD Fak lodżik. <3 No, ale z drugiej strony działała pod wpływem emocji, co ją w pewien sposób usprawiedliwia. :)

    Coraz bardziej obawiam się Makuro i Myijaviego. Mam wrażenie, że sprawy zaczynają wymykać się spod kontroli. Przecież za mało osób ucierpiało, ech. :/

    Jestem bardzo ciekawa ciężarnej Ino i reakcji Itasia na to, że będzie miał dziecko. Wyobrażam sobie ich trójkę i jakoś tak aż robi się człowiekowi cieplej na sercu w ten mroźny, listopadowy dzień. :3

    Ja również nie odczułam, że rozdział był krótszy, bo wczułam się na maksa. :D Mam nadzieję, że Sasek przeczyta cały ten pamiętnik i wszystkiego się dowie.

    Były seksy, hehe! <3 Szkoda tylko, że Sakura po wszystkim się ulotniła. Cały czas tylko krzyczałam sama do siebie, żeby ten głupek nie pozwalał jej odejść. :c Chciałabym, żeby jeszcze kiedyś byli razem szczęśliwi. Życzę im tego z całego serca.

    I czy tam w tych wpisach z października nie powinien być 2012 r, a nie 14'?;> Możliwe, że jestem ślepa, więc sprawdź to na wszelki wypadek. xd

    Zaraz zabieram się za rozdział na Norowej Recie (jeśli dobrze odmieniłam xD)

    Mam nadzieję, że to skurwysyńskie rodzeństwo będzie się smażyć w piekle. -,-

    Dużo weny, Miku! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + Takie mega wielkie szczęście za piosenkę i Halinę Poświatowską! *,*

      Usuń
  13. NO CZEŚĆ XDD

    Ashes Remain - Right Here <---- ta piosenka strasznie mi się kojarzy z ANI, pamiętam jak Nikiro ją tam wstawiła i normalnie kilka dni jej słuchałam non stop. Przez ciebie znowu wróciła na moją playlistę :3 No i słowa idealnie pasowały do fragmentu *____* matkooo, serio znowu się zakochałam xd

    Makuro to każdemu potrafi zepsuć humor =.= A przecież Sasuke i Sakurze było tak dobrze, spali sobie po miłym mizianiu się (no dobra, Sakura nie spała, ale kto by tam się przejmował xd), aż tu nagle telefon. Też na początku pomyślałam, że pewnie szpital, że Daichi umarł i będzie płacz, ryk i co tam jeszcze! A tu Makuro - czyli jeszcze gorzej >.< Bo oczywiście musiał przypomnieć o swoim istnieniu, no nie? A Haruno na dokładkę musiała wygadać się o ciąży Ino - ZABIŁABYM, ALE OK XD

    No i pamiętnik... wiesz co, fajnie ci to wyszło xd tak bez kitu pamiętnikowo, normalnie miałam przed oczami to koślawe (Albo może jakieś piękne!) pismo Sakury, czasami bardziej pochyłe i niechlujne przez pośpiech i emocje, czasem bardziej staranne. No takie paplanie studentki :) Jedyne co mi w tym nie pasowało, to to, że praktycznie powtórzyłaś to, co już wiedzieliśmy. Ja rozumiem, że Sasuke tego nie wiedział i wgl, no ale.... wolałabym czytać nowości, a nie streszczenie tego, czego się dowiedzieliśmy ze wspomnień Sakury :) DLATEGO CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ!
    (ej ej, psyyyyyt, podeślij mi spoiler na fejsie! xd)

    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  14. Każdy rozdział jest boski. Z niecierpliwością czekam na następne i marzę o tym byś zrobiła drugą serię ! <3 :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Yeah! W koncu przeczytalam i w koncu komentuje :D

    Jezuuus, swietnie piszesz ten pamietnik Sakury :D po raz kolejny budujesz takie napiecie, az bylam zawiedziona ze to koniec :D fajne przemyslenia Sakury dotyczace milosci :D myslalam ze Sasuke mniej sie zdenerwuje za ten policzek :D sorki ze tak od konca :D

    Czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial :D

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń